Wielkanoc to czas wspólnego świętowania. Na towarzystwo w tym szczególnym okresie będzie mógł liczyć również Jarosław Kaczyński. Jego na plany na najbliższe dni zdradził członek rodziny. W rozmowie z "Super Expressem" wyjawił, o czym nie rozmawiają przy wspólnym stole.Już jutro wielu Polaków uda się do kościołów, aby poświęcić pokarmy. O tym, czego nie może zabraknąć w koszyku wielkanocnym, pisaliśmy w tym artykule.
Poniedziałkowa konferencja Macierewicza w sprawie katastrofy smoleńskiej była dla wielu przekroczeniem granicy z kilku powodów. Po pierwsze, padły jawne oskarżenia w stronę Moskwy za "zamach smoleński", chociaż dowodów wciąż brak.Donald Tusk przemawiał w środę na Radzie Krajowej PO. Lider Platformy Obywatelskiej nie mógł nie odnieść się do tego, co stało się w poniedziałek, a więc raportu podkomisji smoleńskiej, który przedstawił Antoni Macierewicz. Zdaniem Tuska wydarzyło się "coś niewybaczalnego".- W ostatnich dniach jesteśmy świadkami czegoś nie do zaakceptowania, czegoś dramatycznie złego. To powrót do Smoleńska i retoryki o zamachu, wyłącznie po to, żeby wojna domowa w Polsce na nowo rozgorzała z niezwykłą mocą. Właśnie teraz, kiedy Rosja zagraża nie tylko Ukrainie, ale też Polsce i Europie - powiedział.- Nie chcę mówić o teoriach panów Macierewicza i Kaczyńskiego, ale to, co zrobili w ostatnich dniach [...] obrażając pamięć o ofiarach, po to, tylko żeby zaognić, jątrzyć, rozpocząć kolejny rozdział politycznej wojny domowej, to jest coś niewybaczalnego. Panowie Kaczyński, Morawiecki, Macierewicz, dzisiaj Polki i Polacy wstydzą się za to, co zrobiliście w ostatnich kilkudziesięciu godzinach, ten wstyd pozostanie na zawsze - grzmiał Tusk.Po drugie, w raporcie znalazły się nieocenzurowane zdjęcia ofiar katastrofy, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Raport został zmieszany z błotem przez wielu polityków, dziennikarzy i ekspertów, a teraz głos zabrał również Donald Tusk, który nie gryzł się w język.Jego zdaniem podstawą w dzisiejszych czasach jest to, by zachować jedność i pokój w kraju. Tymczasem, co kilkukrotnie podkreślał, partia rządząca robi wszystko, by w Polsce działo się dokładnie odwrotnie.Bez ogródek zaatakował też trzech najważniejszych polityków PiS, obarczając ich winą za próbę wywołania wojny domowej w sytuacji, gdy jest to ostatnie, czego potrzeba Polakom.Tusk nie bał się głośno mówić o tym, że nie ma nic gorszego w obecnej sytuacji, niż "odpowiedzieć na wojnę i wojenne zagrożenie u naszych granic hasłem wojny domowej w naszych granicach".- Gorąco apeluję ponownie z tego miejsca do rządzących: zaniechajcie tych niebezpiecznych i idiotycznych pomysłów na skłócanie Polaków. Nie fundujcie Polsce politycznej wojny domowej, bo to jest najgorsza odpowiedź na tę prawdziwą wojnę, która dzisiaj dzieje się na Ukrainie. Każdy, kto funduje konflikt, każdy, kto chce skłócić nas, kto chce skłócić Polskę z Zachodem, z resztą Europy tak naprawdę realizuje plan Putina - powiedział Donald Tusk.
W związku z 12. rocznicą katastrofy w Smoleńsku, zapytaliśmy Polaków co według nich wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku. "Nawet jeszcze leciał, to ja powiedziałam nie dolecisz!" - opowiada emerytka. Czy przewidziała, że tego dnia może dojść do tak ogromnej tragedii?Po dwóch latach przerwy w organizowaniu zbiorowych obchodów katastrofy w Smoleńsku, Prawo i Sprawiedliwość mogło przypomnieć pamięć poległych podczas wielu wydarzeń organizowanych w niedzielę. Przed 12. rocznicą postanowiliśmy zapytać Polaków - co według nich wydarzyło się 10 kwietnia? Czy był to zamach czy katastrofa?- Proszę pana służyłem w armii. Był to normalny wypadek. Piloci popełnili błąd - mówi starszy mężczyzna.- 10 się okaże. Pan Prezes ma wiele do powiedzenia - dodaje kobieta.- To nie był żaden zamach - wtóruje inna z osób zapytanych przez naszego reportera.Tak się jednak nie stało. Podczas wczorajszego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego nie padły żadne konkretne dowody, a jedynie stwierdzenie, że to jednak był zamach. Więc narracja prezesa Prawa i Sprawiedliwości pozostaje niezmienna od wielu lat.
W niedzielny wieczór, tuż przed Pałacem Prezydenckim doszło do wystąpienia szefa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego. Polityk nie gryzł się w język i w mocny sposób uderzył w Rosję, a także oskarżył Władimira Putina. Podczas swojego wystąpienia przekazał, że dokładnie wie, co tak naprawdę stało się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.Niedzielne przemówienie Jarosława Kaczyńskiego wywołało spore poruszenie nie tylko w polskich, ale również w zagranicznych mediach. Szef Prawa i Sprawiedliwości nie gryzł się w język i w mocnych słowach odniósł się do działań Federacji Rosyjskiej, a także katastrofy smoleńskiej. Polityk podkreślił, że przez te wszystkie lata, jego środowisko dążyło do poznania prawdy o katastrofie prezydenckiego samolotu. Zaznaczył, że próby ustalenia szczegółowych okoliczności, były skutecznie uniemożliwiane przez stronę rosyjską. Prezes PiS w otwarty sposób skrytykował działania strony rosyjskiej, wskazując, że oblicze Rosji się nie zmieniło. - Dziś chcę państwu powiedzieć, ze w ciągu tych trzech lat nastąpiła olbrzymia zmiana i wynika ona nie tylko z tego tragicznego kontekstu, z wojny i zbrodni w Ukrainie. To wskazuje tylko na to, że Rosja się nie zmieniła, że postkomunizm jest równie zbrodniczy, jak komunizm - podkreślił Kaczyński.Wicepremier ds. bezpieczeństwa podkreślił, że zgromadzenie dowodów zajęło wiele lat, aczkolwiek dzięki zaangażowanym osobom, ten cały proces udało się sfinalizować. - To jest to, co chciałem dziś, w 12. rocznicę zbrodni, zamachu, powiedzieć. Wiemy, co stało się w Smoleńsku i będzie to przez następne dni przedstawiane - zaznaczył prezes PiS.
Dwanaście lat temu, 10 kwietnia 2010 doszło do katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154, na pokładzie którego znajdowała się państwowa delegacja, która miała wziąć udział w obchodach 70 rocznicy zbrodni katyńskiej. Aktualnie trwają oficjalne obchody upamiętniające katastrofę smoleńską. Ich trakcie głos swój głos zabrał przewodniczący Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, który w mocnych słowach uderzył zarówno w Federację Rosyjską, jak i Władimira Putina.
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie polskiego samolotu rządowego pod Smoleńskiem życie straciło 96 osób, w tym ówczesna para prezydencka. Na pokładzie oprócz Lecha i Marii Kaczyńskich znajdowali się także inni czołowi przedstawiciele krajowych władz. Długa lista ofiar mogła być jednak zupełnie inna. Grupa osób, które w ostatniej chwili zrezygnowały z podróży do Smoleńska i nie wsiadły na pokład feralnego samolotu, jest bardzo liczna.W tym roku mija 12 lat od katastrofy smoleńskiej, w której życie straciło aż 96 osób. Ofiarami byli polscy delegaci, którzy wsiedli na pokład rządowego samolotu, by wziąć udział w zaplanowanych uroczystościach z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.Okazuje się jednak, że lista z nazwiskami ofiar katastrofy mogła wyglądać zupełnie inaczej. Ostateczna grupa pasażerów rzadowego Tu-154 kształtowała się bowiem do ostatniej chwili przed odlotem.
Jarosław Kaczyński w liście skierowanym do uczestników sobotniej mszy na Jasnej Górze w Częstochowie przekonywał, że "tragedia smoleńska wciąż jest krwawiącą, niemożliwą do zabliźnienia raną". Jego zdaniem wydarzenia sprzed 12 lat "kładą się cieniem na życie publiczne". W apelu nawiązał także do wojny w Ukrainie.Msza była tylko początkiem obchodów, które zaplanowano na dziś. Tuż po godz. 7:00 Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wraz z wicemarszałkami złożyła kwiaty pod upamiętaniającą tablicą w Sejmie. Szczegółowy plan uroczystości zaplanowanych na niedzielę przez PiS można znaleźć w tym artykule.
Jarosław Kaczyński stwierdził na antenie Radia Plus, że "granica zbrodni została przekroczona". Jego zdaniem NATO powinno interweniować w Ukrainie, "wprowadzając akcję pokojową pod osłoną sił zbrojnych". Podkreślił, że musi się to odbyć za zgodą rządu w Kijowie. Po raz kolejny wspomniał też o katastrofie smoleńskiej, a premierowi Węgier Viktorowi Orbanowi poradził wizytę u okulisty.Koncpecja wysłania misji pokojowej NATO do Ukrainy była także przedmiotem niedawnej rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułebą. Ukraiński polityk przyznał, że "lepiej rozumie ten pomysł" i przekaże swoje spostrzeżenia prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu.
Śmierć Ludwika Dorna, byłego marszałka Sejmu, wicepremiera i szefa MSWiA, poruszyła polityków. Jarosław Kaczyński przyznał, że jest "pełen żalu", ponieważ "odszedł wybitnie zdolny człowiek". Na śmierć współzałożyciela PiS zareagowali też premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda.Były minister obrony Anotnii Macierewicz zdradził w trakcie rozmowy z dziennikarzami w Sejmie, że Ludwik Dorn zmarł po "długiej i ciężkiej chorobie". Miał 67 lat.
Na niedzielę 10 kwietnia zaplanowano huczne obchody 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej. PiS zapowiada, że wieczorem głos zabierze Jarosław Kaczyński, który ujawni, jakie "konkretne działania" podejmuje polski rząd w celu wyjaśnienia przyczyn tragedii. Z kolei w poniedziałek podkomisja Antoniego Macierewicza przedstawi szczegóły swojego raportu.10 kwietnia 2010 r. polska delegacja leciała na 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Nad ranem doszło do katastrofy samolotu Tu-154. Wśród 96 ofiar byli m.in. prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria Kaczyńska, najwyżsi dowódcy i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Maria Kaczyńska była jedną z najbardziej lubianych pierwszych dam. Wraz z mężem uchodzili za zgraną parę. Dla wielu osób sporym zaskoczeniem będzie fakt, że tragicznie zmarłą parę prezydencką dzieliła spora różnica wieku.Maria i Lech Kaczyńscy byli małżeństwem przez ponad trzy dekady. Przyszła para prezydencka poznała się przez przypadek. Maria poszukiwała wówczas współlokatora do domu, w którym mieszkała, a Lech, który niedawno zaczął pracę na Uniwersytecie Gdańskim - odpowiedniego lokum.
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda spotkał się z premierem Mateuszem Morawieckim, wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim oraz ministrami. Tematem rozmów były m.in. doniesienia o zbrodni w Buczy oraz kontynuacja wsparcia Ukrainy.1 kwietnia br. burmistrz Buczy Anatolij Fiedoruk poinformował o wyzwoleniu miasta z rąk rosyjskich wojsk. Do miejscowości wkroczyły ukraińskie siły, a żołnierze na miejscu zastali makabryczny widoki. Podobne obrazki widziano również w Irpieniu, Hostomlu i innych okolicznych miasteczkach.
Nie mam wątpliwości, że w Smoleńsku był zamach. Ta decyzja musiała zapaść na szczycie Kremla. Kolejne dokumenty, do których mam dostęp jako osoba pokrzywdzona w śledztwie, uzupełniły ostatnie luki w wiedzy o przebiegu tragedii - poinformował Jarosław Kaczyński. Szef PiS podkreśla, że stawką wojny w Ukrainie jest również bezpieczeństwo Polski. Wraz z początkiem kwietnia, zbliża się kolejna rocznica katastrofy w Smoleńsku, w której zginęła polska delegacja lecąca uczcić pamięć zamordowanych przez stalinowski reżim w Katyniu. 10 kwietnia 2010 lotu samolot z 96 osobami na pokładzie rozbił się w lesie w pobliżu Smoleńska. Rokrocznie powraca temat finalnego zakończenia śledztwa ws. tego, co wydarzyło się w 12 lat temu. Swoją opinię odnoszącą się do katastrofy wygłosił Jarosław Kaczyński. W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” podkreślił, że ma pewność, że to Rosjanie stoją za rzekomym zamachem smoleńskim. Odnosząc się do tamtych zdarzeń, Kaczyński zaznaczył, że w „wielu stolicach była świadomość tego, co tam naprawdę się stało”. Wskazał również istotny błąd, który został popełniony przez ówczesny rząd. - Była gotowość do podjęcia pewnych działań, ale ówczesny polski rząd przyjął kurs na tuszowanie sprawy, budowanie na tym jakiegoś makabrycznego pojednania z Rosją - zaznaczył prezes PiS. Polityk podkreślił, że kolejne dokumenty związane ze śledztwem w znaczny sposób uzupełniły luki w niewiedzy na temat katastrofy, przez co wszystkie wątki oraz elementy układają się w spójną całość.Podczas swojej wypowiedzi podkreślił, że liczy na sprawną reakcję osób, jak i instytucji, które byłyby w stanie podjąć odpowiednie kroki prawne w tej sprawie. W opinii polityka, zdecydowanie najlepszym scenariuszem, byłoby skierowanie sprawy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.
- Patrzymy na postawę Węgier krytycznie - stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Sieci". Wśród słów polityka, jeszcze do niedawna dumnego ze swoich bliskich stosunków z Budapesztem, nie zabrakło stwierdzenia, że Warszawa "zawsze wiedziała o różnicach".Chłodne relacje Budapesztu i Kijowa oraz silniejsze w ostatnich latach powiązania z Moskwą nie były tajemnicą, o której Jarosław Kaczyński nie wiedział. - Wiemy, że Węgry mają inną historię, inaczej zatem patrzą na pewne sprawy - stwierdził w wywiadzie dla "Sieci".Co ciekawe, prezes PiS mimo coraz bardziej krytycznej oceny działań Victora Orbana przez europejskich i światowych polityków nie czuje się zmanipulowany. - Różnice są, ale mamy do czynienia z partnerem, który nigdy swojego stanowiska nie ukrywał, nie oszukiwał - powiedział Jarosław Kaczyński. Podkreślił jednocześnie, że nie ma mowy o tym, by Grupa Wyszehradzka "umarła".
- W tej chwili wiemy już bardzo wiele o tym, co się stało na lotnisku w Smoleńsku i nie mamy żadnej wątpliwości, że to był zamach - oświadczył w piątek Jarosław Kaczyński w Radiowej Jedynce. Prezes Prawa i Sprawiedliwości wyraził również nadzieję na to, że w świetle tego, co dzieje się w Ukrainie, atmosfera do wyjaśnienia tragedii znacząco się zmieniła. Zbliża się kolejna rocznica katastrofy w Smoleńsku, w której zginęła polska delegacja lecąca uczcić pamięć zamordowanych przez stalinowski reżim w Katyniu.Jak co roku, powraca więc temat ostatecznego zakończenia śledztwa ws. tego, co wydarzyło się w 12 lat temu, zwłaszcza, że wyjatkową aktywnością na tym polu wykazuje się sam prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba przyznał, że celem jego wizyty w Polsce była m.in. rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim na temat propozycji misji pokojowej. Nie odrzucił tego pomysłu, choć zaznaczył, że Ukraina nie zgodzi się na żadną opcję, która "zamrozi konflikt". W trakcie rozmowy na antenie TVN24 mówił o podejściu Zachodu, obsesji Władimira Putina i negocjacjach z delegacją rosyjską.- Rozmawialiśmy o tym, co jeszcze i jak można zrobić, żeby wygrać z Rosją - oznajmił Dmytro Kułeba, pytany o szczegóły konsultacji z polskimi rządzącymi.
Przezes Prawa i Sprawiedliwości udzielił obszernego wywiadu "Gazecie Polskiej", w którym stwierdził, że obserwując działania Rosjan, mało prawdopodobne jest, by wojna w Ukrainie skończyła się szybko. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego konieczne jest więc wyprzedzenie ruchów Moskwy i bolesne uderzenie w jej interesy, m.in. sprzedaż ropy i handel w portach.Trwająca już piąty tydzień wojna w Ukrainie spędza sen z powiek polskim politykom obozu rządzącego. W jej obliczu wyjątkowo aktywny stał się wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński, który wybrał się nawet z delegacją do Kijowa.O ile sama wizyta była chwalona przez zagraniczne media jako akt odwagi i solidarności, o tyle późniejsze propozycje wysuwane przez prezesa PiS dotyczące zorganizowania misji pokojowej za naszą wschodnią granicą, odbiły się szerokim echem, pozostawiając niesmak.Mimo wszystko, warto podkreślić zaangażowanie, z jakim polskie władze wspierają ukraiński rząd oraz kolejne kroki, mające uderzyć w agresora, czyli Rosję. Właśnie o tych działaniach, a także perspektywach rozwoju konfliktu mówił w środowym wydaniu "Gazety Polskie" Jarosław Kaczyński.
Donald Tusk przestrzegł Jarosława Kaczyńskiego przed uprawianiem polityki opartej na dzieleniu Polaków i wykorzystywaniu katastrofy smoleńskiej do destabilizacji. W ten sposób były premier odniósł się do powracających w ostatnich dniach zapowiedzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości, sugerujących ujawnienie szokujących dowodów na zamach w 2010 roku.Donald Tusk odwiedził we wtorkowy poranek Zduńską Wolę, w której zorganizował briefing prasowy. Lider Platformy Obywatelskiej zapowiedział podczas spotkania z dziennikarzami rozpoczęcie podróży po Polsce, której celem są rozmowy z Polakami o trapiących ich kwestiach.Były premier odpowiadał także na pytania dotyczące katastrofy smoleńskiej, której kolejną rocznicę obchodzić będziemy już 10 kwietnia. Nie ukrywał przy tym, że martwią go słowa wypowiadane w ostatnim czasie przez samego Jarosława Kaczyńskiego, sugerującego, że zdobył dowody na to, że 12 lat temu doszło do zamachu na życie polskiej delegacji.
- Raport podkomisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza udziela odpowiedzi na kluczowe pytania. Światowa opinia publiczna musi się z jego ustaleniami zmierzyć - stwierdza Jarosław Kaczyński w wywiadzie, który w środę ukaże się w "Gazecie Polskiej". To już kolejny raz w ostatnich dniach, kiedy polityk zapowiada powrót do kwestii katastrofy w Smoleńsku.10 kwietnia mija dokładnie 12 lat od katastrofy prezydenckiego Tupolewa w Smoleńsku. Mimo upływu lat, temat wciąż nie może zostać zamknięty, głównie dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość wciąż rozgrywa go politycznie i podsyca pogłoski o rzekomym zamachu.Wraz z wybuchem wojny w Ukrainie i bestialskimi działaniami Federacji Rosyjskiej, jak bumerang powróciły więc oskarżenia wobec reżimu Putina, jakoby odpowiadał on za tragedię polskiej delegacji.W ostatnich dniach Jarosław Kaczyński wyjątkowo chętnie podnosi kwestię ustaleń podkomisji Antoniego Macierewicza, zapowiadając z wielką dozą tajemniczości zbliżające się wielkimi krokami ujawnienie szokującej prawdy.Prezes PiS jest przekonany, że sprawa katastrofy "musi wrócić", dlatego też nie ucieka od wspominania o niej w najnowszym wywiadzie, którego udzielił zaprzyjaźnionej "Gazecie Polskiej".
Jarosław Kaczyński ostrzegł Polaków, że "mamy przed sobą niełatwe lata" w związku z inwazją Rosji na Ukrainę. Prezes PiS jest przekonany, że wybuchnie "poważny kryzys" i będziemy zmagać się z "zaburzeniami gospodarczymi". Po raz kolejny zadeklarował wsparcie dla Ukrainy, która jego zdaniem "musi zwyciężyć", choć "sukces nie przyjdzie łatwo".W niedzielę 27 marca Jarosław Kaczyński przemawiał na I Krajowym Zjeździe Stowarzyszenia OdNowa. W trakcie wystąpienia wspomniał też o Polskim Ładzie.
Viktor Orban jest krytykowany za podejście do Rosji w związku z wojną w Ukrainie. Teraz premier Węgier odpowiedział na te zarzuty i sam skrytykował pomysł Jarosława Kaczyńskiego dotyczący misji pokojowej. Oberwał też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który zaapelował o dostawy broni i poparcie sankcji.Polscy politycy są rozczarowani postawą Węgier. Do tej pory państwo Viktora Orbana uchodziło za bliskiego sojusznika rządu PiS.
Jarosław Kaczyński przyznał, że "nie cieszy się" z postawy premiera Węgier Viktora Orbana w sprawie Rosji. Zaznaczył, że sformułuje swoją ostateczną ocenę po wyborach, które odbędą się na Węgrzech w przyszły weekend. Na antenie Polskiego Radia prezes PiS mówił również o dymisji w rządzie i katastrofie smoleńskiej.Pytany o możliwy termin pozyskania środków z Krajowego Planu Odbudowy stwierdził, że "nie zaryzykuje odpowiedzi, bo to mocna skomplikowana sprawa". Mimo tego wicepremier liczy, że "zostanie przywrócone prawo", ponieważ uważa, że "to, co się dzieje, jest łamaniem prawa europejskiego".
Jarosław Kaczyński skomentował piątkową wizytę prezydenta Joe Bidena w Polsce. Przywódca USA odwiedził amerykańskich żołnierzy stacjonujących w naszym kraju, a także uczestniczył w spotkaniu z Andrzejem Dudą. Szef PiS zdecydował się udzielić wywiadu odnoszącego się do tego bezprecedensowego wydarzenia, jednak jak się okazało, zaliczył wstydliwą "wpadkę". Wizyta prezydenta Joe Bidena wywołuje wiele emocji, nie tylko w naszym kraju, ale również i na całym świecie. Wiele znanych osobistości zdecydowało się skomentować to wydarzenie, a wśród nich znalazł się szef Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński. Polityk partii rządzącej udzielił wywiadu Polskiemu Radiu, podkreślając znaczenie wizyty Joe Bidena w naszym kraju. Jak się później okazało, to nie słowa, a jeden zasadniczy szczegół w jego ubiorze wywołał niemałe poruszenie.
Wkrótce tuż obok domu Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu przeprowadzona ma zostać wycinka drzew. Zdaniem specjalistów powołanych przez warszawski ratusz znajdujące się tam topole zagrażają życiu mieszkańców. Jak donosi "Super Express", z decyzji Zarządu Zieleni niezadowoleni są sąsiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Mieszkańcy osiedla krytykują postanowienie w zamieszczonych w internecie komentarzach. Dom Jarosława Kaczyńskiego Warszawską posiadłość Jarosława Kaczyńskiego przy ul. Adama Mickiewicza na Żoliborzu zna niemal każdy. Często pokazywana jest w mediach, ponieważ to właśnie niewielki pas zieleni przy domu jest miejscem wielu pikiet oraz manifestacji antyrządowych. Sam budynek wygląda bardzo skromnie. Niełatwo domyślić się, że to właśnie w nim zamieszkuje jeden z najbardziej wpływowych polityków we współczesnej historii Polski - były premier, który ma zapewne tylu samo zwolenników, co zagorzałych przeciwników. Nieopodal miejsca zamieszkania Jarosława Kaczyńskiego rośnie kilka drzew, które zacieniają okolice i nadają miejscu przytulny klimat. Okazuje się jednak, że nie będą tam stały już zbyt długo. Jak donosi "Super Express", osiem znajdujących się tam topoli poddane zostanie wycince. Wszystko z powodu rzekomego zagrożenia, jakie stanowią dla okolicznych mieszkańców. Drzewa do wycinki W przekonaniu warszawskiego Zarządu Zieleni stan ośmiu drzew rosnących przy ul. Mickiewicza jest zły i może stanowić niebezpieczeństwo zarówno dla mienia, jak i życia osób zamieszkujących okoliczne budynki. Instytucja wnioskowała do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o umożliwienie ich wycięcia, na co ten przystał. Proces ma rozpocząć się najpewniej do końca tygodnia. W przypadku odnalezienia na wspomnianych drzewach ptasich gniazd, prace zostaną zawieszone i odłożone do momentu, gdy ptactwo się wykluje i opuści drzewo. Tak optymistyczni nie są jednak mieszkańcy, komentujący decyzję w internecie. Przekonują, że sam hałas może doprowadzić do niepotrzebnego stresu dla ptaków w okresie lęgowym. Internauci zastanawiają się, dlaczego Zarząd Zieleni nie wybrał na wycinkę czasu, który nie niósłby za sobą tego rodzaju konsekwencji. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:"Milionerzy" TVN: uczestnik wykorzystał dwa koła w jednym pytaniu. Znacie odpowiedź?Marcin Hakiel kategorycznie o rozstaniu z Katarzyną Cichopek. Ujawnił plany na przyszłośćCórka Adama Małysza musiała wrócić do Polski. Przekazała wiadomość, znacznie posmutniałaŹródło: se.pl
Jarosław Kaczyński przyznał w wywiadzie dla mediów Polska Press, że "pierwszy raz po zapoznaniu się z różnymi dokumentami ma wyjaśnienie całości" w sprawie katastrofy smoleńskiej. Zapowiedział, że ten wątek wróci do debaty publicznej. Jednak rząd PiS nie chce, żeby "totalna opozycja" wykorzystała to i zaczęła "zmieniać temat i wrzeszczeć".Wywiad, w którym Jarosław Kaczyński poruszył wątek katastrofy smoleńskiej, pojawił się w piątek 25 marca na portalach i w gazetach regionalnych należących do Polska Press.
Do mocnej wymiany zdań doszło podczas środowych obrad Sejmu. Posłanka KO, Izabela Leszczyna zaatakowała prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Chcemy wiedzieć, kiedy kłamaliście – mówiła w Sejmie posłanka, przywołując słowa Kaczyńskiego. Na odpowiedź wicepremiera nie trzeba było długo czekać.W czasie środowego posiedzenia sejmu doszło do ostrego spięcia pomiędzy posłanką KO a prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Kością niezgody okazało się finansowanie polskiej armii.Izabela Leszczyna postanowiła złożyć formalny wniosek o przerwę, podczas której Mateusz Morawiecki miałby przygotować szczegółowe informacje o "faktycznym stanie finansów państwa". Swoją prośbę argumentowała wypowiedziami premiera, w którego opinii, stan polskich finansów jest naprawdę dobry. - Od sześciu lat słyszymy, że finanse publiczne są w świetnej kondycji, że pieniądze są i będą na wszystko - mówiła posłanka KO.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow skomentował propozycję Jarosława Kaczyńskiego dotyczącą wysłania misji pokojowej do Ukrainy. Jego zdaniem taki krok "może doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji Rosji z NATO".Na razie pomysł Jarosława Kaczyńskiego nie ma zbyt wielu zwolenników. Misja pokojowa ma być przedmiotem rozmów na czwartkowym szczycie NATO, w którym będzie uczestniczył osobiście prezydent USA Joe Biden.
Zaskakujące stanowisko administracji Joe Bidena w kwestii propozycji Jarosława Kaczyńskiego dotyczącej stworzenia "specjalnej misji" działającej na terenie Ukrainy. Rzeczniczka Białego Domu wskazała, że będą jeszcze w tej sprawie prowadzone. Nie wszystko zostało przesądzone?- Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO lub szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie działała na terenie Ukrainy i która będzie w stanie się obronić. To jest w tej chwili coś, czego Ukraina, Europa i cały demokratyczny świat najbardziej potrzebuje - mówił w Kijowie Jarosław Kaczyński.Słowa prezesa PiS wywołały spore zaskoczenie nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. W poniedziałek wieczorem niespodziewanie w tej kwestii wypowiedziała się Jen Psaki, rzeczniczka Białego Domu. Jarosław Kaczyński ma powody do zadowolenia, gdyż wszytko wskazuje, że jego nadzieje na nowy sposób prowadzenia polityki misji NATO mogą nadal się tlić. Z ust Jen Psaki padła jednoznaczna deklaracja.