Polityczne starcia na odległość to nieodłączny element polskiej polityki. Tym razem inwektywy i "zabawne" przypowieści padły z ust Mateusza Morawieckiego. Premier niczym stand-uper pochwalił się żartem na temat Donalda Tuska. Później szef rząd postanowił przypomnieć, że za PiS jest lepiej niż w czasie zielonej wyspy PO.Nie tylko Jarosław Kaczyński przemierza kraj, by złapać kontakt z wyborcami, którzy ostatnio mniej chętnie deklarują oddanie głosu na PiS w nadchodzących wyborach parlamentarnych.Mateusz Morawiecki również ruszył w trasę, a jego ostatni "występ" w Turowie na długo zapadnie w pamięci. Premier zachowywał się tak, jakby sprawdzał, czy w przypadku zakończenia kariery politycznej mógłby pracować jako komik.W programie przemówienia Mateusza Morawieckiego nie mogło zabraknąć naczelnego wroga dobrobytu, spokoju i wysokiej pozycji Polaków. Tak, mowa o Donaldzie Tusku.
Jarosław Kaczyński doskonale wie, że kampania oparta na walce ze społecznością LGBT+ to niemal gwarancja sukcesu, dlatego na spotkaniach z wyborcami kontynuuje sprawdzoną retorykę. W trakcie jednego z ostatnich przemówień w skandaliczny sposób zażartował z osób przynależących do tych grup społecznych. Z ust prezesa Prawa i Sprawiedliwości padły oburzające słowa.
W czwartek wieczorem Narodowy Bank Polski poinformował, że w piątek zostanie złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Donalda Tuska i Tomasza Siemoniaka. Chodzi o wypowiedzi byłego premiera na temat prezesa NBP Adama Glapińskiego.
Wina Tuska już nie tylko w kwestii drożyzny, biedy Polaków i chęci poniżenia ich przed zachodnimi sąsiadami. Zdaniem polityków PiS Donalda Tusk odpowiada już nawet za akty wandalizmu dokonywane przez nastolatków. Powodem do wysnucia poważnych oskarżeń było zdemolowanie siedziby poselskiej PiS na warszawskim Ursusie. - To nie przypadek - powiedział Dariusz Grylak.Donald Tusk nawet nie wie, jak wielki wpływ ma na Polaków. Szczególnie że młodzi nie widzą w nim zbawcy na białym koniu, będącym lekiem na całe PiS. Politycy PiS z Ursusa widzą w nim jednak jeźdźca apokalipsy, a nie osobę mającą uzdrowić Polskę.Na warszawskim Ursusie mieści się biuro poselskie PiS. Suweren może znaleźć w nim Małgorzatę Gosiewską i Jarosława Krajewskiego. Niemiły widok zastali jednak wszyscy przechodzący obok lokalu po nocy ze środy na czwartek. Lokal poselski polityków PiS został zdemolowany przez nastolatków. Winnego nie trzeba było szukać długo. Tak, znowu jest nim Donald Tusk.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział m.in., że PO do wyborów będzie miała przygotowany precyzyjny projekt pilotażu na czterodniowy tydzień pracy. Na reakcję prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego nie trzeba było długo czekać. - To znaczy, że będzie sześciodniowy - stwierdził podczas spotkania w Grójcu.
Wojna polsko-polska trwa i nic nie wskazuje, że szybko zostanie zakończona. Plażowicze we Władysławowie zostali zaskoczeni przez reportera zakładającego tekturowe maski Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. - Dla mnie to jest kawał ch**a! - zagrzmiał jeden z urlopowiczów na widok podobizny lidera PO.Kiedy wydaje się, że Polacy zmądrzeli na tyle, że nie działa już straszenie wyborców PiS rządami PO oraz wywoływanie trwogi w wyborcach PO rządami PiS... urlopowicze z Władysławowa udowadniają, że spór jest nadal żywy. Zaczynanie tego tematu jest niczym posypywanie świeżych ran solą.Reporter Super Expressu udał się na nadmorską plażę i czasem nawet nie musiał pytać, co Polacy sądzą o najbardziej znanych twarzach polskiej polityki, którzy jakiś czas temu określeni zostali przez lidera AgroUnii mianem "starców". Emocje są wyjątkowo silne, a słowa wyjątkowo niewybredne.
Sezon ogórkowy, gdzie teoretycznie nic nie powinno się dziać, jest skutecznie przykrywany przez kolejne wybryki polityków. Tym razem to konferencja Donalda Tuska przyniosła ze sobą niespodziewane wydarzenia. Lider Platformy Obywatelskiej zwrócił się do swoich przeciwników, którzy próbowali go zagłuszyć gwiazdami. Wykorzystał moment, by zadrwić z PiS i kontynuować próbę udowodnienia, że PO to "fajna", "wyluzowana" i "nowoczesna" partia.Donald Tusk nieustannie niezrażony kolejnymi krytycznymi opiniami próbuje udowodnić, że jego czas jeszcze nie minął. Lider PO będąc w Świdnicy, musiał zmierzyć z czymś, co jest dla polityków z pierwszego rzędu trudne do przełknięcia: przeciwnicy na konferencji prasowej.Co prawda nie można mówić o oparach absurdu porównywalnych do ćwiczenia skandowania "Jarosław" w Sochaczewie, ale konferencja Donalda Tuska odnotowała incydent, który przyniósł ze sobą godny zapamiętania fragment.
Beata Szydło, była premier polski, była gościem na antenie Polskiego Radia 24. We wtorkowy poranek zapytano ją między innymi o to, dlaczego język polskiej polityki jest tak agresywny. Nie będziemy trzymać was w niepewności - wszystkiemu winien jest... Donald Tusk!
Donald Tusk postanowił zakpić z Jarosława Kaczyńskiego i wytknąć mu ostatnią szybką jazdę na smoleńską miesięcznicę. Rajd limuzyny były szef PO skomentował w barwny sposób, zapominając jednak o tym, że sam miał podobne przygody, które teraz łatwo mu wytknąć. Zdaje się, że politycy lubią się spieszyć, a Polska nie jest krajem, który sprzyja jeździe zgodnie z przepisami. Przykład powinien jednak iść z góry.
W ramach tzw. "objazdówki" PIS, była premier Beata Szydło w weekend spotkała się z mieszkańcami gminy Miedźna (woj. śląskie). To spotkanie jednak nieco różniło się od pozostałych. W trakcie wybuchła niemała awantura, a na sali zrobiło się nieprzyjemnie. Jak relacjonują lokalne media, spotkanie rozpoczęło się przed południem. Sala w Centrum Kultury w Woli pękała w szwach. Po wystąpieniu Beaty Szydło dziennikarka Marta Gniła-Jastrzębska chciała zadać jej kilka pytań. - Czy to nie jest tak, że partia rządząca zaostrza konflikt z Rosją? - zadała jedno z nich kobieta. Wtedy jednak rozpoczęła się niemała "burza".
W minioną sobotę w Rypinie odbyło się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami miasta. Podczas wydarzenia doszło jednak do awantury, w której trakcie burmistrz miasta wyrwał jednemu z mieszkańców transparent z hasłem "Pinokio notoryczny kłamca".
Kasia Tusk słynie ze swojego niezwykłego poczucia stylu. Niedawno dobiegł trwający prawie 2 lata remont jej mieszkania, pochwaliła się jego efektem na swoim Instagramie. Te wnętrza naprawdę robią wrażenie.
- Kto przewraca gospodarkę, osłabia złotego i powoduje, że rodziny nie mogą spiąć budżetu, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Są od tego instytucje - zapowiada Piotr Borys z Koalicji Obywatelskiej, nawiązując tym samym do wypowiedzi Donalda Tuska, który ogłosił, że "prezes NBP będzie wyprowadzony". Wypowiedź tę za skandaliczną uznał prezydencki minister Andrzej Dera.Prezes NBP Adam Glapiński w odpowiedzi na bezprecedensową zapowiedź Donalda Tuska stwierdził, że rozważa pociągnięcie szefa Platformy Obywatelskiej do odpowiedzialności. Nie krył przy tym, że jest zbulwersowany słowami, jakoby miał "zostać wyprowadzony".
Spór Donalda Tuska z Prawem i Sprawiedliwością oraz jej wiernymi sojusznikami zatacza coraz szersze kręgi. Po tym, jak lider Platformy Obywatelskiej nie zostawił suchej nitki na prezesie Banku Centralnego Adamie Glapińskim, ten z oburzeniem skomentował jego słowa i oskarżył polityka o kłamstwo. Były premier miał okazję odnieść się do zarzutów podczas wizyty w studiu TVN24, gdzie odpowiadał na pytania Katarzyny Kolendy-Zaleskiej.Już nie tylko uprzejmości pomiędzy politykami zwaśnionych od lat partii są osią sporu na linii obóz władzy-opozycja. Coraz częściej do głosu dochodzą także osoby z bliskich kręgów Zjednoczonej Prawicy, które posłusznie wykonują wszystkie polecenia Jarosława Kaczyńskiego.Jedną z częściej krytykowanych osób jest w ostatnim czasie prezes NBP Adam Glapiński, któremu zarzuca się, że w dużej mierze doprowadził do historycznej inflacji poprzez bierność i nieudolność w swojej polityce. Zasiadający w banku centralnym "jastrząb" nie przejmuje się jednak takimi ocenami, mając na uwadze, że może liczyć na solidne poparcie samego prezesa PiS.
Delikatne podszczypywanie się Donalda Tuska i Mateusza Morawieckiego to już odległa przeszłość. Od pewnego czasu politycy zadają sobie coraz poważniejsze ciosy, a świadkami kolejnych osobistych wycieczek są, oczywiście, Polacy. Po tym, jak były premier, komentując odejście Borisa Johnsona z funkcji szefa brytyjskiego rządu, uderzył w swojego rywala, ten nie pozostał mu dłużny. Chcąc zemścić się na liderze PO, przypisał mu odpowiedzialność za porażkę unijnej polityki.Europejski sukces i doświadczenie na światowych salonach Donalda Tuska mocno mierzi polityków Zjednoczonej Prawicy. Choć żaden z nich głośno tego nie przyzna, o podobnych osiągnięciach z chęcią napisaliby także w swoim CV, ale na karierę w Europie nie mają co liczyć, zwłaszcza że konsekwentnie uderzają w unijne instytucje.
Postanowienie brytyjskiego premiera Borisa Johnsona o ustąpieniu ze stanowiska odbiło się głośnym echem na całym świecie. Na nagłą decyzję w wymowny sposób zareagował szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, który "pożegnał" polityka gorzkim podsumowaniem. Słowa, które padły podczas konferencji prasowej nie były jednak ostatnimi. Po południu lider opozycji zamieścił na Twitterze komentarz, w którym ponownie uderzył w Mateusza Morawieckiego.Ku zdziwieniu wielu Brytyjczyków i nieskrywanej radości drugiej części społeczeństwa znad Tamizy, Boris Johnson oświadczył w czwartek, że ustąpi z fotela premiera. Z Downing Street polityk pożegna się jednak dopiero wtedy, gdy Partia Konserwatywna, z której się wywodzi, wskaże jego następcę.Johnson, informując o swojej decyzji, mówił o wielkim smutku i dumie płynącej z osiągnięć jego rządu. Podkreślił także, że do rezygnacji z "najlepszej pracy na świecie" zmusił go kryzys związany z falą rezygnacji w jego otoczeniu.
TVP nie słynie z rzetelności, ale już znakiem rozpoznawalnym dziennikarzy Jacka Kurskiego jest szczere zamiłowanie do uderzania w opozycję. Tomasz Grodzki jest w czołówce najczęstszych bohaterów krytycznych materiałów Telewizji Polskiej. Nie inaczej jest i tym razem, ale wyjątkowo nie poszło o zarzut dotyczący brania łapówek i braku rezygnacji z immunitetu. Co więcej, marszałek Sensu zaliczył sporą wpadkę i możliwe, że trafi na dywanik do Donalda Tuska.Dziennikarka TVP chce powtórzyć "sukces" swojej dawnej koleżanki i również niechlubnie zapisać się w historii Telewizji Polskiej. Próba uderzenia w PO zakończyła się obopólną porażką.Dziennikarka TVP rozmawiająca z Tomaszem Grodzkim pominęła kluczowe wiadomości, a marszałek Senatu w styl kardynała Stanisława Dziwisza zadeklarował, że on nic nie widział, nic nie słyszał.
Donald Tusk chciał zabrać wnuki na lody, ale pod sklepem były premier został zaczepiony przez mężczyznę. Polityk, który opiekował się dziećmi, otrzymał jedną prośbę. Życie zwykłego człowieka, kiedy dzień wcześniej było się gwiazdą na konwencji partii, nie jest łatwe. Donald Tusk jest dla wielu osób synonimem sukcesu politycznego i wielu młodych adeptów na scenie sejmowej chce dorównać posadom byłego premiera na arenie międzynarodowej.Donald Tusk postanowił pokazać, że "władza" ma też ludzką twarz. Polityk, który słynie z rodzinnego życia, zabrał wnuki na lody w Sopocie. Niczym amerykańska gwiazda filmowa ukrywająca się pod okularami były premier musiał zmierzyć się z jarzmem braku anonimowości.
Walka tych buldogów od dawna nie toczy się pod dywanem. Mateusz Morawiecki i Donald Tusk nie szczędzą sobie uszczypliwości na każdym kroku i raz po raz zadają coraz dotkliwsze ciosy. Po tym, jak w sobotę lider PO wygłosił całą listę zarzutów pod adresem obozu władzy, premier polskiego rządu ruszył z kontrofensywą. Tym razem szczyptą złośliwości doprawił wywiad udzielony TVP Info.Swoim odejściem z rządu Jarosław Kaczynski dał swoim podwładnym, ale także i opozycji, wyraźny sygnał, że rozpoczyna igrzyska o głosy wyborców przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na jesień 2023 roku.I choć przytyków, kąśliwych uwag i zgryźliwych komentarzy nie brakowało w polskiej polityce nigdy, gdy tylko ruszył przedwyborczy maraton, skala oskarżeń i często utrzymujących się na niskim poziomie aluzji, znacząco wystrzeliła w górę. Niezawodne pod tym względem okazało się być zwłaszcza ulubione trio Polaków - Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i Donald Tusk. Trzech chwytających za sznurki tenorów co chwilę dostarcza nam nowych rozrywek, zaskakując swoimi pomysłami na zdyskredytowanie rywala.
Prezydent Andrzej Duda udzielił wywiadu dla telewizji informacyjnej Polsat News. Głowa naszego państwa obszernie wypowiedziała się na temat obecnych problemów, takich jak inflacja czy działania NATO wobec agresywnej Rosji oraz skomentowała swoje oświadczenie majątkowe. Gdy padło pytanie o sobotnią konwencję PO i słowa Donalda Tuska, zapadła głucha cisza, po której Duda podsumował je w zaskakujący sposób.Donald Tusk ma powody do zadowolenia. O jego sobotnim wystąpieniu na konwencji Platformy Obywatelskiej mówi się dużo i głośno, a najwięcej recenzji pada ze strony obozu rządzącego.Jeśli więc lider Platformy Obywatelskiej obrał za cel poruszenie czułej struny w politykach Zjednoczonej Prawicy, trzeba przyznać, że odniósł sukces, a jego słowa muszą niektórym śnić się po nocach i stanowić przedmiot poważnych rozważań.
Donald Tusk postanowił zakpić z Jarosława Kaczyńskiego i zebrał jego wypowiedzi z kilku ostatnich wyjazdów. Osobom niezorientowanym wypowiedziane słowa mogły wydać się przypadkowe, ale ci, którzy na bieżąco śledzili wystąpienia prezesa PiS mogli już bez problemu odnaleźć się w retoryce szefa Platformy Obywatelskiej. Czy pojawi się odpowiedź?Zarówno Tusk jak i Kaczyński rozpoczęli już kampanię wyborczą. Obaj politycy skupiają się w tym momencie przede wszystkim na atakach, a niekoniecznie na prezentowaniu politycznego programu. Pytanie brzmi, czy na to w ogóle przyjdzie czas.
Wystarczyło, by Donald Tusk krótko zrecenzował rząd Zjednoczonej Prawicy podczas sobotniej konwencji w Radomiu, a ciśnienie Mateusza Morawieckiego znacznie podskoczyło. Szef polskiego rządu, który tego dnia odwiedzał Tczew, nie oparł się pokusie skomentowania słów lidera PO i także go zaatakował. Tym razem jednak nie skończyło się na standardowych i oklepanych już zarzutach, gdyż premier wspiął się na wyżyny swoich oratorskich możliwości i zaserwował kilka ciętych ripost.Dawniej bliscy współpracownicy, dziś zaciekli wrogowie. Historia relacji Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska to gotowy scenariusz na telenowelę, w której nie brak silnych emocji, od sympatii po czystą nienawiść.Spór między politykami eskaluje z dnia na dzień, a z ich ust padają coraz cięższe oskarżenia i niewybredne epitety. Prym w wyścigu o miano lidera wiedzie jednak zdecydowanie premier polskiego rządu, który mówiąc o swoim rywalu, co rusz wyszukuje nowe, zaskakujące porównania.
Wkrótce minie rok, od kiedy Donald Tusk ponownie przejął stery w Platformie Obywatelskiej. Choć jak na razie spektakularnych efektów zaskakującej rewolty nie widać, politycy ugrupowania postanowili uczcić rocznicę wyprawiając z pompą konferencję w Radomskim Centrum Sportu. Lider partii miał podczas niej podsumować swoje dotychczasowe działania, jednak jego przemówienie zdominowała krytyka obecnej władzy. Na spotkaniu z sympatykami i działaczami padło wiele ostrych słów i oskarżeń.Tak to już jest w polskiej polityce, że akcja PiS rodzi reakcję PO i na odwrót. Jarosław Kaczyński od kilkunastu dni jest w wirze pracy, w ramach której przeprowadza przedwyborczą ofensywę. Prezes PiS dzielnie walczy z upałami i podróżuje po Polsce spotykając się z wyborcami, a jego wzmożona aktywność zmobilizowała nie tylko elektorat, ale i konkurencję.Rozpoczęcie nieoficjalnego wyścigu po dusze wyborców zbiegło się jednocześnie z okrągłą, pierwszą rocznicą powrotu Donalda Tuska na fotel szefa PO. W tej sytuacji władze Platformy nie mogły siedzieć z założonymi rękami i zorganizowały własne, huczne wydarzenie, na które zaprosiły blisko 6 tys. osób.
Ceny paliw od kilku miesięcy spędzają sen z powiek wielu polskim kierowcom. Sam Donald Tusk uważa, że rozwiązaniem tego problemu byłoby... objęcie przez niego stanowiska premiera. Na antenie Radia Plus rzecznik PO Jan Grabiec przekonywał, że Tusk jako szef rządu obniżyłby cenę paliwa do 5,19 zł.Putin czy Orlen - kto odpowiada za wysokie ceny paliw? Dyskusja na ten temat trwa od kilku miesięcy. Mimo przyrzeczenia, że opozycja "wygra wybory" niewiele przesłanek wskazuje na to, że w najbliższym czasie to Donald Tusk obejmie stanowisko premiera i będzie miał okazję zrealizować swoją obietnicę w sprawie cen paliw.
Mateusz Morawiecki po raz kolejny uderzył w Donalda Tuska. Okazją do słownego ataku na byłego premiera było ukończenie budowy zapory na granicy polsko-białoruskiej. Szef rządu przekonywał, że to właśnie Tusk uważał, że rosyjskich inwestorów należy traktować jak wszystkich innych. Wskazał również, jak bardzo były premier pomylił się w sprawie realizacji przedsięwzięcia na granicy i skrytykował podejście opozycji do wojska.Poza niepochlebnymi komentarzami pod adresem Tuska wystąpienie Morawieckiego miało także charakter merytoryczny. Premier przekonywał, że bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne jest "naszą racją stanu" i "będziemy jej bronić wbrew wszystkiemu. - Ta zapora jest wyrazem naszej skuteczności, odpowiedzialności i przewidywalności - stwierdził.
Donald Tusk udzielił wywiadu, w którym został zapytany m.in. o kwestię podwyższenia wieku emerytalnego. Temat przechodzenia na emeryturę od zawsze budzi emocje, a w szczególności kiedy mówi o nim sam lider PO. Jak wiadomo w 2012 roku, gdy Tusk był premierem, wiek emerytalny podniesiono do 67 lat - dla wszystkich. Jednak teraz Tusk najwyraźniej zmienił zdanie, bo jak stwierdził "pomysł był błędem".
Bohater jednej z większych afer ostatnich miesięcy, Łukasz Mejza, wraca do łask. Były wiceminister sportu i turystyki został zaproszony do programu TVP Info prowadzonego przez innego słynnego skandalistę Jarosława Jakimowicza oraz Agnieszkę Oszczyk i trzeba przyznać, że w pełni wykorzystał daną mu okazję do ocieplenia zszarganego wizerunku. Nie było to zresztą trudne zadanie, bo koło ratunkowe co rusz rzucali mu gospodarze "W kontrze".Łukasz Mejza, po tym, jak został zdemaskowany przez dziennikarzy WP, na jakiś czas wycofał się rakiem z życia publicznego. Co jakiś czas jedynie niewinnie przemykał przez sejmowe korytarze, stroniąc jednak od kamer i blasku fleszy.Być może poseł musiał pozbierać się po tym, jak jego kariera w resorcie sportu i turystyki z hukiem zakończyła się w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. Choć decyzję o dymisji podjął podobno „w poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy”, chyba nikt nie ma wątpliwości, że do honorowego czynu popchnął go gniew prezesa PiS.Na szczęście dla Mejzy, czas wyleczył powstałe rany i wraz z początkiem lata podjęto decyzję o tym, że może on powrócić z kilkumiesięcznego wygnania. Na dobry początek posła Partii Republikańskiej spotkał nie lada zaszczyt goszczenia w TVP Info, w którym mógł pochwalić się swoimi licznymi przymiotami.
Donald Tusk złożył odważne "publiczne przyrzeczenie" w trakcie wywiadu dla "Gazety Wyborczej". - My te wybory wygramy. Wspólnie z całą opozycją albo nawet sami - przekonywał. Dopytywany o ewentualne reformy, przyznał, że w przypadku objęcia władzy jego obóz polityczny nie będzie majstrowania przy wieku emerytalnym.W trakcie rozmowy lider PO zdradził również, co jego zdaniem jest największą wadą opozycji. - To niby tautologia, jest to, że jest słaba w oczach wielu wyborców - przyznał.