Część klientów sklepów otrzyma niedługo mandat w wysokości 500 złotych. Policja zapowiada wzmożone kontrole. Funkcjonariusze będą sprawdzać respektowanie obowiązku zakrywanie ust oraz nosa. Wystarczy, że wchodząc do sklepu, nie założysz maseczki ochronnej i możesz liczyć się ze sporym wydatkiem.Coraz częściej w sklepach zauważyć można osoby bez maseczek ochronnych. Uwagę zaczęli zwracać na to ludzie zasłaniający usta i nos. Głównie ze względu na nagły wzrost dziennych zakażeń koronawirusem.- Wchodząc do sklepu w maseczce, czuję się jak frajer, ludzie patrzą na mnie jak na kosmitę - napisał do "Gazety Wyborczej" pan Jacek z Rzeszowa, czytelnik.- Zasłanianie ust i nosa w przestrzeniach zamkniętych jest obowiązkowe w całym kraju - czytamy w komunikacie Ministerstwa Zdrowia dostępnym na rządowej stronie internetowej.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Wiele wskazuje na to, że rząd szykuje podwyżkę akcyzy. Podatek nałożony na alkohol ma wzrosnąć o nawet 10 procent w 2022 roku, a przez kolejne lata, co roku ma rosnąć o 5 procent, aż do 2027 roku. Resort finansów przekazał w komunikacie, że w następnym roku półlitrowa butelka wódki ma kosztować około o 1,50 zł więcej. Podwyżka ma dotknąć też papierosy.Jak przekazało Ministerstwo Finansów, po podwyższeniu akcyzy w 2022 roku w przypadku butelki wina stawka będzie wyższa o 16 gr, natomiast paczki papierosów – 30 gr. Prace legislacyjne wskazują na to, że drożej zapłacimy za wyroby uznawane za używki, czyli alkohol etylowy, wino, piwo, napoje fermentowane z wyłączeniem cydru i perry (alkohol z gruszek), papierosy oraz tytoń do palenia.Do ostatniej zmiany akcyzy alkoholi i tytoniu doszło 1 stycznia 2020 roku. Wówczas została podwyższona o 10 procent. Ministerstwo Finansów niedawno wydało komunikat, z którego wynika, że w następnym roku Polacy mogą spodziewać się kolejnych podwyżek i również wyniosą one 10 procent.– Główna zmiana to podniesienie akcyzy na używki (alkohole i papierosy) o 10 proc. i zaproponowanie Mapy Akcyzowej, czyli postulowanego przez rynek harmonogramu zmian stawek podatku na kolejne lata – po 5 proc. rdr w latach 2023-2027 (w przypadku alkoholu) oraz po 10 proc. w latach 2023-2027 (w przypadku papierosów, tytoniu do palenia i wyrobów nowatorskich) – przekazał resort.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Skoro jest tak dobrze, jak mówi prezes Glapiński, to trudno też zrozumieć, dlaczego stoją pensje w sferze budżetowej, a rząd Zjednoczonej Prawicy, śladem swoich poprzedników z koalicji PO-PSL, nie podnosi pensji wszystkim pracownikom sektora publicznego, a jedynie dorzuca wybranym branżom, aby spacyfikować protesty społeczne. Systemowych podwyżek nie ma, choć w czasie epidemii koronawirusa pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Krajowej Administracji Skarbowej, medycy czy pracownicy socjalni zostali obciążeni nowymi obowiązkami. Niestety nie przełożyło się to na wzrost ich wynagrodzeń. Tego typu wypowiedzi są nie tylko nieprawdziwe, ale wyjątkowo bulwersujące. Szef NBP, sam zarabiający blisko 100 tys. zł miesięcznie, powinien być świadomy problemów płacowych dużej części społeczeństwa, jak też narastających patologii na rynku pracy i tendencji kryzysowych.Patologie na rynku pracy dotyczą nie tylko poziomu płac. Okazuje się bowiem, że wbrew obietnicom partii rządzącej, w ciągu ostatnich lat wzrosła w Polsce skala niestandardowego zatrudnienia, co dotyczy nie tylko firm prywatnych, ale też spółek skarbu państwa takich jak TVP czy PLL LOT, gdzie wymuszone samozatrudnienie dotyczy tysięcy pracowników. Umowy śmieciowe są obecne nawet w takich branżach jak górnictwo, ochrona zdrowia czy edukacja, a rząd nie robi nic, aby ograniczyć olbrzymią skalę omijania prawa pracy.Wyjątkowo bałamutnie brzmią też słowa Glapińskiego, biorąc pod uwagę klęskę, jaką Polska ponosi w walce z koronawirusem. Należymy do krajów o najwyższym wskaźniku nadwymiarowych zgonów w Unii Europejskiej i niestety rząd nie zrobił praktycznie nic, aby odwrócić negatywne trendy. Ani w kolejnych tarczach antykryzysowych, ani w Polskim Ładzie, ani nawet w Krajowym Planie Odbudowy ochrona zdrowia nie została uznana za priorytet dla polskich władz.Konkludując, słowa Glapińskiego to nawet nie manipulacja czy wyolbrzymienie istniejących trendów, ale bezczelne kłamstwo. Prezes Banku Centralnego, który nie ma kontaktu z rzeczywistością, powinien możliwie szybko stracić stanowisko.Prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński wprowadził rządową propagandę na nowy poziom absurdu i bezczelności. Oto bowiem ogłosił, że mamy obecnie do czynienia z „cudem polskiej gospodarki”. „Płaca minimalna się podniosła niesamowicie, wyeliminowaliśmy skrajną biedę. Od czasów rozbiorów nie mieliśmy takich sukcesów” – stwierdził Glapiński.Zgodnie z ostatnimi danymi Głównego Urzędu Statystycznego skala bezwzględnego ubóstwa w 2020 r. wzrosła w porównaniu z 2019 r. z 4,2% do 5,2%, czyli o ponad 20%. GUS zwraca uwagę, że skala ubóstwa w ubiegłym roku była wyższa niż w 2016 r., gdy wynosiło ono 4,9%. W 2020 r. doszło też do skokowego wzrostu ubóstwa dzieci. W porównaniu z 2019 r. skala skrajnej biedy dzieci zwiększyła się z 4,5% do 5,9%. Warto przypomnieć, że gdy Prawo i Sprawiedliwość przejmowało władzę, obiecywało likwidację ubóstwa najmłodszych. Tymczasem w 2016 r. poniżej granicy bezwzględnego ubóstwa żyło 5,8% dzieci. A zatem w ciągu ostatnich czterech lat nie tylko nie zlikwidowano biedy dzieci, ale wręcz jej skala zwiększyła się. Innymi słowy okazało się, że kluczowe programy PiS w zwalczaniu ubóstwa są kompletnie nieskuteczne.Za rządów Zjednoczonej Prawicy pogarsza się też jakość szkolnictwa i ochrony zdrowia, co sprawia, że następuje pełzająca prywatyzacja usług publicznych. W związku z coraz bardziej ograniczonym dostępem do publicznej edukacji i opieki medycznej, społeczeństwo ponosi coraz większe wydatki na prywatne korepetycje i wizyty lekarskie w prywatnych gabinetach. Mamy też do czynienia z wydłużeniem się trwania spraw sądowych, a zatem również system sprawiedliwości funkcjonuje coraz gorzej. Okazuje się też, że Polakom coraz trudniej jest kupić mieszkanie. Ceny mieszkań rok do roku wzrosły w drugim kwartale 2021 r. o ponad 11%, a Indeks Dostępności Mieszkań jest najniższy od 2015 r.Prezes NBP myli się również odnośnie wzrostu płacy minimalnej. Warto przypomnieć, że tuż przed ostatnimi wyborami Jarosław Kaczyński obiecywał, że w 2020 r. płaca minimalna wyniesie 3000 zł, a w 2023 r. 4000 zł brutto. Jaka jest prawda? Daleka od obietnic. Już rok po kolejnych wygranych wyborów okazało się, że prezes kłamał. W 2020 r. płaca minimalna wynosiła 2600 zł, w 2022 r. ma wynieść 3010 zł. Rozziew między deklaracjami i faktami jest coraz większy. Warto przypomnieć, że wzrost o 210 zł w 2022 r. będzie o zaledwie o 25 zł wyższy niż to wynika z minimalnego wzrostu wynikającego z ustawy. Innymi słowy rząd okazał się wyjątkowo mało hojny dla pracowników. Nie tylko złamał swoje obietnice, ale też nie zaproponował prawie nic ponad podwyżkę wynikającą z ustawy. Na dodatek w ostatnich latach wzrósł odsetek pracowników, których miesięczne dochody wynoszą co najwyżej płacę minimalną, i dotyczy to między innymi instytucji państwowych. Tymczasem poziom inflacji zbliża się do 6,0%, a w najbliższych miesiącach mają być kolejne wzrosty cen energii, które uderzą w największym stopniu w osoby o najniższych dochodach.Wreszcie, warto zwrócić uwagę, że z „cudów” Glapińskiego w coraz mniejszym stopniu korzystają osoby o niskich dochodach, ponieważ w ostatnich latach następuje szybki wzrost nierówności społecznych. O ile pod koniec rządów PO-PSL i na początku władzy PiS spadały nierówności dochodowe mierzone wskaźnikiem Giniego, o tyle w 2018 r. trend spadkowy został zahamowany, a od 2019 r. szybko rosną nierówności społeczne. W 2020 r. wskaźnik nierówności był już wyższy niż w 2016 r. i bliski poziomowi z 2015 r.
Z najnowszego sondażu wynika, że aż 89% Polek i Polaków odczuwa skutki inflacji. Dodatkowo, większość z nich wybrało odpowiedź "zdecydowanie tak". Ankietowani, zdaniem których wzrost cen nie jest tak odczuwalny, to głównie wyborcy PiS. Specjaliści podkreślają, że ceny nie spadną również w 2022 roku. Warto zauważyć, że ostatni raz z tak wysoką inflacją zetknęliśmy się na początku XX w.
Na środowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej (RPP), pierwszy raz o prawie półtora roku, podwyższyła stopy procentowe. Skutki tej decyzji odczują osoby, które posiadają kredyty w złotówkach. Eksperci sektora finansowego nie kryją zaskoczenia.Decyzja szefa NBP Adama Glapińskiego zaskoczyła jednakowo specjalistów, jak i internautów. Żaden ekonomista, który wziął udział w ankiecie PAP Biznes, nie spodziewał się podwyższenia stóp procentowych już na początku października.
Rok 2022 zapowiada się bardzo dobrze dla emerytów. Po wprowadzeniu zmian zakładanych w Polskim Ładzie seniorzy dostaną rekordowo wysokie świadczenia emerytalne i zyskają nawet kilka tysięcy złotych.W tym roku emeryci cieszyć się mogli nie tylko trzynastą, ale i czternastą emeryturą. Dla wielu z nich stanowiło to potrzebny zastrzyk gotówki, gdyż część seniorów ledwo wiąże koniec z końcem. Wszystko wskazuje jednak na to, że w roku 2022 będzie jeszcze lepiej, gdyż najstarsi obywatele znacznie skorzystają na reformach polskiego obozu rządzącego.
Utrzymanie rządu kosztuje Polaków coraz większe pieniądze. Po niedawnych podwyżkach urzędnicy państwowi nie mogą narzekać na wysokość pensji. Nic dziwnego, że po stanowiska w ministerstwach ustawiają się kolejki do prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Wicepremier musi dbać o koalicjantów, by nie stracić wśród nich poparcia i – co za tym idzie – większości w sejmie, która nie jest już tak wyraźna.Członkowie obecnego rządu w rozmowie z mediami sami przyznają, że utrzymanie urzędników państwowych może być najdroższe w historii. Niektórzy przeczuwają, że powstanie nowych ministerstw to tylko kwestia czasu. Chętnych na stanowiska ministrów i wiceministrów po wprowadzeniu podwyżek nie brakuje.Na lamach portalu Wirtualna Polska wypowiedziały się osoby związane z rządem, które dostrzegli, że „koalicjanci poczuli krew” i w zamian za poparcie partii rządzącej liczą otrzymanie dobrze płatnych stanowisk. Z wypowiedzi polityków wynika, że Jarosław Kaczyński ulega coraz liczniejszym naciskom. Gra toczy się o utrzymanie większości w sejmie.– Budżety ministerstw jeszcze wzrosną, powstają coraz to nowe fundusze w ramach poszczególnych działów w rządzie, operujące ogromnymi pieniędzmi, budżet Kancelarii Premiera rośnie z roku na rok. To może być najdroższy rząd w historii. Każdy chce coś dostać, a presja na prezesa rośnie – powiedział jeden z członków rządu Wirtualnej Polsce.Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tegoroczni studenci pierwszego roku będą mogli skorzystać z nowego programu zachwalanego przez Przemysława Czarnka. Ministerstwo Edukacji i Nauki (MEiN) wyda na niego około 36 mln złotych. Już teraz po pieniądze na specjalne zajęcia wyrównawcze dla pierwszoroczniaków zgłosiło się 170 uczelni wyższych w całym kraju, zarówno te prywatne, jak i publiczne.- Koszty przeprowadzenia przez uczelnie dodatkowych zajęć dla studentów zostaną sfinansowane przez MEiN. Na ten cel przeznaczamy ok. 36 mln zł - przekazał resort edukacji we wtorek 5 października.Przemysław Czarnek zorganizował konferencję informująca o specjalnym programie. Jest ono skierowane do studentów pierwszego roku i związane jest bezpośrednio z nauką zdalną w ostatnich semestrach.
Niebezpiecznik poinformował o niepokojących SMS-ach, jakie otrzymują klienci banku Millennium. Wynika z nich, że ktoś próbował dokonać z ich kart transakcji w sklepach Media Markt na kwotę 100 zł. Warto mieć się na baczności. Internetowi hakerzy próbujący wyłudzić nasze pieniądze są coraz bardziej przebiegli. Tajemnicze SMS-yJak informuje serwis Niebezpiecznik.pl, w ostatnim czasie doszło do kilkudziesięciu nieuzasadnionych obciążeń kart bankowych klientów banku Millennium. To prawdopodobnie efekt działania hakerów. Osoby posiadające konta w banku otrzymują wiadomości SMS z informacją o dokonywanej transakcji na kwotę 100 zł. Wysyłane jest również hasło do potwierdzenia płatności. Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo Wszystkie osoby, które spotkały się z tą sytuacją, dokonywały już wcześniej zakupów w sieci Media Markt. Apel o ostrożność Klienci, którzy otrzymali tego rodzaju SMS, powinni niezwłocznie sprawdzić status swojego konta. Należy uważnie odnotować, czy nie zniknęły z niego żadne środki. W przypadku podejrzenia padnięcia ofiarą oszustwa, konieczny jest bezpośredni kontakt z przedstawicielem placówki bankowej. Niebezpiecznik ostrzega, że sprawa może nie dotyczyć jedynie banku Millenium. Pojawiły się informacje, że do incydentów mogło dojść również wśród klientów innych instytucji bankowych. Nie byłby to zresztą pierwszy w ostatnim czasie raz, gdy hakerzy próbują wykraść fundusze klientów. Podejrzane SMS-y o zgubionym portfelu, potrzebie autoryzowania płatności, czy wygranych konkursach, które przekierowywały do aplikacji wykradających pieniądze z kont, otrzymywało już wiele osób korzystających z usług bankowych. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Sejm przegłosował, urząd będzie monitorował paragonyKrzysztof Krawczyk Junior chce udowodnić niedyspozycję ojca przy podpisywaniu testamentuNie żyje Zbigniew Pacelt, polski sportowiec i politykJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: niebezpiecznik.pl, warszawawpigulce.pl
W ciągu roku ceny żywności i napojów alkoholowych wzrosły o 5,8 proc, drożeje jednak jeszcze więcej rzeczy. Częstochowski radny, Sebastian Trzeszkowski, pokazał dwa paragony za tę samą ilość paliwa. Różniły się tylko daty zakupu oraz kwota, jaką trzeba zapłacić na stacji za litr paliwa. Internauci bardzo szybko zaczęli drwić z galopujących podwyżek.54,2 l oleju napędowego w 2020 roku oraz 52,4 l paliwa w 2021 roku. Nieznaczna różnica w zakupionej ilości, jednak kwota do zapłacenia przy kasie zdecydowanie inna.Sebastian Trzeszkowski zamieścił na Facebooku zdjęcie dwóch paragonów, których wydanie dzieli 12 miesięcy. Pokazał, jak szybko i mocno wzrosły ceny paliwa.
Zakupy nie będą już kwestią prywatną każdego z nas? Opozycja formułuje takie zarzuty w związku z nowymi regulacjami wprowadzanymi przez "Polski Ład". Do skarbówki w czasie rzeczywistym trafiać będą informacje z terminali płatniczych. Urzędnicy będą mieli wgląd do danych z paragonów, a te dodatkowo będą powiązane z numerami kart płatniczych.Od 1 lipca 2022 roku popularność gotówki w czasie robienia zakupów może wzrosnąć. Powodem będzie obawa o śledzenie przez skarbówkę."Polski Ład" wprowadzany przez Prawo i Sprawiedliwość właśnie od 1 lipca 2022 roku zobowiązuje przedsiębiorców do tego, by kasy fiskalne były w pełni zintegrowane z terminalami płatniczymi. Co to dokładnie znaczy?Rządzący nakładają taki obowiązek na wszystkich, których terminale współpracują z Centralnym Repozytorium Kas. To organ podlegający Krajowej Administracji Skarbowej. Do jej szefa trafiają dane dotyczące sprzedaży, które zapisywane są w pamięci urządzeń ze sklepów w całej Polsce.
Podatkowe zmiany, które ma objąć Polski Ład, będą dotyczyły nie tylko przedsiębiorców i pracowników, ale także i emerytów. W związku z wielką reformą, która została już uchwalona przez Sejm, seniorzy będą mogli liczyć nawet na dodatkowe 187 złotych miesięcznie. Nie wszyscy jednak skorzystają na zmianach.Wejście w życie Polskiego Ładu będzie miało znaczny wpływ zarówno na pensje, jak i emerytury. Warto przypomnieć, że zadniem rządu nawet 17 miliardów złotych rocznie ma zostawać w kieszeniach Polaków po wprowadzeniu największej od lat reformy podatkowej. Dziennikarze portalu Fakt sprawdzili, kto i ile będzie mógł skorzystać na zmianach.Przed uchwaleniem reformy politycy partii rządzącej podkreślali, że Polski Ład będzie oznaczał poprawę życia między innymi osób z niskimi emeryturami oraz wynagrodzeniami. Obywatele, którzy pobierają do 2500 złotych brutto w ramach świadczeń, nie zapłacą podatku PIT.
ZUS przekazał dobre wiadomości emerytom. Rozpoczęło się wypłacanie emerytur wraz z wyrównaniem od czerwca tego roku. Pierwsi seniorzy otrzymali już świadczenia wysłane przez urząd. Tysiące Polaków nie musiało składać żadnych wniosków. O nowym przeliczaniu środków poinformowała profesor Gertruda Uścińska.Seniorzy nie musieli składać wniosków do ZUS. Urząd z góry przeliczył na korzystniejszych zasadach przyznane w tym roku czerwcowe emerytury. Warto przypomnieć, że po wejście w życie ustawy, na stałe zmieniły się zasady kalkulacji. Oznacza to znaczne uproszczenie dla Polaków.– Ustawa zmieniła zasady wyliczania emerytur na stałe, dlatego w przyszłości osoby osiągające wiek emerytalny w czerwcu będą mogły bez obaw składać wnioski o świadczenia w tym miesiącu – przekazała prof. Gertruda Uścińska.– Emeryci i renciści, których te przepisy dotyczą, dostaną wyrównanie świadczenia od dnia, w którym im ono przysługiwało. Wypłata za październik tego roku będzie realizowana już w nowej wysokości – dodała ekspertka.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki ogłosił nowe stawki opłaty mocowej na 2022 rok. Zmiany dotkną niemal wszystkich odbiorców. W porównaniu z 2021 rokiem zapłacimy o ponad 26 proc. więcej.Od następnego roku gospodarstwa domowe i inni mniejsi odbiorcy zapłacą od 2,37 do nawet 13,25 złotego netto za miesiąc. Pozostali poniosą koszt w wysokości 0,1026 złotego za kWh pobraną pomiędzy 7 i 22 od poniedziałku do piątku. To więcej o prawie 35 proc. w porównaniu z 2021 rokiem.Najmniej, bo 2,37 zł miesięcznie zapłacą gospodarstwa zużywające poniżej 0,5 MWh rocznie. Od 0,5 do 1,2 MWh rocznie stawka wyniesie 5,68 zł, przy zużyciu 1,2-2,8 MWh rocznie opłata wyniesie 9,46 zł, a dla gospodarstw o zużyciu ponad 2,8 MWh rocznie - 13,25 zł miesięcznie. Ponadto, stawkami tymi zostaną objęci dodatkowo odbiorcy energii z grupy taryfowej C1, o mocy zamówionej do 16 kW. To duża zmiana dla odbiorców, bo w porównaniu z rokiem 2021 stawki opłaty mocowej dla tych grup rosną o ponad 26 proc.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Ważna informacja dla wszystkich, którzy nie zawsze płacą kartą. Prezydent Andrzej Duda podpisał właśnie nowelizację ustawy o usługach płatniczych. Zgodnie z nowymi przepisami, sprzedawca nie będzie mógł odmówić klientowi zapłaty gotówką.Inicjatywa znowelizowania ustawy i uregulowania kwestii akceptacji znaków pieniężnych emitowanych przez NBP wyszła od prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. To innowacyjne podejście, bo większość prezesów banków centralnych stawia dziś na transakcje bezgotówkowe i cyfrowe waluty.
W czwartek 30 września kierowana przez Mariana Banasia Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła podczas konferencji prasowej wyniki kontroli dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości. W sprawozdaniu przekazano, że w sposób nieprawidłowy wydano ponad 280 milionów złotych. Oprócz tego prezes NIK skierował też do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie przepisów działających we wskazanym funduszu.Podczas konferencji prasowej urzędnicy NIK przedstawili wykryte nieprawidłowości dotyczące Funduszu Sprawiedliwości, które Marian Banaś przekazał już premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, wicepremierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego Andrzejowi Stróżnemu.Organ, którego szefem jest Banaś, podczas kontroli stwierdził, że „gospodarka finansowa Funduszu Sprawiedliwości była prowadzona z naruszeniem podstawowych zasad wydatków publicznych”. Michał Jędrzejczyk z NIK dodał, że mowa o zasadach „jawności, celowości i oszczędności dokonywania wydatków publicznych”.
Polacy, którzy nie wzięli udziału w Narodowym Spisie Powszechnym Ludności i Mieszkań 2021, powinni się spieszyć. Zostały już tylko godziny. Warto pamiętać, że jest to obowiązek, od którego uchylenie się może grozić karą wysokości nawet do pięciu tysięcy złotych. Okazuje się, że mogą pojawić się pewne trudności z dodzwonieniem się na infolinię.O północy mija termin, w którym można wziąć udział w Narodowym Spisie Powszechnym Ludności i Mieszkań 2021. Warto przypomnieć, że wcześniej można też było wypełnić formularz za pośrednictwem internetu. Część Polaków mogła jednak zapomnieć o tym obowiązku, o czym świadczy fakt, że infolinia jest obciążona.Osoby, które próbują dzisiaj dodzwonić się do Głównego Urzędu Statystycznego, by wziąć udział w spisie, mogą napotkać trudności. W słuchawce można usłyszeć komunikat, że nikt nie odbiera. Pracownicy GUS zapewniają jednak, że infolinia działa i należy próbować do skutku.– Infolinia spisowa działa. Dzwoni na nią jednak tak dużo ludzi, że pojawia się komunikat, jakby nikt nie odbierał – poinformował w rozmowie z Polską Agencją Prasową wydział prasowy GUS.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Złe wiadomości dla wszystkich, którzy długo przebywają na L4. Już wkrótce w życie wejdą przepisy, zgodnie z którymi zasiłki zostaną uszczelnione i trudniej będzie o długotrwałe otrzymywanie świadczenia.Wybuch pandemii koronawirusa sprawił, że coraz częściej zaczęliśmy korzystać z tzw. L4. W związku z tym znacznie wzrosły wydatki ZUS-u, związane z wypłatą zasiłków chorobowych. W tej sytuacji urzędnicy postanowili dokładniej przyjrzeć się wszystkim biorącym zwolnienia lekarskie, a w sukurs im poszli rządzący planujący nowe przepisy uszczelniające zasiłki, które mają wejść w życie od stycznia 2022 roku.
Specjaliści od cyberbezpieczeństwa ostrzegają przed oszustami. Polacy zaczęli otrzymywać wiadomości z prośbą o uregulowanie zaległości, która tak naprawdę nie istnieje. Przestępcy podszywają się pod pracowników PGE, by zdobyć pieniądze. By przekonać ofiary, straszą odcięciem energii. Eksperci apelują, by nie klikać podejrzanych linków.W ciągu ostatniego roku znacznie cyberprzestępczość znacznie się rozwinęła, a Polacy regularnie padają ofiarami oszustw. Hakerzy tworzą strony, które mają przypominać znane media społecznościowe jak Facebook. Podają się też za instytucje bankowe oraz znane marki.Eksperci od cyberbezpieczeństwa ostrzegają przed oszustami, którzy wysyłają wiadomości SMS, podszywając się za PGE. W treści proszą o jak najszybsze uregulowanie zaległości i podają link, który przekierowuje na stronę. W ten sposób przestępcy otrzymują dostęp do danych ofiar.
1 grudnia mają wejść w życie nowe zasady w ruchu drogowym, które przewidują znaczne podwyżki mandatów w całej Polsce. Wiadomo już ile i za jakie przewinienia kierowcy będą musieli słono zapłacić. Już w lipcu Ministerstwo Infrastruktury przekazało, że rząd w trybie obiegowym przyjął projekt noweli Prawa o ruchu drogowym. Wprowadzone zmiany mają pozwolić na skuteczniejszą walkę z niebezpiecznymi kierowcami.Projekt ustawy zakłada bardzo surowe kary za liczne przewinienia, jakich kierowca może dopuścić się na drodze. Co więcej, są to propozycje minimalne, które mogą znacznie wzrosnąć pod pewnymi warunkami. Każdy kierowca powinien dobrze zapoznać się z nowymi zasadami, inaczej może czekać go wyjątkowo przykra dla portfela niespodzianka.1000 zł mandatu zapłacą kierowcy za wyprzedzanie w niewłaściwym miejscu i kierowanie pojazdem bez uprawnień.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo1500 zł mandatu można będzie otrzymać za jazdę po chodniku lub przejściu dla pieszych, za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu, za omijanie pojazdu, który zatrzymał się żeby ustąpić pierwszeństwa pieszemu, a także za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h i za wyprzedzanie pojazdu na przejściu dla pieszych.Z kolei aż 2000 zł trzeba będzie zapłacić za omijanie zapór i półzapór na przejeździe kolejowym, wjeżdżanie na przejazd kolejowy, jeśli po drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy oraz za złamanie zakazu wyprzedzania, jeśli kierowca ma na koncie inne wykroczenia popełnione w ciągu dwóch lat.Kierowcy muszą mieć też na uwadze, że kwoty te zostaną podwojone, jeżeli w momencie przekroczenia przepisów w ciągu dwóch lat przed popełnieniem przewinienia obwarowanego mandatem 1500 zł zostali prawomocnie ukarani za inny czyn.Mowa tu o takich przewinieniach, jak choćby prowadzenie po alkoholu, niestosowanie się do znaku lub sygnału drogowego, niezatrzymanie się do kontroli drogowej czy tamowanie lub utrudnianie ruchu.Warto również wiedzieć, że za jedno wykroczenie policjanci będą mogli przyznać nawet 15 punktów karnych. Kasować będą się dopiero po dwóch latach i pod warunkiem, że opłacimy przyznany razem z nimi mandat.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Dziś w nocy dotrze nad Polskę chmura dwutlenku siarki znad wulkanu Cumbre ViejaNie zapłacisz kartą, nie wypłacisz gotówki. Poważne utrudnienia w kilku bankachZrobiła sobie zwykłe zdjęcie w aucie. W domu dostrzegła tajemniczą postać chłopcaJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: o2.pl
W trakcie tego weekendu w wielu dużych bankach trwają prace serwisowe. Klienci instytucji mogą mieć poważne problemy z korzystaniem, z niektórych usług. Problemy dotyczą między innymi mBanku, który zawiadomił konsumentów, by lepiej w tym czasie korzystali z gotówki i wcześniej wypłacili ją z bankomatów.Znane banki jak Santander oraz mBank zawiadomili swoich klientach o problemach, które mogą wystąpić w weekend. W wielu znanych instytucjach w nocy z sobotę na niedzielę (25 na 26 września) przeprowadzane będą prace systemowe, które mogą utrudnić korzystanie, z niektórych usług. Mogą objąć też godziny poranne.Problemy dotyczą między innymi banku Santander. Instytucja ta zaplanowała jednak dość krótkie prace, które będą trwały zaledwie godzinę. Przerwa techniczna rozpocznie się o północy 26 września i zakończy się o godzinie 1:00. W tym czasie konsumenci nie będą jednak mogli zalogować się do aplikacji mobilnej.
Eksperci alarmują o możliwości zmian w transakcjach gotówką. Jeśli Polski Ład wejdzie w życie, będzie to oznaczało, że od 1 stycznia 2022 roku zapłata powyżej ośmiu tysięcy złotych będzie możliwa tylko z konta. W innym przypadku przedsiębiorcy nie będą mogli rozliczyć podatkowych kosztów. Rząd argumentuje zmianę przepisów koniecznością transparentności.Jak dotąd limit płatności gotówkowych wynosi 15 tysięcy zł. Według Ministerstwa Finansów taka granica uniemożliwia jednak uznania transparentności, co w przypadku przedsiębiorców jest bardzo istotne. Dlatego resort popiera zmiany, jakie wprowadzić ma Polski Ład.Jeśli Polski Ład zostanie uchwalony, limit płatności gotówkowych zostanie zmniejszony do ośmiu tysięcy zł. W komunikacie dotyczącym podatkowego pakietu zawartego w projekcie Ministerstwo Finansów w jasny sposób określiło swoje stanowisko: „Transakcje między przedsiębiorcami powinny być transparentne”.
Takich emocji widzowie programu „Milionerzy” nie czuli od bardzo dawna. Wreszcie stało się to, na co wszyscy czekają, włączając każdy odcinek popularnego teleturnieju. Pan Jacek Iwaszko dołączył do wąskiego grona osób, które udzieliły poprawnych odpowiedzi na wszystkie pytania zadane przez Huberta Urbańskiego. Prowadzący wręczył mu czek na milion złotych.W czwartek 23 września w „Milionerach” jeden z uczestników przeszedł do historii polskiej edycji programu. Widzowie mogli czuć wielkie emocje do samego końca teleturnieju, a wszystko to dzięki pochodzącemu z Warszawy panu Jackowi Iwaszce. Muzykolog doczekał się tego wyjątkowego momentu i usłyszał pytanie za milion złotych.Ten uczestnik, który zdążył już przejść do historii „Milionerów”, na co dzień pracuje w bibliotece w Narodowym Instytucie Fryderyka Chopina. Oprócz tego śpiewa w chórze, gra na akordeonie oraz gitarze. Gdy przyszła wielka chwila, by otrzymać czek na milion złotych, pan Jacek Iwaszko musiał odpowiedzieć na pytanie: „Kiedy rozpoczęło się drugie tysiąclecie?”.
"Dziennik Gazeta Prawna" poinformował dzisiaj rano o nowej poprawce do Polskiego ładu, którą zgłosił PiS. Zakłada ona, że rodziny posiadające minimum 4 dzieci będą zwolnione z podatku dochodowego o ile nie przekroczą kryterium dochodowego.Zerowy PiT ma być dostępny nie tylko dla osób poniżej 26 roku życia, ale także dla rodzin wielodzietnych. Poprawka PiS zakłada, że rodziny "4 plus" będą zwolnione z PITu, o ile ich dochody nie przekroczą 170 tysięcy złotych rocznie.- To dokładnie ulga dla młodych razy dwa, czyli dla każdego z rodziców przy wspólnym rozliczeniu. Mówimy więc o wspólnych dochodach rodziców na poziomie ok. 14 tys. zł miesięcznie - wyjaśnia poseł Kamil Bortniczuk z Partii Republikańskiej.Poprawka do Polskiego Ładu została już złożona, a ostateczna decyzja pozostaje w gestii Mateusza Morawieckiego. Posłowie argumentują, że zmiana jest niezbędna, ponieważ samo 500 plus niewystarczająco motywuje polskie rodziny do posiadania większej liczby dzieci.- Stanęło na zerowym PIT dla rodzin 4 plus. To dobre rozwiązanie, teraz trwają rozmowy na temat szczegółów - dodaje poseł PiS Bartłomiej Wróblewski.Posłowie podkreślają, że poprawka powstała w ramach konsultacji z Ministerstwem Finansów i Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej. Na ten moment nie padła jeszcze konkretna data, od której ulga mogłaby zostać wprowadzona w życie.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Marta Manowska popłakała się, czytając list do rolnika od jednej z kandydatekOpole: Ponad 100 uczniów na kwarantannie. Nauczyciel zaraził się koronawirusemZUS może odebrać świadczenia wraz z odsetkami. Nowe prawo już obowiązujeJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Polacy zapłacą więcej za gaz. Podwyżki dla klientów detalicznych zaakceptowane przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki wejdą w życie już wraz z początkiem października. Dotyczy to mieszkańców korzystających z usług PGNiG Obrót Detaliczny. Powodem jest wzrost cen na Towarowej Giełdzie Energii. Zmiana dotyczy wszystkich grup taryfowych.Za dwa tygodnie ceny gazu dostarczanego przez PGNiG Obrót Detaliczny wzrosną o 7,4 proc. Warto przypomnieć, że mowa o największym dostawcy dla detalicznego klienta, czyli zwykłego mieszkańca. PGNiG sprecyzowało, że dotyczy wszystkich grup taryfowych.Z komunikatu Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że powodem podwyżki jest wzrost cen gazu na Towarowej Giełdzie Energii, który utrzymuje się od początku roku. Jest to główne źródło pozyskania paliwa gazowego przez PGNiG OD. URE powiadomił, że od początku 2021 roku notowania gazu wzrosły do nawet 234 procent (w zależności od instrumentu).
Jakub i jego partnerka byli już zaręczeni. Do ślubu jednak ostatecznie nie doszło – para przestała się dogadywać i ostatecznie się rozstała. Dzień o zerwaniu była narzeczona przesłała mu dokument, który bardzo go zaskoczył. Dziewczyna poprosiła, by zapłacił za wszystkie wydatki, do których nie dokładał się, gdy byli w związku. Kuba ma oddać jej kilka tysięcy złotych.W okresie poważnego kryzysu, niektórzy wyjeżdżają z partnerami lub partnerkami, by popracować nad relacją i uratować związek przed rozpadem. Podobnie było w przypadku Jakuba i jego narzeczonej. Mężczyzna nie ukrywa, że zarabiał znacznie mniej niż jego była dziewczyna i to ona zapłaciła za wspólny urlop, choć na to nie nalegał.Niestety romantyczna podróż niewiele zmieniła i ostatecznie Jakub rozstał się z partnerką. Dzień po otrzymał od byłej narzeczonej wiadomość w postaci dokumentu stworzonego w Excelu. Tam dziewczyna wyliczyła wydatki i poprosiła, by chłopak zwrócił jej część pieniędzy – także za wakacje na Kubie.
W 2022 roku maksymalna kara za brak OC może wynieść nawet 6 tysięcy. Właściciele samochodów już teraz płacą wysokie mandaty. Wysokość grzywny ma jeszcze wzrosnąć. Po podniesieniu wysokości płacy minimalnej najprawdopodobniej wzrosną również kary. Warto pamiętać, że kontrola drogowa nie jest konieczna, by wykryć nieprawidłowości.Obecnie właściciele samochodów za brak ważnej polisy OC mogą zapłacić nawet 5600 złotych. Eksperci wskazują, że maksymalna wartość kary w 2022 roku wzrośnie po podniesieniu wysokości płacy minimalnej do 3000 złotych brutto i wyniesie aż 6000 złotych. Warto pamiętać, że Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny może szybko zweryfikować ważność polisy.Osoby ukarane za brak OC mają szansę złożyć wniosek o umorzenie kary lub jej obniżenie. Wzory takich pism można znaleźć na oficjalnej stronie UFG. Według Damiana Ziąbra powoływanie się na stan epidemii czy też brak znajomości przepisów jednak mogą okazać się niewystarczającym usprawiedliwieniem. Warto pamiętać, że aktualne OC muszą mieć nawet te samochody, które nie wyjeżdżają na ulicę.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Lidl próbuje gonić konkurencję. W oficjalnym oświadczeniu poinformowano, że część punktów niemieckiej firmy będzie otwarta również w niedziele niehandlowe. Dyskont rozszerza usługi, zmieniając sklepy w placówki pocztowe. Przedstawiciele już wcześniej sugerowali, że to konieczna decyzja, by konkurować z takimi supermarketami jak Biedronka.O zmianach w Lidlu mówiono już w ciągu ostatnich tygodni. Początkowo jednak przedstawiciele niemieckiej firmy utrzymywali, że nie zamierzają otwierać placówek w niedziele niehandlowe. Obecnie wiemy oficjalnie, że od 5 września część dyskontów będzie pracowało siedem dni w tygodniu.Reprezentująca Lidla Aleksandra Robaszkiewicz potwierdziła: „Jako jedna z ostatnich sieci postanowiliśmy otworzyć część naszych sklepów w niedziele, aby najlepiej odpowiadać na potrzeby naszych klientów”. Funkcjonowanie dyskontów siedem dni w tygodniu to nadal temat kontrowersyjny, jednak przedstawiciele niemieckiej sieci stwierdzili, że zostali „zmuszeni” do podjęcia takiej decyzji przez konkurencję.