Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Chwila prawdy Mateusza Morawieckiego. Ma czas zaledwie do piątku, potem straci fotel premiera?
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 28.09.2022 19:41

Chwila prawdy Mateusza Morawieckiego. Ma czas zaledwie do piątku, potem straci fotel premiera?

Ostatni dzień września może przynieść zaskakujące zmiany na fotelu szefa rządu. Czy jednak na pewno?
Flickr/Kancelaria Premiera

Ostatnie dni września będą decydujące dla Mateusza Morawieckiego, o którego losie ma zadecydować piątkowe głosowanie w szeregach Zjednoczonej Prawicy. Pozycję premiera od dłuższego czasu podważają ziobryści, do których zdecydowanie dołączył Jacek Sasin. Z kolei Jarosław Kaczyński, choć zadowolony z pracy premiera, podkreślił, iż w partii pojawiają się głosy odmienne. Jedni mówią o konieczności zmiany, drudzy o "krojeniu premiera jak salami". Czy 30 września przyniesie nazwisko nowego szefa rządu?

Chwila prawdy Mateusza Morawieckiego

Wrześniowa pogoda przyniosła nad głowę Mateusza Morawieckiego ciemne chmury, które co jakiś czas niosą ze sobą niezbyt przyjemną słotę. Rosnące rozczarowanie obywateli, którzy zostali postawieni w długiej węglowej kolejce oraz obawy związane z horrendalnymi cenami energii, spowodowały tąpnięcie w szeregach Zjednoczonej Prawicy.

Dziennikarze "Radia ZET" poinformowali, iż los premiera rozstrzygnięty zostanie wraz z ostatnim dniem miesiąca. Z kolei "Wirtualna Polska" dotarła do informacji jakoby Mateusz Morawiecki miał utrzymać swoją pozycję, lecz zostanie ona okupiona utratą znacznej części swoich sojuszników. Jedną z pierwszych "ofiar został już szef KPRM Michał Dworczyk, który w związku z aferą mailową pożegna się ze swoim stanowiskiem. Według nieoficjalnych przekazów, swój fotel opuści również szef gabinetu premiera Krzysztof Kubów.

- Dworczyk poświęca się dla premiera i odchodzi. W jego miejsce Nowogrodzka zainstaluje zapewne człowieka partii, a nie Morawieckiego. A sam Morawiecki zostanie, tylko bez mocnego wsparcia - mówił w rozmowie z "WP" jeden z polityków PiS.

Polityczna rozgrywka Jacka Sasina

Przed paroma dniami jak grom z jasnego nieba padła informacja o ostrej wymianie zdań, do jakiej miało dojść podczas posiedzenia władz partii. Specjalista od wyborów kopertowych miał obarczyć premiera odpowiedzialnością za brak realnych działań w zakresie dostępności węgla na polskim rynku, na co szef rządu miał mu zarzucić bierność w zakresie obniżenia ceny surowców.

I choć od tamtego czasu podczas poniedziałkowego posiedzenia rządu uchwalono projekt ustawy mrożącej ceny energii oraz przedłożono projekt dotyczący nałożenia podatku na firmy, które uzyskały w ostatnim czasie "znaczne przychody" na rzecz przeznaczenia tych pieniędzy w walce z kryzysem energetycznym, ofensywa ministra aktywów państwowych wyraźnie wskazuje na jego zaangażowanie w bieżące sprawy partii.

Potencjalni następcy Mateusza Morawieckiego

W ostatnich dniach można było również zauważyć zmianę narracji Jarosława Kaczyńskiego, który do tej pory nie miał żadnych wątpliwości kto poprowadzi rząd do zwycięstwa w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Tym razem jednak prezes PiS dał jasno do zrozumienia, iż przyszłość premiera rozstrzygnie kwestia dostępności węgla zimą.

Jak przekazała "WP" w tym tygodniu Jarosław Kaczyński zdążył odbyć już rozmowę wstępną z premierem i Elżbietą Witek, która ma być brana pod uwagę jako jego następczyni. Kandydaturę tę mają mocno wspierać Jacek Sasin, Zbigniew Ziobro oraz Jacek Kurski, usiłujący rzekomo przekonać prezesa PiS jakoby kobieta miała zapewnić zwycięstwo partii w przyszłorocznych wyborach, sięgając pamięcią do tych z 2015 r., kiedy szefem rządu została Beata Szydło.

- Decyzję podejmie, jeśli już jej nie podjął, Jarosław Kaczyński. Formalnie jednak chce wyręczyć się Komitetem Politycznym, na którym może dojść do głosowania w sprawie zmiany premiera - przekazała "WP" osoba z otoczenia władz centralnych PiS. Można zatem przypuścić, iż jeśli dojdzie do zmiany premiera, Jarosław Kaczyński zasłoni się wolą większości. Niezależnie jednak od ostatecznej decyzji, głosowanie będzie oddawało decyzję szefa partii.

Do kandydatury marszałek Elżbiety Witek nie wydaje się jednak być przekonany sam Jarosław Kaczyński. Mocną pozycję w wyścigu na fotel prezesa rady ministrów ma mieć również obecny szef MON-u, Mariusz Błaszczak, który jest niezwykle zaufanym i oddanym człowiekiem prezesa. Co więcej, jego osobę mają również popierać wspomniani "spiskowcy" z Jackiem Sasinem na czele.

- W ostatnich dniach Sasin w zamkniętym gronie z Witek i Błaszczakiem miał ustalać polityczne scenariusze na najbliższe dni. Oczywiście za plecami premiera Morawieckiego - podała "Wirtualna Polska".

Konsekwencje zmiany premiera

Należy w tym miejscu podjąć rozważania nad konsekwencjami, związanymi ze zmianą szefa rządu na rok przed wyborami. Decyzja ta byłaby niezwykle ryzykowana, albowiem z jednej strony podważyłaby wszystkie dotychczasowe słowa prezesa o rzetelnej pracy Mateusza Morawieckiego i byłaby niewątpliwie porażką.

Co więcej, postanowienie to odbierałoby prezesowi mocne wejście z nowym nazwiskiem po najbliższych wyborach. Cóż jednak z tego, zważywszy fatalne sondaże, obwiniające rząd za trudną sytuację gospodarczą kraju, które nie wskazują na zwycięstwo PiS w 2023 r. A zatem nie ma na co czekać, tylko podejmować działania. Czy jednak rzeczywiście Elżbieta Witek lub Mariusz Błaszczak mają w sobie na tyle charyzmy, by odwrócić nastroje społeczne i wygrać wybory?

Pytanie to niewątpliwie przeszło nieraz przez głowę Jarosława Kaczyńskiego, dlatego jak podkreślają dziennikarze "WP" prezes ma dać szansę wybrnąć premierowi z tej trudnej sytuacji. - I tak będzie dryfował przez kolejne miesiące - komentują złośliwie przeciwnicy Morawieckiego. - Jeśli faktycznie [Jarosław Kaczyński przyp. red.] chce wymienić premiera. Obstawiam, że dzisiaj jest na to 20 proc. szans - dodają inni członkowie partii.

- Wiele będzie zależało od atmosfery i wystąpienia prezesa. Jeśli Jarosław da sygnał, że można sobie pozwolić na więcej, to posłowie sobie pozwolą - mówią o piątkowym głosowaniu politycy PiS.

- Niektórzy chcą wykorzystać kryzys węglowy, żeby "załatwić" Mateusza. Ale mogą się przeliczyć. Jeśli premier pójdzie na dno, to pójdzie cały rząd. I o wygranych wyborach będzie można zapomnieć - ocenił jeden ze stronników premiera. I należy przyznać, iż jest to dość realne spojrzenie.