Po wiceministrze rolnictwa, Norbercie Kaczmarczyku oraz Piotrze Müllerze, rzecznikowi rządu, czas przyszedł na kolejnych przedstawicieli polskich władz. Na ślubnym kobiercu stanąć mają niebawem Olga Semeniuk, wiceminister w Ministerstwie Rozwoju i Technologii i Piotr Patkowski, wiceminister finansów. Radosną nowiną podzieliła się sama pani wiceminister Olga Semeniuk, na antenie "Radia Zet". Jak sama stwierdziła, wieczór panieński ma już za sobą, a na uroczystości pojawiły się także inne polityczki z PiS. Pomimo iż bliższe szczegóły nie są znane, to pierwsze informacje o kwitnącej miłości "na najwyższym szczeblu" dotarły do opinii publicznej w grudniu 2021, kiedy to Piotr Patkowski oświadczył się swojej wybrance serca.
Mateusz Morawiecki napisał list do Polaków. Aleksandra Pakuła, ekspertka w dziedzinie etykiety zauważyła, że premier popełnił wiele rażących błędów. - Ten mail jest po prostu agresywny. Agresja świadczy o słabości - napisała specjalistka. Wtórują jej internauci.Mateusz Morawiecki postanowił iść z duchem czasu i stworzył newsletter. W najnowszym liście premiera można przeczytać między innymi, że "w całej Europie narasta bunt wobec politycznego marazmu i tego, że Europa odwraca się od własnych tradycji i bezmyślnie zmierza w kierunku nawet nie przepaści, ale jakiegoś bagna, w którym wszyscy potoniemy, robiąc miejsce dla innych cywilizacji". Poruszono również kwestię tradycyjnych wartości.Zgodnie ze swoim zwyczajem, premier zaatakował polityków opozycji i usiłował przekonać czytelników, że ta "woli dołączyć do brukselskich elit i nigdy nie schodzić z jedynej słusznej drogi, którą przyjęła Unia". Aleksandra Pakuła skupiła się jednak na błędach językowych.
Rząd tylnymi drzwiami wprowadził rozporządzenie, które zmieniło godło Polski. Orzeł zyskał m.in. złote nogi. Gabinet Mateusza Morawieckiego stwierdził jednak, że nie wszyscy będą mieć prawo posługiwać się nowym godłem. Zostało ono zarezerwowane dla premiera, ministrów i podległych im resortów.Nowe godło Polski wprowadzone zostało cichym rozporządzeniem Rady Ministrów z 30 września 2022 r. Rząd PiS po raz kolejny udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli czegoś się bardzo chce. Nawet w przypadku zmiany godła i ustanowienia nowego wzoru tylko do użytku konkretnych jednostek i osób.Nowe godło wywołało oburzenie nie tylko zwykłych Polaków, ale przede wszystkim heraldyków. - Mamy do czynienia z wprowadzeniem tylnymi drzwiami innego wzoru orła niż ustawowy - ocenił prof. Marek Adamczewski, redaktor monografii "Orzeł Biały. Źródła do historii herbu państwa polskiego (1815–2015)".
We wtorek, w kancelarii prezesa rady ministrów odbyła się wspólna konferencja prasowa premiera oraz ministerki rodziny i polityki społecznej. Jednym z głównych tematów spotkania była kwestia 14. emerytury. Według Mateusza Morawieckiego tzw. czternastka ma być wypłacana również w przyszłym roku. Słowa szefa rządu pokrywają się z tymi wypowiedzianymi niedawno przez Jarosława Kaczyńskiego. - Sądzimy, że oszczędności i uszczelnienia systemu finansowego pozwolą na wypłatę czternastej emerytury także w przyszłym roku - oznajmił premier. - Solidarność międzypokoleniowa to fundament naszej polityki. Kiedy jest trudnej, to staramy się pomagać słabszym jeszcze bardziej. Trzynasta, czternasta emerytura oraz waloryzacja rent i emerytur to tylko kilka przykładów wsparcia dla seniorów - podkreślał Mateusz Morawiecki.
Jak podaje "Rzeczpospolita" Komisja Europejska wstrzymała nie tylko środki z Krajowego Planu Odbudowy, lecz również pieniądze w ramach tzw. polityki spójności. Fundusze, które przysługują Polsce w ramach współtworzenia wspólnoty europejskiej, zostały wstrzymane w związku z łamaniem przez polski rząd praworządności. Jak dotąd premier podkreślał, iż pieniądze z KPO niewiele wniosłyby do budżetu, jednak wstrzymanie kolejnych środków mogłoby nie być już tak proste do wytłumaczenia przez Mateusza Morawieckiego.
Wojna w Ukrainie skonsolidowała Europę i sprawiła, że po raz pierwszy od dawna wszyscy skupili się na wspólnym celu, czyli pokonaniu Putina. Wielka tragedia nie stopiła jednak lodu w sercach polskich polityków, którzy dalej skupiają się tylko na osobistych animozjach i wytykaniu sobie, kto jest większym sojusznikiem Kremla. Zdaniem ks. Janusza Koplewskiego taka postawa to powód do wstydu. Z kolei prof. Antoni Dudek zwraca uwagę na fakt, że przecież wcale nie chodzi o kwestię ukraińską, ale podsycaną od lat nienawiść mającą źródła w katastrofie smoleńskiej.Polscy politycy zdążyli już przyzwyczaić nas do tego, że nie przepuszczą żadnej okazji, żeby strzelić do bramki przeciwnika kolejnego gola. Krytyka oponentów nie zresztą niczym dziwnym, ale są pewne sytuacje, w których wypadałoby okazać powściągliwość i bardziej niż na czubku własnego nosa skupić się na dobru wspólnym.Niestety, wojna w Ukrainie pokazała, że podczas gdy do konsensusu dochodzi na europejskich salonach, nad Wisłą konflikt rosyjsko-ukraiński wykorzystywany jest do brutalnej walki, zwłaszcza między obecnymi władzami a poprzednimi.Co prawda, zarówno obóz PiS, jak i PO deklaruje, w co nie należy wątpić, że stoi po stronie Ukrainy, ale jednocześnie wciąż upatrują one okazji, by wykorzystać dramat za naszą granicą do rozgrywki pt.: "Kto jest bardziej proputinowski?". Taka postawa mocno gorszy i wzbudza zrozumiały sprzeciw, o czym w wywiadzie dla "Faktu" mówił ks. Janusz Koplewski.
Po pogrzebie Jerzego Urbana rozpętała się wielka afera o słowa Aleksandra Kwaśniewskiego. Były prezydent porównał zmarłego dziennikarza i Mateusza Morawieckiego, a to wywołało oburzenie m.in. u Przemysława Czarnka. - Nie zamierzam przepraszać Mateusza Morawieckiego - stwierdził krótko Aleksander Kwaśniewski. Mocne słowa padły także pod adresem ministra edukacji.Śmierć Jerzego Urbana wcale nie była końcem kontrowersji z jego udziałem. Nawet po pogrzebie bierze on udział w dyskusji politycznej. Tym razem zamieszani są w nią również Aleksander Kwaśniewski, Mateusz Morawiecki oraz Przemysław Czarnek.Wybuchowa kombinacja politycznych osobistości musiała doprowadzić do słownej potyczki urażonych dum. Aleksander Kwaśniewski w czasie przemówienia na pogrzebie Jana Urbana do żywego uraził ministra edukacji zakochanego w historii, gdy w jednej linii postawił szefa rządu PiS i zmarłego dziennikarza.Aleksander Kwaśniewski w "Onet Opinie" odniósł się do zarzutów oraz wielkiej dyskusji na temat jego wypowiedzi. Jedno jest pewne: Mateusz Morawiecki (oraz jego wierny obrońca szef MEiN) nie może oczekiwać otrzymania listu z przeprosinami.
Węgiel dystrybuowany przez samorządy będzie mógł być sprzedawany dla odbiorców w cenie do 2 tys. zł za tonę - oświadczył podczas czwartkowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu dodał jednak, że na początku gospodarstwa domowe będą mogły kupić do dwóch ton węgla.Wiele domostw w naszym kraju ma od pewnego czasu twardy orzech do zgryzienia. Chodzi oczywiście o znikomą dostępność oraz zaporowe ceny węgla, niezbędnego do ogrzania gospodarstw domowych. Po kilku nieudanych próbach ingerowania w ceny oraz zapewnienia odpowiedniej ilości surowca, jest kolejna deklaracja rządu. Węgiel sprzedawany przez samorządy ma być tańszy. Szczegóły podczas konferencji prasowej zdradził szef rządu Mateusz Morawiecki.
Fatalna pomyłka premiera na Facebooku. Szef polskiego rządu może mieć uzasadnione pretensje do Polskiej Agencji Prasowej, która podała w czwartkowy poranek, że nie żyje ks. Stanisław Małkowski. Morawiecki nie czekał zbyt długo i pospieszył z kondolencjami dla rodziny duchownego. Sęk w tym, że bliscy rzekomego zmarłego natychmiast zdementowali doniesienia i oznajmili, że kapłan wciąż stąpa po naszym ziemskim padole.Już nie tylko Jarosław Kaczyński i Danuta Holecka mają powody do wstydu z powodu popełnionych ostatnio gaf. Do grona skompromitowanych właśnie dołączył premier Mateusz Morawiecki, który chciał wykazać się wrażliwością i empatią, ale swoją nadgorliwością przysporzył sobie jedynie kłopotów.
Będzie zmiana na stanowisku szefa resortu ds. Unii Europejskiej. Szymon Szynkowski vel Sęk zastąpi Konrada Szymańskiego - oznajmił premier Mateusz Morawiecki w Programie Trzecim Polskiego Radia. Nowy minister ma otrzymać swoją nominację z rąk prezydenta Andrzeja Dudy, jeszcze w tym tygodniu.Na temat roszad na stanowisku ministra odpowiedzialnego za kwestie związane z Unią Europejską wypowiedział się sam premier Mateusz Morawiecki. Prezes rady ministrów pytany był w środę w Programie Trzecim Polskiego Radia m.in. o dalszą politykę dotyczącą Unii Europejskiej i o to, jak będzie ona realizowana. Szef rządu przekazał, że zaprosił do współpracy obecnego wiceszefa MSZ Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który jego zdaniem "kluczową osobą" w tej materii.
Inflacja to dla rządu przeciwnik groźniejszy nawet od Donalda Tuska. Polacy jednoznacznie wypowiedzieli się na temat zdolności ministrów Mateusza Morawieckiego na pomoc w obliczu szalejących cen. Nawet wśród suwerena popierającego rząd PiS zaczyna pojawiać się coraz więcej głosów o nieudolności ministrów. Badanie United Surveys to dla władzy żółta kartka.Inflacja może być gwoździem do trumny rządu PiS. United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski przeprowadził sondaż, w którym zapytał Polaków, czy wierzą, że rząd Mateusza Morawieckiego poradzi sobie z gwałtownym wzrostem cen.Inflacja z każdym miesiącem coraz śmielej mości się nad Wisłą i wydaje się, że Mateusz Morawiecki oraz naczelny jastrząb Adam Glapiński potrafią jedynie prezentować wyjaśnienia, że tym razem zła sytuacja Polaków to wina Władimira Putina.Inflacja to termin ekonomiczny, ale Polacy odczuwają ją w swoich portfelach, a w ich koszykach ląduje coraz mniej produktów. Nie jest to jednoznaczne z mniejszymi pieniędzmi zostawianymi przy kasach. Sondaż pokazuje, że suweren nie wierzy w zdolności rządu PiS. Nawet wśród wyborców partii rządzącej coraz głośniej padają słowa nieprzychylne wobec gabinetu Morawieckiego.
Mateusz Morawiecki musi wstydzić się za swoich przyjaciół i tym razem nie chodzi o rodzimych znajomych premiera. Platforma Obywatelska wypuściła nowy spot, gdzie szef rządu rozliczany jest z zażyłości z "przyjaciółmi Putina". - Mateusz Morawiecki bredzi na zlocie proputinowskich partii - zagrzmiał oburzony Donald Tusk.Mateusz Morawiecki stał się głównym antybohaterem najnowszego spotu Platformy Obywatelskiej. Premier nie ma dobrej passy, a jego wizyta w Hiszpanii nie pomogła zatrzeć niesmaku związanego ze zbieżnością poglądów ze skrajną prawicą na Węgrzech, czy we Francji.Mateusz Morawiecki trafił na celownik PO. Wszystkie oczy zostały zwrócone na jego międzynarodowe znajomości. Politycy Donalda Tuska twierdzą, że sznurki towarzyskie szefa rządu PiS prowadzą wprost do Władimira Putina.
W swoim niedzielnym podcaście Mateusz Morawiecki nie szczędził gorzkich słów Radosławowi Sikorskiemu i Bronisławowi Komorowskiemu. Nie zabrakło również ciętych uwag, skierowanych do właściciela Tesli, Elona Muska. Jednak to ostatnie minuty materiału były największym pamfletem premiera, który postanowił odnieść się jednoznacznie do śmierci Jerzego Urbana.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w dwóch niezależnych źródłach.
- Wszystko wskazuje na to, że Marek Kuchciński zostanie nowym szefem KPRM - oznajmił na antenie "Polsat News" szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Michał Dworczyk, który dotychczas pełnił tę funkcję, podał się do dymisji kilka dni temu.
Jak poinformowało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, Mateusz Morawiecki wprowadził stopień alarmowy BRAVO wobec polskiej infrastruktury energetycznej znajdującej się za granicą. Drugi z czterech stopni alarmowych ma obowiązywać do 30 listopada 2022 roku. Co to dokładnie oznacza?Premier polskiego rządu Mateusz Morawiecki podpisał zarządzenie wprowadzające 2, w 4-stopniowej skali, stopień alarmowy BRAVO wobec polskiej infrastruktury energetycznej mieszczącej się poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej. Jak poinformowało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, obowiązywać ma on od 6 października do dnia 30 listopada 2022 roku.
Emocje, jakie swoim nierozsądnym wpisem na temat wybuchów w pobliżu gazociągów Nord Stream wywołał europoseł Radosław Sikorski, wcale nie opadają. Do wypowiedzi w dosadny sposób odniósł się w weekend premier Mateusz Morawiecki, który stwierdził, że były szef MSZ "skończył jako pionek w grze putinowskiej propagandy". - Oto cała prawda o kierownictwie PO - dodał.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w dwóch niezależnych źródłach.Celowo, czy też nie, Radosław Sikorski trafił w ostatnich dniach na usta wielu polityków w kraju i za granicą, zdobywając jednocześnie sławę w rosyjskich mediach propagandowych i będąc powodem, dla którego ze sprostowaniem musiał występować rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu Ned Price.Nie da się ukryć, że takiego zamętu, jak były szef MSZ, dawno nie wywołał już nikt, a zwłaszcza w tak delikatnej sprawie, dlatego nadużyciem nie będzie z pewnością stwierdzenie, że jego słowa opublikowane we wtorek i środę na Twitterze były zwyczajnie niepotrzebne.Mleko się jednak rozlało, a wraz z nim do ataku ruszyli przedstawiciele obozu rządzącego, ktorzy byli chyba jeszcze bardziej oburzeni niż sami Amerykanie. Na Sikorskiego spadła fala nieprzychylnych komentarzy, a swój własny pogląd na tę kwestię wyraził w końcu także premier Mateusz Morawiecki.
Ostatnie dni września będą decydujące dla Mateusza Morawieckiego, o którego losie ma zadecydować piątkowe głosowanie w szeregach Zjednoczonej Prawicy. Pozycję premiera od dłuższego czasu podważają ziobryści, do których zdecydowanie dołączył Jacek Sasin. Z kolei Jarosław Kaczyński, choć zadowolony z pracy premiera, podkreślił, iż w partii pojawiają się głosy odmienne. Jedni mówią o konieczności zmiany, drudzy o "krojeniu premiera jak salami". Czy 30 września przyniesie nazwisko nowego szefa rządu?
Za oknami coraz zimniej, ale w polityce jesień zapowiada się naprawdę gorąco. Według medialnych doniesień, pod koniec tego tygodnia może dojść do jednego z ważniejszych rozstrzygnięć problemu, który tlił się w obozie władzy od tygodni. W piątek zbierze się bowiem Komitet Polityczny PiS, który zdecyduje o dalszym losie premiera Mateusza Morawieckiego. Sensacja wisi w powietrzu. Mateusz Morawiecki z pewnością nie śpi od jakiegoś czasu spokojnie. Głównym powodem tego nie są jednak trapiące go problemy polskich rodzin, ale idące wraz z nimi konsekwencje, czyli odpływ zawiedzionego elektoratu i złość partyjnych działaczy.Trudna sytuacja w kraju, a zwłaszcza kłopoty z zapewnieniem wysokiej jakości węgla w rozsądnej cenie, sprawiły, że nad premierem zawisły ciemne chmury, a jego oponenci wewnątrz ugrupowania poczuli krew i postanowili przypuścić szarżę na pozycję szefa rządu.Ten od chwili powołania w grudniu 2017 roku cieszył się pewnym poparciem podejmującego ostateczne decyzje Jarosława Kaczyńskiego, ale i to uległo zmianie wraz z kryzysem w Zjednoczonej Prawicy.Przeciągające się tygodniami spekulacje dotyczące ewentualnego odwołania Morawieckiego i wahania Nowogrodzkiej można by już chyba zaliczyć do kategorii istnych tortur wobec samego zainteresowanego. W końcu jednak i na Nowogrodzkiej zapanować miało przekonanie, że czas na ostateczne decyzje, a te zapadną jeszcze we wrześniu.
Słabnące poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości to niejedyne zmartwienie Jarosława Kaczyńskiego. Wiele wskazuje na to, że prezes partii na własnym łonie wyhodował sobie żmiję, mocno zagrażającą jego pozycji. Tak przynajmniej wynika z najnowszego sondażu dla "Super Expressu", w którym Polacy odpowiedzieli na pytanie, kto powinien stać na czele ugrupowania. Rezultaty wielu mogą zaskoczyć.Jarosław Kaczyński i PiS to duet, który osobno aż trudno sobie wyobrazić. Polityk rządzi założoną wraz ze swoim bratem w 2001 roku partią od niemal 20 lat i nikomu w ugrupowaniu nawet przez myśl nie przechodzi, by chcieć to zmieniać.On sam zapowiada ostrożnie, że na czele ugrupowania pozostanie na razie do 2025 roku, ale Marek Suski życzy mu co najmniej 120 lat dalszych rządów, a sekunduje mu Ryszard Czarnecki, dla którego Kaczyński jest gwarancją całego obozu patriotycznego i im dłużej będzie stał na czele PiS, tym lepiej dla Polski. Nieco bardziej realistycznie na rzeczywistość patrzą jednak przeciętni Polacy, dla których jasne jest, że z racji na wiek byłego wicepremiera ds. bezpieczeństwa, jego emerytura to tylko kwestia czasu. Poza tym coraz więcej osób chciałoby odejścia prezesa PiS, zanim zmusi go do tego fizjologia i na jego miejsce wskazuje jednego kandydata.
Nord Stream 1 i Nord Stream 2 mogły zostać rozszczelnione na dłuższym odcinku, niż pierwotnie zakładano. Spadek ciśnienia w rurach nastąpił w bardzo gwałtowny sposób. Zdaniem Mateusza Morawieckiego "mamy do czynienia z aktem sabotażu".W poniedziałek doszło do wycieków gazu z Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Od wielu godzin trwają spekulacje na temat tego, co naprawdę wydarzyło się na dnie Morza Bałtyckiego. Sejsmolog Björn Lunda "nie ma wątpliwości, że wyciek ma związek z eksplozjami". Duńskie wojsko opublikowało na Twitterze nagranie, z którego wynika, że najmocniejszy wyciek jest widoczny na powierzchni wody o promieniu ponad kilometra.
Najnowsze ustalenia dziennikarza RMF FM Rocha Kowalskiego potwierdzają, że w najbliższym czasie w rządzie dojdzie do poważnych zmian personalnych. Ze swoim stanowiskiem pożegnać ma się jeden z najbliższych współpracowników Mateusza Morawieckiego, Michał Dworczyk, który ponoć sam poda się do dymisji. Ten zabieg ma wzmocnić pozostającego w niepewnym położeniu premiera, którego losy nie wciąż nie są przesądzone.Sytuacja w Zjednoczonej Prawicy coraz bardziej się napina. Narosłe przez tygodnie problemy, z którymi nie radzi sobie rząd Mateusza Morawieckiego, poskutkowały sondażowym kryzysem, a ten mocno zaniepokoił polityków obozu władzy, dla których przyszłoroczne wybory to walka o przetrwanie.Jednym z pomysłów na wyjście z opałów, jakie wciąż rozważać mają Nowogrodzka i koalicjanci, jest sprawdzony manewr "odświeżenia" składu Rady Ministrów, o którym dyskutuje się coraz głośniej.Potwierdził to zresztą sam lider Partii Republikańskiej Adam Bielan, który już prawie miesiąc temu zapowiedział, że najprawdopodobniej rekonstrukcja dokona się jeszcze przed zaplanowanymi na jesień 2023 r. wyborami do parlamentu.Początkowo jako kandydatów do zapłacenia własną głową za porażki rządu wymieniano m.in. ministrów Waldemara Budę i Adama Niedzielskiego, jednak w miarę upływu czasu na liście pojawiły się nowe, o wiele poważniejsze nazwiska.Jak pisaliśmy, niepewność dotknęła samego premiera, który wszedł w otwarty spór z Jackiem Sasinem z powodu zawirowań na rynku węgla i stracił pewne poparcie prezesa PiS. Media podały nawet już pierwsze nazwiska kandydatów na nowego szefa rządu, ale wiele wskazuje na to, że Morawiecki nie zamierza odpuszczać bez walki.
W sondażu przeprowadzonym na zlecenie "Wirtualnej Polski" ponad 35% respondentów wskazało rząd PiS jako głównego winowajcę wzrostu cen energii w kraju. Propagowana przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego "putinflacja" uzyskała wynik 28,4%. Żaden z wyborców partii rządzącej nie obarczył gabinetu Mateusza Morawieckiego trudną sytuacją energetyczną.
W rozmowie z "Radiem Wrocław" prezes PiS dał do zrozumienia, iż przedsięwzięcia zaproponowane przez premiera w zakresie dostępności węgla zimą na rynku będą kluczowe dla podejmowanych decyzji przez kierownictwo partii. Pomimo wyrażenia swojego poparcia dla pracy Mateusza Morawieckiego, słowa prezesa PiS znacznie odbiegają od kategorycznych zapewnień, iż pozycja szefa rządu jest niezagrożona do końca obecnej kadencji Sejmu.
Wszyscy seniorzy, którzy zastanawiają się nad losem dodatkowych świadczeń emerytalnych, mogą spać spokojnie. Mateusz Morawiecki zapowiedział bowiem, iż w nadchodzącym roku rząd nie tylko zadba o adekwatną waloryzację, lecz również będzie w dalszym ciągu wypłacał 13. i 14. emerytury.
Prawo i Sprawiedliwość mierzy się z potężnym wewnętrznym kryzysem, skupionym wokół premiera Mateusza Morawieckiego. Szef polskiego rządu od dłuższego czasu jest obiektem ataku grupy prominentnych polityków partii i chętnie zostałby usunięty w cień, co wkrótce może dojść do skutku. Media donoszą, że o ostatecznej dymisji przesądzić mogą kłopoty na rynku węgla, mocno ciągnące w dół notowania obozu władzy. Jak przy każdej rozmowie o rekonstrukcji rządu, padają już także nazwiska potencjalnych następców.Kryzys związany z cenami energii i zawirowaniami na rynku węgla mocno daje się we znaki nie tylko zwykłym Polakom, którzy rozpaczliwie przemierzają kolejne puste składy surowca, a gdy już go znajdą, często niemiło się zaskakują.Rosnąca w kraju niepewność towarzyszy także politykom obozu władzy, choć ci nie martwią się losem swojego elektoratu, ale topniejącymi słupkami poparcia, co spowodowane jest frustracją Polaków i coraz częściej wysuwanymi pretensajmi o pozorne działania rządzących.Jednocześnie, w łonie partii Jarosława Kaczyńskiego nabrzmiewają dawne spory i budzą się uśpione demony. Tradycyjnie już, w sytuacji awaryjnej na Nowogrodzkiej rozpoczyna się więc polowanie na czarownice, a ściślej rzecz ujmując, kozły ofiarne, na których kark można by zrzucić odpowiedzialność za wszelkie klęski. W kręgu podejrzanych jest nawet premier Mateusz Morawiecki.
Sa już pierwsze reakcje na środowe orędzie Władimira Putina do narodu. Głos zabrali analitycy i eksperci wojskowi, a przede wszytskim światowi politycy, w tym premier Mateusz Morawiecki. Rosja będzie kontynuowała swoje dzieło zniszczenia, będzie próbowała doprowadzić do zniszczenia Ukrainy, do zagarnięcia części terytoriów - stwierdził szef polskiego rządu.Władimir Putin przerwał milczenie i po raz kolejny pokazał, że porażki w Ukrainie prowadzą go do coraz bardziej radykalnych kroków. W środę rano, w pierwszym od wybuchu wojny orędziu do swojego narodu, dyktator ogłosił częściową mobilizację wojskową, która rozpocząć ma się już dziś.Polityk nie stronił, jak zawsze, od mocnych stwierdzeń i gróźb. Oskarżył więc Zachód o podsycanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, chęć zniszczenia Rosji, a także oświadczył, że jeśli dojdzie do zagrożenia suwerenności i wolności jego kraju, nie zawaha się przed użyciem broni nuklearnej.Wypowiedź przywódcy odbiła sie szerokim echem w mediach i na politycznych salonach. To jeden z głównych podejmowanych dziś tematów, a w miarę upływu czasu do grona komentujących dołączają kolejni światowi politycy, zaangażowani w pomoc dla Ukrainy.
Mateusz Morawiecki zmienił zdanie w sprawie współpracy z Węgrami, co podobno nie spodobało się części polityków Prawa i Sprawiedliwości. - Chcemy powrócić do współpracy w ramach V4, jak i do wspólnych działań z Węgrami - mówił w wywiadzie dla "Sieci". Senator PiS Jacek Włosowicz nie kryje zaskoczenia stanowiskiem premiera.- Mam nadzieję, że premier wróci do swojego stanowiska z lipca, kiedy powiedział, że nasze drogi z Węgrami się rozchodzą. Zdziwiłem się ostatnimi poglądami pana premiera. Z Węgrami nas wiele łączy i powinniśmy mieć bliskie relacje, ale jeżeli kwestionują napaść rosyjską na Ukrainę nawet przez utrzymywanie handlu z Rosjanami, to należy reagować - stwierdził stanowczo Jacek Włosowicz w rozmowie z Faktem.
Mateusz Morawiecki uczestniczył w sobotę w uroczystym otwarciu kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną. Premier - zgodnie z osobistym zwyczajem - wykorzystał okazję, by uderzyć w Donalda Tuska, którego rząd Prawa i Sprawiedliwości od dawna obwinia za własne niepowodzenia. Mówił o "specjalnej operacji politycznej".- Czy ten kanał żeglugowy to zwykła, paromiliardowa inwestycja czy coś więcej? Uważam, że to droga symboliczna. Dziś spotykamy się we wrześniu 2022 roku - mówił Mateusz Morawiecki podczas swojego wystąpienia, dodając, że 13 lat temu "ówczesny premier podpisał umowę samoograniczającą prawa RP do Zalewu Wiślanego, do tych ziem de facto". - Podpisał ją z Władimirem Putinem - grzmiał szef polskiego rządu.