Lewandowski wściekły. Kulisy afery ws. premii w reprezentacji Polski
Reprezentacja Polski po sukcesie na mundialu w Katarze znalazła się w centrum medialnej burzy. Kulisy sporu o rządowe premie ujawnia dziennikarz Sebastian Staszewski w książce o Robercie Lewandowskim. To historia napięć, emocji i konfliktów, które wstrząsnęły kadrą narodową.
Mundialowy sukces i kontrowersje finansowe
Reprezentacja Polski pod wodzą Czesława Michniewicza odniosła historyczny sukces na mundialu w Katarze, awansując po 36 latach do 1/8 finału. Radość kibiców i piłkarzy została jednak przyćmiona przez doniesienia o premii finansowej, którą mieli otrzymać zawodnicy za awans do fazy pucharowej – rządowa kwota miała wynieść 30–50 milionów złotych.
Premier Mateusz Morawiecki miał osobiście złożyć obietnicę nagrody, co wywołało mieszane reakcje wśród kadry. Dla wielu piłkarzy temat pieniędzy stał się źródłem napięć, dzieląc drużynę i stawiając pod znakiem zapytania atmosferę w zespole.
Wewnętrzne spory i reakcja Lewandowskiego
Jak ujawnia Sebastian Staszewski w książce „Lewandowski. Prawdziwy”, po awansie Czesław Michniewicz chciał, by premia trafiła bezpośrednio na konta zawodników i członków sztabu, zamiast przez PZPN.
Nocą zaczęło się zbieranie numerów kont, co potwierdza Jakub Kwiatkowski, który miał później usłyszeć od Lewandowskiego: ‘Co tu się dzieje? Przecież to cyrk’” – relacjonuje dziennikarz.
ZOBACZ TAKŻE: Brat Szczęsnego zdradza, co naprawdę myśli o Wojtku w Barcelonie. Zaskakujące słowa
Dodatkowe negocjacje w środku drużyny spowodowały frustrację graczy z drugiego szeregu, którym nie podobało się, że czołowi zawodnicy mieli otrzymać więcej. Jeden z kadrowiczów przyznaje wprost:
Między sobą mówiliśmy, że jest milionerem, a i tak chce jak najwięcej dla siebie. Sam kilka razy nazwałem go ‘ch***m’” – czytamy w Przeglądzie Sportowym.
Kapitan mówi „dość”
Sytuacja doprowadziła do wybuchu Roberta Lewandowskiego, który przedwcześnie opuścił trening, a według Staszewskiego miał powiedzieć: „To jest burdel, a nie kadra”. Początkowo myślano, że kapitan schodzi z powodu kontuzji, ale powodem był narastający stres i ciągłe przypominanie o premii.
Zszedł z treningu, myśleli, że to kontuzja, a Lewandowski był tak zły. Temat pieniędzy krążył bez przerwy. ‘To jest burdel, a nie kadra’ – wypalił snajper po zachowaniu Michniewicza i ciągłym przypominaniu o premii. Selekcjoner po chwili odparł do swojego współpracownika: ‘Wiesz, dlaczego zszedł? Bo kasą nie chce się dzielić’… Lewandowski miał już dość turnieju w Katarze – relacjonuje Staszewski.
Tabela rozgrywek Laliga
Reklama