We wtorek premier Mateusz Morawiecki spotka się szefową brytyjskiego MSZ Liz Truss, która jest w trakcie wizyty w Polsce. Jak podała Kancelaria Premiera Rady Ministrów, rozmowa będzie dotyczyć m.in. kwestii pomocy dla Ukrainy, która kilka pod koniec lutego br. została zaatakowana przez Rosję.Liz Truss pojawiła się w Polsce w poniedziałek, 4 kwietnia 2022 roku i jeszcze tego samego dnia odbyła spotkanie z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Dmytrem Kułebą. We wtorek z kolei szefowa brytyjskiego MSZ spotka się z premierem Morawieckim i swoim odpowiednikiem w Polsce, ministrem Zbigniewem Rauem.
Biuro prokurator generalnej Ukrainy Iryny Wenediktowej poinformowało dziś, że na terenie sanatorium dziecięcego w Buczy znaleziono ciała pięciu osób. Wszystkie miały związane ręce. Ofiary miały być "nieuzbrojonymi cywilami".W komunikacie ukraińskiej prokuratury czytamy, że ofiary miały zostać pobite przed śmiercią. Wcześniej Iryna Wenediktowa informowała, że w regionie kijowskim prowadzone są śledztwa dotyczące czynów sił rosyjskich, które można uznać za zbrodnie wojenne.
Prokuratura Krajowa poinformowała, że polscy prokuratorzy zwrócili się do strony ukraińskiej oferując pomoc przy wyjaśnieniu zbrodni wojennych w Buczy w Ukrainie. Analogiczna deklaracja została skierowana do Międzynarodowego Trybunału Karnego.Polska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie napaści Rosji na Ukrainę 28 lutego bieżącego roku. - Celem śledztwa jest przede wszystkim szybkie zabezpieczenie materiału dowodowego obrazującego zbrodnie wojenne popełniane przez siły zbrojne agresora na terytorium Ukrainy - wskazywano w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski złożył wizytę w mieście Bucza w obwodzie kijowskim. Na terenie miejscowości okupowanej wcześniej przez rosyjskie wojsko znaleziono wiele ciał zamordowanych cywilów. Zełenski ze łzami w oczach zapowiedział, że odpowiedzialni za te zbrodnie rosyjscy żołnierze zostaną odnalezieni i ukarani.Ukraińskie wojska wkroczyły do Buczy po zakończeniu okupacji miasta przez Rosjan. Na miejscu dokonano makabrycznych znalezisk. Na terenie należącym do miejscowej cerkwi odkryto masowy grób, a wiele ofiar miało związane ręce za plecami i ślady po strzałach oddanych w tył ich głów.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zaapelował o wszczęcie procesu w sparwie rosyjskich zbrodni w Buczy i nałożenie kolejnych sankcji na Rosję. - Ten człowiek jest brutalny i to, co się dzieje, jest oburzające - mówił po powrocie do Białego Domu ze swojej rezydencji w Delaware.Zbrodnie w Buczy i innych miejscowościach nieopodal Kijowa wstrząsnęły światem. Choć większość z nas wiedziała, że po Władimirze Putinie można spodziewać się wszystkiego, obrazki z Ukrainy zszokowały swoją drastycznością i bijącym z nich okrucieństwem.Na to, co wydarzyło się kilka dni temu błyskawicznie i stanowczo zareagował polski rząd, nazywając masakrę ludobójstwem i domagając się kolejnych, dotkliwych sankcji przeciwko Rosji. Jak się okazuje, głos ten nie jest osamotniony. Podobny przekaz popłynął dziś od naszego największego sojusznika, czyli Stanów Zjednoczonych.
Władimir Putin wydał dekret o "odwecie wizowym". Zgodnie z jego założeniami, dyplomaci i dziennikarze z 48 krajów, w tym z Polski i Stanów Zjednoczonych, aby wjechać na teren Rosji będą potrzebowali wizy, a nie jak do tej pory paszportu dyplomatycznego. Decyzja prezydenta Rosji to odwet za sankcje nałożone przez zachodnie państwa na jego kraj oraz wysokich urzędników Kremla.Zaledwie tydzień temu szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow ujawnił, że za zamkniętymi drzwiami Kremla powstaje specjalny dokument, który ma być odpowiedzią na zachodnie sankcje wobec Moskwy.Okazało się bowiem, że choć Władimir Putin wydawał się być niewzruszony restrykcjami, które nałożono na niego i jego współobywateli, coś jednak pękło w przywódcy Rosji i postanowiono o zastosowaniu kroków odwetowych.
- W tej chwili toczy się bitwa w łuku donbaskim. I ta bitwa zdecyduje o tym, kiedy strony usiądą do stołu negocjacyjnego i kto będzie miał jakie karty w ręku - twierdzi gen. Waldemar Skrzypczak. Jak dodaje, losy wojny rozstrzygną się w ciągu dnia lub dwóch, mało prawdopodobne przy tym, by Rosjanie utrzymali rubież Dniepru.To już 40. dzień wojny w Ukrainie, która dla Rosjan miała być błyskawiczną operacją wojskową zakończoną niekwestionowanym zwycięstwem i poszerzeniem strefy wpływów. Bohaterski opór Ukraińców sprawił jednak, że armia Władimira Putina od ponad miesiąca nie może rozprawić się z okupowanym sąsiadem, ponosząc przy tym olbrzymie straty.Jak donosi amerykański ośrodek ISW, ukraińskie wojska wygrały bitwę o Kijów, zmuszając Rosjan do wycofania się spod stolicy. Mimo tego, wojna jest daleka od zakończenia i, co gorsza, przybiera najbrutalniejsze z możliwych oblicze.
Dmitrij Miedwiediew nie wytrzymał i w stanowczy sposób zaatakował premiera, Mateusza Morawieckiego. Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji nazwał szefa polskiego rządu "pseudopremierem", który "oszalał na gruncie rusofobii". W swoim wpisie uderzył również w Prawo i Sprawiedliwość. Od dłuższego czasu w światowych mediach można usłyszeć o konieczności nakładania sankcji na Rosję. Wiele osób postuluje, by znacznymi ograniczeniami byli objęci również oligarchowie, a także najważniejsze osoby w państwie.Wśród nich znajduje się premier Mateusz Morawiecki, który wielokrotnie przypominał o konieczności nałożenia sankcji na rosyjskich polityków, w tym członków partii Jedna Rosja.Jak się okazało, jedna z jego wypowiedzi nie przypadła do gustu byłemu prezydentowi Rosji, który w niewybredny sposób uderzył w szefa polskiego rządu.Dmitrij Miedwiediew napisał za pośrednictwem swojego Telegramu, że Mateusz Morawiecki to "pseudopremier", który "oszalał na gruncie rusofobii".
Mateusz Morawiecki w mocnych słowach zwrócił się do prezydenta Francji Emmanuela Macrona, kanclerza Niemiec Olafa Scholza i byłej kanclerz Angeli Merkel, krytykując ich bierną postawę wobec Władimira Putina. Polski premier stwierdził, że milczący są współodpowiedzialni zbrodniom dokonywanym na ludności cywilnej w Ukrainie i porównał rosyjskiego prezydenta do Hitlera oraz Stalina.Świat wciąż pozostaje w szoku po tym, jak w ukraińskiej Buczy ujawniono masowy grób, w którym miało znajdować się prawie 300 ciał. Nikt nie ma już wątpliwości, że Władimir Putin jest zbrodniarzem wojennym, odpowiedzialnym za masakrę w Ukrainie.Na doniesienia o tragedii mocno zareagował polski rząd, którego szef zaapelował o pilne zwołanie Rady Europejskiej i jeszcze bardziej dotkliwe sankcje, które w końcu powstrzymają prezydenta Rosji.Dziś Mateusz Morawiecki po raz kolejny odniósł się do informacji o ludobójstwie w okolicach Kijowa. Z ust polskiego premiera padły także krytyczne słowa pod adresem europejskich polityków, wykazujących się bierną postawą wobec Putina.
Według rzeczniczki rosyjskiego MSZ, zdjęcia przedstawiające zabitych Ukraińców w Buczy to prowokacja. Maria Zacharowa uważa, że za przygotowaniem tych fotografii stoją Stany Zjednoczone oraz NATO. - Ich nadrzędnym celem jest zniszczenie reputacji Rosji.- podkreśliła.Kilka dni temu, światowe media obiegły zdjęcia oraz informacje o niewyobrażalnej masakrze, do której doszło w miejscowości Bucza (obwód kijowski). Zarówno ukraińskie władze, jak i dziennikarze opublikowali wstrząsające zdjęcia i nagrania, które ujawniły skalę rosyjskiej zbrodni.Na materiałach dokładnie widać dziesiątki ciał na ulicach, zastrzelonych ludzi ze związanymi rękoma, a także płytkie groby, w których odnajdowane są kolejne ciała. Jak wiadomo, rząd w Kijowie zareagował naprawdę szybko i oficjalnie powiadomił o sprawie Międzynarodowy Trybunał Karny.Jak się okazało, na odpowiedź strony rosyjskiej nie trzeba było długo czekać. Głos w sprawie ludobójstwa w Buczy postanowiła zabrać rzeczniczka tamtejszego MSZ, Maria Zacharova.- Zdjęcia cywilów zabitych w ukraińskiej Buczy to prowokacja - podkreśliła w wywiadzie telewizyjnym. - Kto za nią stoi? Oczywiście Stany Zjednoczone i NATO - mówiła z pełnym przekonaniem.Podczas swojego wystąpienia podkreśliła, że są to działania, których głównych celem jest zniszczenie reputacji Federacji Rosyjskiej.
Niemiecka minister obrony Christine Lambrecht (SDP) oświadczyła na antenie telewizji ARD, że tamtejszy rząd powinien zacząć rozmyślać nad wstrzymaniem importu rosyjskiego gazu, po tym, jak siły Władimira Putina dopuszczają się masowych zbrodni wojennych na terenie Ukrainy. - Musi być zdecydowana reakcja. Takie zbrodnie nie mogą pozostać bez odpowiedzi - podkreśliła minister obrony Niemiec podczas rozmowy z telewizją ARD. Warto zaznaczyć, że słowa Christine Lambrecht odnoszą się do zbrodni, której dopuścili się Rosjanie w ukraińskiej wiosce Bucza. Podczas skoordynowanego odwrotu, zamordowali oni nawet 300 cywilów. Około 50 z nich miało zostać zabitych w sposób przypominający egzekucję.
Była prokurator ds. zbrodni wojennych, Carla Del Ponte zwróciła się do Międzynarodowego Trybunału Karnego oficjalną prośbą o wydanie nakazu aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. - Prezydent Rosji jest zbrodniarzem wojennym - podkreśliła.W wywiadzie dla szwajcarskiego dziennika "Le Temps" Del Ponte określiła Władimira Putina zbrodniarzem wojennym. Podkreśliła również, że nakazy aresztowania przywódcy Federacji Rosyjskiej i jego najbliższych współpracowników powinny zostać wydane w trybie natychmiastowym, ponieważ mogli oni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za popełnione zbrodnie wojenne na terenie Ukrainy.- Jest to jedyne istniejące narzędzie do aresztowania sprawcy zbrodni wojennej - podkreśliła Carla Del Ponte. Była prokurator ds. zbrodni wojennych dodała, że nakaz aresztowania nie oznacza, że Putin od razu trafi do więzienia. - Gdyby został w Rosji, nigdy nie zostałby aresztowany. Aczkolwiek warto zaznaczyć, że nakaz uniemożliwiłby mu opuszczenie kraju i byłby to silny sygnał, że ma przeciwko sobie większość świata - zaznaczyła Del Ponte.
Węgierski premier ogłosił zwycięstwo w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Z przeliczonych 99 proc. głosów jasno wynika, że koalicja rządząca Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) osiągnęła 53 proc. wszystkich głosów. Podczas oficjalnego przemówienia z ust polityka padły skandaliczne słowa. W niedzielę 3 kwietnia na Węgrzech zakończyło się głosowanie w wyborach parlamentarnych. Rządząca koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) wywalczyła w nich już czwarte z rzędu zwycięstwo. Jak wiadomo, na czele bloku stoi szef krajowego rządu oraz znany polityk, Victor Orbán.- Koalicja rządząca Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) osiągnęła wielkie zwycięstwo w niedzielnych wyborach parlamentarnych na Węgrzech - poinformował późnym wieczorem premier Węgier. Szef tamtejszego rządu w niewybredny sposób uderzył w Unię Europejską. Podczas swojego przemówienia użył skandalicznych słów.- Odnieśliśmy wielkie zwycięstwo. Tak wielkie, że widać je nawet z księżyca, a już na pewno z Brukseli - oznajmił węgierski premier.
Dokumentalista i wolontariusz Mateusz Lachowski opowiadał na antenie TVN24 o tym, jak wygląda życie w wyzwolonych ukraińskich miastach. Na swojej drodze spotkał starszą panią, która ze łzami w oczach prosiła, by jej nie zabierać. Przytoczył też historie mężczyzny zastrzelonego w trakcie spaceru z psem i 10-latki ostrzyżonej na chłopca.W podróży do zniszczonych miast towarzyszył mu jeden z ukraińskich żołnierzy. W trakcie robienia zdjęć dokumentalista rozmawiał z ludźmi i rozdawał im jedzenie.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy znów przechwyciła rozmowę telefoniczną rosyjskiego żołnierza. W trakcie ujawnionego nagrania głosowego wojskowy narzeka, że rzeczy, które zostawił w obozie na Białorusi, ukradli inni rosyjscy żołnierze. Mieli zabrać mu nawet legitymację wojskową i paszport.Służba Bezpieczeństwa Ukrainy regularnie ujawnia, jakie nastroje panują w rosyjskiej armii. Zaledwie wczoraj informowaliśmy o przejętej rozmowie telefonicznej, w trakcie której Rosjanin walczący pod Kijowem mówi, że "Putin to osioł".
Wołodymyr Zełenski opublikował na Facebooku drastyczne zdjęcia z Buczy. Na ulicach miasta leżą zwłoki ludności cywilnej, która przez kilka tygodni była terroryzowana przez Rosjan. Prezydent Ukrainy uważa, że ujęcia z podkijowskiej masakry powinny zobaczyć matki rosyjskich żołnierzy, aby uświadomiły sobie, "jakich łajdaków wychowały".Z uwagi na fakt, że zdjęcia dokumentujące masakrę w Buczy są wyjątkowo drastyczne, nie publikujemy ich w tym artykule.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba przyznał, że największym wyzwaniem przed którym stoi obecnie Ukraina to fakt, że coraz trudniej rozmawia się z Rosjami, a rzeź trwa. Jego zdaniem mordowanie ludności cywilnej w podkijowskich miastach to "najgorsze okrucieństwo, jakie widział XXI wiek", a Rosjanie zachowują się "gorzej niż ISIS". Mimo tego szef dyplomacji zapewnił, że Ukraina jest gotowa na ewentualne spotkanie Zełenski-Putin.Dmytro Kułeba przebywa w Polsce od środy 30 marca. Na początku wizyty spotkał się m.in. z Mateuszem Morawieckim, Jarosławem Kaczyńskim i Andrzejem Dudą. W niedzielę pojawił się w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Wojna w Ukrainie obejmuje nie tylko działania militarne w terenie, ale także ataki w cyberprzestrzeni. Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa i amerykańscy wojskowi są przekonani, że Władimir Putin - w związku z niepowodzeniami na froncie - może planować obecnie eskalację cyberwojny.Amerykańcy wojskowi i specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa pozostają w stanie podwyższonej gotowości na wypadek potencjalnych ataków ze strony Rosji. Ich zdaniem eskalacja konfliktu w sieci wciąż nie nastąpiła, a szybkie zaognienie sytuacji jest bardzo prawdopodobne.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zadeklarował przekazanie walczącym Ukraińcom pocisków przeciwokrętowych, które mają wspomóc obronę Odessy. - O cokolwiek Zełenski poprosi, dostanie, jeśli będziemy to mieli - pisze "The Sunday Times", powołując się na źródło rządowe.Wojna w Ukrainie trwa od ponad miesiąca. Eksperci nie mają wątpliwości, że Rosjanie przecenili swoje możliwości, a wspierana przez Zachód Ukraina ma realne szanse na pokonanie wroga. Walczący Ukraińcy otrzymali między innymi tysiące nowoczesnych zestawów przeciwpancernych oraz przeciwlotniczych.
Wbrew rosyjskim pogłoskom najbardziej znany snajper na świecie - Wali - żyje i nadal walczy po stronie Ukrainy. W rozmowie z niemieckim dziennikiem "Bild" ujawnił, jaką strategię przyjęli Rosjanie na polu bitwy. Jego zdaniem najgorsza jest "niszczycielska moc rakiet", którymi Rosjanie "strzelają zupełnie przypadkowo" i z ukrycia.40-letni Wali z Kanady był snajperem w 22. Pułku Królewskim w Afganistanie. Później dołączył do grupy ochotników, którzy walczyli przeciwko Państwu Islamskiemu w Iraku. Tuż po wybuchu wojny w Ukrainie zrezygnował z pracy jako programista komputerowy i przyleciał z kanadyjskiego stanu Quebec do Polski. Przedostał się do Ukrainy, by wspierać ją w walce z okupantem.
Do niebywałych scen doszło w małopolskiej parafii Stanisława Męczennika w Stanisławiu Dolnym. W czasie niedzielnej mszy, benedyktyn z Tyńca głosił, że wojnę w Ukrainie wywołali Amerykanie, a teraz chcąc zwalić winę na Rosjan. Podczas swojego kazania, ksiądz Jacek poruszył również temat kobiet, dzieci, a także wygłosił kilka kontrowersyjnych tez dotyczących Jezusa.Do nietypowego zdarzenia doszło w minioną niedzielę 27 marca w kościele w Stanisławiu Dolnym (woj. małopolskie). Podczas jednej z mszy, benedyktyn wizytujący tamtejszą parafie wygłosił wiele kontrowersyjnych tez m.in. dotyczących wojny na terenie Ukrainy. Duchowny w czasie swojego kazania mówił m.in. o tym, że polskie kobiety powinny uważać na Ukrainki, ponieważ te zaczną uwodzić i odbijać im mężów. Dodał również, że "Jezus kocha tylko wierzących, a innych ludzi wypluwa". Według informacji przekazanych przez "Gazetę Krakowską" wiele osób z oburzeniem opuściło kościół.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy przekazał kolejne, zaskakujące informacje dotyczące rosyjskiej armii. Z udostępnionych danych wynika, że kondycja żołnierzy Władimira Putina na ukraińskim froncie jest niezwykle słaba. Wśród okupantów zdarzają się liczne przypadki dezercji, poddawania się batalionów, czy wysyłania do rosyjskiego sztabu próśb o dymisję. Już od ponad miesiąca trwa rosyjska ofensywa na terytorium Ukrainy. Okazuje się, że działania wojsk Władimira Putina nie przynoszą większych sukcesów, a Ukraińcy bronią skutecznie swojego kraju. Informacje na temat rosyjskich wojsk, a także tragicznego stanu ich morale przekazał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy. - Według dostępnych informacji stan moralny i psychiczny personelu wroga oraz poziom motywacji pozostaje niezwykle niski - brzmią oficjalne doniesienia strony ukraińskiej, wydane w 39. dobie działań zbrojnych tuż za naszą wschodnią granicą.Ukraińskie media informują, że spora liczba rosyjskich żołnierzy chce uniknąć konfrontacji ze zdeterminowanymi obrońcami. - Rosyjscy dowódcy różnych szczebli 3. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych z Zachodniego Okręgu Wojskowego odmawiają udziału w walkach - poinformował portal Ukraińska Prawda.Rosjanie masowo składają raporty dotyczące zwolnień z jednostek stacjonujących w Ukrainie. Ukraińskie media informują, że dalszej walki odmówiła również spora liczba mundurowych z 2. Batalionowej Grupy Taktycznej z Południowego Okręgu Wojskowego.
Rosyjska ofensywa na terenie Ukrainy nie odbywa się zgodnie z założonym planem. To właśnie dlatego Władimir Putin zdecydować miał się na zmianę strategii - chce za wszelką cenę przejąć kontrolę nad Donbasem, a także pozostałymi obszarami położonymi we wschodniej części okupowanego kraju. Według ustaleń amerykańskiego wywiadu przywódca Federacji Rosyjskiej zamierza ogłosić sukces podczas oficjalnych obchodów Dnia Zwycięstwa 9 maja.Już ponad miesiąc trwa rosyjska ofensywa na terytorium Ukrainy. Jak się okazuje, jest ona kompletnie nieskuteczna. Pomimo dominacji w powietrzu, rosyjskie siły lądowe nie były w stanie utrzymać kontroli nad większością przejętych obszarów. Ukraińcy w skuteczny sposób wyparli okupantów, pokazując im, że do ostatniej kropli krwi będą walczyć o swój kraj.Według amerykańskiego wywiadu Władimir Putin ma znajdować się pod olbrzymią presją społeczeństwa, by zaprezentować zwycięstwo. W ich opinii, przejęcie wschodniej części kraju będzie zdecydowanie prostsze, dlatego to właśnie taki cel zostanie przedstawiony rosyjskim siłom. Z informacji przechwyconych przez Amerykanów jasno wynika, że rosyjski przywódca skupia się w głównej mierze na Dniu Zwycięstwa, upamiętniającym kapitulację nazistowskiej III Rzeszy w II wojnie światowej. Oficjalna defilada umożliwia przedstawienie jakiegoś zwycięstwa na terenie Ukrainy, a to chce wykorzystać rosyjski prezydent do ukazania swojej siły.- Putin chce mieć możliwość świętowania tego dnia jakiegoś zwycięstwa w swojej wojnie przeciwko Ukrainie - pisze CNN, powołując się na amerykańskie źródła wywiadowcze.
Kontrowersyjna gala Royal Division organizowana przez Antka Królikowskiego wywołała niezwykłe poruszenie w polskiej przestrzeni medialnej. Na pomysł włodarza federacji MMA w stanowczy sposób zareagował prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski. Samorządowiec podkreślił, że nie wyrazi zgody na organizację gali, której elementem miałaby być walka pomiędzy sobowtórami prezydenta Zełenskiego i Putina. Sobotnia konferencja prasowej federacji MMA Royal Division przejdzie do historii jako jedna z najbardziej haniebnych. Tuż przed jej startem, kontrowersyjny celebryta zapowiedział skandal w skali międzynarodowej. Jak się okazało, jego zapowiedzi okazały się prawdziwe, aczkolwiek nikt nie przypuszczał, że aktor posunie się tak daleko.Królikowski zapowiedział, że na jego gali dojdzie do walki sobowtórów Władimira Putina oraz Wołodymyra Zełenskiego. Jego decyzja wywołała niemałe poruszanie nie tylko w środowisku freak fightów, ale również całej opinii publicznej. - Długo zastanawiałem się, kogo najbardziej chciałbym zobaczyć w oktagonie. Kogo chciałbym zobaczyć w prawdziwej walce jeden na jeden. Jakiego człowieka chciałbym zobaczyć postawionego w sytuacji bez wyjścia, w której musi zareagować całym swoim ciałem na przeciwnika. Chciałbym zobaczyć tego kogoś w tarapatach, postawionego przed trudną decyzją spotkania się, ponieważ ta osoba unika tej konfrontacji, rozmowy, dialogu - tłumaczył swoja kuriozalną decyzję Antek Królikowski.
Rosjanie uprowadzili, a następnie zamordowali sołtyskę podkijowskiej wsi Motyżyn, Olgę Suchenko. Oprócz kobiety ofiarami działań żołnierzy Putina padli zarówno jej mąż, jak i syn. Zwłoki rodziny zostały ujawnione tuż po wyzwoleniu okręgu kijowskiego - poinformowała w niedzielę agencja Ukrinform, powołując się na sołtysa wsi Makariw Vadyma Tokara. W niedzielę, w 39. dzień wojny tuż za naszą wschodnią granicą, ukraińska agencja Ukrinform przekazała wstrząsające informacje dotyczące rosyjskich działań na terenie okręgu kijowskiego. Niestety, siły Putina prowadzą zbrodnicze działania względem ludności cywilnej.W sobotę 2 kwietnia, dwa dni po odbiciu Buczy, wiceminister obrony Ukrainy poinformowała, że Rosjanie całkowicie wycofują się z obwodu kijowskiego. Jak się okazuje, ukraińskie siły, które odzyskują okupowany teren, natrafiają na wstrząsające obrazy świadczące o bezwzględności sił Władimira Putina.Koszmarne wiadomości napływają z zachodniej części obwodu kijowskiego. We wsi Motyżyn Ukraińcy znaleźli zwłoki tamtejszej sołtyski Olgi Suchenko, a także członków jej rodziny.
Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu niemieckiej gazecie „Welt am Sonntag” (niedzielne wydanie „Die Welt"). Prezes PiS podkreślił, że nie wolno wspierać wielkiego mocarstwa, jakim jest Rosja, a działania europejskich państw powinny być odpowiednio skoordynowane. Odniósł się do trudnej sytuacji, która ma miejsce na terytorium Ukrainy, a także jego wizyty w okupowanym Kijowie.Szef Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński wskazał, że solidarność jest podstawową zasadą współżycia społecznego. W swojej wypowiedzi podkreślił również, że nasz naród potrzebuje silnego państwa narodowego. Polityk dodał , że jego ugrupowanie domaga się ścisłego stosowania traktatów unijnych, a także wyraźnego rozdzielenia kompetencji Unii Europejskiej oraz państw narodowych. - Trzy filary Prawa i Sprawiedliwości to po pierwsze: solidarność jako zasada współżycia społecznego, co w pewnym sensie wiąże się także z katolicką nauką społeczną. Po drugie - przekonanie, że potrzebujemy silnego państwa narodowego. Jest to jedyna konstrukcja, która może zagwarantować prawdziwą demokrację, podmiotowość obywateli i pomyślność całej wspólnoty narodowej, która dla nas jest wspólnotą kultury i historycznej pamięci, a nie wspólnotą etniczną. Po trzecie: Europa powinna także wykorzystać swój ogromny potencjał, stać się supermocarstwem, również militarnym - przekazał Kaczyński. Szef PiS, zapytany o wizytę na terenie okupowanej Ukrainy, odpowiedział, że miała być ona znakiem solidarności z narodem ukraińskim. - Miało to jednak także przyczyny historyczne: wraz z moim bratem Lechem przemawialiśmy na wielkiej demonstracji na Majdanie w Kijowie w 2008 roku - podkreślił Kaczyński. Zaznaczył również, że oba narody łączy silna więź historyczna. - Chcieliśmy też dowiedzieć się, co dokładnie zamierza zrobić kierownictwo polityczne w Kijowie skupione wokół prezydenta Zełenskiego. Jednocześnie przedstawialiśmy mu nasze pomysły. Pierwotnie proponowaliśmy zorganizowanie w Kijowie demonstracji na dużą skalę jeszcze przed wybuchem wojny tak jak w Gruzji w 2008 roku i na Ukrainie w 2013 roku. Ale rząd ukraiński tego nie zaakceptował - dodał polityk.Kaczyński zaznaczył, że gdy Joe Biden znajdzie rozwiązanie jak usunąć Putina z wykonywanego urzędu, to będzie niezwykle szczęśliwy.
Według informacji przekazanych przez agencję Interfax Ukraina, w najbliższych dniach może dojść do oficjalnego spotkania Wołodymyra Zełenskiego oraz Władimira Putina. Prezydenci Ukrainy oraz Rosji "z dużym prawdopodobieństwem" mają rozmawiać na terenie Turcji, dodaje agencja, powołując się na ukraińskiego negocjatora. - Ani data, ani miejsce nie są znane - podkreślił Dawid Arachamia.Jeden z ukraińskich negocjatorów poinformował, że strona rosyjska odniosła się do zaproponowanych projektów umowy pokojowej. Dodał również, że plany są na tyle zaawansowane, że Kreml jest gotów rozważyć organizację spotkania z prezydentem okupowanej Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim. Agencja Interfax Ukraina podkreśliła, że Federacja Rosyjska zgadza się na wszystkie postulaty zawarte w umowie, oprócz tego dotyczącego kwestii Krymu. Negocjator Dawid Arachamia cytowany przez agencję, przekazał, że w działania dyplomatyczne włączył się prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan. W rozmowach z obiema stronami poinformował, że jest gotowy, by w niedalekiej przyszłości zorganizować spotkanie negocjacyjne. - Ani data, ani miejsce nie są znane, ale wierzymy, że tym miejscem najprawdopodobniej będzie Stambuł lub Ankara - zaznaczył na antenie ukraińskiej telewizji Arachamia.
Antoni Królikowski został włodarzem gali walk MMA Royal Division, a wczoraj podczas konferencji prasowej ogłosił, że jeden z pojedynków w oktagonie stoczą wojownicy przebrani za Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina. Informacja ta spotkała się z ogromną falą krytyki, jednak gwiazdor nie zamierza rezygnować z kontrowersyjnego pomysłu. W wywiadzie dla kanału "AntyFakty" aktor tłumaczył, co przekonało organizatorów gali MMA w Opolu do zaaranżowania właśnie takiej walki.Federacja MMA "Royal Division" jest promowana twarzą Antka Królikowskiego, a debiutancka gala walk organizacji ma odbyć się 30 kwietnia 2022 roku w Opolu. Wśród zapowiedzianych pojedynków znalazły się głównie tzw. freak fighty, czyli walki charakteryzująca się dysproporcją w umiejętnościach i warunkach pomiędzy zawodnikami, która ma za zadanie głównie przyciągnąć uwagę mediów i publiczności.