Premier Izraela Naftali Bennett przekazał, że prezydent Rosji Władimir Putin przeprosił za słowa rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który kilka dni temu stwierdził, że "Żydzi są największymi antysemitami", a "Adolf Hitler miał żydowskie pochodzenie". Izrael domagał się przeprosin od MSZ, ale w zamian otrzymał oświadczenie powielające tezy szefa resortu.Nie tylko Izrael nie krył oburzenia słowami Siergieja Ławrowa. Jak już informowaliśmy, głos w tej sprawie zabrali także minister spraw zagranicznych Ukrainy i sekretarz stanu USA Anthony Blinken.
Rosja planuje zaatakować Mołdawię - donosi Kanał 24, powołując się na źródło w ukraińskim kontrwywiadzie. Ofensywa może rozpocząć się 9 maja z terytorium Naddniestrza, nieuznawanego regionu na wschodzie kraju. Specjaliści wskazują, że otwarcie drugiego frontu będzie kluczowe w wojnie z Ukrainą.O ewentualnym rosyjskim ataku na Mołdawię media i służby specjalne alarmują od kilkunastu dni. Okazję do inwazji daje Naddniestrze - separatystyczna republika na wschodzie kraju, nieuznawana na arenie międzynarodowej, ale wspierana przez Rosję zarówno politycznie, jak i wojskowo. Na terenie Naddniestrza stacjonuje około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.
Swiatosław Pałamar - zastępca dowódcy pułku Azow, który broni zakładów metalurgicznych Azowstal w Mariupolu, przyznał, że "sytuacja jest krytyczna", a "Rosjanie nie przestrzegają żadnych norm". Ponownie wezwał do ewakuacji ludności cywilnej i rannych żołnierzy. - Przeciwnik zabija ludzi na oczach całego świata - alarmował.Całkowite zajęcie Mariupola ma być wykorzystane jako propagandowy chwyt z okazji Dnia Zwycięstwa (9 maja), kiedy ulicami zniszczonego miasta ma przejść defilada. Zastępca mera Mariupola Siergiej Orłow przyznał, że Rosjanie zachęcają Ukraińców do sprzątania miasta. - Płacą im za to jedzeniem - zdradził na antenie TVN24.
Aleksandr Łukaszenka przyznał w wywiadzie dla agencji Associated Press, że jego zdaniem "operacja" w Ukrainie "przeciąga się w czasie". Oskarżył Ukrainę o "prowokowanie Rosji" i wykonywanie poleceń USA. Przekonywał, że Białoruś "robi wszystko, aby tej wojny nie było". Zaapelował do NATO i ostrzegał przed ewentualną "reakcją" armii rosyjskiej.Wywiad z Aleksandrem Łukaszenką ujrzał światło dziennie tego samo dnia, gdy media obiegły informacje o nieplanowanych wcześniej ćwiczeniach wojskowych, które zorganizowano na Białorusi. Więcej o tych niepokojących ruchach pisaliśmy w tym artykule.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy twierdzi, że armia rosyjska zmaga się z coraz większymi brakami kadrowymi. Ma o tym świadczyć przechwycona rozmowa między rosyjskim żołnierzem a pracownicą centrum rekrutacyjnego Rosgwardii. Kobieta wyliczyła, że batalionie, który powinien liczyć 500 wojskowych są zaledwie 33 osoby.To już kolejna przechwycona rozmowa, która ujawnia, w jak trudnej sytuacji znaleźli się żołnierze walczący w Ukrainie. O tym, co wojskowi mówili o stratach poniesionych pod Chersoniem pisaliśmy w tym artykule.
Wołodymyr Zełenski informuje, że Ukrainie grozi katastrofa gospodarcza. Polityk podkreślił jednak, że działania strony rosyjskiej będą odczuwalne dla całego świata. Eksperci nie ma żadnej wątpliwości, że blokowanie Ukrainie dostępu do mórz Azowskiego i Czarnego będzie miało katastrofalne skutki. Rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy trwa już od ponad 2 miesięcy. Każdego dnia światowe media informują o kolejnych zbrodniach popełnianych przez siły Władimira Putina.Ukraiński przywódca, Wołodymyr Zełenski przekazał, że blokada przez Rosję Mariupola to kluczowy element militarnej kampanii Władimira Putina. Podkreślił, że dyktator zdaje sobie sprawę z tego, że miasto ma charakter strategiczny. Prezydent podkreślił, że siły rosyjskie od strony morza blokują również port w Odessie. Wskazał, że niezwykle istotnymi punktami są także m.in. porty Czarnomorsk oraz Mikołajów.- Rosja chce całkowicie zablokować naszą gospodarkę, nie pozwala na przepływ statków, kontroluje Morze Czarne - podkreślił w jednym z wywiadów telewizyjnych Zełenski. Zaznaczył, że w wyniku działań okupanta, Ukraina może stracić miliony ton zbóż, co może w bezpośredni sposób wywołać kryzys żywnościowy, który wpłynie zarówno na Europę, jak i na Azję i Afrykę.
Ukraińcy ujawnili, jakie plany mają Rosjanie na 9 maja. Doradca mera Mariupola Petro Andruszczenko, cytowany przez portal Ukraińska Prawda, przyznał, że w najeźdźcy chcą "przebrać 2 tys. mieszkańców w wojskowe mundury ukraińskie i zaprezentują ich jako "jeńców" w trakcie defilady zwycięstwa".9 maja Rosja obchodzi Dzień Zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami w trakcie II wojny światowej. Już wcześniej informowaliśmy, że to święto może zostać wykorzystane przez Kreml do ogłoszenia częściowego zwycięstwa w Ukrainie lub powszechnej mobilizacji.
Ministerstwo obrony Finlandii poinformowało, że w środę 4 maja rosyjski śmigłowiec naruszył przestrzeń powietrzną tego kraju. W komunikacie cytowanym przez agencję AFP poinformowano, że to kolejny tego typu incydent, do którego doszło w ostatnich dniach. Mi-17 miał wlecieć w głąb kraju na około 5 kilometrów. Już od dłuższego czasu trwają rosyjskie prowokacje względem sąsiednich państw, mające na celu destabilizację, jak również pokazanie własnej siły. Jak przekazało fińskie ministerstwo obrony, rosyjski śmigłowiec Mi-17 po raz kolejny naruszył przestrzeń powietrzną Finlandii i wleciał w głąb kraju na około 5 kilometrów. Do incydentu doszło w środę 4 maja tuż po godzinie 10.40 w pobliżu osad Parikka i Kesyalahti, na granicy lądowej z Rosją w pobliżu Przesmyku Karelskiego. Jak się okazuje, nie jest to pierwszy tego typu incydent z udziałem rosyjskiego śmigłowca. Po raz pierwszy przestrzeń powietrzna Finlandii została naruszona w piątek 8 kwietnia. Fiński resort obrony poinformował, że straż graniczna wszczęła dochodzenie w sprawie incydentu. Wiele wskazuje na to, że śmigłowiec Mi-17 wleciał w głąb kraju na odległość 4,5 -5 kilometrów.
Jeden ze zbrodniarzy wojennych stacjonujących w podkijowskich miejscowościach w nieświadomy sposób pomógł zidentyfikować wojskowych, którzy kilka tygodni temu dokonali rzezi na bezbronnych Ukraińcach. Sierżant Petr Zacharow, uczestnik masakry, zgubił komórkę na polu walki w Buczy, co doprowadziło do ustalenia szczegółowych danych zarówno dowódcy, jak również pozostałych uczestników tych makabrycznych wydarzeń.Bestialskie zbrodnie popełnione w Buczy, Hostomelu czy Irpieniu wstrząsnęły opinią publiczną na całym świecie. Media informowały o setkach zabitych cywili, którzy padli ofiarą barbarzyńska rosyjskich żołnierzy. Jak się okazało, ich dane wypłynęły do sieci. Kluczowy okazał się telefon komórkowy jednego ze sprawców, który pomógł zidentyfikować oprawców, którzy nie mieli najmniejszej litości dla mieszkańców podkijowskich miejscowości.Rosyjski sierżant Petr Zacharow zgubił na polu walki swój prywatny telefon, co w bezpośredni sposób przyczyniło się do ustalenia szczegółowych danych o zbrodniarzach z Buczy.Wiadomo, że wojskowymi przewodzi pułkownik Azatbek Omurbekow, dowódca 64. brygady strzelców zmotoryzowanych. To on zdecydował o losie bezbronnych cywili, którzy umierali w nieludzkich okolicznościach.
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych przekazał, że aktualnie w Rosji trwa niezwykle zaciekła akcja propagandowa wymierzona przeciwko Polsce. Stanisław Żaryn podkreślił za pośrednictwem swojego Twittera, że Rosjanie w bezczelny sposób oczerniają nasz kraj, insynuując, że rząd RP ma roszczenia terytorialne wobec Ukrainy czy też Białorusi. Głównym celem takich działań jest skłócenie Polaków oraz Ukraińców.Nie ulega wątpliwości, że rosyjska propaganda jest niezwykle silnym narzędziem, które oddziałuje na wiele aspektów polityki zagranicznej. W ostatnim czasie na jej celowniku znalazł się nasz kraj, który rzekomo zagraża integralności, a także suwerenności Ukrainy. - Rosyjska propaganda kontynuuje oczernianie Polski, kolportując kłamstwa nt. rzekomych planów agresji na zachodnią Ukrainę. To jeden ze stałych motywów wykorzystywanych przez Rosję w celu skłócenia Polaków i Ukraińców - poinformował na swoim Twitterze Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra-koordynatora służb specjalnych.Ekspert zaznaczył, że Federacja Rosyjska wykorzystuje wiele kanałów propagandowych, które w skuteczny sposób umożliwiają oczernianie naszego kraju. Podkreślił również, że na jednym z profili na Telegramie, służącym do kolportowania rosyjskich kłamstw nt. wojny przeciwko Ukrainie, umieszczono bulwersujący wpis. W otwarty sposób sugeruje on, że Polska przygotowuje się do ataku na zachodnią część Ukrainy. W tekście można przeczytać, że polski rząd kończy swoje przygotowania, w tym poszukiwanie odpowiednich żołnierzy, którzy będą w stanie prowadzić działania wojenne tuż za wschodnią granicą Polski.Russian propaganda continues to denigrate Poland, spreading lies about its alleged plans of aggression against western Ukraine. This is one of the permanent motives used by Russia to divide Poles and Ukrainians.1/5 pic.twitter.com/OSZyo0plzn— Stanisław Żaryn (@StZaryn) May 4, 2022 Stanisław Żaryn zaznaczył również, że część rosyjskich mediów ochoczo wykorzystuje tekst, by prowadzić bezczelną wojnę informacyjną przeciwko Polsce.
Według wielu informacji przekazanych przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, Rosjanie pogodzili się z faktem, że do 9 maja nie zdołają ogłosić zwycięstwa na okupowanych terytoriach. Wśród wojskowych Władimira Putina krąży nowa data dotycząca zakończenia "specjalnej operacji wojskowej" na terenie Ukrainy.Przez kilka tygodni światowe media informowały, że Władimir Putin zamierza jak najszybciej zakończyć operację specjalną w Donbasie, by móc ogłosić zwycięstwo Federacji Rosyjskiej nad siłami Ukrainy. Jak się okazuje, jego plany zostały brutalnie zweryfikowane. Od początku inwazji, siły dyktatora nie osiągnęły wyznaczonych celów. Ukraiński sztab generalny poinformował o ostrzale rakietowym celów w ośmiu regionach kraju. Według ich przekazów Rosjanie kontynuują ostrzał artyleryjski w rejonie Charkowa, Doniecka i Mariupola, skupiając swoje siły na wschodzie Ukrainy.Wiele wskazuje na to, że specjalna operacja nie przebiega w odpowiedni sposób, co jest dla Putina niemałym problemem. Ukraińskie służby informują, że Rosjanie pogodzili się z faktem długotrwałych działań wojskowych na okupowanym terytorium.
Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" zapewnił, że Rosja zapłaci za zerwanie kontraktu gazowego, a także wstrzymanie dostaw tego surowca do naszego kraju. Podkreślił również, że dzięki odpowiedniej dywersyfikacji dostaw, polscy odbiorcy nie ucierpią z powodu braku rosyjskiego gazu.Szef polskiego rządu w mocnych słowach odniósł się do działań Federacji Rosyjskiej, zaznaczając, że wstrzymanie dostaw gazu do Polski to element wojny surowcowej prowadzonej przez Władimira Putina.Polski premier podkreślił, że nasz kraj będzie domagał się od Rosji odszkodowań za zerwanie kontraktu gazowego. - Władimir Putin udowodnił, że zamierza posługiwać się surowcami w celu wymuszania określonych zachowań różnych państw. W tym przypadku chodziło o zapłatę rublami za gaz. Nie ugięliśmy się przed tym szantażem - przekazał premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z "Gazetą Polską".Morawiecki zaznaczył również, że dzięki skutecznej i szybkiej dywersyfikacji dostaw polski odbiorca nie odczuje braku dostaw rosyjskiego surowca. Premier w czasie rozmowy z "Gazetą Polską" podkreślił, że gaz płynie do naszego kraju poprzez interkonektory oraz gazoport w Świnoujściu, a wkrótce również popłynie przez gazociąg Baltic Pipe.Morawiecki wyraził nadzieję, że wszystkie europejskie państwa zrezygnują z dostaw rosyjskiego gazu, a także innych surowców energetycznych. Dodał również, że Polska zaproponowała na arenie międzynarodowej plan całkowitego odejścia od importu surowców z Rosji. Co ciekawe, Polska stała się orędownikiem wprowadzenia zakazu kupowania rosyjskiej ropy po obniżonych cenach.
Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak rakietowy na ukraińskie miasta. Eksplozje było słychać m.in. w okolicy Kijowa i Dniepru. Z kolei mer Lwowa poinformował, że w wyniku ostrzału rakietowego część mieszkańców została odcięta od prądu. W całym kraju zawyły syreny alarmowe.Wojna w Ukrainie trwa już 69. dni. Choć Rosjanie koncentrują się na zajęciu wschodnich regionów kraju, to nie zaniechali ataków na duże miasta w innych częściach Ukrainy.
Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie, w którym oskarżyło Izrael o wspieranie neonazistów w Ukrainie. Dzień wcześniej szef resortu Siergiej Ławrow przekonywał, że Wołodymyr Zełenski ma żydowskie korzenie, a "największymi antysemitami są sami Żydzi". Izrael domaga się przeprosin.Teza o konieczności "denazyfikacji" Ukrainy jest powtarzana przez rosyjskich rządzących od początku wojny w Ukrainie. O tym, jakie jeszcze zaskakujące twierdzenia padały z ust Siergieja Ławrowa, pisaliśmy w tym artykule.
Papież Franciszek przyznał w rozmowie z włoskim dziennikiem, że być może "szczekanie NATO pod drzwiami Rosji" skłoniło Władimira Putina do ataku na Ukrainę. Zdradził, że zwrócił się z prośbą o spotkanie z prezydentem Rosji, ale wciąż czeka na odpowiedź. Wizyty w Kijowie na razie planuje. Publicysta Tomasz Terlikowski ocenił, że wywiad Ojca Świętego jest "dramatyczny".To nie pierwszy raz, kiedy na papieża Franciszka wylała się fala negatywnych komentarzy za słowa dotyczące wojny w Ukrainie. Już wcześniej był krytykowany za unikanie stwierdzenia, że to Rosja zaatakowała Ukrainę. Na początku kwietnia na oficjalnym profilu Ojca Świętego na Twitterze pojawił się wpis nawiązujący do wojny, w którym na końcu padło stwierdzenie, że "wszyscy jesteśmy winni".
- Nie przestaną, dopóki całkowicie nie oczyszczą naszej ziemi - napisała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w opisie ujawnionego nagrania rozmowy rosyjskich żołnierzy. Wojskowi wysłani przez Władimira Putina wprost stwierdzają, że są "mięsem armatnim". W innej rozmowie pada wyznanie, że to sami Rosjanie zepsuli swój czołg, by nie walczyć w bitwach.Dwa kolejne nagrania pokazujące, co dzieje się po rosyjskiej stronie barykady wojny w Ukrainie. Okazuje się, że nie wszyscy szeregowi żołnierze podzielają zapędy generałów, dowódców i samego Władimir Putina.- To piekło. Robimy za mięso armatnie - słychać na jednej z przechwyconych rozmów rosyjskich żołnierzy. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ponownie dostarcza nagrań wprost z frontu.
Lwowski szpital opublikował w mediach społecznościowych wzruszające nagranie. W placówce odbyło się wesele Wiktora i Oksany, którzy zatańczyli razem, mimo tego, że kobieta straciła obie nogi w wyniku wybuchu miny w Lisiczańsku na wschodzie Ukrainy. Wbrew rosyjskiej inwazji, para zdecydowała się pobrać się po sześciu latach bycia razem.Życie Ukraińców zmieniło się z dnia na dzień po inwazji rosyjskiej, która nastąpiła 24 lutego. Codzienność przerodziła się w koszmar, rozłączając na zawsze rodziny i zakochanych.W tym ogromie tragedii trafiają się jednak także pokrzepiające historie, mówiące o tym, że nigdy nie warto się poddawać. Taką właśnie zdeterminowaną postawą wykazali się Oksana i Wiktor, którzy pomimo piekła, jakie przeszli, w końcu spełnili marzenia i stanęli na ślubnym kobiercu.
W poniedziałek Rosjanie ponownie uderzyli w ukraińską Odessę. W wyniku ataku rakietowego zginęło 7-letnie dziecko, są także osoby ranne. To już kolejny raz w ostatnich dniach, gdy wojska Władimira Putina zaatakowały strategiczny port.Lokalne władze zdążyły już potwierdzić wiadomość o ataku rakietowym przypuszczonym przez rosyjską armię. Szef władz obwodowych Maksym Marczenko podał, że "są zabici i ranni".Póki co, dzięki doniesieniom ukraińskiego deputowanego Ołeksija Honczarenki, wiadomo, że zginęło 7-letnie dziecko, natomiast ciężko ranna jest 17-letnia dziewczyna. Ustalanie dokładnej liczby poszkodowanych trwa.Z kolei Dowództwo Operacyjne "Południe" ukraińskiej armii poinformowało o uszkodzeniu budynku sakralnego.Мощные взрывы в районе Одессы #Украина #UkraineRussiaWar pic.twitter.com/rgEj9eNPCM— Алексей Кириленко (@kirilenkoap) May 2, 2022
Kremlowska propaganda przekracza wszelkie granice moralności. Po wybuchu wojny w Ukrainie w rosyjskich sklepach pojawiły się miniatury sprzętu wojskowego z narysowanym symbolem "Z". Takie upiorne zabawki dedykowane są dla najmłodszych obywateli, których indoktrynuje się od wczesnych lat dzieciństwa.Rosyjskie władze od lat prowadzą bezczelną politykę propagandową, która nasiliła się po inwazji Rosji na Ukrainę. W wyniku sączonych przez państwowe media kłamstw, Rosjanie nie znają prawdy o wojnie i murem stoją za swoim prezydentem.Przeciętni obywatele są na tyle ogłupieni, że z wrogością odnoszą się do Ukraińców, często atakując ich słownie, a nawet fizycznie. Nic zresztą dziwnego, skoro sponsorowana przez rząd telewizja całodobowo przekazuje zmanipulowane treści, które nie mieszczą się w głowie rozsądnie myślącym ludziom.Jednocześnie Władimir Putin doskonale wie, że kluczem do wieloletniego panowania nad życiem jego narodu jest wzięcie przykładu z największych propagandystów w historii i nikczemna indoktrynacja dzieci. Stąd odpowiedni nadzór nad programami nauczania, prowojenne happeningi, a także szokujące zabawki, sprzedawane w każdym rosyjskim sklepie.
Wybuch w zakładach produkujących amunicję w rosyjskim Permie. W wyniku zdarzenia śmierć poniosły trzy osoby, jedna została ranna. W sieci krąży nagranie z pożaru w fabryce opublikowane przez ukraińskiego dziennikarza.Do wybuchu dojść miało w niedzielę wieczorem. Pierwsze informacje o zdarzeniu podał portal Echo Permu, który powołał się na świadków tragedii.
Władimir Putin ma cierpieć na nowotwór żołądka - taką informację podał dziennik "Daily Mail", powołując się na kremlowskie źródło. Prezydent Rosji ma wkrótce przejść operację. Podobno wyznaczył już swojego zastępcę.Brytyjski dziennik twierdzi, że operacja miałaby odbyć się 9 maja, a więc w dniu kluczowym dla rosyjskich wojsk. Przypomnijmy, że tego dnia Rosjanie świętują Dzień Zwycięstwa, podczas którego Władimir Putin miał rzekomo ogłosić wielką mobilizację.
Anonimowe źródło w ukraińskiej armii wskazuje, iż na Kremlu została podjęta decyzja dotycząca dalszej ekspansji wojennej Rosji. Celem ma stać się Mołdawia. - Apetyt Moskwy wciąż rośnie. Teraz jej celem na południu Ukrainy jest dostęp do Naddniestrza, gdzie podobno Rosjanie są uciskani - ostrzegł Mychajło Podolak. - Czy w Naddniestrzu może się zdarzyć to samo, co w Mariupolu? Tak, może się zdarzyć. Trudna sytuacja, nagromadzenie sprzętu, tysiące czołgów - mówił jeszcze 23 kwietnia Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej.Brytyjski dziennik "The Times" dotarł do informatora w ukraińskiej armii. Ustalenia wojska jasno wskazują, że Władimir Putin nie zatrzyma się na Ukrainie. Rosja wykorzysta teren Naddniestrza i zaatakuje z innej strony, a później rozpocznie kolejną "operację specjalną" w Mołdawii?
Rosjanie okradli firmę zajmującą się handlem maszynami rolniczymi w Melitopolu. Jak donosi amerykańska stacja CNN, towar miał zostać przewieziony do Czeczenii. Na nieszczęście rabusiów, po dotarciu na miejsce okazało się, że pojazdy nie mogą być eksploatowane z pewnego istotnego powodu.To nie pierwsze doniesienia o zuchwałych kradzieżach rosyjskich wojskowych. Wcześniej media informowały o tym, że Rosjanie wywożą z ukraińskich domów wszystko, co da się spieniężyć lub wysłać do Rosji do rodziny. Wśród zdobyczy były m.in. pralki i lodówki. Kradziono także samochody, które trafiały na Białoruś.
TikTokerka Dasha Evtukh pokazała jedzenie, którym żywią się rosyjscy żołnierze walczący w Ukrainie. Dziewczyna otworzyła kartonowe pudełko, będące na wyposażeniu każdego wojskowego i odkryła w nim mnóstwo produktów. Niestety, w środku oprócz smakołyków takich jak herbatniki czy powidła, znaleźć można było także przykre niespodzianki.Doniesienia o słabym morale rosyjskich wojsk pojawiają się w mediach praktycznie od początku wojny w Ukrainie. Jego przyczyną mają być przede wszystkim brak odpowiednio skoordynowanego dowodzenia oraz liczne klęski.Nie bez znaczenia pozostaje zapewne także fakt, że rosyjscy żołnierze skarżą się na warunki, w jakich przychodzi im walczyć. Wielu z nich jest oszukiwanych, gdyż wmawia się im, że będą witani z otwartymi ramionami, tymczasem boje są niezwykle zacięte, a Ukraińcy wszelkimi sposobami próbują pokonać okupanta.Z tego też powodu coraz częściej wojskowi szukają sposobów na uniknięcie służby i szybki powrót do domu. Po tym, co ujawniła ostatnio ukraińska TikTokerka Dasha Evtukh, ich motywy stają się jeszcze bardziej zrozumiałe.
Kremlowska propaganda jest jedną z najbardziej wyrachowanych na świecie. Rosyjskie władze od początku wojny w Ukrainie, którą nawiasem mówiąc wciąż nazywają "operacją specjalną", karmią swoich obywateli kłamstwami na temat tego, jak wygląda sytuacja w okupowanym kraju. W efekcie w mediach sponsorowanych przez rząd można usłyszeć same niedorzeczne tezy, które nijak mają się do rzetelnych informacji.Tylko w ostatnich dniach z oficjalnych rosyjskich przekazów można było dowiedzieć się kolejnych absurdalnych rzeczy, takich jak ta, że Polska rzekomo chce przejąć kontrolę nad Ukrainą. Ani słowa nie usłyszymy zaś o klęskach armii rosyjskiej, śmierci wielu żołnierzy czy uderzeniu w szefa rosyjskiego wojska.Nic więc dziwnego, że aż 74 proc. Rosjan popiera działania w Ukrainie, a około 80 proc. stoi murem za Władimirem Putinem. W tak zmanipulowanym społeczeństwie łatwo rodzi się więc agresja wobec Ukraińców, która jest coraz bardziej zauważalna wśród szarych obywateli.Portal Onet postanowił zatem sprawdzić, co takiego codziennie słyszą i widzą przeciętni Rosjanie. W tym celu przeprowadzono eksperyment polegający na obejrzeniu wiadomości w sponsorowanej przez rosyjski rząd telewizji. Jego wyniki są szokujące.
Jak przekazała w niedzielę Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, Rosjanie mieli mieć w planach zestrzelenie samolotu pasażerskiego nad terytorium Rosji lub Białorusi i oskarżenie winą za to Ukraińców. - Przeprowadzono wieloetapową operację specjalną, podczas której zneutralizowano głęboko zakonspirowaną grupę dywersyjno-zwiadowczą wroga - podano.Wojna w Ukrainie trwa 66. dzień i z godziny na godzinę przybiera coraz bardziej brutalne oblicze. Szokujące zwłaszcza wydają się być najnowsze doniesienia ukraińskich służb, mówiące o tym, że Rosjanie byli gotowi poświęcić życie setek niewinnych osób dla własnego, niecnego interesu.
Angelina Jolie odwiedziła Lwów i spotkała się m.in. z uciekającymi przed wojną Ukraińcami i niosącymi im pomoc wolontariuszami. Podczas wizyty gwiazdy na dworcu w mieście zawyły syreny alarmowe, a aktorka musiała przerwać spotkanie i udać się do schronu przeciwlotniczego. W sieci pojawiło się nagranie.Amerykańska gwiazda od początku wojny w Ukrainie okazuje ogromne wsparcie dotkniętym konfliktem Ukraińcom. Angelina Jolie została specjalną wysłanniczką UNHCR, czyli organizacji koordynującej pomoc uchodźcom, która działa przy ONZ, i niedawno pojawiła się we Lwowie.
Podczas cotygodniowego spotkania z wiernymi na Placu Świętego Piotra papież Franciszek nie zapomniał o wojnie w Ukrainie. Ojciec Święty zaapelował po raz kolejny o utworzenie korytarzy humanitarnych w Mariupolu i wezwał do odmawiania różańca w intencji pokoju. Przyznał także, że "boleje i płacze" na myśl o udręce ludności ukraińskiej.W niedzielę, jak zawsze, papież Franciszek spotkał się z tysiącami wiernych z całego świata na modlitwie Regina Coeli w Watykanie. W swoim przemówieniu odniósł się do przypadających na początek maja Święta Pracy oraz Dnia Wolności Prasy, jednak największą część przesłania poświęcił trwającej od ponad dwóch miesięcy wojnie w Ukrainie.