Tragedia jaka wydarzyła się w ostatnim czasie w związku ze śmiercią 8-letniego Kamilka z Częstochowy poruszyła w Polsce ogromnie istotny problem przemocy w rodzinie, oraz tego jak niewydolny jest polski system w tym temacie. Jerzy Owsiak również napisał na swoim Facebooku co o tym sądzi. Wskazał konkretnego urzędnika.
Ojciec Grzegorz Kramer, podobnie jak miliony innych Polaków jest poruszony śmiercią 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Chłopiec był poddawany torturom ze strony swojego ojczyma. Dawid B. polewał go wrzątkiem i kładł na rozgrzanym piecu. Po śmierci 8-latka zakonnik opublikował wzruszający wpis na Facebooku.
Śmierć 8-letniego Kamilka z Częstochowy wstrząsnęła całą Polską. Lekarze przez kilka tygodni walczyli o życie chłopca, który był torturowany przez swojego ojczyma. 8 maja przekazali smutną wiadomość o jego zgonie. W kraju wybuchła dyskusja o karze śmierci dla jego oprawcy, Dawida B. Do sprawy w rozmowie z naszym portalem odniósł się dziennikarz Tomasz Terlikowski.
Śmierć 8-letniego Kamilka z Częstochowy jest od wczoraj komentowana na wszelkie możliwe sposoby. Poza ekspertami, politykami i przedstawicielami organów ścigania, głos zabierają przede wszystkim zwykli Polacy, którzy nie potrafią pojąć ogromu tragedii. Wśród osób zamieszczających wpisy w mediach społecznościowych znalazł się m.in. twórca bloga “Służba Więzienna Okiem Klawisza”. Jego słowa zostały przyjęte z wyraźną aprobatą i wielokrotnie udostępnione. Co takiego poruszyło emocje internautów?
Wstrząsająca relacja sąsiada 8-letniego Kamilka z Częstochowy. W rozmowie z dziennikarzami TVN24 mężczyzna wyjawił, że w rodzinie od dawna nie działo się dobrze, a sam chłopczyk padł ofiarą mściwego charakteru ojczyma. Dawid B. zwyczajnie “uwziął się” na syna partnerki i traktował go zupełnie inaczej, niż własne dzieci. Wiadomo, co było źródłem nienawiści, która ostatecznie skutkowała śmiercią malca.
Informacja o śmierci maltretowanego przez ojczyma Kamilka z Częstochowy zasmuciła wiele postronnych osób, nie wspominając o tej części rodziny, która do końca modliła się o cud i wierzyła w szczęśliwy finał koszmaru. Biologiczny ojciec chłopca kompletnie się załamał i nie ma siły nawet rozmawiać, cierpienie przeszywa także serce przyrodniej siostry chłopczyka, Magdaleny. Kobieta, mimo ogromnej rozpaczy, zdecydowała się jednak przerwać milczenie i opowiedzieć o tym, jak kochający 8-latka bliscy radzą sobie ze stratą. Przyznała również, że choć na chwilę ukoić jej niewyobrażalny ból jest w stanie tylko jedna myśl.
Tragedią 8-letniego Kamilka żyje dziś nie tylko cała Częstochowa, ale i reszta Polski. Skatowany chłopiec nie żyje, a my po raz kolejny zastanawiamy się, czy dramatu dziecka dało się uniknąć. Jak się okazuje, chłopiec niejednokrotnie skarżył się na ojczyma i matkę swojej przyrodniej siostrze, która dziś nie potrafi powstrzymać łez. Portal Goniec.pl rozmawiał z przyjaciółką kobiety, a ta jasno wyraziła się na temat winnych dramatu, wskazując nie tylko na Dawida i Magdalenę B. Nasza rozmówczyni wyjawiła także, co, jej zdaniem, powinna była zrobić koleżanka.
Kolejne osoby reprezentujące obóz władzy zabierają głos po tragicznej śmierci skatowanego przez ojczyma 8-letniego Kamilka. W poniedziałek w sprawie wypowiedzieli się już minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz premier Mateusz Morawiecki, natomiast dziś o dramat pytany był minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Polityk stwierdził w Radiu ZET, że szkoła chłopca reagowała na niepokojące sygnały, a wina leży po stronie patologicznych opiekunów dziecka. Zaznaczył także, iż jego zdaniem, to nie system jest zły, ale ataki na chrześcijańskie wartości i rodzinę.
Dramat, a następnie śmierć Kamilka wywołały wielkie poruszenie wśród opinii publicznej, która od początku nie potrafiła uwierzyć, jak to możliwe, że nikt nie zareagował na ewidentną krzywdę dziecka. Wiele osób, oprócz wskazywania na ojczyma i matkę chłopca, miało także niemałe zastrzeżenia do postawy obcujących z nim na co dzień pedagogów z Zespołu Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie. Po informacji o odejściu 8-latka placówka jeszcze tego samego dnia zamieściła na swoim facebookowym profilu krótki, pożegnalny wpis. Władze szkoły zdecydowały się przy tym na jeden krok, który wyjątkowo zezłościł internautów. Ci natychmiast dali upust swoim emocjom, nie zostawiając na nauczycielach suchej nitki.
Śmierć 8-letniego Kamilka z Częstochowy wstrząsnęła całą Polską. Lekarze walczyli o jego życie przez 35 dni. Niestety w poniedziałek przekazali tragiczną informację. Na temat sprawy głos zabrało już wielu polityków. Jednym z nich był Rzecznik Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak, którego wpis wywołał lawinę krytyki.
Za śmierć 8-letniego Kamilka z Częstochowy odpowiada jego ojczym Dawid B. Mężczyzna, który bił, przypalał papierosami oraz kładł chłopca na rozgrzanym piecu, usłyszy zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Jak się okazuje, może być to niejedyna zbrodnia, którą popełnił Dawid B. Zgodnie z ustaleniami "Faktu" kat Kamilka w przeszłości był już sądzony za śmierć 9-letniej dziewczynki...
W poniedziałek media obiegła tragiczna informacja o śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Chłopczyk zmarł w szpitalu po kilku tygodniach walki o jego życie. Znany jest już termin pogrzebu. O jego dacie "Fakt" poinformował Piotr Kucharczyk, założyciel specjalnej grupy "Przyjaciele Kamilka z Częstochowy". Termin uroczystości uzgodniono z rodziną zmarłego 8-latka.
Wstrząsające doniesienia o śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy poruszyły cały kraj. Długa walka lekarzy o powrót chłopca do zdrowia zakończyła się nad ranem w poniedziałek, ale to nie finisz tej tragicznej historii. Teraz ważne jest, by wszystkie osoby odpowiedzialne za ten dramat spotkała należyta kara, o co zadbać mają organy ścigania. Portal Goniec.pl rozmawiał na ten temat z rzecznikiem częstochowskiej prokuratury, prok. Tomaszem Ozimkiem, który zdradził, kiedy przeprowadzona zostanie sekcja zwłok 8-latka i jaka sankcja może zostać ostatecznie nałożona na jego oprawców.
W poniedziałek nad ranem Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach przekazało tragiczną informację o śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Skatowany przez ojczyma i zdany na przyglądającą się wszystkiemu matkę chłopczyk walczył dzielnie przez kilka tygodni, ale jego obrażenia okazały się być zbyt poważne. Druzgocąca wieść o jego odejściu wywołała falę komentarzy wśród dziennikarzy, polityków i trzymających za niego kciuki obywateli. Nikt nie potrafi dziś pogodzić się z bestialstwem, jakie spotkało niewinne dziecko.
Po tym, jak dotarła do nas tragiczna informacja o śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy, skatowanego przez ojczyma, do akcji wkroczyły organy państwa. Na specjalnej konferencji minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział, że wydał polecenie o zmianie kwalifikacji zarzutów dla Dawida B., który ma ponosić winę za gehennę dziecka. Mężczyzna będzie teraz odpowiadać za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.
Druzgocące informacje napłynęły wraz z początkiem tygodnia z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Trwająca ponad miesiąc walka o życie 8-letniego Kamilka z Częstochowy, niestety, zakończyła się niepowodzeniem. Zrozpaczony ojciec chłopczyka otrzymał wiadomość o jego śmierci w drodze do szpitala, gdzie miał przy nim czuwać cały dzień. Pan Artur bardzo chciał także, by zanim stanie się najgorsze, z Kamilkiem zdążyła zobaczyć się jeszcze jedna osoba. To jednak nie było jej dane.
Wciąż czekamy na pozytywne informacje w sprawie 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Skatowany przez ojczyma chłopczyk od miesiąca przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie trwa walka o jego życie. Dr Andrzej Bulandra, który podjął się niełatwego leczenia dziecka, nie ukrywa, że stan małego pacjenta nadal jest ciężki i wynika z ogólnego zakażenia organizmu. W rozmowie z mediami zdradził też, jak rozpoznać nieletnią ofiarę przemocy domowej.
Miesiąc temu całą Polską wstrząsnął dramat 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Chłopiec wciąż walczy o życie po tym, jak został zmaltretowany przez ojczyma, a wszystkiemu przyglądała się bierna matka. Stan skrzywdzonego dziecka był tak beznadziejny, że do dziś nie przestaje wywoływać ogromnych emocji u lekarza, który zajął się konającym pacjentem. Niestety, to nie pierwszy raz, gdy dr Andrzej Bulandra był świadkiem podobnego bestialstwa.
Tata 8-letniego Kamilka z Częstochowy zabrał głos i podzielił się mocnymi oskarżeniami. O dramacie i bólu chłopca wiedziała nie tylko matka i ojczym kat? Dziecko mieszkało w dwupokojowym i ciasnym mieszkaniu nie tylko z nimi. - Nie pomogli Kamilkowi, a teraz jeszcze bezczelnie kłamią - mówił zanosząc się łzami pan Artur Topól, biologiczny tata Kamilka.
Kamilek z Częstochowy nie jest jedynym dzieckiem przeżywającym dramat. Maks z Krakowa również miał stać się ofiarą swojego ojczyma. Przedszkolak przeżywał prawdziwe tortury, a mężczyzna i 21-letnia matka chłopca chciała wyłudzić pieniądze za obrażenia będące wynikiem katowania dziecka.
Po tragicznych doniesieniach z Częstochowy, gdzie matka i ojczym mieli skatować 8-letniego Kamila, niepokojące wieści napływają z Białegostoku. W tamtejszym Szpitalu Klinicznym przebywa właśnie czteromiesięczna dziewczynka, która trafiła tam z licznymi obrażeniami ciała. Prokuratura postawiła zarzuty rodzicom dziecka. Na razie grozi im areszt tymczasowy, później nawet osiem lat więzienia.
Dramat pobitego i poparzonego Kamilka z Częstochowy wciąż trwa. Podczas gdy dziecko walczy o życie w szpitalu, na jaw wychodzą kolejne, wstrząsające szczegóły jego gehenny. Światło dzienne właśnie ujrzały SMS-y, jakie matka chłopczyka wysyłała do biologicznego ojca 8-latka i jego partnerki. Kobieta od początku kłamała i manipulowała.
Kamilek z Częstochowy przeszedł prawdziwe piekło. Polewany wrzątkiem i sadzany na piecu 8-latek mógł nie być pierwszą ofiarą Dawida B. Sąsiedzi przerwali milczenie i opowiedzieli o przeszłości ojczyma skatowanego dziecka. Przed laty doszło do tajemniczej śmierci dziewczynki, a Dawid B. I jego brat bliźniak stanęli za to przed sądem.
Dramat w Częstochowie. W poniedziałek w jednym z mieszkań na terenie miasta interweniowała policja wezwana w wyniku odnalezienia w lokalu 8-letniego chłopca z poważnymi obrażeniami ciała. Dziecko musiało być przetransportowane do szpitala przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. W sprawie zatrzymano jego matkę oraz ojczyma.
Ta historia z Wielkiej Brytanii dosłownie szokuje. Beth Reilly zgłosiła się do przychodni ze swoim 16-miesięcznym synkiem, na którego ciele zaczęły pojawiać się siniaki. Lekarze okazali się być równie zaniepokojeni co matka dziecka, ale zaczęli podejrzewać, że jest ono ofiarą przemocy domowej. Prawda okazała się być zgoła inna.
Syn groził matce śmiercią, a ta w panice musiała uciekać z domu. Powodem było jedzenie, które nie smakowało 25-latkowi. - Przy użyciu noża, zaczął jej grozić pozbawieniem życia - przekazała sierż. sztab. Ewelina Semeniuk. Przeraża jednak fakt, że nie był to pierwszy tego typu incydent z udziałem krewkiego mężczyzny.
Dzielny syn nie chciał pozwolić, by ojciec dalej krzywdził matkę i zadzwonił na policję z krótkim komunikatem. Policjanci z Bartoszyc (woj. warmińsko-mazurskie) wiedzieli, że liczy się każda minuta. 35-letni mąż i ojciec odpowie nie tylko za przemoc domową. Chłopiec pomógł doprowadzić do więzienia poszukiwanego przestępcę.Dziecko wiedziało, że nie jest w stanie samodzielnie obronić mamę oraz rodzeństwo przed agresywnym tatą. Do głowy przyszedł pomysł, który zakończył się sukcesem. Szukanie pomocy było aktem niesamowitej odwagi.W czwartek wieczorem w jednym z domów w Bartoszycach dział się prawdziwy dramat. Bohaterem okazał się chłopczyk. - Dyżurny bartoszyckiej jednostki policji otrzymał krótkie zgłoszenie: "tata bije mamę" - reakcja była natychmiastowa, a efekty zaskoczyły nawet samych policjantów.
Rok temu Sylwia Wysocka, aktorka znana m.in. z "Plebani", trafiła do szpitala po tym, jak została pobita przez swojego partnera. Aktorka skierowała akt oskarżenia przeciwko oprawcy do sądu i zapowiedziała, że będzie walczyć o jego ukaranie.Sylwia Wysocka zapisała się w pamięci fanów rolą Barbary Wojciechowskiej w serialu "Plebania", w którą wcielała się od 2000 do 2011 roku. Aktorka ma na swoim koncie również występy w takich produkcjach, jak "Klan", "Samo życie" czy "W rytmie serca". Rok temu gwiazda "Plebanii" została dotkliwie pobita w swoim własnym domu przez byłego partnera. Aktorka trafiła do szpitala, a sprawą napaści na nią zajęła się prokuratura, która wszczęła śledztwo i kilka tygodni temu zakończyła swoje dochodzenie.