Białoruski minister obrony Wiktor Chrenin wygłosił kontrowersyjne oświadczenie dla jednej z tamtejszych gazet. Polityk poinformował, że Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym może się rozrosnąć. Podkreślił, że działanie organizacji nie ulegnie zmianie, a jej głównym celem będzie reagowanie na bieżące zagrożenia. W poniedziałek 16 maja państwowa agencja prasowa Białorusi Biełta przytoczyła wywiad tamtejszego ministra obrony, Wiktora Chrenina. Polityk wygłosił tezę odnoszącą się do rozszerzenia Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.Warto podkreślić, że w tym roku Układ o Bezpieczeństwie Zbiorowym skończył 30 lat, a z kolei 15 maja minęło 20 lat od utworzenia Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Jak podkreślił szef resortu obrony Białorusi, przez te wszystkie lata organizacja cały czas się rozwijała.Zaznaczył, że równomierny i stały rozwój był możliwy w głównej mierze dzięki ujednoliconej strukturze, a także ćwiczeniom, które są organizowane co roku. - Ich tematy są różnorodne. Wyciągane są wnioski, na podstawie tych wydarzeń podejmowane są decyzje i organizacja się rozwija - podkreślił Chrenin.Polityk zapowiedział kolejne działania, które mają zostać podjęte w ramach organizacji. - Przeciwdziałanie zagrożeniom biologicznym to kolejny kierunek rozwoju Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Do końca roku mają pojawić się odpowiednie jednostki odpowiedzialne za ochronę radiologiczną, chemiczną i biologiczną - przekazał.W trakcie wywiadu postawił również niezwykle odważną hipotezę dotyczącą przyszłej struktury organizacji. Poinformował, że będzie ona się rozszerzać.- Wkrótce zobaczymy, jak zmieni się porządek świata. Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym zademonstrowała swoją zdolność bojową, a także swoją miłość do pokoju. Myślę, że za kilka lat będzie to więcej niż sześć krajów. To będą dziesiątki krajów, które cenią pokój i stabilność zamiast agresywności i zmian ustrojowych innych państw - zapowiedział Chrenin.W swojej wypowiedzi podkreślił również, że funkcjonowanie organizacji się zmieni i będzie reagować na aktualne zagrożenia.- Zagrożenia i wyzwania zmieniają się cały czas. Z pewnością nie sądzę, że kolorowe rewolucje, terroryzm, przemyt narkotyków, handel niewolnikami i zagrożenia biologiczne jakoś znikną. Na tym tle organizacja będzie się rozwijać, definiując odpowiednie jednostki i aktywa, które mają na celu przeciwdziałanie nowym wyzwaniom i zagrożeniom - podsumował białoruski minister obrony.
Państwowa białoruska agencja BiełTA przekazała, że już jutro 16 maja Aleksandr Łukaszenka wybiera się do Moskwy. W stolicy Rosji będzie uczestniczył w spotkaniu liderów państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Wiemy już, o czym będzie rozmawiał między innymi z Władimirem Putinem.
Były oficer grom ppłk rez. Andrzej Kruczyński w rozmowie z Wirtualną Polską skomentował działania Aleksandra Łukaszenki. - Białoruś jest pionkiem w grze - twierdzi ekspert. Czy w takim razie sojusznik Rosji może zagrozić Polsce?Aleksandr Łukaszenka od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę pozostaje najwierniejszym sojusznikiem Władimira Putina. Z ust białoruskiego przywódcy w ostatnich tygodniach niejednokrotnie padały groźby skierowane między innymi do Polaków.
Do sieci wypłynęło niezwykle nietypowe nagranie Aleksandra Łukaszenki, który zachwalał umiejętności taktyczne Ukraińców w rozmowie ze swoimi generałami. Białoruski przywódca podkreślił, że szczególną skutecznością wykazują się grupy mobilne, które atakują regularnie i niespodziewanie.Już od niemal trzech miesięcy trwa rosyjska agresja na terytorium Ukrainy. Każdego dnia światowe media obiegają informacje o kolejnych sukcesach ukraińskiej armii, która stawia stanowczy i skuteczny opór siłom Putina. Kunszt taktyczny Ukraińców docenił sam Aleksander Łukaszenko, który w rozmowie ze swoimi generałami podkreślił, że tamtejsze siły wykazują się szczególną efektywnością w walkach z Rosjanami. "Wojenna analiza" była skierowana w głównej mierze do najwyższych rangą generałów, jak również innych istotnych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Została ona przeprowadzona we wtorek 10 maja, aczkolwiek dopiero w piątek została ona udostępniona szerszemu gronu odbiorców.Dyktator z podziwem wypowiadał się o taktyce ukraińskiej armii, a także kazał wyciągać z nich wnioski, szkoląc w podobny sposób białoruskie wojska. Łukaszenko podkreślił, że w chwili obecnej głównym priorytetem szkoleniowym jest praca nad rozwojem małych „mobilnych grup". W jego opinii, siły zbrojne Ukrainy poradziły sobie niezwykle dobrze w starciu z rosyjską armią.Zaskakujące słowa dyktatora do generalicji- Najskuteczniejsze, w tym po stronie ukraińskich sił zbrojnych, okazały się ugrupowania mobilne, które natychmiast i niespodziewanie zbliżając się do znacznie przewyższającego ich wroga, zadają ciosy - zaznaczył Łukaszenko.- Kolejny raz odnoszę się do doświadczeń konfliktu ukraińskiego. Podkreślam w szczególności, jeśli czołgi, to są bardzo popularne wśród wojskowych T-72. Nasze zmodernizowane czołgi to dobra broń. A jeśli chodzi o lekko opancerzone pojazdy Cayman, to pamiętajmy, że skłanialiśmy się ku temu, aby nasza armia była nadal mobilna - kontynuował dyktator.Meanwhile: Lukashenka has already praised Ukrainian army, Ukrainian mobile groups tactics, says Belarusian armed forces should learn from that pic.twitter.com/hwD2CbQOWt— Liveuamap (@Liveuamap) May 13, 2022 Zaznaczył, że rodzima armia powinna być gotowa do realizacji podobnej taktyki, aczkolwiek potrzebuje do tego celu odpowiedniej broni, jak i sprzętu. Warto podkreślić, że jeszcze przed wybuchem wojny, Łukaszenko przekazał, że potencjalny atak Rosji na Ukrainę zakończyłby się w przeciągu 4-5 dni.- Ukraina nigdy z nami nie będzie walczyć. Ta wojna potrwa maksymalnie trzy-cztery dni. Tam nie będzie komu z nami walczyć. Ci, których teraz pokazują z drewnianymi automatami, jak trenują. Możemy zaraz pójść do sąsiedniej sali, nagrać na komórkę taki trening i pokazać. A jak tylko choć trochę zapachnie wojną, Wołodzia Zełenski zaraz zwieje - przekazał białoruski przywódca. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Sankcje nałożone na Rosję wywołają "nowe epidemie"? Złowieszczy wpis Dmitrija MiedwiediewaRosja tłumi bunty w wojsku. "On tych dowódców dla przykładu rozebrał, ręce związał"Matura WOS 2022. Arkusze maturalne z lat ubiegłych, przekonaj się, czy zdaszŹródło: 24TV.UA / Goniec.pl
Podczas obchodów Dnia Zwycięstwa w Mińsku, Alaksandr Łukaszenka, zapytany przez dziennikarkę reżimowych mediów o możliwość rzekomego ataku Polski na Białoruś, zlecił jej by "zajęła się rodzeniem dzieci". "Przed atakiem" i tak miałaby ją obronić białoruska armia. 9 maja, w trakcie obchodów Dnia Zwycięstwa w Mińsku, dziennikarka reżimowej białoruskiej telewizji zapytała Aleksandra Łukaszenkę, co sądzi na temat rzekomego "ataku Polski na Białoruś". - Straszą ludzi tym, że Polska już zaraz napadnie na Białoruś i uzasadniają to tym, że na swoim terytorium prowadzą teraz ćwiczenia na dużą skalę. Po co Warszawie taka akcja marketingowa? - brzmiała wypowiedź dziennikarki. Oprócz zgodnej z propagandową narracją odpowiedzi, otrzymała również seksistowski komentarz. - Słuchaj, nie przeżywaj, waszym zadaniem jest rodzenie dzieci i ich wychowywanie. O wszystkim innym my będziemy decydować - podkreślił białoruski przywódca.
Białoruś kieruje "siły operacji specjalnej" na granicę z Ukrainą. W ten sposób chce odpowiedzieć na rzekome zagrożenie ze strony sąsiada. Zgrupowania zostaną wzmocnione również przy granicy z Polską i Litwą. Ma to być "reakcja" na manewry NATO.O najnowszych ruchach białoruskich wojsk poinformował szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi generał Wiktor Hulewicz.
W czasie białoruskich obchodów "Dnia Zwycięstwa" Aleksandr Łukaszenka skomentował możliwość ataku Polski na Białoruś. Określając Polskę i Litwę, jako "ci lokaje" stwierdził, że jego kraj jest na to gotowy. - Nie takim łamaliśmy rogi - powiedział prezydent Białorusi. Podkreślił, że jego kraj ma umowę z "potęgą atomową".- Kompletni głupcy. Głupcy, którzy zajmują się PR, ale nie wiedzą, jak żyje zwykły polski żołnierz, niemiecki żołnierz - powiedział w Dniu Zwycięstwa Aleksandr Łukaszenka w odniesieniu do ćwiczeń NATO. Największą uwagę w czasie oficjalnych białoruskich obchodów rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie przykuła jednak uwaga dotycząca rzekomego ewentualnego ataku Polski na Białoruś. Aleksandr Łukaszenka zaprezentował wyjątkową pewność siebie.
Zaskakujące słowa Aleksandra Łukaszenki, z których Władimir Putin raczej nie będzie zadowolony. Prezydent Białorusi w wywiadzie dla Associated Press wyraził zaskoczenie czasem trwania wojny w Ukrainie i zrezygnował z nazywania jej "operacją specjalną". Dla Kremla to duży cios. - Łukaszenka się boi - stwierdził Michał Kacewicz z Biełsat TV.Władimir Putin traci silne poparcie Aleksandra Łukaszenki? Najnowszy wywiad prezydenta Białorusi pozwala zacząć wątpić w niezmienne trwanie sojusznika przy rosyjskim boku.- Łukaszenka boi się zaangażowania w wojnę. Będzie starał się robić wszystko, by tego uniknąć. Widzi, jakie straty ponosi armia rosyjska - ocenił słowa Aleksandra Łukaszenki dziennikarz Biełsat TV Michał Kacewicz w rozmowie w programie "Newsroom" WP.
Dezerter Emil Czeczko został pochowany wśród bohaterów, a jego trumnę przykryto polską flagą. Winiec ozdobiono wstęgą, na którym napisano, że był "patriotą". Białoruska opozycja i polscy politycy uważają, że to kolejna prowokacja Mińska.Emil Czeczko uciekł na Białoruś w grudniu 2021 r. w trakcie kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy. Był oskarżony o znęcanie się nad matką. Reżim Białoruski zaczął prezentować postać dezertera w mediach, a sam Emil Czeczko oskarżał polskich wojskowych o zbrodnie. Zginął prawdopodobnie śmiercią samobójczą, choć niewykluczone, że ktoś mu w tym pomógł.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował w piątek o niebezpieczeństwie na granicy polsko-białoruskiej. Nawiązał również do kolejnych propagandowych działań Rosji uderzających bezpośrednio w Polskę.Z komunikatu Stanisława Żaryna wynika, że na granicy polsko-białoruskiej nieustannie dochodzi do prób jej forsowania i wtargnięcia na terytorium naszego kraju. Rzekoma agresja migrantów ma być wspierana przez białoruskich pograniczników.
W środę Białoruś rozpoczęła nieplanowane wcześniej ćwiczenia wojskowe. Z ustaleń ukraińskich mediów wynika, że wojska zbliżają się do granicy z Ukrainą i Litwą. Informacje o nagłych ruchach białoruskich sił pojawiły się zaledwie kilka godzin po tym, jak Aleksandr Łukaszenka spotkał się z Władimirem Putinem.W kontekście czwartkowych ćwiczeń warto pamiętać, że Rosja wykorzystywała tereny Białorusi do atakowania Ukrainy od początku wojny, która wybuchła 24 lutego. Rosyjskie wojska gromadziły się na Białorusi w związku m.in. ze wspólnymi manewrami, które zorganizowano 10 lutego.
Kara śmierci na Białorusi zostanie rozszerzona. Parlament zatwierdził zmiany w kodeksie karnym. Wydano już oficjalne oświadczenie Rady Republiki. Wyrok śmierci będzie mógł być wydany w przypadku "usiłowania przeprowadzenia aktu terroryzmu".Na Białorusi można zostać skazanym na karę śmierci. Wykonanie wyroku następuje poprzez rozstrzelanie. Politycy Alaksandra Łukaszenki zdecydowali jednak, że obecne przepisy to za mało.Serwis Biełsat powołał się na oświadczenie Rady Republiki - izby wyższej białoruskiego parlamentu - i poinformował, że kara śmierci na Białorusi zostanie rozszerzona. Dodano nowy zapis pozwalający na wydanie najsurowszego wyroku.
Były przewodniczący parlamentu Białorusi Stanisław Szuszkiewicz, który w imieniu swego kraju podpisał w 1991 r. porozumienie o rozwiązaniu ZSRR, zmarł w nocy z wtorku na środę w wieku 87 lat – poinformowało we wtorek Euroradio, powołując się na jego żonę Irynę.Szuszkiewicz od 26 kwietnia znajdował się na oddziale reanimacji z powodu następstw Covid-19. Miesiąc wcześniej wykryto u niego wariant Omikron.Przez ostatnie miesiące Szuszkiewicz przebywał w mieszkaniu i jego kontakty ze światem zewnętrznym były ograniczone do minimum.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych poinformował o zmasowanej akcji propagandowej wymierzonej w Polskę. Białoruska propaganda próbuje zmusić polskie władze do wstrzymania budowy płotu na granicy rozpowszechniając nieprawdziwe informacje. W ocenie Stanisława Żaryna może to być także przygotowanie do wystąpienia z roszczeniami o odszkodowanie za postawienie zapory.- Białoruska propaganda kontynuuje wywieranie presji na Polskę, by zaakceptowała szlak nielegalnej migracji organizowany przez białoruskie służby. Tym razem media BLR piszą masowo o szkodach, "jakie ogrodzenie budowane przez Polskę spowoduje na Białorusi" - poinformował Żaryn w mediach społecznościowych. Wpis opatrzony został fotografiami z portalu RIA Novosti.
Przeszłość Alaksandra Łukaszenki znacznie odbiega od obecnego wizerunku prezydenta Białorusi. Dyktator, który pławi się obecnie w luksusie, przed laty ledwo wiązał koniec z końcem, a kolejne pomysły na stanie się "kimś" spełzały na niczym. Co skrywa nieślubne dziecko dojarki z białoruskiego kołchozu?Pragnienie bycia ważnym, podziwianym i znaczącym towarzyszyło Alaksandrowi Łukaszence praktycznie od zawsze. Co w odniesieniu do jego trudnego dzieciństwa wydaje się marzeniem samotnego chłopca.Zanim jednak Alaksandr Łukaszenka zasiadł na prezydenckim fotelu i wprowadził swoją dyktaturę w całym kraju, był postawnym chłopcem ze osiedla Kopyś znad Dniepru. O ojcu prezydenta Białorusi wiadomo mało, niewiele więcej o jego samotnej matce.
Podczas kazania wielkanocnego Aleksandr Łukaszenka przekonywał rodaków, że mieszkańcy sąsiednich państw proszą o wpuszczenie na Białoruś, ponieważ brakuje im kaszy i soli. Na te kuriozalne stwierdzenia zareagowali Białorusini mieszkający w Polsce. Nagrali filmik, aby pokazać dyktatorowi, jak naprawdę wygląda życie w sąsiednim państwie.Tymczasem z analizy Ośrodka Studiów Wschodnich wynika, że to Białorusini mają powody do obaw o "dobrobyt", który zachwalał Aleksandr Łukaszenka. Eksperci są przekonani, że Mińsk nie zrekompensuje strat, z którymi mierzy się białoruska gospodarka po nałożeniu sankcji przez Zachód.
Aleksandr Łukaszenka nie przewidział, że skutki wspierania Rosji będą aż tak dotkliwe dla białoruskiej gospodarki. Zdaniem Kamila Kłysińskiego, analityka z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Mińsk nie zrekompensuje ogromnych strat finansowych związanych z utratą rynków zbytu i załamaniem eksportu. Wskazał, że dwa pakiety zachodnich sankcji okazały się wyjątkowo dotkliwe, a Białoruś, wbrew opinii tamtejszych rządzących, już mierzy się z kryzysem.Tymczasem Aleksandr Łukaszenka przekonuje obywateli, że żyją w dobrobycie, którego zazdroszczą im sąsiedzi. Jego zdaniem Polacy, Litwini i Łotysze przyjeżdżają do Białorusi po sól i kaszę, ponieważ tych produktów ma brakować w ich krajach.
Białoruś rozszerzy możliwości stosowania kary śmierci. Centrum Praw Człowieka Wiasna informuje, że za sprawą nowelizacji kodeksu karnego, przyjętej przez izbę parlamentu, na śmierć będzie można skazać również osoby "usiłujące przeprowadzić akt terroryzmu". Niezależne białoruskie media wskazują, że tego typu zarzuty ma wielu więźniów politycznych.Obrońcy praw człowieka szacują, że od momentu ogłoszenia niepodległości w Białorusi wykonano około 400 egzekucji.
Polska, Litwa i Łotwa trafiły na celownik Alaksandra Łukaszenki, który postanowił wyznać w czasie wielkanocnego przemówienia, że obywatele sąsiednich krajów rzekomo zazdroszczą Białorusi dobrobytu. Prezydent podczas przemówienia w cerkwi we wsi Kopyś zasugerował nie tylko, że jego kraj się wzbogacił, ale również iż kraje sąsiednie mają problem z żywnością.W czasie wielkanocnego przemówienia w cerkwi Alaksandr Łukaszenka próbował przekonać swoich obywateli, iż ich sytuacja zmieniła się diametralnie: oczywiście na lepsze.Prezydent Białorusi posłużył się przykładem obywateli państw sąsiadujących z jego krajem. W opinii Aleksandra Łukaszenki obecnie Polacy, Litwini i Łotysze przekraczają granicę jego kraju, by kupić kaszę i sól, gdyż mają trudności z ich zdobyciem u siebie.
Wywiad wojskowy Ukrainy opublikował tajne dokumenty, które ujawniły, że armia rosyjska przygotowywana była do inwazji na Białoruś i stłumienia tamtejszych protestów po sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Okupacja miała być uzasadniona chęcią uniknięcia zaangażowania Moskwy w regionalną lub wielkoskalową wojnę z państwami NATO na Zachodzie.Według informacji przekazanych przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, Federacja Rosyjska "opracowała plan inwazji i stłumienia protestów" po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku.Oficjalnym zwycięzcą ogłoszono Aleksandra Łukaszenkę, który uzyskać miał wówczas ponad 80 proc. wszystkich głosów, jednak jego rzekoma wygrana wywołała falę dużych protestów w całym kraju, które nieraz brutalnie tłumiono.
Bliski współpracownik Aleksandra Łukaszenki wysunął publicznie poważne zarzuty wobec Polski, Litwy i Łotwy. Aleksander Walfowicz stwierdził bowiem, iż kraje te szykują agresję na Białoruś i zagroził, że jeśli to nastąpi, "u nich również nastąpią zniszczenia, śmierć i eksplozje". Wiele wskazuje na to, że Białoruś zamierza w najbliższym czasie jeszcze bardziej zbliżyć się do Rosji, powielając jej absurdalne tezy o zagrożeniu militarnym ze strony Zachodu. Pierwszy krok ku temu wykonał Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Białorusi Aleksander Walfowicz, który na antenie białoruskiej telewizji straszył potencjalną agresją i groził sąsiadującym państwom.
Od soboty na terenie Białorusi obowiązuje zakaz przemieszczania się dla pojazdów zarejestrowanych na terenie Unii Europejskiej, który nie dotyczy jedynie przesyłek pocztowych i zwierząt. To odpowiedź Aleksandra Łukaszenki na piąty pakiet sankcji, które w ubiegłym tygodniu nałożyła na białoruskich i rosyjskich przewoźników Wspólnota.Agresja Rosji na Ukrainę i popełniane za naszą wschodnią granicą zbrodnie spotkały się ze zdecydowaną odpowiedzią krajów demokratycznego zachodu. Mimo tego, Władimir Putin wciąż nie wycofuje się ze swojej brutalnej wojny i utrzymuje, że kolejne sankcje nie robią na nim żadnego wrażenia.Oczywiście, to tylko oficjalne zapewnienia, bo w kuluarach mówi się, że prezydent Rosji zwraca się z dramatycznymi apelami o pomoc do swoich sojuszników. Jednym z najbliższych przyjaciół Putina jest Alaksandr Łukaszenka, którego nie mogły ominąć unijne restrykcje.
Białoruski ruch "Opór" przekazał, że po raz pierwszy akcja dywersyjna na terytorium Rosji zakończyła się sukcesem. Partyzanci ochotnicy twierdzą, że zniszczyli infrastrukturę kolejową. - Okupant i jego usłużni niewolnicy nie zaznają spokoju - mówią na nagraniu opublikowanym w internecie.Do aktów sabotażu na szlakach kolejowych w Białorusi dochodzi od początku wybuchu wojny w Ukrainie. Partyzanci mają tylko jeden cel - utrudnić transport sprzętu wojskowego przez tereny białoruskie.
Lotnisko niedaleko polskiej granicy - w białoruskim Brześciu - wykorzystywane jest do tego, by ostrzeliwać Ukrainę. Potwierdził to Wadym Denysenko, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. - Ofensywa z Białorusi tak naprawdę już się zaczęła - stwierdził.Niepokojące wiadomości zza wschodniej granicy Polski. Ukraińskie służby i doradca ministra potwierdza, iż Rosjanie w pełni wykorzystują białoruskie zaplecze logistyczne do atakowania Ukrainy.Rakiety są wystrzeliwane z Brześcia, który bezpośrednio sąsiaduje z Polską. Aleksandr Łukaszenka nadal nie wysłał swoich wojsk do walki w wojnie Władimira Putina, jednak może nie wynikać to z jego stanowiska, a ze sprzeciwu żołnierzy. Najnowsze doniesienia na temat zaangażowania infrastruktury tuż przy polsko-białoruskiej granicy wskazują, że stanowisko Mińska słabnie pod presją Moskwy.
Niedzielny komunikat Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy potwierdza, że Rosja podczas wojny w Ukrainie może liczyć na wsparcie Aleksandra Łukaszenki. Wojskowi Władimira Putina nie tylko leczeni są w białoruskich szpitalach, ale z racji problemów z wykonywaniem planu działań, kolejne jednostki są przenoszone na teren Białorusi. - Ma (to - przyp. red.) umożliwić rotację wojsk - podały ukraińskie służby.- Ukraińscy żołnierze nadal skutecznie stawiają opór rosyjskim najeźdźcom, odpierają ataki wroga i na niektórych kierunkach stopniowo wyzwalają czasowo zajęte przez wroga tereny - przekazał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy w niedzielę około południa.Wśród informacji opublikowanych w mediach społecznościowych pojawiła się jednak wiadomość o najnowszych ruchach rosyjskich wojsk. To potwierdzenie, że działania nie idą zgodnie z planem Władimira Putina.
Swiatłana Cichanouska, białoruska opozycjonistka, uważa, że Aleksandr Łukaszenka nie wysłał swojej armii na wojnę w Ukrainie, ponieważ obawia się, że jego rozkazy nie zostałyby wykonane. Społeczeństwo białoruskie jest coraz bardziej przeciwne działaniom wojennym Rosji, a działaczka przekonuje, że Białorusini wierzą w zwycięstwo Ukrainy. Jest przekonana, że w świadomości ludzi zaszła zmiana, ale nie dojdzie do siłowej zmiany władzy w Mińsku.Swiatłana Cichanouska twierdzi, że mimo ogromnych strat i śmierci wojnę wygra Ukraina. - Będzie to początkiem zmian, których reżimy Łukaszenki i Putina nie przetrwają - oceniła w rozmowie z Wirtualną Polską.
Polski Sejm "domaga się natychmiastowego uwolnienia" przez białoruską władzę Andrzeja Poczobuta oraz Andżeliki Borys. W czwartek przyjęta została specjalna uchwała, gdzie polscy politycy domagają się między innymi "poszanowania praw polskiej mniejszości narodowej". Aleksandr Łukaszenka zareaguje na mocne stanowisko polskiego parlamentu?Rok temu doszło do zatrzymania Andżeliki Borys, dwa dni później do białoruskiego aresztu trafił Andrzej Poczobut. Polscy działacze trafili na celownik Aleksandra Łukaszenki, a w czwartek 24 marca 2022 r. polski Sejm postanowił wezwać prezydenta Białorusi do zmiany swojej decyzji.- Sejm RP solidaryzuje się z prześladowanymi przez białoruski reżim rodakami, domaga się natychmiastowego ich uwolnienia i poszanowania praw polskiej mniejszości narodowej - czytamy w specjalnej uchwale, która w czwartek została przyjęta przez posłów i posłanki.
Ewentualna decyzja Aleksandra Łukaszenka dotycząca wsparcia Władimira Putina w walkach na wojnie w Ukrainie nie zostanie wykonana przez białoruskie wojsko? Rzecznik dowództwa sił lądowych Ukrainy wyznał, iż część Białorusinów służących w wojsku kontaktuje się i zapewnia, że nie będzie walczyć z rosyjską armią.Po ujawnieniu przez ukraińskie służby, iż oligarchowie planują odsunąć Władimira Putina od władzy, Wołodymyr Fitio postanowił przekazać kolejne sensacyjne doniesienia. Białorusini mają nie być tak skorzy do pomocy Władimirowi Putinowi, jak ich prezydent.Aleksandr Łukaszenka według ustaleń białoruskiego opozycjonisty i byłego ministra kultury Białorusi ma planować prowokacje przy granicy z Ukrainą. Pawieł Łatuszka wskazał, że ma to "usprawiedliwić inwazję na terytorium Ukrainy". Ukraińskie służby podają jednak, iż wojsko białoruskie nie podziela planów swojego dyktatora.Rzecznik dowództwa sił lądowych Ukrainy Wołodymyr Fitio przekazał, iż część wojskowych z Białorusi ryzykuje i bezpośrednio kontaktuje się z siłami Wołodomyra Zełenskiego. Cytowany przez agencję Ukrinform rzecznik ujawnił, jakie deklaracje padają z ich ust.