Nadchodząca fala zakażeń wariantem Delta niepokoi specjalistów. Zaobserwowano, że nowy wariant koronawirusa często powoduje objawy ze strony układu pokarmowego. Zdaniem naukowców u części osób koronawirus może utrzymywać się w naczyniach jelit jeszcze długi czas po przechorowaniu.Jeszcze niedawno naukowcy podejrzewali, że SARS-CoV-2, podobnie jak wirus opryszczki lub półpaśca, może przenikać do mózgu i tam przyjmować uśpioną formę. Ta hipoteza może tłumaczyć, dlaczego u niektórych pacjentów dochodzi do długotrwałych i różnorakich powikłań ze strony układu neurologicznego.
Zagraniczne media potwierdziły śmierć Jeffreya Beltznera. Amerykański aktor i kulturysta, który występował pod pseudonimem filmowym Brick Bronsky, zakaził się koronawirusem. Wskutek COVID-19 zapadł w śpiączkę, z której już się nie wybudził. Zmarł w poniedziałek 23 sierpnia. Gwiazda zza oceanu miała 57 lat.Według amerykańskich mediów problemy zdrowotne Jeffreya Beltznera zaczęły się po tym, jak zaraził się koronawirusem. U aktora i kulturysty COVID-19 wywołał poważne powikłania, których następstwem była śpiączka. W poniedziałek ogłoszono, że gwiazda nie żyje.Odchodząc, Jeffrey Beltzner zostawił żonę oraz czworo dzieci. Doniesienia o śmierci posługującego się pseudonimem Brick Bronsky aktora potwierdził jego syn Jordan, który opublikował w mediach społecznościowych emocjonalny wpis, dziękując wszystkim za wsparcie i modlitwę. Nie ujawniono oficjalnej przyczyny zgonu 57-latka.
Profesor Andrzej Mariusz Fal wraz z innymi ekspertami ze środowiska naukowego zwrócili uwagę na powikłania związane z COVID-19, które mogą utrzymywać się nawet przez kilka miesięcy po ozdrowieniu. Specjaliści apelują o regularne badania oraz konsultowanie się w medykami w przypadku niepokojących wyników – szczególnie tych związanych z sercem.Według naukowców z inicjatywy „Nauka przeciw pandemii”, której przewodniczącym jest profesor Andrzej Mariusz Fal, przewlekłe objawy po COVID-19 mogą dotykać nawet 30 procent ozdrowieńców. W dodatku symptomy mogą być bardzo zróżnicowane. Niektórych nie powinno się bagatelizować.W związku z długotrwałymi powikłaniami po chorobie powstały już nieformalne terminy jak „long COVID”. Zdaniem ekspertów ze środowiska naukowego, którym przewodzi prof. Andrzej Mariusz Fal, objawy mogą utrzymywać się nawet przez kilka miesięcy. Specjaliści zwracają uwagę, by nie lekceważyć przede wszystkim nieprawidłowości dotyczących tętna, ciśnienia tętniczego oraz częstotliwości oddechów. Warto wówczas skontaktować się z kardiologiem.
Do Polski zbliża się kolejna fala pandemii koronawirusa, a w ostatnich dniach liczba dziennych zakażeń groźnym wirusem stale wzrasta. Eksperci ostrzegają przed zaskakującymi objawami COVID-19, które zaobserwowano u zakażonych wariantem Delta wirusa SARS-COV-2.Wariant Delta, wcześniej zwany indyjskim, jest obecnie dominującym szczepem koronawirusa w Polsce, odpowiadającym za ponad 96 proc. obecnych przypadków zakażenia. Infekcje te mają jednak trochę inny przebieg, niż w przypadku pierwotnego wirusa.
Ekspertka z zespołu ds. COVID-19 przy prezesie PAN przewiduje, że z epidemią koronawirusa będziemy musieli żyć jeszcze nawet 3-5 lat, choć i tu stawiane są pewne warunki. Pesymistyczne prognozy dotyczą też czwartej fali, która zbliża się wielkimi krokami.Nieustanne obostrzenia i ograniczenia zdążyły już zmęczyć wszystkich. Lockdown wykańcza naszą gospodarkę, a końca epidemii koronawirusa nie widać. Z niecierpliwością czekaliśmy na pojawienie się szczepionek, jednak, jak się okazało, nie wszyscy skorzystali z możliwości zaszczepienia się i cały świat odnotowuje nowe przypadki zakażenia i zgony.Mały stopień wyszczepienia w Polsce spowodował, że już dziś musimy zmierzyć się z prawdą o nadchodzącej nieuchronnie czwartej fali koronawirusa. Pytaniem dziś nie jest to, czy ona się pojawi, ale jak wielkie rozmiary przybierze. Niechęć do przyjęcia preparatu mającego chronić nas przed zakażeniem skłania ekspertów do pesymistycznych szacunków dotyczących czasu trwania pandemii.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Z szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że od końca 2019 roku COVID-19 przeszło już ponad 190 milionów ludzi z całego świata. Wiele osób może nie być świadomych tego, że zaraziło się koronawirusem. Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) opublikowały listę najbardziej charakterystycznych objawów, które mogą świadczyć o chorobie.Od początku pandemii specjaliści przyznają, że COVID-19 może mieć bardzo różny przebieg i każdy przypadek należy traktować indywidualnie. Jedni przechodzą chorobę bezobjawowo, inny natomiast czują się, jakby chorowali na ciężką grypę, a w skrajnych przypadkach – wymagają hospitalizacji.Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom do najczęściej zgłaszanych objawów COVID-19 zaliczyło kaszel, zatkany nos, zmęczenie, biegunkę, ból głowy, gorączkę oraz dreszcze, duszność lub trudności w oddychaniu, utratę węchu, smaku i mdłości. Pojawić się mogą również wymioty.
W obliczu zbliżającej się czwartej fali zakażeń minister zdrowia potwierdził, że konieczne jest wprowadzenie wysokich kar, by móc sprawnie powstrzymywać transmisję koronawirusa. Adam Niedzielski zaznaczył, że surowe grzywny mają zarówno usprawnić pracę służb sanitarnych, jak i odwieść mieszkańców od zatajania istotnych informacji podczas wywiadów epidemiologicznych. Szef resortu dodał też, że obserwując wakacyjne rozluźnienie Polaków, „trzeba zacząć myśleć o obowiązku szczepień”.Niedawno minister zdrowia został zapytany o zmiany w ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych. Dziennikarzom Polskiej Agencji Prasowej chodziło przede wszystkim o możliwość wydłużenia kwarantanny z 21 do maksymalnie 30 dni. Zapis mówi też o karze do 30 tysięcy złotych za zatajenie lub podanie nieprawdziwych informacji podczas wywiadu epidemiologicznego.Na łamach PAP minister zdrowia przyznał, że to niezbędne środki od walki z transmisją koronawirusa – zwłaszcza że do Polski zbliża się czwarta fala zakażeń. Adam Niedzielski podkreślił, że ukrywanie oraz podawanie nieprawdziwych informacji służbom sanitarnym jest dużym problemem i uniemożliwia sprawne działanie sanepidowi, od którego zależy skuteczność walki z epidemią.
Już od jakiegoś czasu eksperci podkreślają, że pojawienie się czwartej fali koronawirusa w Polsce to tylko kwestia czasu. Zdaniem specjalistów we wrześniu może dojść do dynamicznego wzrostu liczby zakażeń. Profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk obawia się, że dzienna liczba nowych przypadków SARS-CoV-2 może dojść do nawet 10 tysięcy. Problemem nadal jest też wskaźnik szczepień.W ciągu ostatnich dni można było już zaobserwować wzrost zakażeń koronawirusem. We wtorek 17 sierpnia potwierdzono 221 nowych przypadków SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 oraz jego połączenia z chorobami współistniejącymi łącznie zmarło siedem osób. Zdaniem ekspertów czeka nas dynamiczny skok.Na temat czwartek fali koronawirusa wypowiedziała się profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk. Kierownik Zakładu Biologii Molekularnej Wirusów w Instytucie Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego na łamach Polskiej Agencji Prasowej ujawniła, że należy spodziewać się dynamicznego skoku liczby zakażeń, natomiast w szczycie dzienna liczba może dojść do granicy 10 tysięcy. Dodała też, że obecnie „80 procent wykrytych przypadków w Polsce stanowi wariant Delta”.
Zdaniem ekspertów na przełomie sierpnia i września w Polsce może pojawić się czwarta fala koronawirusa. Specjaliści od wielu tygodni podkreślają, że jej przebieg zależy od wielu czynników – między innymi wskaźnika szczepień oraz dyscypliny w społeczeństwie. Rząd przygotowuje już zmiany w przepisach, które mają pomóc w walce z rozprzestrzenianiem się SARS-CoV-2. Szykuje ostrzejsze zasady kwarantanny oraz kary sięgające nawet 30 tysięcy złotych.W związku z nadchodzącą czwartą falą koronawirusa polski rząd zaczyna już przygotowywać się do ewentualnego skoku zakażeń, który można zaobserwować już, w niektórych krajach europejskich. Od połowy lipca wzrost zachorowań na COVID-19 odnotowuje się między innymi w Grecji oraz Hiszpanii.Jak donosi portal Wirtualna Polska, politycy chcą mieć możliwość szybkiej odpowiedzi na ewentualny dynamiczny wzrost zarażeń koronawirusem, dlatego rząd szykuje surowe kary, które jednak mają mieć „charakter prewencyjny”. Wysokie grzywny mają grozić osobom, które będą podawały nieprawdziwe lub niekompletne informacje podczas wywiadu epidemiologicznego. Mogą wynieść od 5 do 30 tysięcy złotych.
Doktor Paweł Grzesiowski jest przekonany, że koniec wakacji będzie wiązał się z czwartą falą pandemii koronawirusa. Ekspert zwrócił uwagę na dramatycznie spadające tempo szczepień i problem bagatelizowania niebezpieczeństwa przez społeczeństwo.Pandemia koronawirusa tak jak w ubiegłym roku, nieco zelżała w okresie wakacyjnym, a dobowe wskaźniki zakażeń sięgają 100-200 przypadków. Specjaliści uważają jednak, że zagrożenie wciąż jest realne i nie można go bagatelizować.
Ministerstwo Zdrowia przekazało najnowsze dane o koronawirusie, które nie napawają optymizmem. Rzecznik resortu, Adam Niedzielski, już zapowiedział powrót obostrzeń w wybranych województwach.Lockdown zbliża się wielkimi krokami. Wszystko to z powodu nadchodzącej czwartej fali koronawirusa i małego poziomu wyszczepienia w kraju. W związku z tym eksperci debatują o podziale obostrzeń, z jakimi przyjdzie nam się spotkać na jesieni.
Trwają prace nad umożliwieniem pracodawcom wglądu w kartę szczepień pracownika. Jak poinformował wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, ci, którzy się nie zaszczepili, musieliby liczyć się z przesunięciem na inne stanowiska.Rząd zapowiedział, że lockdown po wakacjach uzależniony jest dziś wyłącznie od liczby zaszczepionych osób i związanej z tym liczby zakażeń koronawirusem. Dane dotyczące szczepień nie napawają optymizmem. W pełni zaszczepionych bowiem jest nieco ponad 18 mln Polaków, co oznacza, że daleko nam do osiągnięcia odporności zbiorowej.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz ujawnił, że resort cały czas pracuje nad rekomendacjami dotyczącymi nowych obostrzeń w związku z zapowiadaną tzw.czwartą falą pandemii koronawirusa. Przedstawiciel rządu nie ukrywa, że ostatnie wzrosty chorych w Polsce są niepokojące. - Mimo że nadal operujemy na niewielkich liczbach, to te przyrosty 20-25-procentowe nie są już takie małe - wskazał Wojciech Andrusiewicz.
Lista objawów mogących wskazywać na zakażenie COVID-19 jest długa, jednak w miarę pojawiania się kolejnych mutacji wirusa SARS-CoV-2 wyraźnie się zmienia. Podstawowe objawy, jak gorączka czy utrata węchu, o których do tej pory ciągle się mówiło, zostały wyparte przez zupełnie nowe, o których warto wiedzieć.Gorączka, suchy kaszel i utrata węchu oraz smaku były do tej pory najczęstszymi objawami mogącymi świadczyć o zakażeniu wirusem SARS-CoV-2. Teraz nie są nawet w pierwszej dziesiątce. Najnowsze dane wskazują, że zostały one wyparte przez nowe objawy, na które najczęściej skarżą się zakażeni.
Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, w rozmowie z Polsat News stwierdził, że regiony, w którym poziom zaszczepienia będzie najniższy, zostaną w pierwszej kolejności objęte obostrzeniami. Przekazał również, że niewykluczone jest, aby osobom zaszczepionym nie zostały narzucone restrykcje.W tej chwili są to jedynie plany i pomysły, w jaki sposób ograniczyć transmisję wirusa podczas nadchodzącej czwartej fali, o której rząd mówi już od dłuższego czasu. Jeśli zajdzie taka konieczność, osoby niezaszczepione będą musiały podporządkować się zakazom.
Eksperci coraz głośniej mówią o zbliżającej się do naszego kraju tzw. czwartek fali pandemii. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zapowiedział, że nowe obostrzenia najpierw obejmą regiony o najniższym poziomie zaszczepienia przeciwko COVID-19. - Tam będzie największa transmisja wirusa i te regiony na samym początku będą objęte obostrzeniami - zapowiedział Wojciech Andrusiewicz na antenie Polsat News.
W nocy z niedzieli 1 sierpnia na poniedziałek 2 sierpnia 2021 roku doszło do podpalenia punktu szczepień oraz siedziby sanepidu w Zamościu. Na miejscu zjawił się niedawno minister zdrowia Adam Niedzielski, który zaapelował o pomoc w ujęciu sprawców ataku. Za wskazanie podpalacza można otrzymać nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych.Do podpalenia mobilnego punktu szczepień doszło na Rynku Solnym w Zamościu na Lubelszczyźnie. Nieznany sprawca podłożył również ogień w budynku miejscowego oddziału sanepidu.
29 lipca 2021 roku wystartował kolejny festiwal Pol'and'rock, który w tym roku przyjął nową formę. Jerzy Owsiak wytłumaczył, dlaczego w tym roku koncerty nie są dostępne dla wszystkich oraz odpowiedział na krytykę i zarzuty o „segregację” widowni.Jakiś czas temu polski rząd zdecydował o przywróceniu możliwości organizacji koncertów plenerowych. Warunkiem udziału w takich wydarzeniach jest jednak posiadanie certyfikatu osoby zaszczepionej przeciwko COVID-19.
Fani programu „Twoja twarz brzmi znajomo” byli zaskoczeni decyzją, którą podjęła firma zajmująca się organizacją publiczności w czasie nagrania show. Okazuje się, że występy gwiazd w studiu obejrzą jedynie osoby, które mają za sobą szczepienie przeciwko COVID-19.Firma PublicoTV poinformowała o swoich wymogach za pomocą profilu w mediach społecznościowych. Deklaracja wywołała ogromne oburzenie internautów, którzy nie szczędzili firmie krytycznych komentarzy.
Wciąż nie zapadła ostateczna decyzja dotycząca formy nauczania, która będzie realizowana w nowym roku szkolnym, jednak minister zdrowia Adam Niedzielski zdradził, że prawdopodobnie dzieci wrócą do szkół stacjonarnych. Szef resortu ujawnił również informacje o specjalnym „bonusie” dla dzieci zaczepionych przeciwko COVID-19.Szczepienia nastolatków od 12. do 17. roku życia ruszyły w Polsce z dniem 7 czerwca br. Z informacji przekazanych przez redakcję „Faktu” wynika, że do tej pory pierwszą dawkę szczepienia przyjęło 600 tys. dzieci, a w pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19 zostało ponad 400 tys. małoletnich.
Prof. Miłosz Parczewski to były członek Rady Medycznej ds. COVID, który niedawno wyznał w rozmowie z mediami, że wielokrotnie był atakowany przez koronasceptyków i przeciwników szczepień przeciwko COVID-19. Antyszczepionkowcy zaatakowali m.in. prywatny gabinet lekarza.Prof. Parczewski był niedawno gościem w programie „Newsroom” portalu wp.pl. W czasie rozmowy lekarz przyznał, że jest przerażony skalą hejtu, kierowanego w stronę zwolenników szczepień przeciwko COVID-19.
Zaszczepieni będą zwolnieni z obostrzeń wprowadzonych w związku z czwartą falą pandemii koronawirusa? Takie rozwiązanie rekomenduje Rada Medyczna przy premierze. Rząd bierze jednak pod uwagę różne warianty w tej kwestii.Z tego artykułu dowiesz się:Rada Medyczna chce zwolnienia z obostrzeń zaszczepionychKto jest zwolennikiem tzw. opcji francuskiejKogo może dotyczyć obowiązek szczepień
Dziś w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odbyła się konferencja prasowa z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, a także ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego i pełnomocnika rządu do spraw cyberbezpieczeństwa Janusza Cieszyńskiego. Szef rządu odpowiedział m.in. na pytanie o możliwość wprowadzenia w Polsce obowiązku szczepienia przeciwko COVID-19.Podczas konferencji premier Morawiecki poinformował o decyzji rządu w sprawie stworzenia służby, zajmującej się problemami cyberprzestępczości. Szef rządu poruszył również temat zapowiadanej na jesień tego roku czwartej pandemii koronawirusa.
Media obiegły nieoficjalne informacje w sprawie ograniczeń dla osób, które nie skorzystały z możliwości zaszczepienia się przeciwko COVID-19. Jak ustalili dziennikarze RMF FM, członkowie obecnego rządu obawiają się społecznego buntu. Dlatego też wprowadzenie obostrzeń tylko dla niezaszczepionych obywateli nie jest brane pod uwagę.Z ustaleń reportera RMF FM Krzysztofa Berendy wynika, że w najbliższym czasie polski rząd nie planuje wprowadzenia specjalnych ograniczeń dla osób, które nie zaszczepiły się przeciwko COVID-19.
W niedzielę 25 lipca br. przy punkcie szczepień w Grodzisku Mazowieckiem doszło do starcia antyszczepionkowców z pracownikami medycznymi. Agresywny tłum najpierw próbował siłą wedrzeć się do budynku, a następnie zaatakował karetkę pogotowia wiozącą poszkodowanych.W sieci pojawiło się szokujące nagranie. Na filmie uchwycono moment ataku antyszczepionkowców na karetkę w Grodzisku Mazowieckim. Nie zabrakło wyzwisk w stronę ratowników medycznych oraz próby zniszczenia pojazdu.
W Katowicach podjęto bardzo ważną decyzję w związku ze szczepieniami. W liście wysłanym do studentów rektor uczelni profesor Ryszard Koziołek poinformował, że w akademikach Uniwersytetu Śląskiego zameldować się będą mogły jedynie osoby w pełni zaszczepione przeciw COVID-19. Przepisy będą obowiązywały od nowego roku akademickiego.Rektor Uniwersytetu Śląskiego profesor Ryszard Koziołek potwierdził w liście do studentów, że każdy student, który będzie chciał się zameldować w akademiku od 1 października 2021 roku, będzie musiał przedstawić stosowne zaświadczenie lub certyfikat o pełnym zaszczepieniu przeciw COVID-19.Decyzję dotyczącą konieczności pełnego zaszczepienia się przed zameldowaniem się w akademiku rektor Uniwersytetu Śląskiego umotywował chęcią zapewnienia studentom bezpieczeństwa w obliczu prognozowanej czwartej fali zarażeń. Warto przypomnieć, że zdaniem ekspertów ma ona dotrzeć do Polski na przełomie sierpnia i września.
Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Policach pilnie poszukuje osób, które w ubiegłą niedzielę podróżowały pociągiem na trasie Gdynia-Szczecin. W jednym z wagonów znajdowała się osoba, u której potwierdzono zakażenie COVID-19.Sanepid szuka podróżnych z pociągu PKP Intercity IC18105, który 18 lipca br. o godzinie 12:44 ruszył z Gdyni w kierunku Szczecina. Wśród pasażerów znajdowała się osoba zakażona wirusem SARS-COV-2.
Doktor Krzysztof Filipiak z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego nie ma wątpliwości co do tego, że czwarta fala zarażeń koronawirusem może mieć różny przebieg w zależności od regionów. Wspomniał o „Trójkącie Bermudzkim”, czyli miejscach, w którym poziom szczepień jest niepokojąco niski. Istnieje ryzyko, że sprawdzi się czarny scenariusz z Rosji.Krzysztof Filipiak, który jest internistą, kardiologiem oraz farmakologiem z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, nie ma wątpliwości co do tego, że czwarta fala zarażeń koronawirusem dotrze do Polski. Według ekspertów poważne problemy mogą pojawić się w regionach, w których duża część społeczeństwa się nie zaszczepiła.Podczas dyskusji na temat czwartej fali zarażeń koronawirusem doktor Krzysztof Filipiak wymienił regiony, w których statystyki dotyczące szczepień są niepokojące. Wspomniał o części Podhala oraz polskim „Trójkącie Bermudzkim”, który tworzą Białystok, Suwałki oraz Ostrołęka.