Doradca Siergieja Szojgu wyjawił jeden z największych sekretów Rosji dotyczący wojny w Ukrainie? Rusłan Puchow był gościem jednego z propagandowych programów, ale nie dotarła do niego informacja o tym, że wszedł już na antenę. Mikrofon nie miał trudu z wyłapaniem słów eksperta.Rosyjska propaganda prześciga sama siebie w kreowaniu wizerunku wielkiej Rosji emanującej poświata bezsprzecznego zwycięstwa. Niewygodne kwestie rozwiązywane są w prosty sposób: przemilczenie.Rusłan Puchow złamał naczelną zasadę rosyjskiej propagandy i chociaż wpadka wynikała z przypadku, to pewne jest, że doradca Siergieja Szojgu może drżeć o swoją posadę. Mikrofon przypięty do jego ubrania wyłapał słowa, które powinny zostać wielką tajemnicą Rosji.
Marcin Ociepa, wiceminister obrony narodowej, wypowiedział się w kwestii potencjalnych zagrożeń dla Polski, w przypadku eskalacji wojny w Ukrainie. Gość "Radia Zet" stwierdził, że MON "Rozważa najczarniejsze scenariusze". Padły też m.in. słowa dotyczące sytuacji Władimira Putina.Wiceszef MON, Marcin Ociepa wziął udział w porannym "Gościu Radia Zet". Polityk podzielił się m.in. swoją opinią ws. sytuacji w Ukrainie, położenia Władimira Putina oraz roli Polski w konflikcie wywołanym przez Rosję na terytorium naszego wschodniego sąsiada. Wiceminister zwrócił także uwagę na potencjalne zagrożenia, jednak jak stwierdził, "spałby spokojnie".
Władimir Putin jest skłonny podjąć decyzję o użyciu bomby atomowej? "The Sun" donosi, że niezapowiedziana wizyta brytyjskiego ministra obrony Bena Wallace'a w Waszyngtonie ma związek z pogłębiającymi się obawami przed nieprzewidywalnymi ruchami dyktatora.Władimir Putin może posunąć się do ostatecznych środków? Tak twierdzi "The Sun". Dziennik poinformował, że Ben Wallace miał we wtorek spotkać się z posłami z komisji obrony. Plany miał zmienić w ostatniej chwili. Brytyjski minister obrony gości obecnie w Waszyngtonie.
Władimir Putin ogłosił stan wojenny. Nie obejmą jednak one Rosji, a nielegalnie anektowane obwody Ukrainy. Prezydent Federacji Rosyjskiej w oświadczeniu oskarżył "kijowski reżim" o wrogie działania.Władimir Putin ogłosił stan wojenny. Potwierdziły się wcześniejsze nieoficjalne doniesienia niezależnych, rosyjskich mediów.
Władimir Putin wprowadzi w Rosji w środę 19 października stan wojenny? Niezależne rosyjskie źródła twierdzą, że tak. Sygnałów przemawiających za tą tezą jest kilka. Jednym z nich jest nagła prośba o to, by deputowani Rady Federacji zostali w pracy po godzinach. Dmitrij Miedwiediew ma przedstawić także specjalny raport.Stan wojenny w Rosji to tylko kwestia kilkunastu godzin? Władimir Putin ma planować ogłoszenie go w środę 19 października.Niezależny rosyjski portal Wiorstka dotarł do wiadomości, które zwiastują wielkie zmiany w taktyce Rosji. Służby prasowe Kremla nie ukrywają, że środa będzie w Moskwie pracowitym dniem.
Katastrofa wojskowego samolotu w rosyjskim Jejsku w Kraju Krasnodarskim. Bombowiec Su-34 uderzył w budynki mieszkalne, na skutek czego życie straciła przynajmniej jedna osoba. Prawdopodobną przyczyną tragedii był pożar jednego z silników maszyny.Do katastrofy lotniczej doszło Kraju Krasnodarskim w południowo-zachodniej Rosji, niedaleko rosyjsko-ukraińskiej granicy. Bombowiec Su-34 uderzył w kilkupiętowy budynek mieszkalny. - W wyniku katastrofy maszyny duża część budynku została objęta ogniem - donosi niezależny rosyjski portal Meduza.
Aleksandr Łukaszenka nie wyślę swoich żołnierzy na front, by ramię w ramię walczyli w Ukrainie z armią Władimira Putina. Białoruski dyktator dobrze wie, że to Rosja jest przegranym i nie chce ryzykować własną skórą w imię rzekomo nierozerwalnego sojuszu? - Gdyby Łukaszenka miał zaatakować, to już dawno by to zrobił - ocenił w rozmowie z PAP Generał Roman Polko.Aleksander Łukaszenka odwróci się od Władimira Putina i mimo deklaracji o braterstwie Rosjan i Białorusinów nie wspomoże dogorywającego na polu walki sojusznika? Generał Roman Polko wskazał, że Moskwa nie może liczyć na wsparcie Mińska.Jeśli wielka przyjaźń się kończy, to zawsze w okolicznościach wielkiej zdrady i skandalu. Niespodziewanie taki los mogą podzielić najwięksi przyjaciele za wschodnią granicą Polski: Aleksandr Łukaszenka i Władimir Putin.
Pojawiły się doniesienia o dwóch rosyjskich rakietach, które trafiły w obiekt wojskowy w powiecie złoczowskim. To graniczący z Polską obwód lwowski na zachodzie Ukrainy. Jak informuje szef regionalnych władz, Maksym Kozycki, na Telegramie, nie ma ofiar w ludziach - Jeden z pocisków zestrzeliły siły obrony przeciwrakietowej - podkreśla Kozycki. Jak dodał, obiekt znajduje się w dzielnicy Złoczów.
Coraz więcej doniesień o faktycznym wsparciu ze strony Białorusi dla Rosji, w prowadzeniu działań zbrojnych wymierzonych przeciwko Ukrainie. Pierwsze transporty białoruskich czołgów mają dotrzeć na front w najbliższych dniach. Zdaniem ekspertów, Putin bez skrupułów sięgnie po białoruskie zapasy broni i amunicji, w obliczu własnych niedoborów. Natomiast utrzymywane przez ostatnie miesiące pozory, jakoby Białoruś pozostawała neutralna, w końcu zaczynają znikać. - Co by Łukaszenka nie powiedział, jego kraj uczestniczy w wojnie w Ukrainie - stwierdził w rozmowie z "Wirtualną Polską" Leszek Szerepka, były ambasador RP w Mińsku.- Łukaszenka deklaruje gotowość Białorusi do udzielenia pomocy federacji rosyjskiej w wojnie z Ukrainą. Kompleks obronno-przemysłowy Białorusi zajmuje się już naprawą rosyjskiego sprzętu uszkodzonego podczas działań wojennych - poinformował dzisiaj sztab generalny armii ukraińskiej. - Ponadto pierwsza partia dwudziestu czołgów T-72 została usunięta z magazynu i wysłana do regionu Biełgorod - doniesienia te jedynie potwierdzałyby zaangażowanie strony białoruskiej w konflikt wywołany przez Putina na terytorium Ukrainy.
Marek Grechuta i Grzegorz Ciechowski zagrzewają żołnierzy w Ukrainie do walki? Najnowsze nagranie podbija TikToka i pokazuje, że ukraińskie morale jest niczym skrzydła, które nie pozwalają spaść nadziei na wyzwolenie kraju spod Rosyjskiej opresji. Niesamowity dowód, że po ponad 230 dniach walki obrońcy nie tracą dobrego humoru.Wojna w Ukrainie ma wiele twarzy, ale większość z nich opiera się na tragicznych historiach zwykłych ludzi. Po rozpoczęciu przez Władimira Putina wojny nie tylko Ukraińcy chwycili za broń.O wolność Ukrainy walczą również Polacy, którzy zasilili szeregi tamtejszej armii. To właśnie żołnierze Międzynarodowego Legionu są głównymi bohaterami zyskującego popularność nagrania.
W trakcie poniedziałkowych ataków rakietowych rosyjskich wojsk na liczne punkty na mapie Ukrainy, pociski spadły m.in. na Lwów. "Pozostańcie w schronach do końca alarmu" - zaapelował mer Lwowa Andrij Sadowy w mediach społecznościowych. Z powodu ostrzału, część miasta nie ma prądu, przestały pracować również niektóre z miejskich ciepłowni - przekazał Sadowy.Znajdujący się niedaleko naszych granic Lwów, jest jednym z wielu ukraińskich miast, na które zostały w poniedziałek rano spadły rosyjskie rakiety. W ostrzale centrum Kijowa zgięło co najmniej osiem osób, a 24 zostały ranne - przekazał Rostysław Smyrnow, doradca szefa ukraińskiego MSW.
Kolejna niezwykle brutalna zemsta ponoszących dotkliwe porażki w wojnie Rosjan. W nocy z soboty na niedzielę wojska Władimira Putina ponownie ostrzelały Zaporoże na południowym wschodzie Ukrainy, wystrzeliwując co najmniej dziesięć rakiet. Lokalne władze podają, że zginęło siedemnaście osób, ale bilans pozostaje otwarty. Jest też wielu rannych.Położone nad Dnieprem Zaporoże jeszcze do niedawna pozostawało jednym z najbardziej zaludnionych miast Ukrainy. Wszystko jednak zmieniło się wraz z wybuchem wojny z Rosją, kiedy to z miasta, w obawie o własne życie, uciekła znaczna część ludności.Byli jednak i tacy śmiałkowie, którzy zdecydowali się na pozostanie w rodzinnych domach, godząc się z nieprzewidywalnym losem lub wierząc w szybki i spektakularny sukces ukraińskich wojsk. Ten wydaje się coraz bliższy, ale wraz z kolejnymi dobrymi dla wolnego świata doniesieniami, nadchodzą też i te tragiczne.
Ołena Zełenska udzieliła wywiadu stacji Polsat News. Ukraińska pierwsza dama przekazała, że aż 90 procent jej rodaków "wykazuje co najmniej jedną z cech PTSD", czyli zespołu stresu pourazowego. - Przecież na ich oczach czyniły się zbrodnie, stawali się świadkami, a także ofiarami. Na ich oczach zabijali - relacjonowała żona Wołodymyra Zełenskiego.Ołena Zełenska podkreśliła, że "straszne tragedie dzieją się codziennie, dlatego nie tylko żołnierze, ale również ludność cywilna ma ten zespół". Jej zdaniem aż 40 proc. Ukraińców potrzebuje pomocy psychologicznej. Z inicjatywy żony prezydenta Ukrainy rozpoczęło się tworzenie narodowego programu pomocy psychologicznej i wsparcia psychologiczno-socjalnego. Chciałaby nawiązać współpracę w tej kwestii z Polską.
Cztery rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Polski i Szwecji. Włoska armia, której samoloty stacjonują w Malborku, poinformowała, że "w celu przechwycenia czterech rosyjskich myśliwców" poderwane zostały myśliwce Eurofighter.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w dwóch niezależnych źródłach.Rosyjskie samoloty najpierw naruszyły polską, a następnie szwedzką przestrzeń powietrzną "zanim zostały zmuszone do powrotu nad terytorium Kaliningradu". To kolejny tego typu incydent, do którego doszło w ostatnich dniach.
Maski ostatecznie opadły. Tak można by podsumować najnowsze oświadczenie Aleksandra Łukaszenki, który w końcu przyznał, że jego kraj bierze udział w wojnie w Ukrainie. Dyktator, podobnie jak Władimir Putin, nazwał jednak brutalną inwazję "specjalną operacją wojskową" i próbował przekonywać, że białoruscy żołnierze nikogo nie zabijają. Po raz kolejny skłamał także na temat intencji sąsiadujących państw, w tym Polski.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w trzech niezależnych źródłach.Aleksandr Łukaszenko od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej nie krył swojego poparcia dla Moskwy. Dyktator powielał skandaliczną narrację Kremla, który twierdzi, że konflikt sprowokowało nieustannie podburzające Rosję NATO, ale zaznaczał jednocześnie, że sam nie zamierza angażować Białorusi w walki, mimo swoich bliskich więzi z Władimirem Putinem.Bez względu na te deklaracje, faktem jest, że to właśnie z białoruskiego terytorium Rosjanie zaatakowali m.in. Kijów, a także prowadzili inne ataki rakietowe na pozycje ukraińskie. Mińsk zapewniał też wojskom Putina osłonę powietrzną, zakwaterowanie i wyżywienie. Przez długi czas wszystkiemu temu próbowano zaprzeczać, jednak w końcu samozwańczy lider Białorusinów sam przyznał się do kłamstwa.
Władimir Putin rzekomo skierował "nuklearny pociąg" na granicę z Ukrainą. Jak donosi "The Times", przywódca rosyjski w ten sposób chce okazać gotowość do znacznej eskalacji niesprawiedliwego konfliktu na ziemi Ukraińskiej. Uważa się, że NATO ostrzegło swoich członków o niepokojących ruchach na terenie Rosji. Media społecznościowe obiegło nagranie dużego pociągu transportowego w ruchu. Dziennik "The Times, powołując się na opinię polskiego eksperta, Konrada Muzykę, podaje, że skład podlega 12. Dyrektoriatowi Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, odpowiedzialnemu za pociski nuklearne - ich przechowywanie, konserwację, transport i wydawanie jednostkom.
Władimir Putin powoli traci poparcie nawet wśród własnych propagandzistów? - Fala krytyki pod adresem rosyjskiego dowództwa po ogłoszeniu "częściowej mobilizacji" i wycofaniu wojsk z Łymanu w Donbasie podważa narrację Kremla na temat wojny w Ukrainie i pośrednio uderza w prezydenta - ocenia Instytut Studiów nad Wojną (ISW).- Porażka w Łymanie i obwodzie charkowskim, w połączeniu z błędami w ogłoszonej wcześniej przymusowej mobilizacji, wywołały "dramatyczne zmiany" w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej - napisano w specjalnym wydaniu raportu waszyngtońskiego think tanku.
Wojna w Ukrainie. 25 cywilów zginęło, a 62 zostało rannych w ostrzale kolumny samochodów czekającej na wyjazd z Zaporoża. Chcieli oni zabrać swoich bliskich z terenów okupowanych i dostarczyć pomoc humanitarną. Rosja ostrzelali ich z wysoka. Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w dwóch niezależnych źródłach.
- Ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski rekomenduje Polakom przebywającym na terytorium Federacji Rosyjskiej powrót do kraju - podaje IAR. Dyplomata od kilku dni przebywa na rosyjskim Dalekim Wschodzie, gdzie spotyka się z Polonią.Przed kilkoma dniami Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oficjalny komunikat, w którym odradzało Polakom wszelkich podróży do Federacji Rosyjskiej. Apel ten ma związek z trwającym konfliktem w Ukrainie i uznaniem Rosji przez Polskę za państwo nieprzyjazne.
Władimir Putin dopiął swego i podpisał dekrety ws. aneksji Chersonia i Zaporoża, uznając ich niepodległość. W piątek na Kremlu ma się odbyć natomiast oficjalna ceremonia, podczas której dyktator włączy w granice swojego państwa cztery okupowane ukraińskie obwody, w których przeprowadzono pseudoreferenda. Uwieńczeniem barbarzyńskiego spektaklu będzie zatwierdzenie decyzji przez rosyjski parlament.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w trzech niezależnych źródłach.Władimir Putin po raz kolejny według własnego widzimisię przestawia granice państw i tworzy własną mapę świata. Rosyjski przywódca nic nie robi sobie z międzynarodowych umów i bezprawnie bierze to, co akurat znajduje się w sferze jego pożądania.Tak było już w 2014 roku, kiedy to bezczelnie zaanektował ukraiński Krym, gwałcąc Memorandum budapesztańskie i tak jest też teraz. Mroczna historia powtarza się na naszych oczach, a świat bezsilnie patrzy na kolejne posunięcia dyktatora, dyplomatycznie traktując tego, który rozumie jedynie język siły.
Pseudoreferenda w Ukrainie. Komisje wyborcze ustanowione na okupowanych terytoriach Ukrainy opublikowały wstępne dane o zakończonych pseudoreferendach. Mieszkańcy mieli głosować za przyłączeniem się do Rosji. Wcześniej w sieci pojawiły się nagrania ujawniające, że w miejscach, gdzie odbywają się nielegalne "głosowania", urzędują "komisje" w asyście uzbrojonych osób.Władze okupacyjne w zajętych częściowo przez wojska rosyjskie obwodach donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim utrzymują, że od piątku prowadzą pseudoreferenda w sprawie przyłączenia tych terenów do Rosji. Mają one potrwać do wtorku 27 września.
Szykuje się niezwykle interesujący koniec tygodnia w Rosji. Jak twierdzi brytyjskie ministerstwo obrony, w piątek 30 września Władimir Putin wystąpi przed obiema izbami rosyjskiego parlamentu, aby ogłosić włączenie w granice Federacji Rosyjskiej ukraińskich obszarów, na których odbywają się pseudoreferenda. Po tym, jak aneksja stanie się faktem, przymusowemu poborowi do wojska podlegać mają także obywatele Ukrainy.Władimir Putin zwiększa swoją aktywność i coraz częściej występuje publicznie, a to nie zwiastuje niczego dobrego. W ubiegłą środę rosyjski dyktator wygłosił pierwsze od wybuchu wojny w Ukrainie orędzie do narodu, w którym zapowiedział "częściową" mobilizację wojskową i groził Zachodowi użyciem broni jądrowej, wczoraj zaś spotkał się w Soczi z Alaksandrem Łukaszenką.Nie jest tajemnicą, że satrapa przeżywa obecnie trudne chwile związane z serią porażek, jakie ponosi w walkach na froncie, a także coraz większym buntem dotychczasowych sojuszników i zwykłych obywateli, zniechęconych przeciągającą się wojną i nie pałających radością na myśl o ponoszeniu dalej jej dotkliwych konsekwencji.On jednak zdaje się być nieprzejednany i nie zamierza składać broni, mimo iż wskazywałyby na to rozsądne przesłanki. Kolejny radykalny krok ma zostać podjęty jeszcze w tym tygodniu, o czym poinformowali właśnie Brytyjczycy.
Straż graniczna odmówiła wjazdu do Polski kilkudziesięciu Rosjanom, którzy próbowali dostać się do kraju po tym, jak ogłoszona została mobilizacja do rosyjskiego wojska. Polska zakazała im przekraczania granicy od 19 września. Wiadomo już, że część pojazdów została zawrócona.W ten sposób Polska stała się kolejnym krajem, który całkowicie zakazał wjazdu obywatelom Rosji - po krajach bałtyckich, a jeszcze przed Finlandią, która również postanowiła zamknąć drogę lądową dla wschodnich sąsiadów.
Nie maleje napięcie związane z potencjalnym zagrożeniem radioaktywnym jodem. Rosjanie stale ostrzeliwują Zaporoską Elektrownię Jądrową, podycając niepokoje i stawiając na baczność służby w graniczących z Ukrainą państwach. Przygotowania na ewentualne skażenie rozpoczęła także Polska, która zapowiedziała dystrybucję jodku potasu. Jak informuje "Rzeczpospolita", środek ma być wkrótce rozdawany w szkołach.Od miesięcy dotkliwie przekonujemy się, że wojna w Ukrainie to nie tylko problem naszego wschodniego sąsiada. W lutym Kreml wyzwał na pojedynek cały demokratyczny świat, a teraz szantażuje go widmem kryzysu żywnościowego i energetycznego.W miarę pogarszającej się sytuacji Rosjan na froncie, rośnie też frustracja Władimira Putina, który posuwa się do coraz bardziej drastycznych kroków. Zakręcanie kurków z gazem czy blokowanie transportu zbóż były zaledwie preludium, bo do gry weszły właśnie realne groźby użycia broni atomowej, niosącej śmierć i zagładę.
Władimir Putin zbiera żniwo swoich brutalnych działań związanych z wojną w Ukrainie. Rosyjski prezydent najpierw skazał się na światową izolację, a teraz mierzy się również z utratą poparcia wśród swoich własnych obywateli. Zbuntowani Rosjanie nie tylko wychodzą na ulice, ale także decydują się na bardziej radykalne kroki. W geście sprzeciwu płoną kolejne komendy uzupełnień.Napadając na Ukrainę w lutym br. Władimir Putin wywołał światowy pożar i zamiast próbować go ugasić, regularnie dolewa do niego benzyny. Szczyt wszelkich możliwości pokonał wczoraj, oświadczając, że jest gotów użyć broni nuklearnej przeciwko Zachodowi, a także ogłaszając wojskową mobilizację, czym naraził się wielu Rosjanom.Co prawda dyktator zapewnił, że działania dotyczyć będą jedynie obywateli pozostających w rezerwie, jednak eksperci nie mieli złudzeń co do tego, że to kolejny blef. Na potwierdzenie tych przewidywań nie trzeba było zresztą długo czekać, bo z niezależnych ośrodków zaczęły lawinowo spływać kolejne informacje o wręczaniu wezwań do wojska wszystkim mężczyznom w wieku poborowym.W odpowiedzi na kolejne kłamstwa i manipulacje, wczoraj w wielu miastach w Rosji odbyły się demonstracje. Ich uczestnicy zostali brutalnie potraktowani przez OMON, ale opór nie słabnie i przybiera coraz bardziej wymowne postaci. Jak informuje "Kyiv Post", tylko ostatniej nocy doszło do podpaleń dwóch komend uzupełnień.
Prezydent Andrzej Duda udzielił wywiadu dla telewizji TVN24, w którym odniósł się do wygłoszonego wczoraj orędzia Władimira Putina i planowanych pseudoreferendów w samozwańczych republikach na terenie Ukrainy. W rozmowie poruszono również temat sejmowej podkomisji Antoniego Macierewicza, co sporowokowała głowę naszego państwa do wysunięcia poważnych oskarżeń o zaniechanie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej wobec gabinetu Donalda Tuska.Prezydent Andrzej Duda przebywa obecnie w Nowym Jorku, gdzie udał się, by uczestniczyć w 77. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Wczoraj głowa naszego państwa przemawiała na forum do zgromadzonych na obradach polityków i urzędników, wieczorem zaś udzieliła specjalnego wywiadu korespondentowi TVN w Stanach Zjednoczonych Marcinowi Wronie.
Ogłoszona w środę przez Władimira Putina mobilizacja ruszyła z kopyta. Wbrew zapewnieniom dyktatora i jego popleczników, ma ona jednak nie być tylko częściowa, ale pełnowymiarowa. W kamasze rosyjskie władze chcą wziąć nawet uczestników antywojennych protestów, którym po zatrzymaniu i przewiezieniu na komisariat wręczane są powołania do jednostek wojskowych.Środowe orędzie Władimira Putina i ogłoszenie przez niego częściowej mobilizacji wywołały poruszenie i obawy nie tylko wśród światowych przywódców lojalnych wobec Kijowa, ale także wśród samych Rosjan.Żyjący w zniewolonym przez putinowskie działania kraju obywatele nie ufają zapewnieniom swojego prezydenta, który oficjalnie oświadczył, że mobilizacja dotyczyć będzie 300 tys. rezerwistów z doświadczeniem wojskowym i martwią się, że wkrótce im także przyjdzie dołączyć do krwawej wojny w Ukrainie.Panika wcale nie jest przy tym nieuzasadniona, bo, jak zauważają niezależne rosyjskie media, w dekrecie podpisanym przez Putina utajony został jeden z punktów, mający zezwalać na powoływanie do służby wszystkich mężczyzn w wieku poborowym.Ci gorączkowo zaczęli więc szukać sposobów na ucieczkę z kraju i wsiadać na pokłady samolotów, podczas gdy w rosyjskich miastach wybuchły największe od lutego antywojenne protesty. Z ich uczestnikami brutalnie próbowały rozprawić się rosyjskie służby porządkowe.
W 210. dniu inwazji Rosji na Ukrainę Władimir Putin wygłosił orędzie, w którym zapowiedział częściową mobilizację wojskową. Dyktator oskarżył także Zachód o próbę zniszczenia Rosji i poinformował, że celem Moskwy pozostaje niezmiennie wyzwolenie Donbasu od "neonazistów". Jak podkreślił, aby tak się stało, jest gotów użyć "wszelkich dostępnych środków".Na te przemówienie świat czekał z zapartym tchem. Prezydent Rosji miał wygłosić pierwsze od lutego orędzie do narodu już we wtorkowy wieczór, na co przygotowały się największe stacje telewizyjne na świecie zmieniając swoje ramówki.Eksperci spodziewali się, że Władimir Putin zapowiedzieć może mobilizację wojskową oraz pseudoreferenda w okupowanych republikach, ale żadna z deklaracji nie padła. Kolejny spektakl propagandy przełożono bowiem na środowy poranek, który rozpoczął się od gróźb i machania szabelką.