Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powtórzył kłamliwą, propagandową narrację o "inscenizacji" masakr w obwodzie kijowskim. Tym razem stwierdził, że Kijów "sam nie byłby w stanie stworzyć takiej sceny". Jego zdaniem władze poprosiły o pomoc agencje PR.Z najnowszych szacunków ukraińskiej policji wynika, że w obwodzie kijowskim znaleziono ciała 1150 cywilów zabitych przez Rosjan. Prawie tysiąc ofiar odkryto w Buczy. Ponad 50 proc. osób zginęło od ran postrzałowych.
10-letni Ilia Matwijenko został ranny w trakcie ostrzału Mariupola, ale udało mu się przeżyć. W tym samym ataku poszkodowana została jego matka. Zmarła w ramionach syna. Historię chłopca ujawnił kijowski szpital Ochmatdyt."Historia 10-letniego Ilii Matwijenki to, niestety, jedna z wielu historii dzieci Mariupola", czytamy na początku wpisu, który szpital opublikował na swoim profilu na Facebooku.
Dzięki „Stefanii” Kalush Orchestra, zespół reprezentujący Ukrainę, zdołał wygrać w konkursie Eurowizji w 2022. Dla samych obywateli Ukrainy utwór ten ma jednak zdecydowanie większe znaczenie - urósł on niemal do rangi hymnu, który codziennie towarzyszy im w zmaganiach z rosyjską agresją.Słowa „Zawsze znajdę drogę do domu, nawet jeśli wszystkie drogi zostaną zniszczone” doskonale odzwierciedlają uczucia wielu mieszkańców Ukrainy. Niedługo po ogłoszeniu zwycięzcy tegorocznej edycji Eurowizji, w sieci pojawiło się poruszające nagranie. Widzimy na nim żołnierza, który uwięziony jest w Azowstalu, a w tle słychać kolejne wybuchy. Mężczyzna w pewnym momencie zaczyna śpiewać „StefanięThe Azovstal defender sings "Stefania" to the sounds of bombing 💔In this way, Ukrainian soldiers thanked the Kalush band for their support at Eurovision and the worldwide call to help the defenders of Mariupol.Video: kztsky / Instagram pic.twitter.com/XukUQAXbJe— The New Voice of Ukraine (@NewVoiceUkraine) May 15, 2022
To już oficjalnie potwierdzone, Ukraina zawiesza negocjacje pokojowe z Rosją. Informację przekazał doradca Wołodomyra Zełenskiego. - Oni do tej pory żyją w świecie, w którym rzekomo istnieje ukraiński nazizm - powiedział Mychajło Podolak. Rozejm i wycofanie się wojsk Władimira Putina z Ukrainy coraz bardziej się oddala. We wtorek 17 maja Mychajło Podolak oficjalnie potwierdził zawieszenie negocjacji z Rosją.- Negocjacje zależą od tego, jak rozwija się sytuacja na Ukrainie. Od początku wojny zmieniła się ona istotnie - oświadczył doradca prezydenta Wołodomyra Zełenskiego w cytowanych przez agencję Interfax-Ukraina słowach.
Seria pożarów w Rosji kontynuuje. Spłonęły kolejne zakłady produkcyjne w dwóch regionach Rosji. W obwodzie nowosybirskim płonęły 2 tys. metrów kwadratowych kombinatu chemicznego, a w Petersburgu zapalił się historyczny okręt podwodny, znajdujący się w Kronsztadzkich Zakładach Morskich.
Mieszkańcy pogranicza Ukrainy donoszą, że na granicy białoruskiej nadal panują napięcia. Widać "balustrady" w postaci dużych, betonowych słupów czy duże ilości piasku transportowanego wywrotkami. Z kolei brytyjski wywiad podaje, że Białoruś zapowiedziała rozmieszczenie sił specjalnych wzdłuż granicy z Ukrainą.
Wywiad wojskowy Ukrainy twierdzi, że władze na Kremlu demonstracyjnie karzą dowódców rosyjskich sił okupacyjnych za klęski ponoszone przez ich armię w Ukrainie. W ten sposób najwyżej postawione osoby chcą zmyć z siebie przyszłą odpowiedzialność "polityczną i kryminalną".Zaskakujące doniesienia ukraińskiego wywiadu, które wskazują, że Kreml coraz bardziej zdaje sobie sprawę z nieuknionej klęski. Na szczytach władz zapanowała panika i strach przed konsekwencjami podjęcia błednych decyzji. Rozwiązaniem problemu ma być zmycie z siebie winy za nieudaną operację w Ukrainie i zrzucenie odpowiedzialności na dowódców poszczególnych jednostek.
Nastroje na kremlowskich korytarzach są dalekie od zapału i optymizmu. - Nie ma już praktycznie nic, co Putin mógłby dać elitom sił bezpieczeństwa, aby móc zachować ich lojalność - powiedział w rozmowie z rosyjską sekcją Radia Swoboda Christo Grozev, szef międzynarodowej grupy dziennikarzy śledczych Bellingcat. Jego zdaniem wiedzą, że wojna Rosji z Ukrainą jest już przegrana. Czy to możliwe, by w Rosji wybuchł bunt elit przeciwko Putinowi? To pytanie pada coraz głośniej od początku inwazji. W poniedziałkowej rozmowie z rosyjską sekcją Radio Swoboda, Christo Grozev, bułgarski dziennikarz śledczy ocenił, że "elita sił bezpieczeństwa Władimira Putina rozumie, że wojna Rosji z Ukrainą jest już przegrana".
Władimir Putin żywo interesuje się losem wojny w Ukrainie. Zachodnie źródła wojskowe są przekonane, że doszło nawet do przejęcia przez niego kompetencji pułkownika lub brygadiera i podejmowania decyzji taktycznych na niskim szczeblu, co wywołuje chaos. Dziennik "The Times" twierdzi natomiast, że zaangażowanie polityka może jedynie przyczynić się do dalszych klęsk w Donbasie.Wojna w Ukrainie sprawiła, że Władimir Putin ma na głowie wiele strapień. Liczne klęski jego armii, niezdobycie Kijowa, bunt w szeregach wojskowych czy wreszcie osobiste problemy ze zdrowiem zwyczajnie przerastają rosyjskiego przywódcę.Mimo tego, były agent KGB wciąż jest przekonany o swojej nieomylności i ślepo wierzy, że uda mu się odwrócić losy wojny. Z tego powodu, zniecierpliwiony brakiem efektów na froncie, miał osobiście zaangażować się w dowodzenie wojskiem.
Gen. Waldemar Skrzypczak podzielił się niepokojącą analizą sytuacji w Ukrainie. Zdaniem byłego dowódcy Wojsk Lądowych na celowniku armii Putina ponownie może znaleźć się stolica kraju. - Obawiam się, że Rosjanie mogą chcieć zgromadzić jeszcze więcej jednostek, aby spróbować jeszcze raz uderzyć na Kijów - mówi wojskowy, wieszcząc rychłe ponowne natarcie.Ostatnie dni to fala optymistycznych wieści zza naszej wschodniej granicy. Siłom ukraińskim udało się przeprowadzić kontrataki na północ od Charkowa i dojść do granicy z Rosją. Entuzjam jest jednak przedwczesny.
Finlandia i Szwecja oficjalnie ubiegają się o akces do NATO. Gen. Mieczysław Bieniek skomentował na antenie telewizji WP konsekwencje, jakie dla całego Sojuszu będzie miało włączenie w jego struktury obu państw, a także odniósł się do gróźb Rosji, która straszy swoich sąsiadów rozmieszczeniem u ich granic broni jądrowej.Eksperci nie mają wątpliwości i zgodnie twierdzą, że jesteśmy świadkami historycznego momentu. Do tej pory wstrzemięźliwe wobec członkostwa w NATO Szwecja i Finlandia właśnie opowiedziały się za akcesem do Paktu Północnoatlantyckiego.Decyzja obu krajów jest naturalną konsekwencją rosyjskiej agresji na Ukrainę i jedną z większych porażek Putina, który osiągnął efekt przeciwny do zamierzonego. Prezydent Rosji stara się jeszcze odwrócić bieg zdarzeń, strasząc przede wszystkim Finów pogorszeniem relacji między obydwoma krajami, ale tamtejsze władze nie zamierzają się cofać. Dołączenie Finlandii i Szwecji do NATO będzie miało pozytywny wpływ na bezpieczeństwo w całym regionie Morza Bałtyckiego i na wschodniej flance. To ważne, zwłaszcza że wciąż istnieje poważne zagrożenie ze strony Moskwy, która wysuwa groźby także wobec Polski.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zdradził, do czego próbował namówić go Emmanuel Macron podczas jednej z rozmów telefonicznych. Francuski przywódca miał złożyć Ukraińcom ofertę, która pomogłaby Władimirowi Putinowi "wyjść z twarzą" z pata, w jakim ten znalazł się ponosząc klęskę w wojnie. Pałac Elizejski zaprzecza tym doniesieniom.Prezydent Francji Emmanuel Macron od czasu wybuchu wojny w Ukrainie próbuje mediować pomiędzy zwaśnionymi stronami. Jego częste rozmowy z Władimirem Putinem spełzły jednak na niczym, a on sam stał się obiektem głośnej krytyki i bohaterem bezlitosnych memów.Wiele kontrowersji Macron wywołał także po tym, jak nie nazwał wprost rosyjskich zbrodni wojennych w Ukrainie mianem "ludobójstwa". W odpowiedzi Kijów wezwał administrację w Paryżu do wyboru między „biznesem a pieniędzmi” i „wojną a wolnością”, a także zaprosił francuską głowę państwa do zrównanych z ziemią ukraińskich miejscowości. I choć Francuzi twardo stoją na stanowisku, że wspierają Ukraińców w ich walce przeciwko Rosji, wiele wskazuje na to, że chłodne stosunki między obydwoma państwami w najbliższym czasie nie ulegną ociepleniu. Oliwy do ognia właśnie dolał Wołodymyr Zełenski, który udzielił wywiadu włoskiej telewizji RAI.
W ciągu ostatnich trzech dni odnotowano próby podpalenia komisariatów wojskowych w Rosji - donosi niezależny białoruski kanał telewizyjny Biełsat. Może to być reakcja związana z obawami przed mobilizacją. Dotychczas odnotowano siedem takich incydentów.Nagrania dokumentujące podpalenia zostały opublikowane w internecie. Biełsat wskazuje, że próby zniszczenia komisariatów wojskowych zaobserwowano w obwodach wołgogradzkim, riazańskim i rostowskim.
Zdaniem ekspertów portugalskiej stacji SIC Noticias od czasów II wojny światowej nikt nie zaszkodził Rosji tak bardzo, jak Władimir Putin. Politolodzy twierdzą, że część społeczeństwa może interpretować działania podejmowane przez prezydenta w ostatnich tygodniach podobnie jak aktywności amerykańskiego szpiega.Jose Milhazes, portugalski ekspert ds. polityki Rosji nazwał Władimira Putina autorem "tragicznych błędów". Jego zdaniem działania, które prezydent Rosji podejmuje w Ukrainie nie przyniosły żadnych korzyści i wyłącznie szkodzą.
Iryna Zemliana, ukraińska dziennikarka, która oblała ambasadora Rosji w Polsce czerwoną cieczą przyznała na Facebooku, że dostaje wiadomości z pogróżkami. Liczy je w "tysiącach". Kobieta wyjawiła, że została nawet dodana do rosyjskiej bazy "zbrodniarzy wojennych". Ukrainka wraz z prawnikiem zgłosiła te groźby na policję. Od funkcjonariuszy miała usłyszeć, że "sprawa jest poważna". Skala hejtu skłoniła ją do opuszczenia Warszawy w asyście policji. Przyznała, że "nigdy nie myślała, że będzie musiała uciekać dwa razy".
Viktor Orban złożył niezwykle nietypową deklarację. Premier Węgier zapowiedział, że jednym z jego celów jest odnowa Unii Europejskiej. Podczas swojego zaprzysiężenia podkreślił również, że jego kraj nie zablokuje sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu.W poniedziałek 16 maja miało miejsce oficjalne zaprzysiężenie Viktora Orbana na urząd premier Węgier. Polityk w czasie swojego wystąpienia zaskoczył wielu ekspertów, a także spore grono osób, które żywo interesują się polityką Węgier.Przemawiając w parlamencie, oznajmił, że Węgry nie zablokują sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu. Odniósł się również do przyszłości Węgier oraz Unii Europejskiej, wskazując, że jego kraj intensywnie szuka nowych sojuszników, by doprowadzić do odnowy UE. W swojej wypowiedzi podkreślił, że Węgry nie dlatego należą o UE, że "jest taka, jaka jest, tylko z uwagi na to, jaka mogłaby być".
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przejęła kolejne nagrania rozmów telefonicznych między rosyjskimi okupantami. Mówili w nich, że jedyne o czym marzą, to przeżyć, odejść z wojska i nigdy nie wracać na terytorium Ukrainy - podaje portal Ukraińska Pravda.Okupanci skarżą się na porażki w starciu z Ukraińcami. W mediach społecznościowych zamieszczono kolejną przechwyconą rozmowę rosyjskiego żołnierza walczącego w Ukrainie.
Premier Estonii Kaja Kallas w mocnych słowach uderzyła we Władimira Putina, jak również prezydenta Francji i kanclerza Niemiec. Polityk podkreśliła, że rozmowy z rosyjskim przywódcą nie mają najmniejszego sensu, ponieważ cały świat chce, by zrozumiał on, że jest odizolowany.Już niemal trzy miesiące trwa rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy. Każdego dnia podejmowane są zabiegi dyplomatyczne mające na celu zakończenie działań wojennych i powstrzymanie zbrodni popełnianych przez rosyjskie siły.Swoje stanowisko w tej sprawie zabrała premier Estonii, która zaznaczyła, że Władimir Putin musi czuć, że jest odizolowany od reszty społeczeństwa międzynarodowego.- Mam wrażenie, że jeśli wszyscy ciągle do niego dzwonią, to on nie dostaje jasnego sygnału, że jest odizolowany. Jeśli więc chcemy przekazać mu wiadomość, że faktycznie „jesteś odizolowany”, nie dzwońmy do niego - podkreśliła szefowa estońskiego rządu.
Według doradcy mera Mariupola Petro Andriuszczenko, mieszkańcy Mariupola są zobowiązywani przez Rosjan do podpisywania oświadczeń, że "zniszczeń miasta dokonały wojska ukraińskie". W zamian obiecują im wypłatę odszkodowań za zniszczenie domów lub śmierć bliskich.
Białoruski minister obrony Wiktor Chrenin wygłosił kontrowersyjne oświadczenie dla jednej z tamtejszych gazet. Polityk poinformował, że Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym może się rozrosnąć. Podkreślił, że działanie organizacji nie ulegnie zmianie, a jej głównym celem będzie reagowanie na bieżące zagrożenia. W poniedziałek 16 maja państwowa agencja prasowa Białorusi Biełta przytoczyła wywiad tamtejszego ministra obrony, Wiktora Chrenina. Polityk wygłosił tezę odnoszącą się do rozszerzenia Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.Warto podkreślić, że w tym roku Układ o Bezpieczeństwie Zbiorowym skończył 30 lat, a z kolei 15 maja minęło 20 lat od utworzenia Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Jak podkreślił szef resortu obrony Białorusi, przez te wszystkie lata organizacja cały czas się rozwijała.Zaznaczył, że równomierny i stały rozwój był możliwy w głównej mierze dzięki ujednoliconej strukturze, a także ćwiczeniom, które są organizowane co roku. - Ich tematy są różnorodne. Wyciągane są wnioski, na podstawie tych wydarzeń podejmowane są decyzje i organizacja się rozwija - podkreślił Chrenin.Polityk zapowiedział kolejne działania, które mają zostać podjęte w ramach organizacji. - Przeciwdziałanie zagrożeniom biologicznym to kolejny kierunek rozwoju Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Do końca roku mają pojawić się odpowiednie jednostki odpowiedzialne za ochronę radiologiczną, chemiczną i biologiczną - przekazał.W trakcie wywiadu postawił również niezwykle odważną hipotezę dotyczącą przyszłej struktury organizacji. Poinformował, że będzie ona się rozszerzać.- Wkrótce zobaczymy, jak zmieni się porządek świata. Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym zademonstrowała swoją zdolność bojową, a także swoją miłość do pokoju. Myślę, że za kilka lat będzie to więcej niż sześć krajów. To będą dziesiątki krajów, które cenią pokój i stabilność zamiast agresywności i zmian ustrojowych innych państw - zapowiedział Chrenin.W swojej wypowiedzi podkreślił również, że funkcjonowanie organizacji się zmieni i będzie reagować na aktualne zagrożenia.- Zagrożenia i wyzwania zmieniają się cały czas. Z pewnością nie sądzę, że kolorowe rewolucje, terroryzm, przemyt narkotyków, handel niewolnikami i zagrożenia biologiczne jakoś znikną. Na tym tle organizacja będzie się rozwijać, definiując odpowiednie jednostki i aktywa, które mają na celu przeciwdziałanie nowym wyzwaniom i zagrożeniom - podsumował białoruski minister obrony.
Ukraiński wywiad przechwycił ogromną liczbę rosyjskich dokumentów, które jasno i wyraźnie pokazały, jak poważnym problemem dla sił Władimira Putina są braki kadrowe. Z ujawnionych danych wynika, że już na samym początku działań wojennych niemal 100 żołnierzy z 1. Armii Pancernej Rosji postanowiło się poddać i ratować swoje życie.Od początku działań wojennych na terenie Ukrainy trwa intensywna wojna informacyjna pomiędzy obiema stronami. W poniedziałek 16 maja ukraiński wywiad za pośrednictwem Facebooka opublikował przechwycone dokumenty, które dały jasny pogląd na aktualną sytuację wojsk Putina.Wynika z nich, że od rozpoczęcia działań wojennych 24 lutego do niedzieli 15 maja łączna strata samej 1. Armii Pancernej wyniosła 409 osób.- Żołnierze ukraińscy zlikwidowali 61 i ranili 209 okupantów. Tylko w pierwszych dwóch tygodniach wojny zaginęło 44 rosyjskich czołgistów - można przeczytać we wpisie ukraińskich służb.Ukraińcy zaznaczyli, że przechwycone dokumenty informują, że aż 96 żołnierzy Władimira Putina postanowiło ratować swoje życie i się poddać.- W tym samym okresie obrońcy Ukrainy zniszczyli i zajęli 308 jednostek sprzętu wojskowego Rosji - brzmi fragment komunikatu rosyjskiego wywiadu.
Ukraińskie władze wdrożyły system rozpoznawania twarzy z wykorzystaniem sztucznej inteligencji do identyfikacji poległych rosyjskich żołnierzy. Tym sposobem rodzina otrzymuje informację o śmierci swojego bliskiego. Reakcje są zaskakujące. - Przyjadę na Ukrainę sam i cię zabiję - brzmi 80 proc. otrzymywanych odpowiedzi. Z danych sztabu generalnego ukraińskiej armii wynika, że podczas inwazji na Ukrainę Rosjanie stracili już 27,4 tys. żołnierzy. Część ciał wywieziono do Rosji, część jest spalana w mobilnych krematoriach, a część po prostu porzucana na polu bitwy.Ukraińcy przechowują ciała zabitych rosyjskich żołnierzy w wagonach-chłodniach. Liczą na to, że zgłoszą się po nie ich bliscy albo uda się je wymienić na jeńców lub ciała własnych poległych.
Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii przekazało za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych niepokojące informacje. Z najnowszego raportu tamtejszego wywiadu wynika, że Białoruś może zaangażować się w aktualny konflikt na terenie Ukrainy. W oficjalnym komunikacie poinformowano, że w pobliżu ukraińskiej granicy, gromadzą się białoruskie wojska, które mogą mieć realny wpływ na zaangażowanie sił Ukrainy w bitwę o Donbas.W poniedziałek, 16 maja brytyjski wywiad opublikował oficjalny raport o aktualnej sytuacji na terenie okupowanej Ukrainy. Jego treść odnosi się również do działań strony białoruskiej, która tuż po zakończeniu ćwiczeń na początku tego miesiąca, zdecydowała się na rozmieszenie swoich sił operacyjnych wzdłuż granicy z Ukrainą. Dodatkowo w stan gotowości zostały postawione jednostki obrony powietrznej, artylerii i jednostek rakietowych na poligonach na zachodzie kraju. W opinii Brytyjczyków, takie działanie w skuteczny sposób zablokuje ukraińskie wojska, które nie będą mogły się przemieścić w celu wsparcia operacji w Donbasie.
Walka Ukraińców z rosyjskimi siłami trwa 82. dobę. Ukraińska armia odniosła symboliczny sukces w kontrofensywie we wschodnim rejonie Charkowa. – 227. batalion charkowskiej brygady Obrony Terytorialnej doszedł do granicy z Rosją i umieścił tam z powrotem ukraiński słup graniczny – potwierdził szef władz obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow.
Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko poinformował o tragicznej sytuacji humanitarnej w mieście. Według jego relacji woda wymywa z prowizorycznych grobów ciała zabitych przez Rosjan Ukraińców, brakuje także wody pitnej i jedzenia. W zdecydowanie najtrudniejszym położeniu wciąż znajdują się obrońcy zakładów Azowstal, na których ewakuację nie chce zgodzić się Władimir Putin.- Sytuacja humanitarna pogarsza się bez względu na to, że okupanci udają, że coś zmienia się na lepsze. Stale próbują coś zrobić, ale im to nie wychodzi... Próbują naprawić elektryczność - mamy pożary - powiedział w niedzielę Petro Andriuszczenko, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.Z jego relacji wnioskować można, że życie w oblężonym Mariupolu jest praktycznie niemożliwe. Istnieje poważne ryzyko wybuchu epidemii, o czym już wcześniej informowały władze miasta.- Woda płynie ulicami tak szybko, że podmywa miejsca pochówku w podwórzach. (...) Dochodzi do wymywania ciał zmarłych z tych grobów - zdradził doradca mera miasta.Jak dodał, w mieście kończą się zapasy żywności, a także woda pitna. Tej drugiej brakuje zwłaszcza w broniących się zakładach metalurgicznych Azowstal. Przebywający w nich żołnierze przekazali, że muszą gasić pragnienie "wodą techniczną", jedzą zaś tylko raz dziennie. Mimo tego, posiłków wystarczy im jeszcze maksymalnie na tydzień.
Nie można wykluczyć scenariusza, że Władimir Putin włączy Polskę do swoich planów ekspansjonistycznych - stwierdził wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem "El Mundo". Zapowiedział, że Polska zgłosi się po pomoc do NATO, aby wzmocnić swoje bezpieczeństwo.- W mojej opinii Władimir Putin jest zbrodniarzem wojennym - przyznał wiceszef polskiej dyplomacji, który obecnie uczestniczy w przygotowaniach do szczytu NATO w Madrycie.
Żony obrońców zakładów metalurgicznych Azowstal w Mariupolu zaapelowały o natychmiastową ewakuację żołnierzy. Ich zdaniem sytuacja w kombinacie jest "straszna" - brakuje żywności i leków. Uwięzieni biorą zaledwie łyk wody co 5-6 godzin, a amputacje są przeprowadzane bez znieczulenia.O dramatycznych warunkach w Azowstalu opowiadały w trakcie wirtualnej konferencji prasowej Kateryna Prokopenko, Hanna Naumenko, Julia Fedosiuk, Olha Andrianowa i Darja Cykunowa.
Rosyjskie rakiety spadły tuż obok polskiej granicy. Celem żołnierzy Władimira Putina była infrastruktura wojskowa w obwodzie lwowskim. Potwierdził to Maksym Kozyicki, szef lokalnych władz. Strona ukraińska nie ujawnia, który obiekt trafił na celownik Rosjan, ale pewne jest, że pociski zostały wystrzelone w niedzielę nad ranem.Na Telegramie pojawiła się wiadomość wprost od szefa władz obwodu lwowskiego dotycząca kolejnego ataku ze strony Rosjan. Dopiero co w sieci pojawiło się nagranie deszczu ognia i przypuszczenia użycia przez Rosjan bomb fosforowych w Azowstalu, a na jaw wychodzą kolejne informacje dotyczące ruchu wojsk.Rakiety spadły niedaleko polskiej granicy. Zachodnia część Ukrainy ponownie znalazła się pod ostrzałem rosyjskich pocisków. Tym razem wróg nie wybrał celu przypadkowo, ale nie może mówić o pełnym sukcesie.