Mateusz Morawiecki kreśli optymistyczne wizje. Złożył kluczową obietnicę, chodzi o niezależność gazową
Zbliżająca się zima budzi niepokoje wśród mieszkańców europejskich krajów, którzy martwią się o to, czy ograniczenia w odstawach gazu nie sprawią, że będziemy porządnie drżeć z zimna. Polskie władze tonują jednak minorowe nastroje i zapewniają, że błękitne paliwo popłynie do odbiorców. Jednym z większych optymistów w tej sprawie wydaje się być sam premier Mateusz Morawiecki.
Po inwazji Rosji na Ukrainę kraje Zachodu zareagowały niemalże błyskawicznie, wprowadzając sukcesywnie kolejne pakiety ostrych sankcji na agresora. Niestety, szybko okazało się, że powiedzenie, iż "każdy kij ma dwa końce" jest prawdziwe, a w rękach Władimira Putina także pozostaje niebagatelny oręż.
Bezwzględny dyktator uknuł więc dotkliwy plan zemsty, a do jego realizacji wykorzystał wszelkie dobra, jakimi dysponuje. Na światowych rynkach rozpoczęły się zatem problemy nie tylko ze zbożem, ale również ropą i gazem.
O ile do tej pory gra błękitnym paliwem była jedynie szabelką, którą wymachiwał rosyjski prezydent, wraz ze zbliżającym się sezonem grzewczym sytuacja stała się paląca. Według Bloomberga, Kreml zamierza utrzymywać przepływy paliwa na minimalnym poziomie tak długo, jak długo będzie trwał impas w sprawie Ukrainy.
Konsekwencje takiego działania są oczywiste i nie rysują przed nami optymistycznej wizji. Jeśli władze w Moskwie nie zmienią swojego podejścia, na kontynencie, który tradycyjnie eksportuje najwięcej gazu z Rosji, "rozpaczliwie" będzie go brakowało.
Putin gra gazem
Polski rząd nie ukrywa, że taktyka Kremla wydaje się być wysoce niepokojąca, jednak przyznaje z satysfakcją, iż nie jest ona zaskoczeniem dla decydentów, którzy od dawna mieli zdawać sobie sprawę z zagrożenia gazowym szantażem.
Z ust najważniejszych polityków, w tym samego premiera, padają więc liczne zapewnienia, że nie ma się czego obawiać, choć proszeni o komentarz eksperci wskazują, że najbliższa zima nie będzie należała do łatwych.
Sytuacji nie poprawia fakt, że rząd zmaga się obecnie z kryzysem kadrowym w dziale energetyki. Chwalony do tej pory za swoją pracę Piotr Naimski, który był pełnomocnikiem rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, został nieoczekiwanie zdymisjonowany, a jego odejściu towarzyszyły pogłoski o tym, że między nim a szefem rządu dochodziło do znaczących różnic zdań. Przekonany o swojej nieomylności premier uznał najwidoczniej, że nie potrzebuje w swoim otoczeniu samodzielnie myślących specjalistów i sam najlepiej wie, jak kierować kluczowymi dla Polski sprawami. Wyrazem jego zadowolenia były słowa, jakie wypowiedział podczas konferencji prasowej z premierem Hiszpanii Pedro Sanchezem w Warszawie.
Premier: "Na koniec roku możemy być w pełni i autentycznie suwerenni gazowo"
- Polska, doskonale rozumiejąc wyzwania, jakie się wiążą z polityką Rosji, rozpoczęła budowę gazociągu bałtyckiego z Norwegii, budowę kilku interkonektorów oraz poszerzenia zdolności do przyjmowania gazu w naszym gazoporcie w Świnoujściu - wyliczał Morawiecki, kolejny raz chełpiąc się swoim niezwykłym szóstym zmysłem i zdolnością przewidywania.
Tak jak w ostatnich dniach prezes Jarosław Kaczyński zapewniał o nieprzerwanych dostawach węgla i cukru, tak i premier postanowił wlać w serca Polaków nieco spokoju, gwarantując, że "na koniec tego roku możemy być w pełni i autentycznie suwerenni gazowo".
- Już w tej chwili Rosja nie jest w stanie nas szantażować jak chociażby szantażuje Niemcy - podkreślał.
Dodatkowo, polityk nie omieszkał wspomnieć, że to my "mieliśmy rację" i zdecydował się na sformułowanie nieocenionej rady wobec zachodnich partnerów. Nie odkrywając Ameryki, stanowczo podkreślił, że priorytetem jest to, by uniezależniać się od partnera, który wykorzystuje gaz jako broń w wojnie przeciwko całej Europie.
Unia Europejska walczy z gazowym szantażem
Przypomnijmy, że we wtorek unijni ministrowie ds. energii osiągnęli porozumienie ws. redukcji zużycia gazu w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowej.
Zakłada ono, iż państwa członkowskie UE zobowiążą się do zmniejszenia zapotrzebowania na gaz o 15 proc., a także przewiduje możliwość uruchomienia "stanu ostrzegawczego". W takim wypadku zmniejszenie zapotrzebowania na gaz stałoby się obowiązkowe, ale z szeregiem wyjątków.
Wypracowaną koncepcję polski premier uważa za "dobrą, sprawiedliwą i uczciwą", która w żaden sposób nie wpłynie na komfort życia obywateli naszego kraju. Proszony o komentarz rzecznik rządu Piotr Muller zapewnia zaś, że nie wszystkie kraje będą musiały dokonywać redukcji - są w tym zakresie wyłączenia z unijnego planu, dla państw z wypełnionymi magazynami - czyli m.in. Polski.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
W Buczy odnaleziono salę tortur. Dokonano tak nieludzkich zbrodni, ujawniono przerażające nagranie
Jest zmiana w kwestii wypłacania 14. emerytury. Wiadomo, kiedy pojawi się na kontach seniorów
Fatalne informacje dla 15 mln Polaków. Ekspert nie ma wątpliwości, "oto co nas czeka jesienią"
Źródło: Fakt, Goniec.pl