Polak zginął na ukraińskim froncie. Jego ostatnie słowa rozbijają serce na miliony kawałków
W czwartek 22 grudnia w podkarpackich Szklarach odbył się pogrzeb Janusza "Kozaka" Szeremety. Mężczyzna zginął na początku miesiąca w obwodzie charkowskim, walcząc o wolność Ukrainy. Świecka ceremonia pełna była wzruszeń i pięknych wspomnień o bohaterze. Brat żołnierza przypomniał, że przed śmiercią zdążył on jeszcze wypowiedzieć kilka ostatnich słów, które dosłownie łamią serce.
Szklary. Ostatnie pożegnanie Janusza "Kozaka" Szeremety
W czwartek 22 grudnia, zaledwie dwa dni przed Wigilią, niewielkie Szklary w woj. podkarpackim pogrążyły się w smutku. Mieszkańcy wsi, przyjaciele i rodzina Janusza "Kozaka" Szeremety, żołnierza-ochotnika, który poległ 4 grudnia w Ukrainie, zgromadzili się w ponury, zimowy dzień, by po raz ostatni oddać hołd bohaterowi i odprowadzić go na wieczny spoczynek.
Uroczystość miała charakter świecki, a obecny na niej ksiądz odmówił jedynie modlitwę w kaplicy cmentarnej. Trumnę z ciałem poległego pokryto dwiema flagami - polską i ukraińską, bo choć z urodzenia był Polakiem, zdecydował się oddać swoje życie za wolność naszego wschodniego sąsiada.
Wzruszające wspomnienia
Podczas pogrzebu, który zgromadził tłumy, wspominano piękny, choć nie zawsze łatwy życiorys zmarłego. Jak podkreślał Mistrz Świeckiej Ceremonii, Janusz Szeremeta miał wiele pomysłów na siebie i nie bał się podejmować nowych wyzwań, których celem zawsze była pomoc słabszym.
- Kochał futbol, grał w piłkę, rokował na dobrego zawodnika! Ale zmagał się z wieloma nałogami. Miał w sobie jednak olbrzymią siłę i determinację, by je pokonać. Na podstawie własnego doświadczenia służył pomocą i wsparciem potrzebującym - można było usłyszeć.
W swoim krótkim życiu "Kozak" próbował wielu profesji. Chciał być kaskaderem, trenował sporty ekstremalne, aż doszedł do wniosku, że zostanie aktorem. Ukończył nawet szkołę teatralną, a aby zaoszczędzić pieniądze, mieszkał przez jakiś czas w namiocie.
- Miał smykałkę do różnych rzeczy, ale finanse nigdy nie były jego mocną stroną - mówiła mistrzyni ceremonii.
Ostatnie słowa "Kozaka" chwytają ze serce
Jeszcze bardziej wzruszające były słowa, które nad trumną Janusza Szeremety wypowiedział jego ledwo powstrzymujący łzy brat.
- Gdy wybuchła wojna, podjąłeś decyzję, aby walczyć o wolność ludzi. Byłeś wojownikiem - tak jak ci w duszy grało. Gdy cię pytałem, kiedy wrócisz do domu, odpowiedziałeś: "Kiedy wojna się skończy". Wierzyłem, że wrócisz, ale podczas naszych ostatnich kontaktów czułem też, że jesteś już bardzo zmęczony. Zabrakło odpoczynku, głębszego oddechu - wspominał pan Marcin.
Mężczyzna zaznaczał, że jego brat był również "niepokornym człowiekiem", pozostającym w ciągłym ruchu. Kochał sport, morsował, a do aktywności fizycznej namawiał wszystkich dookoła.
Mimo iż bardzo czuł potrzebę służenia Ukrainie, tegoroczne święta planował spędzić w domu, z rodziną. Niestety, nie było mu to dane, bo, jak podkreślał pan Marcin, "oddał życie za wolny świat i nas wszystkich".
Brat "Kozaka" przytoczył także ostatnie słowa, jakie bohater wypowiedział, zwracając się do swojego dowódcy. - Powiedz moim dzieciom, że bardzo je kocham - cytował, nie kryjąc poruszenia.
Kolejny Polak poległ w Ukrainie
Janusz Szeremeta zapisał się w pamięci rodziny i znajomych jako postać nietuzinkowa i barwna. 41-latek fascynował się kulturą kozacką, stąd jego przydomek. Jeszcze zanim wybuchła wojna, podróżował do wschodniej Ukrainy, gdzie zapisał się do szkoły kozackiej sztuki walki.
Na front wyruszył praktycznie na samym początku konfliktu, choć nigdy wcześniej nie był związany z wojskiem. Był niezwykle odważny, o czym świadczy fakt, że co najmniej dwukrotnie wyniósł rannych kolegów spod ostrzałów. Jego bohaterstwo zostało zresztą docenione - uzyskał stopień sierżanta i dowodził grupą 30 ludzi. Osierocił 7-letnią córkę Saszę, będącą owocem związku z Ukrainką, a także trzech synów w wieku 20, 13 i 11 lat.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Chciała zrobić świąteczne zakupy w Biedronce i otrzymała mandat. "To nieuczciwe"
Nie żyje młodzieżowy radny Głogowa. Rafał Tworkowski miał 23 lata
Wołodymyr Zełeński spotkał się z Andrzejem Dudą. Wyjątkowe sceny, "podsumowaliśmy rok"
Źródło: Interia, se.pl