Jedne z najbardziej stanowczych słów papieża Franciszka na temat wojny w Ukrainie. Głowa Kościoła katolickiego zwróciła się bezpośrednio do Rosjan. Temat, który poruszył hierarchę była kwestia blokady zboża ukraińskiego w portach, a co za tym idzie widmo głodu w państwach czekających na dostawy żywności.Unikający angażowania się - a co za tym idzie potępiania Rosjan za agresję - w wojnę w Ukrainie papież Franciszek publicznie zwrócił się do narodu Władimira Putina i pośrednio do samego prezydenta Rosji.Stanowisko papieża Franciszka rozbrzmiało w czasie audiencji generalnej i dotyczyło blokady statków pełnych żywności w ukraińskich portach na Morzu Czerwonym i Morzu Azowskim. Następca św. Piotra zmieni zdanie okupanta?
Zacieśnia się współpraca polsko-ukraińska. W środę do Kijowa przybyć mają najważniejsi przedstawiciele naszego rządu, w tym premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podczas wizyty omówionych ma zostać szereg kwestii, w tym dostawy broni. Spodziewane jest także podpisanie wspólnych dokumentów.Polskie władze prężnie działają na rzecz wsparcia Ukrainy. Wyrazem tego są choćby głośne opowiadanie się za przyjęciem naszych wschodnich sąsiadów do Unii Europejskiej, popieranie kolejnych dotkliwych sankcji nakładanych na Rosję czy też wizyty polskich przedstawicieli w Kijowie.Na tym polu niezwykłą aktywnością wykazują się zarówno prezydent, który ostatnio przemawiał w ukraińskim parlamencie, jak i premier Mateusz Morawiecki, a nawet sam Jarosław Kaczyński. Prezes PiS w marcu odważył się nawet na pierwszą od dawna zagraniczną podróż i jak się okazało wcale nie ostatnią.
Wojska rosyjskie chcą za wszelką cenę złamać ducha bohaterskich Ukraińców, którzy już od niemal 100 dni dzielnie odpierają ataki okupantów. W Siewierodoniecku w obwodzie ługańskim żołnierze Putina ostrzelali zakład chemiczny, w którym znajdował się zbiornik z kwasem azotowym. Władze miasta ostrzegły mieszkańców przed potężną chmurą toksycznych oparów.Do szokującego zdarzenia doszło we wtorek 31 maja na terenie obwodu ługańskiego we wschodniej części Ukrainy. Rosjanie chcąc przejąć kontrolę nad Siewierodonieckiem, zdecydowali się na barbarzyński krok.Siły Putina przeprowadziły zorganizowany nalot na miasto, uderzając w cysternę z kwasem azotowym w zakładach chemicznych. O zdarzeniu poinformował szef obwodu ługańskiego, Siergiej Hajdaj, który opublikował w komunikatorze Telegram kilka zdjęć. Widać na nich różowy obłok unoszący się nad miastem.
Wojna w Ukrainie zaczyna wyniszczać obie walczące ze sobą strony, lecz pokojowe negocacje dawno utknęły w martwym punkcie. Choć ani Rosjanie, ani Ukraińcy nie chcą iść na ustępstwa, ci pierwsi właśnie zadeklarowali, że są gotowi do podpisania umowy kończącej działania zbrojne. Twierdzą jednak, że podobnych chęci nie dostrzegają wśród przedstawicieli Kijowa, którzy skomentowali stanowisko Moskwy w wymowny sposób.Krwawe walki, szczególnie skoncentrowane na wschodzie Ukrainy, zdają się eskalować z każdym dniem. Władimir Putin za wszelką cenę dąży do opanowania Donbasu, co stało się obecnie jego nadrzędnym celem.Jednocześnie niektóre z okupowanych przez armię rosyjską terenów boleśnie przekonują się, co oznacza dostanie się pod panowanie Rosjan. Mieszkańcy zajętych miejscowości poddawani są bezczelnej rusyfikacji, która dotyczy zwłaszcza dzieci, niektórzy z nich są także wywożeni wgłąb Rosji.Wszystko to wskazuje, że najeźdźcy wcale nie zamierzają ustępować, co z kolei gasi nadzieje na rychłe zakończenie działań zbrojnych. Choć Wołodymyr Zełenski deklaruje chęć spotkania z Putinem, ten drugi konsekwentnie unika konfrontacji. W zamian za to, za pośrednictwem swoich przedstawicieli wyszedł właśnie z zaskakująca propozycją.
- Z zagranicy powróciło do Ukrainy już 4,8 mln uchodźców - poinformował w poniedziałek doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Wiktor Andrusiw. Dodał, że zauważalna jest tendencja "powracania Ukraińców do domów". Wiktor Andrusiw zaznaczył, że od 24 lutego, czyli początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, z kraju wyjechało 7,6 mln mieszkańców.- Teraz zauważamy stabilną tendencję do powracania Ukraińców do domu. Jest takich osób już 4,8 mln, czyli 60 proc. wszystkich uchodźców – napisał.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden poinformował, że dostarczy Ukrainie bardziej zaawansowane systemy rakietowe i bardziej precyzyjną amunicję. Oprócz tego nie zamierza on wywierać presji na Kijów, by ten ustępował Rosji, oddając swoje terytoria. Do takich decyzji miał namawiać Wołodymyra Zełenskiego przywódca Francji Emmanuel Macron.Trwa kolejny dzień wojny w Ukrainie. Rosjanie czynią postępy na wschodzie kraju, wkraczając m.in. do Siewierodoniecka. Powolne przejmowanie kontroli nad Donbasem coraz bardziej rozochoca Władimira Putina, który wyznaczył swoim żołnierzom nowy cel i do 1 lipca chce opanować cały region.Zapędy rosyjskiego dyktatora próbuje hamować Zachód. Unia Europejska porozumiała się co do szóstego już pakietu sankcji na Rosję, które mają dotyczyć m.in. embarga na ropę naftową. Podjęto także decyzję o uderzeniu w osoby z najbliższego otoczenia Putina, w tym jego kochankę.Rosjanie wciąż próbują przekonywać, że restrykcje nie robią na nich żadnego wrażenia i straszą, że obrócą się one przeciwko państwom, które je nakładają. Tymczasem, poza dotkliwymi sankcjami, demokratyczni partnerzy Ukrainy wspierają walczących tam żołnierzy poprzez dostawy sprzętu.
Wyciekło kolejne szokujące nagranie. Dowództwo rosyjskiego wojska jest oburzone faktem, że nie udało się zająć Kijowa w kilka dni i miażdżąco krytykuje rosyjskie władze. Ich zdaniem, minister obrony Siergiej Szojgu to "nieprofesjonalista", a w stronę Putina lecą przekleństwa.Rozmowę dwóch rosyjskich pułkowników opublikowali dziennikarze ukraińskiego portalu "Schemy". Wynika z niej jasno, że oficerowie są niezadowoleni z decyzji podejmowanych przez władze ich kraju w sprawie wojny w Ukrainie.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji właśnie poinformowało, iż premier Mateusz Morawiecki zdecydował o przedłużeniu obowiązywania stopni alarmowych: BRAVO i CHARLIE-CRP do 30 czerwca 2022 r. - Stopień alarmowy CRP został wprowadzony w celu przeciwdziałania zagrożeniom w cyberprzestrzeni - podał.We wtorek późnym wieczorem MSWiA opublikowało ważny komunikat, Mateusz Morawiecki po raz kolejny zdecydował, iż ryzyko oraz zagrożenia są zbyt duże by zrezygnować z obowiązywania w Polsce stopni alarmowych.
Dwa tygodnie - tyle według Dmytro Kuleba ma świat, by pomóc odblokować ukraińskie porty przy Morzu Czarnym i wysłać oczekujące na transport zboże w świat. - To jest wyścig z czasem - powiedział szef MSZ Ukrainy. Dalsza blokada czarnomorskich portów będzie równoznaczna ze śmiercią "milionów ludzi".- Naturalnie najlepszą opcją byłby koniec wojny, ale Putin tego nie chce - stwierdził Dmytro Kuleba w rozmowie z włoskim dziennikiem "La Repubblica". Głównym tematem było czekające na wypłynięcie z portu ukraińskie zboże.Statki z cennym ładunkiem nie mogą wypłynąć w morze z racji blokady i zaminowania wód. Ukraina jest jednym z największych eksporterów zbóż, czyli jedzenia, na światowy rynek. Wiele państw bez dostaw z Ukrainy będzie mieć problem ze zaspokojeniem swoich potrzeb.Minister spraw zagranicznych Ukrainy w czasie najnowszego wywiadu zna rozwiązanie patowej sytuacji. Rosjanie próbują wywieźć zboże z Mariupola, a Dmytro Kuleba apeluje o pomoc w transporcie z Odessy.
W najbliższym czasie o tańszym tankowaniu będzie można zapomnieć. Cenniki na stacjach paliw znowu pójdą w górę. - Ceny w skrajnych przypadkach mogą wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt groszy - powiedział w rozmowie z TVN24 analityk rynku paliw e-petrol Jakub Bogucki. Zdaniem eksperta "jeżeli chodzi o letnie wakacje, to nie zanosi się niestety na spadkową korektę".W ciągu miesiąca średnia cena benzyny PB95 w Polsce wzrosła o 0,91 zł - podała w poniedziałek Polska Izba Paliw Płynnych. Końcem kwietnia płaciliśmy za litr benzyny około 6,48 zł. W maju to już 7,39 zł. Średnia cena ON spadła o 0,13 zł do 7,09 zł/litr. Z kolei średnia cena LPG wzrosła o 0,02 zł do 3,58 zł.
- Dziś zjedliśmy yorkshire teriera - napisał jeden z rosyjskich żołnierzy, przebywający w okupowanym przez Rosję obwodzie chersońskim. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła wiadomości, które rosyjski żołnierz wysyłał swojemu znajomemu za pośrednictwem internetowego komunikatora. Przyznaje, że sytuacja jest bardzo zła i prosi o pomoc.Służba Bezpieczeństwa Ukrainy regularnie przechwytuje rozmowy rosyjskich żołnierzy, które obalają kłamstwa o domniemanej "potędze rosyjskiego wojska".
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że odbył rozmowę z przywódcą Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem. Dyskusja dotyczyła m.in. zagrożeń dla bezpieczeństwa żywnościowego, wywołanych przez Federację Rosyjską. Ukraiński przywódca miał też przekazać prezydentowi Turcji, że chciałby się spotkać bezpośrednio z Władimirem Putinem.Informację o chęci spotkania Zełenskiego z Putinem przekazała rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti, powołując się na ministra spraw zagranicznych Turcji Mevluta Cavusoglu. Miało to nastąpić po tym, jak Erdogan zadeklarował gotowość mediacji między Rosją a Ukrainą oraz zorganizowania spotkania między przedstawicielami obu stron w Stambule.
Z doniesień ukraińskiej telewizji Kanał24 wynika, że Władimir Putin określił swój "bezwarunkowy priorytet". Rosyjskie wojska mają zająć obwód ługański do 1 czerwca, a doniecki do 1 lipca. Gdyby to się udało, za miesiąc pod kontrolą Rosji znajdowałby się cały Donbas. To tłumaczy wzmożoną intensywność działań bojowych w tym regionie Ukrainy.
Obowiązujący w Ukrainie zakaz opuszczania kraju dla mężczyzn w wieku 18-60 lat powoduje liczne problemy. Władze chcą uregulować przepisy i rozważają wprowadzenie opłaty za wyjazd obywateli płci męskiej za granicę. Zdaniem ukraińskiego doradcy ministra spraw wewnętrznych jest to konieczne w obliczu znacznie przeciągającej się wojny.Brutalna inwazja rosyjska na Ukrainę, zapoczątkowana 24 lutego, wymusiła na władzach w Kijowie wprowadzenie na terenie całego kraju stanu wojennego. Było to jednoznaczne z wydaniem decyzji o zakazie opuszczania kraju mężczyzn w wieku 18-60 lat, poza pewnymi ściśle określonymi wyjątkami.Ukraińcom zależy na tym, by jak najwięcej osób chwyciło za broń i walczyło z bezwzględnym okupantem, który nie ustaje w swoich zmasowanych atakach, zwłaszcza na wschodzie kraju. Niestety, chęć zatrzymania jak największej ilości zdolnych do walk obywateli ma także swoje minusy.
Nie milkną spekulacje dotyczące stanu zdrowia Władimira Putina. Rosyjski przywódca nieraz stawiany był już nad przysłowiowym grobem, a doniesienia o jego rzekomych dolegliwościach śledzą z zapartym tchem rzesze ludzi na całym świecie. Są jednak eksperci, którzy z dystansem podchodzą do tych rewelacji i poddają w wątpliwość kategoryczne diagnozy.Wydaje się, że zdrowie Władimira Putina to temat, który nigdy się skończy. Media co rusz zalewają nas kolejnymi sensacyjnymi doniesieniami, których prawdziwości nikt nie jest w stanie potwierdzić.Ostatnio opinię publiczną zelektryzowała wiadomość podana przez włoski dziennik "La Stampa", który opisał zabieg, jakiemu poddany miał zostać dyktator cierpiący rzekomo na wodobrzusze. To z kolei tylko podsyciło plotki o jego nowotworze.Sprawa ma być na tyle poważna, że rosyjskiego przywódcy na krok nie odstępują najlepsi lekarze. On sam, dbając o swoją osłabioną odporność, większość czasu spędza w bunkrze na Uralu.Zwolennicy teorii spiskowych już snują plany dotyczące potencjalnych następców Putina, ale Kreml utrzymuje, że prezydent jest w jak najlepszej formie. Sceptyczni, co do tego, że dni Putina są policzone są także niektórzy eksperci.
Władimir Putin podpisał kolejny dekret uderzający w obywateli Ukrainy. Nowy dokument upraszcza procedurę nadania rosyjskiego obywatelstwa ukraińskim dzieciom, które straciły rodziców. Zdaniem doradcy mera Mariupola to nic innego jak "porwanie na oficjalnym szczeblu".Prezydent Rosji konsekwentnie dąży do zlikwidowania ukraińskiej państwowości. Początkowo dyktator spodziewał się, że jego wojsko zostanie przywitane w Ukrainie kwiatami, jednak gdy tak się nie stało, postanowił zwalczyć zbuntowaną ludność w najbardziej brutalny sposób.Dowodem na to są liczne zbrodnie wojenne i odkryte po wyparciu rosyjskich żołnierzy z niektórych miejscowości masowe groby, takie jak te w Buczy czy Borodziance. Podczas gdy dorośli Ukraińcy zabijani są bez żadnych skrupułów, najmłodsi poddani mają zostać agresywnej indoktrynacji.Jak informował ostatnio doradca mera Mariupola, tamtejsze dzieci nie będą miały w tym roku przerwy w nauce. Rosjanie planują je jak najszybciej zdeukrainizować, wbijając do głów rosyjskie programy nauczania.To jednak wciąż za mało dla Władimira Putina. Przywódca wpadł bowiem na jeszcze bardziej szokujący pomysł, którego ofiarami padną właśnie mali Ukraińcy.
Festiwal absurdu w kremlowskiej telewizji. W paśmie informacyjnym wyemiotowano materiał, w którym podano, że za rosyjskich żołnierzy walczących w Ukrainie modlił się szaman. Mężczyzna złożył także w ofierze głowę byka. Sprawę dosadnie skomentował były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło.Fakt, że wojna w Ukrainie trwa już ponad trzy miesiące z pewnością jest dużym obciążeniem dla Władimira Putina. Poza urażoną własną ambicją, dyktator mierzy się także z zarzutami pod swoim adresem o niekompetencję i coraz większym nieposłuszeństwem wojska.Rosja, choć powoli realizuje cel zajęcia Donbasu, daleka jest od osiągnięcia pełnego sukcesu, a przy tym ponosi ogromne koszty związane z surowymi sankcjami, jakie na kraj nałożył Zachód.Nic więc dziwnego, że Putin robi wszystko co może, aby przyspieszyć zakończenie "operacji specjalnej", próbując m.in. wywrzeć presję na europejskich przywódców. Jak się jednak okazuje, Rosjanie, oprócz konwencjonalnych metod, stawiają także na niesztampowe rozwiązania.
Rosyjscy przedstawiciele wciąż nie ustają w oczernianiu Polski. Znany z licznych prowokacji ambasador Fedracji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andriejew wysunął wobec polskich władz absurdalne zarzuty, twierdząc, że te liczą na czerpanie korzyści z wojny w Ukrainie. To kolejna odsłona antypolskiej kampanii związana z naszym wsparciem dla rządu w Kijowie.Poza toczącą się na ukraińskim froncie wojną w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ważną rolę w starciu między Zachodem a Rosją odgrywa propaganda. Moskwa zdaje się być tego w pełni świadoma, gdyż od początku inwazji na Ukrainę prężnie działa tamtejsza machina, codziennie produkująca oszczerstwa i kłamstwa.Na celowniku Kremla jest przy tym nie tylko Kijów, ale i jego sojusznicy z zachodu, w tym Polska. Przekonali się już o tym zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i prezydent Andrzej Duda. Rosjanie mierzą także w zwykłych Polaków i zamieszkujących nad Wisłą Ukraińców, próbując wzbudzać wśród nich liczne antagonizmy. Wyraźnie widać, że Rosjanie dążą do zdyskredytowania Polski, próbując przekonać, że to my jesteśmy podżegaczami, a także, że we wsparciu Ukrainy mamy ukryty niecny cel. Tę narrację powtórzył zresztą dzisiaj ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew, z którego ust padły niedopuszczalne słowa.
Ukraiński wywiad przechwycił nietypową rozmowę pomiędzy żołnierzem armii Putina a jego matką. Zaniepokojona kobieta zadała swojemu synowi niezwykle istotne pytanie: "Kto będzie na nasze emerytury zarabiać?". W rozmowie podkreśliła również, że Kreml podaje zaniżone liczby strat poniesionych przez Rosję, które w znaczny sposób różnią się od tych publikowanych przez Ukrainę oraz USA. Już od ponad 3 miesięcy trwa niezwykle krwawa, a zarazem wstrząsająca wojna na terenie Ukrainy. Niestety, ale każdego dnia ze światowych mediów można dowiedzieć się o przerażającym działaniu rosyjskich sił, które dopuszczają się wstrząsających zbrodni wojennych.Jak można się spodziewać, żadne z prorosyjskich mediów nie będzie aż tak obiektywnym i prawdziwym źródłem informacji, jak relacje żołnierzy Putina, którzy każdego dnia walczą na terenie okupowanej Ukrainy. W trakcie trwania tego konfliktu ukraiński wywiad przechwycił multum rozmów wojskowych, którzy relacjonowali sytuację na froncie.W sporej liczbie połączeń telefonicznych przewija się jeden temat. Rosjanki namawiają swoich mężów oraz synów do tego, by ci zrezygnowali ze służby i wrócili do domów.
Napisy z groźbami i "życzeniami" dla wroga żołnierze najpewniej umieszczali na pociskach od czasów wynalezienia tego rodzaju broni. Jednak na pociskach artylerzystów z jednostek Ukrainy pojawiają się napisy z dedykacją dla Rosjan nie tylko w języku ukraińskim. Kilka z nich Ukraińcy dedykowali Polsce.
Wzruszający finał historii rodziny z ukraińskiego Mariupola, która uciekła do Polski podziurawionym od kul autem. Sprawa poruszyła wiele osób pełnych podziwu dla odwagi i determinacji pana Oleksandra i jego bliskich. W rezultacie do mężczyzny zgłosiły się firmy chętne wyremontować zniszczony samochód. Teraz pojazd wygląda jak nowy.Mariupol to jedno z tych miast, ktore najbardziej ucierpiały podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Metropolia była oblężona przez długie tygodnie, a jej ostatniego bastionu, zakładów metalurgicznych, bronili dzielni żołnierze z pułku Azowstal.Dramat, jaki przeżyli mieszkańcy Mariupola, jest niewyobrażalny. Wielu z nich spędziło kilkadziesiąt dni bez jakiejkolwiek pomocy i zaopatrzenia. Brakowało nie tylko jedzenia, ale i leków, a Rosjanie nie dopuszczali do miejscowości organizacji humanitarnych.
Telewizja Polska przygotowała specjalne widowisko z okazji Dnia Matki. W trakcie koncertu "Dla Ciebie, mamo" wspomniano również o Ukrainkach, które walczą o swój kraj i przyszłość swoich dzieci. Na scenie TVP polały się łzy.Emisję koncert "Dla Ciebie, mamo" rozpoczęła się na antenie stacji TVP2 o godzinie 20:00 w niedzielę, 29 maja br. Widowisko poprowadzili Tomasz Kammel i Małgorzata Tomaszewska. W pewnym momencie duet nawiązał do toczącej się tuż za naszą granicą wojny w Ukrainie.
W niedzielę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski pojechał do obwodu charkowskiego pierwszy raz od wybuchu wojny. Kilka godzin po jego wizycie na Charków spadły rakiety. Niedaleko centrum widoczna jest smuga ciemnego dymu.Charków to drugie co do wielkości miasto w Ukrainie, położone zaledwie 40 km od granicy z Rosją. Przed wojną mieszkało w nim prawie 1,5 mln mieszkańców.
Szczere wyznanie prezydenta Ukrainy na antenie holenderskiej telewizji. Wołodymyr Zełenski przyznał, że już rok temu Stany Zjednoczone ostrzegły go przed możliwą rosyjską agresją i wyjaśnił, dlaczego nie podzielił się tą cenną wiedzą ze swoimi obywatelami. Jego zdaniem decyzja o zatajeniu brutalnej prawdy była słuszna.Wołodymyr Zełenski był gościem programu "Nieuwsuur" w holenderskiej telewizji publicznej, w którym opowiadał o aktualnej sytuacji w Ukrainie związanej ze zbrodniczą działalnością Rosji. I choć nie od dziś wiadomo, że zachodnie wywiady ostrzegały administrację w Kijowie o potencjalnym ryzyku rosyjskiej inwazji, zaskoczeniem wydaje się być to, jak długo z tą smutną świadomością żyły ukraińskie władze.
Władimir Putin szuka kolejnych sposobów, by wzmocnić swoją zdziesiątkowaną armię. W tym celu podpisał ustawę znoszącą górną granicę wieku obowiązującą podczas zawierania pierwszego kontraktu dotyczącego służby wojskowej. Ma to być zachęta do wstąpienia w szeregi wojska doświadczonych profesjonalistów w swoich dziedzinach.Wojna w Ukrainie trwa już czwarty miesiąc, co znacznie osłabiło potencjał uważanej dotąd za niezwyciężoną rosyjskiej armii. Władimir Putin mierzy się w związku z tym z poważnym kryzysem w wojsku, które według ukraińskich szacunków straciło już około 30 tys. żołnierzy.Do tego dochodzą niemałe problemy wewnętrzne dyktatora, który w związku z brakiem zadowolających efektów "operacji" w Ukrainie zaczął obawiać się o swoje własne życie. Paranoję przywódcy podsycają dodatkowo liczne spekulacje dotyczące jego potencjalnych następców.Nie da się więc ukryć, że w interesie prezydenta Rosji jest jak najszybsze osiągnięcie zamierzonych celów i pomyślne dla jego kraju zakończenie wojny. W związku z tym, jednocześnie z naciskami na europejskich przywódców, Putin prężnie działa na krajowym "podwórku", czego dowodem jest jego najnowsza decyzja.
- Kilka prób przekroczenia granicy z Polską podjął w piątek i sobotę były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Za każdym razem był zatrzymywany przez służby ukraińskie - przekazała agencja UNIAN.Z doniesień agencji UNIAN wynika, że Petro Poroszenko zamierzał przekroczyć granicę z Polską na przejściu w Rawie Ruskiej. Towarzyszyli mu współpracownicy. Były prezydent Ukrainy miał pojawić się na przejściu granicznym w piątkowy wieczór.
Wiktor Janukowycz wydał oświadczenie, w którym oskarżył Polskę o zamiar aneksji zachodniej części Ukrainy. Były prezydent Ukrainy, który nie kryje prorosyjskich poglądów, namawia rodaków, by nie ufali Zachodowi i zaczęli się dogadywać z Rosjanami.Wiktor Janukowycz oznajmił, że "obecna polityka Kijowa grozi państwu utratą państwowości". Jego wypowiedź została zacytowana przez rosyjską agencję prasową RIA Nowosti. "Apel" pojawił się również w mediach społecznościowych.
Pani Danuta sięgnęła po chusteczkę, która znajdowała się za szybą jej samochodu. Kiedy zobaczyła, co zostało na niej napisane, nie wiedziała, co robić. O wszystkim opowiedziała w mediach społecznościowych. Kobieta na co dzień mieszka w Kanadzie. Opowiedziała, co spotkało ją w ostatnim czasie - nie sądziła, że to, co przeczyta, poruszy ją do głębi.