Na Europejskim Forum Nowych Idei, które odbyło się w Sopocie w dniach 20-22 października br., dyskutowano o kontrowersyjnym pomyśle konserwatywnego Klubu Jagiellońskiego. Jego członkowie chcą wprowadzenia w polskich szkołach podziału uczniów w szkołach ze względu na płeć. Wszystko, jak twierdzą, w imię równouprawnienia.– Koedukacyjne klasy w szkołach to błąd – głosił napis na ściance za plecami prelegentów panelu dyskusyjnego EFNI 2021.
Przemysław Czarnek nie spodziewał się takie obrotu spraw podczas swojej konferencji dot. Laboratoriów Przyszłości. W pewnym momencie w czasie jego przemówienia na znajdującej się za nim planszy wyświetlił się jednak błąd. Niezrażony minister kontynuował jednak, chwaląc się swoimi osiągnięciami.- Zaczynam od tego, co było przygotowane jeszcze wiosną tego roku i jest realizowane w tym momencie, czyli program wsparcia szkół i uczniów po pandemii - mówił, pokazując swoje dokonania. Jak wspominał, jest przekonany, że w polskiej edukacji wszystko idzie ku dobremu.
Szkoła Czarnka staje się faktem? W trzech placówkach w woj. pomorskim regulaminy poszły za wytycznymi ministra w kwestii "cnót niewieścich" i wyznaczyły dokładne ramy dziewczęcych strojów, by te nie przyciągały chłopięcych spojrzeń. Część rodziców wyraźnie buntuje się przed nowymi zaleceniami. Protestują również psychologowie i pedagodzy, wskazując, że takie zalecenia wpłyną tylko na pogorszenie poczucia wartości dziewczynek.
Przemysław Czarnek zapowiedział wprowadzenie do programu nauczania nowego przedmiotu. Uczniowie mają uczyć się historii i teraźniejszości. Przeciwni pomysłowi ministra edukacji są nauczyciele historii. - Nie doprowadźmy do tego, żeby uczniowie znienawidzili tę szkołę - apelują.Niedawno Przemysław Czarnek twierdził, że uczniowie powinni zgłębiać historię najnowszą. Nazwa zapowiadanego przedmiotu zmienia się jak w kalejdoskopie - najnowszym pomysłem ministra edukacji jest "historia i teraźniejszość".
Minister edukacji i nauki zapowiedział w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" wprowadzenie do szkół nowego przedmiotu. "Historia i teraźniejszość" ma wyjść naprzeciw oczekiwaniom Zjednoczonej Prawicy, która jakiś czas temu ubolewała nad słabą znajomością historii wśród młodzieży.Informacja o zapowiadanej zmianie pojawiła się w mediach społecznościowych, a mianowicie na Twitterze resortu edukacji i nauki. Potwierdził ją także sam Przemysław Czarnek w wywiadzie udzielonym prawicowemu tygodnikowi "Sieci".- Jesteśmy gotowi, by odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków - powiedział minister, odnosząc się do stanu wiedzy historycznej dzisiejszej młodzieży.
Przemysław Czarnek wygłosił przemówienie w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie rozprawiał o praworządności, demokracji i prawdzie. Nagle jednak, zupełnie niespodziewanie, minister edukacji zaczął opowiadać o zabijaniu 12-letnich dzieci, czym musiał wprawić w konsternację wszystkich zgromadzonych na uroczystości inauguracyjnej.Przemysław Czarnek znany jest ze swoich kontrowersyjnych teorii, którym daleko do prawdy naukowej. Mimo tego, minister edukacji i nauki jest traktowany przez niektóre środowiska jak autorytet w wielu dziedzinach. Chętnie wizyty Czarnka przyjmuje jego macierzysta uczelnia, czyli Katolicki Uniwersytet Lubelski. Nie inaczej było dziś, kiedy to wygłosił on wykład o praworządności i demokracji, inaugurując nowy rok akademicki.
Na chodniku przed biurem poselskim ministra Przemysława Czarnka w nocy z czwartku na piątek pojawił się napis "Czarnek MENdo". Sam budynek również został oblany kolorową farbą, wyglądąło również jakby ktoś rzucał w niego pomidorami. - Chamstwo i wandalizm - stwierdził szef MEiN. - Na szczęście oprócz tych zniszczeń nikomu nic się nie stało - przekazał w rozmowie z lokalnymi mediami Szymon Osieleniec, szef biura poselskiego Przemysława Czarnka.W budynku przy ulicy Rayskiego 3, w którym mieści się biuro ministra Czarnka, znajduje się jeszcze Klub Inteligencji Katolickiej w Lublinie. Policja potwierdza, że prowadzi działania w tej sprawie, zgłoszenie otrzymała w piątek około godziny 8:40.
Naturalnie w Dzień Edukacji Narodowej wszystkie oczy zwróciły się nie tylko na nauczycieli, ale również ich ministra - Przemysława Czarnka. W porannym programie Polskiego Radia minister edukacji został zapytany o uplasowanie się polskich szkół w międzynarodowym rankingu. Odpowiedź ministra zaskoczyła.Czyżby minister Czarnek tak bardzo wierzył w polską edukację? Na pewno nie pokazują tego rankingi uczelni wyższych oraz ogólnego poziomu wykształcenia. Zdaje się jednak, że minister nie chce odczuwać zbyt dużych kompleksów względem Europy.
Wiceminister edukacji i nauki, który był gościem radia RMF FM, opowiedział o tym, jak w jego oczach wygląda sytuacja nauczycieli. Dariusz Piontkowski powiedział wprost, że pedagodzy zarabiają więcej niż minimalna krajowa. Jego słowa wywołały ostrą reakcję pracowników szkół. Zarzucono mu „totalną ignorancję” oraz „brak taktu”.Niedawne wystąpienie wiceministra edukacji i nauki na antenie radia RMF FM potwierdza, że resort i znaczna część nauczycieli zajmuje skrajnie odmienne stanowiska w sporze dotyczącym wysokości wynagrodzenia pedagogów. Dariusz Piontkowski kilka razy został zapytany o to, dlaczego stażyści w szkołach obecnie mają pensję na poziomie minimalnej krajowej.Wreszcie wiceminister Piontkowski stwierdził, że „przytłaczająca większość nauczycieli zarabia zdecydowanie więcej niż minimalna krajowa”. Dodał jeszcze, że „nauczyciel rozpoczynający pracę powinien zarabiać więcej”. Wypowiedź ta nie spodobała się pedagogom, którzy w ostrych słowach skomentowali podejście wiceszefa resortu.– Jeżeli wiceminister uważa, że zarabianie niewiele ponad minimalną krajową przez nauczycieli, którzy mają wyższe wykształcenie, uczą i wychowują dzieci, a często pracują ponad 40 godzin w tygodniu, jest normalne, to niestety, ale już zapomniał o czasach, gdy uczył historii – stwierdził Jakub, nauczyciel z Głogowa.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Rodzice zaczęli masowo publikować w mediach społecznościowych zdjęcia szkolnych testów swoich dzieci. Wielu z nich ma poważne wątpliwości co do tego, czy nauczyciele korzystają z odpowiednich metod. Obawiają się, że pedagodzy nie przyczyniają się do kształcenia pokolenia, które będzie potrafiło samodzielnie myśleć i kładą za duży nacisk na ocenianie „pod klucz”.Sporo rodziców uważa, że ich dzieci już od najmłodszych lat nie są odpowiednio przygotowywane w szkołach. Niektórzy nauczyciele – ich zadaniem – za bardzo skupiają się na nauczaniu myślenia schematami i na wczesnym etapie wychowania zabijają kreatywność w młodych uczniach.W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia szkolnych testów, w których nauczyciele postanowili bardzo surowo oceniać dzieci. Pedagogom nie podobało się przede wszystkim to, w jaki sposób uczniowie formułowali odpowiedzi, nawet jeśli były one poprawne. Zdaniem rodziców takie ocenianie „pod klucz” to już przesada i zrobi z nich pociech „szarą masę”.
Tegoroczni studenci pierwszego roku będą mogli skorzystać z nowego programu zachwalanego przez Przemysława Czarnka. Ministerstwo Edukacji i Nauki (MEiN) wyda na niego około 36 mln złotych. Już teraz po pieniądze na specjalne zajęcia wyrównawcze dla pierwszoroczniaków zgłosiło się 170 uczelni wyższych w całym kraju, zarówno te prywatne, jak i publiczne.- Koszty przeprowadzenia przez uczelnie dodatkowych zajęć dla studentów zostaną sfinansowane przez MEiN. Na ten cel przeznaczamy ok. 36 mln zł - przekazał resort edukacji we wtorek 5 października.Przemysław Czarnek zorganizował konferencję informująca o specjalnym programie. Jest ono skierowane do studentów pierwszego roku i związane jest bezpośrednio z nauką zdalną w ostatnich semestrach.
Minister edukacji Przemysław Czarnek w ostrych słowach odpowiedział na pytanie reporterki TVN24 na temat dzieci, które wraz z resztą migrantów cofane są na granicę polsko-białoruską. - Więc więcej rozsądku, więcej rozwagi, więcej również dyplomacji w tym wszystkim - grzmiał szef resortu edukacji. Padły oskarżenia o "współudział w handlu dziećmi".Niewygodne pytanie na temat dzieci z Michałowa reporterka TVN24 zadała podczas wizyty Przemysława Czarnka oraz ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w Szczecinie.Politycy brali tam udział w uroczystym rozpoczęciu roku akademickiego w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym. W pewnym momencie Przemysław Czarnek zdecydował się odpowiedzieć na pytanie dotyczące kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy.
9 października pod budynkiem Ministerstwa Edukacji i Nauki w Warszawie odbędzie się protest nauczycieli i pracowników oświaty zrzeszonych w Związku Nauczycielstwa Polskiego. Szef resortu edukacji Przemysław Czarnek w ostrych słowach skomentował zapowiedź sobotniej manifestacji.- Dziwię się związkom zawodowym, które zamiast merytorycznie dyskutować, próbują wyprowadzać ludzi na ulicę, ale to jest wolny kraj, każdy może protestować - mówił w czasie wtorkowej konferencji prasowej minister edukacji, Przemysław Czarnek. O proteście poinformował we wtorek szef ZNP, Sławomir Broniarz. Nauczyciele i pracownicy oświaty mają wyjść na ulicę już w najbliższą sobotę. Chcą nie tylko walczyć o poprawę warunków pracy, ale również głośno sprzeciwić się reformom planowanym przez resort, na którego czele stoi Przemysław Czarnek.
Przemysław Czarnek i Adam Niedzielski pojawili się na inauguracji roku akademickiego na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym. Gdy wysiadali z samochodu, młodzi demonstranci wyrażali sprzeciw wobec jego pobytu. Wtedy minister edukacji i nauki zdobył się na zaskakujący gest.W weekend poinformowano, że Przemysław Czarnek i Adam Niedzielski pojawią się na inauguracji roku akademickiego na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. W związki z tym swoje protesty zapowiedzieli również studenci - w tym wypadku przedstawiciele Młodej Lewicy.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej Adam Niedzielski i Przemysław Czarnek wypowiedzieli się między innymi na temat sytuacji na granicy z Białorusią. Minister edukacji wyraźnie zdenerwował się pytaniem zadanym przez dziennikarkę TVN24. - Wszyscy, którzy tak, jak państwa telewizja powodują tego rodzaju dezinformację, są współwinni handlu ludźmi - odpowiedział reporterce.Adam Niedzielski i Przemysław Czarnek uczestniczyli w rozpoczęciu roku akademickiego na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. Wydarzeniu towarzyszyła konferencja prasowa, podczas której dziennikarka TVN24 zapytała ministra edukacji, czy nie czuje się odpowiedzialny za dzieci, które Straż Graniczna miała wywieźć wraz z innymi migrantami z terytorium Polski do lasu na Białorusi.
Ciemne chmury nad Przemysławem Czarnkiem. Minister Edukacji i Nauki został ukarany przez sejmową Komisję Etyki. Chodzi o jego skandaliczną wypowiedź na temat Parady Równości, w której zakwestionował "normalność" uczestników pochodu.Komisja Etyki ma za zadanie pilnować przestrzegania zasad etyki poselskiej. Może ona ukarać posła udzieleniem upomnienia, nagany lub jedynie zwróceniem uwagi, co miało miejsce w przypadku Czarnka. Co prawda wniosek o nałożenie najwyższej kary trafił do Komisji, ale nie zyskał on poparcia większości posłów. W przeszłości zdarzało się już, że PiS uchylał nagany nakładane na ministra edukacji.
Przemysław Czarnek musi mierzyć się z coraz większą niechęcią nie tylko ze strony zaniepokojonych reformami rodziców, ale i uczniów. Swój bunt wyrazili ostatnio nastolatkowie z Liceum Ogólnokształcącego w Radzyminie. Nagranie z tego wydarzenia obiegło sieć, po czym zostało skasowane.24 września w Liceum Ogólnokształcącym im. Cypriana Kamila Norwida w Radzyminie gościli premier Mateusz Morawiecki i minister edukacji Przemysław Czarnek. Wszystko to z okazji 200. rocznicy urodzin patrona. Z wizyty nie byli jednak zadowoleni wszyscy uczniowie placówki, którzy nie wahali się okazywać swojej niechęci wobec polityków.
W sieci ukazał się drugi spot akcji "Wolna Szkoła". Biorąca w nim udział dziewczynka wykrzykuje na ulicy nienawistne słowa ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, kierując je do dwóch trzymających się za rękę nastolatek. Organizatorzy akcji chcą w ten sposób zwrócić uwagę na niekorzystne reformy w oświacie proponowane przez nietolerancyjnego ministra.Jak piszą autorzy spotu, został on nakręcony w wierze, że szkoła w Polsce powinna być bezpieczną przestrzenią dla każdego. Przyświecające im przesłanie odnosi się do szkoły bez nienawiści i dyskryminacji, z którą od ponad roku walczy minister edukacji Przemysław Czarnek.
Nie milkną echa po głośnej wypowiedzi Przemysława Czarnka o małżeństwie i miliardach lat ludzkości. Dziennikarze "Faktów" postanowili dać ministrowi edukacji przyspieszoną lekcję biologii. Szyderczy materiał wzbudził duże zainteresowanie widzów.Pod koniec sobotniego wydania "Faktów" Piotr Kraśko postanowił przypomnieć widzom kontrowersyjną wypowiedź Przemysława Czarnka z ubiegłego tygodnia. Zapowiadając materiał Pawła Abramowicza, pokusił się o ironiczny komentarz.
Przemysław Czarnek po posiedzeniu zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty ogłosił, że Ministerstwo Edukacji chce debiurokratyzacji, zwiększenia dostępności nauczycieli dla uczniów w miejscu pracy i zdecydowanych podwyżek dla pracowników oświaty. Nauczyciele nie są zadowoleni zarówno ze zmiany w systemie wynagrodzeń, jak i likwidacji niektórych dodatków.W Ministerstwie Edukacji i Nauki zakończyło się dziś posiedzenie zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty. W jego skład wchodzą przedstawiciele resortu edukacji, związków zawodowych zrzeszających nauczycieli i korporacji samorządowych.
Przemysław Czarnek znowu szokuje. Minister edukacji i nauki zaskoczył swoją tezą, twierdząc, że ludzie są na świecie od miliardów lat. Słowa te padły w programie Michała Rachonia "Jedziemy" na antenie TVP Info.Przemysław Czarnek znany jest ze swoich kontrowersyjnych, dzielących poglądów i nietolerancji. Swoje argumenty zazwyczaj popiera wątpliwymi wywodami naukowymi, jednak takiej wpadki, jak ta dzisiejsza, nikt się po nim nie spodziewał.
Rok szkolny dopiero się rozpoczął, a już niektóre szkoły zawiesiły stacjonarną działalność. Koronawirus nie odpuszcza i atakuje także najmłodszych. Fatalna sytuacja jest w Wielkopolsce, gdzie w aż 11 placówkach wprowadzono naukę hybrydową i zdalną.Powrót do szkół cieszył i dzieci, i rodziców. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Czwarta fala zbliża się wielkimi krokami a wraz z nią rośnie liczba zakażeń, także wśród najmłodszych. Na domiar złego szczepienia dzieci postępują bardzo powoli, co nie pozwala patrzeć w przyszłość z optymizmem.
Ministerstwo edukacji i nauki zaskakuje pomysłami na powrót uczniów do popandemicznej rzeczywistości. Resort da szkołom pieniądze na lekcje, które mają pomóc uczniom w nadrobieniu powstałych w zeszłym roku szkolnym zaległości. Tylko w Poznaniu na ten cel przeznaczono prawie 2 mln zł.Szkoły w całym kraju otrzymają fundusze na zajęcia wyrównawcze dla uczniów po długim okresie nauki zdalnej. Wybór przedmiotów nauczanych w ramach dodatkowych lekcji będzie należał do placówki. W Poznaniu chęci wzięcia udziału w programie nie wyraziła tylko jedna szkoła, reszta podzieli między siebie prawie 2 mln złotych.
Przemysław Czarnek podczas licznych wywiadów przyznawał, że chce, by polscy uczniowie nabywali wiedzę na temat Jana Pawła II, kardynała Stefana Wyszyńskiego i szeroko pojętego patriotyzmu. Jak donoszą rodzice, niektóre dzieci otrzymały już zadania domowe dotyczące działań zmarłego w 1981 roku hierarchy kościelnego.- Zaczęło się. Córka jest po pięciu pierwszych dniach w szkole - napisała w mediach społecznościowych mama pierwszoklasistki, publikując zdjęcie kartki z informacją o szkolnym konkursie z okazji beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Przemysław Czarnek musi mierzyć się z falą krytyki. Jak donosi nieoficjalnie Wirtualna Polska, minister edukacji i nauki obawia się o swoje życie do tego stopnia, że wnioskował o przyznanie mu ochrony Służby Ochrony Państwa.Pełnienie ważnej funkcji publicznej związane jest z pewnym ryzykiem. Wiedzą o tym doskonale politycy, którzy nieraz muszą stawić czoła nieprzychylnym wyborcom. Tyczy się to także czołowych postaci Zjednoczonej Prawicy, którzy chętnie korzystają z prywatnej ochrony. W ostatnim czasie o swoje życie zaczął obawiać się także minister edukacji i nauki.
Minister edukacji zapowiedział odchudzenie podstawy programowej w szkołach. Przemysław Czarnek podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu tłumaczył, że po siódmej godzinie lekcyjnej uczniowie są zmęczeni i tracą koncentrację. Zapowiedział również, że wprowadzone zostaną zmiany, które "będą krzewiły postawy patriotyczne".Rozpoczęty przed tygodniem rok szkolny 2020/21 przyniósł wiele zmian, które dotknęły zarówno dzieci i rodziców, jak i nauczycieli. Przez kilka miesięcy przed wakacjami uczniowie uczestniczyli wyłącznie w zajęciach odbywających się w trybie zdalnym.
Przemysław Czarnek był gościem sobotniego spotkania środowisk Radia Maryja i TV Trwam w Toruniu. Minister dziękował za 30 lat działalności rozgłośni i wychwalał zasługi, które - jego zdaniem - osobom związanym z Tadeuszem Rydzykiem zawdzięczają Polacy.Mszą świętą rozpoczęło się w Toruniu w sobotnie południe doroczne "Dziękczynienie w Rodzinie", czyli spotkanie katolików związanych z rozgłośnią i telewizją Tadeusza Rydzyka. Nabożeństwu przewodniczył biskup toruński Wiesław Śmigiel.
Wstrząsający reportaż Anny Śmigulec o podopiecznych Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Renicach pod Szczecinem, który opublikowano na łamach serwisu WP, wywołał ogromne poruszenie. Do sprawy odniósł się minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który zlecił pilną kontrolę w placówce.Dziennikarka serwisu WP opisała na łamach portalu historię trzech podopiecznych MOW w Renicach, którzy w ostatnich latach mieli doświadczać przemocy nie tylko ze strony rówieśników, ale również pracowników ośrodka.- Mojego syna zastraszyli tak skutecznie, że nawet we własnej sprawie nie chce zeznawać. A minął rok, odkąd wyciągnąłem go z Renic - miał wyznać dziennikarce ojciec jednego z chłopców.