Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Kielce. Śmierć 41-latki po cesarskim cięciu. Lekarz zabrał głos w sprawie zachowania personelu
Jan Jałowczyk
Jan Jałowczyk 19.01.2023 11:21

Kielce. Śmierć 41-latki po cesarskim cięciu. Lekarz zabrał głos w sprawie zachowania personelu

porodówka
ARKADIUSZ ZIOLEK/East News/ zrzutka.pl

W wigilię w szpitalu w Kielcach zmarła 41-letnia kobieta, która została poddana cesarskiemu cięciu. Jej dziecko przeżyło. Okoliczności tragicznego zdarzenia bada prokuratura. Teraz sprawę komentuje wojewódzki konsultant do spraw położnictwa i ginekologii. W rozmowie z Onetem stwierdził, że w jego mniemaniu personel szpitala zachował się prawidłowo.

Kielce. Śmierć 41-latki po cesarskim cięciu

Do tragedii doszło 24 grudnia 2022 r. w Szpitalu Kieleckim im. św. Aleksandra. 41-letnia pani Mariola zmarła po cesarskim cięciu na sali porodowej. Okoliczności śmierci 41-latki, która osierociła troje dzieci, wyjaśnia Prokuratura Regionalna w Krakowie. Śledczy oczekują na wyniki sekcji zwłok, które zapewne przyniosą odpowiedzi na wiele pytań.

Przedstawiciele placówki, w której doszło do tragedii wydali za pośrednictwem mediów komunikat: - W celu zapewnienia dziecku należytej ochrony i opieki, poinformowaliśmy o tym przykrym zdarzeniu Sąd Rodzinny oraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Szpital jest gotów do współpracy z wszystkimi służbami w celu wyjaśnienia okoliczności sprawy oraz zapewnienia dziecku należytej opieki. Jednocześnie przekazujemy wyrazy współczucia rodzinie zmarłej - napisano.

Szczegółami tragicznych wydarzeń z feralnego dnia, w rozmowie z Echem Dnia podzieliła się Henryka Soja, matka zmarłej. - Córka zadzwoniła do mnie o godzinie 22:30. Powiedziała mi, że miała cesarskie cięcie, ponieważ tak zdecydował lekarz, ale zapewniała, że dobrze się czuje, że wszystko jest ok. Nie chciałam jej męczyć i wypytywać o szczegóły, ale to była już nasza ostatnia rozmowa - relacjonowała i zaznaczyła, że nie wie, co stało się w szpitalu, że jej córka nie żyje.

Personel zachował się należycie

W sprawie cały czas jest więcej pytań niż odpowiedzi. W rozmowie z Onetem sprawę ocenił prof. dr hab. n. med. Przemysław Oszukowski, wojewódzki konsultant do spraw położnictwa i ginekologii. Jego zdaniem trudno na ten moment wskazać jednoznacznie przyczyny błędu. - Mogę ocenić, czy na miejscu był personel, czy szybko zareagował, czy posiadano odpowiednie warunki do pomocy. I ta ocena moim zdaniem jest pozytywna - komentował ekspert. Jego zdaniem, procedury zostały należycie zachowane. - W momencie, gdy tylko zaczęły się problemy, i u tej ciężarnej nastąpił spadek ciśnienia, to od razu, bo jak zawsze w takich przypadkach podejrzewa się, że gdzieś doszło do krwawienia, zaczęto przygotowywać tę kobietę do operacji - podkreślał.

- Powiadomiono ordynatora, który pojawił się w ciągu paru minut. Był też zapas krwi, która została pacjentce podana. Były bardzo drogie i nowoczesne leki, które poprawiają krzepnięcie krwi i one też zostały zastosowane. W pewnym momencie niestety zatrzymało się serce tej kobiety. Dlaczego? Dziś nie znamy odpowiedzi na to pytanie. Uważam, że wykonano to, co na obecnie posiadaną przez nas wiedzę, wydawało się możliwe do wykonania - podsumowywał w rozmowie z portalem Przemysław Oszukowski.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Onet/ Goniec.pl

Zachęcamy do wsparcia zbiórki, której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc. 

Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!