Joe Biden wymierza Władimirowi Putinowi symboliczny policzek. Prezydent USA zaprosił na rozmowy premier Szwecji oraz prezydenta Finlandii. 19 maja politycy będą omawiać wnioski dwóch europejskich państw o przystąpienie do NATO. Rosja nie kryje swojego oburzenia możliwością poszerzenia granic Sojuszu.We wtorek 17 maja Karine Jean-Pierre, rzeczniczka Białego Domu, wydała oświadczenie dotyczące spotkania Joe Bidena z przywódcami Szwecji i Finlandii. Prezydent USA będzie wspierał te dwa kraje w ich dążeniu do wstąpienia do NATO.Sprawa jest dla prezydenta Stanów Zjednoczonych tak ważna, że postanowił on osobiście przedyskutować szwedzki i finlandzki wniosek o członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim. Władimir Putin, którego administracja głośno komentuje swoje niezadowolenie w tej materii, może być wściekły z powodu ruchu Joe Bidena. Należy podkreślić, iż prezydent USA już wcześniej demonstrował swoją chęć pokonania Rosji, a samego prezydenta Putina nazwał "zbrodniarzem wojennym".
Kontakt na linii USA-Rosja wznowiony po raz pierwszy od początku wojny w Ukrainie. Pentagon poinformował, iż sekretarz obrony USA Lloyd Austin odbył rozmowę ze Siergiejem Szojgu. Amerykanie poinformowali, iż padły jednoznaczne warunki. - Wezwano do natychmiastowego wstrzymania ognia na Ukrainie - podał Pentagon.Ostatnia taka rozmowa odbyła się 18 lutego i po raz pierwszy od blisko trzech miesięcy amerykański sekretarz obrony skontaktował się ze Siergiejem Szojgu. Jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina nie mógł liczyć jednak na łagodne słowa.O rozmowie na linii USA-Rosja poinformował Pentagon. Wiadomo, co Lloyd Austin powiedział Siergiejowi Szojgu. Przekaz ze strony Waszyngtonu jest jasny, a sam Kreml raczej nie będzie zadowolony z otrzymanego żądania.
Jeśli Rosja zdecyduje się na atak na cele w Polsce, NATO stanie w jej obronie jako koalicja - oświadczył podczas wystąpienia w amerykańskim Kongresie szef Departamentu Obrony USA Lloyd Austin. Jego zdaniem byłaby to walka jakiej "Rosja nie chce widzieć".
Tornado pędziło z prędkością 266 km/h na rodzinę zmierzającą do schronu. Zanim Taylor Train z Kansas się schował, nagrał trąbę powietrzną, w której środku dochodziło do wybuchów. Nagranie "wybuchowego tornada" trafiło do sieci, ale jego autor został zrzucony ze schodów przez silny wiatr.Krótkie nagranie niczym z filmu katastroficznego zostało opublikowane w sieci, ale widok rozpędzonego "wybuchowego tornada" nie jest efektem zastosowania efektów specjalnych.Taylor Train z miejscowości Andover w Kansas był świadkiem niebezpiecznego zjawiska wraz ze swoją rodziną. W ostatnim czasie Stany Zjednoczone doświadczane są przez silne burze, w których czasie powstają trąby powietrzne, jednak przeżycie tej rodziny jest wyjątkowe.Film opublikowany w sieci zaczyna się stosunkowo niewinnie. Duży lej powietrza rozpościerający się pomiędzy niebem i ziemią znajduje się w znacznej odległości od operatora kamery, jednak w pewnym momencie tornado kieruje się wprost w stronę Taylora Traina. Uwagę zwraca to, co dzieje się we wnętrzu tornada.
Była ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher oznajmiła, że Polska powinna otrzymać Pokojową Nagrodę Nobla. Zdaniem dyplomatki, byłoby to uhonorowanie gościnności, z jaką Polacy przyjęli pod swój dach uchodźców z Ukrainy, uciekających przed rosyjską agresją.Podczas gdy wojna w Ukrainie trwa już 71. dzień, Straż Graniczna informuje, że do Polski od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na naszych wschodnich sąsiadów przyjechało już 3,16 mln wojennych uchodźców.Pomimo zapewnień rządu o zapewnieniu pomocy wszystkim potrzebującym, znakomita większość z nich znalazła schronienie w prywatnych domach, które otworzyły przed nimi swoje drzwi.Po tym, jak na jesieni Polska stanowczo sprzeciwiła się migrantom z Bliskiego Wschodu, otwartość i szczodrość Polaków wobec Ukraińców zaskoczyła wszystkich. Osobiście dziękowali nam już szefowa KE Ursula von der Leyen, wiceprezydent USA Kamala Harris, mer Kijowa Witalij Kliczko czy w końcu sam prezydent Wołodymyr Zełenski.Ostatnio do grona pozostających pod wielkim wrażeniem postawy naszego narodu dołączyła także była ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Dyplomatka nieoczekiwanie wystąpiła ze schlebiającym nam postulatem.
Stany Zjednoczone poważnie rozważą ewentualną prośbę Polski o wsparcie na cele humanitarne związane z pomocą Ukraińcom. Taką obietnicę złożył w piątek rzecznik Pentagonu John Kirby. Wcześniej w tej sprawie apelowali do amerykańskiej administracji kongresmeni, którzy wnioskowali o postawienie na naszym terytorium szpitali polowych i wysłanie specjalnych ambulansów na Ukrainę.Od wybuchu wojny w Ukrainie 24 lutego granicę polsko-ukraińską przekroczyło już ponad 2,9 mln uchodźców. Polska z otwartymi ramionami wita przyjaciół zza wschodniej granicy, starając się organizować pomoc na wszystkich szczeblach, jednak nie ukrywa, że wkrótce potrzebne będzie wsparcie zagranicznych partnerów.Na apele te już odpowiedziały m.in. rządy Kanady i Wlk. Brytanii, które zadeklarowały przyjęcie do siebie określonej liczby Ukraińców. Teraz do grona chętnych, by wspomóc nasz kraj dołączyć chcą Stany Zjednoczone, które złożyły istotną deklarację.
Joe Biden ogłosił, że USA wyślą do Ukrainy kolejną transzę pomocy wojskowej o wartości 800 mln dolarów. W pakiecie wspierającym armię ukraińską znajdą się m.in. dodatkowe zestawy broni artyleryjskiej. Prezydent ogłosił również, że rosyjskie statki nie będą mogły wpływać do amerykańskich portów.W trakcie konferencji prasowej Joe Biden stwierdził, że "jesteśmy w krytycznym momencie, gdzie przygotowywana jest droga dla kolejnej fazy wojny" w Ukrainie.
Pentagon podał, że stale obserwuje ruchy rosyjskich wojsk atomowych, jednakże póki co nie dostrzega zagrożenia nuklearnego ze strony Moskwy. Co więcej, zgodnie z umowami między obiema stronami, Waszyngton miał zostać powiadomiony przez Kreml o teście rakiety balistycznej "Sarmat", który odbył się dziś po południu.Amerykańska stacja CNN twierdzi, że poza obserwacją ruchów Rosji w kwestii potencjalnego użycia broni atomowej, amerykańscy urzędnicy dwa-trzy razy w tygodniu otrzymują szczegółowy raport dotyczący działań Kremla w tym zakresie.Oprócz tego, kilkoro urzędników miało powiedzieć dziennikarzom, że póki co nie istnieje dostrzegalne zagrożenie nuklearne z strony Putina, choć dwoje z nich przyznało, że "władze USA nie były tak zaniepokojone użyciem przez Rosjan broni atomowej od czasów zimnej wojny".
Wojna w Ukrainie miała być szybkim i spektakularnym sukcesem Władimira Putina. Dziś wiadomo już, że plan ten nie został zrealizowany, a za naszą wschodnią granicą powstał konflikt, który może ciągnąć się jeszcze przez długi czas. Taką tezę stawiają przynajmniej europejscy urzędnicy oraz sekretarz stanu USA Antony Blinken. Z kolei Kreml oficjalnie wyraża nadzieję na szybkie zakończenie sporu.Antony Blinken podzielił się informacjami na temat rozwoju wojny w Ukrainie z amerykańską stacją CNN. Ta z kolei rozmawiała również z waszyngtońskimi urzędnikami, podkreślającymi, że dokładne przewidzenie, kiedy zakończy się wojna rosyjsko-ukraińska jest zadaniem trudnym, ale nic nie wskazuje na to, by Władimir Putin zmienił swoje pierwotne plany.
Minister obrony USA Lloyd Austin chciał rozmawiać ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Szojgu, ale strona rosyjska nie była zainteresowana - przekazał rzecznik Pentagonu John Kirby. Ostatni raz amerykański resort próbował skontaktować się z Rosjanami mniej niż tydzień temu. Rzecznik podkreślił, że "linia dekonfliktowa" nadal funkcjonuje i ujawnił szczegóły wojskowego pakietu pomocowego, które USA przekażą Ukrainie.O Siergieju Szojgu zrobiło się głośno za sprawą jego tajemniczego zniknięcia. Minister ponownie pojawił się w mediach pod koniec marca i w trakcie propagandowego wystąpienia przekonywał, że rosyjska armia "zrealizowała wszystkie cele pierwszego etapu inwazji".
Stany Zjednoczone wyraziły głębokie zaniepokojenie działaniami Rosji w Ukrainie. Amerykański wywiad dysponuje doniesieniami o potencjalnym użyciu przez wojska Putina broni chemicznej. Jak jednak podał rzecznik Pentagonu, nie potwierdzono do tej pory, by we wczorajszym ataku w Mariupolu użyto tego rodzaju środków.Wczoraj świat obiegła informacja przekazana przez ukraiński pułk Azow, mówiąca o tym, że w Mariupolu użyto "substancji nieznanego pochodzenia", którą rozpylono za pomocą bezzałogowych samolotów.Strona ukraińska jest niemalże przekonana, że w tej sytuacji można mówić prawdopodobnie o broni chemicznej, jednak USA nie są tego takie pewne. Mimo tego, aktywność Rosji w Ukrainie nieustannie budzi wielki niepokój nie tylko wśród państw NATO, ale także Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej.
Były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych nie ma wątpliwości, że gdyby władzę w USA wciąż sprawował Donald Trump Polska mogłaby się znaleźć "nie w strefie zachodniej, ale po tej drugiej stronie, w strefie wpływów Rosji". Ryszard Schnepf gościł w najnowszym odcinku podcastu "Machina Władzy", gdzie poruszono m.in. temat wojny w Ukrainie oraz polityki państw zachodnich, w tym USA, wobec Rosji.- Na pewno dogadałby się z Putinem, być może także z Chinami. Mielibyśmy nowy koncert mocarstw, które między sobą ustaliłyby porządek świata - mówił podczas rozmowy w podcaście "Machina Władzy" Ryszard Schnepf.
Przedstawiciele amerykańskich władz twierdzą, że Władimir Putin może podjąć agresywne działania wobec USA - podaje CNN. Źródła zbliżone do wywiadu sugerują, że Rosja może zdecydować się na ingerencję w wybory. Miałby to być odwet za popieranie Ukrainy.Spełnienie tego scenariusza byłoby kolejnym dowodem na to, że Władimir Putin prowadzi wojnę nie tylko z Ukrainą, lecz także z całym Zachodem.
Doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan podkreślił, że jego kraj zamierza przekazać Ukrainie tyle broni ile potrzebuje. Zaznaczył, że liczne ataki sił rosyjskich, których celem jest ludność cywilna to jawne zbrodnie wojenne. Podczas swojego przemówienia dodał, że nowy dowódca sił Federacji Rosyjskiej będzie organizował kolejne zbrodnie w Ukrainie. Już od niemal miesiąca trwa zbrojna agresja wojsk Władimira Putina na terytorium Ukrainy. Każdego dnia światowe media informują o kolejnych zbrodniach popełnianych przez stronę rosyjską. Stanowczą odpowiedź na działania sił Federacji Rosyjskiej wystosowały Stany Zjednoczone, które w otwarty sposób okazały wsparcie okupowanej Ukrainie. Doradca Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego, Jake Sullivan poinformował, że USA zamierza przekazać stronie ukraińskiej broń, której potrzebuje do dalszej walki.Sullivan dodał, że Stany Zjednoczone nadal będą wywierać presję na gospodarkę rosyjską. W czasie swojej wypowiedzi zaznaczył, że Joe Biden wykonał już pierwsze kroki, mające na celu przekonanie europejskich partnerów do zmniejszenia zależności od ropy sprowadzanej z Rosji.
Dziennikarz "Superwizjera", Jakub Stachowiak przekazał niebywałe informacje dotyczące obecności przyjaciela Władimira Putina na terenie naszego kraju. Wiele osób wskazuje, że wizyta Romana Abramowicza w Polsce jest powiązana z nieformalnym spotkaniem z prezydentem USA Joe Bidenem. Zagraniczne media informują, że oligarcha może być negocjatorem z ramienia Putina. Zaskakujące informacje dotyczące rzekomej wizyty Romana Abramowicza na terenie Polski przekazał dziennikarz Superwizjera TVN - Jakub Stachowiak. Jego ustalenia wskazują, że oligarcha w tajemnicy przyjechał do naszego kraju w czwartek 24 marca. Podczas kontroli na granicy, Rosjanin miał posłużyć się portugalskim paszportem. Według światowych mediów to właśnie na terenie Polski ma dojść do nieformalnego spotkania z prezydentem USA, Joe Bidenem. - Do Polski przyjechał wczoraj w tajemnicy z Ukrainy specjalnym pociągiem Roman Abramowicz. Co ciekawe, posługiwał się portugalskim paszportem. Być może dojdzie do nieformalnego spotkania z prezydentem Joe Bidenem. Czy miliardera wysłał Putin? - pytał na Twitterze Stachowiak.
Minister obrony Rosji i szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow konsekwentnie odrzucają prośby Amerykanów o rozmowę na temat wojny w Ukrainie. Taki obrót spraw niepokoi Waszyngton, który chciałby odnowienia kontaktów z Moskwą, aby zapobiec eskalacji konfliktu i zderzeniu dwóch największych światowych mocarstw.Choć stosunki na linii USA-Rosja nie są najlepsze, amerykańska administracja doskonale zdaje sobie sprawę, że utrzymanie kontaktów jest konieczne w obliczu wydarzeń w Ukrainie. W związku z tym od początku inwazji prowadzone są intensywne starania o odbudowanie kanału łączności z Moskwą, co jednak nie jest łatwe.
Ujawniono kolejny pakiet amerykańskich sankcji nałożony na Rosję. USA chcą uderzyć "w samo serce Rosji". Joe Biden odniósł się do personalnych ciosów rozdanych między polityków i przedsiębiorców. Prezydent Stanów Zjednoczonych wskazał, że nie było innej możliwości, gdyż osoby wyszczególnione w nowym pakiecie sankcji "osobiście zyskują na polityce Kremla".W czasie wizyty Joe Bidena w Europie świat dowiedział się nie tylko, że Stany Zjednoczone przyjmą 100 tys. uchodźców i przekażą Ukrainie dodatkowy miliard dolarów. Spełniły się wcześniejsze słowa Jake Sullivana i prezydent USA ogłosił zupełnie nowy pakiet sankcji. - Stany Zjednoczone, wraz z naszymi partnerami i sojusznikami, uderzają w samo serce zdolności Rosji do finansowania i przeprowadzania działań wojennych i okrucieństw przeciwko Ukrainie - powiedziała sekretarz skarbu USA, Janet Yellen. Wiemy, kto musi pogodzić się ze zmianą dotychczasowego stylu, często luksusowego, życia.
Zaskakujące stanowisko administracji Joe Bidena w kwestii propozycji Jarosława Kaczyńskiego dotyczącej stworzenia "specjalnej misji" działającej na terenie Ukrainy. Rzeczniczka Białego Domu wskazała, że będą jeszcze w tej sprawie prowadzone. Nie wszystko zostało przesądzone?- Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO lub szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie działała na terenie Ukrainy i która będzie w stanie się obronić. To jest w tej chwili coś, czego Ukraina, Europa i cały demokratyczny świat najbardziej potrzebuje - mówił w Kijowie Jarosław Kaczyński.Słowa prezesa PiS wywołały spore zaskoczenie nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. W poniedziałek wieczorem niespodziewanie w tej kwestii wypowiedziała się Jen Psaki, rzeczniczka Białego Domu. Jarosław Kaczyński ma powody do zadowolenia, gdyż wszytko wskazuje, że jego nadzieje na nowy sposób prowadzenia polityki misji NATO mogą nadal się tlić. Z ust Jen Psaki padła jednoznaczna deklaracja.
Lisa i Anthony Waldron usłyszeli zarzut zaniedbania i spowodowania śmierci, po tym jak zmarł ich 17-letni syn z porażeniem mózgowym. Wszystko wskazuje na to, że chłopiec został zagłodzony na śmierć, a rodzice wykończyli go z premedytacją.43-letnia Lisa i 37-letni Anthony zostali zatrzymani w środę, 16 marca, miesiąc po tym jak lekarz sądowy uznał, że ich 17-letni syn został zamordowany. Biegły uznał, że infekcja i niedożywienie przyczyniły się do śmierci nastolatka, którego ciało znaleziono 9 maja ub. roku. Sekcja zwłok wykazała, że denat ważył około 25 kilogramów, a jego ciało w znacznej części było pokryte odleżynami.W toku prowadzonego śledztwa policja przesłuchała lekarzy oraz nauczycieli chłopca, uzyskując przy tym dokumentację medyczną i szkolną nastolatka. - Chłopiec bardzo często przychodził do szkoły w zbyt małych pieluchach, a poduszka na wózek inwalidzki śmierdziała moczem - opowiadają pracownicy szkoły.Rodzice zostali aresztowani. Usłyszeli zarzut zaniedbania, narażanie osoby niepełnosprawnej na niebezpieczeństwo oraz spowodowania śmierci ich syna. Nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Małżeństwo może wyjść za kaucją, w wysokości 10 tys. USD dla Lisy oraz 20 tys. USD dla Anthony'ego - mężczyzna był wcześniej karany, dlatego kaucja w jego przypadku jest dwukrotnie wyższa.Dodatkowo sąd wydał im zakaz zbliżania się do 14-letniej córki Lisy, która według ostatnio uzyskanych informacji - przebywa z matką Lisy. Ma to uniemożliwić zatrzymanym rodzicom wpłynięcie na zeznania córki - jeżeli zostanie wezwaną jako świadek w sprawie.Lisa Waldron and Anthony Waldron appear in court facing charges in the death of their 17-year-old son with cerebral palsy https://t.co/XehrN9ADXk pic.twitter.com/m7ta3AIeM0— CNYCentral (@CNYCentral) March 17, 2022 Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Chiny zajęły stanowisko ws. rosyjskiej agresji na Ukrainę. Padły stanowcze deklaracje"Wall Street Journal": Putin zmienia taktykę i przechodzi do "planu B"Brytyjski snajper z legionu cudzoziemskiego o wojsku Putina: niekompetentne i słabe taktycznieźródło: Goniec.pl, Dailymail
Joe Biden przyleci do Polski. Jak poinformował Biały Dom, prezydent Stanów Zjednoczonych przyleci do naszego kraju w piątek 25 marca. Nastepnego dnia zaplanowane jest spotkanie z przywódcą Polski Andrzejem Dudą. Wśród tematów rozmów: wojna w Ukrainie i będący jej konsekwencją kryzys humanitarny.O tym, że Joe Biden może przylecieć do Polski mówiło się już od zeszłego tygodnia, kiedy to zapowiedziano, że prezydent USA odwiedzi Europę w związku ze spotkaniem z przywódcami państw NATO, grupy G7 i Unii Europejskiej w Brukseli.Jako pierwsza wiadomość tę podała agencja Reutera, po czym powtórzyły ją także źródła stacji CNN. Wizyta Bidena w Warszawie będzie jego pierwszą, od kiedy objął fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Rzeczniczka Białego Domu poinformowała w niedzielę, że już wkrótce zostanie ogłoszony szczegółowy harmonogram podróży Joe Bidena do Europy. Jen Psaki podkreśliła, że przywódca Stanów Zjednoczonych nie ma w swoich planach wizyty na terenie okupowanej Ukrainy.24 marca Joe Biden przyleci do Europy, gdzie w Brukseli weźmie udział w szczycie NATO. Jak przekazała rzecznik Białego Domu, Jen Psaki, dalszy program jego pobytu na Starym Kontynencie, zostanie opublikowany w najbliższym czasie. - Będzie koncentrował się na dalszym mobilizowaniu świata we wspieraniu Ukraińców i sprzeciwie wobec inwazji prezydenta Putina na Ukrainę - podkreśliła Psaki. Dodała, że Joe Biden nie ma planów dotyczących wyjazdu na Ukrainę.We will have additional details of @potus trip to Europe to announce later today. The trip will be focused on continuing to rally the world in support of the Ukrainian people and against President Putin’s invasion of Ukraine,but there are no plans to travel into Ukraine.— Jen Psaki (@PressSec) March 20, 2022 Przywódca Stanów Zjednoczonych otrzymał oficjalne zaproszenie od byłego prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki. Ukraiński polityk stwierdził, że w czasie swojej europejskiej wizyty, Joe Biden powinien odwiedzić naszych wschodnich sąsiadów.
Rosyjscy żołnierze tracą morale w związku z rosnącą liczbą zgonów podczas działań wojskowych na terenie Ukrainy. Zatrważające dane przekazał The New York Times, powołując się na amerykański wywiad. Według umiarkowanych szacunków USA, w wojnie tuż za naszą wschodnią granicą zginęło ponad 7000 Rosjan.Informacje pozyskane przez amerykański wywiad wskazują, że w ciągu trzech tygodni działań na terenie Ukrainy zginęło ponad 7000 rosyjskich żołnierzy. Podane statystyki są bezlitosne dla Władimira Putina, który decydując się na zbrojną agresję, nie przypuszczał, że odniesie aż tak dotkliwe straty.Według oficjalnych szacunków liczba zabitych żołnierzy rosyjskich przewyższa zsumowane straty Amerykanów podczas działań w Afganistanie i Iraku. W opinii ekspertów, taki stan rzeczy w destrukcyjny sposób wpływa na morale armii Władimira Putina, przez co skuteczność bojowa jednostek wyraźnie spada.
Senat USA uznał Władimira Putina za zbrodniarza wojennego z powodu agresji na Ukrainę. Rezolucja w tej sprawie została przyjęta jednogłośnie.Wojna w Ukrainie trwa już prawie trzy tygodnie. Negocjacje rosyjsko-ukraińskie nie przynoszą przełomu, a w codziennych atakach na obiekty cywilne giną niewinni ludzie. Rezolucja amerykańskiego Senatu to kolejny wyraz potępienia rosyjskich działań.
Znane są już szczegóły rozmowy między Waszyngtonem i Pekinem. Stany Zjednoczone jednoznacznie zareagowały na możliwość wsparcia przez Chiny Rosji. - USA nie będą stały z boku - zadeklarował Ned Price. W poniedziałek Amerykanie przekazali wiadomości, iż Chiny rozważają wsparcie dotkniętej sankcjami Rosji. Pekin nie musiał długo czekać na reakcję nie tylko Waszyngtonu, ale całego Zachodu.Wieczorem przekazano szczegóły poniedziałkowych rozmów w Rzymie. Reprezentanci Stanów Zjednoczonych i Chin przedstawili swoje stanowiska. USA nie ukrywają, że Pekin decydując się na pomoc Władimirowi Putinowi, może wiele stracić.
Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, zabrał głos w sprawie ataku na bazę wojskową oddaloną o ok. 25 km od granicy polsko-ukraińskiej. Jego zdaniem nalot "jest wyrazem frustracji Putina", ponieważ jego wojska nie osiągają postępów w terenie. Przy okazji ostrzegł Chiny przed konsekwencjami ewentualnego udzielania wsparcia Rosji.Nalot niedaleko Polski skomentował też premier Niderlandów Mark Rutte w programie telewizyjnym WNL. W jego opinii jest to dowód na "eskalację konfliktu". Mimo że atak jest jego zdaniem "niepokojący", to szef rządu uważa, że Władimir Putin nadal nie chce konfrontować się z NATO, ale być może chce skłonić Zachód do "zaprzestania wysyłania broni Ukrainie".
Wojna w Ukrainie. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Kamala Harris zamieściła w mediach społecznościowych przesłanie do Polaków, którzy pomagają uchodźcom z Ukrainy. - W imieniu Stanów Zjednoczonych pragnę podziękować za to, co robicie na co dzień - napisała.Kamala Harris przyleciała do Polski w środę wieczorem, aby spotkać się z premierem Mateuszem Morawieckim i prezydentem Andrzejem Dudą. Tematem spotkania były kryzys uchodźczy obserwowany w naszym kraju od wybuchu wojny w Ukrainie oraz sama rosyjska inwazja na naszego wschodniego sąsiada.
Prezydent Andrzej Duda i wiceprezydent USA Kamala Harris wystąpili na wspólnej konferencji prasowej w Belwederze. Duda stwierdził, że Ukraina zmaga się z "bandycką napaścią" i "zbrodniami wojennymi". Harris z kolei przyznała, że wydarzenia w Ukrainie to "okrucieństwo o niewyobrażalnych proporcjach". Wiceprezydent USA zdradziła, że do Polski trafiły dwa systemy Patriot.Kamala Harris ma w planach jeszcze spotkanie z premierem Kanady Justinem Trudeau, który również przebywa w Polsce. Później Kamala Harris uda się do Rumunii.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu jednoznacznie skrytykowała sugestie Rosji dotyczące tego, że Stany Zjednoczone rozwijają w Ukrainie broń chemiczną lub biologiczną i ostrzegła przed użyciem takowej przez Rosjan. Wcześniej w podobnym tonie wypowiedział się już rzecznik Pentagonu John Kirby.- Stany Zjednoczone nie posiadają i nie prowadzą prac nad bronią biologiczną i chemiczną, w przeciwieństwie do Rosji, która użyła takiej broni m.in. przeciwko Aleksiejowi Nawalnemu - oświadczyła w środę Jen Psaki.