Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Trudny rok Mateusza Morawieckiego. "Wyjątek w skali Europy” [OPINIA]
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 31.12.2022 12:48

Trudny rok Mateusza Morawieckiego. "Wyjątek w skali Europy” [OPINIA]

To był trudny rok dla Mateusza Morawieckiego jako Prezesa Rady Ministrów.
Krystian Maj/KPRM

Miniony rok nie dawał Mateuszowi Morawieckiemu chwili wytchnienia. Premier polskiego rządu w 2022 roku musiał mierzyć się z wieloma sytuacjami kryzysowymi, stawiającymi go niejednokrotnie w trudnym położeniu, które ochoczo wykorzystywali nieprzychylni mu członkowie Zjednoczonej Prawicy. Mimo pojawiających się w obozie władzy niesnasek, Mateusz Morawiecki nadal pełni funkcję szefa swojego gabinetu. Czy oznacza to jednak, iż jego pozycja jest rzeczywiście niepodważalna lub przynajmniej równie silna, co Zbigniewa Ziobry? O trudnym roku Mateusza Morawieckiego mówiła w rozmowie z portalem Goniec dr hab. Ewa Marciniak z Katedry Socjologii Polityki i Marketingu Politycznego Uniwersytetu Warszawskiego.  

Trudny rok Zjednoczonej Prawicy 

Przystępując do politycznej analizy 2022 roku, lub - jak wolą wrażliwsi wyborcy - dokonując rachunku politycznego sumienia rządzących, nie sposób nie odnieść wrażenia, iż kończący się rok był przełomowy. Nie tylko za sprawą coraz to donioślejszej i zuchwalszej ostentacji "polskiej racji stanu", o której można było usłyszeć m.in. na polu golfowym odwiedzanym przez radną Małgorzatę Jacynę-Witt, lub na uczcie weselnej wiceministra Norberta Kaczmarczyka czy też przy stole negocjacyjnym z Saudyjczykami witanymi serdecznie przez Daniela Obajtka.

Kończący się rok przyniósł jednak znacznie więcej dynamicznych zwrotów akcji i to nie tylko za sprawą napaści Władimira Putina na Ukrainę, co wywróciło ustawiony w powojennej Europie stolik, lecz również poprzez rękawicę, którą otwarcie rzucił Mateuszowi Morawieckiemu minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Ta wyjątkowa konstelacja sprawiła, iż rok ten kończy się dla ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego sondażową klęską. Nie oznacza to jednak, iż sylwestrowe korki od szampana wystrzelone przez opozycję będą świadectwem ich wielkiego politycznego triumfu. Nic więcej, poza cichą satysfakcją z niezbyt udanych żartów prezesa PiS, liderom opozycji na koniec obecnego roku nie pozostaje. Dynamika wyborcza, a przede wszystkim determinacja obozu władzy w utrzymaniu jej za wszelką cenę kreśli najróżniejsze wyborcze scenariusze.

Stawka jest bowiem niezwykle wysoka. Sytuacja, w której politycy Zjednoczonej Prawicy zostaliby poproszeni przez lud, by ustąpili, będzie dla polityków tej formacji więcej niż katastrofą. Niejeden z nich pomyśli o wspomnianej "polskiej racji stanu", niejeden zaś spojrzy w lustro zadając pytanie o tę rację w Trybunale Stanu. I choć nie udało się uchwalić ustawy gwarantującej nienaruszalność stanowisk w strategicznych spółkach Skarbu Państwa, to zwiększenie okręgów wyborczych we "wsiach kościelnych" pozwala realnie wierzyć w ich dalszą państwową partycypację. 

Trudno jednak stwierdzić czy faktem tym więcej przejął się niezwykle aktywny w obecnej kadencji, trudniący się zawodem parlamentarzysty Przemysław Czarnecki czy też dbający o fundusze PiS prezesi spółek Skarbu Państwa. Niemniej w 2022 roku z Odry poczęły wypływać śnięte ryby, zaś ich liczba oszołomiła niejednego zasłużonego urzędnika państwowego z wiceministrem infrastruktury Grzegorzem Witkowskim na czele, który gotów był pluskać się w skażonej wodzie kosztem utrzymania przekazu o perfekcyjnym funkcjonowaniu organów państwa. Stan Odry symbolizował bowiem stan całej IV Rzeczypospolitej.

Pod koniec sierpnia pojawił się wyjątkowo zagadkowy wywiad Mateusza Morawieckiego w TVP Info, w którym ku jego zaskoczeniu, prowadząca rozmowę Danuta Holecka nie była najmilszą mu osobą, pozwalając sobie na ekspansywne pytania związane z nierozwiązaną sprawą środków z KPO.

- Widzę, że pani podobnie jak skrajna prawica i totalna opozycja dała się wpuścić w taki nurt narracji o KPO – wypalił podówczas premier, który chwilę później przeprosił dziennikarkę za swoją uszczypliwość.

Kilkanaście dni później zaś w tajemniczych okolicznościach z fotelem prezesa TVP pożegnał się Jacek Kurski, który to według późniejszych medialnych przecieków miał namawiać Jarosława Kaczyńskiego, by ten rozważył zmianę premiera jeszcze przed wyborami w 2023 r. Lider PiS miał jednak odmienne zdanie, choć sama próba byłego prezesa TVP nie była tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę.

W październiku bowiem w premiera uderzył sam Jacek Sasin. Specjalista od wyborów kopertowych miał zrzucać odpowiedzialność za problemy z dostępnością węgla w Polsce na barki Mateusza Morawieckiego. Jak podawały podówczas media, minister aktywów państwowych zdążył zgromadzić wokół siebie przeciwników premiera i miał podnosić konieczność jego wymiany na rzecz marszałek Elżbiety Witek lub Mariusza Błaszczaka. Cała rzecz została rozstrzygnięta podczas prezydium komitetu politycznego partii na korzyść premiera. Niemniej, spór był na tyle poważny, iż sam Jarosław Kaczyński uwarunkował przyszłość polityczną Mateusza Morawieckiego (nie Jacka Sasina) od rozwiązania "sprawy węgla".

To wszystko wpływało mniej lub więcej na gabinet Prezesa Rady Ministrów. Można by nawet postawić ostrożną tezę, iż sprawy zewnętrzne państwa „trzymały premiera przy życiu" więcej aniżeli te wewnętrzne. Jego wizyta w Berlinie, podczas której miał „wstrząsnąć sumieniem Niemiec” tuż po 24 lutego, albo też odśpiewanie "Mazurka Dąbrowskiego" przez wszystkich zgromadzonych posłów w Sejmie po jego wystąpieniu dotyczącym tragedii w Przewodowie skutecznie zakrywały niedociągnięcia władzy w przypadku organizacji aparatu państwowego w przyjmowaniu fali uchodźców z Ukrainy czy też chaosu informacyjnego jaki zapewnili obywatelom rządzący w sprawie radzieckiej rakiety.

Zestawiając to z nieustającymi atakami Zbigniewa Ziobry skupionymi wokół podporządkowania się, w jego opinii, niemieckiemu dyktatowi w sprawie KPO i wypełnienia "kamieni milowych", otrzymuje się wierną fotografię Mateusza Morawieckiego jako premiera polskiego rządu w kończącym się roku. 

Dorzucając do tego ujęcia z podręcznikiem HIT, ustawą "lex Czarnek 2.0", szalejącą inflacją i jej zmiennym kursem w NBP, kolejnymi pojawiającymi się wiadomościami ws. "afery mailowej" Michała Dworczyka i jego ostateczną dymisją, nowymi wątkami związanymi z użytkowaniem Pegasusa, a nawet tajemniczym odsunięciem Jacka Kurskiego od fotela prezesa TVP, album zatytułowany "Zjednoczona Prawica w 2022 r." zostanie wypełniony po brzegi.

Otwarty konflikt Morawieckiego ze Zbigniewem Ziobrą 

2022 rok to przede wszystkim koniec wszelkich pozorów związanych z jednolitością Zjednoczonej Prawicy. Choć brak sympatii pomiędzy premierem a ministrem sprawiedliwości nie był żadną tajemnicą dla troszczących się o dobro państwa obywateli, to do tej pory przekazy o tym traktujące pozostawały jedynie w sferze dziennikarskiej publicystyki. 

W listopadzie do sieci trafił mail, który rzekomo miał być autorstwa Mateusza Morawieckiego, datowany na 23 września 2020 roku, kiedy ciągle świeży w pamięci był wniosek wyrażający wotum nieufności liderowi Solidarnej Polski. Zbigniew Ziobro utrzymał się na stanowisku, jednak jak można było przeczytać we wspomnianej korespondencji, premier nie miał być usatysfakcjonowany takim rozwojem wydarzeń. 

Oprócz wytykanego ministrowi sprawiedliwości "cynizmu" oraz "braku lojalności", Mateusz Morawiecki miał podnosić potrzebę dokładnego prześwietlenia finansów Solidarnej Polski, tak by w odpowiednim momencie docisnąć jej członków, zgarniając ich na stronę PiS i rozwiązując problem ze Zbigniewem Ziobrą. Przyjęta w mailu narracja zakładała również obsadzenie fotela ministra sprawiedliwości osobą na tyle energiczną, by zdyskredytowała dotychczasowy marazm sądowniczy zaproponowany przez lidera SP.

- W załączeniu dodatkowa ciekawostka o tym, kto dostał ostatnio awans w prokuraturze - brzmiało ostanie zdanie opublikowanego maila. Nawet jeśli przyjąć, iż mail ten był nieprawdziwy, to grudniowy wywiad Mateusza Morawieckiego udzielony tygodnikowi "Sieci" stał się przyczynkiem do podjęcia rękawicy, którą od dłuższego czasu rzucał w kierunku premiera Zbigniew Ziobro.

- Większego chaosu i kłopotów, niż mamy obecnie w sądownictwie, już chyba mieć nie możemy. Dziś jest gorzej, niż było - mówił 12 grudnia premier. - Sądownictwo zostało doprowadzone do stanu półzapaści i będzie wegetowało do momentu, gdy nastąpi jakaś poprawa, a może i szersza zgoda na zmiany - dodał Mateusz Morawiecki.

Działanie to było skrupulatnie zaplanowane, bowiem rozmowa ta ukazała się na dzień przed głosowaniem ws. wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry. Choć w samym głosowaniu Mateusz Morawiecki poparł "swojego" ministra z mównicy, to jego wystąpienie dalekie było od mowy pochwalnej ku czci lidera Solidarnej Polski. Niemniej, czytając wspomniany wywiad, Zbigniew Ziobro musiał mieć na twarzy podobne wypieki, jak po słynnym wecie Andrzeja Dudy z 2017 roku, o którym mówił z przekonaniem, iż należy "włożyć je między bajki".

Od momentu wspomnianego wywiadu, kurs przyjęty przez członków Solidarnej Polski zdaje się jedynie wzmacniać istniejący konflikt. Sprawy nie poprawiła nawet kilkugodzinna przedwigilijna rozmowa, w jakiej uczestniczyli Zbigniew Ziobro i Mateusz Morawiecki. A cały spór toczy się nieustannie o pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, które w opinii ministra sprawiedliwości okupione będą ograniczeniem polskiej suwerenności przez Brukselę, a mówiąc ściślej Niemcy.

Z kolei według Mateusza Morawieckiego rzeczone środki znów nałożyły na siebie szatę "planu Marshalla". Niezależnie jednak czy "polska racja stanu" zagląda w oczy stojącego naprzeciw lustra ministra sprawiedliwości, ustawy zaproponowane przez otocznie premiera zakładające wypełnienie niezbędnych kamieni milowych w sądownictwie nie pozwalają mu spać spokojnie w ostatnich dniach grudnia 2022 roku. 

Trudny rok Mateusza Morawieckiego

- Te wszystkie wydarzenia były wyzwaniem nie tylko dla rządzenia i zarządzania politycznego, ale również dla budowania personalnej pozycji Mateusza Morawieckiego w PiS-ie i Zjednoczonej Prawicy. To jest jeden z najtrudniejszych okresów dla premiera, ponieważ wiązał się z licznymi wyzwaniami i zarządzaniem niewiadomą, zarządzaniem obarczonym rezultatem, który nie jest do końca pewny - mówiła w rozmowie z portalem Goniec dr hab. Ewa Marciniak z Katedry Socjologii Polityki i Marketingu Politycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Jednoczenie wykładowczyni zwróciła uwagę, iż pomimo tak wielu punktów zapalnych, z którymi musiał mierzyć się Mateusz Morawiecki, utrzymał on swoje stanowisko.

- Mateusz Morawiecki wciąż jest premierem i kończy bardzo trudny 2022 rok jako szef rządu, a to oznacza, że ma bardzo silne polityczne wsparcie przede wszystkim prezesa PiS-u, a to należy uznać za atut. Można powiedzieć, że gdyby nie ono, to prawdopodobnie mielibyśmy już zmianę na stanowisku premiera. Mimo tych wszystkich trudności zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych, Mateusz Morawiecki utrzymuje się na stanowisku. Nawet pomimo wielu potknięć i błędów - komentowała profesor.

W swojej wypowiedzi wykładowczyni odniosła się również do niezwykle trudnej relacji Mateusza Morawieckiego ze Zbigniewem Ziobrą, która w ostatnich tygodniach przybrała na intensywności i wydaje się być kluczem do skutecznego otwarcia nowego wyborczego roku politycznego.

- To jest wyjątek w skali Europy a może i więcej, że w obrębie jednego rządu są jawnie wyrażane wzajemne dyskredytacje. Tak jak wcześniej Zbigniew Ziobro wprost obrażał swojego szefa, tak i teraz premier Mateusz Morawiecki też nie gryzie się w język. To jest bardzo nietypowa sytuacja, bo były w Polsce już koalicyjne rządy, były szorstkie przyjaźnie między premierem i prezydentem, nawet w obrębie tych samych formacji politycznych były różne napięcia, natomiast w tym przypadku, skala tych napięć wydaje się znacząco utrudniać rządzenie i nie jest formą debaty politycznej, typowej dla różnicy poglądów - analizowała Marciniak dla portalu Goniec.

Los premiera w rękach Jarosława Kaczyńskiego 

- Bez poparcia Jarosława Kaczyńskiego nie ma funkcji politycznych - zwracała uwagę profesor, nie pozostawiając złudzeń kto rozdaje karty w tym starciu politycznym.

Według wykładowczyni, cała rozgrywka, jaka toczy się pomiędzy szefem Solidarnej Polski a premierem, w dalszym ciągu pozostaje w rękach Jarosława Kaczyńskiego, który jak na razie pozostawia obu uczestników tego sporu w grze. Jak podkreśliła profesor, to lider PiS sprawuje nad nimi pieczę i z pewnych względów preferuje zachowanie obecnego kształtu Zjednoczonej Prawicy. Alternatywą byłoby budowanie tymczasowej większości parlamentarnej poprzez pertraktacje z posłami obozu opozycji. 

- Jarosław Kaczyński preferuje trudną relację, wymagająca zwłaszcza dla Mateusza Morawieckiego. Jest to trudne nie tylko psychologicznie, lecz również politycznie - mówiła dr hab. Ewa Marciniak, dodając, iż obecnie, sytuacja ta nie jest efektywna politycznie, biorąc pod uwagę ciągły brak pieniędzy z KPO.

- Najlepszy polityczny PR Zjednoczona Prawica miała, gdy mówiono, że to jest jedna drużyna, że są silni i zwarci jak jedna pięść. Ta etykieta popychała ich wtedy do przodu. Dziś trudno jest o niej mówić - komentowała wykładowczyni, zwracając uwagę, iż sam Jarosław Kaczyński jeżdżąc po Polsce nie odnosi się w żaden sposób do wspomnianego konfliktu, dając do zrozumienia swoim wyborcom, iż takowy w ogóle nie mają miejsca - kontynuowała.

Główną kartą przetargową w trwającym sporze wydają się być miejsca na listach wyborczych dla ludzi Ziobry, a o tym zdecyduje Jarosław Kaczyński. Cała sprawa wydaje się być jednak nieco bardziej zawiła. Choć prof. Ewa Marciniak nie zakłada ani rządu mniejszościowego, ani zmiany na stanowisku premiera w 2023 r., to trudno jest wyobrazić sobie kolejne dziewięć miesięcy z dobrą miną do złej gry, tym bardziej, w otwarte karty. Tak, to był niewątpliwie niezwykle trudny rok dla Mateusza Morawieckiego.  

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: goniec.pl/tvn24.pl/sieciprawdy.pl