Władze regionu zaporoskiego poinformowały, że czeczeńscy żołnierze Gwardii Narodowej zamordowali trzech rosyjskich wojskowych, którzy nie chcieli dalej walczyć w Ukrainie. Powodem odmowy był brak obiecanego wynagrodzenia.Władimir Putin wciąż liczyć może na swojego oddanego sojusznika, Ramzana Kadyrowa i jego oddziały. Tzw. kadyrowcy, choć nie biorą udziału w bezpośrednich walkach, doskonale spisują się nękając Ukraińców, którzy dzielnie stawiają opór. Co więcej, czeczeńscy bojownicy coraz częściej wykorzystywani są do dbania o porządek w rosyjskiej armii, a ta z dnia na dzień staje się bardziej i bardziej zdemobilizowana przez kolejne klęski.
Według informacji przekazanych przez ukraińskiego eksperta Ołeha Żdanowa, Władimir Putin otrzymał anonimowy list ze sporą dawką krytyki. Wiele wskazuje na to, że jego autorami byli rosyjscy generałowie, którzy w otwarty sposób storpedowali plan inwazji na Ukrainę, a także późniejsze działania na jej terytorium. Rzekomo mieli wezwać przywódcę do zakończenia wszelkich działań militarnych. Żdanow poinformował, jak zareagował Władimir Putin.Wraz z przedłużającą się rosyjską ofensywą na terytorium Ukrainy, zarówno generałowie, jak i sam Władimir Putin nie kryją swojego niezadowolenia. Sytuacji nie poprawia fakt dotkliwej izolacji Rosji na arenie międzynarodowej, a ujawnienia licznych zbrodni na ludności cywilnej, które wstrząsnęły opinią publiczną na całym świecie. Według informacji przekazanych przez ukraińskiego eksperta Ołeha Żdanowa, Władimir Putin otrzymał nieprzyjemny list, w którym skrytykowano jego decyzję odnośnie do agresji na Ukrainę. W jego opinii, autorami są rosyjscy generałowie, którzy chcieliby szybkiego zakończenia konfliktu na zachodniej flance. W ten sposób Federacja Rosyjska uniknęłaby jeszcze większych strat, które na ten moment są naprawdę dotkliwe.
W środę 20 kwietnia doszło do zburzenia trzech pomników upamiętniających Armię Czerwoną. Jak poinformował prezes Instytutu Pamięci Narodowej, Karol Nawrocki podczas konferencji prasowej w Siedlcu (woj. wielkopolskie), do usunięcia jest jeszcze przeszło 60 monumentów. Podkreślił, że takie działanie jest jednym z podstawowych elementów procesu dekomunizacji naszego kraju. Nie jest żadną tajemnicą, że na terenie naszego kraju wciąż występuje wiele pomników upamiętniających Armię Czerwoną, czy też będących ściśle powiązanych z radzieckim reżimem. Aktualnie w naszym kraju trwa szeroko zakrojony proces, którego głównym celem jest wyeliminowanie z przestrzeni publicznej wszelkich elementów powiązanych z kultem Armii Czerwonej. W środę 20 kwietnia doszło do obalenia trzech monumentów. Jeden z nich znajdował się w województwie dolnośląskim, a dwa w Wielkopolsce. Podczas wyburzania pomnika w Siedlcu, głos zabrał prezes IPN, Karol Nawrocki. - W kręgu cywilizacji chrześcijańskiej, w kręgu cywilizacji łacińskiej, w innych kręgach kulturowych, które aspirują do cywilizacji, niszczenie cmentarzy i grobów jest aktem barbarzyństwa. Nawet łotry stają przed obliczem Boga Wszechmogącego, który dokonuje rachunku ich ziemskiego życia - podkreślił. Wskazał również, że niesprawiedliwością wobec ofiar zbrodniczego reżimu radzieckiego, byłoby stawianie na cokołach tych, którzy niewolili wolne, niepodległe państwa.- Tych, którzy zadawali ból i cierpienie kobietom i dzieciom; tych, którzy dziś stają się wzorem dla ludobójców - mówił Nawrocki. W swoim przemówieniu nawiązał również do aktualnej sytuacji na terenie Ukrainy, a także bestialskich czynów, których dopuszczają się Rosjanie wobec tamtejszej ludności cywilnej.
Kilka dni temu agencja informacyjna ukraińskiego resortu obrony przekazała, że za pomocą Google Maps można bez najmniejszych przeszkód obejrzeć rosyjskie bazy wojskowe, a nawet tajny bunkier Władimira Putina. Obiekty możemy obserwować po włączeniu odpowiedniej warstwy "satelita".Na powyższe doniesienia zareagowało samo Google, które poinformowało, że nie wprowadziło żadnych znaczących zmian w zdjęciach satelitarnych pochodzących z Rosji. Wcześniej światowe media obiegła informacja, że w związku z rosyjską agresją na Ukrainę, amerykański gigant zdecydował się na taki ruch, wymierzając tym samym poważny cios nie tylko w Federacje Rosyjską, ale również w samego Putina. Poinformowano, że udostępnione zostały zdjęcia satelitarne willi, jak i bunkra rosyjskiego przywódcy. Warto podkreślić, że każdy użytkownik Google może obejrzeć tajne obiekty wchodzące w skład rosyjskiej infrastruktury wojskowej. Mowa o takich konstrukcjach jak: bateria przeciwlotnicza w Obwodzie Kaliningradzkim, jednostka Floty Północnej w obwodzie murmańskim czy też baza Floty Czarnomorskiej ulokowana w Sewastopolu.Oprócz powyższych punktów, na mapach jest widoczny również bunkier samego Putina znajdujący się na terenie republiki Ałtaju. Każdy może obejrzeć rosyjskie bazy wojskowe i bunkier Putina. Google udostępniło zdjęcia z dwóch powodów. W opinii agencji ArmyInform, udostępnione zdjęcia nie mają większej wartości strategiczno-bojowej, aczkolwiek mogą być niezwykle interesujące dla zwykłego internauty. Informacje o tym, że zdjęcia obiektów zostały odtajnione, podawało wiele zachodnich mediów. Jak się okazało, Google od razu zdementowało takie doniesienia. Dokonano tego za pośrednictwem oficjalnego konta twitterowego map Google'a. W odpowiedzi poinformowało, że firma nie wprowadziła żadnych zmian w zdjęciach satelitarnych z Rosji. In Google Maps military and strategic objects of #Russia became available in maximum resolution. pic.twitter.com/FtSLSEyrox— NEXTA (@nexta_tv) April 18, 2022 - Nigdy nie widziałem zamazanej rosyjskiej bazy wojskowej w Google Maps czy Google Earth. A uwierzcie mi, spędzam tam 'trochę' czasu - podkreślił na swoim Twitterze Konrad Muzyka, dyrektor polskiej firmy analitycznej Rochan Consulting.Never have I seen a blurred Russian military base on Google Maps or Google Earth. And trust me, I have spent “some time” in these apps. https://t.co/nE1gZFZYpP— Konrad Muzyka - Rochan Consulting (@konrad_muzyka) April 18, 2022 Jak się okazało, Federacja Rosyjska jest wyłączona spod ochrony prywatności, która jest wprowadzana przez firmę Google. Chodzi m.in. o wszelkie tajemnice wojskowe lub inne klauzule, którymi obejmuje się strategiczne obiekty państwowe.To właśnie dlatego, bez większych problemów możemy obejrzeć tajne, a także strategiczne obiekty, które są ulokowane na terenie Rosji. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Białoruski polityk zagroził Polsce i Litwie. Chce wziąć odwet za rzekomą planowaną agresjęUkraiński parlament chce zmusić mężczyzn w wieku poborowym do powrotu. Nowe prawo wejdzie w życie?Donald Tusk znów ostro o działaniach rządu. "Plany pisane obcym alfabetem" Źródło: Google Maps / Goniec.pl
Były prezydent i premier Rosji, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew poinformował, że wszyscy obcokrajowcy, którzy biorą udział w wojnie na terenie Ukrainy, podlegają obowiązkowej "denazyfikacji". Stwierdził również, że nie są oni objęci specjalnym zapisom konwencji genewskiej, regulującej status jeńca. W ostatnim czasie były prezydent Federacji Rosyjskiej bardzo aktywnie udziela się w mediach społecznościowych, publikując wiele wstrząsających wpisów, a także uderzając w kraje Zachodu. Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji wielokrotnie uderzał w nasz kraj, otwarcie krytykując działania Mateusza Morawieckiego, czy też innych polityków. Podkreślał, że Polska jest zajadłym oponentem Federacji Rosyjskiej, prezentując silnie rusofobiczną postawę.Ostatnio wypowiedział się na temat zagranicznych żołnierzy, którzy walczą z Rosją po stronie Ukrainy. Podkreślił, że zostaną oni surowo ukarani, a także nie będą podlegać zapisom konwencji genewskiej. - Z historycznego punktu widzenia najemnictwo nie jest zjawiskiem nowym. Z przeszłości wiemy, że nadmierne poleganie na uzbrojonych przybyszach z zewnątrz było bardzo niebezpieczne. Często prowadziło to do utraty niepodległości przez państwa, a następnie do śmierci tych formacji państwowych. W końcu cudzoziemcy z bronią w ręku chętnie osadzali na tronie każdego protegowanego, nie tylko tych, którzy ich zaprosili. Najważniejsze jest to, że płacono im dzwoniącą monetą - napisał były prezydent Rosji za pośrednictwem swojego Telegramu. Polityk w mocny sposób uderzył w ukraiński rząd, sugerując, że ten nieuchronnie zmierza do spektakularnego upadku.- Reżim kijowski słabo zna historię i zmierza do swojego spektakularnego fiaska. Dlatego, nie chcąc uczyć się na błędach innych, postanowili skorzystać z pomocy nowoczesnych landsknechtów. Dane wywiadowcze wskazują, że na Ukrainę napłynęły tysiące najemników ze wszystkich zakątków świata - podkreślił Miedwiediew.
Polska otrzymała groźbę o możliwości podjęcia "odpowiednich kroków". Słowa padły z ust rosyjskiego ambasadora w Warszawie. Siergiej Andriejew stwierdził, że w przypadku konieczności zawieszenia działalności swojej placówki nie pozostawi spraw bez odpowiedzi. Problemy wywołały działania polskich służb i mowa nie tylko o wydaleniu 45 rosyjskich dyplomatów. W rozmowie z agencją Reuters Siergiej Andriejew ujawnił, że ambasada Rosji w Warszawie zaczyna mieć problemy finansowe. Działania polskich władz zostały skomentowane w wyjątkowo obrazowy sposób. Rosjanie nie mają zamiaru pozostawić sprawy bez odpowiedzi. Polski rząd został zapewniony przez Siergieja Andriejewa, że jeśli jego placówka przestanie działać w związku z problemami po nałożeniu sankcji, to Polska może spodziewać się problemów.
Portowe miasto Mariupol już od 8 tygodni stawia opór armii rosyjskiej. Żołnierze ukraińscy, którzy chronią się wraz z cywilami w zakładach metalurgicznych Azowstal, zaapelowali o pomoc. Rosjanie postawili im ultimatum.Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow ogłosił, że Rosja rozpoczęła "nową fazę operacji". Wojska Władimira Putina ruszyły z ofensywą na wschodzie okupowanego kraju, a jej celem ma być według słów ministera obrony Rosji Siergieja Szojgu "całkowite oswobodzenie wschodniej Ukrainy".
Rozmowa rosyjskiego dowódcy walczącego na wojnie Władimira Putina została przechwycona przez Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Wojskowy nieświadomy bycia na podsłuchu zdradził podczas rozmowy ze swoją żoną, jakie rozkazy otrzymali Rosjanie na temat działań wobec fabryki Azovstal.Kolejna z przechwyconych przez ukraińskie służby rozmowa rosyjskiego żołnierza dostarcza szokujących wiadomości na temat planów rosyjskiej armii. Tym razem Rosjanin przekazał konkretne rozkazy wobec zakładów Azvostal.Mężczyzna deklarując plany dotyczące mariupolskiego kombinatu metalurgicznego w Ukrainie stał około 4 kilometry od samej fabryki. Polecenia dotyczące postępowania z Azovstalem są wyjątkowo jasne.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nie udzielił dziennikarzom odpowiedzi na pytania o los krążownika "Moskwa", który zatonął na Morzu Czarnym. W zamian za to odesłał z wszelkimi wątpliwościami do rosyjskiego ministerstwa obrony. Na temat oficjalnych strat wciąż milczą również władze Rosji.Dmitrij Pieskow wziął we wtorek udział w konferencji prasowej, podczas której zadawano mu pytania o ofensywę rosyjską w Donbasie oraz sprawę krążownika "Moskwa". Ukraińcy twierdzą, że trafili jednostkę rakietami Neptun, Kreml utrzymuje, że na pokładzie doszło zaledwie do niegroźnego pożaru i wybuchu składu amunicji.
Przedstawiciel amerykańskiego Pentagonu przekazał we wtorek wiadomości na temat ofensywy rosyjskiej na wschodzie Ukrainy. - Na razie obserwujemy ograniczone ataki, będące preludium dla szykowanej szerszej ofensywy - powiedział, dodając, że w ciągu najbliższych godzin do Ukraińców dotrze kolejna dostawa sprzętu bojowego.W poniedziałek 18 kwietnia Rosjanie rozpoczęli długo oczekwianą ofensywę na wschodzie Ukrainy. Działania skupiają się aktualnie na zmasowanym ostrzale artyleryjskim na południe od Iziumu i na południowy zachód od Doniecka. Urzędnicy USA uważają jednak, że to dopiero zapowiedź większych ruchów armii Putina.
Wojna w Ukrainie. Rumuński dziennik online opublikował zarobki, na jakie liczyć mogą obcokrajowcy walczący za naszą wschodnią granicą po stronie Ukrainy. Prezentowane kwoty wahają się na poziomie od 1000 do 2000 dolarów dziennie. To o wiele więcej, niż gotowi są zapłacić Rosjanie najemnikom z Syrii i Libii.Dane, na których oparł się rumuński tytuł "Ziare"pochodzą z amerykańskich firm rekrutacyjnych Blackwater i Silent Professionals. Wynika z nich również, że niektórzy z chętnych otrzymują, poza bajońską pensją, także wysokie premie.
Drastyczne wzrosty cen pieczywa martwią konsumentów, a eksperci ostrzegają, że będzie jeszcze drożej. Powody do trwogi mają także piekarze, płacący krocie za półprodukty. Stowarzyszenie Producentów Pieczywa już interweniowało u ministra rolnictwa. Jego przedstawiciele obawiają się, że wojna w Ukrainie doprowadzi wkrótce do pustek na sklepowych półkach.Wojna w Ukrainie jest tylko jednym z determinantów cen pieczywa, ale za to bardzo istotnym. Nasi zachodni sąsiedzi nie bez powodu nazywani są "spichlerzem Europy", będąc jednym z największych producentów i eksporterów zbóż. Teraz jednak wielu rolników nie może zasiać pól, co z kolei może bezpośrednio wpłynąć na sytuację na półkach w polskich piekarniach.
Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk po raz kolejny uderzył w rząd za pośrednictwem Twittera. W najnowszym wpisie polityk skrytykował obóz władzy za atakowanie Unii Europejskiej oraz bliskie kontakty z Marine Le Pen i Węgrami, które nie chcą nakładać sankcji na Rosję. Zdaniem byłego premiera są to "plany pisane obcym alfabetem".Węgierski rząd, podobnie jak Austria i Niemcy, wyłamał się z europejskiej solidarności z Ukrainą i zapowiedział dziś, że zawetuje sankcje energetyczne wobec Rosji. Tamtejszy minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto tłumaczył swoje stanowisko, mówiąc m.in., że "bezpieczeństwo energetyczne jest ważnym aspektem bezpieczeństwa" i "obowiązkiem", a Węgrzy nie mogą płacić za wojnę rosyjsko-ukraińską.Wypowiedź ta oraz fakt, że Węgrzy nie chcą ani dostarczać broni na Ukrainę, ani przepuszczać przez swoje terytorium takich transportów, sprowokowały do mocnej wypowiedzi byłego premiera Donalda Tuska, który przy okazji uderzył w polski rząd.
Andrzej Duda uczestniczył w zwołanej na dzisiaj telekonferencji z Joe Bidenem i innymi liderami państw NATO. Politycy rozmawiali na temat sytuacji w Ukrainie i dalszych możliwości powstrzymania rosyjskiej agresji. Po zakończeniu spotkania polski przywódca wziął udział w krótkim briefingu dla mediów.Telekonferencja rozpoczęła się tuż przed godziną 15 i trwała około dwóch godzin. Wzięło w niej udział 12 liderów państw NATO, w tym przywódca USA Joe Biden, a także sekretarz generalny NATO, przewodnicząca Komisji Europejskiej oraz przewodniczący Rady Europejskiej. Tematem spotkania była, oczywiście, wojna w Ukrainie.
Grupa ukraińskich parlamentarzystów chce przeforsować prawo zmuszające ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym do powrotu do kraju. Nowe regulacje obejmowałyby także tych Ukraińców, którzy opuścili ojczyznę długo przed wybuchem wojny. W przypadku unikania służby groziłaby im nawet kara więzienia.Podczas gdy sytuacja w Ukrainie się zaognia, a Rosjanie rozpoczęli ofensywę na Donbas, ukraińscy parlamentarzyści szukają sposobu, by wzmocnić szeregi swojej armii. Jednym z kontrowersyjnych pomysłów jest inicjatywa grupy posłów, którzy chcą zmuszać do powrotu do kraju tych mężczyzn, którzy wyjechali z niego przed i po rosyjskiej inwazji.
Wywiad wojskowy Ukrainy opublikował tajne dokumenty, które ujawniły, że armia rosyjska przygotowywana była do inwazji na Białoruś i stłumienia tamtejszych protestów po sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Okupacja miała być uzasadniona chęcią uniknięcia zaangażowania Moskwy w regionalną lub wielkoskalową wojnę z państwami NATO na Zachodzie.Według informacji przekazanych przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, Federacja Rosyjska "opracowała plan inwazji i stłumienia protestów" po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku.Oficjalnym zwycięzcą ogłoszono Aleksandra Łukaszenkę, który uzyskać miał wówczas ponad 80 proc. wszystkich głosów, jednak jego rzekoma wygrana wywołała falę dużych protestów w całym kraju, które nieraz brutalnie tłumiono.
Bliski współpracownik Aleksandra Łukaszenki wysunął publicznie poważne zarzuty wobec Polski, Litwy i Łotwy. Aleksander Walfowicz stwierdził bowiem, iż kraje te szykują agresję na Białoruś i zagroził, że jeśli to nastąpi, "u nich również nastąpią zniszczenia, śmierć i eksplozje". Wiele wskazuje na to, że Białoruś zamierza w najbliższym czasie jeszcze bardziej zbliżyć się do Rosji, powielając jej absurdalne tezy o zagrożeniu militarnym ze strony Zachodu. Pierwszy krok ku temu wykonał Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Białorusi Aleksander Walfowicz, który na antenie białoruskiej telewizji straszył potencjalną agresją i groził sąsiadującym państwom.
Dawno niewidziany minister obrony Rosji Siergiej Szojgu miał w końcu zabrać głos w sprawie wojny w Ukrainie. Rosyjska agencja informacyjna TASS zacytowała rzekomą wypowiedź polityka, w której stwierdził on, że Zachód "robi wszystko, by przeciągnąć rosyjską operację specjalną". Wcześniej dużo mówiło się o tym, że Szojgu popadł w niełaskę Putina, co przypłacił zawałem.Siergiej Szojgu do niedawna był jednym z najbardziej zaufanych współpracowników Władimira Putina. Klęski ponoszone w Ukrainie miały jednak sprawić, że między ministrem obrony a prezydentem Rosji wybuchł poważny konflikt.W pierwszych dniach wojny w Ukrainie Szojgu chętnie pojawiał się w mediach, jednak później znacznie ograniczył swoją aktywność, a nagrania z posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej tylko wzbudziły podejrzenia, że polityk padł ofiarą czystek w otoczeniu Putina.Teraz prokremlowska agencja informacyjna TASS twierdzi, że rozmawiała z ministrem obrony Rosji, który skomentować miał udział państw Zachodu w konflikcie militarnym za naszą wschodnią granicą.
Węgry podtrzymują swoje stanowisko w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę. Minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto oświadczył, że Węgry nie poprą unijnych sankcji wymierzonych w rosyjski gaz i ropę. Zaznaczył, że nie ma zgody na wysyłanie broni do Ukrainy ani na przepuszczanie tego typu transportów przez terytorium Węgier.Szef węgierskiej dyplomacji poinformował o tych decyzjach po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Turcji, które zostało zorganizowane w Ankarze.
Ukraińska agencja Ukrinform poinformowała o uprowadzeniu syna szefa władz rejonu zaporoskiego na Ukrainie Ołeha Buriaka. Chłopiec miał trafić w ręce okupantów na rosyjskim posterunku w Wasylówce podczas przejazdu kolumny ewakuacyjnej z Melitopola do Zaporoża. Ołeh Buriak przekazał w rozmowie z dziennikarzem Ukrinform, że do zdarzenia doszło 8 kwietnia, kiedy to jego 16-letni syn wraz z dwiema znajomymi kobietami i trojgiem dzieci przemieszczali się samochodem. Nagle pojazd został zatrzymany przez rosyjskich żołnierzy, którzy podchodzili do wszystkich samochodów po kolei, sprawdzając, kto się w nich znajduje. Jak się okazało, nastolatek został wyciągnięty z pojazdu.Ołeh Buriak poinformował, że samochód był przetrzymywany na posterunku przez ponad 3 godziny. Po tym czasie wszystkie osoby zostały wypuszczone do domu, oprócz jego syna, który został pod nadzorem rosyjskich żołnierzy.
Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, oznajmił w rozmowie z India Today, że "zaczyna się nowy etap operacji" w Ukrainie. Jego zdaniem będzie to "bardzo ważny moment całej operacji wojskowej". Po raz kolejny zaprzeczył, jakoby Rosjanie atakowali cywilów.- To jest tragedia, gdy ludzie giną. Ale nie możemy tolerować sytuacji, gdy nasi zachodni koledzy mówią, że mogą zrobić wszystko, co chcą i mogą zachęcać rząd w Kijowie, żeby był rusofobiczny - przekonywał szef rosyjskiej dyplomacji.
Centrum Zwalczania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy wskazuje, że Rosjanie planują prowokację w trakcie prawosławnych świąt wielkanocnych. Moskwa przygotowała listę miast, w których mieliby zaatakować "ukraińscy nacjonaliści". Służby ostrzegają, że do tych ataków przygotowuje się tak naprawdę armia rosyjska.To nie jedyne plany Rosji, które ujawniła strona ukraińska. O tym, co przeciwnicy zamierzają zrobić w Chersoniu pisaliśmy w tym artykule.
We wtorek premier Mateusz Morawiecki otworzył pierwsze miasteczko kontenerowe dla uchodźców wewnętrznych zlokalizowane we Lwowie. - Na Ukrainie bije dzisiaj serce Europy. Tutaj jest front wolności - przekonywał w trakcie konferencji prasowej. Zapowiedział, że tego typu miejsc będzie więcej, ponieważ "nie możemy zostawić naszych sąsiadów w osamotnieniu". Zaapelował też do europejskich przywódców, aby "sięgnęli do swoich sumień".Tymczasem w poniedziałek Rosja przeprowadziła kolejne ataki rakietowe na Lwów. Szef obwodu Maksym Kozycki poinformował, że celem były "obiekty infrastruktury wojskowej". W nalotach zginęło siedem osób, a 11 jest rannych, wśród nich - jedno dziecko.
Ksiądz Wojciech Drozdowicz znów pozytywnie zaskoczył wiernych. Na nagraniu opublikowanym na Facebooku widać, jak duchowny podczas mszy wyciąga głośnik i śpiewa ukraińską pieśń patriotyczną. Zachęcał, aby parafianie przyłączyli się do niego.Do niecodziennego zdarzenia doszło w parafii pw. bł. Edwarda Detkensa na warszawskich Bielanach. Ksiądz Wojciech Drozdowicz jest tam proboszczem.
Jakub Kumoch, szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP, poinformował, że już dzisiaj po południu Andrzej Duda będzie uczestniczył w rozmowie z liderami Zachodu. Wideokonsultacje zainicjował Biały Dom. Przywódcy mają rozmawiać o wsparciu dla Ukrainy i koordynacji działań w celu pociągnięcia Rosji do odpowiedzialności. Kilka godzin wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że rozpoczęła się ofensywa w Donbasie.Politycy i eksperci nie mają wątpliwości, że starcia na wschodzie Ukrainy będą kluczowe dla dalszego przebiegu wojny w Ukrainie. O możliwych scenariuszach ofensywy portal goniec.pl rozmawiał z mjr rez. dr inż. pil. Michałem Fiszerem.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył w najnowszym wideo, że Rosjanie porywają Ukraińców i tworzą specjalne izby tortur. Ponadto, na okupowanych terenach chcą zainstalować przychylne sobie władze i wprowadzić rosyjskiego rubla. Na to nie zgadzają się jednak ukraińscy żołnierze, którzy deklarują walkę do ostatniej kropli krwi.Z każdym dniem dowiadujemy się o nowych, drastycznych szczegółach wojny w Ukrainie. Bezwzględne rosyjskie wojska walczą nie tylko z ukraińską armią, ale i cywilami, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Nic więc dziwnego, że na usta Wołodymyra Zełenskiego cisną się poważne oskarżenia, takie jak te, które wybrzmiały w najnowszym wystąpieniu.
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że miał atak serca. Teraz głos zabrała jego córka. We wpisie w mediach społecznościowych wspomina o ojcu.Siergiej Szojgu kieruje rosyjskim Ministerstwem Obrony od 2012 r. Jest uważany za jednego z najbliższych współpracowników prezydenta Rosji Władimira Putina.
W mediach społecznościowych pojawiło się krótkie nagranie, na którym siedmioletni Ukrainiec stoi w ruinach swojego domu. Chłopiec złożył "podziękowania" rosyjskim żołnierzom. Już został nazwany "małym bohaterem".Tymczasem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że rozpoczęła się ofensywa w Donbasie, która zdaniem polityków i ekspertów będzie kluczowa dla dalszego przebiegu wojny. Więcej na ten temat pisaliśmy w tym artykule.