Polska, Litwa i Łotwa trafiły na celownik Alaksandra Łukaszenki, który postanowił wyznać w czasie wielkanocnego przemówienia, że obywatele sąsiednich krajów rzekomo zazdroszczą Białorusi dobrobytu. Prezydent podczas przemówienia w cerkwi we wsi Kopyś zasugerował nie tylko, że jego kraj się wzbogacił, ale również iż kraje sąsiednie mają problem z żywnością.W czasie wielkanocnego przemówienia w cerkwi Alaksandr Łukaszenka próbował przekonać swoich obywateli, iż ich sytuacja zmieniła się diametralnie: oczywiście na lepsze.Prezydent Białorusi posłużył się przykładem obywateli państw sąsiadujących z jego krajem. W opinii Aleksandra Łukaszenki obecnie Polacy, Litwini i Łotysze przekraczają granicę jego kraju, by kupić kaszę i sól, gdyż mają trudności z ich zdobyciem u siebie.
Wywiad wojskowy Ukrainy opublikował tajne dokumenty, które ujawniły, że armia rosyjska przygotowywana była do inwazji na Białoruś i stłumienia tamtejszych protestów po sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Okupacja miała być uzasadniona chęcią uniknięcia zaangażowania Moskwy w regionalną lub wielkoskalową wojnę z państwami NATO na Zachodzie.Według informacji przekazanych przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, Federacja Rosyjska "opracowała plan inwazji i stłumienia protestów" po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku.Oficjalnym zwycięzcą ogłoszono Aleksandra Łukaszenkę, który uzyskać miał wówczas ponad 80 proc. wszystkich głosów, jednak jego rzekoma wygrana wywołała falę dużych protestów w całym kraju, które nieraz brutalnie tłumiono.
Bliski współpracownik Aleksandra Łukaszenki wysunął publicznie poważne zarzuty wobec Polski, Litwy i Łotwy. Aleksander Walfowicz stwierdził bowiem, iż kraje te szykują agresję na Białoruś i zagroził, że jeśli to nastąpi, "u nich również nastąpią zniszczenia, śmierć i eksplozje". Wiele wskazuje na to, że Białoruś zamierza w najbliższym czasie jeszcze bardziej zbliżyć się do Rosji, powielając jej absurdalne tezy o zagrożeniu militarnym ze strony Zachodu. Pierwszy krok ku temu wykonał Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Białorusi Aleksander Walfowicz, który na antenie białoruskiej telewizji straszył potencjalną agresją i groził sąsiadującym państwom.
Od soboty na terenie Białorusi obowiązuje zakaz przemieszczania się dla pojazdów zarejestrowanych na terenie Unii Europejskiej, który nie dotyczy jedynie przesyłek pocztowych i zwierząt. To odpowiedź Aleksandra Łukaszenki na piąty pakiet sankcji, które w ubiegłym tygodniu nałożyła na białoruskich i rosyjskich przewoźników Wspólnota.Agresja Rosji na Ukrainę i popełniane za naszą wschodnią granicą zbrodnie spotkały się ze zdecydowaną odpowiedzią krajów demokratycznego zachodu. Mimo tego, Władimir Putin wciąż nie wycofuje się ze swojej brutalnej wojny i utrzymuje, że kolejne sankcje nie robią na nim żadnego wrażenia.Oczywiście, to tylko oficjalne zapewnienia, bo w kuluarach mówi się, że prezydent Rosji zwraca się z dramatycznymi apelami o pomoc do swoich sojuszników. Jednym z najbliższych przyjaciół Putina jest Alaksandr Łukaszenka, którego nie mogły ominąć unijne restrykcje.
Białoruski ruch "Opór" przekazał, że po raz pierwszy akcja dywersyjna na terytorium Rosji zakończyła się sukcesem. Partyzanci ochotnicy twierdzą, że zniszczyli infrastrukturę kolejową. - Okupant i jego usłużni niewolnicy nie zaznają spokoju - mówią na nagraniu opublikowanym w internecie.Do aktów sabotażu na szlakach kolejowych w Białorusi dochodzi od początku wybuchu wojny w Ukrainie. Partyzanci mają tylko jeden cel - utrudnić transport sprzętu wojskowego przez tereny białoruskie.
Lotnisko niedaleko polskiej granicy - w białoruskim Brześciu - wykorzystywane jest do tego, by ostrzeliwać Ukrainę. Potwierdził to Wadym Denysenko, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. - Ofensywa z Białorusi tak naprawdę już się zaczęła - stwierdził.Niepokojące wiadomości zza wschodniej granicy Polski. Ukraińskie służby i doradca ministra potwierdza, iż Rosjanie w pełni wykorzystują białoruskie zaplecze logistyczne do atakowania Ukrainy.Rakiety są wystrzeliwane z Brześcia, który bezpośrednio sąsiaduje z Polską. Aleksandr Łukaszenka nadal nie wysłał swoich wojsk do walki w wojnie Władimira Putina, jednak może nie wynikać to z jego stanowiska, a ze sprzeciwu żołnierzy. Najnowsze doniesienia na temat zaangażowania infrastruktury tuż przy polsko-białoruskiej granicy wskazują, że stanowisko Mińska słabnie pod presją Moskwy.
Niedzielny komunikat Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy potwierdza, że Rosja podczas wojny w Ukrainie może liczyć na wsparcie Aleksandra Łukaszenki. Wojskowi Władimira Putina nie tylko leczeni są w białoruskich szpitalach, ale z racji problemów z wykonywaniem planu działań, kolejne jednostki są przenoszone na teren Białorusi. - Ma (to - przyp. red.) umożliwić rotację wojsk - podały ukraińskie służby.- Ukraińscy żołnierze nadal skutecznie stawiają opór rosyjskim najeźdźcom, odpierają ataki wroga i na niektórych kierunkach stopniowo wyzwalają czasowo zajęte przez wroga tereny - przekazał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy w niedzielę około południa.Wśród informacji opublikowanych w mediach społecznościowych pojawiła się jednak wiadomość o najnowszych ruchach rosyjskich wojsk. To potwierdzenie, że działania nie idą zgodnie z planem Władimira Putina.
Swiatłana Cichanouska, białoruska opozycjonistka, uważa, że Aleksandr Łukaszenka nie wysłał swojej armii na wojnę w Ukrainie, ponieważ obawia się, że jego rozkazy nie zostałyby wykonane. Społeczeństwo białoruskie jest coraz bardziej przeciwne działaniom wojennym Rosji, a działaczka przekonuje, że Białorusini wierzą w zwycięstwo Ukrainy. Jest przekonana, że w świadomości ludzi zaszła zmiana, ale nie dojdzie do siłowej zmiany władzy w Mińsku.Swiatłana Cichanouska twierdzi, że mimo ogromnych strat i śmierci wojnę wygra Ukraina. - Będzie to początkiem zmian, których reżimy Łukaszenki i Putina nie przetrwają - oceniła w rozmowie z Wirtualną Polską.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych poinformował w piątek, że prezes Związku Polaków na Białorusi, Andżelika Borys, po roku została zwolniona z białoruskiego więzienia. 23 marca 2021 roku sąd w Mińsku skazał ją za rzekome działanie na rzecz "rehabilitacji nazizmu".Choć oczy całego świata zwrócone są od ponad miesiąca na Ukrainę, gdzie rosyjskie wojska dokonują zbrodni wojennych, prawa człowieka regularnie łamane są również na Białorusi.Alaksandr Łukaszenka już dawno temu wypowiedział wojnę opozycjonistom i wszystkim członkom społeczeństwa obywatelskiego opowiadającym się za wolnością słowa. Wśród nich znaleźli się także Polacy, w tym Andżelika Borys, która po roku przebywania w celi za rzekome nielegalne działania, w końcu wyszła na wolność.
Polski Sejm "domaga się natychmiastowego uwolnienia" przez białoruską władzę Andrzeja Poczobuta oraz Andżeliki Borys. W czwartek przyjęta została specjalna uchwała, gdzie polscy politycy domagają się między innymi "poszanowania praw polskiej mniejszości narodowej". Aleksandr Łukaszenka zareaguje na mocne stanowisko polskiego parlamentu?Rok temu doszło do zatrzymania Andżeliki Borys, dwa dni później do białoruskiego aresztu trafił Andrzej Poczobut. Polscy działacze trafili na celownik Aleksandra Łukaszenki, a w czwartek 24 marca 2022 r. polski Sejm postanowił wezwać prezydenta Białorusi do zmiany swojej decyzji.- Sejm RP solidaryzuje się z prześladowanymi przez białoruski reżim rodakami, domaga się natychmiastowego ich uwolnienia i poszanowania praw polskiej mniejszości narodowej - czytamy w specjalnej uchwale, która w czwartek została przyjęta przez posłów i posłanki.
Ewentualna decyzja Aleksandra Łukaszenka dotycząca wsparcia Władimira Putina w walkach na wojnie w Ukrainie nie zostanie wykonana przez białoruskie wojsko? Rzecznik dowództwa sił lądowych Ukrainy wyznał, iż część Białorusinów służących w wojsku kontaktuje się i zapewnia, że nie będzie walczyć z rosyjską armią.Po ujawnieniu przez ukraińskie służby, iż oligarchowie planują odsunąć Władimira Putina od władzy, Wołodymyr Fitio postanowił przekazać kolejne sensacyjne doniesienia. Białorusini mają nie być tak skorzy do pomocy Władimirowi Putinowi, jak ich prezydent.Aleksandr Łukaszenka według ustaleń białoruskiego opozycjonisty i byłego ministra kultury Białorusi ma planować prowokacje przy granicy z Ukrainą. Pawieł Łatuszka wskazał, że ma to "usprawiedliwić inwazję na terytorium Ukrainy". Ukraińskie służby podają jednak, iż wojsko białoruskie nie podziela planów swojego dyktatora.Rzecznik dowództwa sił lądowych Ukrainy Wołodymyr Fitio przekazał, iż część wojskowych z Białorusi ryzykuje i bezpośrednio kontaktuje się z siłami Wołodomyra Zełenskiego. Cytowany przez agencję Ukrinform rzecznik ujawnił, jakie deklaracje padają z ich ust.
Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy ujawnił najnowsze informacje dotyczące rekrutacji do rosyjskiego wojska. Z ustaleń wynika, że Rosjanie próbują werbować Białorusinów i nakłaniają do udziału w wojnie w Ukrainie. W zamian mają proponować pieniądze i darmową edukację wojskową.Ukraiński wywiad wskazuje, że w jednej białoruskiej jednostce odnotowano wiele przypadków nakłaniania do udziału w wojnie po stronie Rosji.
Były minister kultury Białorusi ostrzega przed prowokacją tuż przy granicy z Ukrainą. Pawieł Łatuszka w jednoznacznych słowach ocenia na wysokie szanse na to, iż Aleksandr Łukaszenka zdecyduje się na dołączenie do Rosji w wojnie w Ukrainie.Były ambasador Białorusi w Polsce odniósł się do krążących doniesień na temat możliwej interwencji zbrojnej w Ukrainie. Władimir Putin dopnie swego i wciągnie Aleksandra Łukaszenka w wojnę?
Maryla Rodowicz podzieliła się z dziennikarzami swoim wspomnieniem z wizyty w Białorusi. Gwiazda podkreśliła, że było to "przerażające" doświadczenie i w ostrych słowach oceniła reżim Aleksandra Łukaszenki.22 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła zbrojną inwazję na terenie Ukrainy. W wojnę prowadzoną przez armie Władimira Putina od początku angażuje się także Białoruś, która znajduje się pod rządami Aleksandra Łukaszenki.Choć Łukaszenko zapewnia, że Białoruś nie dołączy do zbrojnych działań na terenie Ukrainy, eksperci są zdania, że prędzej czy później zaprzyjaźniony z Władimirem Putinem dyktator dołączy do konfliktu i wesprze rosyjskie siły zbrojne. Reżimu Łukaszenki obawia się także Maryla Rodowicz, która jakiś czas temu odwiedziła Białoruś i zagrała tam koncert.
Ukraiński wywiad wskazuje, że Białoruś przystąpi do wojny w Ukrainie, wspierając Rosję. Ma do tego dojść w ciągu najbliższego dnia lub dwóch. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, cytowany przez portal Ukraińska Prawda, ostrzega, że ryzyko ataku na Wołyń jest duże. Informacje na temat zaangażowania Białorusi po stronie Rosji ukraiński serwis potwierdził także we własnych źródłach w wojsku i wywiadzie.
Ciało dezertera Emila Czeczki znaleziono w Mińsku. Wojskowy, który zbiegł do Białorusi i był wykorzystywany przez propagandę Aleksandra Łukaszenki, miał się powiesić. Wiadomości o jego śmierci podał Komitet Śledczy Białorusi.- Dziś do organów ścigania dotarła informacja, że Emil Czeczko został znaleziony powieszony w swoim miejscu zamieszkania w Mińsku. Na miejsce zdarzenia natychmiast pojechała grupa śledcza - przekazała na Telegramie Białoruska Agencja Telegraficzna (BiełTA).
Wybuchy na Białorusi? W środę wieczorem pojawiły się doniesienia o tym, że mieszkańcy oraz dziennikarze odnotowują słyszalne odgłosy eksplozji. Prorządowe źródła wspierające reżim Aleksandra Łukaszenki informują o ćwiczeniach, a niemiecki dziennikarz ostrzega przed dezinformacją i wskazuje na możliwe "przebicie bariery dźwięku" przez samoloty.Pełne sprzeczności doniesienia z Białorusi. W niektórych miastach mieszkańcy mieli słyszeć wybuchy, których źródło i samo zaistnienie nie zostało potwierdzone.- Próbujemy dowiedzieć się, co się stało - napisała Hanna Liubakowa. Białoruska dziennikarka podała listę miast, gdzie miało dojść do wybuchów oraz opublikowała film mający potwierdzić prawdziwość relacji.
Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych, opowiedział, że białoruskie dowództwo szuka sposób na przymuszenie tamtejszych żołnierzy do walki. Narastający bunt w armii w kontekście sprzeciwu wobec agresji na Ukrainę staje się coraz bardziej widoczny i dotkliwy dla białoruskich planów.Informacje dotyczące białoruskiego udziału w wojnie w Ukrainie wciąż są bardzo niepewne. Pojawiały się już zapewnienia, że nie ma możliwości, by białoruska armia wkroczyła na terytorium Ukrainy, ale potem zmieniano zdanie w tej sprawie.
Nadzieje Aleksandra Łukaszenki dotyczące braterstwa Białorusi i Rosji legły w gruzach? Białorusini mają mocno odczuwać nałożone przez Zachód sankcje, a Władimir Putin pozostaje głuchy na prośby o pomoc swojego sprzymierzeńca. Roman Głowaczenko zwrócił się bezpośrednio do prezydenta Rosji, ale ten pozostać miał niewzruszony.W zeszłym tygodniu na spotkaniu Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina, z ust prezydenta Rosji padły słowa wskazujące, że zachodnie sankcje nałożone w związku z wojną w Ukrainie będą mieć "pozytywny wpływ" na gospodarki Rosji i Białorusi.Białorusini, w tym najwyżsi politycy Aleksandra Łukaszenki, mają odmienne zdanie. Sankcje mocno nadwyrężyły białoruską gospodarkę. Sytuacja stała się na tyle poważna, że premier Roman Głowaczenko postanowił szukać pomocy na Kremlu.
Homel, Mozyrz i Narowla to miasta na terenie Białorusi, gdzie trafiać mają ranni Rosjanie. Dodatkowo białoruskie kostnice mają być pełne ciał rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli na wojnie w Ukrainie. - Ludzie byli zaszokowani liczbą zwłok - powiedział mieszkaniec jednego z białoruskich miast w rozmowie z Radiem Swobodą.Informacje na temat umieszczania rannych żołnierzy z Rosji i ciał lokowanych w białoruskich kostnicach przekazała ukraińska agencja informacyjna Ukrinform. Powołano się na Radio Swaboda, którego dziennikarze rozmawiali z mieszkańcami miast wybranych przez Aleksandra Łukaszenkę.Cała akcja ma być objęta tajemnicą. Radio Swaboda wskazało, że personel pracujący w lokalnych szpitalach, gdzie trafiają ranni rosyjscy żołnierze, zostali zmuszeni do podpisania specjalnego dokumentu. Gwarantuje on, że dochowają poufności i nie ujawnią, co dzieje się w białoruskich placówkach. Prawda jest przerażająca.Ukraińskie ministerstwa i sam Wołodymyr Zełenski podkreślają, że rosyjska armia ponosi spore straty podczas wojny w Ukrainie. Regularne raporty na temat kolejnych zniszczonych czołgów i wyposażenia armii Władimira Putina pokazuje, że Rosjanie napotykają opór, jakiego się nie spodziewali.
Choć w trakcie wojny w Ukrainie oczy całego świata są skierowane na Władimira Putina, to prezydent Rosji wiele zawdzięcza swojemu wiernemu sojusznikowi - Aleksandrowi Łukaszence. Okazuje się, że duży wpływ na białoruskiego przywódcę ma jego rzeczniczka prasowa - Natalla Ejsmant. Kim jest i dlaczego Zachód nałożył na nią sankcje?Rzecznicy prasowi nie tylko przekazują oficjalne stanowiska, lecz także dbają o publiczny wizerunek rządzących. Jednak zaangażowanie i wypowiedzi Natalli Ejsmant zostały zinterpretowane jako naruszenie zasad.
Podczas jednego ze swoich niedawnych wystąpień Aleksander Łukaszenka wspomniał o Polsce. Białoruski dyktator twierdził, że wojna jest polskim politykom "na rękę", a także pomylił nazwisko Andrzeja Dudy.Aleksander Łukaszenka otwarcie wspiera Władimira Putina, a Białoruś odgrywa ważną rolę w rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jakiś czas temu białoruski polityk publicznie wypowiadał się o tym, jak ważne dla niego jest zabezpieczenie granicy Białorusi z NATO.
Unia Europejska zadecydowała o nałożeniu indywidualnych i gospodarczych sankcji na Białoruś, która wsparła Rosję w jej inwazji zbrojnej na terenie Ukrainy. Sankcje dotkną nie tylko białoruską gospodarkę, ale również 22 wysokich rangą członków białoruskiego personelu wojskowego.Unijni dyplomaci poinformowali, że białoruscy wysocy rangą wojskowi odpowiedzą za "rolę w procesach decyzyjnych i planowania strategicznego, które doprowadziły do udziału w rosyjskiej agresji na Ukrainę". Sankcje na Białoruś zostały nałożone "w związku z rolą Białorusi w militarnej agresji wobec Ukrainy".- Zaangażowanie Białorusi w trwającą niesprowokowaną i nieuzasadnioną agresję militarną na Ukrainę będzie miało wysoką cenę. Za pomocą tych środków atakujemy tych na Białorusi, którzy współpracują przy tych atakach na Ukrainę i ograniczamy handel w wielu kluczowych sektorach - podkreślił Josep Borrell, Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa.
Aleksandr Łukaszenka jeszcze w tym tygodniu może odczuć negatywne skutki wspierania wojny Władimira Putina. Nieoficjalne wiadomości agencji Reuters wskazują, że do niedzieli na Białoruś zostaną nałożone sankcje. Ich ogłoszenie ma nastąpić w poniedziałek albo wtorek.Trwająca wojna w Ukrainie zaczęła dotykać Władimira Putina i Rosjan żyjących pod jego rządami. W kwestię wchodzi już nie tylko zamrożenie majątku prezydenta Rosji i Siergieja Ławrowa.Kolejne sankcje, w tym odłączenie rosyjskich banków od systemu SWIFT mocno wpłynęły na kremlowską gospodarkę państwową. W poniedziałek nie została otwarta giełda w Moskwie. Unia Europejska planuje rozszerzyć pakiet sankcji na Białoruś.
Są wyniki referendum konstytucyjnego na Białorusi. Według oficjalnych informacji poparcie dla zmian w konstytucji, a tym samym m.in. umieszczenia broni nuklearnej od Rosjan na terenie kraju, wyniosło ponad 65 proc. Według oficjalnych danych, jedynie 10 proc. Białorusinów było przeciwnych takiemu rozwiązaniu. Referendum odbyło się bez udziału zachodnich obserwatorów.
Zapowiadane na niedzielę negocjacje na linii Rosja-Ukraina zostały przełożone. Wołodymyr Zełenski nie spotka się z delegacją z Moskwy. - Rozmowy są przeniesione na jutro - powiedział miński politolog Juryj Waskrasienski. Znane są powody tej decyzji."Rzeczpospolita" dotarła do wiadomości na temat powodów przełożenia ukraińsko-rosyjskich negocjacji w sprawie zakończenia wojny rozpoczętej w czwartek przez Władimira Putina.Juryj Waskrasienski, politolog z Mińska bezpośrednio związany z reżimem Aleksandra Łukaszenki skomentował okoliczności przeniesienia rozmów. Powodem jest droga, jaką pokonuje delegacja Ukrainy.
Społeczne sankcje dla Rosji i Białorusi? Polacy skrzykują się i wzywają do niekupowania konkretnych produktów. Kluczowe jest sprawdzenie kodu kreskowego, który ujawnia, skąd pochodzi dana rzecz. Klienci swoimi konsumenckimi wyborami mogą osłabić gospodarki obu reżimów.- Wspieramy gospodarczo Białoruś, a także Rosję, która bestialsko zaatakowała Ukrainę i prowadzi działania zbrojne także wobec ludności cywilnej - napisała w specjalnym apelu Izba Gospodarczo Handlowa Rynku Spożywczego (IGHRS).Izba poinformowała, że ona sama "rozwiązuje współpracę z podmiotami gospodarczymi zarejestrowanymi na terytorium Federacji Rosyjskiej i Republiki Białoruskiej". Wprost wskazano, że powodem jest agresja Rosji i rozpoczęcie wojny w Ukrainie.IGHRS nie tylko rozwiązała współpracę z podmiotami. W komunikacie wyjaśniono, że ucięte zostają dotychczasowe stosunki biznesowe, relacje społeczne i inne ze wszystkimi osobami oraz organizacjami z Rosji i Białorusi. Jednocześnie ostrzeżeni zostali klienci. Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Swietłana Cichanouska obserwowała bacznie sytuację na Ukrainie również pod kątem działań Białorusi. Ze względu na nagłe zaostrzenie konfliktu oraz przyzwolenie Alaksandra Łukaszenki na działania rosyjskie z Białorusi, Cichanouska ogłosiła, że przejmuje obowiązki prezydentki kraju. - Godzinę temu Rosja z udziałem reżimu Łukaszenki rozpoczęła bezpodstawną i bezwstydną agresję militarną na Ukrainę. Reżim zamienił nasz kraj w agresora. Ale Białorusini nie chcą wojny. Białoruś zdecydowanie potępia ten krok i opowiada się za Ukrainą - pisała na Twitterze niedługo po wypowiedzeniu przez Władimira Putina wojny Ukrainie.