"DGP": Rząd chce stworzyć megabazę danych. Projekt leży na stole
Rząd planuje utworzenie w Polsce gigantycznej bazy danych, która połączy informacje z prawie wszystkich publicznych rejestrów. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", projekt ma zostać wdrożony zwykłym rozporządzeniem. Urząd Ochrony Danych Osobowych już alarmuje, że może nie być on zgodny z zasadami RODO.
Nowy pomysł rządu Mateusza Morawieckiego. Tym razem gabinet polskiego premiera wpadł na pomysł utworzenia megabazy danych. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ma ona agregować informacje z prawie wszystkich publicznych rejestrów. Eksperci pełni są wątpliwości.
Rząd chce stworzyć megabazę
"Dziennik Gazeta Prawna" wyjaśnia, że rząd chce zbudować zintegrowaną platformę analityczną, w której łączone mają być informacje zbierane przez GUS, ZUS czy NFZ z danymi z bazy PESEL czy Krajowej Ewidencji Podatników.
- W jednym miejscu znajdą się dane o tym, ile zarabiamy, na co chorujemy, jakiego jesteśmy wyznania, jakie mamy wykształcenie. To zaś rodzi możliwość pełnego profilowania obywateli - pisze gazeta.
Jak dodaje, utworzenie megabazy nie jest zupełnie nowym pomysłem. Jej powstanie przewidziano w ramach ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne.
Mimo tego, zobowiązanie do przekazywania danych przez urzędy i instytucje ma wynikać ze zwykłego rozporządzenia, nawet tych chronionych tajemnicą, np. statystyczną czy lekarską.
Projekt sprzeczny z RODO?
Zgodnie z założeniami, dane mogą być pseudonimizowane, czyli przetworzone w taki sposób, by nie można ich było już przypisać konkretnej osobie, której dane dotyczą, bez użycia dodatkowych informacji, jednakże jest to proces odwracalny. - Cele, do jakich mogą zostać wykorzystane te dane, są zaś tak ogólnie określone, że można pod nie podciągnąć niemal wszystko. Na to ostatnie zagrożenie zwraca uwagę Urząd Ochrony Danych Osobowych w wyjątkowo krytycznym stanowisku, do którego dotarł DGP - czytamy.
Zdaniem UODO projekt rozporządzenia jest sprzeczny z podstawowymi zasadami RODO. Podobne krytyczne głosy pojawiają się również ze strony innych ekspertów. Portal money.pl poprosił o opinię Wojciecha Klickiego z Fundacji Panoptykon, który dostrzega w pomyśle ogromny potencjał do nadużyć.
- Nie ma żadnych gwarancji, że baza ta nie zostanie wykorzystana do celów stricte politycznych, wręcz do inżynierii politycznej – uważa specjalista.
Z kolei prof. Grzegorz Sibiga z Instytutu Nauk Prawnych PAN, zwraca uwagę, że projekt to cofnięcie się w ochronie danych osobowych o 50 lat. - Proponuje się ułomną podstawę prawną do przetwarzania i łączenia w jednym miejscu danych osobowych z głównych zasobów publicznych w bardzo generalnie sformułowanym celu, pod który można podciągnąć prawie każde działanie władzy - zaznacza. Jak więc swoje działanie uzasadnia rząd? Otóż według polityków obozu rządzącego, chodzi o możliwość przeprowadzania analiz w stanie zagrożenia jak pandemia czy wojna na Ukrainie i pomoc uchodźcom. Dane mają być kasowane każdorazowo po dokonaniu analiz. Nie ma jednak na to żadnej gwarancji.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Maria Kaczyńska była starsza od męża. Dzieliła ich spora różnica wieku
Prokurator generalna Ukrainy: W Buczy znaleziono ciała kolejnych ofiar ze związanymi rękami
Źródło: DGP, money.pl, telepolis.pl