Lotnisko niedaleko polskiej granicy - w białoruskim Brześciu - wykorzystywane jest do tego, by ostrzeliwać Ukrainę. Potwierdził to Wadym Denysenko, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. - Ofensywa z Białorusi tak naprawdę już się zaczęła - stwierdził.Niepokojące wiadomości zza wschodniej granicy Polski. Ukraińskie służby i doradca ministra potwierdza, iż Rosjanie w pełni wykorzystują białoruskie zaplecze logistyczne do atakowania Ukrainy.Rakiety są wystrzeliwane z Brześcia, który bezpośrednio sąsiaduje z Polską. Aleksandr Łukaszenka nadal nie wysłał swoich wojsk do walki w wojnie Władimira Putina, jednak może nie wynikać to z jego stanowiska, a ze sprzeciwu żołnierzy. Najnowsze doniesienia na temat zaangażowania infrastruktury tuż przy polsko-białoruskiej granicy wskazują, że stanowisko Mińska słabnie pod presją Moskwy.
Kulisy rozmów Emmanuela Macrona z Władimirem Putinem wyszły na jaw. Eksperci od francuskiej polityki wyjaśnili, dlaczego prezydent Francji tak często decyduje się na telefoniczne rozmowy z Kremlem. - Widać, że Putin lubi się poznęcać nad Macronem - stwierdził Łukasz Maślanka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.Na linii Paryż-Moskwa nieustannie prowadzone sa rozmowy. Inicjatorem kontaktu jest Emmanuel Macron, dla którego według ekspertów bezpośredni kontakt z Władimirem Putinem jest bardzo istotny, gdyż to "pomaga w zrozumieniu odczuć rozmówcy, a także przewidzeniu dalszych kroków".Co kryje jednak tajemnica rozmów Władimira Putina i Emmanuela Macrona? Analitycy polityki francuskiej w rozmowie z portalem wp.pl postawiają rozwiać wątpliwości. Motywacje prezydenta Francji będą dla wielu zaskoczeniem.
Znana rosyjska śpiewaczka operowa Anna Netrebko w końcu postanowiła odciąć się od polityki Moskwy, którą od lat wspierała. Gwiazda, która przez długi czas milczała w sprawie wojny w Ukrainie, w końcu wydała oświadczenie jednoznacznie potępiające Władimira Putina. Zapowiedziała także powrót na wielką scenę po tym, jak jej kariera zawisła na włosku.24 lutego Rosja bestialsko zaatakowała Ukrainę, a za naszą wschodnią granica rozgrywa się istne piekło. Armia agresora nęka miejscową ludność i dokonuje licznych zbrodni wojennych.Brutalność działań Władimira Putina i zachodnie sankcje nie zrażają jednak wielu Rosjan. Sondaże dotyczące opinii publicznej w Rosji wskazują, że poparcie dla "operacji specjalnej" w Ukrainie stale rośnie, a wielu obywateli stoi murem za Władimirem Putinem. Wśród nich do niedawna była także światowej sławy śpiewaczka Anna Netrebko.
Gościem programu "Kropka nad i" był były premier Leszek Miller. Polityk wypowiedział się na temat Władimira Putina, a także wojny z punktu widzenia Rosji. W jego opinii rosyjski przywódca pomylił się w trzech zasadniczych kwestiach. Wskazał również, że Putin może odejść w dwóch okolicznościach.Gościem Moniki Olejnik w środowym wydaniu "Kropki nad i" był były premier, Leszek Miller. Polityk Koalicji Europejskiej wypowiedział się na temat wojny w Ukrainie, jak również działania samego Władimira Putina. Otrzymał również pytanie, czy rosyjski przywódca wycofa się z dalszych działań wojennych.Były premier podkreślił, że początkowo, Putin zachowywał się w miarę racjonalnie, podejmując decyzje, które zyskiwały aprobatę państw Zachodu. Niestety, ale z biegiem lat jego stosunek do zachodnich państw zyskał "złowróżbnego charakteru".- Putin w pierwszych latach swojego urzędowania zachowywał się w miarę racjonalnie. Podejmował decyzje, które były akceptowane na Zachodzie. Pamiętam zresztą jego obecność na Westerplatte. Wówczas była bardzo podniosła uroczystość z kilkoma prezydentami i premierami - przypomniał. Polityk poinformował również, jaki scenariusz może czekać rosyjskiego prezydenta.- Prawdopodobnie to się skończy na tym, że Putin będzie kończył jako osamotniony, opuszczony polityk z najgorszą opinią, w dodatku człowiek, który groził światu bronią nuklearną - ocenił Miller.
Wołodymyr Zełenski poinformował, że przez ponad godzinę rozmawiał z Joe Bidenem. W tym czasie poinformował przywódcę Stanów Zjednoczonych o sytuacji na froncie oraz ocenił postępy przy stole negocjacyjnym. Prezydent Ukrainy przekazał, że jego kraj może liczyć na wsparcie Amerykanów.- Właśnie skończyłem godzinną rozmowę z prezydentem USA. Podzieliłem się oceną sytuacji na polu walki i przy stole negocjacyjnym - poinformował za pośrednictwem Twittera, Wołodymyr Zełenski.Just finished an hour-long conversation with @POTUS. Shared assessment of the situation on the battlefield and at the negotiating table. Talked about specific defensive support, a new package of enhanced sanctions, macro-financial and humanitarian aid.— Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) March 30, 2022 Przywódca okupowanej Ukrainy podkreślił, że głównym tematem rozmów z prezydentem USA było konkretne wsparcie obronne, które w tej niezwykle ciężkiej sytuacji mogłoby odmienić losy wojny.
Rosjanie używają do kamuflażu swoich czołgów oraz pojazdów opancerzonych gałęzi, siana, a nawet dywanów. Według ekspertów od spraw wojskowości, oznacza to, że siły Władimira Putina są kompletnie nieprzygotowane do prowadzanie działań zbrojnych na okupowanym terytorium. W internecie pojawiło się mnóstwo zdjęć oraz nagrań przedstawiających rosyjskie czołgi, które były zakamuflowane za pomocą siana, gałęzi, a nawet dywanów. Sprawę nieudolności armii Władimira Putina nagłośnił amerykański dziennik „Washington Post”. Według analityków, takie zachowanie sił rosyjskich świadczy o ich desperacji, a także braku przygotowania do prowadzenia działań zbrojnych na terenie obcego kraju.- To widok, który trąci desperacją - zaznaczył Mike Jason, emerytowany oficer wojsk USA, który służył w Iraku i Afganistanie. Dodał również, że działania Rosjan są kompletnie nieskuteczne.- Tkaniny mogą pomóc w ukryciu, ale mają ograniczone zastosowanie w czasach dronów i zdjęć satelitarnych, sprawiając, że kamuflaż ma na celu głównie oszukanie ludzkich oczu - podkreślił Jason.#Ukraine: After Ukrainian strikes hit Russian positions, a 152mm 2S3 Akatsiya was left behind (very neatly hidden), along with 3x destroyed trucks. pic.twitter.com/bMBHrxv5DL— 🇺🇦 Ukraine Weapons Tracker (@UAWeapons) March 22, 2022
Donald Tusk postanowił uderzyć w Polski rząd, podkreślając, że w latach, gdy sprawował funkcję premiera, udało się uzyskać postępującą niezależność od gazu rosyjskiego. - Mój rząd naprawiał bardzo kosztowne błędy, jakie zafundował w negocjacjach gazowych z Rosją, minister z ramienia PiS-u, Wojciech Jasiński.Szef PO brał udział w brefiengu prasowym organizowanym w mazowieckiej miejscowości Stare Chabowo. Został on zapytany przez jednego z dziennikarzy o kwestię rosyjskiego gazu. - Dlaczego w 2010 roku podarowali państwo 415 mln dolarów Gazpromowi? - odnosząc się do czasów, gdy Tusk był premierem rządu PO-PSL.Na odpowiedź Donalda Tuska nie trzeba było długo czekać. Szef PO odparł, że zadane pytanie jest nieuczciwe i jest ono nieakceptowanym kłamstwem. Zaznaczył również, że jego rząd naprawiał błędy poprzedników.- Mój rząd naprawiał błędy, jakie zafundował, bardzo kosztowne błędy, jeśli chodzi o negocjacje gazowe z Rosją PiS-owskiego ministra (Skarbu Państwa Wojciecha) Jasińskiego. Przez długie lata musieliśmy odkręcać i kosztowało nas to bardzo dużo pieniędzy, wszystkich Polaków - skomentował Tusk.W swojej wypowiedzi zaznaczył, że również poseł Janusz Kowalski należący aktualnie do Solidarnej Polski, był przez jakiś czas wiceministrem odpowiedzialnym za kwestie energetyczne i również on sprokurował wiele problemów.
Premier Mateusz Morawiecki spotkał się w środę z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Dmytrem Kułebą. Głównym tematem rozmów był konflikt, który ma miejsce tuż za naszą wschodnią granicą. Rzecznik rządu Piotr Mueller przekazał, że rozmawiano w głównej mierze o kolejnych krokach, które będą w stanie powstrzymać zbrojną agresję Rosji.- Bez wątpienia, prawdziwych przyjaciół poznaje się w potrzebie - napisał na swoim Twitterze szef ukraińskiej dyplomacji, Dmytro Kuleba. Polityk spotkał się w środę z szefem polskiego rządu, Mateuszem Morawieckim. Głównym tematem wspólnych rozmów była trudna sytuacja, która ma aktualnie miejsce na terenie Ukrainy. Debatowano na temat ewentualnych kroków, które byłyby w stanie powstrzymać zbrodnicze działania Władimira Putina.Warto nadmienić, że w rozmowach uczestniczyli również między innymi: szef KPRM Michał Dworczyk, rzecznik rządu Piotr Mueller, minister Krzysztof Kubów, czy też ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca.- Podejmujemy dalsze działania podwyższające bezpieczeństwo Europy. W czasie rozmowy była mowa o kolejnych krokach mogących powstrzymać agresję Rosji: dalszych dostawach wspierających Ukrainę, zwiększeniu sankcji, a w przyszłości międzynarodowym wsparciu dla Ukrainy w odbudowie - poinformował za pośrednictwem Twittera, rzecznik rządu, Piotr Müller.Podejmujemy dalsze działania podwyższające bezpieczeństwo Europy. W czasie rozmowy była mowa o kolejnych krokach mogących powstrzymać agresję Rosji: dalszych dostawach wspierających Ukrainę, zwiększeniu sankcji, a w przyszłości międzynarodowym wsparciu dla Ukrainy w odbudowie. https://t.co/bzyZgGHacD— Piotr Müller (@PiotrMuller) March 30, 2022
Ukraińskie siły zbrojne zostały wzmocnione o Rosyjskich żołnierzy, którzy sprzeciwili się zbrodniczej polityce Władimira Putina. Legion "Wolna Rosja" składa się w głównej mierze z wojskowych, którzy trafili do ukraińskiej niewoli, a teraz przeszli na stronę Ukrainy. Jak się okazuje, do grupy dołączają nie tylko rosyjscy szeregowi, ale również oficerowie. Od ponad miesiąca trwa zbrodnicza inwazja Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy. Jak się okazuje, okupanci nie mogą przerwać oporu tamtejszych żołnierzy, odnosząc druzgocące straty.Co ciekawe, część wojskowych przechodzi na stronę Ukraińców, opuszczając szeregi rosyjskich sił zbrojnych. Wiadomo, że powstał specjalny legion "Wolna Rosja", zrzeszający Rosjan, którzy w otwarty sposób przeciwstawiają się inwazji na Ukrainę.Jak podkreśla strona ukraińska, wstąpienie do legionu jest dobrowolne. Wiadomo, że jego skład weszło już ponad 100 osób.
Federacja Rosyjska szuka sposobu na zwiększenie liczebności swojego wojska. Jak donosi BBC, w tym celu rząd w Moskwie ma proponować bojownikom z Syrii równowartość ok. 28 tysięcy złotych miesięcznie za walkę po jego stronie w Ukrainie. Na ochotnika zgłosić się miało już co najmniej 200 osób, dla których jest to przepustka do Europy.Władze Rosji są coraz bardziej zaniepokojone stratą znacznej ilości żołnierzy w Ukrainie. Jak podał dzisiaj Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, od początku wojny armia rosyjska zmniejszyła się o około 17,3 tys. osób, które poległy w starciu z ukraińskim wojskiem.Nic więc dziwnego, że w głowie Władimira Putina rodzą się coraz to nowsze pomysły na zasilenie szeregów bojowników Kremla. BBC twierdzi, że najnowszym z nich jest zwerbowanie młodych mężczyzn z Syrii, rządzonej przez zaprzyjaźnionego z rosyjskim przywódcą Baszara al-Asada.
Premier Mateusz Morawiecki przedstawił założenia planu odejścia od rosyjskich węglowodorów. Najpóźniej w maju Polska ma całkowicie zrezygnować z węgla importowanego z Rosji, a do końca roku planowane jest zaprzestanie sprowadzania ropy. Do podobnych kroków władze naszego kraju wzywają wszystkich członków europejskiej Wspólnoty.Wraz z wybuchem wojny w Ukrainie, Polska zdecydowanie przyspieszyła wycofywanie się ze współpracy energetycznej z państwem-agresorem. Nie jest bowiem tajemnicą, że do tej pory sprowadzaliśmy z Rosji zarówno węgiel, jak i ropę oraz gaz, finansując poniekąd rząd na Kremlu.W ramach solidarności z Kijowem Polska jako jedno z pierwszych państw ogłosiła więc całkowitą rezygnację z importu rosyjskich węglowodorów, co nie dla wszystkich członków Unii Europejskiej było oczywiste.
Brytyjskie ministerstwo obrony narodowej w codziennym raporcie wywiadowczym miażdży wojska Putina. Zdaniem resortu, ostatnie deklaracje wycofania się spod Kijowa i skupienia na Doniecku i Ługańsku świadczą o klęsce założonej pierwotnie taktyki i stanowią nic innego jak niejawne przyznanie się przez rosyjską armię do problemów z utrzymaniem ataku z wielu stron.Po 24 lutego cały świat dowiedział się, że mit niezwyciężonej armii rosyjskiej prysł jak bańka mydlana. Wojska Władimira Putina zakładały bowiem szybkie zdobycie Kijowa i obsadzenie w nim swojego marionetkowego rządu, spotkały się jednak z twardym oporem Ukraińców.W efekcie, po ponad miesiącu wyczerpujących walk i stracie co najmniej kilku ważnych z punktu widzenia wojsk Putina generałów, Rosja została zmuszona do podjęcia konkretnych działań, które uzgodniono podczas ostatniej rundy rozmów w Stambule.Władze na Kremlu utrzymują więc teraz, że wcale nie chciały odbić stolicy Ukrainy, a jedynie osłabić tamtejszą armię, co ponoć zakończyło się sukcesem. Jednakże dla zachodnich analityków podobne deklaracje to nic innego jak przyznanie się do nieudolności, której dłużej nie da się ukrywać.
- Rosja jest w odwrocie, bo cele założonej operacji nie zostały osiągnięte. Teraz Rosjanie muszą znaleźć wyjście z tego - stwierdził w programie WP "Newsroom" były Inspektor Sił Powietrznych gen. Tomasz Drewniak. Jak dodał, niepokojące są zwłaszcza pogłoski o planowanym poborze do rosyjskiej armii, które mogą zwiastować, że Moskwa szykuje się na długi i wyniszczający konflikt w Ukrainie.To już ponad miesiąc, od kiedy armia Władimira Putina rozpętała brutalną wojnę w Ukrainie. Niestety, na horyzoncie nie widać nawet promyka nadziei na zażegnanie walk, a kolejne rundy pokojowych negocjacji kończą się brakiem pozytywnych rezultatów.W zamian za to wojska rosyjskie okupują i dręczą ukraińskie miasta, takie jak Mariupol czy Irpień, a Kreml bezlitośnie drwi z zachodnich sankcji nakładanych przez kolejne kraje i prowadzi swoją cyniczną propagandę.W ostatnim wywiadzie dla telewizji minister obrony Rosji Siergiej Szojgu stwierdził nawet, że "główne zadania pierwszego etapu specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie" zostały zrealizowane. Nieco inaczej tę sytuację widzą jednak analitycy, którzy, choć przyznają, że Rosja ponosi klęskę, ostrzegają, że optymizm jest w tym przypadku nieuzasadniony.
Przezes Prawa i Sprawiedliwości udzielił obszernego wywiadu "Gazecie Polskiej", w którym stwierdził, że obserwując działania Rosjan, mało prawdopodobne jest, by wojna w Ukrainie skończyła się szybko. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego konieczne jest więc wyprzedzenie ruchów Moskwy i bolesne uderzenie w jej interesy, m.in. sprzedaż ropy i handel w portach.Trwająca już piąty tydzień wojna w Ukrainie spędza sen z powiek polskim politykom obozu rządzącego. W jej obliczu wyjątkowo aktywny stał się wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński, który wybrał się nawet z delegacją do Kijowa.O ile sama wizyta była chwalona przez zagraniczne media jako akt odwagi i solidarności, o tyle późniejsze propozycje wysuwane przez prezesa PiS dotyczące zorganizowania misji pokojowej za naszą wschodnią granicą, odbiły się szerokim echem, pozostawiając niesmak.Mimo wszystko, warto podkreślić zaangażowanie, z jakim polskie władze wspierają ukraiński rząd oraz kolejne kroki, mające uderzyć w agresora, czyli Rosję. Właśnie o tych działaniach, a także perspektywach rozwoju konfliktu mówił w środowym wydaniu "Gazety Polskie" Jarosław Kaczyński.
Z ustaleń ukraińskiego wywiadu wynika, że marynarze rosyjskiej Floty Oceanu Spokojnego mieli odmówić przystąpienia do wojny w Ukrainie. Pozyskane informacje wskazują, że dowództwo nie może uzbierać "nawet jednej grupy batalionowo-taktycznej". Mobilizacja żołnierzy również nie przebiega zgodnie z planem.Wojna w Ukrainie trwa już 34 dni, a Rosja nadal nie zrealizowała swoich celów. Z najnowszego oświadczenia Rosji wynika, że zamierza "drastycznie ograniczyć aktywności wojskowe w kierunku kijowskim". Do tej pory stolica Ukrainy była głównym, choć nieosiągalnym celem dla rosyjskich wojsk.
Prof. Adam Daniel Rotfeld stwierdził w programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24, że celem rosyjskiego ataku na Ukrainę było tak naprawdę "poniżenie Stanów Zjednoczonych". Jego zdaniem "Rosjanie podeptali wszystkie prawa ludzkie, boskie", ale wpędzili się w "ślepy zaułek". Były szef MSZ zaapelował do "przyjaciół Ukrainy", aby nie narzucali żadnych rozwiązań.Zdaniem profesora Ukraina stanęła przed dylematem, czy konflikt z Rosją "ma trwać nie tygodnie, miesiące i lata, ale dziesiątki lat". Jednak jest przekonany Ukraińcy sami wiedzą, "co będzie im służyć" i dokonają samodzielnego wyboru w trakcie negocjacji z Rosją.
Emmanuel Macron znów rozmawiał przez telefon z Władimirem Putinem. Z komunikatu Kremla, na który powołuje się agencja Interfax, wynika, że jednym z wątków konsultacji była ewakuacja ludności ze zniszczonego Mariupola. Prezydent Rosji miał w tej kwestii postawić warunek.Od początku wojny w Ukrainie prezydent Francji pozostaje w kontakcie z prezydentem Rosji. Przywódcy przeprowadzili już co najmniej dziewięć rozmów.
Donald Tusk udał się z wizytą do ośrodku dla uchodźców w Zduńskiej Woli. Były premier złożył tam obietnicę Hannie Mazur, która w wojnie straciła męża. Wdowa poprosiła lidera Platformy Obywatelskiej o zamknięcie nieba nad Ukrainą.Władze Kijowa od dłuższego czasu apelują o zamknięcie nieba nad Ukrainą. Prosili o to m.in. prezydent Wołodymyr Zełenski, minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba czy Pierwsza Dama Ołena Zełenska. Ich apele pozostają jak na razie bez odpowiedzi.
Strona ukraińska zabrała głos po wtorkowej rundzie negocjacji z Rosją. Delegacja zaproponowała utworzenie mechanizmu bezpieczeństwa podobnego do art. 5 NATO. Jednym z gwarantów bezpieczeństwa Ukrainy miałaby być Polska.O koncepcji zaangażowania naszego kraju w zapewnianie bezpieczeństwa Ukrainie już wcześniej informowała agencja Reuters, o czym pisaliśmy w tym artykule.
We wtorek delegacja ukraińska ponownie zasiadła do stołu negocjacyjnego z przedstawicielami Rosji. Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba ostrzegł uczestników rozmów, aby niczego nie jedli i nie dotykali powierzchni. To wezwanie ma związek z doniesieniami o próbie otrucia przedstawicieli Ukrainy na początku marca.Rozmowy w pałacu Dolmabahce w tureckim Stambule rozpoczęły się we wtorek 29 marca nad ranem. Trwały około 3 godziny.
Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował, że Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, który blokuje import węgla z Rosji. Poza tym rząd zamraża rosyjskich majątków i wycofuje zgodę na polsko-rosyjską umowę o wzajemnej ochronie inwestycji. - Nie możemy dłużej czekać na decyzje Unii Europejskiej - oznajmił przedstawiciel rządu.O najnowszych działaniach polskiego rządu w związku z wojną w Ukrainie Piotr Müller poinformował w trakcie wtorkowej konferencji prasowej. Odpowiadał też na pytania dziennikarzy o odwołanie spotkania Grupy Wyszehradzkiej, o czym pisaliśmy tutaj.
Zakończyła się kolejna runda ukraińsko-rosyjskich rozmów pokojowych. Agencja TASS donosi, że szef rosyjskiej delegacji Władimir Miediński ujawnił szczegóły konsultacji. Rosja ma podjąć militarne i polityczne kroki, aby ograniczyć konflikt w Ukrainie.Wtorkowe konsultacje to kolejna próba pogodzenia zwaśnionych stron. Przedstawiciele Rosji i Ukrainy spotkali się w pałacu Dolmabahce w Stambule (Turcja).
- Polska mogłaby znaleźć się w gronie państw, które byłyby gwarantami bezpieczeństwa Ukrainy w ramach przyszłego porozumienia z Rosją - podkreślił w czasie oficjalnego briefingu tuż po wtorkowych rozmowach w Stambule, ukraiński negocjator Dawyd Arachamija.Według słynnej agencji Reuters, Polska, Izrael, Kanada i Turcja mogłyby być gwarantami przyszłego bezpieczeństwa Ukrainy w ramach potencjalnego porozumienia z Federacją Rosyjską.Szef ukraińskiej delegacji, Dawyd Arachamija podkreślił, że Ukraina chce gwarancji bezpieczeństwa od krajów sygnatariuszy. W założeniu mają być one zdecydowanie bardziej rygorystyczne niż sam artykuł 5 NATO.- Nalegamy, aby była to umowa podpisana przez wszystkich gwarantów bezpieczeństwa, które będą ratyfikowane (przez parlamenty tych krajów), aby nie powtórzyć błędu popełnionego w memorandum budapeszteńskim, gdy gwarancje bezpieczeństwa okazały się tylko kartką papieru - zaznaczył Arachamija.
Rosyjska telewizja wyemitowała przemówienie Siergieja Szojgu, który od dłuższego czasu nie udzielał się w życiu publicznym. Minister Obrony Federacji Rosyjskiej oświadczył m.in., że "zrealizowano główne zadania pierwszego etapu operacji". Szef resortu obrony wypowiedział się również podczas negocjacji z przedstawicielami Ukrainy.Od dłuższego czasu, światowe media żywo zastanawiały się nad nieobecnością ministra obrony Rosji, Siergieja Szojgu. Strona ukraińska donosiła, że polityk miał doznać zawału serca i to właśnie z tego powodu, zniknął z przestrzeni publicznej.Wielu ekspertów sugerowało, że tajemnicze zniknięcie polityka mogło być efektem dramatycznej sytuacji rosyjskiej armii na terenie Ukrainy. Jak się okazało, Siergiej Szojgu pojawił się we wtorek na specjalnej wideokonferencji, która była transmitowana przez rosyjskie kanały telewizyjne.
Szef ukraińskiego wywiadu, Kiril Budanow poinformował, że jego kraj ma swoje źródła na Kremlu. Zaznaczył jednak, że Ukraina zdecydowanie bardziej potrzebuje samolotów, niż danych wywiadowczych. Rozmowę z ukraińskim wojskowym opublikował uznany amerykański portal militarny Coffee or Die.Rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy trwa już 34 dzień. Przez ten czas, siły Władimira Putina nie odniosły znaczących postępów, a wręcz przeciwnie, doznają regularnych strat. Jak się okazało, taki stan rzeczy nie jest szczególnie zaskakujący dla szefa ukraińskiego wywiadu, Kirila Budanowa.Wojskowy podkreślił, że Ukraina otrzymuje sporą liczbę informacji o zamiarach Rosji ze źródeł wywiadowczych, a część z nich ma pochodzić z samego Kremla. To właśnie dzięki nim, siły ukraińskie są w stanie w skuteczny sposób odbierać ataki Federacji Rosyjskiej.Budanow poinformował, że Ukraińcom udało się przeniknąć do wielu instytucji rosyjskich władz. Odnotowali oni również widoczny postęp w wywiadzie elektronicznym, który jest kluczowy z perspektywy nowych realiów.O skuteczności ukraińskiego wywiadu ma świadczyć zniszczenie rosyjskiego okrętu desantowego w Bierdiańsku. Jak wiadomo, do ataku przystąpiono wtedy, gdy do jednostki podjeżdżały samochody z paliwem i amunicją.
Grupa hakerska Anonymous kontynuuje krucjatę przeciwko Władimirowi Putinowi. Do tej pory wykonano już serię ataków na rządowe witryny i telewizję. Tym razem haktywiści udostępnili wrażliwe dane wykradzione Rosjanom na specjalnej stronie internetowej i zapowiedzieli następny wyciek, który "zdmuchnie Rosję".Po agresji Rosji na Ukrainę grupa hakerów z kolektywu Anonymous wyraziła sprzeciw wobec działań reżimu Władimira Putina i wypowiedziała mu swoją własną wojnę, która toczy się w sieci.- Ukraina, która jest państwem demokratycznym, została najechana przez faszystowską dyktaturę. To nie jest konflikt pomiędzy NATO i Rosją, to walka demokracji z faszyzmem - tłumaczyli aktywiści na Twitterze. W związku z tym doszło do serii działań uderzających w rosyjskie władze i ich propagandową aparaturę. Członkowie kolektywu wyłączyli na jakiś czas m.in. stronę rosyjskiego Ministerstwa Obrony, a ostatnio przerwali transmisję wystąpienia Putina na stadionie w Moskwie.
Trzy osoby - w tym Roman Abramowicz - doświadczyli objawów zatrucia. Poza rosyjskim oligarchą zaangażowanym w negocjacje ws. zakończenia wojny w Ukrainie to osoby z ukraińskiej delegacji dyplomatycznej. - Roman stracił wzrok na kilka godzin - poinformował dziennikarz The Guardian Shaun Walker.Sensacyjne doniesienia na temat zagrażających życiu działań wobec osób zaangażowanych w rozmowy na linii Ukraina-Rosja. Na celowniku osób nieprzychylnym negocjacjom znalazł się nawet Rosjanin Roman Abramowicz.Symptomy otrucia wykryte zostały u dwóch członków ukraińskiej delegacji oraz oligarchy, który otwarcie dąży do zakończenia działań armii Władimira Putina. Dziennikarze informujący o zdarzeniu ujawnili, z jakimi objawami mierzyły się ofiary trucizny.
Wołodymyr Zełenski postanowił wykorzystać Romana Abramowicza na dotarcie do Władimira Putina? Oligarcha, który osobiście objęty został sankcjami, miał przekazać prezydentowi Rosji kartkę z odręcznym pismem. Po tym, jak Władimir Putin przeczytał jej treść, miał wpaść w szał, a do uszu Abramowicza dotarła jednoznaczna uwaga.Najnowsze ustalenia brytyjskich dzienników i niedawne doniesienia "Wall Street Journal" pozwalają wysnuć tezę, iż Roman Abramowicz ma za zadanie dotrzeć do Władimira Putina. Oligarcha według "The Times" spotkał się niedawno z prezydentem Rosji.Nie było to jednak spotkanie przypadkowe. Jeden z bogatszych rosyjskich oligarchów miał dostarczyć Władimirowi Putinowi specjalną kartkę. Nieoficjalne ustalenia brytyjskich dziennikarzy wskazują, że autorem zapisanej na niej treści był Wołodymyr Zełenski. Reakcja prezydenta Rosji wiele mówi na temat jego obecnego stanowiska wobec wojny w Ukrainie.