Zaledwie 6-letnia Sandra Arkabuz miała jeszcze przed sobą całe życie. Los sprawił jednak, że jej dzieciństwo wypełnione było bólem i nierówną walką z podstępną chorobą. Niestety, nowotwór nie dał szans na wygraną i w poniedziałek 27 czerwca Sandra na wieki spoczęła na stołecznym cmentarzu. Najbardziej wzruszającym momentem uroczystości był zdecydowanie list, jaki 6-latka pozostawiła tym, którzy pogrążeni są w żałobie.Tej heroicznej walce przyglądała się i kibicowała niemal cała Polska. Początkowa infekcja dróg oddechowych, jaką zdiagnozowano u Sandry w listopadzie 2021 roku była jedynie początkiem jej problemów ze zdrowiem.Dziewczynka zaczęła uskarżać się na bóle brzucha i wymioty, coraz częściej opuszczała zajęcia w ukochanym przedszkolu, a zamiast bawić się z rówieśnikami w chowanego, krążyła po gabinetach lekarzy.Po wykluczeniu jelitówki i rotawirusa, 6-latkę skierowano na rezonans magnetyczny. Prawda, jaką obnażył obraz z badania była druzgocąca. W malutkiej główce wykryto bowiem guza wielkości piłeczki golfowej. Nie był to jednak koniec dramatycznych wieści, bo niechcianym towarzyszem dziewczynki okazał się być agresywny nowotwór IV stopnia z bardzo zjadliwym genem.
Prokuratura w Słubicach postawiła prawie 600 zarzutów właścicielowi jednego z zakładów pogrzebowych. Mężczyzna miał dopuścić się oszustw na znaczne kwoty i znieważenia zwłok. Kłopoty z prawem może mieć także jego pracownik. Podejrzanym grozi do 12 lat pozbawienia wolności.Sprawa prawdopodobnie nie wyszłaby na jaw, gdyby nie fakt, że do prokuratury zgłosili się byli klienci zakładu pogrzebowego w Słubicach (województwo lubuskie). Zeznali oni, że firma pobiera dodatkowe opłaty. Jak ustalił portal TVN24, od 2016 do 2021 roku przedsiębiorstwo wystawiło około 400 dodatkowych faktur.- Właściciel zakładu usłyszał 390 zarzutów - około 360 dotyczy doprowadzenia ludzi do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę 400 tysięcy złotych. Kolejne 30 zarzutów dotyczy znieważenia zwłok - przekazał zastępca prokuratora rejonowego w Słubicach prokurator Wojciech Kwiek.200 zarzutów postawiono z kolei pracownikowi zakładu, który miał dopuścić się oszustwa klientów na kwotę 200 tysięcy złotych.
W sobotę 11 czerwca na cmentarzu w Tczewie spoczęła urna z prochami Beaty Ratzman. Polka, która zaginęła w Szwecji w ubiegłym roku, została brutalnie zamordowana. Jej rodzina do dziś nie może pogodzić się z tą niewyobrażalną zbrodnią. Podczas skromnej ceremonii pożegnania matka kobiety padła na kolana i długo opłakiwała córkę.Nie tak miał potoczyć się los Beaty Ratzman, która w poszukiwaniu lepszego życia wyemigrowała jakiś czas temu do Szwecji. Kobieta była matką piątki dzieci - synów w wieku 15, 12 i 8 lat oraz 10-letnich bliźniaków.Spokojne życie przerwało jednak nagłe zaginięcie 32-latki, do którego doszło we wrześniu 2021 roku. Pani Beaty szukała szwedzka policja, znajomi i zaniepokojona rodzina. Po dwóch miesiącach wytężonej pracy służb odnaleziono jej ciało.
Rada Ministrów kończy prace nad nowym prawem dotyczącym pogrzebów. Projekt ma wkrótce trafić do Sejmu, a przedsiębiorcy z branży liczą na to, że na początku przyszłego roku wejdzie on w życie. Nowelizacja ma być pierwszą tak wielką zmianą od lat trzydziestych XX wieku, która usprawni procedury i doprecyzuje niejasne przepisy.Wiele dekad przedsiębiorcy z branży funeralnej czekali na to, aż rządzący zabiorą się porządkowanie prawa pogrzebowego. Mimo licznych apeli i próśb, do tej pory brakowało jednak chęci, by poważnie zająć się tym, co ostatecznie dotyczyć będzie każdego z nas.Dziś właściciele firm świadczących usługi pogrzebowe w końcu mogą odetchnąć. Rada Ministrów nakłada ostatnie szlify na przygotowywaną nowelizację dotycząca chowania zmarłych i wszelkich procedur z tym związanych. Dokument ma niebawem trafić pod obrady Sejmu.
Nadchodzą zmiany w pochówkach zmarłych. W przeciągu dwóch miesięcy do Sejmu ma trafić nowela ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Jednak poza cyfryzacją rewolucji nie będzie. Co się zmieni w 2023 roku?
Prawdziwy horror przeżyła kobieta, która chciała pochować swoją zmarłą matkę. Zaplanowane na 11 maja ostatnie pożegnanie musiało odbyć się dwa razy, gdyż doszło do dramatycznego błędu, który kosztował żałobników wiele nerwów. Winnych skandalicznej pomyłki brak, bo Zakład Usług Komunalnych i firma pogrzebowa przerzucają się odpowiedzialnością. Sprawą już zajmują się prawnicy.Pani Iwona zapamięta ten dzień jako jeden z najgorszych w jej życiu. Nie tylko dlatego, że pochowała wówczas swoją chorująca na nowotwór matkę, ale dlatego, że uroczystości towarzyszyły ogromne nerwy, a nieodłączny podczas ostatniego pożegnania smutek trzeba było przeżywać dwa razy. Wszystko z powodu fatalnej pomyłki dotyczącej miejsca pochówku.
Trwają prace nad projektem ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Po ponad 60 latach Rada Ministrów chce uporządkować dotychczasowe, nieco anachroniczne już przepisy funeralne. Nowe dotyczyć mają m.in. usprawnienia dopełniania formalności związanych z chowaniem zmarłych, a także regulować kwestię związaną z miejscem pochówku. Swoje uwagi zgłosili także samorządowcy. Do dziś zmarli chowani są według przepisów uchwalonych przez parlament 31 stycznia 1959 roku. Rząd Mateusza Morawieckiego postanowił więc opracować nowe regulacje, które bardziej przystawałyby do obecnej rzeczywistości i ułatwiły niektóre kwestie, zwłaszcza z punktu widzenia pogrążonych w żałobie rodzin.Obowiązujące od ponad 60 lat prawo pełne jest bowiem mało przejrzystych i niezbyt klarownych przepisów, co rodzi wiele problemów w kwestii chowania zmarłych i procedur z tym związanych. Niejasne są np. zapisy dotyczące rezerwacji miejsca pochówku, prawa do niego czy likwidacji grobu.W gestii ustawodawcy jest także ostateczne wskazanie osoby odpowiedzialnej za stwierdzenie zgonu, do którego doszło poza placówką medyczną, a także uregulowanie spraw pochówku poza terenem cmentarza, który obecnie nie jest dozwolony.
Ksiądz, który mając blisko 3 promile alkoholu we krwi prowadził pogrzeb, poniósł konsekwencje. Kuria kaliska opublikowała komunikat, gdzie pada zapewnienie, że wikariusz został odsunięty od posługi kapłańskiej. W miniony piątek w Kotlinie w woj. wielkopolskim miał miejsce niecodzienny pogrzeb. Zwieńczył go bowiem przyjazd policji. Okazało się, że podejrzenia o tym, że ksiądz prowadzący ceremonię pogrzebową jest pijany, były słuszne.
80-letni Jerzy Trela odszedł w niedzielę, 15 maja 2022 roku. Wybitny aktor zapisał się na kartach historii polskiej kinematografii dzięki swojemu wielkiemu talentowi i ogromnej charyzmie, która wyróżniała go na scenie i przed kamerą. Śmierć gwiazdora wstrząsnęła nie tylko bliskimi i fanami, ale także całym środowiskiem artystycznym w naszym kraju, a w sieci pojawiło się wiele ciepłych słów i wzruszających wspomnień o zmarłym aktorze.Pogrzeb Jerzego Treli odbędzie się w poniedziałek, 23 maja 2022 roku w Krakowie, a gwiazdor zostanie pochowany w rodzinnym grobowcu w podkrakowskich Leńczach. Póki co bliscy i przyjaciele aktora tłumnie żegnają go za pomocą mediów społecznościowych.
Skandal na pogrzebie w Wielkopolsce. Żałobnicy opłakujący śmierć najbliższego zwrócili uwagę na dziwne zachowanie księdza. Okazało się, że duchowny jest pijany. Na miejsce przyjechała policja, badanie alkomatem wykazało niemal 3 promile alkoholu we krwi.Na pogrzebie w Kotlinie w woj. wielkopolskim pojawili się funkcjonariusze. Policję na miejsce wezwał jeden z parafian, który był oburzony zachowaniem księdza. Podejrzewał, że duchowny jest nietrzeźwy. Jego przypuszczenia nie były bezpodstawne.
Po blisko 3 miesiącach wojny w Ukrainie Wołodymyr Zełenski pokazał się publicznie ze swoją żoną Oleną. Małżeństwo od 24 lutego mieszka różnych miejscach ze względów bezpieczeństwa. - Widuję mojego męża tak samo jak państwo - w telewizji oraz na nagraniach wideo jego przemówień - powiedziała pierwsza dama Ukrainy. Parę prezydencką połączyła po tygodniach rozłąki smutna okoliczność, pogrzeb Łeonida Krawczuka.Ołena Zełenska mogła po raz pierwszy od 82 dni stanąć obok swojego męża. Wołodymyr Zełenski i pierwsza dama wzięli udział we wtorkowym pogrzebie pierwszego przywódcy Ukrainy Łeonida Krawczuka.Przejmujące zdjęcia z ceremonii żałobnej w Kijowie obiegły cały świat. Wołodymyr i Ołena Zełeńscy nie mieli czasu na cieszenie się swoją obecnością. Okoliczności na to nie pozwoliły. Na sytuację małżeństwa światło rzucają kwietniowe słowa pierwszej damy Ukrainy.
- Przyszło mi pożegnać naszego kolegę, przyjaciela, doradcę - przyznał Jarosław Kaczyński w trakcie pogrzebu współpracownika Zjednoczonej Prawicy Waldemara Parucha. Podczas przemówienia prezes PiS podkreślił, że działacz stanął po jednej ze stron "przeklętej barykady".Uroczystości pogrzebowe zostały zorganizowane w Tomaszowicach (woj. lubelskie). Wzięli w nich udział przedstawiciele parlamentu, rządu i władz samorządowych. Wśród nich byli m.in. premier Mateusz Morawiecki, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
Dezerter Emil Czeczko został pochowany wśród bohaterów, a jego trumnę przykryto polską flagą. Winiec ozdobiono wstęgą, na którym napisano, że był "patriotą". Białoruska opozycja i polscy politycy uważają, że to kolejna prowokacja Mińska.Emil Czeczko uciekł na Białoruś w grudniu 2021 r. w trakcie kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy. Był oskarżony o znęcanie się nad matką. Reżim Białoruski zaczął prezentować postać dezertera w mediach, a sam Emil Czeczko oskarżał polskich wojskowych o zbrodnie. Zginął prawdopodobnie śmiercią samobójczą, choć niewykluczone, że ktoś mu w tym pomógł.
Zaskakujący pomysł Brytyjczyków dotyczący pochówku zmarłych. Właściciele tamtejszych firm pogrzebowych proponują wynajem trumien tylko na czas pogrzebu. Po ceremonii ciało zostaje poddane kremacji lub jest przekładane do znacznie tańszej skrzyni. Ma to być sposób na ulżenie portfelom klientów, które, podobnie jak w Polsce, drenuje wszechobecna drożyzna.Choć inflacja w Polsce bije na głowę tę w krajach zachodniej Europy, faktem jest, że nie tylko Polacy są zmuszeni liczyć każdy grosz. Wzrost cen dotknął, i to jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, chyba wszystkie branże, w tym także branżę funeralną.Drogie pogrzeby to od lat utrapienie przeciętnego obywatela, który żyje z miesiąca na miesiąc. Co prawda wiele państw gwarantuje tzw. zasiłek pogrzebowy, lecz tak naprawdę jest on niczym przy wzroście cen drewna, gazu, benzyny, wykupienia kwatery na cmentarzu czy opłacenia wykonawcy pomnika.W związku z powyższym, właściciele firm pogrzebowych szukają wszelkich sposobów, by pomóc postawionym pod ścianą klientom. Mimo iż katalog pomysłów jest rozbudowany, jeden z nich budzi szczególne kontrowersje.
W środowe południe rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe Ludwika Dorna. Byłego Marszałka Sejmu, wieloletniego posła i współzałożyciela PiS żegnali bliscy i politycy. Prezydent Andrzej Duda przyznał mu pośmiertnie Order Orła Białego.Ludwik Dorn zmarł w środę 7 kwietnia. Na te wieści niezwłocznie zareagowali m.in. premier Mateusz Morawiecki, prezydent Andrzej Duda i prezes PiS Jarosław Kaczyński, niegdyś bliski współpracownik Ludwika Dorna.
Kremlowska propaganda znalazła nowy sposób na to, by przekonywać Rosjan o zasadności prowadzenia wojny w Ukrainie. Rosnąca liczba pogrzebów żołnierzy sprawiła, że pytań dotyczących faktycznej sytuacji na froncie padało coraz więcej. Zapadła decyzja o wysyłaniu na ceremonię oficerów, którzy mają "tłumaczyć" bliskim, że wojskowi umierają w walkach z nazistami. - Po to, aby wojna nie doszła tutaj, żeby nie nastąpił nowy 1941 rok - mówił jeden z nich.Najnowsze ustalenia InformNapalm pokazują, że rosyjska władza ma świadomość, iż karmieni propagandą obywatele zaczynają zastanawiać się, dlaczego mimo zapewnianiu o spełnianiu celów w "operacji wojskowej" w Ukrainie odbywa się coraz więcej pogrzebów żołnierzy.Na rozwiązanie problemu zgodnego z oficjalną linią propagandy Kremla nie trzeba było długo czekać. InformNapalm, którzy monitorują doniesienia w mediach i internecie na pogrzebach rosyjskich żołnierzy zaczęli pojawiać się oficerowie. Przemawiają oni do żałobników i "wyjaśniają" historię poległych wojskowych.
Andrzej Duda zabrał głos w trakcie uroczystości pogrzebowych Krzysztofa Pendereckiego. Internauci nie zostawili na nim suchej nitki i zarzucili mu, że przywitał samego siebie. Tymczasem okazuje się, że powitanie było skierowane do innych, ważnych uczestników mszy.Artysta zmarł 29 marca 2020 r., ale pogrzeb został zorganizowany dopiero dwa lata później. Uroczystości były przesunięte z powodów rodzinnych i trwającej pandemii.
Niespodziewana śmierć Witolda Paszta wstrząsnęła wieloma Polakami, a przede wszystkim fanami programu "The Voice Senior", którego piosenkarz był jednym z najbardziej lubianych jurorów. Gwiazdor odszedł 18 lutego 2022 roku, jednak do tej pory nie został pochowany. Serwis "Pomponik" podał w końcu szczegóły pogrzebu muzyka i ujawnił, dlaczego rodzina tak długo zwlekała z ostatnim pożegnaniem artysty.O śmierci Witolda Paszta poinformowały za pomocą mediów społecznościowych jego córki. Przyczyna nagłego zgonu byłego lidera i współzałożyciela zespołu VOX miały być komplikacje po przebytej trzykrotnej infekcji COVID-19.- Wczoraj późnym wieczorem, dzień po rocznicy śmierci swojej Ukochanej Żony, odszedł nasz Tata, Witold Paszt. Wspaniały, najlepszy człowiek, najukochańszy dziadek, Artysta w pełnym znaczeniu tego słowa - przekazali bliscy muzyka.
Tłumy przybyły na pogrzeb Aleksandry Wieczorek i jej córki Oliwii, który odbył się w sobotę, 5 marca 2022 roku w Częstochowie. Kobiety zaginęły 10 lutego, a ich ciała odnaleziono 21 lutego w lesie blisko Romanowa na Śląsku. Brutalne morderstwo matki i córki wstrząsnęło niemal całą Polską.Aleksandra i Oliwia zostały zamordowane prawdopodobnie jeszcze w dniu swojego zaginięcia, a do zbrodni miało dojść na działkach przy ul. Żyznej w Częstochowie. Policja aresztowała znajomego kobiet, który podejrzany jest o zabójstwo 45-letniej Aleksandry i 15-letniej Oliwi oraz ich psa. 52-letni Krzysztof R. nie przyznaje się jednak do winy.
Kielce pogrążyły się w żałobie, po tym jak mężczyzna prawdopodobnie zabił swoją żonę, a następnie nie przeżył skoku z balkonu. W trakcie pogrzebu ksiądz odczytał list pożegnalny od dzieci zmarłego małżeństwa. Bliscy nie mogli powstrzymać łez wzruszenia.O tragedii na kieleckim Czarnowie pisaliśmy w tym artykule. Teraz na jaw wychodzą nowe okoliczności tej tajemniczej sprawy. Głos zabrali bowiem sąsiedzi zmarłej pary.
W piątek, 28 stycznia 2022 roku w Warszawie pochowano Andrzeja Nowaka, legendarnego polskiego gitarzystę, kompozytora i współzałożyciela zespołu TSA. Muzyk otrzymał pośmiertnie Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, a w czasie pogrzebu odczytano list od prezydenta Polski, Andrzeja Dudy.Andrzej Nowak odszedł 4 stycznia 2022 roku w wieku 62 lat. Uroczystości pogrzebowe artysty rozpoczęły się o godzinie 13:00 w sali ceremonialnej Domu Pogrzebowego Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.Pogrzeb Andrzeja Nowaka miał charakter państwowy. Muzyka żegnali nie tylko rodzina, przyjaciele i wielbiciele jego twórczości, ale również przedstawiciele polskiego rządu. Szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot złożył na ręce wdowy po artyście Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, przyznany mu postanowieniem Andrzeja Dudy.
Krzysztof Skiba podzielił się z fanami historią o nietypowym pogrzebie, w którym ostatnio uczestniczył. Przy okazji znany muzyk, satyryk i lider zespołu Big Cyc postanowił przekazać kilka wskazówek dotyczących jego własnego ostatniego pożegnania. Gwiazdor podkreślił, że chciałby zostać pochowany bez udziału księdza.Niedawno muzyk uczestniczył w świeckiej ceremonii pogrzebowej swojego kolegi, która zrobiła na nim ogromne wrażenie. Swoimi spostrzeżeniami gwiazdor podzielił się z internautami za pomocą mediów społecznościowych, a swój wpis zatytułował "Kiedy odejdę".- Byłem na pogrzebie kolegi. Pogrzeby to miejsca, gdzie ostatnio coraz częściej się spotykamy. Pogrzeb był bez księdza. I jakoś tak był po ludzku wzruszający - rozpoczął swój post na Facebooku poruszony muzyk.
Przedsiębiorcy funeralni biją na alarm. W tym roku za najtańszą organizację pogrzebu możemy zapłacić nawet 1500 zł więcej. Dramatycznych podwyżek możemy spodziewać się wszędzie - od firm pogrzebowych po kościoły i zarządy cmentarzy. Jednocześnie wciąż umiera wielu Polaków, głównie z powodu szalejącej pandemii.Wydawało się, że rok 2020 będzie najgorszy pod względem zgonów od czasów końca II wojny światowej. Niestety, 2021 okazał się jeszcze bardziej tragiczny i liczba zgonów przekroczyła aż 0,5 mln. Tylko z powodu COVID-19 zmarło ok. 69 tys. osób.Jednocześnie, do problemu pandemii i związanych z nią zgonów oraz śmierci Polaków, którzy nie doczekali odpowiedniej diagnostyki, doszedł problem zawrotnej inflacji. Przez to drożeją same usługi pogrzebowe, na które od dawna nie wystarczają już fundusze z zasiłku pogrzebowego.
Dramatyczna sytuacji branży funeralnej w Polsce. Przedsiębiorcy pogrzebowi biją na alarm. Średni wzrost cen usług w skali kraju to już 20 procent, a może być jeszcze drożej. Wszystko przez galopującą inflację i drożyznę, które dotykają nas na każdym kroku.Dane przedstawione przez Polską Izbę Branży Pogrzebowej nie napawają optymizmem. Przez pandemię bilans zgonów w naszym kraju w 2021 roku był o ponad 40 tysięcy większy niż jeszcze rok wcześniej. Wraz ze wzrostem liczby zmarłych wzrosły także koszty pogrzebu, a zasiłek przyznawany przez państwo od lat się nie zmienia.Jak wylicza "Dziennik Gazeta Prawna", wkrótce za bardzo skromny pogrzeb zapłacimy nawet 8 tysięcy złotych. W związku z tym przedsiębiorcy alarmują, że nadszedł czas, gdy oni także odczuwają wzrost cen i nie mogą dłużej pozostawać obojętni na to, co dzieje się na rynku.
Usługi pogrzebowe będą droższe nawet o 30 procent. Wszystko z powodu inflacji, wyższych opłat za gaz, prąd i drewno. W rezultacie średni koszt pogrzebu może wynieść w tym roku około 5,5 tysiąca złotych. Mimo rosnących kosztów pochówków, zeszłoroczne zapowiedzi rządu wskazują, że zasiłek pogrzebowy nie zostanie podniesiony w najbliższym czasie. Jego wysokość to obecnie 4 tysiące złotych - o półtora tysiąca mniej niż będzie kosztowało zorganizowanie pogrzebu.
Pogrzeb Antoniego Gucwińskiego odbędzie się już w najbliższy piątek. Jego małżonka nie została jednak poinformowana o uroczystości. Lekarze obawiają się, że mogłoby to wpłynąć na jej stan zdrowia. Hanna Gucwińska trafiła do szpitala wkrótce po śmierci swojego męża. Wszystko przez zakażenie koronawirusem, które jej zdaniem, przyczyniło się również do zgonu jej małżonka.
Wdowa po Antonim Gucwińskim przyznała, że o śmierci męża dowiedziała się dopiero wtedy, gdy zaczęła odbierać telefony z kondolencjami. Słynny weterynarz, zoolog i dziennikarz odszedł 8 grudnia 2021 roku, a jego pogrzeb odbędzie się w nadchodzący piątek, 17 grudnia br. Pogrążona w głębokiej rozpaczy po stracie ukochanego Hanna Gucwińska zaapelowała do żałobników.Antoni Gucwiński był wieloletnim dyrektorem Ogrodu Zoologicznego we Wrocławiu, a także twórcą programu "Z kamerą wśród zwierząt", który prowadził na antenie Telewizji Polskiej wraz ze swoją żoną, Hanną. O jego śmierci poinformował publicznie prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk.
Codziennie w Polsce odnotowujemy kilkaset zgonów powodowanych COVID-19. Tak wielką śmiertelność Polaków już odczuwają firmy pogrzebowe, które w niektórych miastach nie nadążają z chowaniem zmarłych. Najgorsza sytuacja póki co jest na południowym-wschodzie kraju, ale apogeum hospitalizacji wciąż jest przed nami.IV fala koronawirusa doprowadziła do ogromnej liczby zgonów. Dla porównania, choć u naszych zachodnich sąsiadów Niemców dziennie wykrywa się ponad 70 tys. zakażeń, liczba śmiertelnych przypadków jest o wiele mniejsza i oscyluje w okolicy 300 osób.Najwięcej zgonów w tej fali odnotowano jak na razie 1 grudnia, gdy było ich aż 570. To jednak może nie być koniec, bo eksperci zaznaczają, że apogeum hospitalizacji jeszcze przed nami. Wszystko to bacznie obserwuje branża pogrzebowa, która alarmuje, że kolejki do pochówków już zaczynają się wydłużać.