Nawet nowe telefony będą trafiać do nas z zainstalowanymi dwoma rządowymi aplikacjami (Regionalny System Ostrzegania oraz Alarm112)? Tego chce władza, ale branża teleinformatyczna alarmuje, że jest to nie tylko trudne do wykonania, ale i drogie przedsięwzięcie. - Mielibyśmy otwierać pudełka ze smartfonami, by zainstalować na nich rządowe aplikacje? - pyta oburzony pomysłem przedstawiciel dużych sieci handlowych. W PiS uspokajają, ale humory ich nie opuszczają.Alert RCB to według rządu zbyt mało, by Polacy mogli spać spokojnie. Siedzący na ul. Wiejskiej politycy wymyślili, że należy rozważyć nałożenie na sprzedawców i producentów zupełnie nowego obowiązku.Regionalny System Ostrzegania (RSO) oraz Alarm112 to dwie aplikacje rządowe, które według projektu nowych przepisów miałyby być instalowane w każdym sprzedawanym telefonie. Rząd chce kontrolować nas jeszcze bardziej? Może jednak liczy się bezpieczeństwo, ale władza wybrała przymus jako formę przekonania do instalacji rządowych programów.
Po pozbawieniu Jacka Kurskiego fotela prezesa Telewizji Polskiej, korytarze TVP wrzą od plotek. - Nic się nie zmieni, a z drugiego fotela dalej TVP będzie rządził Jacek Kurski - powiedziała osoba pracująca w TVP przy organizacji programów rozrywkowych oraz widowisk. Nie brakuje spekulacji jego byłych już podwładnych na temat dalszej kariery Jacka Kurskiego.W poniedziałek Polskę niespodziewanie obiegła wiadomość, że Jacek Kurski nie jest już szefem TVP. Zgodnie z doniesieniami zza zamkniętych drzwi spotkania Rady Mediów Narodowych za odwołaniem prezesa Telewizji Polskiej byli "wszyscy przedstawiciele PiS".Jacek Kurski utrzymuje, że nie ma mowy o ciosie w plecy. - W wyniku decyzji mojego środowiska politycznego, w porozumieniu ze mną przestałem być Prezesem TVP. Wiem, że przede mną kolejne wyzwania - napisał na Twitterze były już szef Telewizji Polskiej.Potwierdzam, że w wyniku decyzji mojego środowiska politycznego, w porozumieniu ze mną przestałem być Prezesem TVP. Wiem, że przede mną kolejne wyzwania. Telewizja, kt. oddałem 7 ostatnich lat jest dziś u szczytu potęgi, wspaniała jak nigdy. Z serca dziękuję Widzom i ludziom TVP.— Jacek Kurski PL (@KurskiPL) September 5, 2022 TVP huczy od plotek po informacji o nagłej zmianie na szefowskim fotelu. Onet rozmawiał z pracownikami Telewizji Polskiej, którzy ujawnili, jakie teorie spiskowe krążą po rozgrzanych korytarzach telewizji publicznej.
Rząd PiS otrzymał od Radosława Sikorskiego wiele gorzkich słów, ale w rozmowie z Mikołajem Dowejko z Goniec.pl, były minister spraw zagranicznych zupełnie się nie hamował. - Na ściganie rosyjskiej agentury czasu nie ma, a to po części dlatego, że ona jest wewnątrz partii rządowej - oświadczył Radosław Sikorski. Lista zarzutów wobec PiS jest jednak znacznie dłuższa.PiS nie ma obecnie dobrego czasu, a słowa Radosława Sikorskiego nie poprawią humoru Jarosławowi Kaczyńskiemu. Były minister był jednym z gości Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie. Radosław Sikorski w rozmowie z redakcją Goniec.pl zupełnie się nie hamował i wyłożył kawę na ławę. PiS ma problem, gdyż jego ciemne sekrety zostały brutalnie obnażone? Polityk nie ukrywa, że łatwo jest dostrzec podobieństwa między reżimem Putina i rządami PiS. Mocny wywiad.
Jacek Kurski nie jest już prezesem TVP. Decyzję o jego odwołaniu podjęła w poniedziałek Rada Mediów Narodowych. Nie oznacza to jednak, że były polityk PiS i Solidarnej Polski będzie próżnował. Obóz władzy już szykuje dla niego nowe wyzwania, a media donoszą, że wkrótce zasilić on może szeregi rządu Mateusza Morawieckiego.Nowy tydzień rozpoczął się istnym trzęsieniem ziemi i wyznaczył koniec pewnej epoki. Wiadomość o odwołaniu Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba, a zaskoczenie miało towarzyszyć nawet członkom rządu.Jak to jednak zwykle bywa w przypadku "nieoczekiwanych" decyzji podejmowanych, nie ukrywajmy tego, przez obóz władzy, o incydencie nie może być mowy. Choć od ogłoszenia decyzji minęło zaledwie kilka godzin, w mediach pojawia się coraz więcej doniesień świadczących o tym, że to kolejny element przebiegłych intryg w szeregach Zjednoczonej Prawicy.
- Nie wyobrażam sobie powrotu kolejek i sytuacji, kiedy trzeba się troszczyć o to, co położyć na stole - mówił Andrzej Duda na Jasnej Górze. Prezydent zwrócił się wprost do rolników, którzy w niedzielę obchodzili uroczystość Dożynek Jasnogórskich i Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rolników. Praca na roli została zrównana z bezpieczeństwem militarnym.Andrzej Duda zmienił kierunek i zamiast do Torunia udał się na Jasną Górę. Prezydent brał udział w Dożynkach Jasnogórskich oraz towarzyszył pielgrzymującym w tym samym dniu rolnikom.Prezydent nie zapomniał, że ludzie ciężko pracujący na roli potrzebują w obliczu kolejnych kryzysów kilku słów wsparcia. Andrzej Duda podziękował rolnikom, że dbają o bezpieczeństwo żywnościowe. Głowa narodu nie zamierzała powstrzymywać fali komplementów.
Pilne posiedzenie Sejmu nie mogło obyć się bez kłótni i oskarżeń. Posłowie zdają się uważać, że dostaną pieniądze w ramach diety tylko wtedy, gdy odhaczą wystarczającą liczbę krzyków z mównicy. - Od miesiąca jesteśmy okłamywani - grzmiała Joanna Senyszyn. Mocnych słów wobec rządu PiS padło jednak zdecydowanie więcej.Sejm wrze od mocnych słów i tonów oburzenia na szkodę Polski i Polaków. Posłowie przez wakacje nie zapomnieli ulubionych inwektyw względem oponentów i już pierwszego dnia specjalnego posiedzenia w ruch poszła cała lista oskarżeń.Rząd PiS nie może liczyć na taryfę ulgową ze względu na trudną sytuację gospodarczą na całym świecie. Politycy opozycji nie dali się nabrać na piękne słowa i pochwalne materiały "Wiadomości" TVP o wspaniałej sytuacji w kraju. Lista zarzutów wobec rządu jest poważna. Opozycja skupiła się przede wszystkim na pieniądzach, które rząd rozdaje i jednocześnie deklaruje, że nie potrzebuje wsparcia ze strony Unii Europejskiej. Poseł PSL zwrócił uwagę, że niedługo Polacy będą zdziwieni po wejściu do sklepu i zawdzięczają to tylko i wyłącznie gabinetowi Mateusza Morawieckiego.
Zmiany w rządzie przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi są już niemalże przesądzone. Taką wiadomość przekazał na antenie Polsat News europoseł Adam Bielan. Co więcej, niewykluczone, że do roszad dojdzie już tej jesieni i dotkną one wiceministra Waldemara Budy i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Znane są już pierwsze nazwiska ich potencjalnych następców.Choć następne wybory parlamentarne dopiero za rok, w polskiej polityce temperatura już niepokojąco wzrasta i nic nie wskazuje na to, by miała opaść. Istny przedwyborczy maraton zapoczątkował swoim odejściem z rządu prezes PiS Jarosław Kaczyński, a do wyścigu chętnie włączyła się opozycja z Donaldem Tuskiem na czele.Po obfitujących w spotkania z wyborcami wakacjach nadchodzi równie intensywny czas kolejnych kłótni, oskarżeń i walk partyjnych. Burzliwy okres dotknie także samej Zjednoczonej Prawicy, która od jakiegoś czasu pozostaje w defensywie i walczy o przetrwanie.
Piekło zamarzło i Polacy zrozumieli, że władza im nie pomoże. Co więcej, wynik sondażu nie pozostawiają złudzeń co do wizji ratunku ze strony opozycji. Socjolog Henryk Domański skomentował wyniki badania. Słowa eksperta są zaskakujące i powinny dać Donaldowi Tuskowi do myślenia.Rząd PiS nie cieszy się solidnymi fundamentami zbudowanymi z zaufania i wiary w eksperckie umiejętności ekonomiczne. Najnowszy sondaż na temat walki z drożyzną udowodnił jednak, że również opozycja stoi na płonącym gruncie. Polacy nie wierzą, że wymiana osób na rządowych stołkach zatrzyma rekordową inflację. Donald Tusk straszący rujnującymi działaniami rządu PiS ma spory problem i brak pomysłu na jego rozwiązanie.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy budżetowej na 2023 rok. Zgodnie z założeniami, deficyt sięgnie ponad 60 mld złotych, a dług publiczny wyniesie aż 40,4 proc. w stosunku do PKB. Niestety, dramatycznie wyhamuje także polska gospodarka. - To ambitny budżet na trudne czasy - zaznaczał szef rządu. To, że polskie finanse nie są w najlepszym stanie, wiadomo nie od dziś, a to, że napiętej sytuacji budżetowej nie pomaga sytuacja geopolityczna, jest niezaprzeczalnym faktem.Rządzący bardzo chętnie zresztą wykorzystują ten argument w tłumaczeniu, z czego wynika kryzys w państwowej kasie, oddalając wszelkie podejrzenia od swoich własnych nieroztropnych działań i specyficznej, delikatnie mówiąc, polityki szefa NBP, mocno krytykowanego przez opozycję.- Inflacja, wzrost cen energii, to są wszystko konsekwencje wojny wywołanej przez Władimira Putina na Ukrainie, tego brutalnego ataku. Odczuwamy konsekwencje sankcji - mówił chociażby we wtorek rano w Polskim Radiu szef KPRM Michał Dworczyk.Słowa te nieprzypadkowo padły zresztą właśnie dzisiaj i miały zapewne przygotować Polaków na kubeł zimnej wody, jaki po posiedzeniu Rady Ministrów spuścił na głowy Polaków premier Mateusz Morawiecki, ogłaszający założenia budżetowe na 2023 rok.
Węgla na zimę jednak braknie? Polacy z niepokojem patrzą na pojawiającą się na horyzoncie jesień i kroczącą za nią zimę. Branża ujawniła o jakich brakach opału mowa. Nie jest to jedynie kropla w morzu potrzeb osób ogrzewających swoje domy węglem. Władimir Putin dopiął swego? Węgiel osiąga kosmiczne ceny. Polacy cieszą się nie z niskiej ceny, a w ogóle możliwości zakupu surowca, który zimą pozwoli ogrzać dom. Sytuacja jest zła i ciche działania rządu tylko to potwierdzają.Mateusz Morawiecki był jednym z pierwszych liderów, którzy głośno mówili o konieczności nałożenia embarga na rosyjski węgiel w związku z najechaniem przez Władimira Putina Ukrainy. Premier zapomniał jednak, że nałożenie embarga niesie ze sobą znaczące konsekwencje, a Polacy zimą nie ogrzeją się przy pełnych dumy słowach o potędze rządu PiS i kolejnych obietnicach o poprawie jakości życia. Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla opublikowała dane. Widmo mroźnej zimy dawno nie było już tak realne.
Sejm w trybie pilnym zbierze się 2 września. Elżbieta Witek poinformowała, że postanowiła zmienić wcześniejszy harmonogram zebrań posłów. Powodem są trzy projekty, które zdaniem marszałek Sejmu nie mogą czekać do 14 września. Chodzi m.in. o pieniądze dla Polaków.Posłowie mieli pojawić się w Sejmie dopiero 14, 15 i 16 września, ale Elżbieta Witek ma inne plany. Marszałek, która zapisze się na kartach historii pod hasłem "reasumpcja" ogłosiła, że podjęła ważną decyzję. Oczywiście wszystko w trosce o dobrobyt Polaków.Sejm zbierze się szybciej, niż ustalono wcześniej w terminarzu posiedzeń. Elżbieta Witek w związku z wtorkowymi działaniami rządu chce, by posłowie niemal bezzwłocznie pojawili się przy ul. Wiejskiej.
Donald Tusk nie traci żadnej okazji, by uderzyć w rząd. Zaskakuje jednak fakt, że gabinet Mateusza Morawieckiego nie wyciągnął wniosków ze swoich porażek i handlarz bronią może mieć swojego godnego następcę. W najnowszy blamaż władzy zaangażowany jest Daniel Obajtek. - Robią interesy z łapówkarzem znanym w całej Europie - grzmiał lider PO.Donald Tusk aktywnie walczy o fotel lidera stawiania zarzutów rządowi PiS. Daniel Obajtek pochwalił się historycznym sukcesem Orlenu, czyli fuzji z Lotosem, ale były premier postanowił dorzucić do tej beczki miodu łyżkę dziegciu. - To jest jedno z najpoważniejszych oskarżeń pod adresem premiera i pana Obajtka - mówił w Cieszynie ponurym tonem Donald Tusk. O co dokładnie chodzi?
Pieniądze znów popłyną do Polaków? Informator "Dziennika Gazety Prawnej" przekazał, że gabinet Mateusza Morawieckiego szykuje kolejną falę dopłat. Ma być to odpowiedź na rosnące ceny wszystkiego. - Projekt może być gotowy jeszcze w sierpniu - podają dziennikarze DGP. Jarosław Kaczyński nie będzie zadowolony? Pieniądze w ramach kolejnych dopłat już niedługo mają zacząć trafiać do kieszeni. Chociaż rząd nie do końca poradził sobie z kwestią dopłat do węgla, to gabinet Mateusza Morawieckiego nie stracił werwy w wymyślaniu kolejnych planów na to, by Polakom (wreszcie) żyło się lepiej.Plany rządu ujawnił "Dziennik Gazeta Prawna". Dziennikarze dotarli do informatora, który potwierdził, że za zamkniętymi drzwiami ministrów trwają gorące dyskusje. Jarosław Kaczyński jeszcze niedawno szumnie deklarował, że rozdawnictwo dobiega końca, ale broniony przez niego Mateusz Morawiecki ma inne plany.
- Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, która ma wprowadzić instytucję kontroli badań technicznych pojazdów - przekazał po dzisiejszym posiedzeniu rządu wiceminister infrastruktury Rafał Weber. Co to oznacza?Posłowie zajmowali się projektem ustawy o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym. Kontrole techniczne - w założeniu - miałyby być prowadzone przez Transportowy Dozór Techniczny. Obecnie, jak wskazują dane udostępnione przez Centralną Ewidencję Pojazdów, ponad 300 tys. badań realizowanych jest z przynajmniej 30-dniowym opóźnieniem.
Ceny węgla nieustannie szybują w górę, a podpisana przez Andrzeja Dudę ustawa o maksymalnej cenie surowca na poziomie 996 zł za tonę to jedynie mydlenie oczu Polakom. - Ta ustawa, pomysły rządzących są odklejone od rzeczywistości - powiedział jeden z właścicieli składów węglowych. Rząd okłamuje rodaków, czy okłamuje sam siebie? To nie ma szans zadziałać.Ceny węgla od kilku miesięcy są jednym z największych zmartwień Polaków i nie ulegnie to zmianie mimo szumnych i dumnych deklaracji rządu. Właściciele składów węgla w jasny sposób wyjaśniają, dlaczego plany Mateusza Morawieckiego, Jacka Sasina, Jarosława Kaczyńskiego i samego Andrzeja Dudy to nic innego, jak puste słowa, które mają załagodzić gniew osób ogrzewających swoje domy węglem.- W dniu, kiedy prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o maksymalnej cenie węgla, odebrałem 100 telefonów od klientów, którzy pytali, czy już można już kupować po 996 zł. To jest jakieś odklejenie władzy od rzeczywistości. Ustawa nie wyczaruje taniego węgla na rynku i nic nie wskazuje na to, by się pojawił - powiedział właściciel składu węglowego w woj. warmińsko-mazurskim w rozmowie z portalem wp.pl.Ceny węgla nie spadną. Wszyscy chętni na jego kupno muszą się przygotować. Rząd proponuje rekompensatę, ale już teraz pieniądze nie są wystarczające na pokrycie kosztów zakupu węgla przez składy. Co więcej, rządzący liczą, że przedsiębiorcy z dobroci serca wyłożą swoje oszczędności i do końca roku grzecznie będą czekać na zwrot środków. Absurd goni absurd, ale rząd na czele z Jarosławem Kaczyńskim, jest dumny z zaproponowanego rozwiązania. Nie rozwiązuje ono nic poza kryzysem wizerunkowym władzy.
Rząd kończy prace nad reformą dotyczącą cmentarzy. Zarządcy nekropolii będą mogli rozebrać nagrobek, jeśli okaże się, że jego stan stwarza zagrożenie. Jednak jak ostrzega "Fakt" w przepisach pojawił się również zapis, który pozwoli na likwidację grobów murowanych. Co to oznacza? Jeżeli przegapisz odpowiedni termin, stracisz prawo do pochowania tam swoich bliskich. Rząd szykuje rewolucję na cmentarzach. Prace nad przepisami, które toczą się od 10 miesięcy, są już bliskie finalizacji. Z jednej strony zakładają m.in. wprowadzenie rejestru grobów, co pozwoli w internecie znaleźć miejsce pochówku np. członka rodziny. Z drugiej strony wprowadzone zostaną nowe przepisy dotyczące nagrobków i samych grobów.
Kobiety, które zrezygnowały z pracy zawodowej na rzecz wychowania dzieci, mogą zgarnąć spore pieniądze. Tzw. matczyna emerytura wynagrodzi niskie składki ZUS i trudy nieprzespanych przy dzieciach noce? Odpowiedź nie jest satysfakcjonujący, gdyż brzmi: to zależy. Nie wszystkie matki dostaną od rządu dodatkowe pieniądze.Rząd, który zdecydował się praktycznie zakazać aborcji w Polsce, chciał udowodnić, że tak naprawdę dba o kobiety i wprowadził świadczenie "Mama 4 plus". Zarzut, że PiS dba o dzieci, tylko od czasu poczęcia do czasu narodzin, został oddalony przez rozdanie kolejnych pieniędzy? "Emerytura dla matek" ma być świadczeniem uzupełniającym zwyczajne pieniądze wypłacane przez KRUS i ZUS na jesień życia, która w Polsce bywa wyjątkowo gorzka.Pogodzenie pracy zawodowej z wychowaniem dzieci często jest niemożliwe, a to bezpośrednio prowadzi do mniejszych pieniędzy wypłacanych po zniknięciu z rynku pracy. Rząd chce wspomóc polskie matki i udowodnić, że rodzenie dzieci to nie tylko korzyści płynące z wychowywania nowego pokolenia Polaków.
Mariusz Błaszczak nie zdecydował się na odpoczynek w pierwszy weekend wakacji. Sukcesów rządu jest zbyt dużo, by móc odpocząć. W Świnoujściu ujawnił, że - zgodnie z wcześniejszymi pragnieniami Jarosława Kaczyńskiego - polska armia będzie silniejsza. MON podpisał umowę na dostarczenie trzech niszczycieli min typu Kormoran II.Mariusz Błaszczak myśli o Kormoranach, ale nie tych z piosenki Mariusza Szczepanika z 1966 r., która stała się prawdziwym letnim hymnem Polaków. Minister obrony narodowej, który dostąpił zaszczytu namaszczenia przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, pochwalił się w niedzielę 26 czerwca kolejnym sukcesem.Rząd nie spoczywa na laurach i musi znaleźć w kalendarzu czas na celebrowanie nieustannego pasma zwycięstw. Mariusz Błaszczak przyjechał do Świnoujścia, by w prażącym słońcu potwierdzić, że niedawne słowa Jarosława Kaczyńskiego mogą ziścić się szybciej, niż myślał sam prezes PiS.
Jarosław Kaczyński postanowił ujawnić przed Polakami swoje kolejne talenty. Poza znajomością armii i bezpieczeństwa, były wicepremier zdecydował się na intrygujące ekonomiczne przemyślenia. - Ja często zadaję pytanie, czy lepiej być zadłużonym, czy okupowanym - powiedział prezes PiS w mającym specjalne miejsce w jego sercu Toruniu.Jarosław Kaczyński nie daje odetchnąć i po raz kolejny zaskakuje swoim wachlarzem znajomości oraz umiejętności. Kiedy Polacy myślą, że wiedzą o prezesie PiS, który heroicznie przespał stan wojenny, ten ponownie ich zaskakuje.Nie inaczej było również w czasie ostatniej konferencji w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jarosław Kaczyński ujawnił swój ekonomiczny talent. Nie zabrakło jednak poruszenia również kluczowej dla prezesa PiS kwestii, czyli armii.
Panika i popłoch mogą wkrótce na dobre zagościć przy Alejach Ujazdowskich. Gabinet Mateusza Morawieckiego ma się bowiem nad czym poważnie zastanawiać. Polacy są coraz mniej zadowoleni z poczynań naszego rządu, którego notowania topnieją niczym lód podczas upału. Jeszcze gorsze recenzje zbiera działalność samego premiera.Zła passa Mateusza Morawieckiego trwa, a przerwanie jej wcale nie będzie łatwym wyzwaniem. Premier wpadł w prawdziwą spiralę kłopotów i tak się zakręcił, że dalej nie może dojść do siebie.Jeden z większych ciosów przyszedł niespodziewanie ze strony samego Jarosława Kaczyńskiego, który postanowił opuścić szeregi rządowe i zostawił Morawieckiego na pożarcie Zbigniewowi Ziobrze. Dodatkowo niezależne media znów zaczęły drążyć temat majątku szefa rządu i jego niezwykłych zdolności predykcyjnych, jeśli chodzi o zakup obligacji.Jakby tego było mało, humor Morawieckiemu postanowił poprawić niezawodny CBOS. Pracownia, która zazwyczaj jest niezwykle łaskawa dla rządzących, tym razem nie miała litości ani dla samego premiera, ani dla jego podwładnych.
Choć wakacje za pasem, w polityce nikt nie zamierza zwalniać tempa. Wprost przeciwnie, rządzący dbają o to, by wyborcy nie znudzili się stabilnym i opatrzonym niejako rządem, dlatego co rusz dokonują personalnych roszad. To z kolei wywołuje tąpnięcia w opozycji, której przedstawiciele mierzą się z nielojalnością i rozpadem dotychczasowych układów.Nuda w polityce to słowo zupełnie nieprzystające do polskich realiów. Dwa, trzy dni medialnego detoksu wystarczą, by człowiek zupełnie wypadł z obiegu i poczuł jak dziecko we mgle.O dostarczanie atrakcji dba niezawodny rząd Prawa i Sprawiedliwości, który co rusz odwołuje i powołuje nowych wiceministrów, czego dowodem są ostatnie rozstania z gabinetem Mateusza Morawieckiego znanego z robienia afer na poczcie w Pacanowie Michała Cieślaka i trzymającego rzekomo wszystko w ryzach Jarosława Kaczyńskiego.Znacznie bardziej trwała w swoich postanowieniach wydaje się być za to opozycja, która nie może się zdecydować, czy iść do wyborów razem, czy też osobno, dlatego biernie czeka na sygnał z niebios.Ktoś mógłby rzec "nuda", ale nużącą sytuację postanowiło uratować koło Polskie Sprawy. Ugrupowanie zupełnie niespodziewanie zdecydowało się na pakt z diabłem, czym poruszyło spokorniałego po koalicji z Jarosławem Kaczyńskim Jarosław Gowina. Ten z kolei niejako przebudził się i podjął drastyczne kroki.
W piątek 17 czerwca do Sejmu trafił rządowy projekt ustawy o dopłatach do węgla. Jeśli zostanie przyjęty, do sprzedawców tego surowca po regulowanej cenie trafi prawie 3 mld rekompensaty. Dzięki temu Polacy ogrzeją domy taniej niż narzuca rynek.Rządowy projekt przewiduje rekompensaty dla sprzedawców za sprzedaż po cenie nie wyższej niż 966,60 zł za tonę brutto paliw stałych. Na liście znalazły się węgiel kamienny, brykiet lub pellet, które zwierają co najmniej 85 proc. węgla kamiennego.
Gazeta Wyborcza: rząd chce stworzyć centralny rejestr emerytalnych oszczędności. Rejestracji ten ma zbierać również informacje o pieniądzach zgromadzonych na prywatnych kontach. - Część osób zaczęło podejrzewać, że może to oznaczać ograniczenia w wypłacaniu minimalnych emerytur - czytamy w GW.Wiadomości na temat planów rządu opublikowane na łamach "Gazety Wyborczej" będą dla wielu osób czerwoną lampką, chodzi o emerytury. Nie tylko prognozy dotyczące coraz niższych świadczeń z ZUS i KRUS zaczynają martwić Polaków.- Rząd chce stworzyć centralny rejestr wszystkich naszych emerytalnych oszczędności, również tych na prywatnych kontach. Właśnie opublikowano projekt zmian - napisała środowa "GW".
W czasie wtorkowej konferencji Jarosław Kaczyński skomentował doniesienia na temat swojego odejścia z rządu. Mateusz Morawiecki musi przygotować się na stratę wicepremiera i jego powrót na Nowogrodzką? Prezes PiS publicznie poprosił o jedną rzecz.Media spekulowały, że we wtorek 14 czerwca Jarosław Kaczyński ogłosi, że odchodzi do rządu. Na konferencji prasowej prezesa PiS deklaracja ta nie padła, ale wicepremier odpowiedział na pytanie o medialne plotki o jego pożegnaniu z gabinetem Mateusza Morawieckiego.Pytanie o dymisję Jarosława Kaczyńskiego z rządu PiS zadała dziennikarka TVN 24. Stacja ostatnio wprost zadrwiła z wicepremiera, a prezes PiS nie pozostał dłużny i nie wymieniając nazwy TVN w wywiadzie, uderzył w jego wiarygodność.
Rząd zapowiedział podwyżki dla pracowników sfery budżetowej w 2023 roku. Pensje mają wzrosnąć o 7,8 procent, czyli tyle, ile zakładany na przyszły rok wskaźnik inflacji. Związkowcy nie kryją rozczarowania i wypominają parlamentarzystom, że sami o wiele bardziej podwyższyli swoje płace. Postulują więc, by wynagrodzenia wzrosły o 20 procent i grożą strajkiem generalnym.Jak informowaliśmy, od 1 lipca na większe emerytury mogą liczyć niektórzy emeryci. Oprócz tego, w życie wejdą kolejne zmiany podatkowe, dzięki którym na kontach milionów pracujących Polaków pojawią się dodatkowe pieniądze. Rząd ma nadzieję, że pomoże to choć trochę ulżyć nadwyrężonym przez inflację domowym budżetom, które topnieją w zastraszającym tempie.Niestety, wciąż istnieje duża grupa obywateli, od dawna proszących o pomoc i zmuszonych do tego, by jeszcze przez jakiś czas uzbroić się w cierpliwość. To pracownicy budżetówki, którym podwyżki obiecano dopiero w 2023 roku.
- Nie chciałbym siać paniki, ale mam pewne obawy, że w tym roku dla odbiorców indywidualnych tego węgla po prostu zabraknie - powiedział Rafał Jedwabny, przewodniczący Sierpnia'80 w Polskiej Grupie Górniczej. Jednocześnie Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd zrekompensuje rosnące ceny węgla. Premier podał termin, ale związkowiec zwrócił uwagę, że szef Rady Ministrów pominął jeden ważny fakt w swoich obietnicach.Ceny węgla szaleją, a sukcesem jest sama możliwość jego zakupu. Rząd deklaruje jednak, że Polacy mogą liczyć na jego pomoc. Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jeszcze najpóźniej w sierpniu ruszy specjalny system dopłat do zakupu węgla.Rafał Jedwabny w rozmowie z TOK FM wskazuje jednak, że rząd przemilczał fakt, że węgla dla odbiorców indywidualnych może zwyczajnie zabraknąć. Natomiast deklaracje o płynięciu do Polski kolejnych ton węgla to nadużycie, gdyż... nie są one przeznaczone dla zwykłych Polaków.
- Ostatnie lata to dobry okres dla emerytów i rencistów - stwierdził wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed, który przedstawił szacowaną waloryzację emerytur w 2023 r. Ma być ona rekordowa, gdyż zbliży się do 10 proc., jednak jest to bezpośrednio związane z inflacją. Ważne wiadomości dla seniorów. Waloryzacja emerytur w 2023 r. sięgnie kosmicznego poziomu. Pierwsze szacunki rządu są wyjątkowo wysokie, co znaczy nie tylko, iż emeryci i renciści dostaną większe pieniądze, ale również, że będą płacić więcej za podstawowe produkty spożywcze.Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, w czwartek w Sejmie zapewnił, że rząd podejmuje kolejne decyzje oraz działania, którym przyświeca nadrzędny cel: "mają służyć temu, aby naszym emerytom żyło się lepiej i godniej". Większe pieniądze dla emerytów w ramach obowiązkowej corocznej waloryzacji mogą w 2023 r. przekroczyć ważny próg. Propozycja Stanisława Szweda nie pozostawia w tej kwestii żadnych złudzeń.
Minister Michał Cieślak poniósł konsekwencje afery związanej z naczelniczką poczty w Pacanowie. Polityk, pod naciskiem władz Zjednoczonej Prawicy, poinformował w środę wieczorem, że podaje się do dymisji. Wcześniej prezes Prawa i Sprawiedliwości oświadczył, że jeśli Cieślak nie zrezygnuje z funkcji, zostanie odwołany.Michał Cieślak padł ofiarą własnej nadgorliwości. Polityk Partii Republikańskiej, o którym do niedawna mało kto słyszał, jest w ostatnich dniach na ustach całej Polski. Wszystko przez to, że nie chciał przyjąć do siebie konstruktywnej krytyki od oburzonej obywatelki. Zbulwersowany minister poskarżył się na kobietę do jej pracodawcy, w konsekwencji jednak to on sam stracił swoją posadę.