Wojna w Ukrainie. Doradca prezydenta USA: Nalot niedaleko Polski to "wyraz frustracji Putina"
Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, zabrał głos w sprawie ataku na bazę wojskową oddaloną o ok. 25 km od granicy polsko-ukraińskiej. Jego zdaniem nalot "jest wyrazem frustracji Putina", ponieważ jego wojska nie osiągają postępów w terenie. Przy okazji ostrzegł Chiny przed konsekwencjami ewentualnego udzielania wsparcia Rosji.
Nalot niedaleko Polski skomentował też premier Niderlandów Mark Rutte w programie telewizyjnym WNL. W jego opinii jest to dowód na "eskalację konfliktu". Mimo że atak jest jego zdaniem "niepokojący", to szef rządu uważa, że Władimir Putin nadal nie chce konfrontować się z NATO, ale być może chce skłonić Zachód do "zaprzestania wysyłania broni Ukrainie".
Nalot sił rosyjskich w pobliżu Polski. 35 osób zginęło
W niedzielę 13 marca nad ranem Reuters podał, że siły rosyjskie przeprowadziły nalot na bazę wojskową w Jaworowie (obwód lwowski). Jednostka jest oddalona o 25 km od granicy polsko-ukraińskiej.
Z doniesień agencji, które bazują na informacjach lwowskiej regionalnej administracji wojskowej, wynika, że Rosjanie wystrzelili osiem pocisków. W wyniku ataku na Międzynarodowego Centrum Pokoju i Bezpieczeństwa 35 osób zginęło, a 134 zostały rannych.
Sullivan o ataku niedaleko Polski: wyraz frustracji
Poranny nalot skomentował Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego. Jego zdaniem atak Rosjan w pobliżu granicy polsko-ukraińskiej to "wyraz frustracji Putina w związku z brakiem postępów" w trakcie wojny w Ukrainie.
Jednak Jake Sullivan zwrócił także uwagę, że nalot na bazę wojskową świadczy także o zmianie taktyki. Doradca uważa, że Władimir Putin "rozszerza kierunki ataków".
Do tej pory wojska koncentrowały się bowiem na ostrzeliwaniu miast w południowych i wschodnich regionach Rosji. Do ataków dochodzi także niedaleko Kijowa. W jednym z nich zginął amerykański dziennikarz.
Sullivan ostrzega Chiny. Konsekwencje będą "zdecydowane"
Jake Sullivan zaznaczył, że USA wraz z sojusznikami będą wywierać coraz większą presję na Rosję. W tym kontekście ostrzegł nie tylko Moskwę, lecz także Pekin.
Doradca prezydenta USA oświadczył, że jeśli Chiny podejmą jakiekolwiek kroki związane z udzielaniem pomocy Rosji, to muszą liczyć się ze "zdecydowanymi" konsekwencjami". Podobna będzie reakcja Zachodu na ewentualne ułatwianie obchodzenia zachodnich sankcji. Jake Sullivan oznajmił, że przekazał Chinom, że USA nie pozwolą żadnemu państwu na "rekompensowanie strat" i kosztów sankcji finansowych.
Z ustaleń Reutersa wynika, że w poniedziałek Jake Sullivan spotka się w Rzymie z głównym dyplomatą Komunistycznej Partii Chin Yangiem Jiechi. Ma być element strategii utrzymywania otwartych kanałów między USA a Chinami. Tematem rozmowy ma być prawdopodobnie wpływ wojny w Ukrainie na bezpieczeństwo regionalne i globalne.
Tego dnia doradca prezydenta USA ma rozmawiać również z doradcą premiera Włoch ds. dyplomacji Luigim Mattiolo. Przedmiotem konsultacji ma być skoordynowana reakcja państw zachodnich na wojnę w Ukrainie.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Kolejny kraj chce odciąć się od węgla Władimira Putina. Padła konkretna data
Wojna w Ukrainie. Rosyjski polityk domaga się odsunięcia Putina od władzy
TVP pokazało marsz w obronie ukraińskich dzieci. Gwiazdą relacji była Joanna Kurska
Źródło: onet.pl