- Trochę już oswoiliśmy się z tą sytuacją, ale nadal czujemy jakąś niepewność, a czasem można poczuć się nieswojo albo jak w jakimś filmie wojskowym - wyznała w rozmowie z wp.pl mieszkanka Kuźnicy. Jak wygląda życie w stanie wyjątkowym? Ludzie nie wypuszczają swoich dzieci po zmroku, a w nocy pomiędzy drzewami widać i słychać płonące ogniska.CZYTAJ TEŻ: Kamil Durczok nie żyjeMieszkańcy Kuźnicy mają mieszane uczucia w związku z koczującymi niedaleko nich uchodźcami. Przy granicy polsko-białoruskiej kryzys migracyjny się zaostrza, a oni słyszą okrzyki ludzi i widzą, jak nocą ogrzewają się przy ogniu. - Czasem się człowiek zastanawia, czy nie wybuchła wojna i nie trzeba uciekać - powiedziała w rozmowie z wp.pl Sportowe Fakty mieszkanka Kuźnicy. Poruszających relacji było więcej.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej wciąż się zaostrza. Jak donoszą krajowe służby, koczujący na granicy migranci opuścili swój obóz niedaleko Kuźnicy Białostockiej i przenieśli się w rejon przejścia granicznego. O tym, co dzieje się obecnie na naszej wschodniej granicy, opowiedział redakcji portalu wp.pl rzecznik prasowy podlaskiej policji podinsp. Tomasz Krupa. Z relacji funkcjonariusza wynika, że grupa migrantów zwinęła swoje namioty i obecnie okupuje przejście graniczne po stronie Białorusi.- W obozie nikt nie został - zaznaczył podinsp. Krupa.
Niedzielne poruszenie w obozie uchodźców nie było końcem działań pod nadzorem białoruskich służb. Dobę później na przejściu granicznym w Kuźnicy pojawiły się tłumy migrantów. Minister Mariusz Błaszczak jednoznacznie komentuje najnowsze wydarzenia: propagandowa operacja białoruskiego reżimu.Szef MON odnosi się do niespokojnych ruchów przy granicy z Polską. Mariusz Błaszczak winą za kryzys migracyjny i masowy ruch uchodźców do przejścia granicznego w Kuźnicy obarcza funkcjonariuszy wykonujących plan Aleksandra Łukaszenki.- Mamy do czynienia z propagandową operacją zaplanowaną przez białoruski reżim - napisał na Twitterze Mariusz Błaszczak. Minister obrony narodowej wystosował również apel.
Szkoły w Nowym Dworze i Kuźnicy na Podlasiu zdecydowały, że ich uczniowie w najbliższych dniach będą uczyć się w trybie zdalnym. Wszystko to w związku z napiętą sytuacją na granicy polsko-białoruskiej.- W związku z sytuacją przy granicy z Białorusią w szkołach w Nowym Dworze i w Kuźnicy w powiecie sokólskim uczniowie będą się w najbliższym czasie uczyć w trybie zdalnym – podało Kuratorium Oświaty w Białymstoku.
Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało w mediach społecznościowych film, na którym słychać serię wystrzałów z broni tuż przy ogrodzeniu granicznym. Jak podał resort, to kolejne prowokacje Białorusinów, którzy zaczęli sprowadzać w okolice Kuźnicy duże grupy migrantów.Białoruskie służby nie ustają w prowokacjach. Choć Aleksandr Łukaszenka zarzeka się, że nie sprowadza do Mińska kolejnych cudzoziemców z Bliskiego Wschodu, a nawet deklaruje chęć ich odsyłania, cały świat obserwuje nadzwyczajną aktywność białoruskiego reżimu i wysiłki ku pogarszaniu sytuacji na granicy.
Fundacja Ocalenie odnalazła we wsi Topczykały niedaleko Bielska Podlaskiego dwóch Syryjczyków. Mężczyźni, którzy przeszli około 40 kilometrów od granicy z Białorusią, byli w bardzo złym stanie fizycznym. Na miejsce wezwano pogotowie, które zabrało migrantów do szpitala.W niedzielę późnym wieczorem Fundacja Ocalenie odnalazła w lesie nieopodal Bielska Podlaskiego dwóch syryjskich braci w wieku 39 i 41 lat. Kader i Loas przybyli na granicę z miasta Homs, uciekając przed wojną domową wywołaną przez dyktatora Baszara al-Asada.
W poniedziałkowy ranek polscy policjanci zatrzymali w Usnarzu Górnym dwóch dziennikarzy RT France. Mężczyźni w sposób nieuprawniony znaleźli się na terenie objętym stanem wyjątkowym. W tej chwili trwają czynności z zatrzymanymi.- Dziś rano policjanci w Usnarzu Górnym zatrzymali dwóch dziennikarzy francuskiej telewizji RT France. Mężczyźni przebywali w strefie objętej stanem wyjątkowym. Nie posiadali wymaganych zezwoleń - poinformował goniec.pl podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.Jak dodał rzecznik podlaskiej policji, dziennikarze poinformowali policjantów, że przybyli do strefy stanu wyjątkowego nakręcić reportaż. W tej chwili trwają z nimi czynności.Polskie prawo przewiduje w zaistniałej sytuacji zastosowanie trybu przyspieszonego. O ukaraniu zdecyduje sąd, który zgodnie z kodeksem może zasądzić o karze grzywny lub aresztu.🔴 Frontière polono-biélorusse : deux journalistes de RT France arrêtés par la police polonaise➡️ https://t.co/ea3uhxIFdh pic.twitter.com/laIESL6Ot4— RT France (@RTenfrancais) November 15, 2021 Dziennikarzy zatrzymano podczas relacjonowania trwającego kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. W trakcie kręcenia materiału francuski dziennikarz David Khalifa zdążył powiedzieć, że zbliża się do niego polska policja i zakończył nadawanie.W odpowiedzi prowadząca program w RT skomentowała zajście, mówiąc, że "polskie władze nie chcą, by prasa była świadkiem tego, co dzieje się po ich stronie granicy".RT to rosyjska stacja informacyjna nadająca w języku angielskim. Kanał często oskarżany jest o głoszenie prokremlowskiej propagandy oraz sianie dezinformacji. Posiada swoje oddziały w różnych krajach, m.in. Francji.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rzecznik KGP: Służby białoruskie podają migrantom wódkęMenadżer Kurdej-Szatan ujawnił, jakie plany na przyszłość ma gwiazdaSE: Kaczyński ma już potencjalne kandydatki na prezydentaJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka udzielił wywiadu rosyjskiej gazecie. W rozmowie białoruski dyktator stwierdził, że jego kraj zagrożony jest atakiem ze strony państw zachodnich i dlatego musi się zbroić. W związku z tym prosi Władimira Putina o użyczenie mu pocisków balistycznych o znacznym zasięgu.Aleksandr Łukaszenka nie przestaje prowokować państw zachodnich. Choć białoruski dyktator cały czas utrzymuje, że jest pokojowo nastawiony i jedynie reaguje na wrogie zachowania sąsiadów, cały świat widzi, że uzurpujący sobie władzę prezydent wzmacnia potencjał obronny w niepokojący sposób.Ostatnio swoimi złotymi myślami podzielił się z rosyjskim pismem "Nacjonalnaja Oborona", wysyłając tym samym kolejnym sygnał, mówiący o tym, że nie zamierza on zatrzymać się w walce z demokratycznym Zachodem.
Gruz z metalowymi prętami zostały wycelowane w stronę polskich żołnierzy stacjonujących przy granicy. Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało zdjęcia, gdzie widać fragmenty odłamków, które przerzucone zostały na polską stronę. Stanisław Żaryn poinformował w niedzielę, że wcześniej zaobserwowano ciężarówki dowożące materiał po stronie białoruskiej.- W nocy żołnierze i funkcjonariusze zostali obrzuceni gruzem przez migrantów, którzy próbowali przedostać się do Polski - przekazało w niedzielę Ministerstwo Obrony Narodowej.- Migrantom nie udało się przedrzeć na polską stronę - dodał MON. Chodzi o incydent z 13 listopada około godziny 20. Polscy funkcjonariusze zostali wezwani w okolicę Kolonii Klukowicze ze względu na grupę migrantów próbującą uciec z terenu Białorusi.W nocy żołnierze i funkcjonariusze zostali obrzuceni gruzem przez migrantów, którzy próbowali przedostać się do Polski. Migrantom nie udało się przedrzeć na polską stronę. pic.twitter.com/JL2PRZsY8S— Ministerstwo Obrony Narodowej 🇵🇱 (@MON_GOV_PL) November 14, 2021
W sobotę 13 listopada przy granicy z Białorusią doszło do incydentu. - Do Polski wdarło się siłowo około 50 osób - przekazała podlaska Policja. Funkcjonariusze biorący udział w poszukiwaniach nielegalnych migrantów zostali zaatakowani.Do zdarzenia przy granicy polsko-białoruskiej doszło w sobotę przed godziną 17. Do Polski przedostało się około 50 osób.Podlaska Policja natychmiast rozpoczęła działa. Część osób udało się schwytać.
Prezydent Stanów Zjednoczonych jest głęboko zaniepokojony sytuacją na polsko-białoruskiej granicy. Joe Biden w rozmowie z dziennikarzami zdradził, że temat ten poruszył już w rozmowach z Moskwą i Mińskiem, wcześniej natomiast dyskutował o kryzysie migracyjnym z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen.Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy wciąż jest niestabilna. Od 8 listopada na pogranicze przybywają grupy migrantów z Bliskiego Wschodu, których reżim Aleksandra Łukaszenki wykorzystuje do wywierania presji na Unię Europejską w sprawie podjęcia dialogu z Białorusią.Na terenach przygranicznych marzną i umierają ludzie. Rosnące napięcie w relacjach dyplomatycznych między Warszawą a Mińskiem, ale także kwestie humanitarne mocno niepokoją Zachód, w tym mocarstwa takie jak Stany Zjednoczone. W piątek do zaistniałego kryzysu odniósł się sam prezydent USA Joe Biden.
Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, że na polsko-białoruskiej granicy pojawią się wojska inżynieryjne Wielkiej Brytanii. Żołnierze mają za zadanie wesprzeć polskie służby przy umacnianiu ogrodzenia. Od czwartku w Polsce jest 10 Brytyjczyków przysłanych z Londynu.Cały świat patrzy teraz na polsko-białoruską granicę. Żywo kryzysem migracyjnym są zainteresowane zwłaszcza państwa Europy Zachodniej oraz nasz największy sojusznik, czyli Stany Zjednoczone.Polska jak do tej pory nie zdecydowała się jednak na poproszenie o wsparcie wojsk z zagranicy ani Frontexu, twierdząc, że sama doskonale radzi sobie z kryzysem migracyjnym wywołanym przez reżim w Mińsku. Jak się jednak okazuje, nad Wisłą od kilku dni są już żołnierze z Wielkiej Brytanii, którzy mają pomagać w zabezpieczaniu wybudowanego ogrodzenia.CZYTAJ TEŻ:
Były białoruski dyplomata, Paweł Łatuszka, odsłania kulisy kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Jego zdaniem, Łukaszenko może dążyć do eskalacji napięcia i nie zawaha się użyć nawet broni. Odpowiedzią na agresywną politykę mają być ostrzejsze sankcje i zdecydowana postawa wszystkich krajów Unii Europejskiej.Wciąż dochodzą do nas niepokojące wieści z granicy polsko-białoruskiej. Koczujący w lasach ludzie narzekają na brak jedzenia, chłód i wycieńczenie. Codziennie wykorzystywani są przez reżim Łukaszenki do prowokacji polskich służb, a także bici i szczuci psami. Niektórzy, tak jak 14-latek z Iraku, po prostu umierają.O pomoc migrantom apelują liczne organizacje humanitarne, jednak apele te nie spotykają się z jakąkolwiek reakcją. Nikt tak naprawdę nie wie, do czego zdolny jest jeszcze białoruski dyktator, by zemścić się na Unii Europejskiej. Dziennikarzom WP udało się jednak dotrzeć do byłego współpracownika Aleksandra Łukaszenki, który ostrzega przed eskalacją napięcia.
Straż Graniczna ujawniła nagranie z incydentu z granicy. Białoruscy funkcjonariusze przy płocie używali lasera. - Zakładamy, że były to próby oślepienia naszych funkcjonariuszy i żołnierzy patrolujących granicę - podała w komunikacie SG.Kolejne niebezpieczne zachowanie ze strony białoruskich żołnierzy na granicy. Straż Graniczna ujawniła nagranie, na którym widać zielony laser, którego źródło znajduje się za płotem granicznym między państwami.- Dzisiaj w nocy zanotowaliśmy użycie przez służby Białorusi lasera koloru zielonego - przekazała przed południem Straż Graniczna.
Ciosy łomem i kradzież nielicznych przedmiotów, jakie migranci mają przy sobie. Grupa Granica przekazała, że 11 listopada pod Hajnówką dojść miało do aktu agresji wobec trzech uchodźców - małżeństwa z Iraku oraz Syryjczyka.Pobicie oraz grabież wszystkich rzeczy trzech uchodźców na Podlasiu. Onet przekazuje informacje podane przez Grupę Granica, która nieustannie pracuje w pasie przygranicznym i dociera do migrantów próbujących dostać się do Polski.11 listopada troje z nich miało zostać zaatakowanych. Jak relacjonują wolontariusze z Grupy Granica, do ataku doszło, gdy migranci, myśląc że trafili na lokalnych mieszkańców, poprosili o wodę do picia.
OKO.press: 14-letni Kurd zmarł przy przejściu granicznym w Kuźnicy z powodu wychłodzenia. Dziennikarze rozmawiali z informatorem z obozowiska po białoruskiej stronie granicy.- Zmarł z powodu wyziębienia - przekazał Irakijczyk z obozu uchodźców w rozmowie z OKO.press. Dziennikarze twierdzą, że 14-letni chłopiec zmarł 10 listopada.Dramatyczne doniesienia od uchodźców starających dostać się do Polski. Śmierć na granicy polsko-białoruskiej, ofiarą miał być nastolatek.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Bartosz Grodecki przekazał, że w nocy ponad 100-osobowa grupa próbowała nielegalnie dostać się do Polski. Polityk podzielił się również niepokojącym stwierdzeniem co do wieczoru 11 listopada. Na granicy nie będzie spokojnie.- W nocy miała miejsce siłowa próba przekroczenia granicy - powiedział w programie "Graffiti" Bartosz Grodecki.
Dyrektorowie szkół znajdujących się w powiatach graniczących z Białorusią będą mogli wprowadzić w placówkach nauczanie zdalne. Powodem decyzji rządu jest aktualna sytuacja w pasie przygranicznym. Przemysław Czarnek podpisał rozporządzenie.Mowa o rozporządzeniu w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z sytuacją na granicy państwowej Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi, o którego podpisaniu szef Ministerstwa Edukacji i Nauki poinformował w środę rano. - Rozporządzenie [...] wynika z potrzeby określenia sposobu funkcjonowania jednostek systemu oświaty z uwagi na kryzys migracyjny i napiętą sytuację na granicy polsko-białoruskiej - podano w uzasadnieniu.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen będzie dziś rozmawiać z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem o kryzysie na granicy polsko-białoruskiej. To kolejny zdecydowany krok europejskiej polityk.Kryzys na polsko-białoruskiej granicy, która jest zarazem granicą Unii Europejskiej, uległ znacznemu pogłębieniu. W poniedziałek szefowa Komisji Europejskiej wydała oficjalne oświadczenie, w którym wezwała państwa członkowskie do ostatecznego zatwierdzenia rozszerzonego systemu sankcji wobec władz białoruskich.
Andrzej Piaseczny podzielił się z fanami spostrzeżeniami na temat kryzysu migracyjnego. Piosenkarz zaznaczył, że nie jest ekspertem, ale zasugerował rozwiązanie, które - jego zdaniem - mogłoby przynieść znaczące korzyści. - Wystarczyłoby postawić obóz dla uchodźców - zasugerował gwiazdor.Andrzej Piaseczny, tak jak wiele rodzimych gwiazd, postanowił zabrać głos na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. W przeciwieństwie do Olgi Bołądź, która odwiedziła migrantów w Michałowie, ograniczył się do rozważań teoretycznych.
Rzecznik Kremla odniósł się do słów Matuesza Morawieckiego. - Kreml uważa za niedopuszczalne słowa premiera RP o "odpowiedzialności" Rosji za sytuację z migrantami na granicy polsko-białoruskiej - powiedział Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Władimira Putina.Ostre reakcja Kremla na słowa szefa polskiego rządu. Rosyjskie media szeroko komentują krytykę, jakiej poddany został Mateusz Morawiecki.- Kreml ocenia sytuację na granicy polsko-białoruskiej jako niezwykle napiętą. Sytuacja tam jest bliska katastrofy humanitarnej - dodał Dmitrij Pieskow.В Кремле считают неприемлемыми слова премьера Польши об ответственности России за ситуацию с мигрантами на польско-белорусской границе — Песков— НТВ (@ntvru) November 10, 2021
Wtorkowe posiedzenie Sejmu skupiało się na kryzysie migracyjnym i kilkuset migrantach koczujących przy polskiej granicy. Bartłomiej Sienkiewicz z PO wszedł na mównicę i spytał rząd o warunki żołnierzy. Zarzucił, że mają oni być przenoszeni do kontenerów i namiotów z racji zbyt wysokich kosztów utrzymania pomieszczeń stałych. Wtedy na mównicę wparował Mariusz Błaszczak. Zarzucił posłowi opozycji kłamstwo.- Bardzo łatwo się oddaje cześć polskiemu mundurowi, ale trzeba zadbać o ludzi w tych mundurach i tutaj mamy poważne wątpliwości - powiedział we wtorek w Sejmie poseł Bartłomiej Sienkiewicz.Zarzuty pod adresem rządu, w tym samego ministra obrony narodowej, są poważne. Czy żołnierze wezwani na granicę nie mają właściwych warunków bytowych?
Kolejne nocne próby nielegalnego przedostania się do Polski. W środę rano minister Mariusz Błaszczak skomentował sytuację w pasie granicznym z Białorusią. - Na granicy jest już teraz 15 tys. żołnierzy Wojska Polskiego - przekazał szef MON. Wyjaśnił również, z czym jego zdaniem wiązałoby się przyjęcie koczujących migrantów. Siły i środki przy polskiej granicy z Białorusią zostały zwiększone. Minister Mariusz Błaszczak ujawnił w środę rano, jak obecnie wygląda sytuacja, z którą mierzy się Straż Graniczna, Wojsko, Policja i WOT.Kolejna noc #naGranicy pic.twitter.com/9P1GLReji5— podlaska Policja (@podlaskaPolicja) November 10, 2021 - O ile 2 dni temu mieliśmy jedną dużą grupę skoncentrowaną niedaleko Kuźnicy i tam była taka próba sforsowania granicy, o tyle teraz mamy do czynienia z mniejszymi grupami, choć licznymi, które równolegle atakują granicę - powiedział w "Sygnałach Dnia" w Radiowej Jedynce minister obrony narodowej.O dramatycznych wydarzeniach na granicy informujemy na bieżąco. W środę rano MON ujawnił dwa szokujące nagrania, gdzie widać, jak migranci zastraszani są strzałami oraz kopani przez białoruskiego żołnierza.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Parlament litewski zadecydował o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w kraju w związku z niepokojącą sytuacją na granicy z Białorusią. To pierwszy taki przypadek w historii niepodległej Litwy.Od lipca na Litwie obowiązywał stan sytuacji nadzwyczajnej, jednak w związku z wczorajszymi wydarzeniami na granicy, tamtejszy parlament zadecydował o zaostrzeniu stanu wyjątkowego w rejonach przygranicznych.
Trwa sejmowa debata ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Specjalne posiedzenie zorganizowano po wczorajszym szturmie migrantów na naszą wschodnią granicę, w okolicy Kuźnicy Białostockiej. Z mównicy padło dzisiaj kilka ostrych słów w kierunku prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenki.- Na wschodniej granicy mamy do czynienia nie tylko z przemocą, z bezpośrednim użyciem przemocy wobec suwerennego państwa polskiego. Na wschodniej granicy mamy do czynienia z wyreżyserowanym spektaklem, którego celem jest naruszenie granicy Polski, wprowadzenie chaosu w Polsce, w UE - grzmiał w Sejmie Mateusz Morawiecki.
Prezydencka współpracowniczka Bogna Janke była gościem TVN24. Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta zachwalała działania Andrzeja Dudy w związku z kryzysem na granicy i przyznała, że zalecałaby głowie państwa zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.Podczas gdy premier i ministrowie polskiego rządu chętnie zabierają głos w sprawie kryzysu migracyjnego, piętnując działania reżimu Łukaszenki, prezydent zdawkowo wypowiada się o wydarzeniach na polsko-białoruskiej granicy.Wielu Polaków zdziwiło, że to nie Andrzej Duda wygłosił wczoraj orędzie do narodu, a zrobiła to marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Oczekiwania obywateli nie zostały więc spełnione, z czego tłumaczyć musiała się dzisiaj współpracownica głowy państwa Bogna Janke, która gościła w programie "Jeden na jeden" w TVN24.
Aleksandr Łukaszenka wydał pilne oświadczenie, w którym obarczył winą za sytuację na granicy polsko-białoruskiej Polskę. Dyktator uważa, że nie może bezczynnie patrzeć na los ludzi, którzy uciekają przed wojną i ostrzega nasz kraj przed wymierzaniem rzekomych prowokacji.Rada Republiki Białorusi i sam Aleksandr Łukaszenka zajęli stanowisko w sprawie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. W kłamliwy sposób zaprzeczyli jakimkolwiek prowokacjom ze swojej strony i zrzucili cały ciężar odpowiedzialności na Polskę.
W szkole w przygranicznej Kuźnicy Białostockiej ogłoszono dni dyrektorskie. Oznacza to, że uczniowie mają odwołane lekcje i pozostali w domach. W otwartym jeszcze przedszkolu pojawiło się zaledwie kilkoro dzieci. Mieszkańcy obawiają się eskalacji konfliktu.Wczorajsze wydarzenia przy granicy wprawiły w osłupienie całą Polskę. Niekontrolowany napływ migrantów w okolice Kuźnicy Białostockiej przeraził mieszkańców miasta, którzy zaczęli zamykać domy i gromadzić żywność. Pierwsze kroki podjęte zostały także przez dyrektora szkoły podstawowej, w której na dwa dni zawieszono lekcje.