Według danych wywiadu, oddziały rosyjskie wkroczyły na teren miasta Enerhodar w obwodzie zaporoskim. Agencja UNIAN, przekazała informację, iż okupanci mieli ze sobą samobieżne działa z wywieszoną błękitno-żółtą flagą. Strona ukraińska zwraca uwagę na planowaną prowokację, uderzającą w elektrownię jądrową.
Płonie rosyjska baza wojskowa Nowofedorowka na Krymie. Według relacji agencji Reutera świadkowie słyszeli eksplozje. Nieoficjalnie mówi się o tym, że to ukraińska strona przeprowadziła atak na bazę. Jeśli tak, byłaby to pierwsza próba odbicia okupowanego Krymu. Półwysep Krymski został zajęty przez Rosjan w 2014 roku i od tego czasu znajduje się pod okupacją. Rosyjska strona uznaje ten teren jako całkowicie swój, ale jako wyraz sprzeciwu, wiele państw zachodnich nie uznawało tej deklaracji i stawiało Krym oficjalnie w granicach Ukrainy.
Kreml poinformował Stany Zjednoczone, że podjął decyzję o zawieszeniu inspekcji w ramach traktatu nuklearnego START. - Moskwa pozostaje zobowiązana do przestrzegania wszystkich postanowień traktatu - deklaruje Siergiej Ławrow.Traktat nuklearny START nakłada na Rosję i Stany Zjednoczone limit rozmieszczenia 1550 strategicznych głowic jądrowych, a także określa środki ich przenoszenia. Umowa podpisana w 2010 roku wygasa za cztery lata. W ubiegłym tygodniu Joe Biden poinformował, że USA są gotowe do negocjacji w sprawie podpisania nowego traktatu.
Marcin Horała opowiedział w TVP Info o tym, jaką rolę spełnić ma Centralny Port Komunikacyjny w przypadku ewentualnego ataku Władimira Putina na Polskę. Poinformował również o tym, z czym liczyć musi się rosyjski prezydent. Krótko mówiąc, w opinii Marcina Horały, agresja na Polskę Putinowi się po prostu nie opłaca. Rosyjskie wojsko musiałoby bowiem spotkać się z silną odpowiedzią nie tylko naszej armii, ale również państw sojuszniczych. Co stałoby się jeśli Putin zaatakowałby Polskę? W związku z trwającą od kilku miesięcy agresją rosyjską w Ukrainie, wielu rodaków zastanawia się z pewnością, na ile bezpieczny jest nasz kraj, w kontekście bezpośredniego sąsiedztwa z zaatakowanym państwem. Z pewnością otuchy dodaje nam obecność w NATO i obietnice bezpośredniej ingerencji państw sojuszniczych w przypadku, gdyby Władimir Putin pewnego dnia zechciał naruszyć granice Sojuszu. Pieczątkę pod powyższą tezą postawił pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, Marcin Horała. W rozmowie z TVP Info przyznał, że rosyjski prezydent musiałby się liczyć ze zdecydowaną obroną Polski, nie tylko przez krajowe wojsko. - Potencjalny agresor, czyli Rosja, kalkulując ewentualny atak na Polskę, będzie musiał brać pod uwagę nie tylko, jakie siły polskie i sojusznicze znajdują się w naszym kraju, ale również uwzględnić, że w ciągu kilkudziesięciu godzin czy kilku dni, te siły mogłyby zostać radykalnie zwiększone - orzekł polityk. Rola CPK w przypadku ewentualnego ataku W związku z niedaleką odległością planowanego Centralnego Portu Komunikacyjnego od stolicy, w przekonaniu Marcina Horały, może on zapewniać ochronę przeciwlotniczą oraz przeciwrakietową. Ostatecznie, nie mógłby jednak pełnić roli bazy wojskowej. Na wypadek konieczności powstania takiej, zorganizowane zostanie zupełnie nowe lotnisko, nad którym prace mają być już zaawansowane. - Powstaje kolejne duże lotnisko, które w razie czego mogłoby być wykorzystane do lotów wojskowych i działań logistycznych - przekonywał TVP Info Marcin Horała. Pełnomocnik rządu przekazał, że obóz władzy chce, by w razie konieczności obrony kraju przed agresorem, pomoc sojusznicza w postaci amunicji, czy zaopatrzenia docierała do Polski tak szybko, jak to możliwe. Artykuły polecane przez Goniec.pl:"Tej chorobie trzeba zaradzić". Jarosław Kaczyński zapowiada kolejną reformę sądownictwa i uderza w prezydentaWypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Uczestnik: "Wbił się przodem, góra się przełamała"Wypadek autokaru w Chorwacji. Organizator pielgrzymki zdruzgotany. "Taka była wola Pana Boga"Źródło: tvp.info
Koalicja dwóch krwawych dyktatorów - Władimira Putina i Kim Dzong Una, zacieśnia się coraz bardziej. Przywódca Korei Północnej uznał niedawno za niepodległe państwa dwie okupowane przez Rosjan republiki w Ukrainie, teraz z kolei ma być chętny, by w zamian za dostawy energii i zboża zasilić szeregi rosyjskiej armii 100 tys. swoich żołnierzy. O niepokojących planach donoszą brytyjskie media.Po ponad pięciu miesiącach od rozpętania wojny w Ukrainie i braku ostatecznego rozstrzygnięcia Władimir Putin desperacko ima się wszelkich sposobów, by osiągnąć zamierzony cel.Rosyjski przywódca, znany z tego, że gdyby tylko mógł, podpisałby pakt z samym diabłem, jest coraz częściej lekceważony jest także przez partnerów, z którymi jeszcze do niedawna utrzymywał kontakty. Nic więc dziwnego, że w tej patowej postanowił sięgnąć po najcięższe działa i zaczął poważnie myśleć o sojuszu z Kim Dzong Unem.
Strona ukraińska podała informacje, iż w okolicach elektrowni jądrowej w Zaporożu doszło do wybuchów po rosyjskim ostrzale. Jak zaznaczono, jest to kolejna prowokacja państwa rosyjskiego, której celem jest wyłącznie zastraszenie Ukraińców i społeczności międzynarodowej. - Istnieje ryzyko wycieku - alarmuje Enerhoatom.
Władimir Putin od kilku miesięcy znajduje się w centrum zainteresowania światowych mediów. Rosyjski przywódca zdecydował się na bestialski atak na Ukrainę, po to, by skutecznie zdestabilizować sytuację międzynarodową. Chcąc wygrać rozpoczętą kampanię, zdecydował się na potworny ruch. W szeregach jego armii będą służyć skazani, lub sądzeni za poważne przestępstwa. Znajdują się oni m.in. w elitarnej rosyjskiej 45. brygadzie sił specjalnych.Nie jest żadną tajemnicą, że spora część Rosjan nie ma zamiaru ginąć w imię chorej ideologii Władimira Putina. Zdecydowana większość społeczeństwa w wieku poborowym nie chce się angażować w walkę na terenie Ukrainy, co z punktu widzenia imperialistycznych zapędów dyktatora jest niezwykle niekorzystne. By osiągnąć swój cel, Władimir Putin jest gotowy niemal na wszystko. Idealnie obrazuje to decyzja, która została wydana, po ty w skuteczny sposób niwelować ponoszone straty. Dyktator posunął się do werbowania skazanych lub sądzonych za ciężkie przestępstwa. Służą oni m.in. w elitarnej rosyjskiej 45. brygadzie sił specjalnych.
W specjalnym liście skierowanym do uczestników 10 Konferencji Przeglądowej Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej, Władimir Putin zwracał uwagę na równowagę atomową. Sposobność tę z kolei wykorzystał prezydent USA Joe Biden, który wydał oświadczenie nadmieniające o gotowości podjęcia negocjacji, wygasającego w 2026 r. traktatu o redukcji broni jądrowej. Czy zatem retoryka kremlowska złagodniała?Władimir Putin: "Wojny jądrowej nigdy nie należy rozpoczynać" We wspomnianym piśmie, prezydent Federacji Rosyjskiej podkreślił rzetelne wywiązywanie się jego państwa ze wszystkich traktatowych zapisów oraz podkreślał ich ważkość dla całego systemu światowego - W wojnie nuklearnej nie może być zwycięzców i taka wojna nie powinna się nigdy rozpocząć - pisał Putin. Czy jednak rzeczywiście słowa te porzucają groźby użycia taktycznej broni jądrowej i wracają do retoryki wzajemnego odstraszania?
Odkąd Władimir Putin rozpoczął wojnę w Ukrainie, wszyscy bacznie obserwują stan jego zdrowia, z nadzieją że wkrótce dyktator umrze. Z mediów wciąż dowiadujemy się o domniemanych chorobach i dolegliwościach, jednak najnowsze nagranie jest mocnym dowodem, że rosyjski prezydent ma poważne problemy ze zdrowiem.
Polska Agencja Wywiadu przechwyciła kolejne rozmowy Rosjan, którzy uczestniczą w walkach na terenie Ukrainy. - Putin siedzi w bunkrze i dyryguje, ale nie ma pojęcia o tym, co faktycznie się dzieje - twierdzą żołnierze wykonujący rozkazy dyktatora.Wypowiedzi żołnierzy jednoznacznie świadczą o tym, że dawno stracili już złudzenia i zdają sobie sprawę z rozdźwięku pomiędzy faktami a oficjalnymi doniesieniami Kremla. Rosjanin, który został podsłuchany przez Polaków, mówi wprost: "Propaganda u nas działa".
Władimir Putin od wielu miesięcy nieprzerwanie próbuje przejąć władzę w Ukrainie. Wielu ekspertów obawia się, że ewentualny sukces mógłby sprowokować prezydenta Rosji do ataków na kolejne kraje. O swój los martwią się między innymi Litwini.- Jestem przekonany, że jest do tego gotowy. Jedyne co go powstrzymuje, to brak pewności, że wszystko zakończy się po jego myśli - mówił w rozmowie z Newsweekiem członek paramilitarnego Związku Strzelców Litewskich Dariusz Litwinowicz.
Temperatura wokół Władimira Putina nie obniża się nawet na chwilę. Kontrowersyjny i krwawy dyktator jest na ustach całego świata nie tylko z powodu brutalnej agresji na Ukrainę, ale także z uwagi na fakt, że nie milkną doniesienia o jego złym stanie zdrowia. Według niektórych źródeł, z rosyjskim przywódcą jest już tak źle, że w ostatnim czasie potrzebował on pilnej nocnej interwencji lekarskiej.Saga dotycząca zdrowia Władimira Putina nie ma końca i zapewne jeszcze długo będzie kontynuowana przez oponentów bezlitosnego przywódcy. Po tym, jak prezydent Rosji najechał na Ukrainę, powodując śmierć tysięcy niewinnych ludzi, siejąc strach, biedę i wywołując światowe kryzysy, wiele osób wcale nie myśli o nim ciepło i liczy na to, że w plotkach dotyczących śmiertelnych chorób trawiących polityka jest choćby ziarno prawdy.
Żarty z Polaków bolą bardziej, gdy ich autorami są Rosjanie. Gubernator obwodu kaliningradzkiego postanowił to wykorzystać i zadrwił z nadwiślańskich problemów z węglem. W związku z transformacją energetyczną rosyjscy sąsiedzi łaskawie zaoferowali, że "rzucą" węgiel Polakom. Nie zabrakło wymownego epitetu.W czasie podróży roboczej gubernatora Antona Alichanowa po obwodzie kaliningradzkim padły słowa, które są kolejnym rozdziałem w przerzucaniu się obelgami między Rosją a Polską.Chociaż rząd i wierne PiS "Wiadomości TVP" deklarują, że węgiel będzie tańszy dzięki dopłatom, to władza zapomina dodać, że węgla może zwyczajnie zabraknąć. Deklaracja o "pomocy" doszła z nieoczekiwanego kierunku. Nie mogło obyć się bez uszczypliwości.
Władimir Putin ma poważny problem. Jego armia składająca się z wielu narodowości rozrywana jest przez wewnętrzne spory. Jak przekazują ukraińskie media, w miejscowości Tokmak doszło do pijackiej strzelaniny między oddziałami walczącymi po stronie rosyjskiej. Kadyrowcy i Buriaci upili się, a następnie zaczęli dyskutować o kwestiach narodowości.
Lech Wałęsa został oskarżony przez rosyjskich propagandystów z Kremla o nawoływanie do eksterminacji Rosjan. W jednym z programów ichniejszej telewizji Rossija 1 jeden z gości zaproponował ogłoszenie, w którym nagrodą będzie 5 milionów dolarów lub euro "za dostarczenie jego głowy".
Władimir Putin ma poważny problem. Spory procent Rosjan nie chce, by ich kraj kontynuował zbrodniczą operację na terenie okupowanej Ukrainy. - Aż 1/3 społeczeństwa opowiada się za natychmiastowym zakończeniem działań zbrojnych - poinformował niezależny portal Meduza, powołując się na sondaż przeprowadzony przez Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM). Czy opublikowane dane są powodem do niepokoju dla Władimira Putina?Rosyjska inwazja na sąsiednią Ukrainę trwa już od kilku miesięcy, a rosyjskie siły w dalszym ciągu nie są w stanie przełamać gigantycznego oporu obrońców. Rzekoma "operacja specjalna" się przedłuża, generując tym samym wiele problemów. Władimir Putin trzyma rękę na pulsie, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Dyktator jest świadomy, że jeden spektakularny błąd może być początkiem jego długiej, a także niezwykle oburzającej kariery politycznej. W tym celu on i jego ludzie kontrolują nastroje społeczne. Jego administracja zamówiła niedawno sondaż nastrojów publicznych. Do oficjalnego badania przeprowadzonego przez WCIOM pod koniec czerwca dotarł niezależny portal Meduza. Osobom, które były poddawane badaniu, zadawano jedno pytanie odnoszące się do aktualnej sytuacji międzynarodowej. - Jedni mówią, że działania wojenne na Ukrainie należy wstrzymać jak najszybciej. Inni uważają, że działań wojennych obecnie nie należy wstrzymywać. Który punkt widzenia jest pani/panu bliższy? Działacze Meduzy nie byli w stanie ustalić, ile osób wzięło udział w badaniu, aczkolwiek jego wyniki są zaskakujące. Wiadomo, że aż 30 procent ankietowanych odpowiedziało, że „działania wojenne na Ukrainie” należy „wstrzymać jak najszybciej”, 57 proc. chce, by działania były kontynuowane, a 13 procent badanych nie ma na ten temat żadnego zdania.
Aleksander Kwaśniewski niedawno odwiedził Ukrainę, gdzie udzielił wywiadu tamtejszej agencji informacyjnej Ukrinform. Były prezydent Polski zdradził, że Władimir Putin już 20 lat temu wspominał o odbudowie wielkiego rosyjskiego imperium.
Alina Kabajewa, podejrzewana o bycie nieformalną partnerką Władimira Putina, ma spodziewać się dziecka. Jego ojcem jest podobno rosyjski prezydent, a co więcej - nie będzie to pierwszy potomek pary. Czy najbardziej znienawidzony człowiek na świecie po raz kolejny zostanie ojcem? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że doniesienia mogą okazać się prawdziwe. Władimir Putin tatą. Po raz kolejny Ile dzieci tak naprawdę ma Władimir Putin? Na to pytanie odpowiedzi nie zna prawdopodobnie również on sam. Media od jakiegoś czasu prześcigają się w coraz dokładniejszych obliczeniach ilości członków rodziny rosyjskiego prezydenta. 69-letni polityk ma na pewno dwie córki: Marię i Katerinę, pochodzące ze związku z jego pierwszą żoną. Mówi się jednak również o trzeciej, która miała być owocem namiętności dzielonej ze studentką utrzymującą się z pracy sprzątaczki. Jak mówi się (wciąż nieoficjalnie) Władimir Putin od jakiegoś czasu spotyka się ze znaną rosyjską gimnastyczką Aliną Kabajewą. Związek był tak intensywny, że również przynieść miał potomstwo. Spekuluje się, że dzieci ze sportsmenką rosyjski prezydent może mieć nawet czworo, z czego dwoje to bliźnięta. Z najnowszych doniesień brytyjskiego brukowca "The Sun" wynika, że w drodze jest kolejne. Nowe dziecko rosyjskiego tyrana "Generał SVR", kanał, którego właścicielem ma być rzekomo osoba związana z rosyjską Służbą Wywiadu Zagranicznego miał donieść o ciąży Aliny Kabajewej. Co więcej, spodziewane dziecko ma być dziewczynką. Jeśli wierzyć informacjom, na które powołuje się brytyjski brukowiec, Władimir Putin nie jest zbyt rozentuzjazmowany. Twierdzić ma, że ma już "wystarczająco dużo dzieci" a "zwłaszcza córek". Wydaje się, że obecny czas nie jest dobrym momentem na przyjście na świat nowego dziecka rosyjskiego prezydenta. Polityk ma wystarczająco dużo problemów na głowie (i słusznie - sam je sobie zapewnił) i ciężko wyobrazić go sobie dziś przy kołysce i pieluszkach. Artykuły polecane przez Goniec.pl:Poznali się dzięki „Rolnik szuka żony”, wczoraj wzięli ślub. Marta Manowska będzie zachwyconaMałgorzata Rozenek pokazała, co trzyma w garażu. Majdan miał problem, by zaparkować samochódCórka Michała Wiśniewskiego zaskakuje na Instagramie. Zamieściła wideo z łóżkaŹródło: fakt.pl
Zdjęcie z Władimirem Putinem ponownie podbija sieć. W czwartek rosyjski przywódca spotkał się z przedstawicielami kierownictwa Dumy Państwowej, z którymi zasiadł przy ogromnym stole. Dyktatora dzielił od jego rozmówców ogromny dystans, podobny do tego, jaki zachowywał on podczas wcześniejszych rozmów m.in. z Emmanuelem Macronem. Absurdalny obrazek w prześmiewczy sposób skomentował doradca szefa MSW Ukrainy.Będący na ustach całego świata od ponad czterech miesięcy Władimir Putin nie ma ostatnio nadzwyczajnie dobrego okresu. Nie dość, że boryka się z problemami zdrowotnymi i kryzysem w relacji z długoletnią kochanką, to jeszcze zamiast z pożądaną estymą i powagą spotyka się raczej z licznymi upokorzeniami i kpinami.Po tym, jak bezczelnie zaatakował Ukrainę i wypowiedział wojnę całemu demokratycznemu światy, jedynym środowiskiem, w którym może jeszcze wzbudzać jakikolwiek respekt jest jego własne otoczenie, z którym spotkał się w czwartek podczas narady kierownictwa Dumy Państwowej. Niestety, gdy tylko Kreml opublikował oficjalne zdjęcia z wydarzenia, internauci znaleźli kolejny powód do naigrywania się z despoty.
Bernie Ecclestone to były szef Formuły 1 i kontrowersyjny multimiliarder, o którym zrobiło się głośno, gdy poślubił młodszą o 45-lat Fabianę Flosi. Dwa lata temu para doczekała się dziecka i, wbrew założeniom opinii publicznej, wciąż jest razem. Ostatnio przyłapano ich w drodze na pokład prywatnego jachtu.
Władimir Putin podjął niezwykle ważną decyzję w kontekście dalszych walk na terenie okupowanej Ukrainy. Prezydent Rosji zarządził wstrzymanie operacji, a także ograniczenie działań wojska do tych na małą skalę. Wszystko po to, by zreorganizować armię, a także dać chwilę odpoczynku zmęczonym siłom. Eksperci nie mają najmniejszych wątpliwości, Kreml chce wprowadzić w życie nowy, niezwykle przebiegły plan.Pierwszy raz od 133 dni wojny, Federacja Rosyjska nie ogłosiła jakichkolwiek zdobyczy terytorialnych będących następstwem bezprecedensowego ataku na Ukrainę. Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) łączy taki stan rzeczy z przerwą operacyjną armii rosyjskiej. Po zdobyciu cennego Lisiczańska, żołnierze Putina regenerują siły, po to, by w najbliższych dniach zintensyfikować swoje działania na ukraińskim froncie. Warto podkreślić, że decyzja Putina o "odpoczynku" miała zostać podjęta w trosce o członków wyczerpanej armii. Sam przywódca miał apelować, by jego "chłopacy" mogli odpocząć przed trudami dalszej kampanii na terenie Ukrainy.Informacja o zmniejszeniu intensywności działań została przekazana bezpośrednio do szefa Ministerstwa Obrony Rosji, Siergieja Szojgu, który ma bezwzględnie wykonać powierzone zadanie.
Kolejne kłopoty zawisły nad Władimirem Putinem. Tym razem wcale nie chodzi o problemy ze zdrowiem czy kolejną porażkę w Ukrainie, a o relację z jego domniemaną kochanką Aliną Kabajewą. Choć długo ukrywany związek kwitł w najlepsze, od jakiegoś czasu do raju zawitał kryzys. Zdaniem autorów profilu General SVR na Telegramie, powodem ochłodzenia relacji jest niezadowolenie z faktu, że wkrótce powiększyć ma się klan potomków dyktatora.Problemów z utrzymaniem kolejnego potomka raczej mieć nie będzie, a wychowaniem i tak zajmie się zapewne matka. Mimo tego, Władimir Putin wcale nie cieszy się z faktu, że jego kochanka Alina Kabajewa jest w kolejnej ciąży i postanowił ukarać dotychczasową sympatię w mało elegancki, aczkolwiek dotkliwy sposób.
Szaleństwo w otoczeniu Władimira Putina. Dyktator tak bardzo obawia się zachorowania na koronawirusa, że swoje fobie przenosi na rzesze ludzi dookoła siebie, znacznie ograniczajac ich wolność. Jak donosi BBC, aby móc spotkać się z despotą, trzeba przejść długą kwarantannę, test PCR i wykonać badanie na obecność przeciwciał oraz licznych schorzeń i pasożytów.Władimir Putin już kompletnie postradał zmysły. To, że jest szaleńcem, udowadnia już od dawna wygłaszając absurdalne przemówienia, czy dokonując ataku na Ukrainę, w której mimo porażek, kontunuuje swoją brutalną wojnę nie licząc się z żadnymi kosztami, ale najnowsze doniesienia brytyjskich mediów każą sądzić, że z dyktatorem jest o wiele gorzej niż podejrzewano.
Kiedy zakończy się krwawa wojna w Ukrainie? Głos w tej sprawie zabrał sam Władimir Putin. Co ciekawe, według rosyjskiego dyktatora "operacja specjalna" przebiega zgodnie z jego planem.
Władimir Putin podjął nową decyzję dotyczącą wojny w Ukrainie. Może się okazać, że konflikt, który w ostatnim czasie stracił rozpęd, znów go nabierze. Wszystko przez ostatnie wydarzenia związane z obwodem ługańskim i jego rzekomym zajęciem przez Rosjan. Strona ukraińska dotychczas zaprzeczała, że taka sytuacja miała miejsce. Wschodnia strona Ukrainy wciąż w większości zajęta jest przez rosyjskie wojska, którym ofensywa nie idzie zbyt szybko. Ukraińska armia jest rozstawiona niemal na całej długości, co jednak osłabia jej potencjał bojowy. Żołnierze okupowanego kraju starają się odzyskiwać kontrolę metodycznie od północy, wyrzucając powoli z zajętych wcześniej obszarów Rosjan.
Pożar wybuchł na szczycie jednego z najwyższych wieżowców w samym centrum Moskwy. Według relacji niezależnego serwisu Nexta chodzi o jedną ze słynnych wież "Capital Towers", które od kilku lat są wizytówkami tamtejszej dzielnicy biznesowej. Agencja TASS dodała, że płomienie pojawiły się na najwyższych kondygnacjach budynku, który jest w trakcie budowy. Nagrania z miejsca zdarzenia obiegły media społecznościowe na całym świecie.Niebo nad Moskwą spowiły czarne kłęby dymu. Wszystko z powodu niezwykle groźnego incydentu, który wybuchł w samym centrum rosyjskiej stolicy. Według rosyjskich agencji informacyjnych pożar wybuchł w niedokończonym wieżowcu, który wchodzi w skład kompleksu mieszkalnego Capital Towers. Ogień miał pojawić się na jednym z wyższych pięter budynku i szybko rozprzestrzenił się na inne kondygnacje. Jak podała agencja TASS, główną przyczyną incydentu było zapalenie się fragmentu rusztowania. Na miejscu przez wiele godzin pracowały służby ratunkowe, które były zmuszone do walki z potężnym żywiołem. Z informacji przekazanych przez lokalne źródła, sytuacja została już opanowana. Nikomu nic się nie stało.🔥One of the "Capital Towers" burns in the center of #MoscowEmergency services arrived on the scene of the accident. According to preliminary data, the fire at Moscow City's Capital Towers started on the roof of the building. pic.twitter.com/h5qPR3wiGp— NEXTA (@nexta_tv) July 3, 2022 Rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, które w swojej wydało lakoniczny komunikat dotyczący zaistniałego zdarzenia. W oficjalnej notatce podkreślono, że moskiewscy strażacy sprawdzają zgłoszenie.
Trwają krwawe walki w Ukrainie. Rosjanie bez żadnych skrupułów atakują ukraińskie obiekty wojskowe i cywilne i powoli posuwają się naprzód we wschodnich regionach okupowanego kraju. Mimo tego duch Ukraińców nie gaśnie, a tamtejsza armia próbuje zadawać wrogowi bolesne ciosy. Ostatniej nocy udało się przeprowadzić z sukcesem nalot na rosyjską bazę wojskową w Melitopolu.To już kolejne w ostatnich dniach poważne upokorzenie dla żołnierzy Władimira Putina. Po tym, jak wyzwolono będącą symbolem ukraińskiego oporu Wyspę Węży i zmuszono Rosjan do odzierającej ich z resztek godności pośpiesznej ewakuacji, tym razem w proch obrócono jedną z ich baz, z której również uciekali w popłochu.
Władimir Putin został upokorzony? W sieci pojawiło się wideo z jego wizyty na Szczycie Kaspijskim. Prezydent Rosji nie wygląda na nim dobrze. Być może prawdą jest to, że Putin wcale nie chciał się tam pojawiać. Jaki mógł mieć powód?Od 24 lutego Władimir Putin nie wyjeżdżał poza Rosję. Oprócz sytuacji, w których rzeczywiście nie korzystał z zaproszeń, trzeba uwzględnić przede wszystkim te, w którym zaproszeń na międzynarodowe spotkania nie otrzymywał.