Amerykański wywiad wskazuje, że Władimir Putin jest zdecydowany, aby przenieść konflikt poza Donbas. Z pozyskanych informacji, które cytuje agencja AFP, wynika, że armia ma zostać skierowana do Naddniestrza. Niewykluczone jest także wprowadzenie stanu wyjątkowego na terytorium Rosji.Służby wywiadowcze wskazują, że Władimir Putin szykuje się na długą kampanię wojenną i nie porzucił głównego celu całej "specjalnej operacji wojskowej", jakim jest podporządkowanie sobie Ukrainy.
Wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Piotr Tołstoj stwierdził, że wojna w Ukrainie skończy się dopiero, gdy armia zatrzyma się na granicy z Polską. Generałowie są zgodni, że tego typu stwierdzenia to wyłącznie "straszaki" i "propaganda". Uważają, że w ten sposób Kreml chce ukryć przed społeczeństwem, że przegrywa na froncie.To nie pierwszy raz, kiedy Polska znalazła się na celowniku Rosji. Mocne ostrzeżenia kierowała w stronę Warszawy m.in. rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa.
Białoruś kieruje "siły operacji specjalnej" na granicę z Ukrainą. W ten sposób chce odpowiedzieć na rzekome zagrożenie ze strony sąsiada. Zgrupowania zostaną wzmocnione również przy granicy z Polską i Litwą. Ma to być "reakcja" na manewry NATO.O najnowszych ruchach białoruskich wojsk poinformował szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi generał Wiktor Hulewicz.
Na godzinę przed rosyjską inwazją na Ukrainę tysiące jej mieszkańców zostało pozbawionych dostępu do sieci. Dziś unijni dyplomaci potwierdzili, że za atakiem stała Rosja. W ten sposób ułatwiono wojskom Putina atak.- Rosja stała za masowym cyberatakiem na satelitarną sieć internetową, który w dniu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę pozbawił dostępu do internetu tysiące Ukraińców - przekazał we wtorek w oświadczeniu szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.
Klęska rosyjskiej propagandy w Ukrainie. Agresor chciał wypromować nowy symbol wojny, wykorzystując w tym celu staruszkę spod Charkowa. Kobieta miała być przedstawiana jako ikona "oporu przeciwko ukraińskiemu faszyzmowi", jednak okazało się, że wcale nie popiera Rosjan. Co więcej, w wyniku działań armii Władimira Putina, straciła swój dom.Rosyjska machina propagandowa działa jak dobrze naoliwiona maszyna, mydląc oczy przeciętnym Rosjanom. Nic więc dziwnego, że 74 proc. z nich wciąż popiera "operację specjalną" w Ukrainie i ślepo ufa Władimirowi Putinowi. Indoktrynacja dotyka już najmłodszych obywateli, których wychowuje się na ślepych patriotów bezwzględnie popierających politykę Kremla.Okazuje się jednak, że i najsprawniej działający organizm, czasem zalicza spadek formy. W wyniku klęsk na froncie znacznie zaczęła się rozsypywać narracja czołowych propagandystów rosyjskich mediów. Brak spójności widać także w przekazach z nich płynących, które bez problemu odkłamują Ukraińcy.
Agencja Unian powołując się na słowa ministra spraw wewnętrznych Ukrainy, podała, że nie żyje "człowiek Kremla". Dawyd Żwanija zginął w czasie ostrzału w obwodzie zaporoskim. Anton Heraszczenko informując o tym wydarzeniu, użył wobec zmarłego polityka określenia "zdrajca".- Wiadomo, że Żwanija miał obywatelstwo rosyjskie i był nieoficjalnym przedstawicielem Rosatomu - napisał na telegramie Anton Heraszczenko, minister spraw wewnętrznych Ukrainy.Nie żyje Dawyd Żwanija, padł on ofiarą wojny Władimira Putina, z którym powiązany był ukraiński polityk. Dawyd Żwanija bywał wprost nazywany "człowiekiem Kremla", ale w przeszłości zasiadał w ławach ukraińskiego rządu.
Jest oficjalna decyzja rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych po ataku na ambasadora Siergieja Andriejewa, który w poniedziałek został oblany w Warszawie czerwoną substancją. Rosja zapowiedziała, że nie planuje zamykać swoich ambasad w Polsce. - To nie należy do naszych tradycji - zadeklarował wiceszef tamtejszego MSZ.Po poniedziałkowym incydencie, podczas którego ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został oblany przez ukraińską dziennikarkę czerwoną substancją, napięte już relacje na linii Moskwa-Warszawa jeszcze bardziej się pogorszyły.Wielu obserwatorów zaczęło się zastanawiać, jaka będzie ostateczna odpowiedź Kremla, zwłaszcza, że Polska nie spełniła postawionego jej ultimatum, by zorganizować ponowną uroczystość złożenia kwiatów na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich i zapewnić dyplomacie ochronę.Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Agencja RIA Novosti zacytowała dziś wypowiedź wiceszefa rosyjskiego MSZ Aleksandra Gruszko, który zapowiedział, że nie są planowane żadne surowe reperkusje.
- Domagamy się od Polski odesłania rosyjskiego ambasadora i zamknięcia ambasady rosyjskiej - powiedziała Iryna Zemlyana, która oblała rosyjskiego ambasadora czerwoną farbą podczas uroczystości z okazji Dnia Zwycięstwa w Warszawie. - Sprawą honoru dla każdego Ukraińca jest uniemożliwienie im świętowania swojego "zwycięstwa" - dodała dziennikarka w szczerym wywiadzie.W poniedziałek 9 maja rosyjski ambasador w Warszawie oblany został czerwoną farbą przez ukraińską dziennikarkę. Iryna Zemlyana postanowiła skomentować swoje zachowanie i podkreśla, że było to konieczne.- Na Rosjanach, w szczególności na rosyjskich dyplomatach, jest krew narodu ukraińskiego. Krew ludzi, którzy teraz umierają w Ukrainie. Więc rzeczywiście próbowaliśmy to zrobić - opowiedziała w rozmowie z portalem wp.pl Iryna Zemlyana.
Stany Zjednoczone zareagowały na przemówienie Władimira Putina z okazji Dnia Zwycięstwa. Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki oskarżyła prezydenta Rosji o "wypaczanie historii" w celu usprawiedliwienia nieuzasadnionej wojny. Kreml określiła zaś mianem "fabryki dezinformacji".Poniedziałek 9 maja miał być dniem wielkiego triumfu Rosji, jednak ogromne niepowodzenia w Ukrainie uniemożliwiły Władimirowi Putinowi ogłoszenie sukcesów w tzw. "operacji specjalnej".Mimo iż rosyjski prezydent nie wspominał za wiele o działaniach wojennych, jego przemówienie i tak naszpikowane było kłamstwami, które od wielu tygodni powiela kremlowska propaganda.Mowie dyktatora z uwagą przysłuchiwał się Zachód, który obawiał się, że przywódca ogłosić może nawet powszechną mobilizację. Choć nic takiego się nie stało, wypowiedziane słowa tak bardzo zniekształciły rzeczywistość, że zareagować na nie musiał Biały Dom.
Momentami trudno uwierzyć w działania proklemowskich mediów w Rosji. Do wszechobecnego naginania rzeczywistości i wmawiania Rosjanom, że w Ukrainie trwa wojna z nazistami poniekąd „przywykliśmy". Teraz rosyjska telewizja ośmieszyła się ponownie.9 maja Rosjanie świętowali Dzień Zwycięstwa, czyli rocznicę pokonania Niemiec podczas drugiej wojny światowej. Z tej okazji, w państwowej telewizji można było obejrzeć transmisję koncertu, w której wprawni obserwatorzy wychwycili wpadkę organizatorów. Na ekranie za muzykami wyświetlane były zdjęcia ofiar II wojny światowej. Wśród nich pojawili się... Bonnie i Clyde, czyli słynni złodzieje, którzy zginęli w 1934 r.
Zaledwie jedenastosekundowy filmik z ukraińskiego frontu pokazuje nieporadność rosyjskiej armii. Ukrainiec ośmieszył Rosjan stacjonujących w Chersoniu. Mężczyzna... zagwizdał, a żołnierze Władimira Putina zaczęli uciekać w popłochu.Niemal od początku wojny w Ukranie jasne jest, że rosyjska armia nie jest wybitnie wyszkolona i gotowa do walki w wojnie Władimira Putina. W sieci pojawiały się kolejne nagrania dokumentujące zachowanie Rosjan.Najnowszy film wprost z Chersonia po raz kolejny ośmieszył Rosję. Kiedy Kreml próbuje w Dniu Zwycięstwa przekonać w Moskwie samych Rosjan do swojej potęgi, walczący w Ukrainie żołnierze chowają się... na dźwięk gwizdania.
W poniedziałek 9 maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa. W 77. rocznicę zwycięstwa Związku Radzieckiego nad nazistowskimi Niemcami na wszystkich kanałach moskiewskiej telewizji satelitarnej wyświetlono antywojenny komunikat.W menu rosyjskiej telewizji satelitarnej hakerzy umieścili antywojenne komunikaty, które widoczne były dla wszystkich widzów. „Macie na rękach krew tysięcy Ukraińców i setek martwych dzieci”, „Telewizja i władze kłamią. Nie dla wojny” to tylko kilka przykładów wiadomości, które wyświetlały się w menu i w opisach nadawanych programów - również tych dla dzieci. Zdjęcia komunikatów opublikował m.in. Reuters. Hasła pojawiły się tuż przed paradą z okazji Dnia Zwycięstwa na Placu Czerwonym, na której prezydent Władimir Putin porównał wojnę na Ukrainie do walki sowietów z hitlerowskimi Niemcami podczas drugiej wojny światowej. Na początku nie było wiadomo, skąd wzięły się antyputinowskie hasła. Agencja informacyjna Interfax poinformowała, że komunikaty pojawiły się wskutek ataku hakerskiego. Niedługo później podobne hasła wyświetlone zostały również w telewizji kablowej.9 maja Rosjanie świętują dzień zwycięstwa ZSRR nad Niemcami. W Moskwie trwają dziś uroczystości z okazji 77. rocznicy zwycięstwa w tzw. Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Tradycyjnie tego dnia na Placu Czerwonym odbywają się obchody, w tym parada wojskowa, która jest okazją do zaprezentowania siły rosyjskiej armii.
Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą w trakcie składania kwiatów na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Jego zdaniem protesty zorganizowane w Dniu Zwycięstwa to "pogwałcenie polskiego prawa". - Jestem dumny z mojego kraju i prezydenta - przyznał. 9 maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami w czasie II wojny światowej. Z tej okazji ambasada Rosji w Polsce planowała zorganizować własne obchody w Warszawie, ale ostatecznie zrezygnowała, aby "nie narażać uczestników".
Andrzej Duda spotkał się dziś z przedstawicielami organizacji zrzeszających Rodziny Katyńskie. Prezydent stanowczo zaznaczył, że odpowiedzialność za zbrodnię katyńską ponosi "zorganizowany aparat władzy sowieckiej, co do której obecne władze Rosji absolutnie uznają swoją kontynuację", dlatego roszczeń możemy "dochodzić wobec państwa rosyjskiego".Spotkanie Andrzeja Dudy i organizacji zrzeszających Rodziny Katyńskie odbyło się w warszawskim Muzeum Katyńskim. Wcześniej - jak podała Kancelaria Prezydenta RP - prezydent zapalił znicz przy epitafium katyńskim. Polityk podkreślał, że o prawdę o zbrodni katyńskiej walczono przez dziesięciolecia.
Przed Cmentarzem Żołnierzy Radzieckich w Warszawie doszło do incydentu z udziałem ambasadora Rosji w Polsce. Dyplomata odwiedził nekropolię, by złożyć kwiaty na grobach poległych Rosjan. Został oblany czerwoną farbą.9 maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa na pamiątkę pokonania hitlerowskich Niemiec w trakcie II wojny światowej. W Polsce jednym z miejsc pamięci jest Cmentarz Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Właśnie tam udał się rosyjski ambasador Siergiej Andriejew.
Prezydent Rosji Władimir Putin przemawiał na Placu Czerwonym z okazji Dnia Zwycięstwa. Wspominając o pokonaniu nazistowskich Niemiec, nawiązał do wojny w Ukrainie. Powtórzył kłamliwą narrację o zagrożeniu ze strony Zachodu i przekonywał, że to Rosja się broni. Nie skomentował przebiegu wojny ani nie zapowiedział dalszych działań.Według nieoficjalnych doniesień to właśnie 9 maja Władimir Putin miał wypowiedzieć wojnę Ukrainę. Wśród możliwych scenariuszy wskazywano, że może też ogłosić powszechną mobilizację. Nic takiego się nie wydarzyło.
Ukraińskie Dowództwo Operacyjnych Sił Zbrojnych "Południe" przekazuje, że co najmniej sześć okrętów i dwie łodzie podwodne pojawiły się w rosyjskim zgrupowaniu na Morzu Czarnym. Jednostki są wyposażone w kilkadziesiąt pocisków gotowych do ataku.Komunikat o ostatnich ruchach na wodach Morza Czarnego ukraińscy dowódcy opublikowali na Facebooku. Jednostki zdolne do przeprowadzenia ataków zostały dostrzeżone w nocy z niedzieli na poniedziałek (8-9 maja).
Władimir Putin po obchodach Dnia Zwycięstwa w Rosji znalazł się na językach całego świata. Rosjanie, którzy spodziewali się hucznych pokazów, musieli obejść się smakiem. Parada lotnicza została odwołana w powodu "złych warunków atmosferycznych". Warto zaznaczyć, że temperatura w Moskwie przekracza 10 stopni, a na niebie świeci słońce.W poniedziałek w Moskwie odbyła się parada z okazji Dnia Zwycięstwa, w 77. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej. Uroczystość rozpoczęła się przemówieniem Władimira Putina. Odbyła się również uroczysta parada.
Cały świat zastanawia się, co Władimir Putin zaplanował na obchody Dnia Zwycięstwa. Były ambasador RP w Rosji Stanisław Ciosek stwierdził, że prezydent będzie chciał jedynie "nastraszyć Zachód", ale nie wydarzy się nic nadzwyczajnego. Z kolei były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło podejrzewa, że Władimir Putin może urządzić prowokację w Mariupolu i zintensyfikować ataki rakietowe na duże ukraińskie miasta m.in. Lwów.Wśród możliwych scenariuszy na 9 maja, o których od kilku tygodnia wspominają ukraińscy politycy i zachodnie służby specjalne są m.in. ogłoszenie powszechnej mobilizacji, "groteskowa masówka" w Mariupolu i atak na Mołdawię.
Z okazji Dnia Zwycięstwa prezydent Rosji Władimir Putin wysłał depeszę gratulacyjną do Ukraińców i ukraińskich weteranów wojennych. Podkreślił, że to ich "wspólne święto", ale mają także "wspólny obowiązek". Przywódca, który wydał rozkaz zaatakowania Ukrainy, życzył mieszkańcom "spokojnej i sprawiedliwej przyszłości".Służby prasowe Kremla poinformowały, że Władimir Putin wysłał depesze gratulacyjne z okazji 77. rocznicy II wojny światowej również do przywódców i mieszkańców Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Mołdawii, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu oraz separatystycznych republik nieuznawanych na arenie międzynarodowej - Abchazji, Osetii, Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej.
Władimir Putin zyskał potężnego sojusznika. Rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos będzie produkowała rakiety i inną broń dla wojska. Informację potwierdził Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu. Rosjanie chcą również ukrócić biurokrację towarzyszącą budowaniu systemów dla armii i broni.Jednocześnie podjęto decyzję o odroczeniu budowy przez Rosjan nowych statków kosmicznych czy rakiet wynoszących ludzi i towar na orbitę. Jak informuje "Rzeczpospolita", Roskosmos ma skupić się wyłącznie na dostarczaniu broni i systemów wojsku.
W orędziu do narodu kanclerz Niemiec Olaf Scholz zaznaczył, że "Putin nie wygra tej wojny" a "Ukraina wytrwa". Zadeklarował, że Niemcy będą kontynuowały wysyłanie broni i pozostaną solidarne z Ukrainą. Władimira Putina oskarżył o "fałszowanie historii i podłość".Olaf Scholz wygłosił przemówienie z okazji 77. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Zostało wyemitowane w niedzielę wieczorem w pierwszym programie niemieckiej telewizji publicznej ARD.
Generał Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się do potencjalnego zagrożenia atakiem nuklearnym ze strony Rosji. Jego zdaniem rozkaz o rozpoczęciu ataku nie zostałby wykonany.- Pojawiają się wypowiedzi świadczące o możliwości buntu wobec tej decyzji. Generałowie mają świadomość, że użycie broni jądrowej spowoduje totalną izolację międzynarodową Rosji. Ten kraj tego nie przetrwa. Rosja Putina upadnie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak.Czołowy dziennikarz śledczy zajmujący się Rosją, Christo Grozev, uważa, że „rosyjscy generałowie nie wykonaliby rozkazu Władimira Putina, by dokonać ataku nuklearnego". Jego zdaniem oligarchowie z najbliższego otoczenia prezydenta Rosji twierdzą, że jest chory.- Wiemy też, że Łubianka (tradycyjna siedziba kremlowskich służb - red.) rozesłała list do wszystkich regionalnych kierownictw FSB, w którym czytaliśmy, żeby nie brać na poważnie informacji o poważnej chorobie Putina. Więc wszyscy uznali, że oznacza to coś dokładnie odwrotnego - przekazuje Grozev.Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP, podkreśla, że decyzja o wykonaniu rozkazu ataku nuklearnego zależna jest od skali.- Jeżeli mówimy o ataku nuklearnym na ograniczoną skalę - a taka opcja jest zawarta w rosyjskiej doktrynie wojennej - to prawdopodobnie żadnego buntu by nie było - ocenia. Jak dodaje, Rosjanie ćwiczą atak nuklearny na Polskę podczas manewrów Zapad. Być może bunt by się pojawił, gdyby Kreml postanowił użyć pełnowymiarowej bomby nuklearnej. Wówczas znaczna część elity władzy miałaby poważne opory w obawie przed międzynarodową izolacją. Niewykluczone również, że bunt wśród generalicji może nastąpić z powodu licznych porażek, jakie Rosjanie ponoszą w wojnie z Ukrainą.Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską powiedział wprost, że „wśród rosyjskich generałów nie ma takich idiotów, jakich Władimir Putin chciałby mieć". - To, że nie radzą sobie na wojnie w Ukrainie, nie pozbawia ich zdolności myślenia. Od dawna wykluczam użycie broni jądrowej - dodaje. I zaznacza, że „straszenie bronią jądrową to wpisywanie się w strategię rosyjskiej wojny informacyjnej".- Generałowie mają świadomość, że użycie broni jądrowej spowoduje totalną izolację międzynarodową Rosji. Ten kraj tego nie przetrwa. Rosja Putina upadnie - dodaje. Dodatkowo gen. Skrzypczak zaznacza, że „Putin nie użyje bomby, bo Chiny mu na to nie pozwolą". - Chiny powiedziały, że dla nich użycie broni jądrowej jest nie do przyjęcia i prezydent Rosji to wie - mówi.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosjanie zabili mamę na oczach jej dzieci. Przechwycono rozmowę rosyjskiego żołnierzaOpozycja nazywa go "szkodnikiem", boi się go nawet Kaczyński. Będzie dymisja w rządzie?Matura rozszerzona historia 2022. Arkusze maturalne z historii z lat ubiegłychŹródło: wp.pl
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w obwodzie dniepropietrowskim. Jak podała agencja Unian, 12-latek zginął w wyniku wybuchu amunicji kasetowej. Chłopiec znalazł na dworze amunicję i przyniósł ją do domu. Wtedy doszło do eksplozji.O wypadku poinformował na Telegramie szef dniepropietrowskiej obwodowej administracji wojskowej Walentyn Rezniczenko. - W okręgu synelnikowskim 12-letni chłopiec znalazł amunicję z pocisku kasetowego i przyniósł ją do domu. Ładunek wybuchł - przekazał Rezniczenko, cytowany przez agencję Unian. Chłopca nie udało się uratować.12-latek zmarł w wyniku wybuchu amunicji kasetowej, którą przyniósł do domu. Był jedyną ofiarąUrzędnik podkreślił, że jest to „szósta śmierć w regionie spowodowana amunicji kasetową”. Rezniczenko zaapelował do mieszkańców, aby nie dotykać materiałów wybuchowych pozostawionych po atakach wroga.- Jeśli zauważysz podejrzany obiekt - wezwij ratowników lub policję. Amunicja kasetowa jest zwodnicza. Również jakiś czas po ostrzale tego typu materiały wybuchowe pozostają niebezpieczne - dodał.Agencja Unian przypomniała, że 17 kwietnia w Trostiańcu niedaleko miasta Sumy z powodu min i innych materiałów wybuchowych pozostawionych przez rosyjskie wojska zginęło pięcioro dzieci. Ranny został również mężczyzna, który wybrał się do lasu z psem na spacer.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosjanie zabili mamę na oczach jej dzieci. Przechwycono rozmowę rosyjskiego żołnierzaOpozycja nazywa go "szkodnikiem", boi się go nawet Kaczyński. Będzie dymisja w rządzie?Matura rozszerzona historia 2022. Arkusze maturalne z historii z lat ubiegłychŹródło: wp.pl
Dyrektor CIA William J. Burns podsumował zachowanie i „stan umysłu” Władimira Putina. Zdaniem Burnsa prezydent Rosji wierzy, że nie może pozwolić sobie na porażkę. Były ambasador USA w Rosji podkreślił również, że wojna w Ukrainie weszła w „niebezpieczną fazę".Zdaniem dyrektora CIA Williama J. Burnsa w obecnej fazie wojny w Ukrainie - kiedy Rosja koncentruje się na próbach zdobycia wschodniej i południowej części kraju - stawka jest równie wysoka, co na początku rosyjskiej inwazji. Wszystko dlatego, że Władimir Putin jest „w takim stanie umysłu, że uważa, że nie może pozwolić sobie na porażkę” - powiedział w sobotę Burns, cytowany przez „The New York Times". W tym tygodniu w amerykańskiej prasie pojawiły się dwa artykuły powołujące się na anonimowych urzędników, według których wywiad USA znacząco pomógł siłom ukraińskim namierzyć wysokich rangą wrogich oficerów i zatopić rosyjski okręt flagowy „Moskwa” na Morzu Czarnym. W sobotnim przemówieniu w Waszyngtonie William J. Burns wyjaśnił, że Ukraińcy uzupełnili informacje, które otrzymali od amerykańskiego wywiadu, własną wiedzą i spostrzeżeniami.William J. Burns był ambasadorem USA w Rosji i od dziesięcioleci analizował działanie prezydenta Rosji. Ostatnio mówił o ryzyku, jakie rosyjski prezydent jest gotów podjąć, aby przejąć kontrolę nad Ukrainą. Burns jest teraz przekonany, że zdaniem Putina podwojenie stawki umożliwi mu osiągnięcie postępów.Wielkim błędem jest niedocenianie znaczących zdolności wywiadowczych, które posiadają sami Ukraińcy. To jest ich kraj. Mają o wiele więcej informacji niż my - powiedział Burns. Dyrektor CIA podkreślił także, że sytuację na Ukrainie bacznie obserwują Chiny. Według Burnsa rosyjska inwazja nie osłabiła ambicji prezydenta Chin Xi Jinpinga, by przejąć kontrolę nad Tajwanem. Jinping i inni chińscy przywódcy zdaniem dyrektora CIA uważnie monitorują sytuację, aby zdecydować, jakie lekcje „wyciągnąć z Ukrainy na temat własnych ambicji i Tajwanu".Rosja potrzebuje również propagandowego sukcesu, który mogłaby ogłosić podczas narodowego Dnia Zwycięstwa, które przypada na 9 maja. Władzom Kremla bardzo zależy na tym, aby w rocznicę pokonania Niemiec, móc pochwalić się sukcesami w wojnie na Ukrainie.Burns poinformował także, że CIA dużo czasu poświęca na analizę reakcji Chin na wojnę w Ukrainie i relacje Pekinu z Moskwą. Zasugerował, że wbicie klina między oba kraje nie będzie łatwe. - Nie lekceważę zaangażowania Xi Jinpinga w jego partnerstwo z Rosją Putina - podkreślił.
Na oficjalnej stronie Kremla na Telegramie opublikowano zaskakujący komunikat. W dniu zakończenia II wojny światowej przywódca Rosji postanowił złożyć życzenia weteranom wojennym i obywatelom Ukrainy.„Życzę Ukraińcom męstwa psychicznego, dobrego zdrowia i długowieczności oraz spokojnej i sprawiedliwej przyszłości” - miał powiedzieć Władimir Putin, cytowany przez rosyjską agencję RIA Novosti.„Szczerze życzę ukraińskim weteranom Wielkiej Wojny Ojczyźnianej męstwa psychicznego, dobrego zdrowia i długowieczności, a wszystkim mieszkańcom Ukrainy - spokojnej i sprawiedliwej przyszłości” - czytamy dalej w komunikacie. Opublikowanym na oficjalnej stronie Kremla na Telegramie.Prezydent Federacji Rosyjskiej miał podkreślić, że „77 lat temu faszyzm aspirujący do zniewolenia Europy, który przyniósł ból i cierpienie dziesiątkom milionów ludzi, został zmiażdżony dzięki odwadze i bohaterstwu żołnierzy i partyzantów oraz niezłomności robotników na froncie". W słowach skierowanych do weteranów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i obywateli Ukrainy prezydent Rosji podkreślił niedopuszczalność zemsty na ideowych spadkobiercach tych, którzy zostali pokonani w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.„Niezliczone ofiary w imię wspólnego Zwycięstwa stały się gwarancją naszego życia i wolności. Wspomnienia o tym nie można zapomnieć” - zakończył Putin.Trudno uwierzyć w cynizm i bezczelność Władimira Putina, który składa życzenia obywatelom kraju, w którym trwa już 74. dzień inwazji. W tym czasie rosyjscy żołnierze mordują nie tylko ukraińskich wojskowych, ale również cywili - nie oszczędzając kobiet i dzieci. Żołnierze rosyjskiej armii dokonują bestialskich czynów, torturując i gwałcąc niewinnych ludzi - w obliczu tych wszystkich niewyobrażalnych okrucieństw trudno traktować życzenia Putina poważnie.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosjanie zabili mamę na oczach jej dzieci. Przechwycono rozmowę rosyjskiego żołnierzaOpozycja nazywa go "szkodnikiem", boi się go nawet Kaczyński. Będzie dymisja w rządzie?Matura rozszerzona historia 2022. Arkusze maturalne z historii z lat ubiegłychŹródło: wiadomosci.radiozet.pl
Wołodymyr Zełenski poinformował, że Rosja stara się sprzedać za granicą skradzione zboże. Na antenie brytyjskiej telewizji Sky News przekazał, że Putin znalazł potencjalnych nabywców, którzy byliby zainteresowani nabyciem ukraińskich dóbr. Przywódca podkreślił, że jeśli umowy zostaną zrealizowane, to Ukraina "odpowiednio" zareaguje. - Rosja zajęła ukraińskie porty i próbuje sprzedać za granicą zboże skradzione w Ukrainie - poinformował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla telewizji SkyNews.Polityk zaznaczył, że Rosja zablokowała wszystkie szlaki handlowe, przez co jego kraj nie może eksportować pszenicy. W wywiadzie otwarcie stwierdził, że żołnierze Federacji Rosyjskiej okupują ukraińskie porty i bezczelnie wywożą tamtejsze towary.Zełenski przekazał również, że różne państwa zawierają z Rosją porozumienia handlowe, na mocy których chcą skupować zboże skradzione Ukrainie. Przywódca podkreślił jednak, że nie zdradzi, o które kraje chodzi.- Nie chcę wymieniać konkretnych krajów, które za naszymi plecami zawierają umowy na kupno w Rosji naszego zboża, skradzionego na Ukrainie. My wiemy, jakie to państwa - poinformował. W swojej wypowiedzi podkreślił, że jeśli umowy będą zawierane, a także realizowane, Ukraina zareaguje w adekwatny sposób.
Ukraińskie służby przechwyciły rozmowę rosyjskiego żołnierza, który w otwarty sposób atakował wojskowych Ramzana Kadyrowa. Żołdak Władimira Putina skarżył się na to, że jeden z Czeczenów ukradł mu broń. "Wskoczył do auta i spie*****" - słyszymy na nagraniu.Już ponad dwa miesiąca trwają krwawe działania rosyjskich wojsk na terenie Ukrainy. Federacja Rosyjska ma poważny problem, by w skuteczny sposób złamać opór obrońców, którzy swoją determinacją pokazują, że armia Władimira Putina ma wiele poważnych wad. Jedną z nich jest brak odpowiedniej komunikacji pomiędzy pułkami stacjonującymi na okupowanym terytorium. Niebywałą rozmowę przechwyciła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Jeden z Rosjan stacjonujących w okolicach Chersonia informował o kompletnej niekompetencji tamtejszych sił. Wynika z niej, że Czeczeni okradają sojusznicze jednostki.- Przyjechali, mówią, że na modlitwę: Puśćcie, bracie, my swoi, na zwiad. Wpuściłem, k...." - rozpoczął rozmowę żołdak Putina. Jak się okazało, żołnierz Ramzana Kadyrowa postanowił okraść swojego sojusznika. Zabrał pistolet i zdecydował się na ucieczkę. - Wskoczył do auta i spie*****" - relacjonował zdumiony wojskowy.