Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek na antenie TVP Info zarzucił opozycji, że ta jest "zaprogramowana na dechrystianizację". – Kiedy przyjdą zniszczyć naród, zaczną od Kościoła, bo Kościół jest siłą tego narodu – prorokował podczas poniedziałkowej wizyty w studiu Telewizji Polskiej.
Przemysław Czarnek zabrał głos w sprawie weta prezydenta Andrzeja Dudy do tzw. ustawy lex Czarnek 2.0. Goszczący w radiu RMF FM minister nie krył rozczarowania decyzją głowy państwa, która, jego zdaniem, nie miała dotychczas żadnych zastrzeżeń do projektu. - Sytuacja jest absolutnie absurdalna - ocenił, zapowiadając jednocześnie, że przygotuje trzecią wersję projektu, która będzie kopią poprzedniej.
Przemysław Czarnek zapowiedział powrót do rozmów w sprawie wcześniejszych emerytur dla nauczycieli. Jak przekazał minister edukacji narodowej, sprawa ta powinna być ponownie rozpatrzona, dlatego też podjął decyzję o dialogu ze związkowcami.
Czyżby cierpliwość Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry się kończyła? Dużo wskazuje na to, że jest realna szansa na "reset" pomiędzy polskim rządem, a Komisją Europejską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy (KPO). W obliczu przyszłorocznych wyborów dziesiątki miliardów złotych z funduszy europejskich, zdają się być wymarzonym scenariuszem dla PiS. Na drodze stoi jednak Zbigniew Ziobro ze swoją reformą systemu sądownictwa. Kandydatem do zastąpienia ministra sprawiedliwości miałby być stanowczy i sprawny Przemysław Czarnek.
4 listopada Sejm uchwalił nowelizację ustawy Prawo oświatowe, potocznie nazywaną "lex Czarnek 2.0". Projekt dotyczy między innymi zasad działalności organizacji i stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach, a także wprowadza zmiany w edukacji domowej. Komentatorzy, eksperci i sami rodzice nie zostawiają na proponowanych zmianach suchej nitki. Swoje oburzenie wyraziło dzisiaj liczne grono protestujących, którzy przyszli pod Pałac Prezydencki.
Janusz Korwin-Mikke, polityk słynący z niekonwencjonalnego podejścia do wielu kwestii, w rozmowie z portalem Goniec.pl podzielił się swoimi przekonaniami dotyczącymi m.in polskiego systemu edukacji. Były prezes partii KORWiN zadeklarował przy okazji, że jego celem jest "obalenie obecnego ustroju".
Lex Czarnek 2.0 dostało zielone światło w Sejmie. W piątkowym głosowaniu 230 posłów opowiedziało się za przyjęciem nowelizacji ustawy. 220 posłów było przeciw. Odrzucono wszystkie poprawki, nawet tą należącą do Prawa i Sprawiedliwości.Lex Czarnek 2.0 przegłosowane w Sejmie. W piątek posłanki i posłowie ponownie pochylili się nad kontrowersyjną nowelizacją ustawy Prawo oświatowe.Głosowanie nad lex Czarnek 2.0 poszło zgodnie z nadziejami ministra edukacji. Przemysław Czarnek otwiera szampana. Z planami i tezami szefa MEiN ewidentnie nie zgadza się minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro.
Podczas czwartkowych obrad Sejmu posłowie opozycji nie pozostawili suchej nitki na projekcie ustawy poświęconej reformie szkolnictwa zwanej "Lex Czarnek 2.0. Większość z nich zwracała uwagę na zapisy ograniczające edukację domową oraz decyzyjną rolę kuratora w sprawie działalności organizacji pozarządowych zaangażowanych w sektor edukacji. Po gorącej dyskusji ustawa trafiła ponownie do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Poważną wymianą zdań zakończył się jeden ze wpisów Barbary Nowackiej w mediach społecznościowych. Posłanka KO, nie pozostawiła suchej nitki na wywodach Małopolskiej Kurator Oświaty Barbary Nowak, której słowa posłanka przyjęła wyjątkowo negatywnie w kontekście forsowanego przez resort oświaty projektu ustawy "lex Czarnek 2.0". "Dlaczego nie chcecie, by rodzice wiedzieli na co uczęszcza dziecko?" - odpowiadał wywołany minister.
Martyna Wojciechowska postanowiła pouczyć ministra edukacji, Przemysława Czarnka, w kwestii pewnych niezrozumiałych zaniechań, a nawet wieloletnich zaniedbań dotyczących zdrowia psychicznego małoletnich w wieku szkolnym. Podróżniczka zainicjowała akcję badającą psychikę dzieci i młodzieży. Ambitny projekt powstał, bo, jak stwierdziła dziennikarka, „system zawodzi”.
Podczas piątkowej wizyty Przemysława Czarnka w jednej ze śląskich szkół doszło do nieprzyjemnego starcia pomiędzy nim a zebranymi przed placówką protestującymi obywatelami. Kobieta trzymająca nieprzychylny ministrowi transparent głośno manifestowała swoje niezadowolenie, zaś minister edukacji zalecał modlitwę.
Przemysław Czarnek jako szef MEiN zasila regularnie budżet Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w ramach przyznawanych przez podległe mu ministerstwo uczelnianych środków finansowych. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż almą mater ministra jest wspomniany KUL. Jego byli pracownicy zwracają uwagę na coraz większe wpływy Przemysława Czarnka na samą uczelnię, z kolei sam minister żyje w przekonaniu, iż jednostka ma się świetnie.
Przemysław Czarnek nie odpuszcza Donaldowi Tuskowi, a odświeżona przez "Newsweek" afera podsłuchowa pozwoliła ministrowi edukacji na zadanie kolejnego ciosu. Szef MEiN nazwał byłego premiera "bezczelnym kłamcą" i wezwał go do zrobienia jednej, ale kluczowej rzeczy. - Panie Donaldzie, pora wstać i wyjaśnić widzom - grzmiał Przemysław Czarnek na antenie TVP Info.Przemysław Czarnek wykorzystał wizytę w studio TVP Info, by zwrócić się wprost do Donalda Tuska. Oczywiście, zanim padło kluczowe żądanie ministra edukacji nie mogło zabraknąć obelg i oskarżeń wobec lidera PO.Przemysław Czarnek nawet nie próbuje ukryć swojej niechęci do Donalda Tuska. Wręcz przeciwnie. Minister edukacji wyszukuje kolejne powody udowadniające, że były premier to zakała idealnej polskości.Nie inaczej było i w czasie ostatniej wizyty w TVP Info. Przemysław Czarnek odniósł się do opublikowanych w środę wieczorem protokołów zeznań Marcina W. Pojawiła się tam wiadomość, że syn Donalda Tuska miał dostać łapówkę w wysokości 600 tys. euro.
Jednym z najbardziej odczuwalnych elementów przeciwdziałania pandemii COVID-19, dla wielu Polaków, był system nauki zdalnej. Teraz gdy sytuacja w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa jest znacznie bardziej optymistyczna niż chociażby rok temu, okazuje się, że są inne przesłanki by uczniowie i studenci pozostali w domach. Sytuację ocenił dzisiaj Przemysław Czarnek, który między innymi apelował do rektorów, by nie przechodzić zbyt pochopnie na nauczanie zdalne.Minister Edukacji Narodowej, który zaszczycił swoją obecnością uroczystość inauguracji roku akademickiego na Akademii Mazowieckiej w Płocku. Przemysław Czarnek podczas wystąpienia odnosił się do aktualnych wyzwań związanych z nauką zdalną, w rozpoczętym niedawno roku akademickim. Ministrowi nie chodziło bynajmniej o kwestie związane z pandemią koronawirusa, a kolosalnymi podwyżkami opłat za prąd, które mogą zmusić uczelnie do oszczędności, również w zakresie prowadzenia zajęć stacjonarnych.
Przemysław Czarnek dobrze wie, czego (w jego opinii) potrzebuje polska edukacja. Nie jest to zapewnienie opału na zimę szkołom, czy nauczenie uczniów, jak rozliczać podatki. - Chcemy wzmocnić biblistykę polską - oświadczył minister edukacji na inauguracji roku akademickiego 2022/2023 na KUL. Szef MEiN ujawnił, że podpisane zostało zupełnie nowe rozporządzenie. Nauki biblijne oraz nauki o rodzinie niedługo staną się klejnotem w koronie Przemysława Czarnka.Przemysław Czarnek nie przestaje zaskakiwać pomysłem na polskie szkolnictwo. Minister edukacji wydaje się wyraźnie zainspirowany antyutopijną powieścią Margaret Atwood "Opowieści podręcznej" przedstawił kolejną rewolucyjną myśl.Minister edukacji był gościem na swojej Alma Mater Na uroczystej inauguracji roku akademickiego 2022/2023 na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim padły słowa, które dla wielu osób zainteresowanych przyszłością rodzimej edukacji będzie smutnym powiewem rzeczywistości.
Przemysław Czarnek nie ma litości dla krytyków jego własnych reform i wszystkich tych, mających odmienne niż on poglądy na temat świata. Po tym, jak z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego odszedł ks. prof. Alfred Wierzbicki, który zdradził, że był dręczony i poniżany przez władze uczelni za swoje wypowiedzi na temat m.in. zaangażowania Kościoła w politykę, minister nie zostawił na duchownym suchej nitki, publikując w sieci skandalicznego tweeta.Przemysław Czarnek nieraz udowodnił, że wyznaje zasadę "zero tolerancji" dla osób na tyle odważnych, by wprost wyrazić sprzeciw wobec rozumienia pojęć moralności i etyki przez obecne władze.Sam polityk nie wystawia zresztą dobrej opinii na temat swojego resortu, budząc kontrowersje kolejnymi wypowiedziami dotyczącymi często nie samej edukacji, ale jego oryginalnej wizji odnośnie roli kobiet w świecie, a także kwestii osób należących do środowisk LGBT.Nic więc zaskakującego w tym, że Czarnek doczekał się wielu krytyków wśród tych, którzy odnajdują w sobie jakiekolwiek pokłady empatii i tolerancji. Za każdym razem jednak, gdy ktokolwiek śmiał negatywnie wypowiedzieć się o działalności ministra, ten z zajadłością odpowiadał, udowadniając ostatecznie, że na kulturalną debatę z jego strony nie ma co liczyć.O ile jednak przepychanki słowne wśród polityków nie są niczym zaskakującym, o tyle zdumienie budzi fakt, że na celownik Czarnka trafiała także buntująca się przeciwko jego reformie młodzież i zwykli obywatele. Teraz okazuje się natomiast, że podrażniony polityk jest gotów zaatakować nawet przedstawiciela Kościoła, którego tak chętnie broni przed rzekomą zagładą płynąca ze zdemoralizowanej Europy Zachodniej.
Przemysław Czarnek nie wytrzymał krytyki wymierzonej w Mateusza Morawieckiego i w ostrych słowach wypowiedział się o byłym prezydencie. Powodem gniewu ministra edukacji są słowa Aleksandra Kwaśniewskiego z pogrzebu Jerzego Urbana. Emocje wzięły górę i z ust szefa MEiN, który wymaga od wszystkich chrześcijańskiej postawy, padły mocne słowa i obelgi.Przemysław Czarnek nie godzi się, by ktokolwiek uderzał w dobre imię Mateusza Morawieckiego. Minister edukacji zabrał głos po pogrzebie Jerzego Urbana, gdzie pojawił się Aleksander Kwaśniewski.Były prezydent stanął na mównicy i zabrał głos w czasie pogrzebu Jerzego Urbana. Z ust Aleksandra Kwaśniewskiego padły słowa dotyczące kłamstw. W tym wątku nie mogło zabraknąć wywołania do tablicy Mateusza Morawieckiego.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek ponownie zabrał głos w sprawie ogrzewania szkół i uczelni w sezonie zimowym. Na antenie Polsat News polityk zapewniał, że problemów nie ma i zasugerował, że to samorządowcy z Platformy Obywatelskiej stwarzają kłopoty, wchodząc tym samym w kampanię wyborczą.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w trzech niezależnych źródłach.Kwestia zapewnienia odpowiedniego ogrzewania w placówkach oświatowych to jeden z najgłośniejszych tematów ostatnich tygodni. W kraju trwają bowiem przygotowania do niezwykle trudnej zimy, którą zapewniły nam szybujące ceny energii elektrycznej.Niepokój o pokrycie rachunków zapanował w szkołach i na uczelniach w całym kraju, przez co coraz częściej zaczęto sugerować, że w przypadku niemożności spełnienia określonych standardów nauczania, trzeba będzie przechodzić na naukę zdalną.To zaś mocno zbulwersowało ministerstwo edukacji i nauki, które po zelżeniu pandemii obiecywało, że obecny rok szkolny odbędzie się w tradycyjny sposób, bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym uczniów i studentów oraz jakości nauczania.Kiedy przyszło do zderzenia z rzeczywistością, dyrektorzy szkół i rektorzy uczelni wyższych zaczęli mocno alarmować o fatalnym stanie finansowym swoich placówek i zwracać się z prośbami o pomoc do samorządów, które z kolei mocno nadepnęły na odcisk ministrowi Czarnkowi. Krytykowany polityk zmuszony był odpierać pojawiające się zarzuty.
Piątkowe przemówienie Władimira Putina, traktujące głównie o barbarzyńskiej aneksji ziem Ukrainy, dotyczyło również szeroko pojmowanej wojny z Zachodem, w tym ze środowiskami LGBT, pojmowanymi jako śmiertelne zagrożenie. Te śmiałe sformułowania wywołały w sieci istną burzę i nasunęły internautom na myśl ciekawe skojarzenia. Użytkownicy sieci stwierdzili bowiem, że wywód dyktatora łudząco przypomina narrację jednego z polskich polityków.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w dwóch niezależnych źródłach.Życie osób należących do społeczności LGBT jest w Rosji istnym utrapieniem. Pod panowaniem Putina zmianie uległa choćby Konstytucja, która zakazuje zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci i adoptowania dzieci przez osoby transpłciowe.Rosyjscy parlamentarzyści chcą także rozszerzenia zakazu promowania "nietradycyjnych" związków seksualnych na nieletnich, tak, aby obejmował też osoby dorosłe. Wszystko to w imię obrony tradycyjnej moralności przed wypaczeniami płynącymi ze zgniłego Zachodu. Czytając te słowa nie można oprzeć się wrażeniu, że podobne sformułowania nie są nam obce i już gdzieś je słyszeliśmy, choć widzami rosyjskiej telewizji nie jesteśmy. Nic więc dziwnego, że gdy Putin znów poruszył temat osób LGBT, w sieci zaroiło się od sugestywnych porównań.
Temperatura na dworze spada z dnia na dzień i wkrótce na dobre ruszy sezon grzewczy. W tym roku będzie on wyjątkowo trudny dla wszystkich, także dla szkół, które już zastanawiają się, jak obniżyć rachunki i rozważają skierowanie uczniów na nauczanie zdalne. O takim rozwiązaniu nie chce nawet słyszeć minister edukacji, który pogroził samorządom, że jeśli nie wywiążą się ze swoich zadań, spotkają je surowe konsekwencje.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w trzech niezależnych źródłach.W tym roku szkolnym już nie tylko koronowirus jest zagrożeniem dla nauki stacjonarnej w placówkach oświatowych, bowiem pojawił się nowy, równie poważny problem, który z pewnością dotknie wszystkie dzieci i młodzież uczęszczające na zajęcia edukacyjne.Zawirowania na rynku energii sprawiły, że tym, co najbardziej martwi przed zbliżającą się zimą, jest to, czy i w jakim stopniu będziemy zdolni zapewnić sobie ciepło i to nie tylko w domach, ale wszędzie, gdzie przychodzi nam spędzać czas, czyli w zakładach pracy, szkołach, galeriach handlowych i wielu innych miejscach.Rząd do tej pory nie zdołał znaleźć recepty na to, jak ukoić skołatane nerwy Polaków i zagwarantować im, że z zimna nie będą zaciskać zębów, a nawet wręcz przeciwnie, tylko dolewa oliwy do ognia.Jedynymi radami, jakie ma dziś na rozwiązanie pata, są kuriozalne propozycje prezesa PiS, równie oburzające "rady" minister klimatu czy apele do pozostawionych samymi sobie samorządów, by ograniczały zużycie energii. Sęk w tym, że oszczędzać nie ma już za bardzo na czym i wkrótce konieczne będzie sięganie po radykalne rozwiązania.
Niecodzienny widok ukazał się przed oczami obserwatorów profili Przemysława Czarnka w mediach społecznościowych. W środę polityk zamieścił na nich oficjalne przeprosiny i oświadczył, że "wycofuje się ze swoich słów", które padły w 2020 roku w odniesieniu do środowisk LGBT. Zadziwiająca skrucha to jednak nie efekt wyrzutów sumienia, ale ugody, jaką minister zawarł z profesorem UW Jakubem Urbanikiem.Szok i niedowierzanie towarzyszyć musiały wszystkim tym, którzy odkryli, że Przemysław Czarnek wycofuje się ze swoich własnych słów. Jak na polityka PiS przystało, do tej pory zaciekle bronił wypowiadanych przez siebie kontrowersyjnych wypowiedzi i tylko podgrzewał atmosferę, dając do zrozumienia, że "przeprosiny" to dla niego wyraz obcy.Nadzwyczajna pewność siebie nie była zresztą bezzasadna, bo w obronie ministra edukacji i nauki nieraz stawali partyjni koledzy, a nawet sam prezes PiS Jarosław Kaczyński. Rozochocony tym polityk nie stronił od obelg i skandalicznych tez, przy czym najchętniej uderzał w środowiska LGBT, które od dawna są w kręgu jego szczególnych zainteresowań.
Podczas spotkania z wyborcami w Nysie, Jarosław Kaczyński nie szczędził pochwał skierowanych do Przemysława Czarnka. Według lidera PiS, minister edukacji w ostatnich tygodniach jest wyjątkowo ostro atakowany, gdy tymczasem wywiązuje się ze swoich niełatwych obowiązków wzorowo.
Przemysław Czarnek jest dumny ze swoich pomysłów. Minister edukacji zdecydował się na publiczne zachwalanie (kolejnego) nowego przedmiotu. - Wydaje się, że to będzie nowość na skalę dotąd niespotykaną - mówił szef MEiN. Nie chodzi o "Historię i teraźniejszość". Uczniowie muszą przygotować się na kolejną rewolucję, tym razem pod nazwą "biznes i zarządzanie".Przemysław Czarnek prześciga samego siebie w zapisaniu się na kartach historii, jako najbardziej kontrowersyjny minister edukacji. Kolejnym punktem planu szefa MEiN jest wprowadzanie do planów lekcji uczniów nowych zajęć.Przemysław Czarnek ponownie zapowiedział, że szykuje prawdziwą bombę. Minister edukacji z dumą przedstawił kolejny strzał w dziesiątkę w kwestii edukacji. "Biznes i zarządzanie" ma zrewolucjonizować polskie szkolnictwo.
Z całego kraju napływają wieści o fatalnym losie polskich nauczycieli, ledwo wiążących koniec z końcem. Wielu z nich zmuszonych jest porzucić wyuczony zawód i podjąć się innej pracy, ale są też i tacy, dla których praca w szkole jest prawdziwym błogosławieństwem. Wystarczy jedynie, że można liczyć na wsparcie gotowych przychylić nam nieba bliskich. Wiele wskazuje na to, że być może o sile rodzinnych koneksji przekonał się również szwagier ministra Przemysława Czarnka.Exodus polskich nauczycieli już od dawna jest smutnym faktem, stawiającym pod znakiem zapytania przyszłość kolejnych pokoleń. Ci, którzy jeszcze walczą z bezlitosnym systemem, co jakiś czas podejmują się zmasowanych akcji protestacyjnych, licząc na to, że przemówią do rozsądku rządzących, ale po drugiej stronie jest tylko głucha cisza.Nad szkołami w całym kraju właśnie wisi widmo kolejnych strajków, które, póki co, mają formę akcji o charakterze informacyjno-uświadamiającym. Jej ostateczny kształt mamy poznać 19 września, kiedy to zbierze się Zarząd Główny ZNP, jednak wiceprezes związku już zapowiada "zaskakujące" i "dotkliwe" działania, które brakiem jakiejkolwiek reakcji na prośby o zorganizowanie spotkania ws. płac sprowokował premier Mateusz Morawiecki.
Uczniowie wrócili do szkół 1 września, ale jeszcze w tym miesiącu rozpoczną naukę zdalną? Przemysław Czarnek zabrał głos ws. hipotetycznej fali zamknięć szkół. Jeszcze w wakacje rząd przygotował specjalną lukę. Nowa przesłanka do wprowadzenia nauki zdalnej związana jest bezpośrednio z problemem z ogrzaniem szkół. Minister edukacji uspakaja rodziców, uczniów i nauczycieli: "nie ma takiego ryzyka".Uczniowie nie mieli wyjścia i 1 września znów usłyszeli dzwonek. Nieubłaganie nadszedł czas nauki, ale nadal realna jest wizja, iż uczniowie, jak szybko zasiedli w szkolnych ławach, tak szybko wrócą przed ekrany komputerów w domu. Nadchodzi fala zamykania szkół i powrotu nauki zdalnej? Uczniowie otrzymali jednak od Przemysława Czarnka słowa otuchy. Minister edukacji odniósł się do widma nauki zdalnej ponownie opanowującej kolejne szkoły w Polsce. Polityk był gościem Bogdana Rymanowskiego w Radiu Zet.
Przemysław Czarnek był gościem Bogdana Rymanowskiego w studiu Radia Zet. Rozmowa oczywiście zeszła na kwestie związane z nauczycielami i ewentualnymi podwyżkami oraz reformą zawodową. Według ministra za złą sytuację w szkole odpowiadają właśnie nauczyciele, a przede wszystkim ZNP. Jak się okazuje, w rozmowie padły z ust ministra nieprawdziwe słowa dotyczące prób kontaktu z ZNP - twierdził on, że nikt nie chce z nim rozmawiać, tymczasem Słamowir Broniarz jasno zaznaczył, że próbuje umówić się z nim niemal od roku.
Kolejny głos "wybitnego eksperta" ws. polskiego raportu dotyczącego reparacji wojennych. Tym razem na temat ustaleń komisji powołanej przez PiS wypowiedział się minister Przemysław Czarnek. Szef resortu edukacji ocenił fakt zrzeczenia się przez Polskę przed laty roszczeń do odszkodowań jako "bzdurę" i oświadczył, że przygotowany przez zespół posła Mularczyka dokument trzeba będzie "upowszechnić w szkołach".Im bliżej wyborów, tym rząd Zjednoczonej Prawicy coraz głośniej krzyczy o należnych Polsce reparacjach wojennych, które mieliby wypłacić nam po prawie 80 latach od zakończenia wojny Niemcy.Sygnał do rozpoczęcia kolejnej dyplomatycznej wojny dał sam prezes PiS Jarosław Kaczyński, który 1 września ogłosił, że rząd wystąpi z finansowymi roszczeniami do Berlina, gdyż jest to "polskim obowiązkiem", uprzedzając jednak, że sukces "nie będzie szybki".Na żądania błyskawicznie odpowiedziało niemieckie MSZ, które uważa, że kwestia wypłaty odszkodowań jest zamknięta, bowiem w 1953 r. Polska zrzekła się dalszych reparacji i kilkakrotnie potwierdzała to zrzeczenie. To jednak tylko rozjuszyło polityków obozu władzy i sprawiło, że do debaty dołączyły kolejne głosy.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek po raz kolejny zaszokował swoimi słowami. Polityk Prawa i Sprawiedliwości tak mocno broni swoich zaściankowych poglądów, że jest gotów pozwolić sobie nawet na aroganckie odzywki i obelgi. Nie szczędził ich zresztą dziennikarce "Gazety Wyborczej" Justynie Dobrosz-Oracz, która jedynie dopytywała o jego ostatnią, głośną wypowiedź dotyczącą zakazu seksu dla przyjemności.Takich słów, jak te, które padły w kuluarach Forum Ekonomicznego w Karpaczu nikt się nie spodziewał. Choć ich autor znany jest doskonale z kontrowersyjnych wypowiedzi, w których okazuje swoją ogromną pogardę dla myślących inaczej niż on sam, łudziliśmy się, że istnieją pewne granice. Przemysław Czarnek postanowił jednak raz na zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości i udowodnić, że jesteśmy w błędzie.