Wielka wpadka w "Wydarzeniach" Polsatu. Podczas rozmowy z jedną z dziennikarek konkurencyjnej stacji, została ona podpisana nie swoim imieniem i nazwiskiem. Zamiast polskiego nadawcy reprezentowała ukraińską stację. Do wpadki doszło podczas emisji materiału Piotra Michalaka, który opowiadał o konferencji prasowej Wołodymyra Zełenskiego. Błąd został wyłapany bardzo szybko.
Teresa Lipowska wystąpiła podczas koncertu "Chwała Ukrainie" zorganizowanego na placu Piłsudskiego w Warszawie. W swojej przemowie w ostrych słowach oceniła działania Władimira Putina, nazywając prezydenta Rosji "diabłem". Aktorka nie wytrzymała i powiedziała szczerze, co uważa na temat rosyjskiego prezydenta. Podzieliła się również swoim wojennym doświadczeniem. Teresa Lipowska zabrała głos na temat wojny w Ukrainie. Skrytykowała PutinaW Ukrainie wciąż trwa wojna rozpoczęta przez bezprawny atak wojsk rosyjskich, które przeprowadziły inwazję na terytorium sąsiedniego kraju. Media donoszą codziennie o kolejnych ofiarach zbrodniczych i bestialskich działań. W poniedziałek w Warszawie na placu Piłsudskiego odbył się koncert wsparcia dla mieszkańców kraju ogarniętego wyniszczającym konfliktem, "Chwała Ukrainie". Na scenie pojawiły się polskie i ukraińskie gwiazdy. Wystąpili m.in. Grubson, Urszula, Antytila, Julia Belei, czy Justyna Steczkowska. Na scenie pojawiła się również aktorka Teresa Lipowska, która wyrecytowała wiersz Iryny Szuwałowej, pt. "Kijów - Nankin". Obecność na scenie popularna aktorka zdecydowała się wykorzystać również po to, by zwrócić się do obecnych podczas wydarzenia Polaków i Ukraińców. Mówiąc o Putinie, nie przebierała w słowach. Teresa Lipowska nie kryła żalu. "Myślałam, że już nigdy się nie powtórzy"- Myślałam, że już nigdy nie powtórzy się to, co działo się podczas II wojny światowej, czyli ludobójstwo, brak człowieczeństwa. A jednak... Znalazł się człowiek, właściwie zwierzę, diabeł, który rozpalił ludzi nienawiścią - powiedziała Teresa Lipowska zgromadzonym, nie gryząc się w język. Aktorka podzieliła się również swoim wojennym doświadczeniem. Gdy Niemcy zaatakowali Polskę w 1939 r., miała dwa lata. Gwiazda "M jak miłość" zwierzyła się, że była wówczas zaledwie "trzy ulice dalej, na placu Dąbrowskiego". Gdy wraz z rodzicami przebywała poza stolicą, na jej dom spadła bomba. Ojciec przyszłej aktorki dowiedział się o tym i powiadomił swoją rodzinę, że nie mają dokąd wracać. Aktorka utożsamia tę sytuacją z tym, co przeżywają obecnie Ukraińcy. - Oni [rosyjscy żołnierze - przyp. red.] strzelają brat do brata, zabijają wszystko, co jest po drodze. Byle strzelać! Byle niszczyć! Rozwalają szkoły, szpitale... To jest naprawdę brak człowieczeństwa - oburzała się Teresa Lipowska. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Ida Nowakowska wyjawiła, jak wygląda praca w TVP. Zdradziła kulisyJennifer Grey zdradziła, co doprowadziło do upadku jej kariery. Nieoczekiwany powódMatura biologia 2022. Wymagania na maturę z biologii. Co musisz wiedzieć, żeby zdać?Źródło: plejada.pl
Emerytka z Chersonia przyjęła od Rosjan torbę z artykułami spożywczymi. Jej podejrzenia wzbudził nietypowy wygląd kartonu po mleku. Okazało się w środku wojskowi umieścili prowizoryczną bombę.To kolejna metoda ataku wymierzona bezpośrednio w ludność cywilną. Według ukraińskich służb w samej Buczy Rosjanie zabili co najmniej 400 osób.
Przeciągająca się wojna w Ukrainie to nie jedyny problem Władimira Putina - Syberię ogarnęły pożary, w wyniku których spłonęło już ponad 2 mln hektarów. Do walki z żywiołem prezydent mógłby wysłać wojsko, ale żołnierze walczą przeciwko Ukraińcom. Eksperci, z którymi rozmawiała "Wirtualna Polska", nie mają wątpliwości, że dla Putina "najważniejsza jest wojna, a nie lasy".Tymczasem ogień zajął już 14 regionów Rosji. Pożary wybuchają tam co roku, ale tym razem rozprzestrzeniają się w dużo szybszym tempie.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła kolejną rozmowę Rosjan. Jeden z wojskowych relacjonował koledze przebieg wojny w Ukrainie. Wspomina, że to jest "totalna rzeźnia" i "nigdy nie widział tylu ciał".Z najnowszych statystyk Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy wynika, że od początku wojny w Ukrainie, która trwa już ponad dwa miesiące, Rosjanie stracili około 21,9 tys. osób. Strona rosyjska ukrywa oficjalne dane na temat strat w ludności i sprzęcie.
Rosjanie postanowili wystosować specjalny komunikat z niezwykle perfidnym żądaniem do amerykańskich władz. Kreml zaapelował do Stanów Zjednoczonych, by natychmiast wstrzymały dostawy uzbrojenia na terytorium Ukrainy. Z ust rosyjskiego dyplomaty padły wstrząsające słowa. Już od dwóch miesięcy trwa straszliwa wojna na terenie Ukrainy. Każdego dnia, światowe media obiegają informacje o perfidnym zachowaniu strony rosyjskiej, która na wszelkie możliwe sposoby, chce eskalować napięcie na okupowanym terytorium. Nie jest tajemnicą, że siły rosyjskie za wszelką cenę chcą zająć terytorium Ukrainy, nawet pomimo szeregu niepowodzeń, które napotykają na wojennym froncie. Jak się okazuje, by osiągnąć zamierzony cel, Rosjanie są gotowi grozić Stanom Zjednoczonym. Władimir Putin ma za złe USA, że ta pomaga Ukrainie, dostarczając jej niezbędny sprzęt wojskowy.- Podkreśliliśmy, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której Stany Zjednoczone zalewają Ukrainę bronią. Żądamy zaprzestania tej praktyki - zaznaczył ambasador Rosji w Waszyngtonie, Anatolij Antonow.Dyplomata dodał, że zachowanie władz USA "dodatkowo zaogni sytuację" na terenie Ukrainy.
Rosjanie szykują duży atak na Krzywy Róg - przekazał na Telegramie szef administracji wojskowej miasta Ołeksandr Wilkul. To ważny ośrodek przemysłowy Ukrainy i rodzinne miasto Wołodymyra Zełenskiego. Ofensywa miałaby się rozpocząć w ciągu kilku najbliższych dni.- Wiemy o przeciwniku więcej niż mu się wydaje. Rozumiemy wszystkie jego plany i jesteśmy całkowicie przygotowani na wszelkie możliwe wydarzenia - zapewnił w komunikacie Ołeksandr Wilkul, cytowany przez serwis "Ukraińska Prawda".
- Obraz jest straszny - powiedział Jan Kietliński, reporter Goniec.pl, który pojechał na pogranicze Buczy i Irpienia w obwodzie kijowskim w Ukrainie. Nasz dziennikarz zrelacjonował to, co zobaczył i nie ukrywał, iż zniszczenia pozostawione przez Rosjan są dramatyczne. Bloki bez szyb i ze śladami po pożarach, czy pozostałości po rakiecie w asfalcie. Oto codzienność Ukraińców z przedmieść Kijowa.Niedawno świat obiegły dramatyczne zdjęcia z Buczy po tym, jak Rosjanie wycofali się z miasta. Jan Kietliński z redakcji Goniec.pl pojechał na pogranicze Buczy i Irpienia, pokazał nam, jak wygląda obwód kijowski. - To, że bloki stoją to prawdziwy cud - stwierdził nasz dziennikarz.- Wszędzie są zgliszcza domów, tu nic nie ma - mówił Jan Kietliński obecny w Buczy i Irpieniu. Miasto, mimo iż są w nim ludzie próbujący prowadzić zwyczajne życie, wygląda niczym miasto duchów. Pokazany obraz przedmieść Kijowa poraża.Pogranicze Buczy i Irpienia zniszczone przez Rosjan, Źródło: goniec.pl
79-letni Wiktor Gubariew mieszkał w Charkowie. Zginął w czasie jednego z bombardowań miasta 18 kwietnia, a jego ciało znalazła córka Jana. Zwłoki jej ojca leżały przed budynkiem. W rękach ściskał zakrwawiony chleb, po który wyszedł "tylko na chwilę". Nigdy już nie wrócił.- Chleb był we krwi. Teraz nie mogę trzymać go w rękach, ale chcę, bo to kawałek mojego taty. To była ostatnia rzecz, jaką miał w rękach - powiedziała Jana Baczek.Kobieta przyjechała do swojego ojca do Charkowa zaledwie na kilka minut przed jego śmiercią. Miała złe przeczucia, które się sprawdziły. 79-latek poszedł po chleb i został trafiony odłamkiem pocisku.
Nagranie z podziemi zakładów Azowstal w Mariupolu to dowód na dramatyczną sytuację cywilów na wschodzie Ukrainy. Pułk Azow opublikował nagranie, gdzie widać, jak dzieci owijane są workami na śmieci z powodu braku pieluch. Sytuacja staje się jeszcze bardziej dramatyczna, gdyż kończy się również jedzenie i picie. - Czy te dzieci i ich rodzice mają jakąkolwiek szansę na przeżycie? - napisała Ołeksandra Matwijczuk.Nie ustaje ostrzał Azowstalu w Mariupolu, mimo iż w podziemiach zakładów schronili się cywile. Ukraińskie rodziny znalazły się w dramatycznej sytuacji. Pułk Azow opublikował nagranie pokazujące warunki, w jakich żyją dzieci.Na nagraniu widać, że dziecko owinięte jest w worki na śmieci. Matki radzą sobie w ten sposób z brakiem pieluch. Problemów związanych ze stanem najmłodszych Ukraińców jest jednak więcej i obecne prognozy wskazują, że sytuacja jeszcze się pogorszy.
Emmanuel Macron zabrał głos po wygraniu wyborów prezydenckich. Wystąpienie miało charakter jednoczący i było skierowane również do wyborców Marine Le Pen. Polityk przekonywał, że jest prezydentem "wszystkich Francuzów i Francuzek". Na Polach Marsowych rozbrzmiała "Oda do radości", hymn Unii Europejskiej.Wstępne wyniki sondażowe wskazują, że Emmanuel Macron zdobył 58,2 proc. głosów. Na jego rywalkę Marine Le Pen zagłosowało 41,8 proc. obywateli. Sondaż Elabe wskazuje, że głosy oddało 72 proc. uprawnionych i była to najniższa frekwencja od 1969 r.
Polska i Ukraina zawarły memorandum o współpracy przy eksporcie i imporcie towarów pochodzenia ukraińskiego. Szczególnie ścisła współpraca będzie miała miejsce na poziomie kolei obu krajów, co wydaje się być kluczowe w przypadku zablokowania przez Rosjan ukraińskich portów morskich.W sobotę premier Mateusz Morawiecki spotkał się w Krakowie ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Denysem Szmychalem. Wizyta szefa rządu Ukrainy do końca utrzymywana była w tajemnicy ze względów bezpieczeństwa, a jej konkluzje zostały przedstawione mediom po zakończeniu rozmów.
Wojna jeszcze się nie skończyła, a Ukraińcy już wyciągają konsekwencje wobec swoich oprawców. Pierwszym ukaranym za zbrodnie wojenne ma być rosyjski pilot Aleksander Krasnojarcew, który bez żadnych skrupułów bombardował ukraińskich cywilów. Będzie to pierwszy tego typu proces, wielu jeńców trafi zaś z powrotem do Rosji w ramach wymiany.Aleksander Krasnojarcew ma na swoim sumieniu nie tylko okrutne mordy w Ukrainie, ale także bombardowania w Syrii podczas trwającej tam od lat wojny domowej. O jego procesie poinformował w niedzielę kanał NEXTA.
"Finanacial Times" donosi, że Władimir Putin stracił jakiekolwiek zainteresowanie rozmowami pokojowymi po tym, jak Ukraińcy zatopili flagowy rosyjski okręt "Moskwa". Po osobistej plamie na honorze, przywódca Rosji chce zagarnąć jak największą część Ukrainy i jest zdeterminowany, by wygrać wywołaną przez siebie wojnę. To może oznaczać z kolei jeszcze większą bezwzględność jego armii.Właśnie mijają dwa miesiące, od kiedy Putin podjął decyzję o inwazji na Ukrainę. Choć wielu, w tym Władimirowi Putinowi, wydawało się, że opanowanie zaatakowanego kraju zajmie kilka dni, Rosjanie do dziś nie osiągnęli założonych celów. To spowodowało, że w rosyjskim przywódcy narosła niespotykana do tej pory frustracja, pogłębiana tylko przez kolejne porażki.
Rosjanie mierzą się z kolejnym poważnym przeciwnikiem w Ukrainie. Tym razem naprzeciw okupantowi stanęły warunki atmosferyczne, a dokładniej odwilż. Zalegające na drogach gruntowych błoto sprawia, że rosyjskie czołgi nie radzą sobie z szybkim przemieszczaniem się, a to utrudnia znacznie planowaną ofensywę.Nie tylko słabe morale rosyjskich żołnierzy, zdziesiątkowane oddziały i determinacja Ukraińców. Wojska rosyjskie mają jeszcze jednego przeciwnika, jakim jest matka natura. Władimir Putin chyba naprawdę wierzył, że pokona Ukrainę w kilka dni i ominie okres tzw. rasputicy. Tak się jednak nie stało.
Austriacki szef dyplomacji Alexander Schallenberg stanowczo sprzeciwił się przyjmowaniu Ukrainy do Unii Europejskiej. Na oświadczenie polityka błyskawicznie zareagował ukraiński resort spraw zagranicznych, który stwierdził, że zaprezentowane stanowisko jest krótkowzroczne oraz niezgodne z interesami zjednoczonej Europy i oznacza "pobłażanie agresywnym planom Putina".Jednym z powodów rozpoczęcia wojny w Ukrianie, która trwa już dwa miesiące, miały być europejskie aspiracje Ukraińców, by w końcu po wielu latach dyskusji dołączyć do Unii Europejskiej oraz NATO.O ile Pakt Północnoatlantycki wydaje się być na razie nieosiągalny dla naszych wschodnich sąsiadów, o tyle konflikt z Rosją jedynie przyspieszył proces ubiegania się o dołączenie do europejskiej Wspólnoty.To jednak nie spodobało się wszystkim członkom UE, czego wyraz dał podczas Europejskiego Szczytu Mediów w Lech am Arlberg szef austriackiej dyplomacji Alexander Schallenberg, który wysunął własne pomysły na współpracę i sprowokował stronę ukraińską do stanowczej odpowiedzi.
Doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz stwierdził, że ofensywa w Donbasie zakończy się w ciągu "2-3 tygodni od jej rozpoczęcia". Jego zdaniem będzie to również oznaczało koniec "aktywnej fazy wojny", ponieważ Rosjanie "nie mają już czym atakować". Inny bliski współpracownik Wołodymyra Zełenskiego przyznał, że Rosja stara się wyludnić wschodnią Ukrainę.Z najnowszych szacunków Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy wynika, że od początku wojny w Ukrainie, która trwa już dwa miesiące, Rosjanie stracili m.in. 21,8 tys. osób, 873 czołgi, 408 systemów artyleryjskich, 179 samolotów i 154 helikoptery.
Według mediów związanych z Kremlem, Polska miałaby prowadzić w Ukrainie biolaboratoria, w których naukowcy zajmowaliby się na życzenie Stanów Zjednoczonych badaniami nad bronią biologiczną. Podobne laboratoria nie istnieją i zostały specjalnie utworzone przez rosyjską propagandę. Michał Supotnicki, który jest rosyjskim mikrobiologiem wojskowym, podał informację o pracach nad rzekomą bronią biologiczną rosyjskiej agencji informacyjnej związanej z Kremlem, RIA Nowosti.
Wojna w Ukrainie każdego dnia pozbawia życia niewinnych cywilów. Choć kraj opuściły już miliony uchodźców, niektórzy Ukraińcy pozostali w domach. Wśród nich była maleńka Kira oraz jej mama, które zginęły w bombardowaniu Odessy.Kira w chwili śmierci miała zaledwie trzy miesiące. Dziewczynka zakończyła krótkie życie w sobotę 23 kwietnia, u boku ukochanej mamy. Kobieta i dziecko mieszkały w Odessie, która do tej pory - pomimo licznych alarmów - była względnie bezpiecznym miastem.
Jak donosi ukraiński wywiad, na wschodzie Ukrainy, w zajętych przez Rosjan obwodach - chersońskim, zaporoskim i charkowskim - zorganizowana została przymusowa mobilizacja żołnierzy. To oznacza, że ukraińscy obywatele będą zmuszeni walczyć po rosyjskiej stronie. Na linię frontu wysłani zostaną tutejsi medycy - młodszy personel medyczny musi opiekować się rannymi rosyjskimi żołnierzami, a w przypadku niesubordynacji grozi im rozstrzelanie.
Władimir Putin spełnia swój plan krok po kroku? Eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich są pewni, że w najbliższym czasie dojdzie do zmasowanego ataku sił rosyjskich. W Donbasie trwają intensywne walki. Cierpią na tym również mieszkańcy okupowanych terenów Ukrainy. Jak donosi rzeczniczka praw obywatelskich, Ludmyła Denysowa, w obwodzie chersońskim powstało więzienie, w którym przetrzymywani są zatrzymani pod byle pretekstem ukraińscy obywatele, a na miejscu, w celu wyciągnięcia od nich informacji, są torturowani.
Rosja ma w planach atak na Mołdawię? Taka zapowiedź padła z ust jednego z rosyjskich generałów Rustama Minnekajewa. Wołodymyr Zełenski również ostrzega przed agresją okupanta. Twierdzi, że w Naddniestrzu może wydarzyć się to, co w Mariupolu.Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej w Kijowie stwierdził, że tylko zbrojny opór zdoła przekonać Rosjan do odwrotu. Mówił, że nie widzi możliwości, w której rosyjskie wojska same by się zatrzymały.
Mateusz Morawiecki spotkał się w sobotę z szefem ukraińskiego rządu Denysem Szmyhalem. Po zakończeniu rozmów oznajmił, że w obecnej sytuacji konieczne jest nałożenie na Rosję "miażdżących sankcji", które nie pozwolą finansować wojny.Mateusz Morawiecki i Denys Szmyhal podczas sobotniego spotkania w Krakowie podpisali memorandum o zacieśnianiu współpracy między innymi w eksporcie oraz omówili obecną sytuację w Ukrainie, scenariusze jej rozwoju i kwestie odbudowy zniszczonego kraju.
Donald Tusk postanowił nie próżnować i spędził swoje 65 urodziny w wyjątkowy sposób. Oprócz spotkania z bliskimi postawił sobie niezwykle nietypowe, a zarazem wyjątkowe wyzwanie. Polityk wyruszył w niebywałą trasę. - Mój ambitny cel, to dobiec i przeżyć - podkreślił szef Platformy Obywatelskiej. W piątek 22 kwietnia swoje 65 urodziny obchodził jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich polityków, Donald Tusk. Szef PO z przytupem wszedł w wiek emerytalny, stawiając sobie niezwykle trudne zadanie. Wyzwanie, które podjął, wprawiło w osłupienie opinię publiczną, aczkolwiek osiągnął zamierzony cel.Polityk rozpoczął swój specjalny dzień od wizyty u swojej córki, a także spokojnego spaceru. Tuż po południu wszedł na zdecydowanie wyższe obroty i zdecydował się świętowanie na "sportowo".Były szef rządu postanowił przebiec maratoński dystans 42 kilometrów. Jak wynika z jego mediów społecznościowych, było to wymagające, aczkolwiek satysfakcjonujące wyzwanie.
Były kanclerz Niemiec i wielki przyjaciel Władimira Putina, Gerhard Schroeder, jest przekonany, że prezydent Rosji szuka możliwości wycofania się z wojny i "jest zainteresowany jej zakończeniem". Sam Schroeder powiedział, że chętnie zostałby mediatorem między stronami, gdzie reprezentowałby interes Niemiec. - Zawsze reprezentowałem niemieckie interesy - twierdzi były kanclerz Niemiec, który zasiada w spółkach Gazprom i Nordstream. To ostatnie przedsięwzięcie rozpoczęło się tworzyć za jego ostatniej kadencji w Bundestagu.
Ukraińskie służby przekazały, że siły rosyjskie dopuszczają się niebywałych czynów względem ludności cywilnej. Żołnierze Putina mają sporządzać "czarne listy" na kontrolowanych przez siebie terytoriach. "Nielojalni" obywatele są spisywani w głównej mierze w gminach znajdujących się w obwodzie charkowskim. Poinformowano, że nagminnie dochodzi o aktów szabrownictwa.Już od niemal 60 dni trwa rosyjska operacja na terenie Ukrainy. Codziennie światowe media informują o kolejnych zbrodniach dokonywanych przez wojska Władimira Putina. Do niebywałych scen dochodzi w niektórych gminach znajdujących się na terenie obwodu charkowskiego. Lokalne władze przekazały, że okupanci w stanowczy sposób chcą kontrolować wszystkich mieszkańców. Nadzorowane jest przemieszczanie się, a Rosjanie sprawdzają dokumenty w punktach kontrolnych. Co ciekawe, okupanci tworzą specjalne "czarne listy" osób, które są nielojalne względem Rosji oraz "nowych" władz.
Ukraina wciąż walczy z bestialską inwazją Federacji Rosyjskiej na swoim terytorium. W sobotę 23 kwietnia w Kijowie została zorganizowana specjalna konferencja z udziałem Wołodymyra Zełeńskiego. Prezydent Ukrainy w jej trakcie podjął wiele ważnych kwestii powiązanych z aktualną sytuacją międzynarodową. Przekazał, że negocjacje delegacji ukraińskiej, jak i rosyjskiej "nie doprowadzają do skutecznych rozwiązań".W czasie dzisiejszej konferencji, Wołodymyr Zełeński z żalem przyznał że dostrzega, iż duży odsetek Rosjan nie szanuje niezależności Ukrainy, jej wartości, kultury, języka oraz ludzi.- Uważają, że nie mamy prawa na samodzielność, na niezależność i nie mamy prawa żyć. Właśnie teraz walczymy o życie. O naszą wolność. Wolność Ukrainy - powiedział.Pytany o to, czy spotka się z Władimirem Putinem, zaznaczał, że taki był jego cel praktycznie od początku wojny, gdyż udział delegacji w negocjacjach nie przyniósł pożądanego efektu. Jego zdaniem, osobą, która może zatrzymać walki jest ten, kto je zainicjował. Mówił przy tym, że zrobi wszystko, aby konflikt nie pochłaniał już więcej ofiar, a także że nie boi się ani spotkania twarzą w twarz z prezydentem Rosji, ani zamachu na jego osobę. - Nie mam takiego prawa, by się bać, dlatego że nasz naród pokazuje, że niczego się nie boi - dodał. Zełenski zadeklarował również, że nie zamierza przejmować się opinią Rosji dotyczącą uzbrojenia jego kraju i że jest wdzięczny zachodnim partnerom za dostarczaną broń.Co do planowanego na 27 kwietnia referendum w Chersoniu, stanowczo zaznaczył, że jeśli w Mariupolu nadal będą mordowani cywile, a Rosja ogłosi tzw. pseudo referendum, Ukraina nie będzie uczestniczyła w procesie negocjacji. Prezydent Ukrainy odniósł się też do tego, jakie kroki dalej może podejmować Rosja na wschodzie i południu Ukrainy. - Jestem przekonany jako obywatel i prezydent tego kraju, że uwolnimy wszystkie regiony, które okupują Rosjanie. Uwolnimy też te rejony, które zostały zajęte po 2014 roku. Będziemy walczyć o uwolnienie całego naszego terytorium. Sytuacja w Charkowie jest bardzo trudna. Utraciliśmy kontrolę nad niektórymi terytoriami naszego kraju, ale je odzyskamy - zapewnił.Komentując rozwój wydarzeń w Mariupolu, przyznał, że dziś jest jeden z najtrudniejszych dni od początku okupacji miasta. Jest ono bombardowane i atakowane, ale pułk Azow nadal walczy. Zaoferował także wymianę jeńców, by umożliwić pomoc rannym i uwięzionym. Sytuacja jest jednak skomplikowana, gdyż jak przyznał, Rosja nie jest zainteresowana pomocą humanitarną. - Sugerowaliśmy i oferowaliśmy rozmaite formy wymiany, ponieważ sytuacja jest niezwykle tragiczna. Jest to krwawe oblężenie miasta. Putin powiedział: nie jesteśmy zainteresowani. Powiedział, że nie będą prowadzić ofensywy, a dwie godziny później rozpoczął się atak na miasto - zdradził.Podczas spotkania z dziennikarzami Zełenski z ogromnym bólem mówił o okrucieństwach, jakich dokonują na terenie Ukrainy Rosjanie, m.in. torturach, mordach i gwałtach. - Musicie nam pomóc. Gdy skończą z nami, pójdą po was - ostrzegał.Powiedział też, że nie wyobraża sobie, że zachodni partnerzy nie wywiążą się ze swoich obietnic i nie dostarczą Ukrainie broni. Sprowokowany zaś do odpowiedzi na pytanie o Polskę, nie szczędził ciepłych słów pod naszym adresem. - Mam wielki szacunek w stosunku do Polski, do narodu polskiego, do ludzi z Polski. Ponad 2,5 mln naszych ludzi zostało przyjętych bardzo dobrze w Polsce. Jest to niesamowita pomoc i wsparcie. To wyjątkowe czasy i wyjątkowy stosunek ze strony ludzi z Polski. Jesteśmy wdzięczni. To jest nasz wspaniały sąsiad. Od dawna o tym wiedzieliśmy i mówię o tym niezwykle poważnie - mówił. Zaznaczył, że jedyną kwestią, której brakuje mu w kontakcie z Polską, to przekazanie myśliwców MIG-29.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna zdobyła się na szczere, aczkolwiek szokujące wyznanie. W programie Onetu parlamentarzystka przyznała, że na początku wojny w Ukrainie myślała o tym, żeby oddać Donbas Putinowi. Po czasie jednak miała zmienić zdanie i dziś już jest temu przeciwna.Izabela Leszczyna jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Koalicji Obywatelskiej. Posłanka często gości w programach telewizyjnych i radiowych, ostatnio zaś była gościnią Onetu. Wizyta ta na długo zostanie zapamiętana głównie przez przeciwników Leszczyny, których oburzyła jej szczera do bólu wypowiedź na temat Ukrainy.