Donald Tusk nie odpuszcza ws. skażenia Odry, uderzył w PiS. "Ta władza robi wszystko, aby coś ukryć".
Donald Tusk ponownie uderzył w rząd Prawa i Sprawiedliwości zarzucając mu zaniedbania w sprawie afery związanej ze skażeniem Odry. Lider Platformy Obywatelskiej jest przekonany, że problem nie tylko zlekceważono, ale także wciąż wiele rzeczy próbuje się ukryć. Po lawinie oskarżeń, jakie padły na antenie TVN24, kolejna odpowiedź obozu władzy jest zapewne tylko kwestią czasu.
Sprawa skażenia Odry mocno zaktywizowała polityków opozycji, a przede wszystkim ich lidera, Donalda Tuska. Były premier już od jakiegoś czasu żeruje na potyczkach rządzących, a tych ostatnio było pod dostatkiem. Potężna afera ekologiczna zdecydowanie dodała mu wiatru w żagle i pozwoliła wspiąć się na wyższy poziom uszczypliwości i krytyki.
Oczywiście, sprawna ofensywa lidera PO spotkała się z błyskawiczną reakcją obozu władzy i państwowych mediów, które raczej nie mają wątpliwości, kto stoi za zanieczyszczeniem rzeki. Sprawa wygląda więc tak, że o aferze na Odrze nadal nie wiemy praktycznie nic, ale nie przeszkadza to w prowadzeniu politycznego ping-ponga, w którym Tusk chętnie uczestniczy.
Odra umiera, PiS długo milczał
Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi, dla opozycji skażenie Odry to istny miód na serce. Widać to chociażby po ilości wpisów zamieszczanych przez jej polityków w mediach społecznościowych, udzielanych wywiadów, komentarzy i pokazowych wieców.
Sam Donald Tusk czerpie z gigantycznej afery garściami, snując ciekawe porównania uderzające w PiS czy publikując tweety. Przez chwilę wydawało się nawet, że lider PO zamierza wyciągnąć do wyraźnie zagubionego rządu rękę, proponując własne pomysły na zażegnanie kryzysu, jednak po jego wizycie w TVN24 wrażenie to zostało skutecznie rozmyte.
- Niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ta władza - i to jest ta zbrodnia PiS-u w sprawie Odry - od pierwszych dni nie tylko, że lekceważy, ale zdaje się, że ta władza robi wszystko, żeby coś ukryć – mówił w "Jeden na jeden" Donald Tusk.
Jego zdaniem, tym, co pogrąża rząd i samego Jarosław Kaczyńskiego jest przede wszystkim to, że nie informowali oni "od pierwszego dnia" o tym, że nad Polakami czyha poważne niebezpieczeństwo. Tymczasem sprawa została kompletnie zbagatelizowana, nawet wtedy, gdy klęsce nie dało się już zaprzeczać.
- Wielkie oskarżenie publiczne władzy dotyczy głównie tego, że część z najwyższych urzędników państwowych miało to kompletnie gdzieś. Oni 5 sierpnia zorganizowali wielkiego grilla w Ministerstwie Obrony Narodowej na cześć Jarosława Kaczyńskiego, który raczył tego dnia odejść z rządu. Wtedy praktycznie cały rząd mógł się zebrać na grillu u pana ministra Błaszczaka, ale nie mieli czasu się zebrać i powiadomić Polaków o tym, co się dzieje na Odrze – grzmiał były premier.
Tusk: "Premier powinien zastanowić się nad swoją przyszłością"
Skoro Tusk ma już kandydatów na głównych winowajców zamieszania i komunikacyjnego chaosu, nie sposób nie zadawać pytań o to, kto powinien, jego zdaniem, personalnie ponieść odpowiedzialność za tę sytuację. - Nie szukałbym z jakąś mściwą satysfakcją odpowiedzialnych za to, co stało się na Odrze jeśli chodzi o ministrów, ale prawdopodobnie i premier powinien zastanowić się tutaj nad swoją przyszłością. Ja bym zdymisjonował ministrów za to, co się nie stało z katastrofą na Odrze - twierdzi szef PO.
Jak jednak zaznaczył w TVN24, nie spodziewa się, że po tym, jak Mateusz Morawiecki odwołał prezesa spółki Wody Polskie i Głównego Inspektora Ochrony Środowiska w sprawie "polecą kolejne głowy".
Co innego sygnalizuje sam premier, który sobie nie ma nic do zarzucenia, ale szuka w swoim kręgu kozłów ofiarnych, którzy wzięliby na swoje barki ciążące na nim grzechy. Jak uważa, "doszło do opieszałości niektórych służb, do zbyt wolnej reakcji, do zbyt wolnych działań" i możliwe, że "będą wyciągnięte kolejne konsekwencje".
Wielce prawdopodobne jednak, że to, czy tak się stanie, zależy nie od rzetelnej oceny czyjegoś działania, ale tego, czy to właśnie wobec Morawieckiego padną kolejne, pogrążajace go zarzuty, które trzeba będzie przykryć jedną czy dwiema dymisjami.
"Smród roznosi się po całej Polsce"
Trudno się dziwić niepochlebnym opiniom przedstawiciela opozycji wobec partii rządzącej, bowiem jego rolą jest właśnie wyciągać na światło dzienne to, co pozwoli mu odsunąć przeciwników od władzy i komentować każdy fałszywy ruch, które w przypadku skażenia Odry można mnożyć.
Już postawa samego prezesa PiS może budzić ogromny niesmak i zmieszanie, no, bo jak inaczej skomentować fakt, że lider Zjednoczonej Prawicy od rozpoczęcia się kryzysu ekologicznego zabrał głos tylko raz, mówiąc o wyborach w Rudzie Śląskiej.
Nie skleja się tez narracja premiera Morawieckiego, który zarzeka się, że o skażeniu Odry poinformowano go 9 bądź 10 sierpnia wieczorem. Z kolei wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk miał mieć takie informacje już 27 lipca. Teraz szef polskiego rządu mocno zagryza zęby i odlicza mijające dni w nadziei, że sprawa powoli się rozmyje, a on przeczeka trudny czas pozorując działania i unikając trudnych pytań od niezależnych dziennikarzy. - Smród nie tylko wokół śniętych ryb, ale wokół całej tej sprawy, roznosi się po całej Polsce – podsumowuje tymczasem Donald Tusk.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Seria wybuchów na Krymie. W ogniu stanęło rosyjskie lotnisko wojskowe
Kolejne leki wycofane z obrotu w Polsce. Wiele nie posiada zamienników [LISTA]
Podkarpacie. Babcia poszła z wnukami nad zalew. 79-latka zginęła na ich oczach
Źródło: rp.pl, TVN24, Goniec.pl