"Paragon grozy" z parkingu w Karpaczu. Kobieta pokazała, ile trzeba zapłacić za godzinę postoju
W związku z szalejącą inflacją "paragony grozy" stają się coraz częstszym zjawiskiem. Zdumiewającą kwotę za postój na parkingu zapłaciła turystka, odwiedzająca w majówkę Karpacz. "Wary mi opadły" - napisała kobieta, którą godzina parkowania kosztowała 30 złotych. Właściciel parkingu w rozmowie z Wirtualną Polską wytłumaczył, skąd się wzięła tak wysoka cena.
Kobieta pokazała, ile zapłaciła za godzinę parkingu
Rachunek opublikowany przez panią Dorotę na Facebooku został wystawiony w niedzielę 30 kwietnia o godzinie 14.27. Znalezienie wolnego miejsca do zaparkowania samochodu w Karpaczu w tych godzinach jest nie lada wyzwaniem. Turyści najczęściej zmuszeni są do korzystania z płatnych prywatnych parkingów. Tam, czeka ich niemiłe zaskoczenie…
- Paragon grozy za parking w Karpaczu oczywiście za godzinę!!!!! Albo ja długo nigdzie nie byłam??????wary mi opadły....." - napisała oburzona Dorota.
Krzysztof Cugowski ma głodową emeryturę, ale fortunę na koncie. Wydało się, ile zarabiaPokazała, ile zapłaciła za parking w Karpaczu
Kobieta poza paragonem opublikowała również zdjęcie regulaminu, na którym znajduje się pełny cennik. Czytamy w nim, że "parkowanie jest płatne przez całą dobę, siedem dni w tygodniu, a zarządca nie ponosi odpowiedzialności za szkody będące konsekwencją: kradzieży, kolizji, bądź innych uszkodzeń pojazdu". Cennik parkingu aktualny na dzień 30 kwietnia przedstawia się następująco: auto osobowe 30 zł, motocykl 20 zł, bus do 8 osób 40 zł, caravaning 40 zł, autobus 100 zł. Są to opłaty za każdą rozpoczętą godzinę.
Tłumaczenie właściciela parkingu. "Mam taki kaprys"
Dziennikarze Wirtualnej Polski zadzwonili pod numer telefonu podany na regulaminie parkingu. Mężczyzna, który odebrał telefon, oznajmił, że dzisiaj (2.05) godzina kosztuje 20 zł. Skąd więc bierze się różnica pomiędzy jego słowami a kwotą, którą zapłaciła pani Dorota?
- Parking jest prywatny, mam taki kaprys - wyjaśnił w rozmowie z portalem odbierający, który podawał się za właściciela. W momencie, w którym zorientował się, że rozmawia z dziennikarzem, błyskawicznie zmienił ton i wytłumaczył, że musi zmieniać ceny z powodu kosztów, które ponosi.
- W dni wolne od pracy, czyli w niedzielę lub święto muszę zapłacić pracownikowi podwójną stawkę. Mój parking jest jednym z największych, obsługuje go pięć osób. Jutro (3 maja) też będzie trzeba zapłacić 30 złotych za godzinę - zakończył.
Źródło: wiadomosci.wp.pl