Dziennikarce TVN aż zadrżał głos, gdy to mówiła. Donald Tusk: "Nawet pani tego nie wytrzymała"
Spór Donalda Tuska z Prawem i Sprawiedliwością oraz jej wiernymi sojusznikami zatacza coraz szersze kręgi. Po tym, jak lider Platformy Obywatelskiej nie zostawił suchej nitki na prezesie Banku Centralnego Adamie Glapińskim, ten z oburzeniem skomentował jego słowa i oskarżył polityka o kłamstwo. Były premier miał okazję odnieść się do zarzutów podczas wizyty w studiu TVN24, gdzie odpowiadał na pytania Katarzyny Kolendy-Zaleskiej.
Już nie tylko uprzejmości pomiędzy politykami zwaśnionych od lat partii są osią sporu na linii obóz władzy-opozycja. Coraz częściej do głosu dochodzą także osoby z bliskich kręgów Zjednoczonej Prawicy, które posłusznie wykonują wszystkie polecenia Jarosława Kaczyńskiego.
Jedną z częściej krytykowanych osób jest w ostatnim czasie prezes NBP Adam Glapiński, któremu zarzuca się, że w dużej mierze doprowadził do historycznej inflacji poprzez bierność i nieudolność w swojej polityce. Zasiadający w banku centralnym "jastrząb" nie przejmuje się jednak takimi ocenami, mając na uwadze, że może liczyć na solidne poparcie samego prezesa PiS.
Prezes NBP dosadnie odpowiada Donaldowi Tuskowi
Adam Glapiński bez wątpienia stał się najbardziej kontrowersyjnym i rozpoznawalnym prezesem NBP po 1989 roku. Zaszczytny tytuł może zawdzięczać jednak nie tyle swojemu geniuszowi, co szokującym wypowiedziom, które nie przystoją raczej osobie na jego stanowisku, świadomej tego, że rozliczana będzie zwłaszcza z wiarygodności.
Szef Banku Centralnego, choć teoretycznie zamiast biciem politycznej piany powinien zajmować się naszymi finansami i stabilnością waluty, już dawno wszedł w wojnę pomiędzy PiS a opozycją. Nikogo nie dziwią więc jego liczne aluzje i ataki na oponentów władzy.
W tej sytuacji nie można stwierdzić, że Glapiński zaskoczył, gdy w piątek, ogłaszając kolejną podwyżkę stop procentowych, rozpoczął swoje przemówienie od gorzkich słów pod adresem Donalda Tuska i jego współpracowników. - Polska nie jest krajem, w którym siłą wyprowadza się ludzi z urzędów - mówił, dodając, że lider PO "łże". Powodem taki silnego wzburzenia była wypowiedź Tuska z konwencji w Radomiu, na której były premier obiecał, że gdy dojdzie do władzy, "wyprowadzi" Glapińskiego z NBP.
Lider PO do dziennikarki TVN24: "Nawet pani tego nie wytrzymała"
Donald Tusk, któremu najwyraźniej bardzo spodobał się słowny ping-pong z Mateuszem Morawieckim, postanowił chwycić za kolejną paletkę i poodbijać piłeczkę także z Glapińskim.
Kilka godzin po przemówieniu prezesa NBP, lider PO był gościem TVN24, na którego antenie surowo recenzował najnowszy obiekt swojego zainteresowania.
- Adam Glapiński jest nominatem PiS-u. Nawet on nie ukrywał, że będzie dbał o interesy partii, a nie ludzi - mówił Tusk.
W dalszej części wypowiedzi padły też inne mocne słowa, kwestionujące profesjonalizm Glapińskiego. Rozmówca Katarzyny Kolendy-Zaleskiej mówił m.in. że prezes nie "wygląda na człowieka, który koncentruje się na tym, za co odpowiada".
Dziennikarka z drżącym głosem cytowała słowa prezesa NBP, co nie umknęło jej gościowi i zostało natychmiast wykorzystane do błyskotliwej riposty. - No widzi pani, nawet pani tego nie wytrzymała - podsumował polityk.
Podszyte szyderą wypowiedzi to zresztą znak rozpoznawczy Tuska, który jest obecnie w życiowej formie. Mimo iż uruchomiony został przeciwko niemu cały aparat państwa, wraz z państwową telewizją, a nóż w plecy co chwilę wciska mu były doradca premier Mateusz Morawiecki, lider opozycji wyspecjalizował się w trafnych docinkach, dotykających czy to prezesa PiS, czy też prezydenta Dudę.
Glapiński z silnym poparciem PiS
Eskalujący konflikt Tuska z Glapińskim z pewnością dopiero się rozkręca. Prezes NBP nie kryje nawet, że równie wielką niechęcią darzy Tomasza Siemoniaka z PO, którego chciałby "wykluczyć z życia publicznego".
W tym kierunku podjęto już nawet konkretne kroki. Departament prawny banku centralnego sporządza pisma do odpowiednich organów wymiaru sprawiedliwości ws. wypowiedzi Donalda Tuska i Tomasza Siemoniaka, w których mówili o możliwych wątpliwościach prawnych dotyczących powołania Glapińskiego na kolejną kadencję.
Chodzi o zawiłą prawnie sprawę związaną z ustawą o Narodowym Banku Polskim, która przewiduje, że członkiem zarządu NBP można być maksymalnie dwie kadencje. Tymczasem w 2016 roku prezydent Andrzej Duda, jeszcze na wniosek Marka Belki, powołał Glapińskiego na członka zarządu, co, zdaniem niektórych, można uznać za pierwszą kadencję Glapińskiego w zarządzie.
Co więcej, mimo iż władza doskonale zdawała sobie sprawę z ciążących nad prezesem NBP wątpliwości, przez miesiące konsekwentnie forsowała jego kandydaturę. Na "tak" byli nie tylko prezydent Andrzej Duda, który poparł starania Glapińskiego, ale przede wszystkim prezes Jarosław Kaczyński. Patrząc głębiej na środowisko szefa banku centralnego trudno dziwić się takiemu obrotowi spraw. Glapiński jest absolutnie dyspozycyjny wobec Nowogrodzkiej, a w PiS ma wielu sojuszników, którym chętnie rozdawał dobrze płatne posady. Dość powiedzieć, że w zarządzie NBP jest jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS Adam Lipiński. W instytucji pracują też lub pracowały żony i byłe żony działaczy i ministrów, syn szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz Paweł Mucha, były prawnik prezydencki.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: WP, Goniec.pl