Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przejęła kolejne nagrania rozmów telefonicznych między rosyjskimi okupantami. Mówili w nich, że jedyne o czym marzą, to przeżyć, odejść z wojska i nigdy nie wracać na terytorium Ukrainy - podaje portal Ukraińska Pravda.Okupanci skarżą się na porażki w starciu z Ukraińcami. W mediach społecznościowych zamieszczono kolejną przechwyconą rozmowę rosyjskiego żołnierza walczącego w Ukrainie.
Ukraińskie władze wdrożyły system rozpoznawania twarzy z wykorzystaniem sztucznej inteligencji do identyfikacji poległych rosyjskich żołnierzy. Tym sposobem rodzina otrzymuje informację o śmierci swojego bliskiego. Reakcje są zaskakujące. - Przyjadę na Ukrainę sam i cię zabiję - brzmi 80 proc. otrzymywanych odpowiedzi. Z danych sztabu generalnego ukraińskiej armii wynika, że podczas inwazji na Ukrainę Rosjanie stracili już 27,4 tys. żołnierzy. Część ciał wywieziono do Rosji, część jest spalana w mobilnych krematoriach, a część po prostu porzucana na polu bitwy.Ukraińcy przechowują ciała zabitych rosyjskich żołnierzy w wagonach-chłodniach. Liczą na to, że zgłoszą się po nie ich bliscy albo uda się je wymienić na jeńców lub ciała własnych poległych.
Sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy opublikował w niedzielę 15 maja specjalny komunikat dotyczący rosyjskich strat poniesionych na okupowanym terytorium. Oficjalne dane wskazują, że zginęło ponad 27 tysięcy żołnierzy Władimira Putina. W oświadczeniu podano również, że Rosja utraciła też gigantyczną ilość sprzętu. Mowa o m.in. 1220 czołgach, a także 365 samolotach i helikopterach. Sztab Ukraińskich Sił Zbrojnych w swoim oświadczeniu podkreślił, że zebrane dane obejmują okres od czwartku 24 lutego, czyli dnia rozpoczęcia rosyjskiej inwazji aż do niedzieli 15 maja.
Walka Ukraińców z rosyjskimi siłami trwa 82. dobę. Ukraińska armia odniosła symboliczny sukces w kontrofensywie we wschodnim rejonie Charkowa. – 227. batalion charkowskiej brygady Obrony Terytorialnej doszedł do granicy z Rosją i umieścił tam z powrotem ukraiński słup graniczny – potwierdził szef władz obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow.
Do mediów docierają porażające informacje z Irpienia. W ukraińskim mieście Rosjanie mieli użyć śmiercionośnych fleszetek, które znajdowane są obecnie praktycznie na każdym rogu. Organizacje walczące o przestrzeganie praw człowieka od lat wskazują, że korzystanie z podobnej broni powinno zostać całkowicie zakazane.Pierwsze wiadomości o użyciu fleszetek przez Rosjan docierały do światowej opinii publicznej z Buczy. Pociski odnaleziono tam w ciałach ofiar zakopanych w masowych grobach, które wstrząsnęły opinią publiczną. Jak się jednak okazało, wojska Władimira Putina nie poprzestały na użyciu tego rodzaju broni tylko w jednym miejscu.O odnajdywanych w ścianach budynków fleszetkach donoszą obecnie mieszkańcy Irpienia. Jeden z mężczyzn, do których dotarła redakcja CNN, przekazał, że pocisków "nie można wyciągnąć rękoma, trzeba użyć kombinerek". Obecnie znajdowane są wszędzie, na każdym rogu miasta, więc Rosjanie użyć ich musieli masowo.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała na Facebooku specjalne ostrzeżenie dla wszystkich rodziców. Jak się okazało, mundurowi znaleźli w telefonach kilku ukraińskich nastolatków zdjęcia strategicznych punktów oraz wiadomości wysyłane przez rosyjskich abonentów. Chłopcy byli w nich namawiani do współpracy ze stroną okupanta."W obwodach wołyńskim i donieckim SBU ujawniła czterech nieletnich informatorów" - przekazali przedstawiciele Służby za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jak się okazało, do odkrycia podstępnego procederu Rosjan doszło stosunkowo przypadkowo.
Pralki, lodówki, telewizory, a nawet hulajnogi - Rosjanie zdecydowanie nie ograniczali się do tej pory w dokonywanych kradzieżach wojennych. Jak się jednak okazuje, każdego dnia grabią Ukraińców nie tylko z droższych sprzętów, ale i całkowicie podstawowych dla każdego domu produktów. Pokazało to nowe nagranie, które na Twitterze udostępnił Anton Heraszczenko.Od początku wojny w Ukrainie głośno jest o rozkradaniu przez żołnierzy rosyjskich majątków napadniętej ludności. Z sąsiedniego kraju wywożą sprzęty AGD, futra, biżuterię oraz wszystko inne, co wyda im się cenne.
Nie można wykluczyć scenariusza, że Władimir Putin włączy Polskę do swoich planów ekspansjonistycznych - stwierdził wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem "El Mundo". Zapowiedział, że Polska zgłosi się po pomoc do NATO, aby wzmocnić swoje bezpieczeństwo.- W mojej opinii Władimir Putin jest zbrodniarzem wojennym - przyznał wiceszef polskiej dyplomacji, który obecnie uczestniczy w przygotowaniach do szczytu NATO w Madrycie.
Światowe media obiegają właśnie najnowsze statystyki, które w bardzo niekorzystny dla Władimira Putina sposób pokazują sytuację wewnętrzną w Rosji. Jak się bowiem okazuje, od początku wojny w Ukrainie w kraju agresora znacząco wzrosły liczby dotyczące kradzieży. Co więcej, nie chodzi wcale o grabienie lokalnych sklepów z drogich sprzętów, a z całkowicie podstawowych produktów.Choć Władimir Putin z pełnym przekonaniem twierdzi, iż sankcje nakładane przez Zachód nie wpływają na gospodarkę Rosji destrukcyjnie, dzieje się całkowicie inaczej. Poziom życia wielu obywateli znacznie się pogarsza - brakuje niektórych produktów, sporo osób traci pracę, rośnie inflacja.
Państwowa białoruska agencja BiełTA przekazała, że już jutro 16 maja Aleksandr Łukaszenka wybiera się do Moskwy. W stolicy Rosji będzie uczestniczył w spotkaniu liderów państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Wiemy już, o czym będzie rozmawiał między innymi z Władimirem Putinem.
Centrum Komunikacji Strategicznej i Bezpieczeństwa Informacyjnego przekazało, do czego tym razem posunęła się strona rosyjska. Ukraińscy rodzice są szantażowani - powiedziano im, że jeśli nie zgodzą się na wykonanie jednego, konkretnego zadania, zostaną na zawsze rozłączeni ze swoimi dziećmi. Wszystko po to, aby wciąż móc nakręcać antyukraińską propagandę.Strona rosyjska posuwa się do coraz bardziej bestialskich czynów, aby tylko złamać ducha walecznych Ukraińców. Tym razem wzięto na celownik dzieci, które wcześniej przymusowo wywieziono z całkowicie zrujnowanego Mariupola.
Rząd Finlandii rozpoczął procedurę ubiegania się o członkostwo NATO. Zmiana podejścia ma związek z rosyjską agresją na Ukrainę. Władimir Putin przyznał w rozmowie z prezydentem Finlandii, że jego zdaniem przystąpienie do sojuszu będzie "błędem".Rząd skierował w tej sprawie wniosek do Eduskunty (jednoizbowego fińskiego parlamentu). Parlamentarzyści będą debatować nad nim już w najbliższy poniedziałek.
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę coraz częściej mówi się o ewentualnych problemach zdrowotnych Władimira Putina. Niektóre źródła donoszą, że miałby chorować na nowotwór, inne - że na chorobę Parkinsona. Choć Kreml nie potwierdza oczywiście podobnych doniesień, istnieje wiele przesłanek świadczących o kłopotach prezydenta kraju-agresora.Władimir Putin skończy w tym roku 70 lat. Naturalne jest więc, że może borykać się z problemami zdrowotnymi, związanymi z wiekiem. Kreml od lat stara się jednak kształtować wizerunek polityka jako zdrowego, wysportowanego oraz przede wszystkim silnego zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Liczne niepowodzenia wojsk rosyjskich w Ukrainie sprawiają, że atmosfera polityczna wokół Władimira Putina zdaje się zagęszczać. W przestrzeni publicznej niektórzy starają się szukać winnych całkowicie nieudanej dla Moskwy inwazji na sąsiednie państwo. Igor Girkin wprost obciąża w tej kwestii bardzo bliskiego współpracownika prezydenta Rosji, posuwając się nawet do oskarżeń o zdradę.Początkowo Rosjanie byli przekonani, że wojna w Ukrainie potrwa maksymalnie kilka dni i zakończy się ich spektakularnym zwycięstwem. Rzeczywistość zweryfikowała jednak podobne założenia - z dużą pomocą zagraniczną Ukrainie udaje się skutecznie bronić, zadając agresorowi bardzo bolesne straty. Obecnie nic nie wskazuje już na to, aby konflikt miał zakończyć się w najbliższym czasie.
Najnowsze słowa byłego prezydenta Rosji wskazują, że Ukraina ma "nowe granice". Dmitrij Miedwiediew odniósł się do grupy G7 i stwierdził, że jego kraju nie obchodzi, czy kraje zachodnie uznają nowe obręby Ukrainy. G7 stoi bowiem na stanowisku, że Rosja stosuje perswazję siłową.- Kijów będzie otrzymywać broń tak długo, jak będzie to potrzebne. Oznacza to, że G7 będzie nadal prowadzić tajną wojnę z Rosją - stwierdził Dmitrij Miedwiediew. Były prezydent Rosji zwrócił się bezpośrednio do krajów zrzeszonych w G7.
Zamach stanu w Rosji to tylko kwestia czasu? - Tak. Oni idą w tym kierunku i już tego nie zatrzymają - ujawnił Kyryło Budanow, szef wywiadu wojskowego Ukrainy. Co więcej, padła deklaracja na temat potwierdzenia złego stanu zdrowia Władimira Putina. Wśród wymienionych schorzeń prezydenta Ukrainy pojawił się nie tylko rak.- Ten proces już się rozpoczął - stwierdził jednoznacznie szef wywiadu wojskowego Ukrainy na temat możliwego w Rosji Puczu. To jednak nie wszystkie sensacyjne tezy, jakie padły w czasie wywiadu dla Sky News.Kyryło Budanow ku zaskoczeniu wszystkich przedstawił kilka faktów na temat stanu zdrowia Władimira Putina oraz zdradził na kiedy szacowany jest przełom w wojnie w Ukrainie, a nawet samo jej zakończenie.
W ostatnich dniach w obwodzie kaliningradzkim odbyły się kolejne ćwiczenia wojskowe. O aktywności wojsk Putina poinformowało w komunikacie dowództwo rosyjskiej Floty Bałtyckiej. W szkoleniu miało wziąć udział ponad dziesięć załóg myśliwców Su-27.Strona rosyjska poinformowała, że w ramach ćwiczeń niezidentyfikowane samoloty wleciały w rosyjską przestrzeń powietrzną. Myśliwce Su-27 miały za zadanie przechwycenie jednostek wroga. Przeciwnik miał z kolei za zadanie przeprowadzić atak rakietowo-bombowy na strategicznie obiekty wojskowe. Rozegrała się bitwa powietrzna, podczas której rosyjskie lotnictwo było wspierane z lądu i morza.
Prezydent Finlandii Sauli Niinisto rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem na temat decyzji rządu w Helsinkach o chęci wstąpienia w struktury NATO. Moskwa sprzeciwiła się tej decyzji i już zapowiedziała reakcję odwetową, jednak fińscy politycy nie zamierzają poddać się szantażowi i groźbom. Twierdzą bowiem, że rosyjska inwazja na Ukrainę znacząco "zmieniła środowisko bezpieczeństwa Finlandii".Pierwsze groźby ze strony Kremla w kierunku Finlandii pojawiły się już w kwietniu, kiedy to po raz pierwszy zaczęto głośno mówić o potencjalnym wstąpieniu tego kraju do NATO. Wówczas to Dmitrij Pieskow ostrzegł Helsinki przed poważnymi konsekwencjami takiej decyzji, a kilka godzin później przy granicy rosyjsko-fińskiej pojawiły się już wojska Putina.Choć moskiewscy politycy zaczęli nawet snuć wizje rozmieszczenia w obszarze Bałtyku broni atomowej, Finowie nie wzięli tych słów na poważnie i szybko zakpili z sąsiada. Z kolei w czwartek 12 maja prezydent i premier Finlandii oświadczyli wspólnie, że ich kraj będzie dążył do jak najszybszego wstąpienia do Sojuszu.
Kreml jest wyraźnie zaniepokojony faktem, że Szwecja i Finlandia mogą już niedługo stać się nowymi członkami NATO. Zdaniem ekspertów, władze Rosji na poważnie zaczęły więc rozważać kolejne kroki, w tym zwiększenie liczby wojsk w obwodzie kaliningradzkim, który najprawdopodobniej wkrótce zostanie całkowicie otoczony przez siły Sojuszu.Akces Szwecji i Finlandii do NATO to najczarniejszy sen Władimira Putina i z pewnością najmniej zamierzony efekt, jaki udało mu się osiągnąć w związku z rozpętaniem wojny w Ukrainie.Prezydent Rosji ma nie lada zmartwienie, bo chcąc podzielić Zachód, tylko go wzmocnił. Dodatkowo sam sprowadził na siebie wielkie kłopoty. Poza bolesnymi sankcjami, wywołał także konkretne działania sąsiadujących krajów, w tym właśnie Szwecji i Finlandii, które z coraz większą aprobatą wypowiadają się o członkostwie w Sojuszu Północnoatlantyckim.
W jednym z programów publicystycznych rosyjskiej telewizji rządowej Rossija 1 wzywano do dołączania do armii Władimira Putina. Powodem ma być niebezpieczeństwo związane z rzekomą planowaną agresją NATO. Kuriozalne komunikaty rosyjskiej propagandy przeszły wszelkie granice. Tym razem obywatele przekonywani są o tym, że grozi im niebezpieczeństwo ze strony NATO. Propaganda ma się dobrze Od lutego w Ukrainie trwa wyniszczająca wojna, spowodowana bezprawnym atakiem wojsk rosyjskich. Codziennie dowiadujemy się o kolejnych niezawinionych ofiarach barbarzyńskiego napadu. Przekazu płynącego z ogólnoświatowych mediów nie usłyszą jednak Rosjanie, którzy w skuteczny sposób mamieni są telewizyjną prokremlowską propagandą, uzasadniającą wojnę wyższym dobrem obywateli oraz walką z rzekomym nazizmem w Ukrainie. Dziennikarka Julia Davis stale obserwuje rosyjskie media i upublicznia fragmenty nagrań z programów publicystycznych i informacyjnych w internecie, dzięki czemu możemy przekonać się, jak wygląda przekaz z nich płynący. "Oglądam rosyjską telewizją rządową, żebyście wy nie musieli" - żartobliwie opisuje swoją pracę na Twitterze. Ostatnie nagranie zamieszczone przez nią w mediach społecznościowych wzbudziło szczególną konsternację. To fragment programu, w którym przeprowadzona została debata "specjalistów" na temat aktualnego stanu konfliktu pomiędzy Rosją a krajami zachodu. "Wojna z NATO" Jeden z obecnych w studiu specjalistów, politolog Mikhail Markelov, przekonywał, że plan dołączenia Finlandii i Szwecji do NATO nie jest dla Rosji korzystny. Przeciwnie, stanowić ma poważne zagrożenie dla kraju. Jak tłumaczył rosyjskim widzom, ma to świadczyć o tym, że Sojusz Północnoatlantycki szykuje się do wypowiedzenia wojny Władimirowi Putinowi. Zasugerował, że powinno się to spotkać ze zdecydowaną odpowiedzią. - Musimy zacząć rozbudzać rezerwy operacyjne. Jest wielu obywateli Wspólnoty Niepodległych Państw, którzy uzyskali rosyjskie obywatelstwo, ale nigdy nie służyli w rosyjskiej armii (...) Jednak dziś występuje konieczność pobudzania ich, by dołączyli do naszych sił zbrojnych - stwierdził Markelov. Experts believe Russia is experiencing a shortage of troops. State TV exchanges seem to confirm that notion. Using a lie that "NATO is about to start a war against Russia," pundits discuss how to lure new Russian citizens and people from impoverished regions into the military. pic.twitter.com/SOY6CIl6tq— Julia Davis (@JuliaDavisNews) May 12, 2022 Rosyjski propagandysta zwrócił również uwagę, by potencjalnych nowych członków armii szukać wśród osób wykluczanych i dotkniętych bezrobociem lub w trudnej sytuacji finansowej. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Finał "Twoja Twarz Brzmi Znajomo": kto wygrał program? Wszystko już wiadomoNie żyje znany amerykański aktor Fred Ward. Zmarł parę dni temu, rzecznik wstrzymywał się z informacjąMatura fizyka 2022 odpowiedzi. Rozwiązania zadań z rozszerzonej fizykiŹródło: wp.pl
Unia Europejska stała się agresywna i buńczuczna w obliczu w wojny w Ukrainy - stwierdził minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Jego zdaniem ostatnie działania państw członkowskich pokazują, że ich ambicje wykraczają poza kontynent europejski. Na potwierdzenie swoich słów nie podał żadnych konkretów.Tego samego dnia UE ogłosiła kolejny pakiet wsparcia dla Ukrainy. W dalszym ciągu trwają prace nad projektem szóstego pakietu sankcji wobec Rosji za atak na Ukrainę.
Rosjanie znaczyli domy białym materiałem, by następnie gwałcić mieszkające tam kobiety - wynika z doniesień brytyjskiego dziennika "The Times". Swoją tragiczną historię opowiedziała zgwałcona przez Rosjan 42-letnia Ukrainka.
Nie tylko dezinformacyjna propaganda uderza w Polskę, Oleg Morozow postanowił wypowiedzieć skandaliczne słowa. Przewodniczący Komisji Kontroli Dumy Państwowej stwierdził, że kolejne słowa polskich polityków "zachęcają jego kraj do postawienia Polski w kolejce do denazyfikacji". Rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych już skomentował tę szokującą deklarację.- Uaktywnił się kolejny polityczny błazen, który w imieniu Kremla próbuje zastraszać Polskę - napisał po słowach Olega Morozowa Stanisław Żaryn. Rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych nie pozostał obojętny na słowa przewodniczącego Komisji Kontroli Dumy Państwowej.
Były prezydent Rosji sugeruje, iż nałożone na jego kraj sankcje zaowocują szeregiem niekorzystnych skutków, a wśród nich mają znaleźć się... nowe epidemie. Dmitrij Miedwiediew opublikował wpis o tytule: "Piątek 13. Co dalej, czyli świat po antyrosyjskich sankcjach (wcale nie prognoza)". Na Telegramie pojawił się długi wpis autorstwa Dmitrija Miedwiediewa. Były prezydent Rosji opublikował listę, gdzie przewiduje negatywne dla świata skutki nałożonych przez Zachód sankcji. Wśród słów, jakie padają ze strony jednego z najbliższych współpracowników Władimira Putina, pojawia się stwierdzenie, że kraje zachodu "strzeliły sobie w stopę". Uwaga ta dotyczy kwestii związanej z kryzysem energetycznym. To niejedyny kryzys, jaki prognozuje Dmitrij Miedwiediew.
Kontakt na linii USA-Rosja wznowiony po raz pierwszy od początku wojny w Ukrainie. Pentagon poinformował, iż sekretarz obrony USA Lloyd Austin odbył rozmowę ze Siergiejem Szojgu. Amerykanie poinformowali, iż padły jednoznaczne warunki. - Wezwano do natychmiastowego wstrzymania ognia na Ukrainie - podał Pentagon.Ostatnia taka rozmowa odbyła się 18 lutego i po raz pierwszy od blisko trzech miesięcy amerykański sekretarz obrony skontaktował się ze Siergiejem Szojgu. Jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina nie mógł liczyć jednak na łagodne słowa.O rozmowie na linii USA-Rosja poinformował Pentagon. Wiadomo, co Lloyd Austin powiedział Siergiejowi Szojgu. Przekaz ze strony Waszyngtonu jest jasny, a sam Kreml raczej nie będzie zadowolony z otrzymanego żądania.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała, że w celu stłumienia buntów w wojsku, rosyjskie dowództwo wysyła "doświadczonych oprawców", którzy upokarzają żołnierzy odmawiających walki z siłami ukraińskimi. Przechwycona rozmowa została udostępniona w sieci.
- To szokujące stwierdzenie jest niestety histeryczne i nie do zaakceptowania - stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, nawiązując do wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego. We wtorek szef polskiego rządu zaapelował o "wykorzenienie rosyjskiej ideologii". Jego zdaniem jest ona "równie niebezpieczna jak nazizm i komunizm".Stwierdzenia, które nie przypadły do gustu rzecznikowi Władimira Putina padły w wywiadzie dla "Daily Telegraph". Premier Polski określił Rosję mianem "raka", który "stanowi śmiertelne zagrożenie dla całej Europy".
W lutym Polska zablokowała konta bankowe ambasady Rosji w Warszawie. Jak podała "Rzeczpospolita", chodzi o niebagatelną kwotę około pięciu milionów złotych. Zażalenie na tę decyzję już złożył rosyjski ambasador Siergiej Andriejew.Niedługo po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę Polska zdecydowała się na blokadę kont ambasady Rosji w Warszawie.