Tragedia w zachodnim Berlinie. Jak podaje agencja Reutera, w tłum ludzi wjechał rozpędzony samochód. Nieoficjalnie mówi się o jednej ofierze śmiertelnej, są także ranni.Reuter w swoich donesieniach powołuje się na niemieckiego nadawcę publicznego rbb24. Ten podaje, że do zdarzenia doszło na skrzyżowaniu ulic Rankestrasse i Tauentzienstrasse.Rozpędzony samochód wjechał w spacerujący tłum ludzi, po czym zatrzymał się częściowo na chodniku. Kierowcę zatrzymano, motywy jego działania nie są jeszcze znane.Dziennik "Bild" informuje tymczasem o tragicznych skutkach incydentu. Śmierć ponieść miała jedna osoba, choć informacji nie potwierdziła miejscowa straż pożarna.Zobacz zdjęcia z miejsca zdarzenia. Fotografie z centrum Berlina znajdziesz w galerii poniżej:
- Przekazaliśmy Ukrainie czołgi w bardzo dużej liczbie. Uznaliśmy, że to w jakimś sensie nasz obowiązek udzielić takiej pomocy. Liczymy na wsparcie NATO, USA, a także ze strony Niemiec. Słyszymy, że Niemcy nie będą się chciały wywiązać z obietnicy. To dla nas duży zawód - powiedział w Davos prezydent Andrzej Duda. Prezydent, który przebywa w Davos, gdzie trwa Światowe Forum Ekonomiczne, został zapytany przez dziennikarzy o negocjacje z Niemcami w sprawie ewentualnego przekazania Polsce czołgów. Dziennikarz niemieckiego „Die Welt” zwrócił uwagę, że Polska przekazała ogromną liczbę czołgów Ukrainie, a Niemcy obiecały, iż zastąpią je swoimi czołgami, jednak nadal do tego nie doszło. Zapytał polskiego prezydenta, czego oczekuje od Niemiec w tej sprawie.- Oczekuję, że w pierwszej kolejności Niemcy będą pomagały Ukrainie. Dzisiaj przede wszystkim Ukraina potrzebuje pomocy. My przekazaliśmy Ukrainie czołgi, rzeczywiście w bardzo dużej liczbie. Podjęliśmy taką decyzję, gdyż uznaliśmy, że to jest w jakimś sensie nasz obowiązek jako sąsiada Ukrainy, żeby taką pilną pomoc przekazać - mówił prezydent.
Konsulat Generalny RP w Hamburgu został oblany farbami w kolorach flagi rosyjskiej. Przed budynkiem sprawcy podpalili opony. Policja zatrzymała w tej sprawie trzy osoby. Ostatecznie zostały zwolnione do domu bez postawienia zarzutów.Do ataku na polską placówkę konsularną doszło w nocy z soboty na niedzielę (21-22 maja). O szczegółach informuje niemiecki portal t-online.de.
Były kanclerz Niemiec i wielki przyjaciel Władimira Putina, Gerhard Schroeder, jest przekonany, że prezydent Rosji szuka możliwości wycofania się z wojny i "jest zainteresowany jej zakończeniem". Sam Schroeder powiedział, że chętnie zostałby mediatorem między stronami, gdzie reprezentowałby interes Niemiec. - Zawsze reprezentowałem niemieckie interesy - twierdzi były kanclerz Niemiec, który zasiada w spółkach Gazprom i Nordstream. To ostatnie przedsięwzięcie rozpoczęło się tworzyć za jego ostatniej kadencji w Bundestagu.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w bardzo krytyczny sposób odniósł się do działań Federacji Rosyjskiej na terenie Ukrainy. Zapewnił, że jego kraj dołoży wszelkich starań, by pomóc potrzebującemu narodowi m.in. poprzez dostawy broni. Podkreślił również, że Rosja powinna zostać ukarana sankcjami już po aneksji Krymu w 2014 roku. Od dłuższego czasu w światowych mediach panuje przekonanie, że strona niemiecka nie chce wspomóc walczącej Ukrainy. Wielu ekspertów, czy też polityków w otwarty sposób atakuje naszych zachodnich sąsiadów, zarzucając zerową reakcję na barbarzyńskie działania strony rosyjskiej. Odpowiedź na wszelkie zarzuty wystosował kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, który zapewnił, że jego kraj udzieli niezbędnej pomocy Ukrainie, wysyłając potrzebne uzbrojenie. Polityk na łamach tygodnika "Spiegel" przekazał, że zarówno on, jak i cały naród niemiecki zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Poinformował, że partia SPD jest partią pokojową, a jej przedstawiciele mają świadomość dramatycznych skutków dwóch wojen światowych. - Nadal robimy wszystko, co w naszej mocy, aby militarnie pomóc Ukrainie - mówił Scholz, podając za przykład fakt, że Niemcy przekazały ukraińskim siłom broń przeciwpancerną i przeciwlotniczą, amunicję, pojazdy i wiele rodzajów sprzętu wojskowego z zasobów Bundeswehry.Niemiecki przywódca zaznaczył jednak, że możliwości niemieckich sił zbrojnych, jeśli chodzi o dalsze dostawy broni pochodzącej z ich rezerw, nie są nieskończone i "zostały w dużej mierze wyczerpane". Podczas swojej wypowiedzi podkreślił, że Niemcy dokonały przekazania broni przy wsparciu USA, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii i Kanady. - Jesteśmy też gotowi pomóc naszym sojusznikom w szybkim szkoleniu z obsługi tej broni". Wyjaśnił też, że ważne jest, aby sprzęt wojskowy można było wykorzystać bez przedłużających się szkoleń, a najszybciej można to zrobić z bronią konstrukcji sowieckiej, którą Ukraińcy bardzo dobrze znają - dodał Olaf Scholz.
Szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock oświadczyła w środę w Rydze, że Niemcy do końca roku zaprzestaną importu ropy naftowej z Rosji, a w dłuższej perspektywie odejdą także od rosyjskiego gazu. Ponadto, polityczka zdecydowanie opowiedziała się za zwiększeniem obecności żołnierzy NATO na wschodniej flance Sojuszu.Annalena Baerbock wzięła dziś udział w spotkaniu ze swoimi bałtyckimi odpowiednikami w łotewskiej Rydze. Po wspólnych rozmowach szefowa niemieckiej dyplomacji zajęła zdecydowane stanowisko w sprawie importu energii z Rosji oraz współpracy wszystkich państw w obliczu wojny w Ukrainie.
Prezydent Niemiec spotkał się we wtorek w Warszawie z polskim przywódcą Andrzejem Dudą. Po wspólnych rozmowach obaj politycy wzięli udział w konferencji prasowej, podczas której Frank Walter-Steinmeier zapewnił o solidarności z Polską i Ukrainą m.in. w kwestii uchodźców, a także opowiedział się za rozliczeniem Rosji za zbrodnie wojenne dokonywane na ukraińskiej ludności cywilnej.Prezydent Niemiec Frank Walter-Steinmeier odwiedził Polskę po raz pierwszy od swojej reelekcji w lutym tego roku. Tematem wizyty była przede wszystkim brutalna agresja Rosji na Ukrainę i dalsza skoordynowana współpraca europejskich państw w tym zakresie.
Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier przyznał w poniedziałek, że pomylił się w swojej polityce wobec Władimira Putina. Jak wskazał, jednym z najpoważniejszych błędów było popieranie budowy gazociągu Nord Stream 2. Z żalem dodał również, że nie powiodła się próba budowy "wspólnego europejskiego domu", który obejmowałby Rosję.Po ujawnieniu wstrząsających zbrodni w Buczy i innych miejscowościach nieopodal Kijowa, demokratyczny świat jeszcze surowiej zaczął spoglądać na Rosję i Władimira Putina. Wiele krajów, w tym USA, ogłosiło, że domaga się zaostrzenia sankcji i międzynarodowego procesu.W rezultacie podejście do agresora zmieniły również będące do tej pory powściągliwymi Niemcy. Tamtejsza minister obrony zrewidowała dotychczasowe poglądy i zapowiedziała, że poważnie rozważy wstrzymanie importu rosyjskiego gazu.Równie krytyczny okazał się być milczący dotychczas prezydent Frank-Walter Steinmeier. W najnowszej rozmowie z dziennikarzami polityk przyznał się do poważnych błędów w polityce wobec Rosji i porażki we włączeniu mocarstwa do europejskiej rodziny.
Niemiecka minister obrony Christine Lambrecht (SDP) oświadczyła na antenie telewizji ARD, że tamtejszy rząd powinien zacząć rozmyślać nad wstrzymaniem importu rosyjskiego gazu, po tym, jak siły Władimira Putina dopuszczają się masowych zbrodni wojennych na terenie Ukrainy. - Musi być zdecydowana reakcja. Takie zbrodnie nie mogą pozostać bez odpowiedzi - podkreśliła minister obrony Niemiec podczas rozmowy z telewizją ARD. Warto zaznaczyć, że słowa Christine Lambrecht odnoszą się do zbrodni, której dopuścili się Rosjanie w ukraińskiej wiosce Bucza. Podczas skoordynowanego odwrotu, zamordowali oni nawet 300 cywilów. Około 50 z nich miało zostać zabitych w sposób przypominający egzekucję.
Wtorkowe słowa Jarosława Kaczyńskiego z Kijowa doczekały się oficjalnej odpowiedzi NATO. Jens Stoltenberg jednoznacznie podkreślił, że żądania prezesa PiS nie zostaną spełnione. Sekretarz generalny NATO jasno stwierdził, że żołnierze sojuszu nie będą wspierać Ukraińców w walkach z Rosją. Nie bez znaczenia było zdanie kanclerza Niemiec.Po spotkaniu premierów i Jarosława Kaczyńskiego z prezydentem Wołodomyrem Zełenskim i premierem Ukrainy Denysem Szmyhalem padły mocne i stanowcze słowa na temat wsparcia ze strony NATO.Ich autorem był Jarosław Kaczyński. - Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO lub szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie działała na terenie Ukrainy i która będzie w stanie się obronić. To jest w tej chwili coś, czego Ukraina, Europa i cały demokratyczny świat najbardziej potrzebuje - mówił wicepremier ds. bezpieczeństwa w Kijowie.Wezwanie prezesa PiS do zwiększenia swojej aktywności w Ukrainie i stworzenie zupełnie nowej misji już dzień później zostało wykluczone przez sekretarza generalnego NATO.
Jasna deklaracja ze strony Niemiec: import rosyjskiego węgla zostanie najprawdopodobniej zakończony już jesienią 2022 roku. Potwierdził to wicekanclerz Robert Habeck, który jest zwolennikiem uniezależnienia się od Rosji.- Każdego dnia, a właściwie w każdej godzinie, żegnamy się po trochu z rosyjskim importem - powiedział w rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" Robert Habeck.Wicekanclerz i minister gospodarki nie ukrywa, że jest silnym zwolennikiem podjęcia działań prowadzących do uniezależnienia się od węgla z Rosji. Dodaje jednak, że natychmiastowa decyzja o takim kroku byłaby dla Niemiec mocnym uderzeniem. Padła jednak dość wyraźna granica importu rosyjskiego węgla.
Szykuje się dyplomatyczny skandal na linii Rosja-Niemcy? Gerhard Schröder pojechał do Moskwy na negocjacje z Władimirem Putinem w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. - Ani niemiecki rząd, ani kierownictwo SPD nie wiedziało nic o tajnej misji - podaje niemiecki "Bild".Politico podało, że Gerhard Schröder jest już w Moskwie. W planie jego wizyty kluczowe jest spotkanie z Władimirem Putinem. - Były kanclerz Niemiec chce przekonać prezydenta Rosji żeby wycofał wojska z Ukrainy - podaje Politico.Doniesienia te wywołały spore zdziwienie za zachodnią granicą Polski. Niemieckie media podkreślają, że decyzja Gerharda Schrödera została podjęta przez byłego kanclerza Niemiec bez uprzedniej konsultacji z obecnymi władzami. To prywatne przedsięwzięcie.
Niemcy zmieniły swoją wcześniejszą decyzję. Ukraina otrzyma od zachodnich sąsiadów Polski wyposażenie większe niż 5 tys. obiecanych wcześniej hełmów. Kanclerz Olaf Scholz potwierdził, że Wołodymyr Zełenski otrzyma z Niemiec dodatkowe wsparcie : mowa o rakietach ziemia-powietrze i broni.Berlin postanowił zmienić decyzję dotyczącą wysyłania do Ukrainy broni. - Naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wesprzeć Ukrainę w jej obronie przed najeźdźcą armią Putina - przekazał Olaf Scholz.Kanclerz Niemiec wprost oświadczył, że Ukraina otrzyma broń i rakiety. - Rosyjski atak oznacza punkt zwrotny - wyjaśnił niemiecki polityk.
Premier Mateusz Morawiecki zainicjował spotkanie w Berlinie. Szef polskiego rządu wraz z prezydentem Litwy będą rozmawiać z kanclerzem Niemiec. Tematem rozmów mają być sankcje wobec Rosji.O najnowszych planach premiera poinformował rzecznik rządu Piotr Müller. Wizyta szefa rządu ma związek z listem, który skierował do unijnych liderów w piątek.
Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" poinformował o rzekomej decyzji Federalnego Ministerstwa Gospodarki o wstrzymaniu certyfikacji gazociągu Nord Stream 2. Ma to być odpowiedź na uznanie przez prezydenta Rosji Władymira Putina niepodległości donbaskich "republik ludowych" i wkroczenie rosyjskich wojsk na teren wschodniej Ukrainy.Wzbudzający kontrowersje rurociąg jest już zbudowany, jednak wciąż oczekuje na zatwierdzenie przez organy regulacyjne Niemiec i Unii Europejskiej. Jak podaje "Der Spiegel" o wycofanie pierwotnie pozytywnego certyfikatu miał wnioskować niemiecki minister gospodarki i ochrony klimatu.
Dziennikarka podczas wizyty w stacji NTV zemdlała w czasie programu na żywo. Wcześniej widzowie byli świadkami dziwnego zachowania dziennikarki. W porę problemy zdrowotne kobiety zauważył siedzący obok niej drugi z gości. Zdążył ją złapać, zanim prezenterka osunęła się z krzesła na ziemię.Niecodzienne sceny w programie na żywo miały miejsce u naszych zachodnich sąsiadów. NTV to niemiecka stacja, która za sprawą omdlenia dziennikarki Clary Pfeffer jest na ustach wszystkich.Prezenterka została zaproszona do programu w formie gościa. Bardziej niż jej wypowiedź, uwagę widzów przykuło dziwne zachowanie kobiety. Szybko okazało się, że to jedynie wstęp do poważniejszych problemów.
W środę 26 stycznia doszło do tragicznego wypadku na niemieckiej autostradzie A8 w Badenii-Wirtembergii. Tir zjechał z trasy i uderzył w ścianę tunelu. Kierowca, 28-letni Polak, zginął na miejscu.Nagranie z tego wstrząsającego wydarzenia zostało opublikowane na YouTubie. Na filmiku widać, że przód polskiej ciężarówki został doszczętnie zniszczony.
Kolejny raz niemieckie media poświęcają uwagę Jarosławowi Kaczyńskiemu. Powodem jest wywiad prezesa PiS dla Gazety Polskiej Codziennie. Wicepremier oskarżony został przez zachodnich sąsiadów o to, że zarzuca rządowi Olafa Scholza, iż ten chce "odebrać Polakom prawa do samostanowienia".Słowa Jarosława Kaczyńskiego odbiły się echem w Niemczech. "Die Welt", "Deutsche Welle" i "Der Spiegel" odnoszą się do wywiadu prezesa PiS.Wicepremier ponownie podzielił się opinią, która wprost uderza w zachodnich sąsiadów. Nie zabrakło również przypomnienia, że Polska i Unia Europejska nie do końca kroczą już tą samą ścieżką.
Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" na swoich łamach podjął temat obecnej sytuacji w Polsce w związku z aferą dotyczącą uchwalenia przez sejmową komisję budzącej kontrowersje nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Warszawski korespondent gazety Florian Hassel nie szczędził ostrych słów w kierunku polskiego rządu oraz prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego.Dziennikarz przyrównał forsowanie tzw. lex TVN do przejęcia w Rosji niezależnej telewizji NTV. Zdaniem Floriana Hassela polski rząd posuwa się do radykalnych kroków by "utrzymać się przy władzy". - Centralnym elementem jest próba podporządkowania sobie TVN24 tak jak publicznej TVP, przerobionej w 2016 roku rosyjskim przykładem na stację propagandową - napisano na łamach niemieckiego dziennika.
Na łamach niemieckiego dziennika "Bild" pojawił się artykuł dotyczący przyjęcia "lex TVN". Autor tłumaczy czytelnikom, że obecnie wszystkie oczy patrzą na Andrzeja Dudę, który "uchodzi za długopis Kaczyńskiego". W obszernym materiale zastanawia się, czy Polska chce stoczyć kolejną bitwę z Unią Europejską, czy może zamierza doprowadzić do konfrontacji z USA.Nie tylko Niemcy komentują piątkowe przyjęcie lex TVN. Artykuły na ten temat pojawiły się także w prasie brytyjskiej czy amerykańskiej.
Podczas spotkania liderów europejskich partii konserwatywnych i prawicowych Jarosław Kaczyński ostrzegał przed dążeniem Niemiec do federalizacji. Zdaniem prezesa PiS to prosta droga do ograniczania suwerenności państw członkowskich UE. W wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego nie zabrakło również nawiązań do dwudziestowiecznej historii Polski.
Niemieckie media wrą po słowach Jarosława Kaczyńskiego na temat "budowania IV Rzeszy". "Frankfurter Allgemeine Zeitung" opublikował artykuł, gdzie zwraca uwagę nie tylko na niespójność w przekazie prezesa PiS, ale i na entuzjastyczną reakcję członków partii rządzących na krytyczne wobec zachodniego sąsiada słowa. Niemiecki dziennik nie omieszkał wspomnieć również o ostatnich działaniach Mateusza Morawieckiego. Zważając na publiczne pozycje obu polityków, podobna narracja zachodnich mediów może zwiastować dyplomatyczne kłopoty.- Słowa Kaczyńskiego stoją w pewnej sprzeczności do innych wypowiedzi - napisał w piątek "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Dziennik zauważa, że wcześniej prezes PiS w bardzo pozytywny sposób komentował działania Angeli Merkel, oceniając je jako "najlepsze" z polskiego punktu widzenia.
W programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24 Piotr Kraśko poruszył wątek "IV Rzeszy", o której miał mówić Jarosław Kaczyński w czasie nadzwyczajnego posiedzenia klubu PiS. Elżbieta Jakubiak stwierdziła, że prezes chciał nawiązać do "potęgi Niemiec". Zdenerwowany prezenter nie zaakceptował jej argumentacji.Początkowo spokojna wymiana zdań szybko zamieniła się w burzliwą dyskusję. Piotr Kraśko i Elżbieta Jakubiak nieustannie sobie przerywali.
W Monachium doszło do silnej eksplozji. Na budowie drugiej linii miejskiej kolei wybuchła bomba z czasów wojennych. Niemiecka policja donosi, że trzy osoby zostały ranne.Do zdarzenia odniósł się minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Herrmann. Odgłos eksplozji było słychać z odległości kilku kilometrów.
Była premier Beata Szydło zdecydowała się na ostre słowa pod adresem polskich sąsiadów. Europosłanka PiS wprost skrytykowała Angelę Merkel. Zarzuciła jej łamanie "wszelkich zasad Unii Europejskiej".Politycy są rozgoryczeni faktem, iż w sprawie kryzysu migracyjnego Angela Merkel zdecydowała się rozmawiać z prezydentem Łukaszenką i Władimirem Putinem bez udziału polskiej strony.Skomentował to sam Andrzej Duda. Prezydent wyznał, że wykonał telefon do prezydenta Niemiec i przekazał mu, że Polska nie zaakceptuje ustaleń granicznych zrobionych poza nią (więcej na ten temat przeczytasz >pod tym linkiem<).Głos zabrała również Beata Szydło. Była premier zdecydowała się na ostrzejsze niż prezydent Duda słowa. Oskarżyła kanclerz Niemiec o łamanie unijnych przepisów.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko Polacy borykają się z horrendalnymi podwyżkami cen paliw. Za naszą zachodnią granicą problem jest podobny, jednak okazuje się, że Niemcy znaleźli na to sprytny sposób. Jeżdżą do Czech, żeby tankować swoje auta.
Nie żyje Beatrice Maria Luise Margarethe von Hochberg-Pless, wnuczka Jana Henryka XV i księżnej Daisy, siostra ostatniego żyjącego członka dziedzica tej linii, Bolka. O jej śmierci poinformował zarząd Zamku Książ. Jeszcze nie tak dawno hrabianka pojawiła się w Zamku Książ, żeby odwiedzić miejsce swojego urodzenia. Ostatni raz była w nim w 2014 roku. Zmarła w wieku 92 lat.
Związany z Radiem Maryja ksiądz Dariusz Oko został skazany przez sąd w Niemczech. Niemiecki wymiar sprawiedliwości uznał polskiego kapłana za winnego przestępstwa „podżegania do nienawiści”. Duchowny otrzymał karę grzywny w wysokości 4800 euro. Jeśli jej nie zapłaci, może spędzić w więzieniu od trzech miesięcy do nawet pięciu lat.Po zapoznaniu się z tezami zawartymi w artykule księdza Dariusza Oka, który został opublikowany na łamach katolickiego pisma „Thelogisches”, sąd uznał polskiego duchownego za winnego „podżegania do nienawiści”. Taką samą decyzję niemiecki wymiar sprawiedliwości podjął w sprawie innego kapłana.Ksiądz Dariusz Oko oraz profesor Johannes Stöhr otrzymali karę grzywny wysokości 4800 euro lub pozbawienia wolności na czas 120 dni. Kapłani nie przyjęli wyroku niemieckiego sądu i złożyli już odwołanie w tej sprawie. W artykule próbowali udowodnić związki między lobby homoseksualnym w Kościele i przestępstwami seksualnego wykorzystywania nieletnich.