Na wodach Morza Bałtyckiego doszło do kolejnej prowokacji ze strony Rosji. Rosyjski okręt wojenny dwukrotnie naruszył terytorium Danii w pobliżu wyspy Bornholm, która znajduje się zaledwie 130 kilometrów od polskiego wybrzeża.Do incydentu na Morzu Bałtyckim doszło w nocy z czwartku 16 czerwca na piątek 17 czerwca. - O godzinie 1:30 rosyjska korweta wpłynęła na duńskie wody terytorialne na północ od wyspy Christianso. Kilka godzin później ten sam okręt ponownie przekroczył granicę Danii - poinformowały w oficjalnym komunikacie Siły Zbrojne Danii.
- W obliczu narastających zagrożeń decyzja o przeprowadzeniu "operacji wojskowej" była trudna, ale wymuszona i konieczna - mówił Władimir Putin podczas wystąpienia na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Sankt Petersburgu, wywołując owacje na stojąco.Władimir Putin oskarżył Zachód o "kolonialną arogancję" i próbę zniszczenia Rosji "głupimi" sankcjami. Wojnę w Ukrainie nazwał z kolei "wymuszoną, ale konieczną operacją specjalną". Nie ukrywał, że jest zdeterminowany do kontynuowania ataków.
Wołodymyr Zełenski zwołał pilną naradę w związku z możliwym atakiem Białorusi na Ukrainę. Prezydent Ukrainy dyskutował z naczelnym dowództwem sił zbrojnych oraz członkami Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Wiadomość o spotkaniu przekazał do informacji publicznej sekretarz Ołeksij Daniłow.Prezydent Ukrainy podjął decyzję o przeprowadzeniu natychmiastowej kontroli stanu przygotowania do obrony granicy w czterech przygranicznych północnych obwodach kraju. Doszło do tego tuż po czwartkowym spotkaniu z dowódcami.
Media społecznościowe obiegło zdjęcie syna Alaksandra Łukaszenki, niespełna 18-letniego Mikołaja, który niedawno miał swój bal maturalny. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wraz z koleżanką pojawili się na imprezie... w barwach flagi Ukrainy. Przypadek czy gest wsparcia?
Dramat Ukraińców wydaje się nie mieć końca. Choć część z nich wyemigrowała do obcych krajów, próbując na nowo poskładać swoje życie lub przetrwać najcięższy czas, nie wszyscy odnaleźli upragniony spokój i bezpieczeństwo. Przekonała się o tym boleśnie Ukrainka, która podczas zwykłej przechadzki po niemieckiej ulicy została brutalnie zaatakowana przez Rosjanina. Kobieta pokazała szokujące nagranie w sieci.Rosyjska nienawiść rozlewa się po całym świecie i dopada obywateli Ukrainy w najmniej spodziewanych sytuacjach. Oprócz tego, że Władimir Putin bezprawnie najechał na ich kraj, dokonując na jego terytorium brutalnych zbrodni wojennych, swoją chorobliwą wrogością zaraził cały podległy sobie naród.Zdaje się, że większość Rosjan brak jakiejkolwiek empatii i konfrontacyjne nastawienie ma we krwi, co w dużej mierze wynika z przesiąknięcia ich umysłów kremlowską propagandą. Ta non stop powtarza kłamstwa o "operacji specjalnej" i "denazyfikacji" Ukrainy oraz atakuje Zachód, w tym zwłaszcza zaciekle Polskę.Rozmiary, jakie osiąga nienawistna narracja wobec wszystkich "wrogów" Rosji są niewyobrażalne. Cierpią na tym najbardziej zwykli Ukraińcy, którym odbiera się nawet prawo do stanowienia narodu. Wielu z nich podjęło niełatwą decyzję o opuszczeniu ukochanej ojczyzny, by poczuć się choć trochę bezpieczniej. Niestety, nie wszystkim dane było zrealizować to marzenie.
Prezydent Stanów Zjednoczonych złożył ważną deklarację. Przywódca zapowiedział, że przy granicach Ukrainy utworzone zostaną tymczasowe silosy umożliwiające eksport ukraińskiego zboża drogą lądową. Plan uwzględnia także udział Polski w przedsięwzięciu, jednak Joe Biden podkreśla, że jego realizacja będzie wymagać czasu.Świat z zapartym tchem obserwuje sytuację w Ukrainie. Chodzi nie tylko o okrucieństwa, jakie Rosjanie popełniają na Ukraińcach, ale także konsekwencje, jakie dla pozostałych krajów ma przedłużająca się wojna.Ogromnym problemem wciąż pozostaje eksport żywności z okupowanego kraju, a zwłaszcza zboża. W próby wyjścia z pata zaangażował się bez większych skutków papież Franciszek, pomoc zaoferował też Alaksandr Łukaszenka, żądając w zamian zniesienia nałożonych na jego reżim sankcji.Tymczasem Rosjanie wykorzystują statki pływające pod obcymi banderami do wywożenia z Ukrainy wyrobów metalowych i zalegającego w magazynach zboża. Niestety, wciąż są kraje, które chętnie współpracują z Putinem i kupują od niego zrabowane dobra.
Ciąg dalszy dyplomatycznych "uprzejmości" na linii Polska-Rosja. Tym razem jednak rosyjscy przedstawiciele poszli o wiele dalej niż zazwyczaj i zagrozili unicestwieniem krajów Zachodu. Histeryczną reakcję przewodniczącego Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej wywołała ostatnia wypowiedź Radosława Sikorskiego, w której stwierdził on, że Ukraina powinna otrzymać głowice nuklearne.To nie pierwszy raz, gdy z Kremla powiało ogromnym chłodem. Do tej pory w groźbach przodował jednak były prezydent i premier Rosji, a obecnie jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina, Dmitrij Miedwiediew.Polityk obiecał już m.in. "wojnę do gorzkiego końca" i straszył swoich wrogów, że "zrobi wszystko, aby zniknęli". Tymczasem polskie władze z dystansem podchodziły do tych zapowiedzi i konsekwentnie ujawniały kłamstwa i manipulacje rosyjskiej propagandy.Wściekły atak na Polskę zintensyfikował się wraz z wybuchem wojny w Ukrainie i przybiera na sile. Szczególnie niepokojące mogą wydać się głosy słyszane z Dumy Państwowej, a dokładniej od jej przewodniczącego Wiaczesława Wołodina.
- Władimir Putin wyznaczył kolejny cel, by wojska rosyjskie zdobyły Siewierodonieck do 22 czerwca - powiedział ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow. Data nie jest przypadkowa, ma dla Rosjan symboliczne znaczenie. Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już 111. dzień. Obecnie walki koncentrują się we wschodniej części kraju, gdzie kluczowym celem Rosjan jest Siewierodonieck, położony w obwodzie ługańskim. Przejęcie przez armię rosyjską pełnej kontroli nad tym miastem, a także sąsiednim Łysyczańskiem, pozwoliłoby Putinowi na ogłoszenie zajęcia całego obwodu ługańskiego, do którego prawa roszczą sobie prorosyjscy separatyści.
- Według mnie trzecia wojna światowa została wypowiedziana - stwierdził papież Franciszek w rozmowie z mediami jezuickimi, który opublikował włoski dziennik "La Stampa". Powiedział również, że słowa jakie wypowiedział o "szczekaniu NATO u drzwi Rosji", usłyszał na dwa miesiące przed wybuchem wojny w Ukrainie od jednego z przywódców państw.Na początku maja papież Franciszek udzielił wywiadu włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera", w którym między innymi ocenił, iż możliwe, że "szczekanie NATO pod drzwiami Rosji" skłoniło rosyjskiego przywódcę do takiej reakcji i wywołania konfliktu. Wypowiedź spotkała się z wielką falą kontrowersji.
Władimir Putin źle się poczuł i konieczne było udzielenie mu "pilnej pomocy medycznej". Do zdarzenia doszło po czwartkowym występie w telewizji. Informacje o nagłym pogorszeniu się stanu zdrowia prezydenta Rosji podał włoski dziennik "Il Messaggero".Prezydent Rosji, Władimir Putin, nie jest w najlepszym stanie fizycznym? Wskazują na to doniesienia włoskiego "Il Messaggero" powołującego się na kanał General SVR na platformie Telegram.
Lato za pasem cieszy zwłaszcza uczniów szkół, którzy pożegnają naukę na długie dwa miesiące i udadzą się na należny odpoczynek. Plany te pokrzyżować może jednak minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, mający własny pomysł na to, jak zagospodarować czas uciekającym przed wojną dzieciom z Ukrainy. Polityk chce, aby jak najlepiej weszły one w polski system oświaty, dlatego proponuje, by przygotowania do nowego roku szkolnego rozpoczęły w wakacje.Wojna w Ukrainie i związana z nią migracja wielu obywateli tego kraju do Polski to wielkie wyzwanie logistyczne dla polskich władz. Wśród uciekających przed wojną znalazły się głównie kobiety oraz dzieci, dla których wielkim problemem było wejście z dnia na dzień w polski system oświaty.Jak informował pod koniec maja minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, do szkół na terenie całej Polski trafiło łącznie aż 200 tys. ukraińskich uczniów. Choć polityk chwalił system za jego "elastyczność", szybko stało się jasne, że napływ dzieci-uchodźców jest wielkim wyzwaniem zarówno dla nich samych, jak i dla nauczycieli.O ile ekstraordynaryjny tryb działania funkcjonował od wybuchu wojny w Ukrainie aż do dziś, resort edukacji liczy na to, że w nowy rok szkolny uda się wejść ze szczegółowym planem, który ustabilizuje sytuację. Aby tak się jednak stało, minister Czarnek zaproponował osobliwe rozwiązanie.
Wojna w Ukrainie trwa, a wraz z nią krucjatę przeciwko demokratycznemu światu toczy kremlowska propaganda. Rosajnie konsekwentnie próbują poróżnić Polaków i Ukraińców, przedstawiając co rusz te same kłamliwe tezy. W ostatnim czasie przekaz Moskwy zdecydowanie zdominowały przekazy o niezaspokojonym apetycie terytorialnym Polski.Kreml wziął na swój celownik wszystkie kraje, które najbardziej zaangażowały się w pomoc Ukrainie. Wielka Brytania stała się np. obiektem absurdalnych oskarżeń o kanibalizm, ale to Polska znalazła się pod największym ostrzałem rosyjskiej propagandy.Fałszywe informacje rozpowszechniane są bezustannie i dotyczą zarówno przedstawicieli władzy, jak i zwykłych obywateli. Wśród tez znajdują się te mówiące m.in., że nasz kraj jest prowokatorem podżegającym do zaogniania konfliktu i liczącym na rzekome korzyści z niego wynikające.Ostatnio ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew bezczelnie oświadczył, że polski rząd zapatruje się na uzyskanie znacznych ilości pieniędzy przeznaczonych na odbudowę Ukrainy, w minionych dniach z kolei powróciła narracja o jego terytorialnych zakusach.
Opuszczając ukraińskie miasta, Rosjanie zostawiają za sobą "notatki". W wielu szkołach na tablicach pojawiły się wiadomości do ukraińskich uczniów. Wcześniej wynoszą z budynków wszystkie wartościowe przedmioty. - Wszystko zostało wyniesione. Nawet kable zostały skradzione. To hipokryzja - skomentował sytuację dyrektor jednej ze szkół.W marcu Ukraińcom udało się odzyskać kontrolę nad miejscowościami wokół Kijowa, w tym nad wioską Katiużanką, która przez miesiąc była okupowana przez Rosjan. Okupanci zostawili ją w ruinie, splądrowali sprzęt, a ten, którego nie wynieśli, zniszczyli. W jednej z sal żołnierze pozostawili jednak na tablicy wiadomość napisaną kredą - podaje CNN.
Wizyta szefa rosyjskiej dyplomacji w Turcji nie do końca poszła po myśli Siergieja Ławrowa. Konferencję jednego z najwierniejszych współpracowników Władimira Putina zakłócił ukraiński dziennikarz, który nie wahał się zadać niewygodnego pytania. Zaskoczony polityk odpowiedział w absurdalny sposób.Kryzys zbożowy w Ukrainie to poważny problem dla całego świata. Światowy Program Żywnościowy ONZ donosi, że ponad 20 mln ton zboża, ktore trafić miały na zagraniczne rynki, wciąż zalega w okupowanym kraju. Dzieje się tak, bo rosyjska Flota Czarnomorska skutecznie blokuje eksport.Bezradny świat stara się zrobić wszystko, co możliwe, by zażegnać trwający pat. W sprawie interweniował, ale bez skutku, papież Franciszek, swoją ofertę wysunął też białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka, jednak w zamian za pomoc zażądał zniesienia sankcji. Wczoraj z kolei wysiłek podjął rząd Turcji, który zaprosił do Ankary szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa. Jednym z tematów podjętych przez tureckich i rosyjskich polityków była kwestia rozminowania portów.
Ołena Zełenska udzieliła pierwszego telewizyjnego wywiadu od wybuchu wojny w Ukrainie. W rozmowie dziennikarką ABC News ukraińska pierwsza dama mówiła o życiu w okupowanym kraju. W pewnym momencie w tle zawyły syreny alarmowe i obie kobiety musiały udać się do schronu. - To jest to, o czym pani mówiła - zauważyła amerykańska reporterka.Wojna w Ukrainie nadal trwa. Choć ciężkie walki toczą się obecnie głównie na wschodzie kraju, gdzie Rosjanie próbują zdobyć Donbas, nie oznacza to, że pozostałe obszary są bezpieczne.Zaledwie trzy dni temu kilka rosyjskich pocisków manewrujących uderzyło w obiekt infrastruktury w Kijowie. Jak przekazał mer miasta Witalij Kliczko, w wyniku ataku rakietowego jedna osoba została ranna, nikt nie zginął.
Dmitrij Miedwiediew nieustannie szokuje. Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie były prezydent Rosji zdecydowanie zaostrzył ton narracji, nieraz grożąc lub wysuwając absurdalne oskarżenia wobec oponentów. Teraz w końcu postanowił wyjaśnić, dlaczego wyraża się w tak ostrych słowach. Powód okazał się być równie kontrowersyjny jak dotychczasowe wypowiedzi polityka.Dmitrij Miedwiediew nie przebiera w słowach. Jeden z najpopularniejszych i najbardziej kontrowersyjnych polityków Kremla to zagorzały przeciwnik Zachodu i zwolennik kontynuowania wojny w Ukrainie za wszelką cenę.Ofiarą ataków ze strony byłego prezydenta i premiera Rosji padała już także Polska i jej władze, nieobce mu były także absurdalne insynuacje, jakoby nasz kraj dążył do zagarnięcia zachodnich terenów Ukrainy.Poza tym, bliski współpracownik Władimira Putina ciągle grzmi z powodu nałożonych na Rosję sankcji, jednocześnie strasząc, że wywołają one "nowe epidemie" i twierdzi, iż nie obchodzi go, czy kraje zachodnie uznają nowe granice okupowanego kraju.
Czy w Moskwie brakuje podstawowych produktów spożywczych, a półki w sklepach świecą pustkami? Polka mieszkająca w stolicy Rosji postanowiła pokazać realia zakupów w kraju objętym sankcjami. - Mieszkańcy kraju boją się, że kiedy rubel upadnie, nawet chleb będzie kosztował fortunę - zrelacjonowała kobieta. Przed 24 lutego 0,9 l mleka kosztowało 3,86 zł, a teraz 6,79 zł.Wojna w Ukrainie wpływa na ceny w sklepach czy stacjach benzynowych nie tylko w Polsce. Mieszkańcy Moskwy, z której niemal z dnia na dzień wycofały się wielkie korporacje mieli - i nadal mają - obawy dotyczące każdych kolejnych zakupów.Polka z rosyjskim obywatelstwem mieszkająca w Moskwie dla Onet Podróże wybrała się do sklepu. Pokazała, jak wyglądają półki i czy Rosjan stać na kupno chleba lub mleka. Ceny znacząco wzrosły, ale wszyscy obawiają się, że to dopiero początek.
Żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska zabrała głos w bardzo ważnej sprawie. Pierwsza dama, za pośrednictwem mediów społecznościowych, zwróciła uwagę na problem, jakim są skutki psychologiczne wojny. Jak podkreśliła, pomocy specjalisty może potrzebować co najmniej 60 proc. obywateli okupowanego kraju.Wojna w Ukrainie ma nie tylko oczywiste następstwa, takich jak masowe migracje oraz śmierć wielu osób. Często pomijanym aspektem jest ślad, jaki w psychice Ukraińców pozostanie już na zawsze po tym, czego doświadczyli ze strony barbarzyńskiej Rosji.Przeżywanie głodu, rozłąka z bliskimi, mordowanie ich na oczach rodzin, gwałty, kradzieże i nieustanne ostrzeliwania oraz bombardowania to rzeczywistość, z jaką codziennie mierzą się rzesze obywateli Ukrainy. Właśnie na ten problem uwagę zwróciła Ołena Zełenska, przytaczając dramatyczne statystyki.
Kreml wydłużył "czarną listę" osób, którym zakazuje wjazdu do Rosji - poinformował rosyjski dziennik "Kommiersant". Rosyjski reżim objął sankcjami odwetowymi ponad 60 Amerykanów, w tym przedstawicieli resortu obrony i mediów. Wśród nich są m.in. sekretarz skarbu USA Janet Yellen oraz inni wysoko postawieni urzędnicy administracji prezydenta Joe Bidena. Wszyscy mają zakaz wjazdu do Rosji.
Andrzej Duda rozmawiał z Wołodymyrem Zełenskim. Prezydenci Polski i Ukrainy omówili obecną sytuację na wschodzie Ukrainy i zaplanowali dalsze działania obydwu państw. O rozmowie poinformował za pośrednictwem Twittera szef Biura Polityki Międzynarodowej.Jakub Kumoch zadeklarował, że "Polska będzie wspierać Ukrainę zarówno w jej walce o niepodległość, jak i w jej aspiracjach unijnych". Przypomnijmy, że drugi z postulatów popiera również przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Sytuacja we wschodniej Europie pozostaje napięta. Białoruś zaplanowała "ćwiczenia mobilizacyjne" przy granicy z Ukrainą, a Aleksandr Łukaszenka robi wszystko, by zwiększyć liczebność swoich wojsk. Sposób, w jaki zachęca żołnierzy do działania, budzi zdumienie.Były deputowany rosyjskiej Dumy Ilja Ponomariow zamieścił na Twitterze zdjęcie ulotki, która ma zachęcać Białorusinów do udziału w wojnie. Polityk wyśmiał Aleksandra Łukaszenkę, zaznaczając, że więcej niż jego żołnierze, zarabiają "sprzątaczki".
Władimir Putin ma powody do niepokoju - wrogowie propagandy wracają do gry. Rosyjska opozycyjna telewizja Dożd, która zakończyła działalność wraz z inwazją na Ukrainę, otrzymała licencję na nadawanie z Łotwy. Jednocześnie obywatele tego państwa stracą dostęp do wszystkich rosyjskich kanałów propagandowych.W poniedziałek 6 czerwca decyzję w tej sprawie podjęła Narodowa Rada Mediów Elektronicznych Łotwy (NEPLP). Ivars Āboliņš, członek zarządu Rady, poinformował, że rosyjska telewizja opozycyjna rozpocznie nadawanie z Rygi. Rozporządzenie będzie obowiązywało od 9 czerwca bieżącego roku.
Kraje Zachodu zapowiadają kolejne wsparcie Ukrainy poprzez dostawy sprzętu wojskowego. Już same deklaracje pomocy martwią Rosjan, którzy z trudem wyszarpują pojedyncze kawałki ukraińskiej ziemi. Postawiony pod ścianą Władimir Putin próbuje więc straszyć okrutną zemstą, zapowiadając, że jeśli Ukraińcy otrzymają rakiety dalekiego zasięgu, Moskwa nie cofnie się przed atakiem na nowe cele.Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy wojna w Ukrainie toczy się jedynie między Moskwą a Kijowem, najnowsze słowa Władimira Puitna nie pozostawiają złudzeń. Dyktator postawił ultimatum całemu Zachodowi, grożąc wyciągnięciem surowych konsekwencji, jeśli spełniony zostanie konkretny warunek.Rosyjski prezydent coraz częściej okazuje swoją desperację, która wynikać może z faktu, że "specjalna operacja" nie idzie po jego myśli. Celem jest obecnie zdobycie Donbasu, jednak to może okazać się trudnym zadaniem, biorąc pod uwagę opór Ukraińców i negatywne nastawienie rosyjskich żołnierzy.Do tego dochodzi wymykająca się spod kontroli sytuacja wewnątrz Rosji. I choć prezydent stara się na bieżąco usuwać słabe ogniwa ze swojego otoczenia, sam niedługo może paść ofiarą perfidnego spisku.
Serbia wyłamuje się z europejskiej jedności i tak, jak Węgry nie zamierza potępiać Rosjan za ich zbrodnicze działania w Ukrainie. W nadchodzącym tygodniu do Belgradu ma zawitać szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, jednak na przeszkodzie tej podróży mogą stanąć sankcje. Rosyjskie samoloty mają zakaz przelotu nad większością krajów w Europie, stąd liczne wątpliwości, czy politykowi uda się dotrzeć do miejsca destynacji.Pomimo krążących plotek, że Siergiej Ławrow miał popaść w niełaskę u Władimira Putina, szef rosyjskiej dyplomacji wciąż pewnie trzyma się na swoim stanowisku. Stabilną pozycję wypracowywał sobie bowiem przez lata, będąc jednym z najbardziej zatwardziałych polityków Kremla.Władzom w Moskwie z pewnością podoba się zajadłość, z jaką minister spraw zagranicznych Rosji atakuje Zachód, zarzucając mu rusofobię, blokowanie negocjacji pokojowych z Ukrainą czy agresywną postawę. Nic więc nadzwyczajnego, że Ławrow delegowany jest do wypełnienia kolejnych obowiązków i jątrzenia na arenie międzynarodowej. Idealną okazję do wbicia klina między europejską jedność, ku uciesze Rosji, stworzyła ostatnio Serbia, co rosyjskie władze postanowiły błyskawicznie wykorzystać.
Rośnie napięcie pomiędzy Budapesztem i Kijowem. Wszystko po tym, jak Viktor Orban odrzucił niektóre sankcje wobec Rosji i nie potępił Władimira Putina. Oliwy do ognia dolał jeszcze szef węgierskiego parlamentu, który niepochlebnie wypowiedział się o Wołodymyrze Zełenskim. Na konfrontacyjną postawę Laszlo Koevera stanowczo odpowiedział zastępca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy.Wojna w Ukrainie postawiła pozostałe kraje przed jednoznacznym wyborem między złem a dobrem. Choć większość państw solidarnie opowiedziała się za ofiarą bestialskich działań Rosji, nie brakuje też niechlubnych przykładów unikania krytyki wobec agresora i niedostarczania pomocy na okupowane tereny.Skandaliczną postawą wykazały się m.in. Niemcy, które kluczą w kwestii dostaw sprzętu wojskowego oraz Węgry, których przedstawiciele nie ukrywają już swoich antypatii wobec Wołodymyra Zełenskiego, słownie go atakując. Administracja prezydenta Ukrainy nie jest bierna wobec szokujących przekazów Budapesztu i także nie gryzie się w język.
Władimir Putin jest w coraz większych tarapatach. Według niektórych doniesień rosyjski przywódca jest bliski śmierci, ale nawet jeśli los okaże się dla niego łaskawy, bezwzględny dyktator może nie utrzymać się u władzy. Coraz częściej mówi się więc o jego potencjalnych następcach. Wśród wielu nazwisk na uwagę zasługuje zwłaszcza jedno. Niestety, nie zwiastuje ono niczego dobrego.Brutalna inwazja na Ukrainę miała zakończyć się spektakularnym sukcesem Rosjan i chwilą chwały dla Władimira Putina, od lat marzącego, by zapisać się w historii jako przywódca, który na nowo odbudował potęgę, jaką było kiedyś ZSRR.Po ponad trzech miesiącach wiadomo, że plan ten nie jest możliwy do zrealizowania, bo bez względu na ostateczny wynik wojny, Putinowi wypominane będą błędne decyzje, które doprowadziły do blamażu rosyjskiej armii i poważnego załamania krajowej gospodarki.To ma być z kolei powodem rosnącego niezadowolenia wśród związanych z Kremlem elit, sugerujących coraz częściej potrzebę zmian u szczytów władzy. Cierpliwość traci też wierna do tej pory służba bezpieczeństwa, mogąca doprowadzić do rezygnacji lub nawet śmierci prezydenta. W grze wciąż pozostaje także scenariusz, że sprawa rozwiąże się sama, bo polityk cierpieć ma na zaawansowanego raka, co potwierdził amerykański wywiad. Tak czy inaczej, prognozy dla Putina nie są optymistyczne, a nowym problemem stało się to, kto potencjalnie obejmie stery w Rosji.
Aż pięciu generałów i pułkownik policji zostali zdymisjonowani przez Władimira Putina. Media dotarły do kopii dekretu podpisanego przez prezydenta Rosji. Przyczyna utraty stanowisk pozostaje niejawna, ale nie jest tajemnicą, iż "specjalna operacja wojskowa" w Ukrainie nie idzie zgodnie z założeniami.Łącznie sześć wykwalifikowanych osób z najwyższych szczebli rosyjskiej armii zostało zwolnionych dekretem Władimira Putina. Do dokumentu na ten temat dotarła rosyjska gazeta "Prawda".Autentyczność kopii dekretu z podpisem Władimira Putina potwierdziła osoba z kręgów rządowych. Osoby zdymisjonowane przez prezydenta Rosji straciły swoje stanowisko niedługo po tym, jak z racji niepowodzeń na wojnie w Ukrainie swoje stanowisko straciło dwóch wysokich generałów. Czystka w rosyjskiej armii trwa.
Siergiej Ławrow w rozmowie z bośniackimi dziennikarzami oskarżył Zachód o zakazywanie Ukraińcom prowadzenia negocjacji z Rosjanami. Stwierdził, że nad sprawą czuwa "anglosaski kolektyw" tworzony przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię.Siergiej Ławrow był gościem bośniackiej Radio Televiziji Republiki Srpskiej. W rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że Ukraina "jest kartą przetargową" kontrolowaną przez "anglosaski kolektyw" Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.