Tragiczny wypadek na stołecznym Powiślu. We wtorek około godziny 13 doszło tam do potrącenia przez jadący pociąg człowieka, który w wyniku poniesionych obrażeń zmarł. Na miejsce udały się służby oraz prokurator. Ruch kolejowy jest wstrzymany.Wszelkie informacje podawane na razie przez służby są szczątkowe. Póki co obecne na miejscu jednostki policji prokurator dokonują wstępnych ustaleń oraz oględzin. W rozmowie z portalem Goniec.pl asp. sztab. Artur Wojdat z Komisariatu Kolejowego Policji potwierdził jedynie, że doszło do dramatu.- Około godziny 13 w rejonie Powiśla pociąg Kolei Mazowieckich potrącił śmiertelnie człowieka. Na tę chwilę nie wiadomo nic o ofierze, trwają działania, a ruch kolejowy został wstrzymany - powiedział policjant.Goniec.plGoniec.plJak udało się usłyszeć naszemu reporterowi, który przysłuchiwał się rozmowie strażaka z jednym z lekarzy, ofiara nie miała żadnych szans na przeżycie. Widok zmasakrowanego ciała był bardzo drastyczny.Artykuły polecane przez Goniec.pl:Częstochowska policja w żałobie. Nie żyje funkcjonariusz, który miał wypadek w drodze na służbę Lidl przygotował atrakcyjne okazje dla klientów. Termin mija w środę Minister ogłosił podwyżki dla określonej grupy Polaków. O kogo dokładnie chodzi? Źródło: Goniec.pl
Świat z niepokojem obserwuje rozwój wydarzeń wokół Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Rosyjskie wojska kontynuują barbarzyński ostrzał i niebezpiecznie igrają z nieprzewidywalnym atomem, dlatego w ościennych państwach rosną obawy o wystąpienie zagrożenia radiacyjnego. Na taki scenariusz szykują się także władze Polski, w tym Warszawy. Administracja Rafała Trzaskowskiego podjęła już pierwsze działania.Środowe orędzie Władimira Putina sprawiło, że ze zdwojoną siłą powróciły przerażające wspomnienia sprzed lat, kiedy to Europa drżała w strachu przed skażeniem znad elektrowni jądrowej w Czarnobylu.Oczywiście, o tym, że poważne zagrożenie skażeniem radioaktywnym istnieje mówiło się od kiedy tylko Rosjanie pojawili się w pobliżu ukraińskich elektrowni, w związku ze swoją zapoczątkowaną w lutym inwazją, ale złowieszcze słowa rosyjskiego dyktatora dowiodły ostatecznie, że kieruje nim już tylko szaleństwo.Oczywiście, sojusznicy Ukrainy, na czele z USA, nie dają się zaszantażować i zapowiadają stanowczą reakcję w przypadku podjęcia przez Putina decyzji o użyciu broni jądrowej, jednakże nie da się ukryć, że jeśli takowa zapadnie, skutki będą katastrofalne.Z tego powodu, zwłaszcza w sąsiadujących z Ukrainą krajach przygotowywane są działania prewencyjne na okoliczność realizacji czarnego scenariusza, mające przeciwdziałać długofalowym konsekwencjom oddziaływania na ludzi skażenia promieniotwórczego.
Na trzy miesiące do aresztu tymczasowego trafił 18-latek, który jednym z praskich liceów w Warszawie zaatakował kilkoro uczniów. Jak ustaliła policja, był on wcześniej poszukiwany, w związku z ucieczką Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. Grozi mu do 12 lat więzienia.Do ataku 18-letniego nożownika doszło w czwartek,1 września br. pod jednym z liceów na Pradze Północ. Jak przekazała policja, agresywny 18-latek chciał wyrównać rachunki w imieniu swojej dziewczyny z jej szkolną koleżanką. Gdy ta opuściła budynek szkoły, 18-latek podszedł do niej i zaczął jej grozić nożem, tzw. motylkiem, którym demonstracyjnie się bawił.
Chwile grozy przeżyła ekipa pracująca na planie reklamowym w Warszawie. Z nieoficjalnych informacji przekazanych przez TVN Warszawa wynika, że na 22-letnią aktorkę upadło drzewo-rekwizyt. Kobieta została przetransportowana do szpitala, a sprawą zajęli się stołeczni policjanci.Do groźnego zdarzenia doszło w środę, 7 września br., na planie filmowym przy alei Wojska Polskiego w Warszawie. Podczas kręcenia jednej ze scen poszkodowana została 22-letnia aktorka.
W jednym z warszawskich autobusów miejskich doszło do niespodziewanego pożaru. Ogień pojawił się w komorze silnika pojazdu, gdy ten znajdował się na ul. Jana Ciszewskiego. Jak przekazał rzecznik PSP w Warszawie, pasażerowie zdążyli ewakuować się samodzielnie, zaś pożar został ugaszony przed przybyciem służb na miejsce.
W nocy z soboty na niedzielę stołeczni policjanci dokonali makabrycznego odkrycia podczas interwencji w jednym z warszawskich mieszkań. Funkcjonariusze znaleźli w łóżeczku zwłoki miesięcznej dziewczynki z ranami kłutymi klatki piersiowej. W lokalu znajdowali się także dwaj ranni bracia ofiary. Służby rozpoczęły poszukiwania matki rodzeństwa, która zbiegła z miejsca tragedii. Kobietę zatrzymano po godzinie 16:00.Interwencja stołecznych policjantów miała miejsce około godz. 00:50, w mieszkaniu przy al. Wilanowskiej. W mieszkaniu oprócz zwłok dziewczynki funkcjonariusze zastali trzylatka z raną tłuczoną głowy i dziewięciolatka z raną ciętą szyi.
Mrożące krew w żyłach odkrycie w jednym z warszawskich mieszkań. Miesięczna dziewczynka leżała w łóżeczku, a jej drobne ciało pokryte było ranami kłutymi. W mieszkaniu przy ul. Aleja Wilanowska znajdowało się jeszcze dwoje innych poranionych dzieci. Jedno z nich wysłało do babci przerażającego SMS-a. 32-letnia matka jest poszukiwana.Miesięczne dziecko zginęło, a chłopcy w wieku 3 i 9 lat znalezieni zostali w mieszkaniu z licznymi ranami. RMF FM przekazało makabryczne doniesienia z Warszawy.Matka z premedytacją doprowadziła do śmierci niedawno narodzonego dziecka? Dziewczynka znaleziona przez policjantów w łóżeczku żyła zaledwie miesiąc, a świat opuściła w dramatycznych i bolesnych okolicznościach.
Nocny dramat na warszawskich Bielanach. Szlaban jednego z osiedli okazał się śmiertelną pułapką. Mężczyzna został przebity na wylot. Nie udało się go uratować, natychmiastowa akcja ratowników zakończyła się porażką. Co tam się stało? Śmiertelny wypadek na jednym z osiedli na Bielanach w Warszawie. Takich miejsc jest w stolicy na pęczki. Pozornie bezpieczny szlaban jest odpowiedzialny za śmierć mężczyzny.Szlaban dosłownie wbił się w mężczyznę, który w nocy z wtorku na środę wyjeżdżał z terenu firmy samochodowej. Zakład znajduje się przy ul. Radiowej. Do zdarzenia doszło natomiast przy ul. Arkuszowej.
Chwile grozy na warszawskim przystanku. 18-letnia pasażerka wpadła w szał. Kierowca zamknął ją w autobusie do czasu przyjazdu policji. Młoda kobieta nie chciała dać za wygraną i wybiła szybę i był to dopiero wstęp do irracjonalnych czynów. Pasażerowie na przystanku zostali ochlapani krwią i usłyszeli groźną deklarację.Zagadkowa i jednocześnie wyjątkowo niebezpieczna sytuacja w warszawskim autobusie. Pewien kierowca, rozpoczynając swoją zmianę, nie mógł spodziewać się, że będzie musiał stawić czoła 18-letniej dziewczynie będącej w transie szału.W sobotę młoda pasażerka zaczęła awanturować się w autobusie. Zdarzenie miało miejsce na Targówku i czujący się niepewnie ludzie zgłosili problem kierowcy pojazdu. Ten zatrzymał się na przystanku przy ul. Piotra Skargi i poprosił, by wszyscy prócz agresywnej 18-latki wysiedli. Podziałało to niczym płachta na byka. Sytuacja momentalnie zaczęła się zaogniać.
Fatalny incydent w samym centrum Warszawy. Na placu Trzech Krzyży doszło do groźnego wypadku z udziałem samochodu osobowego. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, po czym staranował słupki. O sile uderzenia mogą świadczyć poważne uszkodzenia pojazdu. Porażający incydent drogowy miał miejsce w poniedziałek 22 sierpnia na placu Trzech Krzyży w Warszawie. Tuż po godzinie 18.00 stołeczne służby zostały poinformowane o wypadku z udziałem samochodu osobowego. Kierujący osobowym Oplem stracił panowanie nad pojazdem, po czym z wielką siłą wjechał w przydrożne słupki. Jego samochód został mocno uszkodzony, o czym świadczą zniszczone części znajdujące się w pobliżu. Goniec.plWiadomo, że za kierownicą zasiadał młody mężczyzna. Ściął on swoim autem kilka słupków oraz znak drogowy.Poważny wypadek na pl. Trzech Krzyży w Warszawie‼️Młody mężczyzna ściął samochodem marki opel kilka słupków i znak drogowy. Ogromne utrudnienia dla kierowców, w pobliżu nie działa sygnalizacja świetlna | @GoniecWarszawa #Warszawa #wypadek pic.twitter.com/S7NFuXABbQ— Goniec.pl - Wiadomości 🇵🇱🇺🇦 (@GoniecPL) August 22, 2022 Goniec.plW okolicy zdarzenia występują poważne utrudnienia dla kierowców. Niestety, ale nie działa sygnalizacja świetlna. Goniec.plGoniec.plNa miejscu bardzo szybko przybyły wszystkie służby. Stołeczna policja wciąż ustala szczegóły tego zdarzenia. O dalszych ustaleniach będziemy informowali na bieżąco. Artykuły polecane przez Goniec.pl:300 plus: nie wszyscy złożyli jeszcze wniosek o wypłatę pieniędzy. Warto zrobić to do końca sierpniaKolejny dzień z burzami i gradem. IMGW wydał ostrzeżenia, możliwe podtopieniaBranża utylizacyjna potrzebna jak nigdy. To oni walczą ze skutkami skażenia Odry Źródło: Goniec.pl
Do tragicznego wypadku doszło w Warszawie na ul. Jagiellońskiej. Jak informuje „Super Express”, tramwaj przytrzasnął czteroletniego chłopca i przeciągnął go po kamienno-żwirowym torowisku od przystanku PIMOT w kierunku Żerania. Niestety, ale dziecko nie żyje.Według doniesień dziennikarzy „SE”, świadkiem zdarzenia była babcia małoletniego chłopca, który znajdował się pod jej opieką. W wyniku mocnego szoku spowodowanego zaistniałą sytuacją, kobieta straciła przytomność. Chwilę później została ona przetransportowana do najbliższej placówki medycznej. W miejscu strasznej tragedii pojawił się ojciec chłopca, będący policjantem wydziału prewencji komisariatu dzielnic Wola i Bemowo. Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję ws. dodatku węglowego. Polacy mogą szykować wnioskiWypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Ekspert stawia na jedną przyczynę, to bardzo powszechna choroba"Wiadomości" bezczelnie zignorowały temat skażenia Odry. Informacja o katastrofie trwała 55 sekundNa miejscu śmierci czteroletniego chłopca pracują wszystkie służby ratunkowe. Świadkowie tragedii na Pradze-Północ nie mogą otrząsnąć tuż po okrutnych wydarzeniach, które miały tam miejsce. - Potwierdzam, że dziecko nie przeżyło wypadku – poinformowała „Super Express” kom. Paulina Onyszko z białołęckiej policji. Szczegóły zdarzenia łamią nawet najtwardsze serca. Jak wynika z doniesień medialnych, prawdopodobną przyczyną wypadku był fakt, że czterolatek nie zdążył wsiąść do tramwaju. Automatycznie zamykające się drzwi nagle zatrzasnęły mu nogę, a motorniczy prawdopodobnie nie był tego świadomy. Artykuły polecane przez Goniec.pl:Informacje o tragicznym zdarzeniu potwierdził Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy Tramwajów Warszawskich, zwracając jednocześnie uwagę na nieszczęśliwy splot wydarzeń. Powiedział, że tramwaj linii 18 będący po części miejscem tragedii, nie był monitorowany, ponieważ jest to pojazd starszego typu – Konstal 105 Na. Do okropnego wypadku doszło w piątek 12 sierpnia o godzinie 11:40 na jednej z warszawskich ulic. Tramwaj linii 18 jadący w kierunku żerańskiej pętli z przystanku PIMOT. Dziecko zostało przeciągnięte przez kilkadziesiąt metrów po żwirze pomiędzy wspomnianym przystankiem PIMOT a Batalionu „Platerówek” naprzeciw centrum rozrywkowego „Hulakula”. Dużo czasu minęło, zanim pojazd zupełnie się zatrzymał. - Wszyscy płaczą, nie mogą powstrzymać silnych emocji - relacjonowała dla „SE” jedna z osób, które później pojawiły się na miejscu zdarzenia przy ul. Jagiellońskiej. Tramwaje kierowane są na objazdy. Źródło: Super Express
Zbrodnia w Parku Praskim w Warszawie. Zwłoki 50-letniej kobiety zostały odnalezione w krzakach przez sprzątającego teren człowieka. Według ustaleń policji ofiara została brutalnie zgwałcone i uduszona. Trwają ustalenia dotyczące tożsamości denatki. Policja oceniła wiek po wyglądzie kobiety. Na razie nie ma innych wskazówek dotyczących tego, kim jest. Pytanie brzmi również, czy morderca był na miejscu sam, czy też miał towarzystwo.
Warszawa. Śmiertelne potrącenie na stacji metra Wilanowska. - Nie kursuje metro między stacjami Politechnika i Ursynów. Zamknięta jest stacja Wilanowska. Doszło do tragicznego wypadku. Czynności prowadzi policja i prokurator - przekazała rzecznik Metra Warszawskiego Anna Bartoń.Śmiertelny wypadek w warszawskim metrze. Na stacji Wilanowska pociąg potrącił pasażera. Ogromne utrudnienia w kursowaniu metra. Przygotowano komunikację zastępczą.
Jak co roku 1 sierpnia w całej stolicy, punktualnie o godzinie 17:00, zostaną uruchomione syreny alarmowe. Wszystko w ramach obchodów kolejnej, 78. już, rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Sygnały usłyszymy nie tylko w Warszawie, ale również w innych miastach.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu w okolicach centrum handlowego Promenada na warszawskiej Pradze Południe. 32-letni mężczyzna zabił swojego znajomego, uderzając go wielokrotnie cegłą w głowę. Funkcjonariusze zatrzymali dwóch podejrzanych, którzy mogli mieć związek ze śmiercią 39-latka.
Czegoś tak oburzającego dawno nie widzieliśmy. 37-letnia kobieta przetrzymywała swojego małego syna w ciasnym pomieszczeniu... pod podłogą. Policjanci z Otwocka podczas interwencji u pijanej kobiety odnaleźli 10-letniego chłopca zamkniętego w piwnicy.
Wczoraj, 19 lipca, doszło do sytuacji, która mogła przerazić przypadkowych świadków. Około godziny 21:27 przy ul. Komputerowej zaobserwowano około 40-letniego mężczyznę, który zwisał z balkonu, kurczowo trzymając się barierki. Mężczyzna starał się utrzymać, ale w pewnym momencie zabrakło mu sił i spadł.
We wtorek około godziny 10:15 na mężczyznę, który wychodził z banku, napadło kilku zamaskowanych napastników, którzy wyrwali mu torbę i odjechali z miejsca zdarzenia. Według nieoficjalnych ustaleń podczas zdarzenia padły strzały. Sprawców szuka policja.
Afera chlebowa zatacza coraz szersze kręgi i padają coraz mocniejsze słowa. TikTokera znalazła na ławce w metrze chleb i bułkę. Szalejące ceny i chęć życia bez marnowania jedzenia sprawiły, że kobieta zdecydowała się zabrać porzucony przez kogoś chleb do domu. Pokazała, jak go "odświeża" i się zaczęło. Internet jest podzielony bardziej niż w sporze o smak wadowickiej kremówki.TikTokerka pokazała, jak zabiera do domu porzucony w metrze chleb i nie wyrzuca go, a... je i chwali się sposobem na odświeżenie starego pieczywa. To zbyt dużo dla wielu osób i w komentarzach zawrzało, a afera chlebowa rozlała się po sieci.Pozornie niewinne nagranie i jeszcze bardziej niewinna decyzja podjęta przez TikTokerkę, która znalazła chleb w metrze, wywołała burze. - Czy wzięlibyście chleb znaleziony na ławce w metrze? Ja wzięłam - napisała w krótki filmie publikująca pod pseudonimem Ekoalternatywa.
Warszawscy strażnicy w ostatniej chwili znaleźli się w dobrym miejscu i o dobrym czasie. Kiedy zobaczyli chłopca na peronie kolejowym, przez ich plecy przebiegł dreszcz. W każdym momencie mogło dojść do tragedii i nie było sekundy do stracenia. Chłopiec miał problemy z wysłowieniem się i był roztrzęsiony. Co stało się w nocy na Międzylesiu?Nocny patrol strażników miejskich z VII Oddziału Terenowego najprawdopodobniej zapobiegł łamiącej serce tragedii. Około 1:30 w nocy zauważyli ludzki kształt na peronie nieopodal ul. Patriotów na Międzylesiu.Uwagę strażników zwrócił przede wszystkim fakt, że znajdujący się tam człowiek był drobny i mały. Czerwona lampka rozbłysnęła, gdy funkcjonariusze zdali sobie sprawę, że osoba ta siedzi na peronie, a jej nogi luźno zwisają nad torami. Nie było ani sekundy do stracenia, trzeba było działać szybko, ale jednocześnie ostrożnie. Trudno było powstrzymać emocje, kiedy prawda na temat nastolatka wyszła na jaw.
Warszawska policja ewakuowała uczestników zgromadzenia, które odbywało się na wysokości budynku przy Krakowskim Przedmieściu 64. Nieznany mężczyzna podłożył tam pocisk z czasów II wojny światowej. Policja apeluje do mieszkańców stolicy, by omijali ten region miasta.- Mężczyzna wyjął z plecaka i położył na ziemi niebezpieczny przedmiot. Na miejscu pracują pirotechnicy - relacjonuje Sylwester Marczak ze stołecznej policji. - Sytuacja jest bardzo poważna i apelujemy o omijanie tego rejonu - dodał.
Do wielkiego karambolu doszło w sobotę po południu na trasie S8 w Warszawie. Zderzyć się mogło nawet dziesięć aut. W wyniku fatalnego zdarzenia prawdopodobnie nikt nie ucierpiał.
W Warszawie na placu Pięciu Rogów Zarząd Dróg Miejskich zamontował monitoring, za pomocą którego będą śledzić kierowców poruszających się po strefie. Samochody, które nie będą spełniać konkretnych wytycznych, będą zgłaszane na policję, która wystawi kierowcom mandaty.
Dwaj chłopcy w wieku 3 i 5 lat zostali pozostawieni bez opieki przez rodziców w zamkniętym samochodzie zaparkowanym w pełnym słońcu na parkingu przed Dworcem Centralnym w Warszawie. Dzieciom, którym groziło niebezpieczeństwo, pomogli policjanci. Zdaniem rodziców, zostawili chłopców tylko "na chwilę".Do zdarzenia doszło kilka dni temu na warszawskim Śródmieściu. Przechodzący w okolicach Dworca Centralnego w Warszawie mężczyzna zauważył dwójkę dzieci zamkniętych w nagrzanym samochodzie. Ponieważ w pojeździe pozamykane były nawet okna, a na zewnątrz temperatura powietrza przekraczała w słońcu 40 stopni Celsjusza, poinformował o sprawie policję.
Do potężnej eksplozji doszło w jednym z bloków w Warszawie na ulicy Teligi w dzielnicy Ursynów. Ewakuowano mieszkańców budynku. Jak informują strażacy, mieszkanie jest doszczętnie zniszczone.
Rafał Trzaskowski na początku czerwca odbył wideorozmowę z merem Kijowa Witalijem Kliczką... przynajmniej tak mu się wówczas wydawało. Jak poinformowało dzisiaj Radio ZET, prezydent Warszawy padł ofiarą oszustwa - podobnie zresztą jak włodarze innych europejskich miast.
W podwarszawskich Ząbkach doszło do tragicznego wypadku. Autobus podmiejskiej linii zderzył się z ciężarówką. Co najmniej osiem osób jest rannych, a jedna nie żyje. Na miejscu lądowały dwa helikoptery LPR, a także wojskowy śmigłowiec.
Przy Dworcu Zachodnim doszło do pożaru autobusu, w którym znajdywało się około 30 pasażerów. W sieci pojawiły się nagrania ukazujące wielkie kłęby dymu widoczne z odległości kilku kilometrów. Na wylocie z Warszawy utworzyły się ogromne korki.