Federacja Rosyjska wpadła w poważne tarapaty. Pomimo faktu, że wciąż otrzymuje pieniądze za sprzedaż ropy oraz gazu, jej sytuacja finansowa nie jest kolorowa. W związku z zaistniałą sytuacją międzynarodową, a przede wszystkim decyzją o agresji na Ukrainę, państwo nie jest w stanie spłacić pierwszych pożyczek zagranicznych, a długi rosną z każdym dniem. Wielu ekspertów prognozuje, że na horyzoncie pojawiło się widmo bankructwa. Światowe media informują, że Rosja wpadła w poważne tarapaty. Wszystko w związku z niespłaconymi odsetkami od obligacji dolarowych. Sprawiają one, że Federacja Rosyjska stanęła w obliczu pierwszej niewypłacalności.Dodatkowym ciosem w rosyjską gospodarkę są dotkliwe sankcje nałożone przez Unię Europejską. Warto podkreślić, że wspólnota nie tak dawno umieściła na specjalnej liście firmę przetwarzającą płatności, którą Moskwa chciała wykorzystać do obsługi swoich euroobligacji. W związku z tym, plany Putina spaliły na panewce. Co niezwykle ciekawe, Rosja ma olbrzymi problem nawet pomimo efektownego eksportu zarówno ropy naftowej, jak i gazu. Jest to spowodowane przez fakt, że kraj ten jest odcięty od międzynarodowego obrotu płatniczego z powodu zachodnich sankcji, które są odpowiedzią na rosyjską inwazję na Ukrainę. Dodatkowo część rosyjskich rezerw walutowych została zamrożona.
Po ucieczce Rosjan z elektrowni w Czarnobylu Ukraińcy zastali wewnątrz kompleksu niemiłą niespodziankę. Mowa nie tylko o całkowitym zniszczeniu drogiego i specjalistycznego sprzętu. Żołnierze Władimira Putina zasłali podłogi kolejnych pomieszczeń biurowych fekaliami. Porzucili jeszcze coś, co potwierdza stereotypy o wojskowych wysłanych przez Kreml.Przez kilka tygodni tereny elektrowni atomowej w Czarnobylu były okupowane przez Rosjan. Kolejne wiadomości docierające za wschodniej granicy potwierdzają, że nie wszyscy żołnierze byli świadomi w jak niebezpiecznym rejonie się znaleźli. Niedawno ukraiński resort alarmował, że rosyjskie wojska zostawiły po sobie w lesie dookoła elektrowni w Czarnobylu miny, które grożą pożarami i są zagrożeniem dla zwierząt, które regularnie je aktywują.Okazuje się jednak, że niemiłych niespodzianek związanych z Rosjanami w Czarnobylu było więcej. "Wall Street Journal" poinformował o tym, co znaleźli Ukraińcy, gdy ponownie weszli na teren elektrowni. Efekty wizualne i zapachowe pozostawiały wiele do życzenia.
Kreml wydłużył "czarną listę" osób, którym zakazuje wjazdu do Rosji - poinformował rosyjski dziennik "Kommiersant". Rosyjski reżim objął sankcjami odwetowymi ponad 60 Amerykanów, w tym przedstawicieli resortu obrony i mediów. Wśród nich są m.in. sekretarz skarbu USA Janet Yellen oraz inni wysoko postawieni urzędnicy administracji prezydenta Joe Bidena. Wszyscy mają zakaz wjazdu do Rosji.
Szaleństwo pogodowe w Rosji. Natura daje się Władimirowi Putinowi i jego rodakom we znaki. Nad Moskwą przeszła wyjątkowo niszczycielska ulewa. W innej części kraju pojawił się śnieg i mróz, który w czerwcu nawet na Syberii wywołał zdziwienie.Jeszcze do niedawna Rosja zmagała się z kolejnymi pożarami magazynów, a teraz nad krajem Władimira Putina przetaczają się kolejne kataklizmy.Pogoda nad Rosją dosłownie wariuje. Problemy dotyczą całego rozległego kraju: od Syberii - do niedawna dręczonej przez rozległe, niemożliwe wręcz do opanowania, pożary - aż do gęsto zaludnionej Moskwy.
Władimir Putin ma powody do niepokoju - wrogowie propagandy wracają do gry. Rosyjska opozycyjna telewizja Dożd, która zakończyła działalność wraz z inwazją na Ukrainę, otrzymała licencję na nadawanie z Łotwy. Jednocześnie obywatele tego państwa stracą dostęp do wszystkich rosyjskich kanałów propagandowych.W poniedziałek 6 czerwca decyzję w tej sprawie podjęła Narodowa Rada Mediów Elektronicznych Łotwy (NEPLP). Ivars Āboliņš, członek zarządu Rady, poinformował, że rosyjska telewizja opozycyjna rozpocznie nadawanie z Rygi. Rozporządzenie będzie obowiązywało od 9 czerwca bieżącego roku.
W dalszym ciągu trwa krwawa inwazja armii Putina na terytorium Ukrainy. Z przechwyconych rozmów rosyjskiego dowództwa wynika, że tamtejsze siły otrzymały zadanie, by do 10 czerwca zdobyć Siewierodonieck i przejąć kontrolę nad ważną trasą Lisiczańsk-Bachmut. Szef obwodu ługańskiego, Siergiej Hajdaj przewiduje "cięższe ostrzały ze strony okupanta". Już od ponad stu dni trwa bestialska agresja Federacji Rosyjskiej na terenie Ukrainy. Pomimo znacznej przewagi wroga, Ukraińcy zaciekle się bronią, stawiając wyraźny opór siłom Władimira Putina.Rosyjskie dowództwo otrzymało niebywałe zadanie. Ich celem było jak najszybsze zdobycie ostrzeliwanego Siewierodoniecka, a także przejęcie kontroli nad ważną trasą Lisiczańsk-Bachmut. Jak poinformował szef obwodu zaporoskiego, Siergiej Hajdaj, w najbliższym czasie Rosjanie rzucą na ten odcinek (Siewierodonieck i trasę Lisiczańsk-Bachmut) wszystkie dostępne rezerwy, a także cały dostępny sprzęt oraz wojsko zawodowe. Przekazał, że nadchodzące dni będą "piekielnie ciężkie".- Przeciwnik kilkakrotnie zwiększy częstotliwość ciężkich ostrzałów artyleryjskich - zaznaczył Hajdaj na antenie telewizji 1+1. Słowa gubernatora przytoczył znany portal Ukrainska Prawda. - Z przechwyconych rozmów wiemy, że dowództwo rosyjskiej armii otrzymało zadanie, by do 10 czerwca zdobyć Siewierodonieck i przejąć kontrolę nad ważną trasą Lisiczańsk-Bachmut - zaznaczył.
Samodzielna rezygnacja albo śmierć: takie scenariusze mogą stać przed Władimirem Putinem. Prezydent Rosji może już niedługo zostać zmuszony do dokonania tego wyboru przez własnych ludzi. Brytyjski analityk odkrywa karty zakulisowych rozgrywek na Kremlu.- Rosyjska służba bezpieczeństwa uważa, że Putin musi zostać usunięty, bo "zmiękł w stosunku do Ukrainy" - powiedział dr Robert Thornton o sytuacji w Moskwie. Scenariusze, jakie powoli stają przed Władimirem Putinem nie są dla niego korzystne. Jego ludzie zaczynają mieć dość?Irytacja wśród ludzi Władimira Putina nieustannie rośnie i zdaniem eksperta powoli zbliża się do poziomu, gdzie prezydent Rosji otrzyma od podległych mu służb tylko dwie formy rozwiązania powstałego na Kremlu impasu. Żadna z propozycji leżących na stole nie jest dla obecnej głowy państwa obiecująca. Służby mogą mieć już pomysł, jak wytłumaczyć nagłe zniknięcie Władimira Putina. Dr Thornton rzucił nowe światło na to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami w moskiewskich korytarzach.
Aż pięciu generałów i pułkownik policji zostali zdymisjonowani przez Władimira Putina. Media dotarły do kopii dekretu podpisanego przez prezydenta Rosji. Przyczyna utraty stanowisk pozostaje niejawna, ale nie jest tajemnicą, iż "specjalna operacja wojskowa" w Ukrainie nie idzie zgodnie z założeniami.Łącznie sześć wykwalifikowanych osób z najwyższych szczebli rosyjskiej armii zostało zwolnionych dekretem Władimira Putina. Do dokumentu na ten temat dotarła rosyjska gazeta "Prawda".Autentyczność kopii dekretu z podpisem Władimira Putina potwierdziła osoba z kręgów rządowych. Osoby zdymisjonowane przez prezydenta Rosji straciły swoje stanowisko niedługo po tym, jak z racji niepowodzeń na wojnie w Ukrainie swoje stanowisko straciło dwóch wysokich generałów. Czystka w rosyjskiej armii trwa.
Agencja RIA Novosti poinformowała o kolejnym dużym pożarze na terenie Rosji. W Tiumeniu ogień pojawił się w budynku zajezdni, w obrębie której stacjonują pojazdy władz dumy obwodowej. Zarządzono ewakuację pracowników.Do pożaru na terenie zajezdni w Tiumeniu doszło o poranku w sobotę, 4 czerwca br. Budynek, w którym pojawiły się płomienie, używany przez Tiumeńską Dumę Obwodową. Ogień objął swoim zasięgiem teren ok. 1,5 tys. metrów kwadratowych, na którym stacjonują samochody władz obwodowych.
Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow w sobotę zabrał głos na temat potencjalnego zakończenia walk na terenie Ukrainy. Zdaniem polityka optymistyczny scenariusz zakłada, że wojna dobiegnie końca wraz z końcem bieżącego roku.Ołeksij Reznikow, który gościł na forum GLOBSEC 2022 w Bratysławie, ocenił, że Rosjanie wciąż dążą do zajęcia całej Ukrainy. - Rosja próbuje zagarnąć południe i wschód naszego kraju. Jednocześnie nie rezygnuje z celu, jakim jest zajęcie Kijowa i zniszczenie państwowości ukraińskiej - mówił polityk. Marzeniem władz Rosji ma być przyłączenie do Federacji terenów, które Władimir Putin uważa za własne.
Kolejne kłopoty Władimira Putina w Rosji. Przywódca powoli traci kontrolę nad własnym krajem, nie mogąc uporać się z serią tajemniczych pożarów, które wybuchają w ważnych obiektach. Tym razem w płomieniach stanął budynek Rosgwardii w Komsomolsku nad Amurem. Przyczyną zdarzenia było podpalenie.Czyżby do Władimira Putina wracała zła karma? Dyktator, który podjął decyzję o brutalnej napaści na Ukrainę, ma coraz więcej powodów do zmartwień. Nie dość, że przeciwko jego rozkazom buntują się niektóre oddziały na froncie walk, to jeszcze spod kontroli wymyka się sytuacja wewnętrzna.Rosja od kilku tygodni mierzy się z wybuchającymi w ważnych miejscach pożarami, które sieją spustoszenie. Tylko w ostatnich dniach ogniem zajęły się instytut lotniczy pod Moskwą, magazyn z żywnością, cerkiew św. Piotra i Pawła w stolicy kraju oraz centrum biznesowe.W piątek 3 czerwca miejsce miała kolejna bolesna dla rosyjskiego przywódcy katastrofa, która dotknęła budynek Rosgwardii w Komsomolsku nad Amurem. Tym razem z pewnością nie był to przypadek.
Relacje chińsko-rosyjskie stoją pod coraz większym znakiem zapytania. Informator amerykańskiego dziennika reprezentujący władze Chin twierdzi, że stosunki między mocarstwami są "napięte". Podczas gdy Rosja oczekuje, że Chiny zaoferują jej nowe formy wsparcia ekonomicznego, Chiny patrzą uważnie na zachodnie sankcje i nie chcą się narażać.
Białoruski dyktator złożył nieoczekiwaną propozycję. Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że jest gotów zezwolić na transport zboża z Ukrainy do bałtyckich portów przez terytorium Białorusi. W zamian reżim chce zniesienia najbardziej dotkliwych sankcji.Szacuje się, że w ukraińskich silosach utknęło 22 mln ton zboża. Bez niego wielu biedniejszym krajom na świecie grozi klęska głodu. Ukraina przed wojną dostarczała połowę wszystkich zbóż do Światowego Programu Żywnościowego ONZ. A Rosja nie godzi się na odblokowanie ukraińskich portów.
Trwa czarna seria pożarów w Rosji. Tym razem płonie moskiewskie centrum biznesowe Grand Setun Plaza. Ogień gasi prawie 100 strażaków. Władze przyznają, że "sytuacja jest skomplikowana", bo płomienie szybko rozprzestrzeniają się na kolejne kondygnacje, blokując część wyjść ewakuacyjnych.Rosja ma poważny problem. Poza niemożnością zakończenia z sukcesem wojny w Ukrainie, kraj pogrąża się gospodarczo, a do tego dochodzą inne kłopoty, destabilizujące sytuację wewnątrz kraju.Od jakiegoś czasu w państwie wybuchają pożary, które dotykają ważnych dla Rosjan obiektów. W większości przypadków nie wiadomo, co jest przyczyną pojawienia się żywiołu, a media mówią już nie o pojedynczych incydentach, ale całej zagadkowej serii.
Zaangażowanie Polski w pomoc okupowanej Ukrainie mocno uwiera Kreml, który dokonuje coraz bardziej absurdalnych ataków propagandowych. Jak podają Ukraińcy, najnowszym kłamstwem szerzonym przez Rosjan jest twierdzenie, że polscy obywatele będą mogli zajmować wysokie stanowiska w ukraińskiej administracji. Wcześniej podawano, że Polacy chcą zaanektować zachodnią część kraju.Aparat moskiewskiej propagandy nie zwalnia tempa. Po tym, jak okazało się, że Polacy niezwykle serdecznie przyjęli do swoich domów uchodźców z Ukrainy, Kreml za wszelką cenę próbował poróżnić oba narody.Aby wzbudzić wzajemne antagonizmy, posunięto się nawet do sugestii, że Polska upatruje w tym własnych korzyści finansowych, a także terytorialnych, dążąc do zajęcia zachodnich ziem swojego sąsiada.Poza bezpodstawnymi oskarżeniami, administracja Putina i podległe jej media wysuwają także liczne groźby. Na szczęście, sojusz polsko-ukraiński trwa w najlepsze, a sami Ukraińcy zdają sobie sprawę z tego, że kłamliwe przekazy to element dezinformacyjnych działań.
Prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w Pradze zapowiedział, że nasz kraj podejmie odpowiednie kroki prawne wobec Gazpromu za naruszenie zasad umowy ws. dostaw gazu. We wtorek rosyjska spółka poinformowała o wstrzymaniu od środy dostaw tego surowca na terytorium Polski. W środę 27 kwietnia na zamku w Hradczanach odbyło się spotkanie prezydentów Czech i Polski - Andrzeja Dudy i Milosza Zemana. Głównym tematem wizyty była odpowiednia koordynacja wsparcia obu krajów dla okupowanej Ukrainy. Prezydent Polski w stanowczy sposób zareagował na działania firmy Gazprom, która wstrzymała dostawy gazu do naszego kraju. Poinformował, że zostaną podjęte odpowiednie kroki prawne w związku z otwartym naruszeniem uzgodnionych zasad. - Zostaną podjęte odpowiednie kroki prawne wobec Gazpromu za naruszenie zasad umowy ws. dostaw gazu - zapewnił Andrzej Duda.Prezydent: zostaną podjęte odpowiednie kroki prawne wobec Gazpromu za naruszenie zasad umowy ws. dostaw gazu. pic.twitter.com/xQSk4TMehq— PAP (@PAPinformacje) April 27, 2022
Jest oficjalna decyzja w sprawie sankcji. Ambasadorowie państw Unii Europejskiej przyjęli szósty pakiet sankcji wycelowanych w Rosję i Władimira Putina. Wśród decyzji UE pojawia się embargo na ropę. Kwestią godzin jest ostateczne i formalne wprowadzenie szóstej paczki restrykcji. Doszło jednak do ważnej zmiany, którą wymusiły Węgry.Stało się, ambasadorowie państw członkowskich Unii Europejskiej podjęli decyzję w sprawie częściowo ujawnionych już wcześniej sankcji. Europa szykuje dla Władimira Putina kolejny cios.Polska Agencja Prasowa przekazała, że w Brukseli podjęto praktycznie ostatnią decyzję prowadzącą do formalnego usankcjonowania szóstej paczki sankcji w związku z wojną w Ukrainie.
Informacja, że rosyjski Gazprom wstrzymuje od środy 27 kwietnia dostawy gazu do Polski zdominowała wtorkową agendę. Okazuje się jednak, że nie tylko Polska padła ofiarą zemsty Putina. Podobne restrykcje dotknęły Litwę i Bułgarię, do których również nie popłynie błękitne paliwo.Wojna w Ukrainie zmusiła Zachód do nałożenia bolesnych sankcji na Rosję. W odwecie Władimir Putin zaszantażował "wrogie kraje" tym, co ma najcenniejszego, czyli dostawą surowców. Na pierwszy ogień poszedł gaz, za który prezydent Rosji chce otrzymywać zapłatę w rublach.Polska i inne kraje regionu już zapowiedziały, że zamierzają trzymać się zapisów z kontraktów i dalej uiszczać należności w euro. Twarde stanowisko wywołało wściekłość na Kremlu i sprowokowało Moskwę do zakręcenia kurka z gazem zbuntowanym kontrahentom.
Niespodziewanie po wielu tygodniach ukrywania się Alina Kabajewa pojawiła się w rosyjskiej propagandowej telewizji. Na kanale Rossija 1 domniemana kochanka Władimira Putina i rzekoma matka jego kolejnych dzieci promowała "niezapomniane święto muzyki i sportu", czyli... Festiwal Alina.Nie jest tajemnicą, iż osoby mające personalne związki z Władimirem Putinem mogą liczyć na specjalne względy nie tylko w Rosji. Nie inaczej jest w przypadku Aliny Kabajewy.Była gimnastyczka ku zaskoczeniu wszystko w środowe popołudnie pojawiła się na ekranach widzów Rossija 1. Obecność Aliny Kabajewy zanotował Francis Scarr, dziennikarz BBC, który wprost stwierdza, że "ogląda rosyjską telewizję państwową, żeby inni nie musieli".
Na jaw wychodzą kolejne szokujące fakty dotyczące ośrodka dzierżawionego przez rosyjską ambasadę w Skubiance. Zdaniem byłego oficera Agencji Wywiadu Roberta Chedy, posiadłość mogła pełnić rolę siedziby moskiewskich szpiegów. Przez lata, w niedalekim położeniu odbywały się bowiem spotkania najważniejszych polityków w Polsce. W okolicy znajdują się także kluczowe obiekty wojskowe.O ośrodku w Skubiance nad Zalewem Zegrzyńskim zrobiło się głośno po tym, jak ambasada Rosji przestała opłacać czynsz za jego dzierżawę. Chodzi o duże sumy, szacowane na około 12 tysięcy złotych miesięcznie.W tej sytuacji w połowie kwietnia szefostwo Lasów Państwowych, do których należy teren, rozpoczęło działania, aby odzyskać nieruchomość. Do ambasady wysłano wtedy pismo z żądaniem natychmiastowego wydania nieruchomości, jednak dyplomaci postanowili je bezczelnie zignorować. Ambasador Rosji w Polsce, Siergiej Andriejew odmówił wydania nieruchomości, dlatego sprawa ma się otrzeć o sąd. Ten aspekt konfliktu nie jest jednak najbardziej bulwersujący. O wiele poważniejszym zagadnieniem wydaje się być to, co naprawdę działo się w ścianach ośrodka.
PKO BP poinformowało klientów, że pojawiły się ograniczenia w realizacji przelewów. Część banków w związku z sankcjami została całkowicie zablokowana i nie ma znaczenia, w jakiej walucie klient chciałby wykonać przelew. Co więcej, PKO BP nie będzie realizować żadnych przelewów w rublach, nawet do banków nieobjętych wykluczeniem.Ogromne zmiany dla klientów PKO BP, część przelewów nie będzie już realizowana. Utrudnienia dotyczą przelewów zagranicznych oraz transakcji dokonywanych w rublach.Na stronie PKO BP pojawił się oficjalny komunikat potwierdzający, że nałożone wcześniej sankcje będą miały wpływ na działanie największego banku w Polsce. Problem będą mieli przede wszystkim klienci międzynarodowi, jednak lista wykluczonych przez PKO BP banków nie jest krótka.
Alesja niespodziewanie zmarła po zatrzymaniu akcji serca. Anatolij zatruł się gazem, a uczeń jednej z moskiewskich szkół choreograficznych zmarł z nieznanych przyczyn. W ciągu jednego tygodnia troje tancerzy rosyjskiego baletu odeszło w tajemniczych okolicznościach.W putinowskiej Rosji w mniej lub bardziej zagadkowych okolicznościach ginęli już politycy, dziennikarze, dawni agenci czy biznesmeni. Jednak ostatni tydzień to w Moskwie czarna seria zagadkowych zgonów wśród tancerzy.
Jedne z najbardziej stanowczych słów papieża Franciszka na temat wojny w Ukrainie. Głowa Kościoła katolickiego zwróciła się bezpośrednio do Rosjan. Temat, który poruszył hierarchę była kwestia blokady zboża ukraińskiego w portach, a co za tym idzie widmo głodu w państwach czekających na dostawy żywności.Unikający angażowania się - a co za tym idzie potępiania Rosjan za agresję - w wojnę w Ukrainie papież Franciszek publicznie zwrócił się do narodu Władimira Putina i pośrednio do samego prezydenta Rosji.Stanowisko papieża Franciszka rozbrzmiało w czasie audiencji generalnej i dotyczyło blokady statków pełnych żywności w ukraińskich portach na Morzu Czerwonym i Morzu Azowskim. Następca św. Piotra zmieni zdanie okupanta?
Rosja po raz kolejny wysyła wyraźny sygnał do Europy, jak i świata, że należy się z nią liczyć. W środę 1 czerwca w obwodzie iwanowskim rozpoczęły się ćwiczenia sił nuklearnych, w których bierze udział ok. 100 pojazdów i 1000 żołnierzy. W opinii wielu analityków, takie działanie to jawna próba szantażu ze strony Kremla. Rosyjskie agencje informacyjne przekazały, że w środę 1 czerwca rozpoczęły się skoordynowane ćwiczenia sił nuklearnych. Biorą w nich udział pojazdy wyposażone w systemy rakiet balistycznych "Jars". Według wielu cenionych ekspertów, takie zachowanie strony rosyjskiej jest jawnym szantażem, a także ma na celu zastraszenie świata zachodniego widmem broni atomowej. Warto zaznaczyć, że tuż po zbrojnej agresji na terytorium Ukrainy Władimir Putin postawił swoje siły nuklearne w stan podwyższonej gotowości.Według danych udostępnionych przez rosyjskie ministerstwo obrony, w ćwiczeniach ma brać udział około 100 pojazdów, a także 1000 żołnierzy. Tematem przewodnim ma być jak najszybsze wyprowadzenie w teren systemów rakietowych, pokonanie dystansu 100 kilometrów, zajęcie pozycji bojowych i zamaskowanie sprzętu. Nie ulega wątpliwości, że działanie rosyjskiego dyktatora jest pewnego rodzaju szantażem, a także próbą zastraszenia Zachodu. Warto nadmienić, że testowane rakiety "Jars" to niezwykle skuteczne pociski międzykontynentalne o zasięgu do 11 tysięcy kilometrów, zdolne do przenoszenia od trzech do sześciu głowic jądrowych. Ćwiczenia z ich udziałem mają pokazać, że Rosja nie boi się nikogo i jest gotowa użyć swojej broni niemal w każdej chwili.
Wojna w Ukrainie zaczyna wyniszczać obie walczące ze sobą strony, lecz pokojowe negocacje dawno utknęły w martwym punkcie. Choć ani Rosjanie, ani Ukraińcy nie chcą iść na ustępstwa, ci pierwsi właśnie zadeklarowali, że są gotowi do podpisania umowy kończącej działania zbrojne. Twierdzą jednak, że podobnych chęci nie dostrzegają wśród przedstawicieli Kijowa, którzy skomentowali stanowisko Moskwy w wymowny sposób.Krwawe walki, szczególnie skoncentrowane na wschodzie Ukrainy, zdają się eskalować z każdym dniem. Władimir Putin za wszelką cenę dąży do opanowania Donbasu, co stało się obecnie jego nadrzędnym celem.Jednocześnie niektóre z okupowanych przez armię rosyjską terenów boleśnie przekonują się, co oznacza dostanie się pod panowanie Rosjan. Mieszkańcy zajętych miejscowości poddawani są bezczelnej rusyfikacji, która dotyczy zwłaszcza dzieci, niektórzy z nich są także wywożeni wgłąb Rosji.Wszystko to wskazuje, że najeźdźcy wcale nie zamierzają ustępować, co z kolei gasi nadzieje na rychłe zakończenie działań zbrojnych. Choć Wołodymyr Zełenski deklaruje chęć spotkania z Putinem, ten drugi konsekwentnie unika konfrontacji. W zamian za to, za pośrednictwem swoich przedstawicieli wyszedł właśnie z zaskakująca propozycją.
- Dziś zjedliśmy yorkshire teriera - napisał jeden z rosyjskich żołnierzy, przebywający w okupowanym przez Rosję obwodzie chersońskim. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła wiadomości, które rosyjski żołnierz wysyłał swojemu znajomemu za pośrednictwem internetowego komunikatora. Przyznaje, że sytuacja jest bardzo zła i prosi o pomoc.Służba Bezpieczeństwa Ukrainy regularnie przechwytuje rozmowy rosyjskich żołnierzy, które obalają kłamstwa o domniemanej "potędze rosyjskiego wojska".
Szósty pakiet sankcji ogłoszony przez Unię Europejską to nie tylko embargo na rosyjską ropę. Personale sankcje nałożone miały zostać na jedną z najbliższych dla Władimira Putina osób. Na liście ukaranych Rosjan znaleźć miała się najsłynniejsza kochanka prezydenta Rosji: Alina Kabajewa.Po wcześniejszych obawach związanych ze wpisaniem Aliny Kabajewy na listę sankcyjną ostatecznie Unia Europejska podjęła taką decyzję. W poniedziałek późnym wieczorem jedna z najbliższych Władimirowi Putinowi osób została objęta restrykcjami.Wśród najważniejszych ustaleń szóstego pakietu zatwierdzonego przez wspólnotę UE na pierwszy plan przebija się embargo dotyczące importu rosyjskiej ropy. Niemniej nie zabrakło personalnych ciosów w osoby mające bezpośredni kontakt z prezydentem Rosji.
Na terenie Rosji znów doszło do kolejnego niebezpiecznego zdarzenia pogodowego. Po śmiercionośnych pożarach na terenie Syberii tym razem miał miejsce wybuch kamczackiego wulkanu nazwie Bezimienny. Kolumna popiołów wzbiła się na wysokość aż 15 kilometrów, powodując tym samym poważne utrudnienia dla całego ruchu lotniczego w regionie. W ostatnich tygodniach było niezwykle głośno o poważnych pożarach, które trawiły tereny Syberii, stwarzając realne zagrożenie dla zamieszkujących tam osób. Sytuacja wciąż nie jest ustabilizowana, a Władimir Putin ma kolejny problem. 28 maja doszło do wybuchu wulkanu "Bezimienny" na Kamczatce. Efektem nagłej i niezwykle gwałtownej pobudki było wystrzelenie chmury popiołów na wysokość aż 15 kilometrów. W tym samym czasie miały również miejsce przepływy piroklastyczne.Sojusznikiem ruchu powietrznego w regionie nie był również silny wiatr, który spowodował przesunięcie się wulkanicznego pyłu o 650 km na południowy wschód. Taki stan rzeczy sparaliżował korytarz lotniczy łączący Azję z Ameryką Północną.#eruption #Bezymianny #Kamchatka #Russia #ベズィミアニィ火山 pic.twitter.com/dSCOMdpzDd— tanch (@tan_tan_ch) May 29, 2022 Jak można się domyślać, wybuch wulkanu był niezwykle problematyczny. W związku z zaistniałą sytuacją ogłoszono czerwony alarm. Według danych pozyskanych przez Służby Geofizyczne Kamczatki w sumie doszło do aż siedmiu emisji popiołów, które osiągały wysokość od 4,5 do 15 km.Regionalna służba prasowa Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych przekazała, że wulkaniczne pyły przemieszczają się kierunku Zatoki Kamczackiej. Na szczęście na ich drodze nie znajdują się tereny, które byłyby zamieszkałe przez ludzi. На Камчатке извергается вулкан БезымянныйСтолб выброшенного пепла достиг 15 километров. И он движется в сторону Камчатского залива. pic.twitter.com/nW23nzgmKH— ©Иваныч (@Sergey07830850) May 29, 2022 Tuż po erupcji wulkanu "blady strach" padł również na jego bliskich sąsiadów. Japońska Agencja Meteorologiczna ogłosiła, że w związku z zaistniałą sytuacją nie ma zagrożenia tsunami. Eksperci podkreślają, że widoczna zmiana ciśnienia atmosferycznego spowodowana silną erupcją wulkaniczną jest w stanie zaburzyć poziom pływów.Warto jednak zaznaczyć, że wystarczy nawet niewielka zmiana ciśnienia, o około 2 hektopaskali, aby stworzyć tzw. meteotsunami. Wulkan "Bezimienny" jest stratowulkan o wysokości 2882 m n.p.m., położony w kluczewskiej grupie wulkanów na Kamczatce w Rosji.Wulkan Bezimienny położony jest na południowo-wschodnim stoku wygasłego wulkanu Kamień, jego największa erupcja miała miejsce pomiędzy 1955 i 1956 rokiem, aż do tego czasu również był uważany za wygasły. W wyniku erupcji wysokość wulkanu zmniejszyła się o około 200 m, a jej siła i przebieg były podobne do wybuchu Mount St. Helens 18 maja 1980 roku.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Prognoza pogody: poniedziałek z burzami. IMGW wydał już alerty, obowiązują praktycznie cały dzieńNie żyje Maria Mirecka-Loryś, działaczka podziemia narodowego w latach 1939-1945Kilkaset zgłoszeń ws. nieprawidłowości na lekcjach religii. Rodzice: "pranie mózgów"