Cały świat zastanawia się, co Władimir Putin zaplanował na obchody Dnia Zwycięstwa. Były ambasador RP w Rosji Stanisław Ciosek stwierdził, że prezydent będzie chciał jedynie "nastraszyć Zachód", ale nie wydarzy się nic nadzwyczajnego. Z kolei były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło podejrzewa, że Władimir Putin może urządzić prowokację w Mariupolu i zintensyfikować ataki rakietowe na duże ukraińskie miasta m.in. Lwów.Wśród możliwych scenariuszy na 9 maja, o których od kilku tygodnia wspominają ukraińscy politycy i zachodnie służby specjalne są m.in. ogłoszenie powszechnej mobilizacji, "groteskowa masówka" w Mariupolu i atak na Mołdawię.
Z okazji Dnia Zwycięstwa prezydent Rosji Władimir Putin wysłał depeszę gratulacyjną do Ukraińców i ukraińskich weteranów wojennych. Podkreślił, że to ich "wspólne święto", ale mają także "wspólny obowiązek". Przywódca, który wydał rozkaz zaatakowania Ukrainy, życzył mieszkańcom "spokojnej i sprawiedliwej przyszłości".Służby prasowe Kremla poinformowały, że Władimir Putin wysłał depesze gratulacyjne z okazji 77. rocznicy II wojny światowej również do przywódców i mieszkańców Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Mołdawii, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu oraz separatystycznych republik nieuznawanych na arenie międzynarodowej - Abchazji, Osetii, Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej.
Władimir Putin zyskał potężnego sojusznika. Rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos będzie produkowała rakiety i inną broń dla wojska. Informację potwierdził Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu. Rosjanie chcą również ukrócić biurokrację towarzyszącą budowaniu systemów dla armii i broni.Jednocześnie podjęto decyzję o odroczeniu budowy przez Rosjan nowych statków kosmicznych czy rakiet wynoszących ludzi i towar na orbitę. Jak informuje "Rzeczpospolita", Roskosmos ma skupić się wyłącznie na dostarczaniu broni i systemów wojsku.
Wielu analityków oraz światowych ekspertów zastanawia się, co tak naprawdę przygotował Władimir Putin na obchody Dnia Zwycięstwa, które zostaną zorganizowane 9 maja, by upamiętnić wygraną Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej nad nazizmem. Wszyscy zgodnie podkreślają, że rosyjski prezydent potrzebuje jakiegokolwiek sukcesu, który umocniłby jego osłabioną pozycję.Dzień Zwycięstwa to dla zdecydowanej większości Rosjan najważniejsze święto w kalendarzu. Parada upamiętniająca zwycięstwo Związku Radzieckiego nad nazizmem to doroczny punkt obchodów 9 maja. Nie ulega żadnej wątpliwości, że ten dzień jest jednym z najważniejszych wydarzeń politycznych, mającym niezwykle wysoki status, niemal świeckiego święta. Głównym celem parady jest pokazanie siły militarnej Rosji, jak również ukazanie mocy i potęgi przywódcy, Władimira Putina. Tegoroczne obchody będą miały szczególny wydźwięk, w głównej mierze przez bestialską ofensywę Rosji, prowadzoną na terenie Ukrainy. Wielu ekspertów wskazuje, że strona rosyjska, pozbawiona jakichkolwiek zwycięstw w tej kampanii, za wszelką cenę potrzebuje jakiegokolwiek sukcesu.Nieudane próby zdobycia Kijowa, jak również drugiego co do wielkości miasta w Ukrainie, Charkowa to srogie porażki wojsk Putina. Również wznowiona ofensywa w Donbasie nie przynosi zakładanych rezultatów, co w dłuższej perspektywie działa na niekorzyść zarówno Rosji, jak i jej przywódcy.Warto zaznaczyć, że rosyjskie wojska ponoszą ogromne straty i nie są w stanie przejąć panowania nad całym terytorium obwodów ługańskiego i donieckiego. Na ten moment nic nie wskazuje na to, że na ukraińskim froncie dojdzie do spektakularnego przełamania i całkowitego odwrócenia sytuacji. W dalszym ciągu poza rosyjską kontrolą pozostają kluczowe miasta, takie jak Słowiańsk czy Kramatorsk.Jedynym rosyjskim sukcesem w czasie działań na terenie Ukrainy było opanowanie Chersonia. Warto jednak podkreślić, że okupanci nie zdobyli całego obwodu chersońskiego, a pod samym miastem wciąż toczą się zacięte walki.W dalszym ciągu trwają zacięte walki o kombinat metalurgiczny Azowstal. Wielu ekspertów twierdzi, że w najbliższym czasie dowództwo rosyjskiego wojska rzuci dodatkowe siły na Mariupol, żeby móc zorganizować w tym mieście paradę zwycięstwa.
Wicemarszałek rosyjskiej Dumy, Piotr Tołstoj, opowiedział we włoskiej gazecie "La Repubblica" o prawdziwym celu Rosji w Ukrainie. Polityk, potwierdzając imperialistyczne ambicje Kremla, ogłosił, że "operacja specjalna" zakończy się, gdy wojska rosyjskie dojdą do granicy z Polską. Po raz kolejny powielone zostały także kłamliwe tezy, mówiące o denazyfikacji Ukrainy.Wojna w Ukrainie, po ponad 70 dniach od jej rozpoczęcia, sprawia wrażenie, jakby utknęła w martwym punkcie. Zdziwiony brakiem sukcesów Rosji jest nawet sojusznik Putina Alaksandr Łukaszenka, który powoli łagodzi swój ton i zdaniem Pentagonu wcale nie ma zamiaru angażować się w walki.Co prawda Ukraińcy mają za sobą niekwestionowane sukcesy, takie jak odparcie ofensywy na Kijów, zatopienie krążownika "Moskwa" czy trafienie okrętu wojskowego Admirał Makrow, jednak zacięte walki wciąż toczą się o wschód Ukrainy i południowe obwody. Analitycy, obserwujący uważnie kolejne ruchy Rosji, głosili swego czasu, że możliwy jest scenariusz, iż w wyniku braku potencjału do dokonania decydującego przełomu, Rosjanie skupią się na utworzeniu korytarza prowadzącego do Kremla i zaanektują Doniecką i Ługańską Republiki Ludowe. Najnowsza wypowiedź przedstawiciela rosyjskiej Dumy przeczy jednak tym doniesieniom.
Na piątkowej konferencji prasowej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że zagrożenie dla integralności terytorialnej Ukrainy może nadejść ze strony sąsiedniej Polski, której retoryka "tradycyjnie nie była przyjazna", ale "w ostatnich miesiącach stała się wroga".- Integralność terytorialna Ukrainy może być zagrożona przez Polskę. To są oczywiste fakty - powiedział Dmitrij Pieskow. Przypomnijmy, że Pieskow to bliski współpracownik Putina, odpowiedzialny za propagandę rosyjskiego reżimu.Jednocześnie Pieskow nie skomentował słów Aleksandra Łukaszenki, który w wywiadzie dla agencji Associated Press nie wykluczył, że w pewnych okolicznościach Rosja, Białoruś i Ukraina mogą pójść na wojnę z Polską w celu zachowania integralności terytorialnej Ukrainy. - Nie będę komentował wypowiedzi białoruskiego prezydenta - powiedział Pieskow.
Jedno pytanie może kosztować Jewgienija Popowa stanowisko i pozycję w rosyjskiej telewizji. Propagandysta Kremla wyśmiał teorie deputowanego Dumy, Aleksieja Żurawliowa dotyczące ataku atomowego na Ukrainę. Rosyjska telewizja bardzo dba o dobry wizerunek wojny wśród widzów - działania na froncie tłumaczone są wciąż podobnie jak na początku, ochroną rosyjskich obywateli mieszkających w Ukrainie przed ukraińskimi władzami, które miałyby prześladować rosyjską mniejszość.
Wojskowa administracja obwodu zaporoskiego twierdzi, że armia rosyjska zmienia taktykę. Zdaniem Ukraińców Rosjanie "działają dużo ostrożniej" niż w pierwszych dniach inwazji. Wskazali też, w jakie miejsca celują najeźdźcy.O nowych posunięciach armii Putina wojskowa administracja obwodu zaporoskiego poinformowała za pośrednictwem komunikatora Telegram.
Szefowa "Wspólnoty Kazachskiej" w Polsce, Bali Marzec podkreśliła w rozmowie z Interią, że nie wierzy w to, że Rosja może wywołać wojnę z Kazachstanem. - Nasza neutralność jest bezdyskusyjna - zaznaczyła. Dała również do zrozumienia, że jej kraj nie chce "zadzierać" z silnymi sąsiadami takimi jak Chiny czy Rosją, ponieważ w odróżnieniu od nich nie posiada aż tak okazałej liczby ludności.- Nie wierzymy, że Moskwa może wywołać wojnę z Kazachstanem. Nasza neutralność jest bezdyskusyjna - przekazała w rozmowie z Interią Balii Marzec, szefowa "Wspólnoty Kazachskiej" w Polsce.W ten sposób zareagowała na słowa Ołeksija Daniłowa, sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, który w środę przestrzegł inne państwa przed działaniami strony rosyjskiej. - Wojna nie skończy się na terytorium naszego kraju - podkreślił. Zwrócił się zarówno do Mołdawian, jak i Kazachów informując o tym, by się "szykowali". Domyślnie do ciężkiej walki z Federacją Rosyjską.Na słowa ukraińskiego polityka w bardzo stanowczy sposób zareagowała liderka stowarzyszenia "Wspólnota Kazachska" w Warszawie. W rozmowie z Interią podkreśliła, że była niezwykle zdziwiona słowami Daniłowa, ponieważ jej kraj dosłownie "dmucha na zimne", byle nie wejść w stan wojny z większymi sąsiadami.- Kazachstan ma specyficzne położenie między Chinami, liczącymi około 1,5 miliarda obywateli, a Rosją. Jest 8,5 razy większy od Polski, a jednocześnie mieszka w nim 18 milionów osób (Polska ma około 38 mln mieszkańców - red.) - wskazała, podkreślając różnice w potencjale demograficznym.
Dyrektor Generalny Lasów Państwowych nakazał rozwiązanie w trybie natychmiastowym umowy dzierżawy ośrodka wczasowego nad Zalewem Zegrzyńskim z ambasadą rosyjską. Od dwóch miesięcy płatności za czynsz nie ma, a sprawa może niebawem trafić do sądu. Ośrodek wypoczynkowy we wsi Skubianka położony jest nad Zalewem Zegrzyńskim. Ambasada Rosji dzierżawi teren od Nadleśnictwa Jabłonna od lutego 2010 roku. Wstęp na jego teren ma jedynie ambasador Rosji w Polsce, Sergiej Andriejew jego dwór oraz zaproszeni goście.
Dane wywiadowcze przekazane przez władze USA pomogły siłom ukraińskim zatopić w kwietniu rosyjski krążownik Moskwa, flagowy okręt Floty Czarnomorskiej – podały stacje NBC i CNN oraz dziennik "New York Times", powołując się na anonimowe amerykańskie źródła rządowe.Źródła nie są zgodne co do konkretnej roli, jaką amerykański wywiad odegrał w ataku na krążownik Moskwa. Część rozmówców twierdzi, że Amerykanie potwierdzili jedynie cel zidentyfikowany wcześniej przez Ukraińców, ale według innych dane wywiadowcze z USA były kluczowe w jego namierzeniu – pisze „NYT”.Nie jest jasne, czy władze USA wiedziały, że Ukraina zamierza zaatakować okręt; nie brały też udziału w podejmowaniu decyzji o uderzeniu - twierdzą źródła.
Andrzej Duda zabrał głos w trakcie uroczystości otwarcia gazowego interkonektora Polska-Litwa. Jego zdaniem zrealizowanie tej inwestycji świadczy o tym, że "okazaliśmy się mądrzejszy przed szkodą". Uderzył także w Gazprom, który określił jako "zbrojną rękę" Moskwy.Uroczystość została zorganizowana w miejscowości Jauniūnai na Litwie. Prezydentowi RP towarzyszył prezydent Litwy Gitanas Nauseda, prezydent Łotwy Egils Levits i unijna komisarz ds. energii Kadri Simson.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy twierdzi, że armia rosyjska zmaga się z coraz większymi brakami kadrowymi. Ma o tym świadczyć przechwycona rozmowa między rosyjskim żołnierzem a pracownicą centrum rekrutacyjnego Rosgwardii. Kobieta wyliczyła, że batalionie, który powinien liczyć 500 wojskowych są zaledwie 33 osoby.To już kolejna przechwycona rozmowa, która ujawnia, w jak trudnej sytuacji znaleźli się żołnierze walczący w Ukrainie. O tym, co wojskowi mówili o stratach poniesionych pod Chersoniem pisaliśmy w tym artykule.
Ministerstwo obrony Finlandii poinformowało, że w środę 4 maja rosyjski śmigłowiec naruszył przestrzeń powietrzną tego kraju. W komunikacie cytowanym przez agencję AFP poinformowano, że to kolejny tego typu incydent, do którego doszło w ostatnich dniach. Mi-17 miał wlecieć w głąb kraju na około 5 kilometrów. Już od dłuższego czasu trwają rosyjskie prowokacje względem sąsiednich państw, mające na celu destabilizację, jak również pokazanie własnej siły. Jak przekazało fińskie ministerstwo obrony, rosyjski śmigłowiec Mi-17 po raz kolejny naruszył przestrzeń powietrzną Finlandii i wleciał w głąb kraju na około 5 kilometrów. Do incydentu doszło w środę 4 maja tuż po godzinie 10.40 w pobliżu osad Parikka i Kesyalahti, na granicy lądowej z Rosją w pobliżu Przesmyku Karelskiego. Jak się okazuje, nie jest to pierwszy tego typu incydent z udziałem rosyjskiego śmigłowca. Po raz pierwszy przestrzeń powietrzna Finlandii została naruszona w piątek 8 kwietnia. Fiński resort obrony poinformował, że straż graniczna wszczęła dochodzenie w sprawie incydentu. Wiele wskazuje na to, że śmigłowiec Mi-17 wleciał w głąb kraju na odległość 4,5 -5 kilometrów.
Według wielu informacji przekazanych przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, Rosjanie pogodzili się z faktem, że do 9 maja nie zdołają ogłosić zwycięstwa na okupowanych terytoriach. Wśród wojskowych Władimira Putina krąży nowa data dotycząca zakończenia "specjalnej operacji wojskowej" na terenie Ukrainy.Przez kilka tygodni światowe media informowały, że Władimir Putin zamierza jak najszybciej zakończyć operację specjalną w Donbasie, by móc ogłosić zwycięstwo Federacji Rosyjskiej nad siłami Ukrainy. Jak się okazuje, jego plany zostały brutalnie zweryfikowane. Od początku inwazji, siły dyktatora nie osiągnęły wyznaczonych celów. Ukraiński sztab generalny poinformował o ostrzale rakietowym celów w ośmiu regionach kraju. Według ich przekazów Rosjanie kontynuują ostrzał artyleryjski w rejonie Charkowa, Doniecka i Mariupola, skupiając swoje siły na wschodzie Ukrainy.Wiele wskazuje na to, że specjalna operacja nie przebiega w odpowiedni sposób, co jest dla Putina niemałym problemem. Ukraińskie służby informują, że Rosjanie pogodzili się z faktem długotrwałych działań wojskowych na okupowanym terytorium.
Wstrząsające sceny miały miejsce w jednej z rosyjskich telewizji propagandowych. Uczestnik dyskusji na antenie stacji Rossija 1 wysunął bulwersujący postulat. Reżyser Karen Szachnazarow chce wszystkich przeciwników symbolu „Z” umieszczać w obozach koncentracyjnych i poddawać obowiązkowej sterylizacji.Rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy trwa już niemal od dwóch miesięcy. Wojska Władimira Putina nie osiągają swoich celów, co powoduje niezadowolenie nie tylko samego przywódcy, jak również jego otoczenia. W ostatnich tygodniach nasilają się medialne ataki w kierunku państw NATO, jak również samej Ukrainy. Również Polska znalazła się na celowniku tub propagandowych rosyjskiego dyktatora. Kilka dni temu, w mediach społecznościowych pojawił się wstrząsający fragment dyskusji, podczas której jeden z „ekspertów” sugeruje, by przeciwników symbolu „Z” umieszczać w obozach koncentracyjnych i poddawać sterylizacji.Incydent miał miejsce podczas transmisji programu publicystycznego w państwowej stacji telewizyjnej Federacji Rosyjskiej. W jej trakcie zarejestrowano rozmowę, z której jasno wynika, że były reżyser Karen Szachnazarow chce poddawać wszystkich wrogów symbolu "Z" obowiązkowej sterylizacji, a także zamykać ich w obozach koncentracyjnych.
Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak rakietowy na ukraińskie miasta. Eksplozje było słychać m.in. w okolicy Kijowa i Dniepru. Z kolei mer Lwowa poinformował, że w wyniku ostrzału rakietowego część mieszkańców została odcięta od prądu. W całym kraju zawyły syreny alarmowe.Wojna w Ukrainie trwa już 69. dni. Choć Rosjanie koncentrują się na zajęciu wschodnich regionów kraju, to nie zaniechali ataków na duże miasta w innych częściach Ukrainy.
- Nie przestaną, dopóki całkowicie nie oczyszczą naszej ziemi - napisała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w opisie ujawnionego nagrania rozmowy rosyjskich żołnierzy. Wojskowi wysłani przez Władimira Putina wprost stwierdzają, że są "mięsem armatnim". W innej rozmowie pada wyznanie, że to sami Rosjanie zepsuli swój czołg, by nie walczyć w bitwach.Dwa kolejne nagrania pokazujące, co dzieje się po rosyjskiej stronie barykady wojny w Ukrainie. Okazuje się, że nie wszyscy szeregowi żołnierze podzielają zapędy generałów, dowódców i samego Władimir Putina.- To piekło. Robimy za mięso armatnie - słychać na jednej z przechwyconych rozmów rosyjskich żołnierzy. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ponownie dostarcza nagrań wprost z frontu.
We wtorek 3 maja Władimir Putin podpisał specjalny dekret. Rosja odpowiada na zachodnie sankcje nałożone w związku z wojną w Ukrainie. Wiadomości o "sankcjach odwetowych" przekazał Reuters.Na Kremlu zapadła kolejna decyzja i zyskała ona formalne poparcie Władimira Putina. Prezydent Rosji podpisał kolejny dekret.Agencja Reutersa, powołując się na źródła z Kremla, poinformowała, iż Rosja zaczyna wdrażać kolejną transzę "sankcji odwetowych" wobec krajów Zachodu. Zalecenia Władimira Putina są bardzo konkretne.
W sieci pojawiło się nagranie obnażające manipulację jednego z rosyjskich korespondentów z Ukrainy. Dziennikarz wydał żołnierzom znak do oddania strzałów, a następnie tłumaczył widzom, że ogień kierowano w stronę bezzałogowego statku powietrznego. Rosyjscy widzowie z pewnością postrzegali relację jako bardzo dramatyczną; w istocie okazało się, że była ona sprytnie wyreżyserowana. Relacja z Ukrainy Nie od dziś wiadomo, że jedną z najskuteczniejszych broni podczas wojny jest propaganda. Doskonale zdają się wiedzieć o tym Rosjanie, którzy konsekwentnie utrzymują w swoich mediach jednostronny przekaz. Propagandyści bardzo dbają o to, by żaden z dziennikarzy nie wychodził poza z góry narzucony schemat, a za każde odchylenie od normy nakładają surowe kary, mające zniechęcić do ukazywania prawdy. Świadkami tworzenia jednego z takich zafałszowanych materiałów mogli być internauci, gdy nagranie przedstawiające relację z wojny w Ukrainie, stworzone przez rosyjskich dziennikarzy, trafiło do sieci. Filmik został opublikowany przez wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Emine Dzheppar. Polityczka ironizowała, że za role w nagraniu należałoby uhonorować występujących Oscarami. Wpadka podczas propagandy Na nagraniu widzimy rosyjskiego korespondenta wojennego z Ukrainy, a tuż za nim wojskową ciężarówkę, na której znajdują się operatorzy działa. W pewnym momencie dziennikarz odwraca się do nich. Mężczyzna daje wyraźny znak podniesionym kciukiem, a następnie machnięciem ręki, że żołnierze mogą zacząć strzelać, a ci posłusznie wykonują polecenie. Reporter rozpoczyna wówczas swoją "dramatyczną" relację. And the Oscar goes to...See how #Russian propagandists stage video footage. At first so called "journalist" signals to open fire and then he starts lying that at that very moment🇷🇺invaders are shooting down🇺🇦unmanned aerial vehicleShameful russian propaganda#StandWithUkraine pic.twitter.com/dyIlYzwyXv— Emine Dzheppar (@EmineDzheppar) May 1, 2022 Dziennikarz przekonuje, że Rosjanie wypatrzyli właśnie bezzałogowy statek powietrzny należący do wojsk Ukrainy i niezwłocznie rozpoczęli jego ostrzał. Na twarzy mężczyzny rysują się emocje i z przejęciem opisuje działania "dzielnych" żołnierzy. Oczywiście nie wspomina o tym, że wszystko jest ustawione.- Żenująca rosyjska propaganda - skomentowała nagranie Emine Dzheppar. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Krzysztof Rutkowski wyjawił, dlaczego nagrywano Katarzynę Cichopek. Powody zaskakują"Paragony grozy" straszą na majówce. Bosacka pokazała, ile muszą płacić turyściMatura z języka polskiego 2022. Jak wygląda egzamin podstawowy i rozszerzony?Źródło: goniec.pl
Doktor nauk politycznych Dmitrij Ewstafiew przekonywał w jednym z programów na antenie rosyjskiej telewizji państwowej, że Ukrainę należy odciąć od jej upraw rolniczych. Ocenił również, jak powinno się potraktować Amerykanów. Słowa Ewstafiewa budzą grozę, zwłaszcza gdy patrzy się na nie przez pryzmat ukraińskiej historii dwudziestowiecznej. Obrzydliwe słowa na antenieKreml wydaje się być zdesperowany w obliczu sromotnych porażek, jakie rosyjska armia ponosi w zaatakowanej w lutym Ukrainie. Niepowodzenia Rosjan w zdobywaniu strategicznych punktów na mapie kraju wydają się wyraźnie wskazywać na upadek mitu o potędze Putina. Teza ta ma oparcie również w tym, co widać w rosyjskich mediach państwowych, a przede wszystkim w programach publicystycznych, w których zaproszeni goście przedstawiają swoje propozycje poradzenia sobie z sytuacją. Jeden z całkowicie nowych pomysłów zasugerował doktor nauk politycznych Dmitrij Ewstafiew. Fragment programu z jego udziałem zamieściła na Twitterze medioznawczyni Julia Davis. W swoim wystąpieniu rosyjski uczony zaproponował, by odciąć Ukrainę od upraw zbóż, a kukurydzę wyhodowaną przez tamtejszych plantatorów sprzedać Chińczykom. Powtórka z Hołodomoru?Ewstafiew zasugerował, że Rosja powinna odciąć Ukrainę od spichlerzy i upraw rolniczych, a także od dostępu do Morza Czarnego, wywierając tym samym nacisk na zaatakowane państwo. - Nie, to nie jest instytut Doktora Zło, to po prostu kolejny dzień w rosyjskiej państwowej telewizji - napisała w komentarzu do nagrania Julia Davis. No, this is not Dr. Evil's lair, just another day on Russian state TV. They are plotting to cut off Ukraine's supply to its own crops and sending their corn to China, and scheming to covertly identify America's vulnerable spots, forcing us to negotiate with Russia on their terms. pic.twitter.com/KnevyjB3NZ— Julia Davis (@JuliaDavisNews) May 2, 2022 Uniemożliwianie korzystania z upraw rolniczych zdaje się być bezpośrednim odwołaniem do Hołodomoru, sztucznie wywołanej przez Stalina klęski głodu, jaka miała miejsce w Ukrainie w latach 1932-34 i pochłonęła kilka milionów istnień ludzkich. Ewstafiew proponował również wytropienie słabych punktów Stanów Zjednoczonych i wykorzystanie ich do wpłynięcia na Amerykanów w celu obrócenia negocjacji na korzyść Rosjan. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Krzysztof Rutkowski wyjawił, dlaczego nagrywano Katarzynę Cichopek. Powody zaskakują"Paragony grozy" straszą na majówce. Bosacka pokazała, ile muszą płacić turyściMatura z języka polskiego 2022. Lista lektur, bez których nie zdaszŹródło: wp.pl
Przedmieścia Moskwy w nocy rozświetliły się żywym ogniem. 3 maja w nocy wybuchł poważny pożar. Płomienie objęły teren kompleksu magazynów o powierzchni niemal 34 tysięcy metrów kwadratowych.Dramatyczna noc na przedmieściach Moskwy. W nocy z 2 na 3 maja wybuchł poważny pożar. Strażacy zostali natychmiast wezwani na miejsce, jednak walka z płomieniami nie była łatwa.Pożar w magazynach pod stolicą Rosji był trudny nie tylko ze względu na swoją powierzchnię. Dym widoczny był z daleka. W sieci pojawiły się nagrania. Pokazują one skalę zdarzenia.
Kremlowska propaganda przekracza wszelkie granice moralności. Po wybuchu wojny w Ukrainie w rosyjskich sklepach pojawiły się miniatury sprzętu wojskowego z narysowanym symbolem "Z". Takie upiorne zabawki dedykowane są dla najmłodszych obywateli, których indoktrynuje się od wczesnych lat dzieciństwa.Rosyjskie władze od lat prowadzą bezczelną politykę propagandową, która nasiliła się po inwazji Rosji na Ukrainę. W wyniku sączonych przez państwowe media kłamstw, Rosjanie nie znają prawdy o wojnie i murem stoją za swoim prezydentem.Przeciętni obywatele są na tyle ogłupieni, że z wrogością odnoszą się do Ukraińców, często atakując ich słownie, a nawet fizycznie. Nic zresztą dziwnego, skoro sponsorowana przez rząd telewizja całodobowo przekazuje zmanipulowane treści, które nie mieszczą się w głowie rozsądnie myślącym ludziom.Jednocześnie Władimir Putin doskonale wie, że kluczem do wieloletniego panowania nad życiem jego narodu jest wzięcie przykładu z największych propagandystów w historii i nikczemna indoktrynacja dzieci. Stąd odpowiedni nadzór nad programami nauczania, prowojenne happeningi, a także szokujące zabawki, sprzedawane w każdym rosyjskim sklepie.
Wybuch w zakładach produkujących amunicję w rosyjskim Permie. W wyniku zdarzenia śmierć poniosły trzy osoby, jedna została ranna. W sieci krąży nagranie z pożaru w fabryce opublikowane przez ukraińskiego dziennikarza.Do wybuchu dojść miało w niedzielę wieczorem. Pierwsze informacje o zdarzeniu podał portal Echo Permu, który powołał się na świadków tragedii.
Władimir Putin ruszy z ofensywą na Bałkany? O prawdopodobnym ziszczeniu się takiego scenariusza jest przekonany amerykański senator Chris Murphy, który twierdzi, że celem Rosji może wkrótce paść Bośnia. Obawy te nie są zresztą nieuzasadnione, biorąc pod uwagę fakt, że Kreml używa wobec kraju analogicznej retoryki, jak w przypadku Ukrainy, a lider bośniackich Serbów to dobry sojusznik rosyjskiego prezydenta.Wojna w Ukrainie z pewnością nie idzie po myśli Władimira Putina, a nad rosyjskim prezydentem zbierają się każdego dnia coraz gęstsze czarne chmury. Oprócz problemów na froncie, gdzie masowo giną i dezerterują jego żołnierze, dochodzą jeszcze kłopoty zdrowotne, które nie ułatwiają dowodzenia "operacją specjalną".Nietrudno zauważyć również, że kolejne porażki pchać mają dyktatora do coraz bardziej absurdalnych kroków. Ukraińskie media zaledwie wczoraj donosiły o planach zestrzelenia przez Rosjan pasażerskiego samolotu, tylko po to, by obarczyć winą za tragedię Ukraińców.Liczne są też niepowodzenia na wschodzie i południu Ukrainy, gdzie wciąż toczą się zacięte walki i gdzie zdesperowany Putin miał wysłać swojego zaufanego sojusznika, jednak ten szybko został ranny i musiał się ewakuować.Wszystko to sprawiać ma, że jeden z najpotężniejszych światowych liderów szuka pola, na którym odniósłby sukces. W tym właśnie kontekście pojawiają się zaś niepokojące informacje na temat planu zaatakowania Bałkanów, który właśnie miał zrodzić się w jego głowie.
Władimir Putin ma cierpieć na nowotwór żołądka - taką informację podał dziennik "Daily Mail", powołując się na kremlowskie źródło. Prezydent Rosji ma wkrótce przejść operację. Podobno wyznaczył już swojego zastępcę.Brytyjski dziennik twierdzi, że operacja miałaby odbyć się 9 maja, a więc w dniu kluczowym dla rosyjskich wojsk. Przypomnijmy, że tego dnia Rosjanie świętują Dzień Zwycięstwa, podczas którego Władimir Putin miał rzekomo ogłosić wielką mobilizację.
Przed rozmową na najwyższym europejskim szczeblu minister Anna Moskwa ujawniła, z jakimi celami zmierza do Brukseli. - Będziemy apelować na forum unijnym o nałożenie specjalnego podatku na rosyjskie surowce - powiedziała podczas konferencji prasowej. Znane są pierwsze szczegóły planu polskiego rządu.Kolejne sankcje na Rosję, podjęcie przez członków wspólnoty Unii Europejskich kolejnych decyzji dotyczących kwestii energetycznych oraz wsparcie Ukrainy. Anna Moskwa ujawniła swój plan na poniedziałkową wizytę w Brukseli.- Na dzisiejszym posiedzeniu będziemy rozmawiać o bezpieczeństwie energetycznym, z naciskiem na derusyfikację - zapowiedziała minister Moskwa. Plan jest jednak szerszy i to nie jest jedyny antyrosyjski front, jaki forsować będzie Polska.
Anonimowe źródło w ukraińskiej armii wskazuje, iż na Kremlu została podjęta decyzja dotycząca dalszej ekspansji wojennej Rosji. Celem ma stać się Mołdawia. - Apetyt Moskwy wciąż rośnie. Teraz jej celem na południu Ukrainy jest dostęp do Naddniestrza, gdzie podobno Rosjanie są uciskani - ostrzegł Mychajło Podolak. - Czy w Naddniestrzu może się zdarzyć to samo, co w Mariupolu? Tak, może się zdarzyć. Trudna sytuacja, nagromadzenie sprzętu, tysiące czołgów - mówił jeszcze 23 kwietnia Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej.Brytyjski dziennik "The Times" dotarł do informatora w ukraińskiej armii. Ustalenia wojska jasno wskazują, że Władimir Putin nie zatrzyma się na Ukrainie. Rosja wykorzysta teren Naddniestrza i zaatakuje z innej strony, a później rozpocznie kolejną "operację specjalną" w Mołdawii?