Przez wtorkowe burze i ulewne deszcze, które przetoczyły się m.in. nad Poznaniem, został zalany tamtejszy Szpital Kliniczny. W związku z tym szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Mariusz Błaszczak, skierował do placówki żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.Szef MON jeszcze wczoraj informował, że grupa żołnierzy zostanie skierowana właśnie do Poznania. Trwają prace porządkowe, pacjenci są przenoszeni pomiędzy oddziałami.
Pan Krzysztof został sam z 12-letnim synem. Ukochana żona, 43-letnia Agnieszka, zmarła w Dzień Matki, zaledwie trzy godziny po wypisaniu z wejherowskiego szpitala. Lekarze mieli uznać, że nie wymaga hospitalizacji i zdecydowali o jej powrocie do domu.27 czerwca para świętowałaby 12. rocznicę ślubu, towarzyszyłby im ukochany syn. Niestety, wszystko potoczyło się nagle i nieoczekiwanie, ratownikom nie udało się wygrać walki o życie pani Agnieszki.
Do tragedii doszło w poniedziałek, 14 czerwca, w szpitalu przy ulicy Batorego w Wałbrzychu. Z okna na pierwszym piętrze wypadła lub wyskoczyła 50-letnia pani Renata. Prokuratura bada na razie dość niejasne okoliczności jej śmierci.Bliscy 50-latki starają się wyjaśnić, jak dokładnie doszło do wypadku i co działo się tuż przed nim. Gdy kobieta trafiła do szpitala, prosili personel, aby zwrócili na nią szczególną uwagę.
Rodzina Cristiny Rosi od miesięcy modliła się o to, aby kobieta w końcu ocknęła się ze śpiączki. Na szczęście ten dzień w końcu nadszedł, a 37-latka w końcu wróciła do żywych. Jej mąż ujawnił, jakie były jej pierwsze słowa po odzyskaniu świadomości.Młoda Włoszka przeszła w ostatnim roku przez tragiczne chwile. Na początku bardzo cieszyła się ze swoim mężem z tego, że zostanie mamą. Kiedy już byli w 100% przygotowani na narodziny dziecka, wydarzyło się najgorsze.Będąc w 7. miesiącu ciąży, dokładnie w lipcu zeszłego roku, Cristina miała zawał serca. Sytuacja przedstawiała się bardzo źle, a lekarze robili co mogli, aby uratować zarówno mamę, jak i dziecko.Pozostała część artykułu pod materiałem wideoNatychmiastowo podjęto decyzję o cesarskim cięciu, jednak okazało się, że nie będzie to koniec problemów. Maluszek musiał trafić pod specjalistyczną opiekę lekarską, gdyż stwierdzono u niego niedotlenienie.Nie lepiej było z Cristiną, która odniosła poważne obrażenia mózgu. Medycy nie mieli innego wyboru, jak tylko wprowadzić ją w stan śpiączki, który podwyższy jej szanse na przeżycie.Po 10 miesiącach walki 37-latka została wybudzona ze śpiączki. W pierwszych chwilach po odzyskaniu świadomości zdołała spojrzeć na stojącą przy łóżku rodzinę i wypowiedzieć tylko jedno słowo: "mama".- W ogóle się tego nie spodziewaliśmy. To był prawdziwy cud, po tym całym cierpieniu, które nas spotkało - słowa Gabirele Succi podaje dalej BBC.
Do zadziwiających scen doszło w Szpitalu Specjalistycznym im. Floriana Ceynowy w Wejherowie. Rodząca kobieta została odesłana do domu, ponieważ lekarz nie wierzył, że poród faktycznie się zaczął.Kobieta stawiła się w szpitalu ze skurczami pojawiającymi się średnio co 8 minut. Warto również zaznaczyć, że jeszcze w domu odeszły jej wody. W takim przypadku nie miała wątpliwości, że poród już się zaczął.
Georgie Swallow jest popularną twórczynią internetową. Dzięki interesującym wpisom, które publikuje na swoim blogu, zyskała popularność i grono oddanych fanów. Niedawno postanowiła wykorzystać zasięgi, by ostrzec innych przed poważną chorobą.27-latka od dłuższego czasu uskarżała się na uciążliwe swędzenie skóry. Wkrótce na jej ciele pojawiła się delikatna wysypka, która przypominała zwykłe wypryski, egzemę lub reakcję alergiczną. Prawda okazała się znacznie mniej prozaiczna.
Do szokujących scen doszło wczoraj na SOR w małopolskim szpitalu w Miechowie. 25-letni mężczyzna zdemolował oddział, a straty szacuje się na około 100 tysięcy złotych. Do sieci trafiło nagranie z placówki.Na kanale „Dziennik Śledczy” w serwisie YouTube opublikowano nagranie z wczorajszej demolki na oddziale SOR w szpitalu w Miechowie, gdzie 25-letni pacjent placówki wpadł w szał i spowodował straty sięgające nawet 100 tysięcy złotych.Mężczyzna zgłosił się na SOR z bólem kręgosłupa szyjnego. W czasie oczekiwania na badanie wpadł w furię i zaczął demolować oddział. Zniszczył drzwi, sprzęt komputerowy oraz urządzenia medyczne, a także lampę zabiegową.
Pacjent zdemolował oddział SOR w szpitalu w Miechowie w województwie małopolskim. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że straty mogą sięgać nawet 100 tysięcy złotych.
Pielęgniarki mają już dość dramatycznych warunków pracy oraz rządowych obietnic, które nie zostają spełniane. O proteście poinformowała przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, Krystyna Ptok.
O wstrząsających wydarzeniach w gdańskim szpitalu opowiedział dziennikarzom „Interwencji” m.in. syn jednak z pacjentek placówki. Jego mama zmarła, choć była już przygotowywana do wypisu. Mężczyzna postanowił głośno opowiedzieć o tym, w jaki sposób personel placówki traktuje swoich pacjentów.
W związku z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem przed kilkoma dniami Narodowy Fundusz Zdrowia - na polecenie ministra zdrowia - wysłał do szpitali pismo, w którym zaleca, by ograniczyły planowe badania i operacje. Działania mają na celu oszczędzanie środków, sprzętu i członków personelu potrzebnych do walki z pandemią.
Do staruszka uskarżającego się na problemy zdrowotne wysłano wóz strażacki. Funkcjonariusze przez ponad godzinę prowadzili reanimację, czekając na przyjazd karetki pogotowia. 80-latek doczekał się przyjazdu ratowników, ale wkrótce zmarł.
Pandemia koronawirusa cały czas szaleje w Polsce. Ten tydzień przyniósł rekordowe liczby nowych zakażeń COVID-19. Sytuacja jest zła, a polski rząd zastanawia się nad kolejnymi krokami. W sobotę, 27 marca w życie weszła nowa porcja obostrzeń, a trwają rozmowy nad dodatkowymi restrykcjami.
Trzecia fala pandemii koronawirusa przyniosła ze sobą wiele zakażeń i zgonów spowodowanych powikłaniami COVID-19. W niedzielę 28 marca Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 29 253 przypadkach zarażenia. Zmarło kolejne 131 osób. Krytycznie jest zwłaszcza na Mazowszu (4652) i na Śląsku (4647).
Pan Lech trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Konieczne okazało się wprowadzenie go w stan śpiączki farmakologicznej i podłączenie do respiratora. W tym samym czasie jego żona przebywała w placówce tymczasowej na Stadionie Narodowym. Lekarze zalecali im, by pożegnali się przez telefon.
Z danych przekazanych przez Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach wynika, że w całym regionie dostępne są 4333 łóżka dla pacjentów z COVID-19. Zajętych pozostaje w tej chwili aż 3567 z nich. Krytycznie jest szczególnie w przypadku miejsc respiratorowych - tych pozostaje do dyspozycji zaledwie 27.
Pracownik szpitala w Bogatyni wracając z nocnej zmiany dokonał wstrząsającego odkrycia. W samochodzie zaparkowanym na parkingu obok szpitala znajdowała się martwa kobieta. Sprawą zajęły się już odpowiednie służby. Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej udzielił nam informacji na temat przerażającego zdarzenia.
Portal Business Insider dotarł do nagrań z karetek pogotowia ratunkowego, które wydają się przerażającym potwierdzeniem tego, co słyszmy od dłuższego czasu – w szpitalach nie ma już żadnych miejsc dla pacjentów z COVID-19.Sytuacja wydaje się jedną z najbardziej dramatycznych, z jakimi do tej pory mogła mieć do czynienia służba zdrowia. Szpitale w Warszawie są praktycznie pełne, a zespoły ratunkowe muszą niejednokrotnie jechać do oddalonych o niemal sto kilometrów pobliskich Kozienic czy Siedlec.We wszystkich rozmowach powtarza się w kółko parę kwestii: „dokąd jechać?” i „nie ma miejsca”. Smutna rzeczywistość staje się tym bardziej druzgocąca, że pacjenci dosłownie umierają w oczekiwaniu na jakąkolwiek pomoc.Wielu ratowników ma nadzieję na to, że zwolni się jakieś miejsce i będzie dostępne dla ich pacjenta. Niestety, w przypadku zwolnienia respiratora są dwie możliwości – albo komuś pomógł i ta osoba już go nie wymaga albo nastąpił zgon. Czasami zdarza się, że kogoś przetransportowano do innej placówki – np. do szpitala na Stadionie Narodowym.
Sytuacja epidemiologiczna w Polsce pogarsza się coraz bardziej. Oczy wszystkich są zwrócone w stronę województwa śląskiego, a na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku również nie wygląda to dobrze. W ciągu doby na Śląsku przybyło aż 6092 nowych przypadków zakażeń. Konieczne było podjęcie decyzji, która ma ograniczyć transfer koronawirusa.
Śląskie szpitale od dłuższego czasu znajdują się w krytycznej sytuacji. Ratownicy medyczni z Żywca i Bielska-Białej spędzają godziny na poszukiwaniu placówek, które zdecydują się na przyjęcie ciężko chorych pacjentów. Wiele przypadków dotyczy duszności, zasłabnięć i zatrzymań krążenia. W przypadku braku wolnych karetek, pomagają strażacy.
W szpitalach na terenie województwa małopolskiego brakuje wolnych respiratorów. Wojewoda Łukasz Kmita nie ukrywał, że być może dojdzie do relokacji najbardziej potrzebujących pacjentów do placówek w sąsiednich województwach.
O sytuacji w warszawskim szpitalu tymczasowym doniosła redakcja „Gazety Wyborczej”. Wśród osób oczekujących we wtorek 6 kwietnia 2021 roku na szczepienie przeciwko COVID-19 doszło do przepychanek, a dwóch mężczyzn pobiło się w tłumie. Doniesienia o bójce potwierdziła nieoficjalnie obsługa placówki.
44-letni Mikołaj Kawalec ze Słupska spędził w gdańskim Amber Expo dziesięć dni. Mężczyzna zaczął uskarżać się na złe samopoczucie na początku marca bieżącego roku. Początkowo był przekonany, że to zwykłe przemęczenie. Test zrobił dopiero wtedy, gdy jego żona straciła smak i węch. Do zakażenia miało dojść w biurze, w którym byli zatrudnieni.
Pani Katarzyna skontaktowała się z Gazetą Wyborczą, by opowiedzieć o problemach z hospitalizacją jej 90-letniej matki. Przed świętami Wielkanocy staruszka skarżyła się na silny ból nogi, który promieniował od kolana do stopy. Kobieta, która jeszcze miesiąc temu uprawiała sport, nie wstaje samodzielnie z łóżka. Szpitale są bezradne.
Szpital w Zielonej Górze wskazuje, że koronawirus już od dawna nie jest chorobą wyłącznie osób starszych. Medycy apelują, byśmy przestrzegali obostrzeń sanitarnych i uważali na siebie oraz innych. Lecznica wskazuje, kto jest największym zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Bardzo ważne słowa.
Pod szpitalem Hennri Dunanta w Paryżu doszło do strzelaniny, w wyniku której śmierć odniosła jedna osoba. Druga natomiast odniosła poważne rany. Jej stan jest ciężki. Napastnik, który oddał strzały uciekł z miejsca zdarzenia na skuterze.Jeszcze nie udało się go schwytać. Motyw zbrodni nie został oficjalnie ustalony. Mówi się jednak, że mogła to być egzekucja.
W czasie feralnego poranka w poznańskim szpitalu tymczasowym zmarło 6 osób, a 12 pacjentów w ciężkim stanie pilnie przetransportowano do innych placówek. Ówczesny dyrektor placówki został zwolniony, a sprawę bada obecnie lokalna prokuratura.
Kardynał Kazimierz Nycz przebywał w szpitalu po tym, jak zasłabł na mszy odprawianej z okazji Wielkiego Czwartku. Wielu wiernych martwiło się stanem jego zdrowia. Wygląda na to, że teraz mogą już nieco odetchnąć, bowiem duchowny opuścił szpital.