Kaczyński prawie się zadławił wypowiadając to słowo. Tusk nie miał dla niego litości
Donald Tusk bezlitośnie zadrwił z Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS w Koninie zmagał się z językowym wymaganiem i lider PO nie mógł stracić takiej okazji. Byłemu wicepremierowi dostało się również za uwagę wobec młodych siedzących w telefonach. - Wystarczy poćwiczyć - stwierdził w ironicznym wpisie były premier.
Polityczne tournée Jarosława Kaczyńskiego trwa. Spotkania z wyborcami obfitują nie tylko w problemy w zderzeniu z suwerenem krzyczącym "j***ć PiS". Prezes PiS w Koninie zaliczył sporą wpadkę.
Jarosław Kaczyński stojąc na scenie, chciał zabłysnąć odpowiedzią na pytanie o reparacje wojenne. Wyszło jak zwykle. W pewnym momencie wydawało się, że były wicepremier dosłownie się dławi. Okazji na bezlitosny przytyk wobec głównego rywala nie przepuścił Donald Tusk.
Donald Tusk wyśmiał Jarosława Kaczyńskiego, powodem jego problemy w Koninie
Donald Tusk zamieścił na Twittera krótki wpis, gdzie wykorzystał problemy Jarosława Kaczyńskiego. Trzy zdania wystarczyły, by wbić prezesowi PiS bolesną szpilę. Lider PO otwarcie wyśmiał byłego wicepremiera.
Powodem do zamieszczenia prześmiewczej uwagi Donalda Tuska były zmagania Jarosława Kaczyńskiego z terminem "syndrom sztokholmski". Prezes PiS bez mrugnięcia okiem stwierdził, że "Niemcy są nam bardzo dużo winni", ale "syndrom sztokholmski" dosłownie nie chciał mu przejść przez gardło.
- I cóż, że ze Szwecji. Takie sztokholmskie językowe zadanie na smartfonie znalazłem. Wystarczy poćwiczyć - napisał na Twitterze Donald Tusk. Nawiązanie do telefonu również nie było przypadkowe.
I cóż, że ze Szwecji. Takie sztokholmskie językowe zadanie na smartfonie znalazłem. Wystarczy poćwiczyć.
— Donald Tusk (@donaldtusk) July 25, 2022
Prezes PiS martwi się o młodzież i ich smartfony
Jeśli objazd Jarosława Kaczyńskiego po Polsce coś udowodnił, to na pewno to, że prezes PiS nie odnajduje się w nowoczesnym świecie. Okazuje się bowiem, że według byłego wicepremiera telefony komórkowe to zagrożenie dla młodzieży.
Warto wspomnieć, że smartfony służą nie tylko do przeglądania mediów społecznościowych. To źródło informacji oraz narzędzie do pracy do komunikowania się ze współpracownikami, czy bliskimi. Jarosław Kaczyński widzi to inaczej.
- Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonu, mówiąc w przenośni. Tu znowu my wielkich możliwości nie mamy, ale będziemy prowadzili kontrakcje - powiedział Jarosław Kaczyński. To zdanie wpadło w ucho również Donaldowi Tuskowi, który połączył je z nieszczęsnym "syndromem sztokholmskim".
Połamaniec językowy pokonał Jarosława Kaczyńskiego
Wpadka w Koninie sprawiła zapewne, że prezes PiS czym prędzej zaczął powtarzać "stół z powyłamywanymi nogami". Problemy z wymówieniem "syndromu sztokholmskiego" zostały jednak nagrane i poszły w świat, czego nie omieszkał wykorzystać główny wróg PiS.
Jarosław Kaczyński chciał dotrzeć do "syndromu sztokholmskiego" po pytaniu o reparacje wojenne. Prezes PiS wskazał, że Niemcy wypłacili je aż 70 innym państwom. - Dlaczego mamy się na to zgadzać? Tylko ktoś, kto nie ma jakiegoś ciężkiego kompleksu szto..., przepraszam,..., no, nie wiem - mówił do mikrofonu.
A powiedz sztokholmski. No dobra, to chociaż Sztokholm. pic.twitter.com/udKStgyAb8
— Michael Wolf 🐺 (@MikeWolf9999) July 24, 2022
- Chodzi o Sztokholm. [...] Ten kompleks oznacza, że ktoś miłuje swojego prześladowcę, że ofiara miłuje swojego prześladowcę - powiedział ostatecznie Jarosław Kaczyński, omijając niemożliwą do wypowiedzenia definicję "syndromu sztokholmskiego".
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: goniec.pl