Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy ujawnił najnowsze informacje dotyczące rekrutacji do rosyjskiego wojska. Z ustaleń wynika, że Rosjanie próbują werbować Białorusinów i nakłaniają do udziału w wojnie w Ukrainie. W zamian mają proponować pieniądze i darmową edukację wojskową.Ukraiński wywiad wskazuje, że w jednej białoruskiej jednostce odnotowano wiele przypadków nakłaniania do udziału w wojnie po stronie Rosji.
Były minister kultury Białorusi ostrzega przed prowokacją tuż przy granicy z Ukrainą. Pawieł Łatuszka w jednoznacznych słowach ocenia na wysokie szanse na to, iż Aleksandr Łukaszenka zdecyduje się na dołączenie do Rosji w wojnie w Ukrainie.Były ambasador Białorusi w Polsce odniósł się do krążących doniesień na temat możliwej interwencji zbrojnej w Ukrainie. Władimir Putin dopnie swego i wciągnie Aleksandra Łukaszenka w wojnę?
Maryla Rodowicz podzieliła się z dziennikarzami swoim wspomnieniem z wizyty w Białorusi. Gwiazda podkreśliła, że było to "przerażające" doświadczenie i w ostrych słowach oceniła reżim Aleksandra Łukaszenki.22 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła zbrojną inwazję na terenie Ukrainy. W wojnę prowadzoną przez armie Władimira Putina od początku angażuje się także Białoruś, która znajduje się pod rządami Aleksandra Łukaszenki.Choć Łukaszenko zapewnia, że Białoruś nie dołączy do zbrojnych działań na terenie Ukrainy, eksperci są zdania, że prędzej czy później zaprzyjaźniony z Władimirem Putinem dyktator dołączy do konfliktu i wesprze rosyjskie siły zbrojne. Reżimu Łukaszenki obawia się także Maryla Rodowicz, która jakiś czas temu odwiedziła Białoruś i zagrała tam koncert.
Ukraiński wywiad wskazuje, że Białoruś przystąpi do wojny w Ukrainie, wspierając Rosję. Ma do tego dojść w ciągu najbliższego dnia lub dwóch. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, cytowany przez portal Ukraińska Prawda, ostrzega, że ryzyko ataku na Wołyń jest duże. Informacje na temat zaangażowania Białorusi po stronie Rosji ukraiński serwis potwierdził także we własnych źródłach w wojsku i wywiadzie.
Ciało dezertera Emila Czeczki znaleziono w Mińsku. Wojskowy, który zbiegł do Białorusi i był wykorzystywany przez propagandę Aleksandra Łukaszenki, miał się powiesić. Wiadomości o jego śmierci podał Komitet Śledczy Białorusi.- Dziś do organów ścigania dotarła informacja, że Emil Czeczko został znaleziony powieszony w swoim miejscu zamieszkania w Mińsku. Na miejsce zdarzenia natychmiast pojechała grupa śledcza - przekazała na Telegramie Białoruska Agencja Telegraficzna (BiełTA).
Wybuchy na Białorusi? W środę wieczorem pojawiły się doniesienia o tym, że mieszkańcy oraz dziennikarze odnotowują słyszalne odgłosy eksplozji. Prorządowe źródła wspierające reżim Aleksandra Łukaszenki informują o ćwiczeniach, a niemiecki dziennikarz ostrzega przed dezinformacją i wskazuje na możliwe "przebicie bariery dźwięku" przez samoloty.Pełne sprzeczności doniesienia z Białorusi. W niektórych miastach mieszkańcy mieli słyszeć wybuchy, których źródło i samo zaistnienie nie zostało potwierdzone.- Próbujemy dowiedzieć się, co się stało - napisała Hanna Liubakowa. Białoruska dziennikarka podała listę miast, gdzie miało dojść do wybuchów oraz opublikowała film mający potwierdzić prawdziwość relacji.
Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych, opowiedział, że białoruskie dowództwo szuka sposób na przymuszenie tamtejszych żołnierzy do walki. Narastający bunt w armii w kontekście sprzeciwu wobec agresji na Ukrainę staje się coraz bardziej widoczny i dotkliwy dla białoruskich planów.Informacje dotyczące białoruskiego udziału w wojnie w Ukrainie wciąż są bardzo niepewne. Pojawiały się już zapewnienia, że nie ma możliwości, by białoruska armia wkroczyła na terytorium Ukrainy, ale potem zmieniano zdanie w tej sprawie.
Nadzieje Aleksandra Łukaszenki dotyczące braterstwa Białorusi i Rosji legły w gruzach? Białorusini mają mocno odczuwać nałożone przez Zachód sankcje, a Władimir Putin pozostaje głuchy na prośby o pomoc swojego sprzymierzeńca. Roman Głowaczenko zwrócił się bezpośrednio do prezydenta Rosji, ale ten pozostać miał niewzruszony.W zeszłym tygodniu na spotkaniu Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina, z ust prezydenta Rosji padły słowa wskazujące, że zachodnie sankcje nałożone w związku z wojną w Ukrainie będą mieć "pozytywny wpływ" na gospodarki Rosji i Białorusi.Białorusini, w tym najwyżsi politycy Aleksandra Łukaszenki, mają odmienne zdanie. Sankcje mocno nadwyrężyły białoruską gospodarkę. Sytuacja stała się na tyle poważna, że premier Roman Głowaczenko postanowił szukać pomocy na Kremlu.
Choć w trakcie wojny w Ukrainie oczy całego świata są skierowane na Władimira Putina, to prezydent Rosji wiele zawdzięcza swojemu wiernemu sojusznikowi - Aleksandrowi Łukaszence. Okazuje się, że duży wpływ na białoruskiego przywódcę ma jego rzeczniczka prasowa - Natalla Ejsmant. Kim jest i dlaczego Zachód nałożył na nią sankcje?Rzecznicy prasowi nie tylko przekazują oficjalne stanowiska, lecz także dbają o publiczny wizerunek rządzących. Jednak zaangażowanie i wypowiedzi Natalli Ejsmant zostały zinterpretowane jako naruszenie zasad.
Podczas jednego ze swoich niedawnych wystąpień Aleksander Łukaszenka wspomniał o Polsce. Białoruski dyktator twierdził, że wojna jest polskim politykom "na rękę", a także pomylił nazwisko Andrzeja Dudy.Aleksander Łukaszenka otwarcie wspiera Władimira Putina, a Białoruś odgrywa ważną rolę w rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jakiś czas temu białoruski polityk publicznie wypowiadał się o tym, jak ważne dla niego jest zabezpieczenie granicy Białorusi z NATO.
Unia Europejska zadecydowała o nałożeniu indywidualnych i gospodarczych sankcji na Białoruś, która wsparła Rosję w jej inwazji zbrojnej na terenie Ukrainy. Sankcje dotkną nie tylko białoruską gospodarkę, ale również 22 wysokich rangą członków białoruskiego personelu wojskowego.Unijni dyplomaci poinformowali, że białoruscy wysocy rangą wojskowi odpowiedzą za "rolę w procesach decyzyjnych i planowania strategicznego, które doprowadziły do udziału w rosyjskiej agresji na Ukrainę". Sankcje na Białoruś zostały nałożone "w związku z rolą Białorusi w militarnej agresji wobec Ukrainy".- Zaangażowanie Białorusi w trwającą niesprowokowaną i nieuzasadnioną agresję militarną na Ukrainę będzie miało wysoką cenę. Za pomocą tych środków atakujemy tych na Białorusi, którzy współpracują przy tych atakach na Ukrainę i ograniczamy handel w wielu kluczowych sektorach - podkreślił Josep Borrell, Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa.
Aleksandr Łukaszenka jeszcze w tym tygodniu może odczuć negatywne skutki wspierania wojny Władimira Putina. Nieoficjalne wiadomości agencji Reuters wskazują, że do niedzieli na Białoruś zostaną nałożone sankcje. Ich ogłoszenie ma nastąpić w poniedziałek albo wtorek.Trwająca wojna w Ukrainie zaczęła dotykać Władimira Putina i Rosjan żyjących pod jego rządami. W kwestię wchodzi już nie tylko zamrożenie majątku prezydenta Rosji i Siergieja Ławrowa.Kolejne sankcje, w tym odłączenie rosyjskich banków od systemu SWIFT mocno wpłynęły na kremlowską gospodarkę państwową. W poniedziałek nie została otwarta giełda w Moskwie. Unia Europejska planuje rozszerzyć pakiet sankcji na Białoruś.
Są wyniki referendum konstytucyjnego na Białorusi. Według oficjalnych informacji poparcie dla zmian w konstytucji, a tym samym m.in. umieszczenia broni nuklearnej od Rosjan na terenie kraju, wyniosło ponad 65 proc. Według oficjalnych danych, jedynie 10 proc. Białorusinów było przeciwnych takiemu rozwiązaniu. Referendum odbyło się bez udziału zachodnich obserwatorów.
Zapowiadane na niedzielę negocjacje na linii Rosja-Ukraina zostały przełożone. Wołodymyr Zełenski nie spotka się z delegacją z Moskwy. - Rozmowy są przeniesione na jutro - powiedział miński politolog Juryj Waskrasienski. Znane są powody tej decyzji."Rzeczpospolita" dotarła do wiadomości na temat powodów przełożenia ukraińsko-rosyjskich negocjacji w sprawie zakończenia wojny rozpoczętej w czwartek przez Władimira Putina.Juryj Waskrasienski, politolog z Mińska bezpośrednio związany z reżimem Aleksandra Łukaszenki skomentował okoliczności przeniesienia rozmów. Powodem jest droga, jaką pokonuje delegacja Ukrainy.
Społeczne sankcje dla Rosji i Białorusi? Polacy skrzykują się i wzywają do niekupowania konkretnych produktów. Kluczowe jest sprawdzenie kodu kreskowego, który ujawnia, skąd pochodzi dana rzecz. Klienci swoimi konsumenckimi wyborami mogą osłabić gospodarki obu reżimów.- Wspieramy gospodarczo Białoruś, a także Rosję, która bestialsko zaatakowała Ukrainę i prowadzi działania zbrojne także wobec ludności cywilnej - napisała w specjalnym apelu Izba Gospodarczo Handlowa Rynku Spożywczego (IGHRS).Izba poinformowała, że ona sama "rozwiązuje współpracę z podmiotami gospodarczymi zarejestrowanymi na terytorium Federacji Rosyjskiej i Republiki Białoruskiej". Wprost wskazano, że powodem jest agresja Rosji i rozpoczęcie wojny w Ukrainie.IGHRS nie tylko rozwiązała współpracę z podmiotami. W komunikacie wyjaśniono, że ucięte zostają dotychczasowe stosunki biznesowe, relacje społeczne i inne ze wszystkimi osobami oraz organizacjami z Rosji i Białorusi. Jednocześnie ostrzeżeni zostali klienci. Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Swietłana Cichanouska obserwowała bacznie sytuację na Ukrainie również pod kątem działań Białorusi. Ze względu na nagłe zaostrzenie konfliktu oraz przyzwolenie Alaksandra Łukaszenki na działania rosyjskie z Białorusi, Cichanouska ogłosiła, że przejmuje obowiązki prezydentki kraju. - Godzinę temu Rosja z udziałem reżimu Łukaszenki rozpoczęła bezpodstawną i bezwstydną agresję militarną na Ukrainę. Reżim zamienił nasz kraj w agresora. Ale Białorusini nie chcą wojny. Białoruś zdecydowanie potępia ten krok i opowiada się za Ukrainą - pisała na Twitterze niedługo po wypowiedzeniu przez Władimira Putina wojny Ukrainie.
Aleksandr Łukaszenka postawił na swoim, od 1 stycznia w życie wchodzi embargo na szereg produktów z Polski. Prezydent Białorusi zdecydował się jednak na ustępstwo, wszystkie towary, które wjadą na teren państwa 31 grudnia będą mogły - mimo zakazu sprowadzania - być sprzedawane. Przedsiębiorcy muszą się śpieszyć. To ogromny cios dla polskiej gospodarki.Zapowiedzi białoruskich działań wobec Polski i Unii Europejskiej stają się faktem, jeszcze tylko przez jeden dzień przedsiębiorcy będą mogli handlować swoimi towarami na wschód. Embargo Aleksandra Łukaszenki wchodzi w życie 1 stycznia.Ministerstwo Rolnictwa potwierdza, że spora część producentów będzie musiała znaleźć nowe rynki zbytu. Jeszcze tylko w Sylwestra Polacy mogą wysyłać niektóre produkty na wschód. Co zostało objęte zakazem Aleksandra Łukaszenki?
Aleksandr Łukaszenka oskarża Polskę, że prowadzi wojnę hybrydową, która ma doprowadzić do zajęcia Białorusi. - Nie dopuszczę do tego! - grzmi prezydent Łukaszenka.Mocne słowa Aleksandra Łukaszenki w Witebsku. - Nie chcę tutaj Rzeczypospolitej, jak to mówią nasi sąsiedzi, "od morza do morza" - mówił na spotkaniu z urzędnikami prezydent Łukaszenka.Oskarżeń pod adresem Polski padło z ust Aleksandra Łukaszenki więcej. Prezydent Białorusi wprost mówi o wrogich planach wobec jego kraju.
W ostatnim czasie dużo mówiło się o Białorusi w kontekście kryzysu migracyjnego. Tymczasem uwadze mediów mógł umknąć ważny problem, który do tej pory skrzętnie ukrywały białoruskie władze. Mowa o elektrowni atomowej w Ostrowcu, która od momentu otwarcia już kilkakrotnie doświadczyła poważnych awarii kluczowych systemów. MSZ Litwy w specjalnym przekazie dla naszej redakcji zaznacza, że jest to poważne zagrożenie dla całego regionu. Dlaczego nikt nie słucha głosu naszego sąsiada?Elektrownia atomowa w Ostrowcu, a konkretnie Białoruska Elektrownia Jądrowa, to jedyny tego typu obiekt na Białorusi. Od momentu otwarcia 10 czerwca 2021 roku miało w niej miejsce już kilka awarii. Litwa od lat bezskutecznie próbuje bojkotować elektrownię.Szczególne kontrowersje budzi jej lokalizacja. Obiekt został wybudowany zaledwie 40 kilometrów od Wilna (430 km od Warszawy), na samej granicy z Litwą. Białoruś dopuściła się w ten sposób pogwałcenia międzynarodowych ustaleń. W listopadzie Ukraina zerwała współpracę energetyczną z Białorusią. Kijów zapowiedział, że kończy import energii z Rosji i Białorusi, między innymi z uwagi na sytuację w Ostrowcu.
Białoruś wstrzymuje import niektórych produktów z Polski. Decyzję Aleksandra Łukaszenki potwierdziło Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W oficjalnym komunikacie wyszczególniono produkty, które od nowego roku nie będą mogły być sprzedawane na wschód. Są to między innymi: mięso, cukier, sól, czy mleko.- 1 stycznia 2022 roku Białoruś wprowadza zakaz importu szeregu produktów rolno-spożywczych z wybranych państw, w tym Polski - przekazał resort rolnictwa w piątek 10 grudnia.
Od 1 stycznia 2022 roku Białoruś wprowadza embargo na produkty żywnościowe. Decyzja obejmie kraje, które wprowadziły sankcje wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki. Kraj zamierza rozwijać import z państw określonych jako "przyjazne".W czwartek 2 grudnia Unia Europejska zatwierdziła kolejny pakiet sankcji wobec Białorusi. Dotyczą one zakazu wjazdu do UE i zamrożenia aktywów i obejmują około 30 osób i podmiotów odpowiedzialnych za represje wobec społeczeństwa obywatelskiego i sprowadzanie do kraju migrantów.Aleksandr Łukaszenka nie zamierza jednak łatwo się poddać i siedzieć z założonymi rękami. Białoruski dyktator grozi blokadą surowców energetycznych i już odpowiedział na działania Zachodu zapowiadając sankcje odwetowe, które wejdą w życie 1 stycznia 2022 roku.
Aleksandr Łukaszenka powiedział w wywiadzie dla rosyjskiej agencji informacyjnej, że "wybory w Polsce zostały sfałszowane". Jego zdaniem Andrzej Duda otrzymał kilka tysięcy bezprawnych głosów. Przy okazji ostrzegł partię rządzącą przed "siłą" Donalda Tuska.Fragmenty wywiadu, w którym białoruski dyktator podważył wybór prezydenta Polski cytuje agencja BiełTA. W rozmowie Aleksandr Łukaszenka wspomniał także o "braterskich" stosunkach z Władimirem Putinem.
Białoruski resort dyplomacji zapowiedział, że reakcja na nowe unijne sankcje będzie "ostra, asymetryczna, ale adekwatna". Zdaniem polityków ograniczenia narzucone przez Zachód są szkodliwe. Tymczasem Unia Europejska już rozważa kolejny zestaw restrykcji.Powodem nałożenia sankcji jest kryzys migracyjny - zainicjowany i podsycany przez reżim białoruski. Poza tym pojawiły się zarzuty dotyczące "niesprawiedliwego przetrzymywania więźniów politycznych".
Rada Unii Europejskiej zaakceptowała pakiet sankcji względem Białorusi. Ograniczenia mają polegać na zakazie wjazdu na terytorium Unii Europejskiej i zamrożeniu aktywów.To już piąty zestaw restrykcji, który Wspólnota wdraża względem reżimu białoruskiego. Ambasador Polski przy Unii Europejskiej zapowiedział, że już rozpoczęła się dyskusja nad kolejnymi, jeszcze bardziej dotkliwymi ograniczeniami.
Aleksandr Łukaszenka zdradził w wywiadzie dla rosyjskiej agencji, że Białoruś stała się posiadaczem nowoczesnego systemu rakietowego. Sprzęt udostępniła Rosja. Zdaniem białoruskiego dyktatora jest to kompleks "jak najbardziej bojowy".O tym, jak zażyłe są relacje na linii Mińsk-Moskwa świadczą rozmowy, które prowadzą przywódcy państw w sprawie kryzysu migracyjnego, o czym informowaliśmy tutaj. Teraz Rosja postanowiła wesprzeć Białoruś również w wymiarze technologicznym.
Aleksandr Łukaszenka zaznaczył, że zamknięcie granicy polsko-białoruskiej będzie wymagało odpowiedniej reakcji. Dyktator ostrzegł, że w grę wchodzi zablokowanie tranzytu surowców. Przekonywał, że nie będzie "oglądał się na kontrakty", ponieważ Białoruś stawia na Rosję.Tymczasem sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nadal wymaga wzmożonego zaangażowania polskich służb. Minionej doby doszło do niebezpiecznego incydentu. Już dziś ma zapaść decyzja w sprawie rozszerzenia sankcji względem Białorusi.
Aleksander Łukaszenka wziął udział w naradzie w centrum zarządzania strategicznego Ministerstwa Obrony. Ubrany w wojskowy mundur dyktator miał wygłosić przemówienie, w którym zaatakował Polskę za jej rozmowy z zachodnimi partnerami i oskarżył nasz kraj o próbę rozbicia jedności Unii Europejskiej.Przywódca Białorusi omówił z wysokimi rangą wojskowymi kwestie ochrony bezpieczeństwa kraju przy wykorzystaniu armii. Relacja z tego wydarzenia została udostępniona na rządowej stronie Białorusi, tak, aby nie umknęła uwadze krajom Zachodu. Łukaszenka podkreślał w swoim wystąpieniu, że do zorganizowania spotkania zmusiła go napięta sytuacja w regionie.
Prezydent Andrzej Duda zamieścił na Twitterze wpis, w którym solidaryzuje się z więźniami politycznymi reżimu białoruskiego. Poruszając poważną kwestię "ofiar dyktatury", dopuścił się dużego błędu. Wpis został poprawiony, ale internauci zdążyli uwiecznić pierwotną wersję. "Coś nie pykło?", czytamy w jednym z komentarzy na Twitterze.