Lekarka próbowała pomóc dzieciom, musi zapłacić ponad 160 tysięcy złotych. "Ja tylko ratowałam życie"
Jolanta Tyczyńska, pediatra i neonatolog z Warszawy ma zapłacić niewiarygodnie wysoką karę wynoszącą aż 161 555 zł. Przez jakiś czas przepisywała ona niektórym ze swoich pacjentów nierefundowane mleko zastępcze. Powoływała się na fakt, że dzieci tolerowały tylko ten produkt, a także miały silną reakcję alergiczną na ten refundowany. NFZ twierdzi, że nie ocenia wyboru, ale ma obowiązek sprawdzenia naniesionych na receptę poziomów odpłatności.
Drakońska kara dla polskiej lekarki. NFZ jest bezlitosny
Sprawa Jolanty Tyczyńskiej dotyczy kwestii refundacji mleka zastępczego. Do 18. miesiąca życia, NFZ refunduje tzw. mleko pierwsze, czyli preparat aminokwasowy, który ma zastąpić mleko matki. Później dofinansowywane jest mleko następne, najczęściej oparte o białko mleka krowiego, lub inne białka pokarmowe. 14 pacjentów doktor Tyczyńskiej miało silne reakcje alergiczne na refundowany produkt, przez co wypisywała ona na receptach refundację na mleko pierwsze.
- Te dzieci, a jest ich dokładnie 14, od urodzenia miały zmiany skórne, przyjmując mleko mamy. Mamy eliminowały mleko i produkty mleczne ze swojej diety — bez rezultatu. Dzieciom włączano tańsze mieszanki, tak zwane hydrolizaty kazeiny z tym samym efektem. Pacjenci mieli objawy ze strony przewodu pokarmowego, jak i skóry. Sączące rany, śluz i krew w stolcu, wymioty. W czterech przypadkach u dzieci po podaniu tych mieszanek następowała natychmiast duszność i kaszel. Wielu z nich miało zalecenia do podawania mleka aminokwasowego z klinik gastroenterologicznych czy alergologicznych, gdzie były hospitalizowane - tłumaczy swoją decyzję doktor Tyczyńska.
NFZ domaga się pieniędzy
Decyzja ta doczekała się reakcji Narodowego Funduszu zdrowia. W grudniu zaczęło się postępowanie związane z przepisywanymi przez nią zniżkami. Lekarka współpracowała i dostarczyła całą dokumentację. 9 stycznia usłyszała wezwanie do zapłaty kary w wysokości 161 555 złotych.
Jak uzasadnia Tyczyńska, koszt produktu i kwota refundacji była identyczna zarówno przy przepisywanym przez nią produkcie, jak i mleku zastępczym.
NFZ uzasadnia, że ich decyzja oparta jest o to, że ta refundacja jest niezgodna z rozporządzeniami ministra zdrowia. Sugeruje, że mimo wystąpienia reakcji alergicznej mogła albo wypisać szkodzące pacjentowi mleko zastępcze na refundację, albo wystawić receptę bez zniżki na produkt zastępczy.
- Moim zadaniem jako lekarza, a przynajmniej tak rozumiem wykonywanie swojego zawodu, jest przede wszystkim dzielenie się moją wiedzą medyczną i służenie pacjentowi tak, aby był zdrowy i żywy. Staram się o tej karze w ogóle nie myśleć, bo by mnie to zabiło. Zaczęłam zastanawiać się nad odejściem z zawodu z tego powodu - komentuje lekarka.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Rozbili jajka z popularnego sklepu i zaniemówili. Zjechała się cała rodzina
Na zdjęciu ukrywa się serce. Zaledwie 5 procent internautów potrafi je znaleźć w mniej niż 10 sekund
Doda mimo zakazu wparowała na scenę w TVN. Nie dali jej nic powiedzieć
Źródło: interia.pl