Światowi ekonomiści prognozują, że rosyjską gospodarkę czeka bardzo mocne załamanie. Robin Brooks, główny ekonomista The Institute of International Finance (IIF) poinformował, że jego zespół dokładnie przeanalizował dane dotyczące eksportu 20 krajów do Rosji. Jak się okazuje, nad Federacją Rosyjską zbiera się wiele czarnych chmur. W opinii Robina Brooksa z The Institute of International Finance, najbliższe miesiące nie będą zbyt optymistyczne nie tylko dla Rosji, ale również Władimira Putina. Główny ekonomista poinformował, że tamtejszą gospodarkę czeka w tym roku poważne załamanie.- Przewidujemy załamanie PKB o 30 proc. do końca 2022 r. - przekazał za pośrednictwem swojego Twittera. W swojej analizie zaznaczył, że Federacja Rosyjska w związku z aktualną sytuacją międzynarodową przestała publikować część danych gospodarczych. Dodał jednak, że jego zespół aktywnie śledzi stan eksportu 20 krajów do tego kraju. Pozyskane dane przyczyniły się do ustalenia, w jakiej kondycji znajduje się kraj zarządzany przez Władimira Putina.- Eksport spadł o ponad 50 proc. w kwietniu 2022 r - poinformował Brooks. Zaznaczył, że analizowane dane obejmują analogiczny okres w 2021 roku.
Premier Viktor Orban ogłosił stan wyjątkowy na Węgrzech. Zacznie obowiązywać od środy. Szef węgierskiego rządu wytłumaczył na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych, że decyzja jest związana z wojną w Ukrainie.Na podobny krok zdecydowała się Litwa, ale było to w dniu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Z kolei w ogarniętym konfliktem kraju obowiązuje stan wojenny.
We wtorek niemiecki dziennik "Bild" ujawnił nowe szczegóły dotyczące zamachu na Władimira Putina. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że do próby pozbawienia życia prezydenta Rosji doszło w marcu. W związku z tym wydarzeniem przywódca zaczął jeszcze bardziej dbać o swoje bezpieczeństwo i korzysta z ochrony snajperów i usług degustatorów przed spożyciem posiłków."Bild" wskazuje, że Władimir Putin "od miesięcy sprowadza na Ukrainę śmierć i cierpienie, grozi całemu światu, i najwyraźniej przy tym żyje w ciągłym strachu o własne życie".
Rosyjscy najeźdźcy wprowadzili do obiegu rubla w tymczasowo okupowanej części obwodu chersońskiego - informuje ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa. Jej zdaniem w ten sposób Rosjanie chcą przygotować warunki do przyłączenia Ukrainy do Rosji.Chersoń to kluczowy cel dla Rosjan na południu Ukrainy. Dzięki przejęciu ostatecznej kontroli nad tym miastem będą mogli stworzyć korytarz lądowy z zaanektowanym w 2014 r. Krymem.
Minister obrony Siergiej Szojgu przyznał, że Rosja celowo spowolniła agresję na Ukrainę. Jak tłumaczył, ma to związek z faktem, że armia chce uniknąć ofiar wśród cywilów i umożliwić ludności ewakuację z terenów, na których toczą się działania zbrojne.Agencja RIA Novosti wskazuje, że stwierdzenia Siergieja Szojgu mają pochodzić z posiedzenia Rady Ministrów Obrony Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
W trakcie wtorkowej konferencji prasowej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek prezentował rozwiązania systemowe przygotowane dla uczniów z Ukrainy. Jedno z pytań zadane przez dziennikarza TVN24 wytrąciło szefa resortu z równowagi. Minister poprosił go, aby "zadawał poważne pytania".Minister Czarnek słynie z ciętego języka. Tym razem przekonał się o tym dziennikarz TVN24 Artur Molenda, który chciał dopytać Przemysława Czarnka o ocenianie ukraińskich uczniów w polskich szkołach.
Już od dłuższego czasu sytuacja międzynarodowa staje się coraz bardziej napięta. Konflikt na linii Kijów-Moskwa w widoczny sposób uwypuklił drastyczny kryzys, a także podzielił świat niemalże na dwie części. Jak się okazuje, nie tylko tuż za naszą wschodnią granicą, ma miejsce zacięta rywalizacja. W ostatnim czasie szczególnie głośno mówi się o napięciach pomiędzy Chinami a USA. Nastroje podburzył sam prezydent Joe Biden, który podkreślił, że jego kraj będzie bronić integralności Tajwanu za wszelką cenę.Chińskie MSZ w stanowczy sposób zareagowało na niedawne słowa prezydenta Joe Bidena, odnoszące się do sytuacji Tajwanu. Administracja Kraju Środka jasno i wyraźnie podkreśliła, że kwestia Tajwanu jest czysto wewnętrzną sprawą Chin i państwo to nie będzie tolerować zewnętrznych ingerencji.- W kwestiach dotyczących podstawowych interesów Chin, jakimi są suwerenność i integralność terytorialna, Chiny nie mają miejsca na kompromisy ani ustępstwa - brzmi oficjalny komunikat chińskiego MSZ. Warto podkreślić, że prezydent Stanów Zjednoczonych zapewnił, że jego kraj będzie bronić niepodległości Tajwanu. - W obronie tego kraju jestem gotów na użycie siły - zaznaczył przywódca USA.W oficjalnym podsumowaniu swojej pięciodniowej podróży do Azji, prezydent Joe Biden chciał zaprezentować sojusze, które buduje w regionie Indo-Pacyfiku. Jego działania dyplomatyczne mają na celu przeciwstawienie się rosnącej sprawności gospodarczej Chin, a także zbudowanie skutecznej przeciwwagi, dla tamtejszego hegemona.W poniedziałek, w rozmowie z dziennikarzami, Biden jasno i wyraźnie podkreślił, że zezwoli na pomoc wojskową USA dla Tajwanu, jeśli Chiny zaatakują i zagrożą niepodległości wyspy.
- Przekazaliśmy Ukrainie czołgi w bardzo dużej liczbie. Uznaliśmy, że to w jakimś sensie nasz obowiązek udzielić takiej pomocy. Liczymy na wsparcie NATO, USA, a także ze strony Niemiec. Słyszymy, że Niemcy nie będą się chciały wywiązać z obietnicy. To dla nas duży zawód - powiedział w Davos prezydent Andrzej Duda. Prezydent, który przebywa w Davos, gdzie trwa Światowe Forum Ekonomiczne, został zapytany przez dziennikarzy o negocjacje z Niemcami w sprawie ewentualnego przekazania Polsce czołgów. Dziennikarz niemieckiego „Die Welt” zwrócił uwagę, że Polska przekazała ogromną liczbę czołgów Ukrainie, a Niemcy obiecały, iż zastąpią je swoimi czołgami, jednak nadal do tego nie doszło. Zapytał polskiego prezydenta, czego oczekuje od Niemiec w tej sprawie.- Oczekuję, że w pierwszej kolejności Niemcy będą pomagały Ukrainie. Dzisiaj przede wszystkim Ukraina potrzebuje pomocy. My przekazaliśmy Ukrainie czołgi, rzeczywiście w bardzo dużej liczbie. Podjęliśmy taką decyzję, gdyż uznaliśmy, że to jest w jakimś sensie nasz obowiązek jako sąsiada Ukrainy, żeby taką pilną pomoc przekazać - mówił prezydent.
Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego potwierdził doniesienia o złym stanie zdrowia Władimira Putina. Kyryło Budanow w rozmowie z portalem Ukraińska Prawda ujawnił, że rosyjski prezydent zmaga się z kilkoma ciężkimi chorobami, w tym z nowotworem.– Ale nie warto mieć nadziei, że Putin umrze jutro – powiedział Budanow.
Ostatnie tygodnie pokazują, że Rosja radzi sobie coraz gorzej. W odpowiedzi rosyjscy nacjonalistyczni oficerowie wzywają Putina do zmiany taktyki wojennej. Chcą, aby prezydent oficjalnie wypowiedział wojnę Ukrainie i ogłosił częściową mobilizację w Rosji. Do tej pory Kreml odmawiał podjęcia takich kroków. O tym, że dotychczasowe działania Rosji okazały się klęską mówią już rosyjscy nacjonaliści. Ogólnorosyjskie Zgromadzenie Oficerów żąda od Putina "radykalnej zmiany taktyki wojennej". Zwracają szczególną uwagę na to, że w przeciągu trzech miesięcy walk "specjalna operacja wojskowa w Donbasie" nie osiągnęła zamierzonych celów.
Andrzej Duda znalazł się na celowniku rosyjskiej propagandy - informuje rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Z jego ustaleń wynika, że w mediach mają być promowane także fałszywe informacje na temat rodziny prezydenta RP.Od początku wojny w Ukrainie Rosjanie grożą Polsce i Zachodowi. Kilka godzin temu informowaliśmy o absurdalnych stwierdzeniach w trakcie rozmowy Aleksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem, jakoby Polska dążyła do "rozczłonkowania Ukrainy". Teraz wyszło na jaw, że rosyjskie media państwowe uderzają także Andrzeja Dudę.
Litwa, Łotwa i Estonia zrezygnowały z importu energii elektrycznej z Rosji. Decyzja krajów bałtyckich ma związek z trwającą od prawie trzech miesięcy wojną w Ukrainie. Litewski minister energetyki Dainius Kreivys przyznał, że w ten sposób państwa "odmawiają finansowania agresora". W piątek giełda energii Nord Pool powiadomiła rosyjskie przedsiębiorstwo InterRao o zakazie handlu w kraju bałtyckich w związku z sankcjami międzynarodowymi. Tydzień wcześniej dostawca został usunięty z rynku fińskiego.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ostrzega przed kolejną akcją dezinformacyjną. W internecie krążą fałszywe wpisy dotyczące rzekomego uczestnictwa Wojska Polskiego w wojnie w Ukrainie. Centrum udostępniło cztery nieprawdziwe treści, które można znaleźć w mediach społecznościowych."Zachowaj spokój i sięgaj po informacje z wiarygodnych źródeł", czytamy we wpisie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB) na Twitterze.
Aleksandr Łukaszenka podzielił się swoimi "obawami" z Władimirem Putinem podczas poniedziałkowego spotkania. Jego zdaniem Zachód, w tym Polska, zamierza "rozczłonkować Ukrainę". Stwierdził, że podobne plany przygotowano względem Białorusi.Polska znalazła się na celowniku rosyjskiej propagandy już na początku inwazji na Ukrainę. W ostatnich tygodniach narrację Kremla zaczął powielać także Mińsk, a Aleksandr Łukaszenka próbował nawet przekonywać Białorusinów, że Polacy zazdroszczą im "dobrobytu".
Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow uważa, że przeprowadzono nieudane zamachy na życie Władimira Putina. Do jednego z nich miało dojść po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny przeciwko Ukrainie.
Premier Mateusz Morawiecki za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych opublikował emocjonalny wpis o swojej mamie. Szef polskiego rządu w kilku słowach wyraził swoją miłość oraz szacunek dla swojej rodzicielki z okazji jej 92 urodzin. Premier od wielu lat jest w głównej mierze kojarzony z osobą swojego ojca, zmarłego w 2019 roku Kornela Morawieckiego, który był jednym z najpopularniejszych działaczy opozycji w czasach PRL. Zdecydowanie mniejsza uwaga mediów skupia się na mamie szefa polskiego rządu, Jadwidze. Mimo wszystko kilka dni przed Dniem Matki zrobiło się o niej głośno. Wszystko z powodu emocjonalnego wpisu zamieszczonego przez premiera w mediach społecznościowych.Mateusz Morawiecki postanowił podkreślić niezwykłą rolę swojej mamy w jego życiu. W dniu 92 urodzin swojej rodzicielki opublikował emocjonalny wpis na Facebooku.
Pierwsza Dama Ukrainy Ołena Zełenska opublikowała na Facebooku materiał wideo, na którym uchodźcy zapowiadają, że niedługo wrócą do ojczyzny. - Wrócimy, bo nie ma nic lepszego niż dom. I zdecydowanie zaprosimy Polaków, by im podziękować - podkreśliła.Do nagrania Ołena Zełenska dołączyła także opis. "Wrócę. Te słowa powtarzają każdy Ukrainiec, który został zmuszony do opuszczenia domu. Wrócę do szkoły, do swojej filiżanki w kuchni, do swoich kasztanów, do krewnych", czytamy na Facebooku.
Nikołaj Korczunow z rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych ostrzega, że konflikt może rozszerzyć się na Arktykę w związku ze chęcią przystąpienia Finlandii i Szwecji do NATO. Jego zdaniem to właśnie te państwa odpowiadały za bezpieczeństwo w tym regionie i wątpi, że ich dołączenie do sojuszu będzie miało pozytywny wpływ na "pokój".Rosyjski przedstawiciel MSZ stwierdził, że obecnie "jesteśmy świadkami wzrostu międzynarodowej aktywności wojskowej na wysokich szerokościach geograficznych". Jego zdaniem "następuje internacjonalizacja działań wojskowych", co "niepokoi" Moskwę.
Andrzej Duda przebywa w niedzielę z niezwykle ważną wizytą w Kijowie. Polski polityk został przywitany niezwykle ciepło, a jego przemówienie zostało nagrodzone gromkimi oklaskami. Prezydent spotkał się również z Wołodymyrem Zełeńskim, który zapowiedział nadanie wszystkim Polakom specjalnego statusu w Ukrainie.Już na samym początku przemówienia, Andrzej Duda został przywitany przez ukraińskich parlamentarzystów owacjami na stojąco. W trakcie swojego wystąpienia podkreślił, że zbrodnicze działania Rosji są skierowane przeciwko suwerennemu narodowi.- Tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości - mówił w ukraińskim parlamencie polski prezydent. Warto podkreślić, że Andrzej Duda jest pierwszym zagranicznym przywódcą, który wygłosił swoje przemówienie na forum Rady Najwyższej Ukrainy.Prezydent RP @AndrzejDuda przywitany owacją na stojąco w Radzie Najwyższej Ukrainy. pic.twitter.com/TwDVSzBy43— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) May 22, 2022 Jest to druga wizyta polskiego prezydenta na terenie okupowanej Ukrainy, od czasu rozpoczęcia wojny. Andrzej Duda przebywał ostatnio na Ukrainie w połowie kwietnia. Wraz z prezydentami Litwy, Łotwy i Estonii odwiedził wyzwoloną Buczę, Irpień i Borodziankę, które zostały kompletnie zniszczone przez rosyjskich okupantów.Prezydent Andrzej Duda podkreślał, że widział okrucieństwo Rosjan. Dodał, że odwiedził Ukrainę również przed bestialskim atakiem Rosji. W ten sposób chciał wesprzeć sąsiadów i podkreślić, że Polska nigdy nie zostawi Ukrainy samej.- Na własne oczy widziałem cierpienie, ból, zburzone domy, niewyobrażalną tragedię Waszego narodu. Wiem jakich zbrodni dopuścili się rosyjscy najeźdźcy, którzy muszą za to odpowiedzieć - zaznaczył. Polski polityk podziękował również za zaproszenie do ukraińskiego parlamentu.- To wielki przywilej i wyróżnienie. Traktuję go jako gest przyjaźni wobec Polski i Polaków, dziękuję wam, przyjaciele - wskazał Duda.Dodał, że każdy Ukrainiec, który znajduje się na terenie Polski, jest mile widziany. - Wasi bliscy, te miliony ludzi, którzy wyjechali z Ukrainy, nie są w naszym kraju uchodźcami, są naszymi gośćmi. Zapewniam Was, że kiedy tak dzielnie walczycie, oni są w polskich domach bezpieczni - podkreślił polski prezydent.
Rosja w ramach odwetu nałożyła sankcje na prawie tysiąc Amerykanów. Na liście znaleźli się m.in. prezydent Joe Biden czy aktor Morgan Freeman. Rosjanie objęli restrykcjami nawet osoby, które nie żyją.Na razie nie wiadomo, czy umieszczenie osób nieżyjących na liście sankcyjnej to pomyłka. Niewykluczone, że w ten sposób Rosja chciała także pokazać swoje nastawienie, że nie wybacza nigdy.
Wojna w Ukrainie jest porażką dla wszystkich, ale nie w równym stopniu. Niewykluczone, że to Polska okaże się jednym z największych przegranych. Stała się bowiem państwem frontowym, które nie dysponuje wystarczającą siłą militarną. Traci też na unijnych słabościach w wymiarze politycznym, gospodarczym czy dyplomatycznym.Choć mogłoby się wydawać, że przegranymi są tylko Ukraina i Rosja, to grono państw, które traci na inwazji jest znacznie większe. Tracą też Niemcy, Francja, a nawet USA.
Donald Tusk skrytykował pomysł, aby powierzyć koordynację odbudowy Ukrainy ministrowi aktywów państwowych Jackowi Sasinowi. Jego zdaniem "Ukraińcy nie zasłużyli na to, aby dołożyć im wicepremiera Sasina jako budowniczego". Propozycję PiS określił jako "ponury żart".Zdaniem byłego premiera Ukraina ma wystarczająco dużo własnych problemów, aby ich "budowniczym" Jacek Sasin. Przypomnijmy, że to właśnie minister aktywów państwowych był jedną z osób odpowiedzialnych za organizację wyborów kopertowych w maju 2020 r., które kosztowały 76 mln zł, a ostatecznie się nie odbyły.
Agencje Interfax oraz Reuters poinformowały, że rosyjskie wojsko miało uderzyć w dostawy broni, które zostały przekazane zarówno przez USA, jak i Unię Europejską. Sprzęt miał być składowany na terenie obwodu żytomierskiego. Do ataku miały posłużyć nowoczesne pociski Kalibr.Informacje na temat ataku sił Putina jako pierwsza przekazała rosyjska agencja Interfax, powołując się na słowa rzecznika MON Rosji. Jakiś czas później podobny przekaz udostępniła słynna agencja Reuters.Warto podkreślić, informacje nie zostały oficjalne potwierdzone przez ukraińską administrację. Według rosyjskich przekazów broń została zniszczona za pomocą pocisków Kalibr, które wystrzelono z morza w stronę obwodu żytomierskiego. To właśnie tam Ukraińcy odbierali dostawę broni. Ładunek miał pochodzić z USA i Unii Europejskiej. Warto zaznaczyć, że w ostatnim czasie Rosjanie wielokrotnie grozili, że dostawy broni dla Ukrainy z Zachodu będą takim samym celem ostrzałów jak pozycje Ukraińców.
Do nietypowej sytuacji doszło w czasie wideokonferencji pomiędzy Władimirem Putinem a gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Antonem Alichanowem. Regionalny urzędnik stwierdził, że sytuacja gospodarcza w jego regionie jest niezwykle trudna. Taki stan rzeczy tłumaczył trwającą wojną w Ukrainie. Władimir Putin nie wytrzymał i nie zwlekał z odpowiedzią.W piątek 20 maja miała miejsce specjalna wideokonferencja pomiędzy Władimirem Putinem a gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Antonem Alichanowem. Rozmowa była transmitowana na antenie propagandowej telewizji Rossija24. W jej trakcie urzędnik w otwarty sposób skarżył się na trudną sytuację ekonomiczno-gospodarczą, która ma miejsce na terenie jego obwodu. Po stronie palących problemów wskazał brak gazu, a także poprosił Władimira Putina o rozwiązanie kwestii rozbudowy kompleksu drogowo-kolejowego na przeprawie promowej na linii Bałtyjsk do Ust-Ługa.Szef obwodu kaliningradzkiego nie gryzł się w język i będąc na antenie telewizji, wyznał, że na zarządzanym przez niego obszarze występuje zjawisko poważnej zapaści gospodarczej. W czasie rozmowy z Putinem podkreślił, że jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest wojna na terytorium Ukrainy.
Ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmiła Denisowa poinformowała o licznych zbrodniach popełnianych przez rosyjskich żołnierzy. Podkreśliła, że ich okrucieństwo nie zna granic. Dodała, że każdego dnia zgłaszane są akty przemocy seksualnej. Ofiarami Rosjan są w głównej mierze dzieci gwałcone na oczach matek, kobiety, a także seniorzy.Wojna na terenie Ukrainy trwa już od niemal trzech miesięcy. Każdego dnia światowe media informują o kolejnych bestialskich czynach rosyjskich żołnierzy. Niezwykle wstrząsające szczegóły dotyczące ich działań przekazała ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmiła Denisowa. - Okrucieństwa rosyjskich żołnierzy nie znają granic - przekazała rzeczniczka za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych.Podkreśliła, że w środę 18 maja, tylko w czasie jednej godziny aż 10 osób złożyło oficjalne zawiadomienie w sprawie przemocy seksualnej. Zdecydowaną większość stanowiły osoby nieletnie, z czego dwa zgłoszenia dotyczyły 10-letnich chłopców.Ludmyła Denisowa poinformowała na swoim Facebooku, że telefoniczna linia pomocy psychologicznej każdego dnia otrzymuje sporą liczbę zgłoszeń o gwałtach, których dopuszczają się rosyjski żołnierze na kobietach i dzieciach.
Komendant policji w obwodzie kijowskim pokazał, jak wygląda przeciętne wyposażenie rosyjskiego żołnierza. Wśród rzeczy, które walczący w Ukrainie Rosjanie mają przy sobie, znajdują się m.in. stare teczki, a w nich kredki, klej i cyrkiel. - To epoka kamienia łupanego! - skomentował ironicznie Andrij Niebytow. Jeśli ktoś zastanawiał się, skąd biorą się liczne klęski wojsk rosyjskich w Ukrianie, te ustalenia mogą być całkiem prawdopodobną odpowiedzią na to pytanie. Portal Ukraińska Prawda opublikował w piątek 20 maja reportaż, w którym komendant policji w obwodzie kijowskim Andrij Niebytow pokazuje, jak wyposażeni do walki są żołnierze Putina.
Były premier Włoch zaszokował opinię publiczną swoją propozycją. Silvio Berlusconi uważa, że Ukraińcy, w ramach zawarcia pokoju, powinni zaakceptować żądania Władimira Putina. Polityk jest także przeciwny kolejnym sankcjom na Rosję, które jego zdaniem mocno uderzą we włoską gospodarkę.Silvio Berlusconi znany jest ze swojego kontrowersyjnego stylu bycia i wielu wywołujących komentarze wypowiedzi. Trzykrotny premier Włoch, pomimo słusznego wieku, nie ma zamiaru wycofywać się z polityki i wciąż wychodzi z coraz to nowszymi pomysłami na "naprawę" nie tylko jego ojczystego kraju, ale i całej Europy.
Podczas gdy walki w Donbasie przybierają na sile, w najnowszym oświadczeniu rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu stwierdził, że "wyzwolenie Ługańskiej Republiki Ludowej dobiega końca". Tereny te, jeszcze przed wybuchem wojny na pełną skalę, Władimir Putin uznał za niepodległe, legitymizując tym samym samozwańcze prorosyjskie władze, które stworzyli separatyści.Wschodnia Ukraina to teren, który objęty jest obecnie najbardziej zaciekłymi walkami. Rosjanie za punkt honoru przyjęli opanowanie Donbasu, w którym od 2014 roku stacjonują prorosyjscy separatyści i który to zamieszkuje znaczna część rosyjskojęzycznej ludności.Przejęcie kontroli nad tym terytorium mogłoby być w końcu podstawą do ogłoszenia jakiegokolwiek sukcesu przez Władimira Putina i stanowiłoby realizację części planu, z jakim dyktator ruszył na Ukrainę.Póki co Rosjanie kontrolują jedynie Chersoń, a także praktycznie całkowicie Mariupol, który nawiasem mówiąc, doszczętnie zniszczyli. Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu twierdzi tymczasem, że operacja na wschodzie kraju zmierza ku końcowi.