Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > "Czarnkowe godziny" trafiły już do szkół. Wielu rodziców zaskoczonych dodatkowymi zajęciami
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 13.09.2021 18:02

"Czarnkowe godziny" trafiły już do szkół. Wielu rodziców zaskoczonych dodatkowymi zajęciami

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
ARKADIUSZ ZIOLEK/East News

Ministerstwo edukacji i nauki zaskakuje pomysłami na powrót uczniów do popandemicznej rzeczywistości. Resort da szkołom pieniądze na lekcje, które mają pomóc uczniom w nadrobieniu powstałych w zeszłym roku szkolnym zaległości. Tylko w Poznaniu na ten cel przeznaczono prawie 2 mln zł.

Szkoły w całym kraju otrzymają fundusze na zajęcia wyrównawcze dla uczniów po długim okresie nauki zdalnej. Wybór przedmiotów nauczanych w ramach dodatkowych lekcji będzie należał do placówki. W Poznaniu chęci wzięcia udziału w programie nie wyraziła tylko jedna szkoła, reszta podzieli między siebie prawie 2 mln złotych.

Trudny powrót do szkoły

Ubiegły rok szkolny nie należał do udanych. Dzieci uczyły się stacjonarnie tylko przez pierwsze dwa miesiące, później do nauki zdalnej zmusiła je sytuacja covidowa. Powrót wszystkich klas do szkół był możliwy dopiero pod koniec maja, gdy nadszedł czas podsumowywania roku szkolnego i wystawiania ocen.

Z uwagi na niełatwą dla dzieci sytuację, specjaliści wraz z ministerstwem edukacji i nauki alarmowali do nauczycieli, by czerwiec poświęcić na integrację, zwłaszcza w klasach, w których uczniowie spotykali się po raz pierwszy.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

Braki w edukacji uwidoczniły się wraz z nadejściem nowego roku szkolnego. Nie wszystkie dzieci przyswajały wiedzę w równym stopniu siedząc przed komputerem, a i nie wszyscy nauczyciele radzili sobie z wirtualną rzeczywistością.

Resort edukacji zdaje się o tym doskonale wiedzieć, dlatego też powstał program dofinansowania szkół, który umożliwi zorganizowanie zajęć wyrównawczych dla chętnych uczniów. Poznańscy dyrektorzy szkół już nazwali je "czarnkowymi godzinami".

"Czarnkowe godziny" z aprobatą rodziców

- Córka powiedziała, że musi na nie chodzić, ale na wywiadówce dowiedzieliśmy się, że tak powiedzieli wszystkim uczniom, by nie okazało się, że z lenistwa ktoś nie będzie przychodził - mówi matka jednej z uczennic.

Rodzice są zadowoleni z pomysłu ministerstwa. To jedyny od dawna projekt resortu pod przewodnictwem Przemysława Czarnka, który zyskał ich aprobatę. Nic w tym dziwnego. W końcu chodzi o dokształcanie dzieci, których edukacja ucierpiała znacznie w dobie pandemii.

- O dodatkowych zajęciach dowiedziałam się z dziennika elektronicznego. Córka już była na pierwszych, z matematyki, a potem ma mieć jeszcze lekcje z języka polskiego i angielskiego. Cieszę się, bo z tych trzech przedmiotów będzie przecież pisała egzamin ósmoklasisty - mówi Karolina, mama Hani z ósmej klasy, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Szkoły liczą na pieniądze z ministerstwa

Za przyjmowanie wniosków od szkół odpowiedzialne były jednostki samorządu terytorialnego. W poznańskim urzędzie miasta złożono ich łącznie 146. O dodatkowe pieniądze zabiegały szkoły podstawowe, licea, technika, a nawet szkoły muzyczne, specjalne i branżowe.

Krystyna Hakowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 15 im. Jana III Sobieskiego w Poznaniu mówi, że szkoła poprosiła o dodatkowe fundusze na lekcje z przedmiotów, które pojawią się na egzaminie ósmoklasisty. Udział w zajęciach zapewniony zostanie klasom 5-8.

Liczba należnych godzin wynika z przelicznika, który przygotowało ministerstwo. Kluczem była tu liczba klas w danej placówce. Szkoły zadbały także o komfort i higienę pracy. Dodatkowe zajęcia są wplatane w plan zajęć tak, by były jak najmniej obciążające dla ucznia.

W szkołach ponadpodstawowych zainteresowanie dyrektorów skupia się głównie na organizowaniu zajęć z obowiązkowych przedmiotów maturalnych, uczniom daje się ponadto do wyboru rozszerzenia.

VII Liceum Ogólnokształcącego im. Dąbrówki w Poznaniu dostało 15 godzin na klasę. Wszystkie środki mają pochodzić z Ministerstwa Edukacji i Nauki i będą przeliczone w subwencji oświatowej.

- Wyliczenie do subwencji to wynik przeliczenia liczby godzin razy 70 zł. Nauczyciele będą mieli płacone wg swojej stawki zaszeregowania czyli stopnia awansu zawodowego - pisze w odpowiedzi do "Gazety Wyborczej" Hanna Janowicz z wydziału oświaty w urzędzie miasta w Poznaniu.

Według wpisanych przez samorząd godzin, o które poprosiły poznańskie szkoły, miasto powinno zyskać zwiększoną subwencję w wysokości prawie 2 mln zł.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl

Źródło: wyborcza.pl