Był w niewoli sześć dni. Ukrainiec opowiedział o zachowaniu rosyjskich żołnierzy
Rusłan, mieszkaniec wsi Inulenka, trafił do rosyjskiej niewoli na sześć dni. W rozmowie z niemieckim dziennikiem "Bild" przyznał, że jeszcze przed pojmaniem żołnierze grozili, że go zastrzelą, jeśli będzie się buntował. W niewoli przystawiali mu broń do głowy.
To nie jedyna wstrząsająca relacja z niewoli. O psychicznym znęcaniu się w trakcie uprowadzenia mówił mer Melitopola, który został porwany na początku wojny w Ukrainie.
Rosyjscy żołnierze w domu Ukraińca. "Rzucę cię na kolana, świnio"
Rusłan mieszka we wsi Inulenka, na północ od Mikołajowa (południowa Ukrainy), w którym toczą się zacięte walki ukraińsko-rosyjskie. W trakcie rozmowy z "Bildem" przyznał, że pracuje z ukraińską armią od początku wybuchu w wojnie.
Podejrzewa, że ktoś musiał poinformować wrogie wojska o jego zaangażowaniu, ponieważ gdy Rosjanie wkroczyli do wioski, to skierowali się od razu do jego domu. Rusłan był z żoną, córką, jej mężem i wnukiem. Na miejscu pojawił się też elektryk, który probował naprawić linię energetyczną uszkodzoną w trakcie rosyjskiego ostrzału.
Do domu Rusłana przyszło siedmiu rosyjskich żołnierzy. - Wszyscy byli uzbrojeni. Sprawdzili nasze dokumenty i zapytali o broń. Pytali też, kto z nas jest w wojsku i bardzo dokładnie sprawdzili wszystkie telefony komórkowe. W moim telefonie komórkowym były dowody na to, że współpracuję z armią ukraińską - relacjonował.
Ukrainiec przyznał, że następnie mundurowi wyprowadzili wszystkich na dziedziniec i kazali stanąć pod ścianą. - Potem zaczęli bić elektryka i mnie. Otrzymałem dwa uderzenia kolbą karabinu w tył głowy i jedno w szczękę. Nie przewróciłem się - przyznał.
Następnie Rosjanie wyprowadzili Rusłana na ulicę około 200 m od domu. - Jeden z nich postawił mnie pod ścianą, uderzył mnie karabinem w nogi i powiedział: "Rzucę cię na kolana, świnio" - wspominał. Chwilę później upadł na kolana. - Wystrzelił. To była cała seria wystrzałów. Jedna kula trafiła mnie w nogę. Był to pocisk przelotowy - dodał. Miał także obrażenia palców u stóp.
Rusłan twierdzi, że żołnierz, który go postrzelił, miał korzenie kaukaskie. Mimo obrażeń uważnie przysłuchiwał się rozmowom, które mundurowy prowadził z majorem. - Jak ten żołnierz go zobaczył, to powiedział: "Panie majorze, ja go trochę przycisnąłem, on pracował z ukraińskimi żołnierzami" - stwierdził.
Relacje z niewoli. Żołnierze "bawili się bronią, przystawiali do głowy"
Rusłana, elektryka i jeszcze jednego mieszkańca wsi wsadzono do samochodu. Zostali przewiezieni do wsi Kaspero-Mikołajówka. Rusłan przebywał niewoli sześć dni - od 9 do 14 marca.
- Byliśmy więzieni w magazynie - wskazał Ukrainiec. Choć uważa, że nie traktowano go aż tak źle, to "było kilka bardzo nieprzyjemnych momentów". - Kiedy nasze wojsko ostrzeliwało ich pozycje, Rosjanin wyciągnął nóż i omal nie ugodził mojego zięcia - wspominał.
Rusłan przyznał, że ostatniej nocy agenci FSB przenieśli ich w nieznane miejsce i położyli spać. Pilnowali ich rosyjscy żołnierze, którzy bawili się bronią. - Przystawiali nam ją do głowy i wkładali do ust. [...] Mówili coś w tym stylu: "Jeśli się zbuntujecie, będziemy strzelać do was, świnie" - relacjonował.
Rusłan wyszedł na wolność dzięki zabiegom miejscowej sołtyski Ałły Władimirownej. Po uwolnieniu przyznał, że nie wie, co by się stało, gdyby nie wywierała nacisku na FSB. Jednego jest jednak pewny. - Kiedy Rosjanie wrócą, nie będę na nich czekał w domu - stwierdził.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Brytyjski dowódca ostrzega przed kolejnym atakiem Rosji. "Będzie jeszcze bardziej barbarzyński"
Kaczyński wraca do pomysłu misji pokojowej. "Granica zbrodni została przekroczona"
Wpadka Suskiego. Wezwał PO "do wykluczenia Serbii z klubu w Parlamencie Europejskim"
Źródło: onet.pl, goniec.pl