Władimirowi Putinowi kończą się pomysły, jak ratować upadającą trzydniową "operację specjalną" w Ukrainie, która trwa już pół roku. Prezydent Rosji chce sięgnąć po mężczyzn i zasilić przerzedzone szeregi armii. W czwartek podpisał specjalny dekret. Liczby są imponujące.Władimir Putin od początku wojny podpisuje kolejne dekrety niczym szalony. Szalone są też jego kolejne działania w związku z wojną w Ukrainie, a i wewnątrz kraju mnożą się plotki o paranoi dotyczących prób otrucia.Czwartkowe doniesienia na temat Władimira Putina pokazują jednak, że prezydent Rosji robi dobrą minę do złej gry. Najbardziej znienawidzony człowiek świata wie, że jego armia to cień. Chce to zmienić, a przynajmniej przykryć ilością (a nie jakością).
Z informacji przekazanych przez rosyjską Służbę Ochrony Lasów, ogień zajął już 109 tys. hektarów tamtejszych terenów leśnych. Władimir Putin wysyła swoich przedstawicieli do obwodu riazańskiego, w którym ogień wymyka się spod kontroli i mówi o "trudnej sytuacji".
Władimir Putin nie ma szczęścia nie tylko na froncie, ale również we własne kraju. W Rosji wybuchł kolejny poważny pożar. Płomienie nie miały litości i zabiły jedną osobę. Kilka innych zostało rannych. Dym unosił się nad północną częścią Moskwy, a nagrania udostępnione w sieci pokazują skalę zniszczeń.Władimir Putin jest dowodem na istnienie mitycznej karmy. Równo sześć miesięcy temu Rosja napadła na Ukrainę i podważyła jej suwerenność. Od tego czasu nad krajem agresorów przetaczają się prawdziwe kataklizmy. Od niespotykanych pożarów na Syberii, po tajemnicze płomienie w kolejnych wielkich magazynach ważnych z punktu widzenia logistyki całego kraju.Rosyjska telewizja NTZ oraz Ministerstwo Stacji Nadzwyczajnych Rosji poinformowali o kolejnej tragedii. Na północy Moskwy doszło do prawdziwego dramatu. Nie obyło się bez ofiar śmiertelnych.
Pogarszająca się sytuacja pandemiczna na świecie martwi rzesze przeciętnych ludzi i epidemiologów. Te obawy to jednak nic w porównaniu z tym, jak wielkie poruszenie będący w natarciu koronawirus, budzi u samego Władimira Putina. Zdaniem autorów profilu General SVR, podających się za byłych rosyjskich agentów, Kreml już obmyśla plan na wypadek zniknięcia dyktatora z życia publicznego. Wśród rozważanych możliwości nie brak karkołomnych rozwiązań.Kolejnym spekulacjom na temat leciwego zdrowia Władimira Putina nie ma końca. Nic w tym zresztą dziwnego, skoro sam Kreml albo konsekwentnie milczy, albo ogranicza się do lakonicznych oświadczeń o znakomitej formie dyktatora, czemu przeczą pojawiające się w sieci nagrania, na których ten chwieje się lub nie panuje nad drżącą ręką.Bez względu na to, czy rosyjski prezydent cierpi na nowotwór, Parkinsona, czy też inną poważną chorobę, pewne jest, że o jego odejściu po ponad 20 latach u władzy, marzy wielu, zwłaszcza od kiedy dopuścił się on krwawego ataku na Ukrainę.W samej Moskwie nie brak tych, którzy coraz bardziej obawiają się tego, do czego zdolny jest zdesperowany szaleniec, jak i tych, którzy ostrzą sobie pazurki na zajęcie jego miejsca. Zarówno jedni, jak i drudzy mogą więc być ukontentowani z doniesień, jakich dostarczają właściciele profilu General SVR na Telegramie.
W opublikowanym komunikacie Enerhoatom przestrzegł przed możliwym skażeniem radiologicznym. W wyniku nieustających rosyjskich ataków bezpieczeństwo Zaporoskiej Elektrowni Atomowej jest ekstremalnie zagrożone.
Wojna w Ukrainie trwa od kilku miesięcy. Każdego dnia wielu mieszkańców tego kraju traci życie w tragicznych okolicznościach. Tymczasem żona rzecznika prasowego Kremla Dmitrija Pieskowa imprezuje w Europie. Światło dzienne ujrzało nagranie z Grecji.Tatiana Nawka, żona Dmitrija Pieskowa, opublikowała nagranie z imprezy na swoim profilu na Instagramie. - Rozbijanie talerzy jest częścią greckiego szaleństwa nocnego - napisała. Przed przyjazdem do Grecji spędzała urlop w Turcji.
- Rosjanie zwiększają na Morzu Czarnym liczbę okrętów przenoszących rakiety Kalibr - poinformowało ukraińskie dowództwo operacyjne Południe. Doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak uważa, że może mieć to związek z planami nasilenia ataków na Ukrainę w Dniu Niepodległości, czyli w środę 24 sierpnia.- Zgrupowanie okrętów wroga zwiększono do dwóch dużych okrętów desantowych oraz pięciu okrętów przenoszących rakiety, na których pokładzie znajduje się ponad 30 rakiet typu Kalibr - precyzuje dowództwo operacyjne Południe w najnowszym komunikacie.
W rozmowie z PAP rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, podzielił się swoją wiedzą z zakresu treści przekazywanych przez moskiewską propagandę w kontekście Rzeczypospolitej. Rosjanie w ostatnich dniach kładą szczególny nacisk na wzajemne poróżnienie polsko-ukraińskiej koalicji, zaś polską aktywność przedstawiają jako terytorialną ekspansję na wschód.
Zaskakujące ustalenia ukraińskiego wywiadu na temat Dmitrija Miedwiediewa. Były prezydent Rosji i główny propagandysta Kremla, na zlecenie samego Władimira Putina, odwiedził w ubiegłym tygodniu tzw. separatystyczne republiki w Ukrainie i spotkał się z ich przywódcami. Podczas spotkania omówiono bieżące sprawy dotyczące bezpieczeństwa, a z ust polityka miała paść szokująca deklaracja.Moskwa kontynuuje krwawą "operację specjalną" w Ukrainie i wciąż ma apetyt na zdobywanie kolejnych ziem. Mimo licznych porażek, Władimir Putin nie wycofuje się ze swoich szaleńczych planów, wprawiając w konsternację nawet własną administrację, a także budząc niechęć wśród walczących na froncie żołnierzy.W mediach od tygodni krążą więc pogłoski sugerujące, że prezydent Rosji traci poparcie dla planowanych działań i wkrótce może zostać jedynie z garstką najwierniejszych, a może po prostu najbardziej strachliwych, współpracowników. Wtedy wydarzyć może się wszystko, ale pewne jest, że w gronie służących mu do końca znajdzie się Dmitrij Miedwiediew, któremu, jak się okazuje, marzy się powrót na szczyty władzy.
Andrzej Duda padł ofiarą rosyjskich propagandzistów, którzy rozpowszechniają zdjęcie prezydenta, sugerując, iż ten oddał żołnierzom Ukraińskiej Powstańczej Armii, która jest współodpowiedzialna za organizowanie i przeprowadzenie ludobójstwa polskiej ludności cywilnej. Białorusini wtórują podwładnym Władimira Putina i zapowiadają emisję filmu szkalującego Armię Krajową.Michał Marek, ekspert w zakresie dezinformacji, poinformował dziś, że rosyjscy propagandziści rozpowszechniają fałszywe informacje na temat "złożenia przez Prezydenta RP kwiatów pod pomnikiem UPA w Warszawie". - Rzecz de facto dotyczy oddania hołdu przez Andrzeja Dudę żołnierzom Ukraińskiej Republiki Ludowej - tłumaczył.
Alarm na Kremlu. W miarę braku postępów na ukraińskich frontach, świta Władimira Putina coraz bardziej się wykrusza, obawiając się o swoją przyszłość i kolejne kroki podejmowane przez nieobliczalnego dyktatora. Według brytyjskich mediów, strach jest tak wielki, że rosyjscy urzędnicy szukają pomocy na Zachodzie. Czyżby właśnie nadchodził zmierzch panowania krwawego despoty?To, co dzieje się w otoczeniu Władimira Putina śmiało można już nazwać potężnym kryzysem. Zdaje się, że w Moskwie jest już tylko garstka osób, które chcą kontynuować zbrodnicze działania w Ukrainie, a do głosu coraz częściej dochodzi rozsądek albo też chęć zapewnienia spokojnej przyszłości przede wszystkim sobie i swojej rodzinie.To, że rosyjski prezydent może wkrótce zostać opuszczony przez swoich niechętnych do poświęceń w imię ojczyzny żołnierzy nie jest niczym zaskakującym, bowiem niemalże od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę udowadniają oni, jak słabe mają morale. Do tej pory jednak ramię w ramię za despotą stał wianuszek posłusznych mu podwładnych, ale i oni mają ponoć powoli sięgać po rozum do głowy.
Według danych wywiadu, oddziały rosyjskie wkroczyły na teren miasta Enerhodar w obwodzie zaporoskim. Agencja UNIAN, przekazała informację, iż okupanci mieli ze sobą samobieżne działa z wywieszoną błękitno-żółtą flagą. Strona ukraińska zwraca uwagę na planowaną prowokację, uderzającą w elektrownię jądrową.
Płonie rosyjska baza wojskowa Nowofedorowka na Krymie. Według relacji agencji Reutera świadkowie słyszeli eksplozje. Nieoficjalnie mówi się o tym, że to ukraińska strona przeprowadziła atak na bazę. Jeśli tak, byłaby to pierwsza próba odbicia okupowanego Krymu. Półwysep Krymski został zajęty przez Rosjan w 2014 roku i od tego czasu znajduje się pod okupacją. Rosyjska strona uznaje ten teren jako całkowicie swój, ale jako wyraz sprzeciwu, wiele państw zachodnich nie uznawało tej deklaracji i stawiało Krym oficjalnie w granicach Ukrainy.
Kreml poinformował Stany Zjednoczone, że podjął decyzję o zawieszeniu inspekcji w ramach traktatu nuklearnego START. - Moskwa pozostaje zobowiązana do przestrzegania wszystkich postanowień traktatu - deklaruje Siergiej Ławrow.Traktat nuklearny START nakłada na Rosję i Stany Zjednoczone limit rozmieszczenia 1550 strategicznych głowic jądrowych, a także określa środki ich przenoszenia. Umowa podpisana w 2010 roku wygasa za cztery lata. W ubiegłym tygodniu Joe Biden poinformował, że USA są gotowe do negocjacji w sprawie podpisania nowego traktatu.
Marcin Horała opowiedział w TVP Info o tym, jaką rolę spełnić ma Centralny Port Komunikacyjny w przypadku ewentualnego ataku Władimira Putina na Polskę. Poinformował również o tym, z czym liczyć musi się rosyjski prezydent. Krótko mówiąc, w opinii Marcina Horały, agresja na Polskę Putinowi się po prostu nie opłaca. Rosyjskie wojsko musiałoby bowiem spotkać się z silną odpowiedzią nie tylko naszej armii, ale również państw sojuszniczych. Co stałoby się jeśli Putin zaatakowałby Polskę? W związku z trwającą od kilku miesięcy agresją rosyjską w Ukrainie, wielu rodaków zastanawia się z pewnością, na ile bezpieczny jest nasz kraj, w kontekście bezpośredniego sąsiedztwa z zaatakowanym państwem. Z pewnością otuchy dodaje nam obecność w NATO i obietnice bezpośredniej ingerencji państw sojuszniczych w przypadku, gdyby Władimir Putin pewnego dnia zechciał naruszyć granice Sojuszu. Pieczątkę pod powyższą tezą postawił pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, Marcin Horała. W rozmowie z TVP Info przyznał, że rosyjski prezydent musiałby się liczyć ze zdecydowaną obroną Polski, nie tylko przez krajowe wojsko. - Potencjalny agresor, czyli Rosja, kalkulując ewentualny atak na Polskę, będzie musiał brać pod uwagę nie tylko, jakie siły polskie i sojusznicze znajdują się w naszym kraju, ale również uwzględnić, że w ciągu kilkudziesięciu godzin czy kilku dni, te siły mogłyby zostać radykalnie zwiększone - orzekł polityk. Rola CPK w przypadku ewentualnego ataku W związku z niedaleką odległością planowanego Centralnego Portu Komunikacyjnego od stolicy, w przekonaniu Marcina Horały, może on zapewniać ochronę przeciwlotniczą oraz przeciwrakietową. Ostatecznie, nie mógłby jednak pełnić roli bazy wojskowej. Na wypadek konieczności powstania takiej, zorganizowane zostanie zupełnie nowe lotnisko, nad którym prace mają być już zaawansowane. - Powstaje kolejne duże lotnisko, które w razie czego mogłoby być wykorzystane do lotów wojskowych i działań logistycznych - przekonywał TVP Info Marcin Horała. Pełnomocnik rządu przekazał, że obóz władzy chce, by w razie konieczności obrony kraju przed agresorem, pomoc sojusznicza w postaci amunicji, czy zaopatrzenia docierała do Polski tak szybko, jak to możliwe. Artykuły polecane przez Goniec.pl:"Tej chorobie trzeba zaradzić". Jarosław Kaczyński zapowiada kolejną reformę sądownictwa i uderza w prezydentaWypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Uczestnik: "Wbił się przodem, góra się przełamała"Wypadek autokaru w Chorwacji. Organizator pielgrzymki zdruzgotany. "Taka była wola Pana Boga"Źródło: tvp.info
Koalicja dwóch krwawych dyktatorów - Władimira Putina i Kim Dzong Una, zacieśnia się coraz bardziej. Przywódca Korei Północnej uznał niedawno za niepodległe państwa dwie okupowane przez Rosjan republiki w Ukrainie, teraz z kolei ma być chętny, by w zamian za dostawy energii i zboża zasilić szeregi rosyjskiej armii 100 tys. swoich żołnierzy. O niepokojących planach donoszą brytyjskie media.Po ponad pięciu miesiącach od rozpętania wojny w Ukrainie i braku ostatecznego rozstrzygnięcia Władimir Putin desperacko ima się wszelkich sposobów, by osiągnąć zamierzony cel.Rosyjski przywódca, znany z tego, że gdyby tylko mógł, podpisałby pakt z samym diabłem, jest coraz częściej lekceważony jest także przez partnerów, z którymi jeszcze do niedawna utrzymywał kontakty. Nic więc dziwnego, że w tej patowej postanowił sięgnąć po najcięższe działa i zaczął poważnie myśleć o sojuszu z Kim Dzong Unem.
Strona ukraińska podała informacje, iż w okolicach elektrowni jądrowej w Zaporożu doszło do wybuchów po rosyjskim ostrzale. Jak zaznaczono, jest to kolejna prowokacja państwa rosyjskiego, której celem jest wyłącznie zastraszenie Ukraińców i społeczności międzynarodowej. - Istnieje ryzyko wycieku - alarmuje Enerhoatom.
Władimir Putin od kilku miesięcy znajduje się w centrum zainteresowania światowych mediów. Rosyjski przywódca zdecydował się na bestialski atak na Ukrainę, po to, by skutecznie zdestabilizować sytuację międzynarodową. Chcąc wygrać rozpoczętą kampanię, zdecydował się na potworny ruch. W szeregach jego armii będą służyć skazani, lub sądzeni za poważne przestępstwa. Znajdują się oni m.in. w elitarnej rosyjskiej 45. brygadzie sił specjalnych.Nie jest żadną tajemnicą, że spora część Rosjan nie ma zamiaru ginąć w imię chorej ideologii Władimira Putina. Zdecydowana większość społeczeństwa w wieku poborowym nie chce się angażować w walkę na terenie Ukrainy, co z punktu widzenia imperialistycznych zapędów dyktatora jest niezwykle niekorzystne. By osiągnąć swój cel, Władimir Putin jest gotowy niemal na wszystko. Idealnie obrazuje to decyzja, która została wydana, po ty w skuteczny sposób niwelować ponoszone straty. Dyktator posunął się do werbowania skazanych lub sądzonych za ciężkie przestępstwa. Służą oni m.in. w elitarnej rosyjskiej 45. brygadzie sił specjalnych.
W specjalnym liście skierowanym do uczestników 10 Konferencji Przeglądowej Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej, Władimir Putin zwracał uwagę na równowagę atomową. Sposobność tę z kolei wykorzystał prezydent USA Joe Biden, który wydał oświadczenie nadmieniające o gotowości podjęcia negocjacji, wygasającego w 2026 r. traktatu o redukcji broni jądrowej. Czy zatem retoryka kremlowska złagodniała?Władimir Putin: "Wojny jądrowej nigdy nie należy rozpoczynać" We wspomnianym piśmie, prezydent Federacji Rosyjskiej podkreślił rzetelne wywiązywanie się jego państwa ze wszystkich traktatowych zapisów oraz podkreślał ich ważkość dla całego systemu światowego - W wojnie nuklearnej nie może być zwycięzców i taka wojna nie powinna się nigdy rozpocząć - pisał Putin. Czy jednak rzeczywiście słowa te porzucają groźby użycia taktycznej broni jądrowej i wracają do retoryki wzajemnego odstraszania?
Odkąd Władimir Putin rozpoczął wojnę w Ukrainie, wszyscy bacznie obserwują stan jego zdrowia, z nadzieją że wkrótce dyktator umrze. Z mediów wciąż dowiadujemy się o domniemanych chorobach i dolegliwościach, jednak najnowsze nagranie jest mocnym dowodem, że rosyjski prezydent ma poważne problemy ze zdrowiem.
Polska Agencja Wywiadu przechwyciła kolejne rozmowy Rosjan, którzy uczestniczą w walkach na terenie Ukrainy. - Putin siedzi w bunkrze i dyryguje, ale nie ma pojęcia o tym, co faktycznie się dzieje - twierdzą żołnierze wykonujący rozkazy dyktatora.Wypowiedzi żołnierzy jednoznacznie świadczą o tym, że dawno stracili już złudzenia i zdają sobie sprawę z rozdźwięku pomiędzy faktami a oficjalnymi doniesieniami Kremla. Rosjanin, który został podsłuchany przez Polaków, mówi wprost: "Propaganda u nas działa".
Władimir Putin od wielu miesięcy nieprzerwanie próbuje przejąć władzę w Ukrainie. Wielu ekspertów obawia się, że ewentualny sukces mógłby sprowokować prezydenta Rosji do ataków na kolejne kraje. O swój los martwią się między innymi Litwini.- Jestem przekonany, że jest do tego gotowy. Jedyne co go powstrzymuje, to brak pewności, że wszystko zakończy się po jego myśli - mówił w rozmowie z Newsweekiem członek paramilitarnego Związku Strzelców Litewskich Dariusz Litwinowicz.
Temperatura wokół Władimira Putina nie obniża się nawet na chwilę. Kontrowersyjny i krwawy dyktator jest na ustach całego świata nie tylko z powodu brutalnej agresji na Ukrainę, ale także z uwagi na fakt, że nie milkną doniesienia o jego złym stanie zdrowia. Według niektórych źródeł, z rosyjskim przywódcą jest już tak źle, że w ostatnim czasie potrzebował on pilnej nocnej interwencji lekarskiej.Saga dotycząca zdrowia Władimira Putina nie ma końca i zapewne jeszcze długo będzie kontynuowana przez oponentów bezlitosnego przywódcy. Po tym, jak prezydent Rosji najechał na Ukrainę, powodując śmierć tysięcy niewinnych ludzi, siejąc strach, biedę i wywołując światowe kryzysy, wiele osób wcale nie myśli o nim ciepło i liczy na to, że w plotkach dotyczących śmiertelnych chorób trawiących polityka jest choćby ziarno prawdy.
Żarty z Polaków bolą bardziej, gdy ich autorami są Rosjanie. Gubernator obwodu kaliningradzkiego postanowił to wykorzystać i zadrwił z nadwiślańskich problemów z węglem. W związku z transformacją energetyczną rosyjscy sąsiedzi łaskawie zaoferowali, że "rzucą" węgiel Polakom. Nie zabrakło wymownego epitetu.W czasie podróży roboczej gubernatora Antona Alichanowa po obwodzie kaliningradzkim padły słowa, które są kolejnym rozdziałem w przerzucaniu się obelgami między Rosją a Polską.Chociaż rząd i wierne PiS "Wiadomości TVP" deklarują, że węgiel będzie tańszy dzięki dopłatom, to władza zapomina dodać, że węgla może zwyczajnie zabraknąć. Deklaracja o "pomocy" doszła z nieoczekiwanego kierunku. Nie mogło obyć się bez uszczypliwości.
Władimir Putin ma poważny problem. Jego armia składająca się z wielu narodowości rozrywana jest przez wewnętrzne spory. Jak przekazują ukraińskie media, w miejscowości Tokmak doszło do pijackiej strzelaniny między oddziałami walczącymi po stronie rosyjskiej. Kadyrowcy i Buriaci upili się, a następnie zaczęli dyskutować o kwestiach narodowości.
Lech Wałęsa został oskarżony przez rosyjskich propagandystów z Kremla o nawoływanie do eksterminacji Rosjan. W jednym z programów ichniejszej telewizji Rossija 1 jeden z gości zaproponował ogłoszenie, w którym nagrodą będzie 5 milionów dolarów lub euro "za dostarczenie jego głowy".
Władimir Putin ma poważny problem. Spory procent Rosjan nie chce, by ich kraj kontynuował zbrodniczą operację na terenie okupowanej Ukrainy. - Aż 1/3 społeczeństwa opowiada się za natychmiastowym zakończeniem działań zbrojnych - poinformował niezależny portal Meduza, powołując się na sondaż przeprowadzony przez Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM). Czy opublikowane dane są powodem do niepokoju dla Władimira Putina?Rosyjska inwazja na sąsiednią Ukrainę trwa już od kilku miesięcy, a rosyjskie siły w dalszym ciągu nie są w stanie przełamać gigantycznego oporu obrońców. Rzekoma "operacja specjalna" się przedłuża, generując tym samym wiele problemów. Władimir Putin trzyma rękę na pulsie, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Dyktator jest świadomy, że jeden spektakularny błąd może być początkiem jego długiej, a także niezwykle oburzającej kariery politycznej. W tym celu on i jego ludzie kontrolują nastroje społeczne. Jego administracja zamówiła niedawno sondaż nastrojów publicznych. Do oficjalnego badania przeprowadzonego przez WCIOM pod koniec czerwca dotarł niezależny portal Meduza. Osobom, które były poddawane badaniu, zadawano jedno pytanie odnoszące się do aktualnej sytuacji międzynarodowej. - Jedni mówią, że działania wojenne na Ukrainie należy wstrzymać jak najszybciej. Inni uważają, że działań wojennych obecnie nie należy wstrzymywać. Który punkt widzenia jest pani/panu bliższy? Działacze Meduzy nie byli w stanie ustalić, ile osób wzięło udział w badaniu, aczkolwiek jego wyniki są zaskakujące. Wiadomo, że aż 30 procent ankietowanych odpowiedziało, że „działania wojenne na Ukrainie” należy „wstrzymać jak najszybciej”, 57 proc. chce, by działania były kontynuowane, a 13 procent badanych nie ma na ten temat żadnego zdania.
Aleksander Kwaśniewski niedawno odwiedził Ukrainę, gdzie udzielił wywiadu tamtejszej agencji informacyjnej Ukrinform. Były prezydent Polski zdradził, że Władimir Putin już 20 lat temu wspominał o odbudowie wielkiego rosyjskiego imperium.