Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa twierdzi, że barszcz ukraiński to przykład ksenofobii, nazizmu i ekstremizmu. Jej zdaniem, Ukraińcy chcą zawłaszczyć potrawę dla swojego narodu i z nikim się nią nie dzielić, tak, by inne gospodynie domowe nie mogły ugotować go po swojemu.Maria Zacharowa wzięła udział w prawie trzygodzinnej konferencji MSZ Rosji, podczas której próbowała przekonywać, że Ukraina wpisuje się w trend tzw. "kultury unieważniania", depcząc rosyjskie dziedzictwo i podążając tym samym śladem większości państw zachodnich.
Robert Pszczel, dyplomata i były szef biura informacyjnego NATO w Moskwie, uważa, że "ludzie Putina dalej żyją w oderwaniu od rzeczywistości i próbują to narzucić reszcie społeczeństwa". Ekspert wskazuje, że kluczowy będzie moment, w którym Rosjanie poznają prawdę o wojnie w Ukrainie. W trakcie rozmowy na antenie RMF FM wskazał, co musi się stać, aby poparcie dla inwazji zaczęło spadać.Dyplomata nawiązał także do brutalnych ataków na ludność cywilną, do których doszło m.in. w Buczy czy Hostomelu. - Jak mówimy o rosyjskich zbrodniach wojennych, to widać, że mają one charakter systemowy. Wiadomo już do czego mogą się posunąć Rosjanie na terenach, które zajmują - podkreślił. Jego zdaniem "wobec tej wojny nie można być neutralnym".
Rusłan, mieszkaniec wsi Inulenka, trafił do rosyjskiej niewoli na sześć dni. W rozmowie z niemieckim dziennikiem "Bild" przyznał, że jeszcze przed pojmaniem żołnierze grozili, że go zastrzelą, jeśli będzie się buntował. W niewoli przystawiali mu broń do głowy.To nie jedyna wstrząsająca relacja z niewoli. O psychicznym znęcaniu się w trakcie uprowadzenia mówił mer Melitopola, który został porwany na początku wojny w Ukrainie.
Rosjanie ostrzelali dworzec kolejowy w Kramatorsku (obwód doniecki). W ataku zginęło ponad 30 osób, a co najmniej 100 zostało rannych. Byli to cywile, którzy czekali na ewakuację do bezpiecznego miejsca.O ataku poinformowały Koleje Ukraińskie i władze lokalne. Głos w tej sprawie zabrał już prezydent Wołodymyr Zełenski i minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał w najnowszym nagraniu wideo, że w niewielkim mieście Borodziance sytuacja jest "jeszcze bardziej przerażająca niż w Buczy". Choć dopiero rozpoczęło się rozminowywanie gruzowiska, to prezydent przekonywał, że jest tam znacznie więcej ofiar rosyjskiej agresji. Zapowiedział, że każdy kat, gwałciciel i propagandysta zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.W trakcie nagrania Wołodymyr Zełenski podziękował także wszystkim państwom, które zagłosowały za zawieszeniem Rosji w Radzie Praw Człowieka ONZ. O tym, kto nie poparł decyzji, pisaliśmy w tym artykule.
Dowódca brytyjskiego lotnictwa marszałek Mike Wigston ostrzega, że Rosjanie przygotowują się do kolejnego ataku. Jego zdaniem uderzenie może być "jeszcze bardziej brutalne i barbarzyńskie". Ma o tym świadczyć przegrupowywanie wojsk.Od tygodnia widać bowiem znaczące wycofywanie się sił rosyjskich z centralnych regionów Ukrainy. Wojska są przerzucane na wschód kraju, a ukraińskie władze lokalne apelują, aby mieszkańcy trzech obwodów: charkowskiego, donieckiego i ługańskiego ewakuowali się, dopóki jest to możliwe.
Jarosław Kaczyński stwierdził na antenie Radia Plus, że "granica zbrodni została przekroczona". Jego zdaniem NATO powinno interweniować w Ukrainie, "wprowadzając akcję pokojową pod osłoną sił zbrojnych". Podkreślił, że musi się to odbyć za zgodą rządu w Kijowie. Po raz kolejny wspomniał też o katastrofie smoleńskiej, a premierowi Węgier Viktorowi Orbanowi poradził wizytę u okulisty.Koncpecja wysłania misji pokojowej NATO do Ukrainy była także przedmiotem niedawnej rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułebą. Ukraiński polityk przyznał, że "lepiej rozumie ten pomysł" i przekaże swoje spostrzeżenia prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu.
W trakcie środowego posiedzenia sejmu poseł PiS Marek Suski wezwał członków PO, aby "wykluczyli Serbię z klubu w Parlamencie Europejskim". Problem w tym, że Serbia nie jest członkiem Unii Europejskiej, a obywatele nie mają swoich reprezentantów w europarlamencie. Internauci wytknęli działaczowi wpadkę.To nie pierwsza wpadka Marka Suskiego. O tym, jakimi słowami obraził polityka PO w trakcie październikowego posiedzenia sejmowej komisji energii, można przeczytać w tym artykule.
Przerażające wiadomości przekazał mer Irpienia, który poinformował, że Rosjanie strzelali do zwykłych mieszkanów, po czym rozjeżdżali ich zwłoki za pomocą czołgów. Podkreślił, że dopiero, gdy miasto zostało oswobodzone, udało się zebrać ludzkie szczątki. - Zdzieraliśmy zwłoki z asfaltu łopatami - podkreślił Ołeksandr Markuszyn, cytowany przez portal informacyjny Ukrainska Prawda.Już od ponad miesiąca trwa rosyjska agresja na terytorium Ukrainy. Codziennie można usłyszeć o nowych ofiarach wśród ludności cywilnej, a przede wszystkim barbarzyństwie żołnierzy Federacji Rosyjskiej. Po dramatycznych relacjach z Buczy, gdzie bestialsko zamordowano kilkuset mieszkańców oraz z Borodianki, która została kompletnie zniszczona, przyszedł czas na informacje z podkijowskiego Irpienia, który mocno odczuł obecność wojsk Władimira Putina. Mer miasta, Ołeksandr Markuszyn przekazał, że Rosjanie dokonali prawdziwej masakry ludności cywilnej. Z jego relacji wynika, że bez żadnych skrupułów mordowali okolicznych mieszkańców. Mężczyzna dodał, że wśród ofiar znajdują się nie tylko mężczyźni, ale również kobiety oraz małe dzieci. Osoby, które zdołały przeżyć, przekazały, że Rosjanie dopuszczali się niewiarygodnych czynów.- Po wyzwoleniu nasi mieszkańcy powiedzieli mi, że okupanci zaczęli rozdzielać rodziny, mężczyźni zostali zabrani, a dzieci i kobiety zostały. Mężczyzn zabrano, żeby wymieniać ich na jeńców. Tych, którzy im się nie spodobali - to są fakty, są zeznania ludzi - rozstrzelano, tych, którzy nie chcieli być posłuszni, rozstrzelano. Zginęło dziecko, zginęło wielu mężczyzn - poinformował Ołeksandr Markuszyn.- Tuż po rozstrzelaniu rozjeżdżali ciała czołgami. Dopiero, gdy przegoniliśmy tę ohydę, mogliśmy zebrać ludzkie szczątki. Zdzieraliśmy ludzkie zwłoki z asfaltu łopatami - zaznaczył mer Irpienia.
Emmanuel Macron uderzył w premiera Mateusza Morawieckiego. Prezydent Francji zarzuca szefowi polskiego rządu, że ten ingeruje we francuską kampanię wyborczą, a krytyka jego działań jest "bezpodstawna” i „skandaliczna".W poniedziałek 4 kwietnia, Mateusz Morawiecki w swoim przemówieniu zwrócił się bezpośrednio do prezydenta Francji, Emmanuela Macrona. Nawiązał do rozmów polityka z Władimirem Putinem, zaznaczając, że kilkadziesiąt lat wcześniej, nikt nie rozmawiał z Adolfem Hitlerem. Wcześniej, premier odniósł się do masakry ludności, która miała miejsce w Buczy, nazywając ją barbarzyńskim ludobójstwem. Morawiecki wezwał również europejskich przywódców do nałożenia jeszcze dotkliwszych sankcji, a przede wszystkim embarga na rosyjskie surowce.W czasie swojego wystąpienia zakpił z poczynań prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który od dłuższego czasu kontaktuje się z rosyjskim przywódcą, chcąc wynegocjować pokój dla Ukrainy.- Panie prezydencie Macron, ile razy negocjował pan z Putinem. Czy osiągnął coś pan? Ze zbrodniarzami nie ma co negocjować. Zbrodniarzy trzeba zwalczać. Negocjowalibyście z Hitlerem, ze Stalinem, z Pol Potem? - zwrócił się francuskiego polityka.
Białoruś, będąca jednym z najwierniejszych sojuszników Władimira Putina, postawiła warunki odnośnie do negocjacji dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie. Agencja Interfax.ru przekazała, że Alaksandr Łukaszenka ma żądania.- Jestem absolutnie przekonany i wiem, że Rosja rozumie to stanowisko - powiedział Alaksandr Łukaszenka podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Białorusi.Okazuje się, że prezydent Białorusi, który boryka się z jasnym sprzeciwem ze strony swojego wojska w kwestii dołączenia do wojny w Ukrainie, mimo wszystko ma jasno sprecyzowane postulaty dotyczące toczących się negocjacji.
Doradca szefa ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko ujawnił kompetne fiasko rosyjskiej mobilizacji wśród najemników. W Naddniestrzu planowano zwerbować 15 tys. ochotników. Na służbę stawiły się tylko dwie osoby, które później odmówiły udziału w wojnie w Ukrainie.Tymczasem z szacunków Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy wynika, że rosyjskie wojsko straciło już około 18,9 tys. osób. Strona rosyjska nie aktualizuje danych o poległych, rannych i wziętych do niewoli.
Prezydent Andrzej Duda i premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson wydali wspólne oświadczenie, w którym zapowiadają dalsze kroki wspierające Ukrainę. Politycy zamierzają zaproponować powołanie wspólnej komisji w celu koordynacji dostaw broni i szkoleń. Wielka Brytania zadeklarowała potrojenie wsparcia finansowego dla Polski, aby zapewnić pomoc humanitarną dla uchodźców. Ważne deklaracje płyną także z NATO.Prezydent Andrzej Duda poleciał do Londynu, aby omówić z premierem Borisem Johnsonem wojnę w Ukrainie. Przedmiotem rozmowy były m.in. wspólna reakcja Polski i Wielkiej Brytanii na wydarzenia na Wschodzie i próba określenia, jakie dalsze kroki należy podjąć, aby wzmocnić zaatakowane państwo.
Do niestandardowych scen doszło podczas środowego posiedzenia polskiego sejmu. Wystąpienie wiceministra MSWiA było wielokrotnie przerywane przez znajdujących się na sali polityków. Maciej Wąsik nieskutecznie domagał się reakcji prowadzącego obrady, a po chwili opuścił sejmową mównicę. W środę 6 kwietnia w polskim sejmie pracowano nad specjalnym projektem ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę, a także służących ochronie bezpieczeństwa narodowego. Projekt był przedstawiany przez wiceszefa MSWiA, Macieja Wąsika.Jeszcze przed rozpoczęciem przemówienia, poseł Lewicy, Włodzimierz Czarzasty był zmuszony dyscyplinować poszczególnych polityków, którzy swoim zachowaniem zakłócali przebieg obrad.Jak się okazało, działania wicemarszałka sejmu nie przyniosły założonych rezultatów. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji wygłosił kilka zdań, po czym zwrócił się do Czarzastego z prośbą o uciszenie posła Sławomira Nitrasa.W czasie przemówienia na sali nie było zbyt wielu posłów, przez co z łatwością można było słyszeć, jak ktoś zakłóca wystąpienie wiceministra Wąsika. Odnosił się on m.in. do słów, jakie przed laty o Rosji wygłaszał Radosław Sikorski, co nie spodobało się Sławomirowi Nitrasowi, który znów starał się przerywać wystąpienie.
Hakerzy ze słynnej grupy Anonymous, po raz kolejny zaatakowali Federacje Rosyjską, a tym razem ich celem okazał się Kreml. Kolektw zdołał uzyskać dostęp do systemu monitoringu siedziby rosyjskich władz, dzięki czemu do sieci wypłynęło nagranie przedstawiające tamtejsze obrady.Hakerzy z grupy The Black Rabbit World, działający z ramienia Anonymous, nie zwalniają tempa i po raz kolejny zaatakowali Władimira Putina. Tym razem ich celem padł system monitoringu Kremla. To kolejne doniesienia o atakach hakerskich wymierzonych w Rosję, odkąd ten kraj rozpoczął inwazję na Ukrainę.Nie jest tajemnicą, że słynny kolektyw regularnie przejmuje zarówno strony rządowe, jak i inne powiązane z osobą Władimira Putina, czy też Federacją Rosyjską. Do tej pory głównymi celami były między innymi rosyjskie banki, serwery szpiegowskiej satelity, państwowa telewizja, witryna FSB czy też ministerstwo obrony. Okazało się, że najnowszym celem hakerów był Kreml.Z informacji zamieszczonej w środę na Twitterze dowiadujemy się, że hakerzy z grupy The Black Rabbit World, działającej w imieniu Anonymous, uzyskali dostęp do kremlowskiego systemu CCTV (monitoring wizyjny).
Służba Bezpieczeństwa Ukriany przechwyciła rozmowę żołnierza Donieckiej Republiki Ludowej z kuzynką, która mieszka w okupowanym przez Rosjan obwodzie zaporoskim. Na nagraniu wspominają m.in. o gwałtach, których mają dopuszczać się rosyjscy żołnierze. W zamian za młode dziewczynki proponują olej napędowy.Doniesienia o gwałtach na ludności cywilnej i dzieciach pojawiają się w przestrzeni medialnej od początku wybuchu wojny w Ukrainie. O brutalnych praktykach rosyjskich żołnierzych zrobiło się głośno, gdy Ukriańcy odbili podkijowskie miejscowości.
W marcu bieżącego roku, tuż po rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy, rosyjski prezenter telewizyjny Władimir Sołowjow stracił swoje włoskie wille z powodu sankcji. Według lokalnych władz, jeden z budynków został uszkodzony w wyniku pożaru, a drugi padł ofiarą wandali, którzy zrobili na nim grafiti. Lokalne media poinformowały, że namalowane sprayem napisy na jednym z budynków to „zabójca” i „Nie dla wojny”.Na początku marca, Włoska Gwardia Finansowa zajęła dwie wille Władimira Sołowjowa położone nad jeziorem Como. Według wstępnych szacunków obie nieruchomości są warte ok. 8 mln euro.Jak się okazało, zostały one uszkodzone przez nieznanych sprawców, którzy chcieli dać upust swojej złości, a także zademonstrować swoje stanowisko w sprawie wojny w Ukrainie. Lokalne władze poinformowały, że jedna z willi została uszkodzona przez ogień, a druga pomalowana sprayem.Do zdarzenia doszło w minioną środę, kiedy to lokalne służby otrzymały wezwanie dotyczące pożaru na jednej z luksusowych posesji. Co ciekawe, na drugim budynku widniały dosadne napisy, świadczące o tym, że było to przemyślane działanie.
Rosyjscy żołnierze mieli trenować strzelanie, używając żywych tarcz - ludności cywilnej z Hostomela (obwód kijowski). Policja znalazła już zwłoki 11 osób. Do takich ustaleń dotarł były minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow. Hostomel znajduje się niecałe 4 km na północ od Buczy, w której doszło do masakry cywilów. Ukraiński wywiad i sami sprawcy tych haniebnych czynów ostrzegają, że niebawem znów zaatakują.
Ludność cywilna zamieszkującą wschodnią część Ukrainy może paść ofiarą bestialskich działań żołnierzy Władimira Putina. Wśród nich mają się znajdować również rzeźnicy z Buczy. W nocy ze środy na czwartek prezydent Wołodymyr Zełeński poinformował o rosyjskiej próbie rozpoczęcia nowych, brutalniejszych działań wojennych. Wojna na terenie Ukrainy trwa już od ponad miesiąca. Z każdym dniem przybywa ofiar morderczych działań sił rosyjskich, które bez litości mordują tamtejszą ludność cywilną. Władze wielu okręgów ostrzegają mieszkańców przed wojskami wroga, prosząc o natychmiastową ewakuację.Według najnowszych doniesień ukraińskiego wywiadu rzeźnicy z Buczy są w drodze do nowych miast na wschodzie Ukrainy, zagrażając tamtejszej ludności cywilnej. Ukraińcy informują, że osoby, które dokonały przerażającej zbrodni ludobójstwa, mogą to powtórzyć w innych miastach. Nie wykluczają, że przerzucenie żołnierzy na front wschodni może mieć bezpośredni związek z chęcią pozbycia się niewygodnych świadków masakry w Buczy, a także innych miastach.
20-letni Michaił Tkacz, jeden z rosyjskich żołnierzy odpowiedzialny za masakrę w Buczy, znów grozi Ukraińcom. Sprawca ostrzegł w mediach społecznościowych, że "wróci i utnie im głowy". Wskazał też, dlaczego Ukraina powinna zostać zniszczona.Tymczasem ukraińska armia już kilka dni temu ostrzegała, że zbrodniarze z Buczy powrócą do Ukrainy. Z ustaleń Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy wynika, że mają pojawić się na froncie w niezmienionym składzie, ale w zupełnie innym miejscu.
Według informacji przekazanych przez niezależną rosyjską gazetę Pskowskaja Gubernija, żołnierze wchodzący w skład elitarnej 76. Gwardyjskiej Dywizji Powietrzno-Szturmowej odmówili dalszej walki na terenie Ukrainy. Odział powszechnie znany jako Pskowscy Spadochroniarze od 2014 roku jest aktywnie zaangażowany w wojnę w Donbasie. Wojna na terenie Ukrainy trwa już od ponad miesiąca. Z każdym dniem przybywa ofiar działań sił rosyjskich, które bez litości mordują tamtejszą ludność cywilną. Jak się okazuje, część żołnierzy rezygnuje jednak z dalszej walki. - Około 60 żołnierzy z Pskowa odmówiło wyjazdu na wojnę toczącą się na terytorium Ukrainy, według naszych źródeł. Po pierwszych dniach wojny zostali najpierw przywiezieni na terytorium Białorusi, a następnie wrócili do swojej bazy w Pskowie - brzmi oficjalny komunikat gazety Pskowskaja Gubernija opublikowany za pośrednictwem komunikatora Telegram.Według przekazanych danych większość żołnierzy, którzy odmówili walki, jest obecnie zwalniana. Części z nich grożą również zarzuty karne. Rosyjscy żołnierze odmówili dalszej walki. Czekają ich poważne konsekwencjeNie jest żadną tajemnicą, że w Rosji dezercja jest przestępstwem kryminalnym, przez co podlega karze pozbawienia wolności do 10 lat. Określa to art. 338 rosyjskiego kodeksu karnego.Informacje potwierdził również szwedzki ekonomista i autor książek o Rosji i wschodniej Europie Anders Åslund. Ekspert powołuje się na doniesienia serwisu Nexta. The Pskov paratroopers are considered to be Russiaäs foremost. https://t.co/yfEwIkjAVv— Anders Åslund (@anders_aslund) April 7, 2022 Od dłuższego czasu pojawiają się liczne doniesienia, że rosyjscy żołnierze odmawiają dalszej walki na terenie Ukrainy. W przekazanych komunikatach przekazano, że żołnierze Gwardii Narodowej z Kubania i żołnierze sił specjalnych z Chakasji odmówili wykonania rozkazów swojego dowództwa.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Poseł PiS życzy rodzinie Ławrowa, by spotkał ją podobny los, jak mieszkańców Buczy"DGP": Rząd chce stworzyć megabazę danych. Projekt leży na stoleIncydent podczas wystąpienia Donalda Tuska w Starachowicach Źródło: Telegram, ukrinform.net / Goniec.pl
W Brukseli trwa dwudniowe spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw NATO z udziałem sekretarza stanu USA. Antony Blinken zapowiedział, że jeśli Rosja będzie kontynuować agresję na terenie Ukrainy, Sojusz zrealizuje trzy cele.Sekretarz spraw zagranicznych USA ujawnił, że pierwszym z celów jest wspieranie partnerów, drugim - wywarcie presji na Rosję, a trzecim - "upewnienie się, że będziemy wzmacniać obronę naszego sojuszu w NATO". Wszystkie są obecnie realizowane.
Władze Mariupola przekazały wstrząsające informacje dotyczące działań rosyjskich sił. - Okupanci zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady popełnionej zbrodni. - poinformowała tamtejsza rada miejska. Według niej, Rosjanie mogą mieć na sumieniu aż kilkadziesiąt tysięcy ofiar. Od ponad miesiąca trwa rosyjska ofensywa na terytorium Ukrainy. Z każdym dniem do przestrzeni publicznej docierają kolejne wiadomości, dotyczące bestialstwa rosyjskich zbrojnych, którzy mordują ludność cywilną, a także niszczą niezbędną infrastrukturę.Szokujące informacje przekazała rada miejska Mariupola. Tamtejsze władze poinformowały, że na terenie miasta stacjonują mobilne krematoria, mające pomóc okupantom w szybkim i sprawnym zacieraniu śladów ludobójstwa.- Zabójcy zamiatają ślady. W Mariupolu zaczęły działać rosyjskie mobilne krematoria - przekazała rada miejska za pośrednictwem Telegrama. 🇺🇦🔥🇷🇺UKRAIŃSKIE MEDIA:Wojska rosyjskie miały mobilne krematoria, w których mogły spopielać zwłoki cywilów. pic.twitter.com/6aa7Shjg0S— WarNewsPL (@WarNewsPL1) April 4, 2022 Ukraińcy podkreślają, że działania strony rosyjskiej, mające na celu zatarcie wszelkich śladów jest pokłosiem ludobójstwa w Buczy. - Gdy zyskało ono szeroki międzynarodowy rozgłos, władze Rosji nakazały zniszczyć wszelkie świadectwa zbrodni swojej armii w Mariupolu - podkreślono w komunikacie.
Skala okrucieństwa i zbrodni wojennych armii wykonującej rozkazy Władimira Putina ujawniana jest z każdym dniem. Co grozi prezydentowi Rosji? Okazuje się, że kara, jaka może spotkać Władimira Putina jest niewspółmierna do zbrodni wojennych, a samo udowodnienie jego winy nie będzie prostym zadaniem.- Putin to zbrodniarz wojenny - oświadczyła prof. Patrycja Grzebyk, specjalistka od międzynarodowego prawa karnego oraz humanitarnego. Ekspertka podczas wizyty w "Porannej rozmowie" w RMF FM w rozmowie z Robertem Mazurkiem ujawniła jaka kara grozi Władimirowi Putinowi.Prof. Patrycja Grzebyk nie ma wątpliwości, że prezydent Rosji wbrew krążącym doniesieniom bardzo dobrze wie, co dzieje się w kraju, który zaatakował 24 lutego. - Biorąc pod uwagę, że jest naczelnym dowódcą swoich wojsk, doskonale wie, co się dzieje w Ukrainie i patrząc na skalę tych zbrodni, powinien przynajmniej spróbować im zapobiec albo ukarać winnych - powiedziała ekspertka na antenie RMF FM. Co jednak z karą dla Władimira Putina?
Według informacji przekazanych przez szefa ługańskiej administracji Sierhija Gajdaja, za kilka dni we wschodniej części Ukrainy, może dojść do zmasowanej rosyjskiej ofensywy. Wicepremier tego kraju Iryna Wereszczuk zaapelowała do mieszkańców najbardziej zagrożonych regionów, by ci pilnie się ewakuowali.Wojna na terenie Ukrainy trwa już od ponad miesiąca. Z każdym dniem przybywa ofiar morderczych działań sił rosyjskich, które bez litości mordują tamtejszą ludność cywilną. Władze wielu okręgów ostrzegają mieszkańców przed wojskami wroga, apelując o natychmiastową ewakuację.- Jeśli jest taka możliwość, wyjeżdżajcie - radzi mieszkańcom obwodów ługańskiego, donieckiego i charkowskiego wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk. Tak dramatyczne słowa w dobitny sposób świadczą o nieciekawej sytuacji na ukraińskim froncie.Informacje o tym, że Rosjanie planują skoordynowaną akcję, potwierdzają również szefowie lokalnych władz.
Sekretarz Generalny NATO wypowiedział się na temat trwającej już od ponad miesiąca wojny na Ukrainie. Podkreślił, że "wkraczamy w krytyczną fazę" konfliktu zbrojnego. Dodał także, że cały świat musi się przygotować na niezwykle długą, jak i męczącą wojną tuż za naszą wschodnią granicą.Słowa wypowiedziane przez szefa Sojuszu Północnoatlantyckiego wstrząsnęły całą Europą, jak i światem. Odnosiły się one do aktualnego konfliktu na terenie Ukrainy, a także jego ewentualnego przebiegu.- Wkraczamy w krytyczną fazę wojny na Ukrainie, Rosja wysyła wszystkie siły na wschód tego kraju. Musimy przygotować się na długotrwały konflikt - przekazał sekretarz Jens Stoltenberg przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw NATO w Brukseli.Norweg zapowiedział, że jako społeczeństwo musimy przygotować się na długotrwały konflikt w Ukrainie. Wspomniał również o nowych ruchach sił rosyjskich. Warto nadmienić, że w środę 6 kwietnia odbywa się posiedzenie ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich NATO. Jest ono poświęcone m.in. wojnie w Ukrainie.
Niecodzienna forma podziękowania dla Andrzeja Dudy za pomoc w Ukrainie. Na Twitterze Ukrinform, ukraińskiej państwowej agencji informacyjnej, pojawiły się we wtorek trzy portrety. Przedstawiono na nich polityków, którzy wyróżniają się na tle innych europejskich przywódców, jednak wizerunki całej trójki były stylizowane na średniowiecze, a sami bohaterowie ubrani byli w... zbroje.We wtorek Andrzej Duda mógł zdziwić się, widząc swoją podobiznę w średniowiecznej zbroi. Nie był to jednak żart z prezydenta Polski a nietypowy sposób na to, by podziękować mu za zaangażowanie w pomoc Ukrainie na arenie międzynarodowej.Ukrinform wstawił trzy zdjęcia i podpisał je "Справжні друзі України", czyli "prawdziwi przyjaciele Ukrainy". Andrzej Duda jest jednym z trzech polityków, którzy zostali docenieni przez państwową agencję prasową Ukrainy.
Dziennik "The Washington Post" dotarł do mieszkańców w ukraińskich wsi wyzwolonych spod rosyjskiej okupacji. Terroryzowani przez wiele dni ludzie opowiedzieli o dramacie, jakiego doświadczyli, patrząc, jak wojska agresora plądrują ich domy, a także torturują i zabijają najbliższych. Jak piszą dziennikarze "The Washington Post", gdy do ukraińskich wsi przybyli rosyjscy żołnierze, odwiedzali każdy dom po kolei, zabierając mieszkańcom broń, telefony komórkowe, a czasem nawet po prostu zajmowali całe budynki.Wojska Putina prosiły także o wskazanie "nazistów ubranych na czarno" z sąsiedztwa, nazywając ich również "banderowcami", czyli grupą nacjonalistów z okresu II wojny światowej.- Żołnierz musiał dostrzec zdezorientowany wyraz mojej twarzy, bo powiedział: 'W porządku, zapytamy w następnym domu - relacjonowała jedna z Ukrainek.