Stan wyjątkowy przy granicy polsko-białoruskiej trwa od 2 września. Wkrótce się skończy, ale rządzący już przygotowali odpowiedź na ten problem. Jest nim nowelizacja specjalnej ustawy o ochronie granicy państwowej, którą przyjęła Rada Ministrów. Tymczasem rośnie niepokój wśród samych mieszkańców terenów przygranicznych, którzy w obliczu ostatnich siłowych prób forsowania umocnień coraz niechętniej pomagają migrantom.Kryzys migracyjny to przede wszystkim dramat wielu ludzi, koczujących w zimnych lasach po polskiej i białoruskiej stronie. Świadczą o tym chociażby słowa Mai Staśko, która pomaga w pasie przygranicznym i codziennie informuje o kolejnych śladach pozostawionych przez osoby błąkające się pod gołym niebem.Sytuacja z nielegalnymi migrantami to też wyzwanie dla miejscowej ludności. Wirtualna Polska wybrała się na tereny położone przy granicy z Białorusią, aby zapytać mieszkańców podlaskich wsi, jak im się żyje. Okazało się, że wielu z nich drastycznie zmieniło swoje podejście do koczowników pod wpływem ostatnich wydarzeń i propagandy rządu.
Prawo i Sprawiedliwość zmienia narrację dotyczącą kryzysu na granicy. Choć początkowo partia rządząca unikała pomocy partnerów z zewnątrz i twierdziła, że sama świetnie daje sobie radę, ostatnio coraz częściej mówi się o umiędzynarodowieniu sprawy i współpracy ponad podziałami.- Dajemy sobie świetnie radę na granicy - mówił niedawno prominentny działacz Prawa i Sprawiedliwości, Marek Suski. Takie słowa nie były zresztą obce innym politykom obozu rządzącego z premierem na czele.Sytuacja na granicy cały czas jest trudna. Migranci walczą o przetrwanie, umierają kolejni ludzie, co noc dochodzi do prób sforsowania umocnień. W tym czasie PiS odrzuca pomoc Frontexu i partnerów europejskich, choć ostatnie wypowiedzi wskazują na to, że wkrótce wszystko może się zmienić.
Kolejne informacje na temat osób próbujących siłowo przedostać się przez granicę polsko-białoruską. Rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych Stanisław Żaryn opublikował zdjęcie dokumentów, jakie znaleziono przy jednym z zatrzymanych mężczyzn. - Dokumenty były nowe, nie posiadały pieczątek świadczących o przekraczaniu żadnej granicy - przekazał. Wyjaśnił, że wydano je na obywatela... Królestwa Niderlandów (Holandia).Stanisław Żaryn przekazał najnowsze ustalenie na temat osób, które brały udział w ostatnim incydencie na przejściu granicznym. Wcześniej rzecznik przekazał, że jeden z mężczyzn trzymających się z tłumu zwrócił uwagę służb z racji zachowywania się, jak osoba kierująca działaniami i wydająca rozkazy (więcej na ten temat przeczytasz >pod tym linkiem<).W piątek Stanisław Żaryn poinformował o kolejnych wiadomościach na temat migrantów. Rzecznik ministra udostępnił zdjęcie dokumentów ujawnionych przy jednym z mężczyzn.
Prezydent postanowił w dobitnych słowach skomentować kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Andrzej Duda rozmawiał z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. W czasie rozmowy o kryzysie migracyjnym nakreślone zostały ewentualne zagrożenia militarne.Obecnie Andrzej Duda przebywa z wizytą na Bałkanach. Nie pierwszy raz jednak prezydent otrzymuje pytania o działania w związku z kryzysem migracyjnym na granicy.Wcześniej w czasie wizyty w Czarnogórze Andrzej Duda skomentował telefon Angeli Merkel do Władimira Putina i prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. - Powiedziałem prezydentowi Niemiec, że Polska nie uzna żadnych ustaleń ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, które zostaną podjęte ponad naszymi głowami - powiedział prezydent Duda w telefonicznej rozmowie z prezydentem Niemiec (więcej na ten temat przeczytasz >pod tym linkiem<).W piątek poruszone zostały kolejne kwestie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy. Prezydent RP zapytany został o rozmowę z sekretarzem generalnym NATO. Andrzej Duda przyznał, że poruszono temat zagrożeń militarnych.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Migranci nie tylko na Podlasiu? W poniedziałek policja w Koninie (woj. wielkopolskie) zatrzymała dwóch mężczyzn. Jeden z nich to obywatel Syrii. To nie koniec akcji, gdyż z auta uciekło więcej osób. Policyjna obława w Wielkopolsce trwa.Kryzys migracyjny na granicy i los uchodźców przetrzymywanych przez białoruski reżim na granicy nie dotyczy tylko i wyłączenie Podlasia. W Wielkopolsce policja prowadziła pościg za autem. Akcja rozpoczęła się jeszcze w nocy.Jak przekazał oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koninie, Sebastian Wiśniewski, funkcjonariusze chcieli około godzin 1 w nocy w poniedziałek zatrzymać do kontroli mercedesa. Miało to miejsce na autostradzie.Samochód miał polskie numery rejestracyjne. Nie był jednak lokalnym mieszkańcem z powiatu konińskiego. Kierowca zignorował jednak wielkopolskich policjantów i zaczął uciekać.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Napięcie między Polską i Białorusią rośnie. Rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych, Stanisław Żaryn, opublikował zdjęcie mężczyzny obecnego podczas próby siłowego przekroczenia przejścia granicznego w Kuźnicy. - Zachowywał się jak przysłany do nadzorowania działań - relacjonuje rzecznik.Oskarżenia wobec Aleksandra Łukaszenki padają już nie tylko ze strony polskiej, ale również Unii Europejskiej. Kolejne mocne słowa padły ze strony Stanisława Żaryna.Rzecznik ministra opublikował zdjęcia z przejścia granicznego z dnia, gdy migranci próbowali siłowo przedostać się na teren Polski. Stanisław Żaryn przekazał, że jedna z osób zwróciła szczególną uwagę służb.
Setki migrantów oczekują na powrót z Białorusi do Iraku na lotnisku w Mińsku. Wszystko po tym, jak władze w Bagdadzie podjęły decyzję o sprowadzeniu swoich obywateli z powrotem do kraju. Konsulat na Białorusi wciąż prowadzi rejestrację chętnych do repatriacji.Migranci, którzy przybyli na Białoruś z nadzieją szybkiego i łatwego przedostania się na zachód Europy musieli zweryfikować swoje plany. Wielu z nich stało się zakładnikami białoruskiego reżimu, a ci, którym udało się wrócić taksówką do Mińska, coraz częściej zgłaszają się do władz swoich ojczystych krajów o pomoc w ewakuacji.
Kolejna próba nielegalnego przekroczenia granicy inspirowana przez białoruskie służby, które zmusiły migrantów do obrzucenia kamieniami polskich żołnierzy. W Dubiczach Cerkwienych umocnienia próbowała sforsować grupa 100 osób, do incydentów doszło także w Mielniku i Czeremsze.Nie ustają ataki na polsko-białoruską granicę. Reżim Aleksandra Łukaszenki bezlitośnie wykorzystuje migrantów do wywierania presji na całą Unię Europejską. Co noc dochodzi do incydentów w pasie przygranicznym, co powoduje, że polskie służby pozostają cały czas w pełni gotowości.
Migranci znajdujący się na granicy polsko-białoruskiej walczą o przetrwanie. Jeden z nich wysłał dziennikarzom "Noizz.pl" rozpaczliwą wiadomość, w której przyznał, że czuje chłód i zimno, a białoruscy pogranicznicy bezlitośnie prowadzą go przez rzeki na granice z Litwą. Mężczyzna obawia się, że wkrótce umrze z wycieńczenia.Na granicy polsko-białoruskiej od tygodni rozgrywa się prawdziwy dramat. Migranci, kuszeni przez reżim Łukaszenki perspektywą lepszego życia w zachodniej Europie, znajdują się w potrzasku. Ci, którzy przekroczą nielegalnie granicę z Polską są albo wypychani z powrotem, albo marzną w lasach. Reszta skazana jest na nieludzkie tortury białoruskich służb.Wiadomo, że po polskiej stronie zmarło już co najmniej kilka osób. Ostatnio Grupa Granica uratowała przed śmiercią dwóch braci z Syrii, a przecież ludzi koczujących na pograniczu po naszej stronie jest więcej. Jeden z nich, iracki uchodźca, wysłał dziennikarzom "Noizz.pl" rozpaczliwą wiadomość.
Była premier Beata Szydło zdecydowała się na ostre słowa pod adresem polskich sąsiadów. Europosłanka PiS wprost skrytykowała Angelę Merkel. Zarzuciła jej łamanie "wszelkich zasad Unii Europejskiej".Politycy są rozgoryczeni faktem, iż w sprawie kryzysu migracyjnego Angela Merkel zdecydowała się rozmawiać z prezydentem Łukaszenką i Władimirem Putinem bez udziału polskiej strony.Skomentował to sam Andrzej Duda. Prezydent wyznał, że wykonał telefon do prezydenta Niemiec i przekazał mu, że Polska nie zaakceptuje ustaleń granicznych zrobionych poza nią (więcej na ten temat przeczytasz >pod tym linkiem<).Głos zabrała również Beata Szydło. Była premier zdecydowała się na ostrzejsze niż prezydent Duda słowa. Oskarżyła kanclerz Niemiec o łamanie unijnych przepisów.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
- W najbliższym czasie czeka nas dalsza militaryzacja granicy przez białoruskie służby - stwierdził oficer wojskowego wywiadu w rozmowie z wp.pl. Słowa żołnierza nie dają szans na załagodzenie konfliktu na granicy polsko-białoruskiej. Wprost mówi o tym, że będzie tylko niebezpieczniej, a reżim Łukaszenki przygotowany jest na zaognienie sytuacji z uchodźcami.Do zdarzeń z granicy polsko-białoruskiej Aleksandr Łukaszenka miał przygotowywać swoje służby już od dawna. - Wyselekcjonowani żołnierze z Afganistanu i Iraku byli sprowadzani na Białoruś już od lipca. W bazie szkolono kiedyś Irakijczyków, teraz szkoli się Afgańczyków z terytorium Tadżykistanu, którzy mają doświadczenie bojowe - zadeklarował Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce i Francji.Jego słowa potwierdza surowa ocena oficera wywiadu wojskowego. W rozmowie z dziennikarzami wp.pl żołnierz potwierdza, że na granicy znajdują się specjalistycznie wyszkoleni wojskowi.- Jednostki OSAM, czyli Specjalnej Służby Aktywnych Działań, już są bardzo aktywne i zaangażowane w konflikt. Do zimy może być ich znacznie więcej - przekazał oficer.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Andrzej Duda skomentował doniesienia, że konflikt na polsko-białoruskiej granicy łagodzony jest bez udziału Polaków. - Mamy prawo decydować o sobie - stwierdził ostro prezydent. Po telefonie Angeli Merkel do Aleksandra Łukaszenki, Andrzej Duda zadzwonił do prezydenta Niemiec. Podzielił się z nim jednoznaczną zapowiedzią.Podczas środowej wizyty w Czarnogórze Andrzej Duda zapytany został o stanowisko Polski w związku z uzgodnieniami w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią bez udziału Polaków.Pytanie bezpośrednio dotyczyło tego, co Andrzej Duda powiedział prezydentowi Niemiec Frankowi-Walterowi Steinmeierowi. Prezydent RP ujawnił, że sprawę telefonu Angeli Merkel do Aleksandra Łukaszenki postawił jasno.
Janina Ochojska skomentowała aktualną sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej oraz europosłanka z ramienia Koalicji Obywatelskiej wyraziła oburzenie działaniami podejmowanymi przez krajowe władze w sprawie kryzysu na granicy wschodniej.- Naprawdę, takiej garstki ludzi nie możemy wpuścić do Polski? Chcemy pozwolić, by umierali na naszych oczach w lasach, na bagnach? A my będziemy spokojnie świętować Boże Narodzenie? - pytała wściekła Janina Ochojska na swoim Twitterze.
Wójt gminy Kuźnica szczerze opowiedział o życiu nie tylko przy granicy z Białorusią, ale również o tym, jak wygląda codzienność w stanie wyjątkowym. - W ostatnich dniach czuliśmy zaniepokojenie - przyznał Paweł Mikłasz w "Gościu Wydarzeń" w Polsat News.Do mediów dotarła kolejna relacja z pierwszej ręki na temat tego, jak wygląda życie w Kuźnicy. Wójt gminy Kuźnica, Paweł Mikłasz zgodził się na rozmowę z Polsat News.- Jesteśmy przyzwyczajeni do życia w strefie przygranicznej - przyznał samorządowiec w programie "Gość Wydarzeń". Nie jest jednak tajemnicą, że bliskość migrantów oraz nagromadzenie wojsk, pograniczników oraz policji mogą zestresować.
Ostra reakcja na działania polskich służb po siłowej próbie przekroczenia przejścia granicznego w Kuźnicy. Białorusini razem z Rosją krytykują użycie specjalnego sprzętu. Polska jest oskarżana o naruszanie międzynarodowych norm.- Komitet Graniczny Białorusi stwierdził, że użycie przez Polskę specjalnego sprzętu przeciwko migrantom szturmującym granicę narusza normy międzynarodowe i można je uznać za próbę agresji bezpośredniej - przekazał Wojciech Szewko, analityk ds. stosunków międzynarodowych i ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych ds. Bliskiego Wschodu.Kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej we wtorek mocno eskalował. Migraci próbowali siłą przedostać się na teren Polski, doszło starcia z funkcjonariuszami. Podlaska policja podała, że w wyniku tych działań obrażenia odniosło aż 7 policjantów (więcej na ten temat przeczytasz >pod tym linkiem<).Sytuacja była tak napięta, że polska strona zdecydowała o użyciu stacjonujących przy przejściu granicznym armatek wodnych. Wschodni sąsiedzi bardzo szybko krytycznie odnieśli się do tego zdarzenia.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Nowe informacje w sprawie Kuźnicy. Straż Graniczna podaje, że migranci wracają na miejsce swojego wcześniejszego obozowiska. Nagrania ujawnione przez SG pokazują, że każdy ruch uchodźców wykonywany jest pod czujnym okiem białoruskich żołnierzy i pograniczników. To nie pierwszy raz, gdy polskie służby zwracają uwagę na kontrolę i nadzór ze strony funkcjonariuszy reżimu Aleksandra Łukaszenki.- Wszystko odbywa się pod nadzorem białoruskich służb - przekazała we wtorek Straż Graniczna. Wraz z tym stwierdzeniem opublikowano nagranie potwierdzające tę tezę.Białoruscy funkcjonariusze zgodnie z relacją polskich pograniczników kontrolują obecnie powrót uchodźców do opuszczonego przed kilkoma dniami obozowiska. Film SG nie pozostawia złudzeń.
Migranci koczujący przy przejściu granicznym w Kuźnicy zaatkowali nagle polskie służby. Jak informuje Ministerstwo Obrony Narodowej, agresywni cudzoziemcy rzucali w żołnierzy i funkcjonariuszy kamieniami. Jeden z policjantów został poważnie ranny i trafił do szpitala. Może mieć pękniętą kość czaszki.Doniesienia z terenow przy granicy polsko-białoruskiej coraz bardziej niepokoją. Konflikt wyraźnie eskaluje, czego dowodem są coraz częstsze i brutalniejsze ataki na polskie służby. Już kilka dni temu informowaliśmy o tym, że migranci rzucali w naszych pograniczników gruz. Do poważnego incydentu doszło także dzisiaj, o czym poinformowało MON.
Rzecznik ministra-koordynatora Służb Specjalnych opublikował w sieci najnowsze zdjęcia z granicy polsko-białoruskiej. Stanisław Żaryn poinformował, że migranci rozbili nowy obóz na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi.Duża grupa migrantów koczujących na granicy polsko-białoruskiej opuściła dotychczasowy obóz w rejonie Kuźnicy Białostockiej i przeniosła się na pobliskie przejście graniczne. W sieci pojawiły się zdjęcia z nowego koczowiska, którego pilnują funkcjonariusze białoruskich służb.- Migranci rozbili namioty. Pod okiem białoruskich służb powstało nowe koczowisko - poinformował Stanisław Żaryn na swoim Twitterze.Migranci rozbili namioty. Pod okiem białoruskich służb powstało nowe koczowisko. 2/2👇 pic.twitter.com/yn3KyQgPd3— Stanisław Żaryn (@StZaryn) November 15, 2021
- Trochę już oswoiliśmy się z tą sytuacją, ale nadal czujemy jakąś niepewność, a czasem można poczuć się nieswojo albo jak w jakimś filmie wojskowym - wyznała w rozmowie z wp.pl mieszkanka Kuźnicy. Jak wygląda życie w stanie wyjątkowym? Ludzie nie wypuszczają swoich dzieci po zmroku, a w nocy pomiędzy drzewami widać i słychać płonące ogniska.CZYTAJ TEŻ: Kamil Durczok nie żyjeMieszkańcy Kuźnicy mają mieszane uczucia w związku z koczującymi niedaleko nich uchodźcami. Przy granicy polsko-białoruskiej kryzys migracyjny się zaostrza, a oni słyszą okrzyki ludzi i widzą, jak nocą ogrzewają się przy ogniu. - Czasem się człowiek zastanawia, czy nie wybuchła wojna i nie trzeba uciekać - powiedziała w rozmowie z wp.pl Sportowe Fakty mieszkanka Kuźnicy. Poruszających relacji było więcej.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej wciąż się zaostrza. Jak donoszą krajowe służby, koczujący na granicy migranci opuścili swój obóz niedaleko Kuźnicy Białostockiej i przenieśli się w rejon przejścia granicznego. O tym, co dzieje się obecnie na naszej wschodniej granicy, opowiedział redakcji portalu wp.pl rzecznik prasowy podlaskiej policji podinsp. Tomasz Krupa. Z relacji funkcjonariusza wynika, że grupa migrantów zwinęła swoje namioty i obecnie okupuje przejście graniczne po stronie Białorusi.- W obozie nikt nie został - zaznaczył podinsp. Krupa.
Niedzielne poruszenie w obozie uchodźców nie było końcem działań pod nadzorem białoruskich służb. Dobę później na przejściu granicznym w Kuźnicy pojawiły się tłumy migrantów. Minister Mariusz Błaszczak jednoznacznie komentuje najnowsze wydarzenia: propagandowa operacja białoruskiego reżimu.Szef MON odnosi się do niespokojnych ruchów przy granicy z Polską. Mariusz Błaszczak winą za kryzys migracyjny i masowy ruch uchodźców do przejścia granicznego w Kuźnicy obarcza funkcjonariuszy wykonujących plan Aleksandra Łukaszenki.- Mamy do czynienia z propagandową operacją zaplanowaną przez białoruski reżim - napisał na Twitterze Mariusz Błaszczak. Minister obrony narodowej wystosował również apel.
Szkoły w Nowym Dworze i Kuźnicy na Podlasiu zdecydowały, że ich uczniowie w najbliższych dniach będą uczyć się w trybie zdalnym. Wszystko to w związku z napiętą sytuacją na granicy polsko-białoruskiej.- W związku z sytuacją przy granicy z Białorusią w szkołach w Nowym Dworze i w Kuźnicy w powiecie sokólskim uczniowie będą się w najbliższym czasie uczyć w trybie zdalnym – podało Kuratorium Oświaty w Białymstoku.
Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało w mediach społecznościowych film, na którym słychać serię wystrzałów z broni tuż przy ogrodzeniu granicznym. Jak podał resort, to kolejne prowokacje Białorusinów, którzy zaczęli sprowadzać w okolice Kuźnicy duże grupy migrantów.Białoruskie służby nie ustają w prowokacjach. Choć Aleksandr Łukaszenka zarzeka się, że nie sprowadza do Mińska kolejnych cudzoziemców z Bliskiego Wschodu, a nawet deklaruje chęć ich odsyłania, cały świat obserwuje nadzwyczajną aktywność białoruskiego reżimu i wysiłki ku pogarszaniu sytuacji na granicy.
Fundacja Ocalenie odnalazła we wsi Topczykały niedaleko Bielska Podlaskiego dwóch Syryjczyków. Mężczyźni, którzy przeszli około 40 kilometrów od granicy z Białorusią, byli w bardzo złym stanie fizycznym. Na miejsce wezwano pogotowie, które zabrało migrantów do szpitala.W niedzielę późnym wieczorem Fundacja Ocalenie odnalazła w lesie nieopodal Bielska Podlaskiego dwóch syryjskich braci w wieku 39 i 41 lat. Kader i Loas przybyli na granicę z miasta Homs, uciekając przed wojną domową wywołaną przez dyktatora Baszara al-Asada.
W poniedziałkowy ranek polscy policjanci zatrzymali w Usnarzu Górnym dwóch dziennikarzy RT France. Mężczyźni w sposób nieuprawniony znaleźli się na terenie objętym stanem wyjątkowym. W tej chwili trwają czynności z zatrzymanymi.- Dziś rano policjanci w Usnarzu Górnym zatrzymali dwóch dziennikarzy francuskiej telewizji RT France. Mężczyźni przebywali w strefie objętej stanem wyjątkowym. Nie posiadali wymaganych zezwoleń - poinformował goniec.pl podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.Jak dodał rzecznik podlaskiej policji, dziennikarze poinformowali policjantów, że przybyli do strefy stanu wyjątkowego nakręcić reportaż. W tej chwili trwają z nimi czynności.Polskie prawo przewiduje w zaistniałej sytuacji zastosowanie trybu przyspieszonego. O ukaraniu zdecyduje sąd, który zgodnie z kodeksem może zasądzić o karze grzywny lub aresztu.🔴 Frontière polono-biélorusse : deux journalistes de RT France arrêtés par la police polonaise➡️ https://t.co/ea3uhxIFdh pic.twitter.com/laIESL6Ot4— RT France (@RTenfrancais) November 15, 2021 Dziennikarzy zatrzymano podczas relacjonowania trwającego kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. W trakcie kręcenia materiału francuski dziennikarz David Khalifa zdążył powiedzieć, że zbliża się do niego polska policja i zakończył nadawanie.W odpowiedzi prowadząca program w RT skomentowała zajście, mówiąc, że "polskie władze nie chcą, by prasa była świadkiem tego, co dzieje się po ich stronie granicy".RT to rosyjska stacja informacyjna nadająca w języku angielskim. Kanał często oskarżany jest o głoszenie prokremlowskiej propagandy oraz sianie dezinformacji. Posiada swoje oddziały w różnych krajach, m.in. Francji.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rzecznik KGP: Służby białoruskie podają migrantom wódkęMenadżer Kurdej-Szatan ujawnił, jakie plany na przyszłość ma gwiazdaSE: Kaczyński ma już potencjalne kandydatki na prezydentaJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka udzielił wywiadu rosyjskiej gazecie. W rozmowie białoruski dyktator stwierdził, że jego kraj zagrożony jest atakiem ze strony państw zachodnich i dlatego musi się zbroić. W związku z tym prosi Władimira Putina o użyczenie mu pocisków balistycznych o znacznym zasięgu.Aleksandr Łukaszenka nie przestaje prowokować państw zachodnich. Choć białoruski dyktator cały czas utrzymuje, że jest pokojowo nastawiony i jedynie reaguje na wrogie zachowania sąsiadów, cały świat widzi, że uzurpujący sobie władzę prezydent wzmacnia potencjał obronny w niepokojący sposób.Ostatnio swoimi złotymi myślami podzielił się z rosyjskim pismem "Nacjonalnaja Oborona", wysyłając tym samym kolejnym sygnał, mówiący o tym, że nie zamierza on zatrzymać się w walce z demokratycznym Zachodem.
Gruz z metalowymi prętami zostały wycelowane w stronę polskich żołnierzy stacjonujących przy granicy. Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało zdjęcia, gdzie widać fragmenty odłamków, które przerzucone zostały na polską stronę. Stanisław Żaryn poinformował w niedzielę, że wcześniej zaobserwowano ciężarówki dowożące materiał po stronie białoruskiej.- W nocy żołnierze i funkcjonariusze zostali obrzuceni gruzem przez migrantów, którzy próbowali przedostać się do Polski - przekazało w niedzielę Ministerstwo Obrony Narodowej.- Migrantom nie udało się przedrzeć na polską stronę - dodał MON. Chodzi o incydent z 13 listopada około godziny 20. Polscy funkcjonariusze zostali wezwani w okolicę Kolonii Klukowicze ze względu na grupę migrantów próbującą uciec z terenu Białorusi.W nocy żołnierze i funkcjonariusze zostali obrzuceni gruzem przez migrantów, którzy próbowali przedostać się do Polski. Migrantom nie udało się przedrzeć na polską stronę. pic.twitter.com/JL2PRZsY8S— Ministerstwo Obrony Narodowej 🇵🇱 (@MON_GOV_PL) November 14, 2021
W sobotę 13 listopada przy granicy z Białorusią doszło do incydentu. - Do Polski wdarło się siłowo około 50 osób - przekazała podlaska Policja. Funkcjonariusze biorący udział w poszukiwaniach nielegalnych migrantów zostali zaatakowani.Do zdarzenia przy granicy polsko-białoruskiej doszło w sobotę przed godziną 17. Do Polski przedostało się około 50 osób.Podlaska Policja natychmiast rozpoczęła działa. Część osób udało się schwytać.